W nadchodzących tygodniach czeka nas formalna zmiana na czele Banku Rezerwy Federalnej. Funkcja Prezesa  FED praktycznie zapewnia największą władzę w globalnej ekonomii. Co prawda prezes wykonuje polecenia udziałowców banku lecz aby dobrze się z nich wywiązywać wskazane jest aby uznawał wyznaczoną mu politykę jako swoją własną.

Minione 20 lat prezesury poprzednich dwóch Prezesów FED Allana Grenaspana oraz Bena Bernanke cechowała polityka prezentowana przez typowych Keynsistów. Mianowicie rola banku centralnego poza prowadzeniem typowej polityki monetarnej ma stymulować wzrost gospodarczy w taki sposób aby utrzymywać bezrobocie na poziomie nie większym niż 3%.

O ile bezrobocie maleje w okresach rozwoju gospodarczego o tyle gdy tylko rozwój jest zagrożony bank centralny powinien natychmiast interweniować obniżeniem stóp procentowych oraz zwiększeniem podaży waluty. Tani, łatwo dostępny kredyt ma stymulować konsumpcję, dzięki której gospodarka powróci na ścieżkę wzrostu, a bezrobocie ponownie zacznie maleć.

Historia pokazała jednak, że taka polityka prowadzi do tworzenia się baniek spekulacyjnych, błędnej alokacji kapitału oraz niszczenia klasy średniej. Polityka łatwego pieniądza była stosowana od 1995 roku umożliwiając powstanie bańki internetowej i doprowadzając do jej pęknięcia w 2000 roku. Kolejnym efektem łatwego kredytu była bańka w nieruchomościach w USA. Gdy tylko bańka pękła doszło do prawdziwej eksplozji długu na całym świecie w efekcie wymuszonej akcji ratowania banków.

Kiedy w 2008 roku doszło do pęknięcia bańki kredytów hipotecznych nieskuteczne lekarstwo stosowane przez banki centralne zastosowano ponownie tym razem na globalną skalę. Ben Bernanke „znawca” depresji z lat 30-tych ubiegłego wieku postanowił ratować gospodarkę tanim pieniądzem. Jakie są skutki takich działań widzimy sami. Zastanówmy się zatem czy zmiana na fotelu Prezesa FED może przynieść jakieś zmiany w polityce monetarnej USA.

Jannet Yellen podobnie jak jej poprzednik jest teoretykiem, przez większą część życia związana była z Uniwersytetem w Berkley. W poprzednich latach sprawowała funkcję doradcy ekonomicznego przy Białym Domu za czasów prezydentury Clintona. Następnie objęła funkcję szefa FED w oddziale w San Francisco po to aby ostatecznie zasiąść na fotelu Vice Prezesa FED przy Benie Bernanke.

Przyglądając się jej dawnym poglądom wydawałoby się, że jest osobą racjonalną. Otwarcie sprzeciwiała się polityce luzowania monetarnego za czasów Greenspan’a w 1996 roku. Żądała wręcz podniesienia stóp procentowych aby zdławić rosnącą inflację oraz ograniczyć kredyt, który z czasem doprowadził do powstania bańki internetowej. Ponownie w roku 2007 sygnalizowała zagrożenie ze strony masowych bankructw w efekcie pożyczek subprime.

Historia jednak pokazuje, że nie ważne jak rozsądne poglądy prezentuje się przez lata, po objęciu funkcji Prezesa FED sytuacja zmienia się diametralnie. Alan Greenspan przez lata był wielkim zwolennikiem złota stanowiącego podstawę systemu monetarnego. Gdy tylko został szefem FED jego poglądy przynajmniej te prezentowane publicznie uległy zmianie.

W przypadku Jannet Yellen nie jest inaczej. Możliwość objęcia najważniejszej posady w świecie finansów sprawia, że łatwo zmienia się dotychczasowe poglądy na takie, które dopasowują się do oczekiwań stawianych przez akcjonariuszy FED. Dowiodła tego w marcu oficjalnie twierdząc, że „jeżeli wprowadzenie negatywnych stóp procentowych przyniesie pozytywne rezultaty to będzie głosowała za takim rozwiązaniem.” Niestety nikt jej nie zapytał co rozumie przez pozytywne rezultaty oraz pozytywne dla kogo. Niemniej jej przekaz był czytelny, jeżeli obejmę funkcję Prezesa FED będzie prowadziła bardzo łagodną politykę monetarną.

Prawda jest taka, że Yellen utknęła w patowej sytuacji. Cokolwiek zrobi, skończy się to katastrofą. Nie może zmienić polityki zerowych stóp procentowych gdyż w przeciwnym razie doprowadzi to do wzrostu stóp procentowych oraz załamania się amerykańskiej gospodarki. Nie może także spowolnić lub zatrzymać druku dolarów gdyż załamie to wartość obligacji USA co przełoży się na implozję rynku derywatów czy bankructwo USA. Yellen nie ma wyjścia jak tylko kontynuować politykę Bena Bernanke bez znaczenia jak destruktywne jest to dla realnej ekonomii w długim terminie.

Moim zdaniem polityka Yellen będzie polegać na:

- utrzymaniu minimalnych stóp procentowych niezależnie od inflacji

- kontynuacji skupu obligacji USA aby kontrolować wzrost ich rentowności

- kontynuacji skupu MBS (bezwartościowe kredyty zabezpieczone hipoteką) aby pomóc bankom komercyjnym pozbyć się bezwartościowych śmieci z bilansu nim będą zmuszone zaktualizować ich wartość

- rozszerzenia skali skupu powyższych pozycji z 85 mld / m-c do 120 – 150 mld w pierwszej połowie 2014 roku

- pojawią się zapowiedzi ograniczenia druku lecz będzie on odwlekany w czasie tłumacząc się brakiem trwałego wzrostu gospodarczego oraz groźbą jego załamania

- wobec braku możliwości ukrywania realnej inflacji FED podniesie oficjalny cel inflacyjny

- FED co prawda ma możliwość chwilowego spowolnienia druku lub podniesienia stóp procentowych lecz musi to być skoordynowane z nacjonalizacją funduszy emerytalnych lub przejęciem części depozytów bankowych. Jeżeli do tego dojdzie, to po okresie max 4 m-cy FED obniży stopy procentowe do zera oraz powróci do skupu obligacji i MBS’ów ze zdwojoną siłą

- w przypadku załamania się cen akcji FED może w ramach ratowania nastrojów na rynkach przystąpić do interwencyjnych zakupów akcji aby zatrzymać spadek ceny. Dziś może brzmi to niedorzecznie lecz skup kredytów hipotecznych przez bank centralny także wydawał się niedorzeczny gdy BB obejmował funkcję kilka lat wcześniej

- w obliczu wojen walutowych Yellen będzie dalej osłabiać dolara.  Wyższe przychody z importu w słabym dolarze = wyższe zyski korporacji ze sprzedaży za granicą = wyższe ceny akcji czyli wzrost gospodarczy. Przynajmniej w teorii.


Analitycy na całym świecie ucieszą się oczywiście z takiej polityki. Łatwy pieniądz ostatecznie wędruje na rynki akcji oraz nieruchomości. Przez ostatnie lata to właśnie wzrost cen powyższych aktywów determinował czy w gospodarce dzieje się dobrze czy źle. Realne zarobki czy poziom bezrobocia odeszły do lamusa.

Poza tym wysokie ceny akcji, obligacji, luksusowych nieruchomości, surowców czy dzieł sztuki są dokładnie tym co zadowala pracodawców Pani Yellen. Negatywne stopy procentowe oraz zwiększanie podaży waluty wymusza druk w pozostałych krajach, a kapitał szuka schronienie w aktywach materialnych. W większości aktywów już mamy bańki spekulacyjne, które mogą być podtrzymywane tanim pieniądzem. Im większe jest oderwanie cen od realiów ekonomicznych tym większe bywa odreagowanie gdy programy stymulacyjne się ostatecznie kończą lub stają się nieefektywne (utrata wiary w walutę). Wiedza o kierunku przyszłych działań jest prawdziwym skarbem.

Jak zatem złoto czy pozostałe metale szlachetne powinny się zachowywać? Otóż, dawniej powiedziałbym że taka polityka jest idealna dla notowań złota. Obecnie jednak druk pustego pieniądza podtrzymuje funkcjonowanie systemu i tak długo jak tylko udaje się podtrzymywać mit wzrostu gospodarczego oraz wiary mas w pozytywne zakończenie tak długo bankom może udawać się utrzymywać cenę metalu na depresyjnych poziomach.


Podsumowując

Yellen jest kolejnym po Benie Bernanke teoretykiem bez doświadczenia w realnej ekonomii. Jakiekolwiek działania musi podjąć realizuje je na teoretycznych modelach, które nie mają najmniejszego zastosowania w rzeczywistości.

Jej poprzednik, super specjalista od Wielkiej Depresji w ciągu kilku lat doprowadził do wzrostu realnego bezrobocia na poziomy zbliżone do wielkiej depresji podobnie jak i poziomy rozwarstwienia społecznego w USA.

Jedynym lekarstwem jakie znają i stosują w przypadku recesji jest druk waluty, a w razie niepowodzenia jeszcze więcej druku. Nie ma możliwości aby gospodarka USA w obliczu nadmiernych regulacji, 35% podatku CIT oraz wielu barier dla małych i średnich firm zaczęła się nagle rozwijać. Problemem przed jakim stoją firmy nie jest oprocentowanie kredytów lecz nieprzyjazne środowisko gospodarcze faworyzujące międzynarodowe korporacje.

Larry Summers pierwotnie typowany na stanowisko szefa FED zdawał sobie doskonale sprawę, że za kadencji następcy Bena Bernanke dojdzie do wielkiego krachu połączonego z rozpadem waluty. Świadomie odmówił odjęcia stanowiska obawiając się społecznego potępienia jakie niewątpliwie czeka Jannet Yellen.

Trader21