Czytając bloga wiecie, że w obecnej sytuacji nie jestem zwolennikiem posiadania akcji ze względu na zagrożenie krachu systemowego. Inne czynniki wskazujące na ryzyko znacznej korekty lub bessy przytaczałem w artykule " Czy już pora wycofać się z rynku akcji?"

Osobiście jestem zwolennikiem aktywów przynoszących stały dochód co miesiac czy kwartał w przeciwieństwie do obecnie posiadanych metali szlachetnych. Krach kiedyś nastąpi, a w mojej opinii metale szlachetne zapewnią nie tylko bezpieczne przetrwanie kapitału ale także jego solidny wzrost co umożliwi ponowne przejście do aktywów generujących dochód.

Okresy paniki rynkowej są jednocześnie niebywałymi okazjami do nabycia akcji wartościowych spółek po bardzo niskich cenach. Być może w niektórych przypadkach będą one wycenione jeszcze atrakcyjniej niż w marcu 2009 roku, na co liczę. Aby Wam przybliżyć inwestowanie w akcje przygotowałem pewien wyznacznik, którym ja osobiście się kieruję. W poniższej publikacji znajdziecie część pierwszą czyli szerokie spojrzenie na inwestowanie w akcje. W kolejnej części pokażę czym się kierować wybierając konkretne akcje.
 

1. Globalne trendy
Mniej więcej od 10 lat rynki finansowe na całym świecie są coraz bardziej skorelowane ze sobą. Jeżeli giełdy w Azji zaczynają dzień od spadków, z bardzo dużym prawdopodobieństwem spadki czekają nas w Europie, a następnie w USA. Inwestorzy instytucjonalni, którzy poprzez ogromny kapitał kształtują rynek nie ograniczają swojej działalności do 1 kraju czy regionu lecz inwestują globalnie. Co więcej około 80% wszytkich zleceń wychodzi od robotów i bazuje na konkretnych algorytmach działających w każdym zakątku świata 24 godziny na dobę.

Trendy globalne wyznaczające kurs akcji są dużo silniejsze niż siła lub słabość lokalnej gospodarki. Jeżeli mamy hossę to podciągnie ona wyceny akcji zarówno w krajach rozwijających się w błyskawicznym tempie jak i kraje w gorszej kondycji. Jest to reguła dość dobrze sprawdzająca się w ostatnich latach. Jeżeli na skutek wojen walutowych nie dojdzie do jakiś drakońskich ograniczeń w przepływie kapitału należy się spodziewać większego ujednolicenia rynków. Jeżeli hossa lub bessa to raczej globalna niż lokalna.


2. Rynki dojrzałe czy rozwijające się.
Siła zmian cen akcji w dużej mierze zależy od tego czy dane przedsiębiorstwo operuje w kraju rozwiniętym o stabilnym otoczeniu czy może w kraju postrzeganym jako rozwijający się. Na giełdach Szwajcarii, Norwegii, Niemiec czy USA, spadki z lat 2007 – 2008 były mniejsze niż np. w Polsce czy Rosji, które są postrzegane jako kraje o podwyższonym ryzyku inwestycyjnym. Jednocześnie wzrosty w trakcie ostatniej 4 letniej hossy były zdecydowanie większe w krajach rozwijających się. Wyjatkiem jest USA, kraj ciągle postrzegany jako bardzo stabilny, którego giełda bije rekord za rekordem. Bardzo dobry wynik giełda notuje ze względu na działnia FED’u związane z pompowaniem środka płatniczego do systemu.

W ramach ciekawostki dodam, że w roku 2008 najlepszy wynik odnotowała giełda w Zimbabwe wzrastając o 500 mil %. Po urealnieniu jest to jednak wynik żałosny ponieważ w tym czasie siła nabywcza środków ulokowanych w akcjach zmniejszyła się dramatycznie na skutek hiperinflacji.

Przyczyn bardziej gwałtownych ruchów na rynkach rozwijających niż na rynkach rozwiniętych jest kilka:

a) Doświadczenie  inwestorów indywidualnych
W wielu krajach uznanych za kraje rozwijające się giełdy papierów wartościowych istnieją od kilku czy kilkunastu lat. Większość osób kupujących akcje podchodzi do inwestycji jak do hazardu. Stąd powiedzenia gra na giełdzie. Mało kto sprawdza w jakim stadium hossy czy bessy jesteśmy, czy akcje spółki, które kupujemy są drogie czy tanie chociażby pod względem najprostszych współczynników takich jak P/E (cena akcji do zysku jaki przedsiębiorstwo generuje) lub P/BW (stosunek ceny akcji do wartości księgowej).

Niestety głównym źródłem informacji jest rodzina czy znajomi, którzy często pod wpływem sprytnych handlowców ukrywających się pod tytułem „doradców inwestycyjnych“ próbują namówić nieświadomych klientów na zakup danych akcji czy jednostek funduszy inwestycyjnych.

W krajach z długą historią inwestowania pamięć o historycznych hossach czy krachach wbija się do społeczeństwa. Ludzie stają się bardziej ostroźni, nie ulegają emocjom pod wpływem reklam. Poziom edukacji finansowej przez to jest też wyższy.

Kolejnym czynnikiem wpływającym na  gwałtowność zmian jest sposób inwestowania. W krajach rozwijających się, zdecydowana większość uczestników rynku inwestuje w akcje aby odsprzedać je z zyskiem. Kup dziś, poczekaj aż cena wzrośnie, sprzedaj gdy tylko cena zacznie spadać. W krajach rozwiniętych częściej inwestuje się na lata czerpiąc stały dochód z dywidendy płaconej kwartalnie lub rocznie.
 

b) Inwestorzy instytucjonalni
Znając specyfikę lokalnych rynków inwestorzy instytucjonalni tj. globalne banki inwestycyjne czy fundusze headgingowe wiedzą, że jeżeli zaczną się spadki to będą one dużo bardziej dotkliwe na rynkach rozwijających się niż na rozwinietych. Tym samym gdy czują, że zbliża się odwrócenie trendu reagują dość szybko i gwałtownie. Tym samym cały kapitał o wartości przekraczającej miliardy dolarów błyskawicznie ucieka lub napływa na rynek wywołując znaczne zmiany kursów akcji.

W krajach rozwijających się posiadających własne waluty poza kwestią zmiany ceny akcji dochodzi jeszcze ryzyko zmiany kursu walutowego który najczęściej wzmacnia zyski lub powiększa straty.

Przykład: W latach 2003 – 2007 WIG 20 wzrosł o 400% Jednocześnie kurs CHF (jedna z bardziej stabilnych walut) spadł z 2,9 PLN / CHF do 2,3 PLN / CHF. Inwestor mający siedzibę w Szwajcarii zatem zarobił zarówno na wzroście ceny akcji jak i na aprecjacji złotówki łącznie ponad około 504%.

Gdy jednak doszło do spadków 2007 – 2009 ten sam inwestor straciłby 69 % na spadku WIG 20 oraz na spadku ceny PLN wzgledem CHF łącznie notując stratę aż 77%

Dla porównania gdyby nasz hipotetyczny inwestor bazował wyłącznie na spółkach notowanych w Szwajcarii na SMI jego zysk w latach hosssy wyniósłby około 200 %, natomiast strata w latach kolejnych 48%.

Większa dynamika zmian cen akcji wzmocniona kursem walutowym jest zatem głównym czynnikiem powodującym szybkie i gwałtowne ruchy największych graczy. Ich działanie przypomina samospełniającą się przepowiednię. Więdząc czego mogą oczekiwać, działają. Swoim działaniem jednak wywołują to czego się wcześniej spodziewali.


3. Nietypowe okazje
Hossa przez większą część przebiega powoli i spokojnie. Gdy jednak dochodzi do ucieczki kapitału zaczyna się panika. Gwałtowne działania często nie mają uzasadnienia czynnikami fundametalnymi. Dla przykładu, skala wyprzedaży akcji w na giełdzie w Grecji od roku 2007 była tak ogromna, że wiele przedsiebiorstw okazywało się być wycenionych tak nisko, że nawet przy bardzo czarnym scenariuszu potencjał do dalszych spadków był bardzo ograniczony.

Po niedawnych ekscesach z opodatkowaniem depozytów na Cyprze kraj ten spotka znaczny odpływ kapitału. Z dużym prawdopodobieństwem dotknie to także akcji w podobnym stopniu jak kryzys Grecki giełdę w Atenach. Panika wśród jednych niewątpliwie stworzy ciekawe okazje inwestycyjne dla innych.

Kolejnym, lecz bardziej ryzykownym przykładem jest inwestowanie w Argentynie. Prezydent Christina Kirchner szukając pieniędzy gdzie się tylko da przeistoczyła ten kraj w inwestycyjne piekło. Oliwy do ognia dodały zeszłoroczne nacjonalizacje przedsiębiorstw związanych z wybobyciem i przetwarzaniem ropy. W obecnych warunkach wyceny akcji w tym kraju są już ekstremalnie niskie biorąc pod uwagę galopującą inflację. Dalsza przecena wywołana ogólnoświatową paniką mogłaby sprowadzić niektóre w miarę bezpieczne kompanie np. użyteczności publicznej w region bardzo atrakcyjny dla inwestorów.


4. Jeden kraj czy może szersze spojrzenie.
Od 2008 roku mamy na świecie praktycznie zerowy wzrost. Na tym tle wyróżnia się kilka dużych krajów, jak np. Brazylia, Chiny czy Indie. Teoretycznie zatem akcje w tych krajach, wypadające gospodarczo nadzwyczaj dobrze na tle innych, powinny piąć się znacznie ponad średnią.

Historia pokazała natomiast, że giełda w Chinach spada z małymi przerwami od ponad 5 lat osiądając w marcu 2013 zaledwie 41% swojej wartości ze szczytu z 2007 roku.  Bez znaczenia wydaje się fakt, że wzrost PKB Chin wygląda rewelacyjnie na tle innych gospodarek.

Nie mógłbym oczywiście pozostać wyłacznie przy przykładach negatywnych. Chile, mały kraj Ameryki Południowej korzystając z hossy surowcowej wzrósł od szczytu z 2007 roku o kolejne 48% lub ponad 100 % licząc od dołka z 2009 roku. Kraj ten jednocześnie rozwija się  w tempie 5,7%  przy długu publicznym zaledwie 11% co w podręcznikowy sposób przekłada się na zwroty z giełdy.

Innymi słowy, przyjrzyj się wielu krajom. Wybierz ten, który twoim zdaniem reprezentuje potencjał do wzrostu przy jednoczesnych niskich cenach akcji. Zainwestuj tylko część kapitału w danym kraju aby nie skończyć podobnie jak inwestorzy liczący na niekończące się wzrosty na giełdzie w Chinach.


5. Atrakcyjne sektory gospodarki
Zawirowania na światowych rynkach wywołujące paniczne wyprzedaże nie uderzają w każdy sektor gospodarki z identyczną siłą. Niektóre akcje mogą być dużo bardziej przecenione niż inne.

Dla przykładu: Kryzys zaufania do instytucji finansowych w 2008 spowodował masową ucieczkę inwestorów od akcji relatywnie bezpiecznych polskich banków. Ceny akcji wielu banków po otrząśnięciu się z paniki zanotowały wzrosty znacznie przekraczające średnią dla rynku.

Podobnie było na rynku deweloperów. Pomimo, że perspektywy dla rynku nie były dobre to przeceny niektórych firm były tak znaczące, że gdyby deweloper X natychmiast zatrzymał wszytkie budowy, sprzedał gotowe mieszkania w cenie 3000 PLN m2 w 4 głównych aglomeracjach to wartość środków po spłaceniu kredytów pozwoliłaby zainkasować 40 % więcej gotówki w przypadku to likwidacja spółki niż było potrzebe na skup akcji.


6. Defensywne akcje dywidendowe.
Część inwestorów od aprecjacji kapitału, preferuje spokój i wypłacane regularnie dywidendy. Praktycznie na każdej giełdzie można znaleźć kilka przedsiębiorstw, których cena akcji zmienia się nieznacznie niezależnie od tego czy mamy do czynienia z hurra optymizmem czy paniką. 

Są to zazwyczaj akcje przedwiębiorstw, operujących w nudnych „branżach“, nie przyciągające uwagi tłumów. Potrafią one jednak przez lata generować stabilne lecz niewielkie zyski, którymi dzielą się z akcjonariuszami. Zazwyczaj większa część akcji trzymana jest przez rodziny bądź powiązane ze sobą grupy inwestorów, które latami kierują działaniami spółki. Tylko mała część akcji pozostaje w wolnym obiegu stąd ich stabilny kurs.
Akcje tego typu są idealne dla inwestorów stroniących od ryzyka, dla których liczy się pewny dochód płacony stabilne przez lata niezależnie od sytuacji na rynkach kapitałowych.

Dzisiejsza odsłona inwestowania w akcje powinna pomóc Wam zrozumieć jakiego typu inwestorem jesteście. Jaka jest Wasza skłonność do ryzyka? Czy wolicie operować lokalnie czy jesteście jednak w stanie poświęcić wiecej czasu na badania i znaleźć rynki mogące przynieść większy zwrot?

Czy cenicie bardziej spokój i niską lecz stabilną dywidendę? Czy może jesteście bardziej skłonni zaryzykować swój kapitał w miejscach, o których większość inwestorów chciałaby jak najszybciej zapomnieć?

W kolejnej odsłonie przedstawię czynniki, którymi powinniście kierować się przy wyborze konkretnych akcji.

Trader21