Margin Debt jest współczynnikiem określającym ile akcji w danym czasie zostało zakupione na kredyt. Pomimo, że większość inwestorów kupuje akcje za gotówkę to jednak jest część osób, które widząc fantastyczne perspektywy dla rynku akcji decydują się zaciągnąć kredyt i kupić akcje. Kredyt zazwyczaj odpowiada 50% łącznej sumy zakupów. Dzięki temu przy 50% przecenie akcji bank może spieniężyć wszystkie akcje będące zastawem i odzyskać swoje środki.

Margin Debt jest minimalny gdy giełda sięga dna, nastroje są fatalne, a masy wystraszone ogromem strat jakie spowodowała panika nie chcą więcej słyszeć o inwestycjach na giełdzie.

Odwrotnie, gdy mija okres kilku lat wzrostów i giełdy zdobywają nowe maksima to inwestorzy są pełni nadziei na przyszłość. Skoro przez lata giełda rosła to czemu miałoby się to zmienić. Właśnie w takich momentach wielu niedoświadczonych inwestorów skuszonych wizją ogromnych zysków decyduje się na zaciągnięcie kredytu pod zakup akcji.

Generalnie rekordowe poziomy kredytu zaciągniętego na zakup akcji mamy tuż przed załamaniem rynku. Na jakim poziomie Margin Debt jest zatem obecnie na NYSE, największej giełdzie za którą podążają inne giełdy?

Tuż przed pęknięciem bańki internetowej poziom długu wynosił 370 mld. W roku 2008 sięgnął 400 mld. Otóż w ostatnich tygodniach  łączna wartość kredytu pod zakup akcji przekroczyła 425 mld USD i jest to nominalny rekord.

Obecna sytuacja jest o tyle dziwna, że dostępność zwykłego kredytu dla przeciętnego obywatela USA jest niezwykle ograniczona. Banki nie chcą udzielać pożyczek na zakup nieruchomości, samochodu czy kredytów inwestycyjnych podczas gdy pod zastaw akcji firmy kredytowe niezwykle chętnie udzielają pożyczek.

Poniżej widać jak od roku 2007 spadają obciążenia związane z obsługą długu. Jest to związane zarówno z ze spadkiem stóp procentowych jak i z generalną obniżką zadłużenia. Niemniej kredyt na zakup akcji wydaje się być produktem, który jest udzielany równie ochoczo jak kredyt na zakup nieruchomości tuż przed pęknięciem bańki w 2007 roku. Poniżej wykres obrazuje spadające obciążenia dla przeciętnej rodziny z tytułu obsługi kredytów w USA.

Sceptycy mogą oczywiście stwierdzić, że nie można porównywać poziomu długu z roku 2008 i 2013 gdyż przez ostatnie kilka lat FED zwiększył dramatycznie ilość środków płatniczych co jest niezaprzeczalnym faktem. Dodatkowo znaczna ilość USD wypadła z obrotu handlowego i wróciła do USA o czym pisałem przed rokiem w artykule Koniec ery dolara. Czy zatem nominalny poziom długu pod zastaw akcji nie powinien być dziś zdecydowanie wyższy niż w roku 2008?

Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy przyjrzeć się wykresowi prezentującemu ilość pieniądza w obiegu M3. Jest to miara najlepiej oddająca ilość dolarów w obiegu w amerykańskiej gospodarce.

Jak widzimy na powyższym wykresie pomimo, że FED drukuje jak szalony to łączna ilość pieniądza w obiegu nie zmieniła się znacznie przez ostatnie 5 lat. Odpowiedzialna za to jest polityka banków ograniczająca kredyt dla przeciętnego obywatela czy firmy. FED wpompowuje do systemu bankowego ogromne ilości środków pieniężnych lecz banki bardzo utrudniły pozyskanie kredytu. Bezrobocie na poziomie 22% mierzone metodami z lat 80-tych także nie zachęca do wydawania pieniędzy przez co spada tempo cyrkulacji pieniądza w obiegu. Wypadkową tych zjawisk jest zaledwie nieznaczny przyrost podaży dolarów mierzony w M3.

Zatem poziom kredytu na zakup akcji w ujęciu realnym jest bardzo zbliżony do poziomu z roku 2008 na chwilę przed załamaniem systemu zapoczątkowanym upadkiem banku inwestycyjnego Lehman Brothers.

Co dalej?

Otóż obecna sytuacja wskazuje na duże ryzyko załamania na giełdzie. Przecena w NY natychmiast przekłada się na giełdy światowe, gdyż obecnie niemalże wszystkie giełdy na świecie są ze sobą wysoce skorelowane.

Z drugiej strony mamy FED, który wraz z Plunge Protection Team może nadal wpływać na kierunek giełd. Siła oddziaływania jest jednak coraz słabsza. W zeszłym tygodniu oprocentowanie 10-letnich obligacji dotknęło 2,99% i może to być czynnikiem, który zakończy 4,5-letnią hossę. Oprocentowanie obligacji rośnie w sposób który sugeruję, że FED powoli traci kontrolę nad stopami procentowymi. Jeżeli tę kontrolę utraci to w niedługim czasie może nas czekać potężna przecena.

Trader21