Tytułem wstępu do części finansowej prognoz na rok 2015 zacytuję założyciela oraz wieloletniego prezesa Pimco – Billa Gross’a.
„Czas na podejmowanie ryzyka już minął. Bądźcie ostrożni co do pomysłów inwestycyjnych w 2015 roku. Kiedy rok się zakończy wiele klas aktywów będzie pod kreską. Dobre czasy się skończyły. Negatywne stopy procentowe nie przyniosły wzrostu gospodarczego, korporacje zwiększają zadłużenie skupując akcje, zamiast inwestować, demografia czy technologia wygląda strasznie. Nadchodzą czasy, w których dostrzeżemy że Król jest nagi, a czasy łatwego zysków się skończyły.”
Powyższe słowa wręcz doskonale odwzorowują sytuację obecnego rynku. Mimo iż mamy kilka ciekawych okazji inwestycyjnych, to jednak zalecałbym postawę dość defensywną. Poniżej przedstawiam moje opinie na temat poszczególnych klas aktywów.
Akcje
Dla osób zajmujących się inwestowaniem na rynkach akcji bardzo ważne jest zrozumienie faktu, że obecna hossa zaczęła się w lutym 2009 roku. Trwa już zatem 6 lat. Jest to najdłuższy okres wzrostu cen akcji na przestrzeni 80 lat. Dla porównania przeciętny okres od dna bessy do szczytów cenowych rzadko kiedy trwał dłużej niż 3-4 lata.
W ostatniej dekadzie zmieniły się jednak trochę warunki ekonomiczne. Ceny akcji nie są już zależne od fundamentów gospodarczych, lecz od oczekiwań co do skali dodruku środków pieniężnych. Nie zmienia to jednak faktu, że obecnie jesteśmy w stadium bardzo dojrzałej hossy. Ci którzy mieli zarobić już to zrobili i znaczna część poważnych inwestorów ewakuowała się z rynku akcji. Przynajmniej z rynków uznanych za najdroższe.
„Ostatnie 10% wzrostów zawsze zostawiam dla pozostałych” - Rotschild
George Soros ewidentny insider zwiększył w ostatnich tygodniach swoją pozycję short na akcje do 1,3 bln USD. Czy jest to typowa gra na spadki, czy zabezpieczenie innych długich pozycji, tego nie wiem. Jest to jednak informacja niepokojąca.
Generalnie uważam, że rok 2015 będzie rokiem powolnej ucieczki kapitału z rynku akcji. Mimo iż rynki rozwijające się są obecnie tańsze (P/E, P/BV) w porównaniu do rynków rozwiniętych, to uważam, że ryzyko związane z nagłym krachem jest dużo większe właśnie na rynkach rozwijających się.
W mojej ocenie zredukowanie pozycji na rynkach akcji jest wskazane w obecnych czasach. Wyceny na większości rynków są obecnie wysokie i poza małymi wyjątkami akcje są generalnie drogie.
Tanie akcje mamy np. w Rosji, ale aby doszło do spektakularnych wzrostów musi nastąpić oczyszczenie sytuacji wokół Ukrainy. Tanie są także małe spółki w Indonezji (IDXJ), płacące ponad 4% dywidendę. Chiny, które jeszcze do niedawna były tanie po ostatnich 50% wzrostach już do tanich nie należą. Na rynkach akcji zawsze są pewne okazje, ale ich wyłapanie nie jest już takie proste.
Co gorsza, spora część rynków akcji jest wysoce skorelowana z cenami akcji w USA. Jeżeli w Stanach Zjednoczonych dojdzie ostatecznie do pożądanego krachu, to przełoży się on na spadki cen akcji na całym świecie.
Celowo napisałem pożądanego, gdyż mały krach byłby doskonałym uzasadnieniem dla uruchomienia kolejnej rundy dodruku, która jest niezbędna do podtrzymania giełdy, cen nieruchomości oraz rynku długu w USA.
Będąc przy USA koniecznie należy wspomnieć, iż dodatkowym czynnikiem stabilizującym ceny akcji lub przeciwdziałającym spadkom będzie zaangażowanie japońskich funduszy inwestycyjnych, które po latach ograniczeń wyłącznie do Japonii mogą teraz inwestować zarówno w amerykański dług, jak i w akcje.
W ramach ciekawostki tylko dodam, iż moim zdaniem, na akcjach sławnej Tesli (TSLA) mamy chyba już pęknięcie bańki spekulacyjnej i sytuację bardzo podobną do BTC z zeszłego roku, kiedy to ulica przekonała się, że cena nie może rosnąć w nieskończoność.
Generalnie dla pozostających w akcjach zalecałbym wielką ostrożność.
Obligacje
Obligacje rządowe formują największą bańkę spekulacyjną w historii. Ich sztucznie wysoka cena (niska rentowność) jest możliwa tylko dzięki bezprecedensowemu dodrukowi środków płatniczych na całym świecie.
a) W normalnych warunkach kto przy zdrowych zmysłach zgodziłby się zainwestować w 10-letnie obligacje USA płacące 1,8% rocznie w sytuacji, w której realna inflacja przekracza 8 %? Zbankrutowana Hiszpania może pożyczyć kapitał na 10 lat oferując zaledwie 1,3%. Nawet rentowność polskich obligacji rządowych spadła do 2,2%
Tak absurdalnie niskie wartości są wyłącznie efektem wiary, iż banki centralne zawsze będą w stanie przyjść z pomocą posiadaczom obligacji i w razie problemów z obsługą długu po prostu wydrukować konieczną ilość środków płatniczych, aby skupić obligacje z rynku i podtrzymać ich niedorzecznie wysoką ceną.
Aktualnie mamy na rynku sytuację, w której inwestorzy skupują obligacje nie tyle aby zainkasować odsetki jakie wypłacają, lecz wyłącznie licząc na dalszy spadek rentowności, a tym samym wzrost ceny. Czy nie przypomina to typowego schematu Ponziego?
Dla mnie taka strategia inwestycyjna to czyste igranie z ogniem. Wystarczy bowiem, aby któryś z krajów w Europie nie był w stanie zrolować obligacji (wyemitować nowych obligacji, aby z pozyskanego kapitału spłacić starszych wierzycieli) i cały mit bezpiecznych obligacji pryśnie w ciągu kilku godzin. Cena obligacji jest zbyt zależna, w mojej ocenie, od interwencji banków centralnych, by stanowić aktywo inwestycyjne warte uwagi.
Gdybym miał jednak obstawiać rentowność 10-letnich obligacji USA na koniec 2015 roku stwierdziłbym, iż będzie na poziomie 2,4 %. Sporo wyżej, niż jest obecnie i zdecydowanie niżej, niż prognozy analityków.
b) obligacje łupkowe
W USA od kilku lata mamy do czynienia z ogromnym rozwojem produkcji ropy i gazu z łupków. 87 % nowej produkcji ropy i gazu pochodzi właśnie z łupków. Gaz był wydobywany ze stratą przez większość czasu. Średni koszt produkcji ropy z łupków waha się pomiędzy 70-80 USD. Wydobycie zarówno ropy, jak i gazu generuje spore straty dla firm koncentrujących się na łupkach.
W zasadzie cały rozwój nierentownej produkcji był możliwy dzięki emisji obligacji, sprzedawanych przez Wall Street, które chętnie nabywała tzw. ulica. Obligacje płaciły 7-9% rocznie, co w sytuacji zerowych stóp procentowych było nie lada okazją. Wiele firm jednak nigdy nie wykupi obligacji, a inwestorzy zostaną z nic nie wartym kwitkiem. Jest to bardzo prawdopodobne, jeżeli cena ropy utrzyma się na poziomie 50 USD, a gazu poniżej 3,5 USD.
Obecnie wartość obligacji związanych z łupkami wynosi około 2 bln USD, czyli 3 x więcej niż trefne MBS’y (kredyty zabezpieczone hipotekami), które zapoczątkowały kryzys w 2008 roku.
Obligacje sektora energetycznego mogą być zatem ciekawą opcją, ale wyłącznie do shortowania.
c) obligacje korporacyjne
Z obligacji tego typu korzystałem aby przetrzymać kapitał czekając na ciekawe okazje inwestycyjne. Obligacje zazwyczaj płaciły 7-11 % rocznie i jak do tej pory szczęśliwie udawało mi się ustrzec bankructw emitentów. O oprocentowanie na podobnych poziomach przy relatywnie małym ryzyku jest jednak coraz trudniej, zwłaszcza, że mamy stopy procentowe na historycznie niskich poziomach.
Ogólnie obligacje korporacyjne, jako część zdywersyfikowanego portfela mają sens pod warunkiem, że mówimy o obligacjach krótkoterminowych (do 1,5 roku) oraz wyłączymy kilka branż narażonych szczególnie na ryzyko, np. deweloperzy.
Złoto
Złoto w 2014 roku w zasadzie stało w miejscu w ujęciu dolarowym. Praktycznie w każdej innej walucie wygenerowało przyzwoity zysk. W 2015 roku uważam, że cena złota będzie dalej rosła w kontrolowany sposób.
Myślę, że spadki, o których pisałem przed rokiem do poziomów 1050-1100 USD mamy już za sobą i spadek, nawet chwilowy poniżej 1100 USD jest bardzo mało prawdopodobny.
Czynników potwierdzających takie założenia jest wiele. Za każdym razem gdy mieliśmy do czynienia z nagłymi spadkami cen złota, popyt na metal fizyczny w Chinach, Indiach czy Rosji dosłownie eksplodował. Obecnie dużych ilości metalu dostępnych w oficjalnej cenie jest jak na lekarstwo.
Kartelowi dużo wygodniej jest pozwolić na kontrolowany wzrost ceny złota, powiedzmy do poziomów 1650 – 1700 USD w 2015 roku, niż wyzbyć się resztek metalu i kontrolować cenę bez zasobów fizycznego metalu.
Co ważne, organizowane wielokrotnie na przestrzeni 3 lat ataki na cenę złota doprowadziły do sytuacji, w której większość słabych inwestorów porzuciła metal. Obecnie metal jest w posiadaniu osób, dla których czasowy spadek ceny nie ma dużego znaczenia.
Wszystko to wskazuje na relatywny spokój, jeżeli chodzi o przyszłe zmiany cen. Aktualnie po sporych wzrostach oczekiwałbym odreagowania i spadków w okolicę 1200 USD, następnie kolejne 2-3 miesiące wzrostów do 1350 - 1400 USD. Następnie korekta i tak przez cały rok. Na koniec roku standardowo spodziewałbym się ataku na ceny złota i srebra, co już staje się małą tradycją.
W prognozowaniu zmian na rynku złota największą niewiadomą są Chiny, a konkretnie import złota przekraczający 2000 ton rocznie. Rezerwy Chin mogą w tej chwili przekraczać już 7 tys. ton i to mowa wyłącznie o rezerwach rządowych. Podobna ilość może znajdować się w rękach społeczeństwa, które jest nieustannie zachęcane do inwestowania w złoto.
Jeżeli zachód nie będzie w stanie dostarczać złota w ilościach satysfakcjonujących Chiny, to może się okazać, że uaktualnią oni poziom rezerw, co z kolei doprowadzi do skokowego wzrostu cen.
Kolejną niewiadomą dla rynku złota jest Rosja, która w przypadku eskalacji wojny na sankcje może zażądać częściowego rozliczenia płatności za ropę i gaz. Taki ruch automatycznie wymusiłoby na kupcach konieczność pozyskania dużych ilości złota z rynku i szybkiego urealnienia cen.
Co do poważnych ruchów mających na celu powiązanie złota z którąkolwiek z walut, to jest jeszcze na to za wcześnie. Co prawda, w sytuacji upadku rubla zarządzanego przez Centralny Bank Rosji może dojść do wprowadzenia nowej waluty, w jakimś stopniu powiązanej z rosyjskimi rezerwami złota, ale będzie to wyłącznie waluta wewnętrzna. Na wprowadzenie walut powiązanych ze złotem przyjdzie nam poczekać jeszcze chwilę. Bez udziału Chin nic poważnego się nie wydarzy, a jak pisałem wcześniej, tak długo jak Chińczycy mogą drenować zachodnie zapasy złota, tak długo nie mają interesu by wykonywać jakiekolwiek ruchy.
Srebro
Srebro jest tzw. młodszym bratem złota. Tam gdzie podąża złoto tam i srebro, z tą jednak różnicą, że zmiany cen srebra są dużo bardziej gwałtowne. Widać to szczególnie w relacji cen złota do srebra. Jeżeli ceny metali szlachetnych spadają, rośnie współczynnik gold / silver ratio. W roku 2011 w szczytowym momencie współczynnik ten spadł poniżej 35. Dziś jest na poziomie 72.
Zakładając powolny wzrost ceny złota w 2015 do poziomów 1650 USD automatycznie możemy założyć wzrost ceny srebra w okolice 30 USD i spadek gold/silver ratio do 55. Moim zdaniem, jest to założenie jak najbardziej realne.
Przeciwko wzrostom cen srebra mogłyby świadczyć stale rosnące zapasy metalu w magazynach comex’u. Od zeszłego roku wzrosły one o 30% z 50 mln do 65 mln oz. Prawda jest natomiast taka, że wartość obecnych stanów magazynowych to raptem 1,1 mld USD i taka ilość może być wykupiona przez Chiny w ciągu dwóch tygodni.
Przeciwnicy srebra słusznie zauważyli, że rozwój grafenu może w pewnej perspektywie czasowej zredukować popyt przemysłowy na srebro odpowiadający za ponad 60% łącznego popytu. Mało jednak zwraca się uwagi na fakt, że srebro ma ponad 10 tys. różnych zastosowań i przy zdecydowanej większości nie ma substytutów.
Generalnie nadal uważam, że perspektywy dla srebra, zwłaszcza przy obecnych cenach, są zdecydowanie lepsze, niż dla złota.
Akcje spółek wydobywczych
Akcje firm zajmujących się wydobyciem złota i srebra zapewniają spory lewar w stosunku do cen samego metalu. Dzieje się tak dlatego, że przy zmianie ceny metalu o 10-15% zysk/ strata kompanii wydobywczych zmienia się o 30-40%.
Obecnie notowania ETF’ów odwzorowujących zachowanie się akcji spółek wydobywczych są dokładnie w miejscu, w którym były przed rokiem. Jest to trochę zastanawiające. Ceny metali mamy rzeczywiście na poziomach sprzed roku. Tymczasem koszy energii stanowiącej prawie połowę kosztów wydobycia są na poziomach prawie o 50% niższych.
Nie mam jeszcze danych odnośnie kosztów wydobycia, ale najprawdopodobniej znowu się nieznacznie obniżyły w stosunku do poprzedniego roku (wspomniany spadek cen energii, redukcja wynagrodzeń oraz zaprzestanie wydobycia z bardziej kosztownych złóż). Nie widać tego natomiast nadal w cenach akcji spółek wydobywczych, które wśród szerokiego rynku akcji nadal wyglądają bardzo atrakcyjnie.
Szczególnie można zobaczyć to w przypadku akcji małych spółek wydobywczych (kapitalizacja poniżej 1 mld USD), gdzie współczynnik cena/zysk oscyluje na poziomie 11 i to pomimo rekordowo niskich cen złoto i srebra.
Co do prognoz, to uważam, że w nadchodzącym roku indeks dużych spółek wydobywczych (GDX) wzrośnie z obecnych poziomów o ok 80%, indeks małych spółek o 100 - 140%. Nie możemy tu jednak zapominać o bardzo ważnej rzeczy. Akcje spółek wydobywczych zapewniają potężny lewar w stosunku do cen złota i srebra. Jeżeli kartelowi uda się na chwile sprowadzić ceny np. złota w okolice 1000, o czym wspomina np. Mark Faber, wiele spółek wydobywczych tego nie przetrwa i dojdzie do bankructw na masową skalę. Mimo że uważam taki scenariusz za mało prawdopodobny, należy go brać pod uwagę.
Ostatecznie, jeżeli ktoś na fali euforii w 2011 roku zakupił indeks małych spółek wydobywczych do dziś stracił 85% kapitału. Osobiście jednak uważam, że to właśnie małe spółki wydobywcze będą czarnym koniem 2015 roku. Nie będzie to jednak łatwa przeprawa.
Ropa
Ceny ropy, poza metalami szlachetnymi, są chyba najsilniej manipulowanym aktywem z grupy surowców. Wynika to ewidentnie z wojny handlowej z Rosją. Moim zdaniem, obecne ceny ropy nie utrzymają się dłużej niż 6 miesięcy. Powodów jest kilka:
a) Przy cenie poniżej 50 USD / baryłkę wiele odwiertów generuje poważne straty. Przekłada się to bezpośrednio na redukcję samego wydobycia, jak i co ważniejsze wydatków na wydobycie. Szacunki mówią o 1 bln USD w skali roku. Tak drastyczna obniżka wydatków docelowo przekłada się na redukcję wydobycia o 7-8% w skali globalnej. Nie jest to, co prawda wydarzenie na miesiąc, lecz proces bardziej długotrwały. Mniejsze wydobycie oznacza mniejszą podaż i docelowo wyższe ceny.
b) Ceny ropy poniżej 80 USD / baryłkę stanowią ogromne zagrożenie dla produkcji ropy metodą szczelinową w Stanach Zjednoczonych. Już teraz dług firm wydobywających ropę i gaz przekracza 2 bln USD. Jeżeli dojdzie do pęknięcia bańki na rynku długu, to w krótkim czasie problemy firm wydobywczych rozleją się na inne sektory, w tym sektor finansowy. Chwilowo sytuacja wydaje się być pod kontrolą, wyłącznie na skutek zerowych stóp procentowych, ale rynek długu spółek z sektora energetycznego przypomina tykającą bombę.
c) Motyw polityczny. Niskie ceny ropy uderzają w Rosję, ale przy okazji przyspieszają rozwój Chin. Nie bez przyczyny otwarcie mówi się, że największym beneficjentem konfliktu na linii Rosja - USA są właśnie Chiny. Jeżeli ceny ropy pozostaną na obecnych poziomach, to może się okazać, iż państwo środka zbyt szybko powróci na ścieżkę wzrostu przekraczającego 7% rocznie, co z perspektywy strategów USA jest katastrofą.
d) Sprawy wewnątrz OPEC. W minionym roku ceny ropy spadły o ponad 50%. W normalnych warunkach Arabia Saudyjska ograniczyłaby wydobycie, aby zatrzymać spadek ceny. Pod wpływem nacisków z USA nic nie zrobiono. W efekcie, wiele krajów finansujących budżet z dochodów opartych na ropie ma ogromne problemy.
W mojej ocenie, jeżeli Arabia Saudyjska nie zgodzi się na ograniczenie wydobycia, a tym samym wzrost cen, to z czasem dojdzie do pewnego rozłamu w OPEC i kraje tj. Iran, Wenezuela czy Ekwador wystąpią z organizacji, po to by wraz z Rosją wypracować nowy alternatywny model „zarządzania” cenami ropy.
Gaz naturalny
Gaz z aktywa inwestycyjnego zmiana się nam w aktywo istnie spekulacyjne. O ile w przeszłości starałem się kupić gaz tani i trzymać go do momentu, aż dostrzeże go szersze grono inwestorów, o tyle w 2014 pozbywałem się gazu dwukrotnie, aby odkupić go taniej. Zmiany cen gazu były bowiem wyjątkowo gwałtowne.
Obecnie na fali przeceny cen ropy, załamały się także notowania gazu. Ceny gazu poniżej 3 USD/mmBtu są niebywałą okazją. Średni koszt wydobycia gazu z łupków w USA, który to dostarczył dodatkowej podaży w ostatnich latach, kształtuje się na poziomie 7 USD. Na każde 3 USD uzyskane ze sprzedaży gazu dług kompanii wydobywczych powiększa się o kolejne 4 USD. Mowa właśnie o długu, który opisywałem przy okazji ropy.
Mimo fantastycznych, długoterminowych perspektyw uważam, że po krachu o 30% pod koniec zeszłego roku przyjdzie nam chwilę poczekać na trwały powrót do wyższych cen. Niemniej bardzo się zdziwię, jeżeli przez cały 2015 rok gaz będzie utrzymywał się na poziomach poniżej 4 USD/mmBtu.
Nieruchomości
Generalnie od nieruchomości na razie trzymam się z daleka. Głównym powodem są bezprecedensowo niskie stopy procentowe o globalnym zasięgu utrzymujące wysokie ceny nieruchomości. Co gorsze, w większości krajów stopy procentowe są niższe niż realna inflacja.
Niestety ponad 90% kredytów zaciągniętych na zakup nieruchomości, to kredyty oparte o zmienną stopę procentową. W przypadku utraty kontroli nad inflacją, do czego ostatecznie dojdzie, wysokość rat kredytowych drastycznie wzrośnie, co wyjątkowo negatywnie przełoży się właśnie na wyceny nieruchomości.
Absolutnie nie jestem przeciwnikiem inwestowania w nieruchomości, po prostu uważam, że obecnie nie jest dobry moment na takie inwestycję. W perspektywie 3-5 lat myślę, że wiele krajów o dobrej demografii, wyedukowanym społeczeństwie zapewni dobry moment wejścia. Mowa tu oczywiście nie tyle o zakupie działki, czy nieruchomości na wynajem w Azji południowo – wschodniej, lecz o inwestycje poprzez pasywne fundusze operujące na tamtejszych rynkach.
Abstrahując od trendów globalnych w 2015 roku ceny nieruchomości nadal będą rosnąć w chińskich enklawach tj. Toronto, Vancouver, Sydney, Auckland. Są to główne miejsca, w których ponad milion chińskich milionerów dywersyfikuje swój kapitał kupując nieruchomości za gotówkę.
Perspektywy dla polskiego rynku nieruchomości postaram się omówić w oddzielnym artykule.
Surowce przemysłowe
Surowce są dla mnie wielką niewiadomą w nadchodzącym roku. Z jednej strony, mamy globalną recesję w efekcie czego spada zapotrzebowanie na wszelkie surowce przemysłowe.
Ceny miedzi spadły już o prawie 45% licząc od szczytów, ołowiu o 55%. Z drugiej strony, w ciągu kilku ostatnich lat banki centralne na całym świecie drastycznie zwiększyły podaż walut, w skutek czego mnóstwo kapitału docelowo zacznie szukać ujścia, moim zdaniem, także w surowcach.
Ciężko mi jest odpowiedzieć, czy obecnie mamy dobry moment na zajęcie pozycji w surowcach. Osobiście chyba wolę jeszcze trochę zaczekać na oczyszczenie sytuacji.
Waluty
Waluty są jedną wielką niewiadomą. Nie dlatego, że brakuje twardych danych. Tych akurat mamy pod dostatkiem. Sęk w tym, że kursy walut nie zależą już od podstaw ekonomicznych, lecz od decyzji politycznych na poziomie banków centralnych.
Do informacji z banków centralnych niestety nie mam dostępu, nad czym bardzo ubolewam. Zostaje mi zatem trzymanie się fundamentów.
a) Waluty Australii, jak i Kanady mimo relatywnie małego zadłużenia mogą osłabić się w nadchodzącym roku względem USD. Gospodarki obu krajów są silnie zależne od eksportu surowców, których ceny, jak wspominałem powyżej, notują kolejne minima.
Oba kraje mają poważne bańki w sektorach nieruchomości. W Australii 62% wszystkich kredytów stanowią właśnie kredyty hipoteczne, w Kanadzie odsetek ten wynosi 43%, przy średniej dla krajów rozwiniętych na poziomie 25%.
W obu przypadkach banki centralne mogą nie mieć innego wyjścia, niż aktywnie przeciwdziałać pęknięciu bańki utrzymując stopy procentowe na zerowych poziomach lub skupować złe długi kosztem drastycznego zwiększenia podaży waluty, co z kolei pogłębi dalsze spadki kursów.
b) Kolejną walutą, której perspektywy względem USD nie wyglądają dobrze jest jen japoński. Bank centralny Japonii wyjątkowo drastycznie zwiększa podaż waluty. Jedocześnie ogromne ilości jenów, ulokowane dotychczas w japońskich funduszach emerytalnych, płyną na rynek amerykańskiego długu oraz na rynek akcji. Efekt może być jeden, dalsze osłabienie się jena. W mojej opinii, to właśnie Japonia jako pierwszy kraj z grupy krajów rozwiniętych dozna „dobrodziejstw” hiperinflacji.
c) Rok 2015 będzie, wg mnie, kolejnym rokiem ucieczki kapitału z rynków wschodzących. Pomimo iż to kraje wschodzące mogą poszczycić się wyższym wzrostem gospodarczym, mniejszym zadłużeniem, większymi rezerwami, to z punku widzenia globalnych funduszy inwestycyjnych ciągle są uznawane za bardziej ryzykowne.
d) Euro – wielka niewiadoma. Wbrew wszystkim negatywnym informacjom uważam, że mimo problemów strefy euro, uruchomieniu dodruku przez EBC, wspólna waluta Europy nie będzie się dalej osłabiać w stosunku do USD i zakończy rok nieznacznie powyżej 1,15 Euro / USD.
e) CHF – Po skokowym wzrośnie ceny franka przydałoby się pewne odreagowanie. W nadchodzących kilku miesiącach uważam, że frank minimalnie się osłabi w stosunku do euro i być może w stosunku do PLN.
Długoterminowo natomiast dalej uważam, że waluta Szwajcarii będzie się umacniała względem pozostałych walut.
f) PLN – w dłuższym czasie polski złoty będzie nadal tracił na wartości. Mamy bowiem kulminację kilku wydarzeń:
- wysoki dług w relacji do PKB, z czego większość jest długiem denominowanym w walutach obcych,
- zmiana rządu oraz próby oczyszczenia systemu mogą zainicjować bardzo łatwy do przeprowadzenia atak spekulacyjny na PLN,
- poważne ryzyko bezpośredniego dodruku w imię finansowania deficytu,
- status kraju rozwijającego się, z którego kapitał ucieka najszybciej.
Mimo wielu negatywnych czynników, w pierwszej połowie roku oczekuję pewnego umocnienia się złotówki, szczególnie w stosunku do franka. Długoterminowo jednak nie widzę dobrych perspektyw dla polskiej waluty.
g) gdybym miał wybierać waluty na przetrwanie, to ponownie skupiłbym się na HKD, SGD, NOK, NZD i CHF.
Pamiętajmy jednak, waluty w obecnych czasach absolutnie nie powinny być przedmiotem żadnej spekulacji. Przeciętny inwestor nie ma żadnych szans w walce przeciwko globalnym funduszom inwestycyjnym. Jako przestrogę proszę sobie przypomnieć sławne opcje walutowe.
Podsumowanie
Jak pisałem już w pierwszej części artykułu, prognozowanie wydarzeń finansowych jest ekstremalnie trudnym zadaniem. Zbyt wiele zmiennych, zbyt wiele czynników zależnych od decyzji podejmowanych za zamkniętymi drzwiami.
W warunkach, w których ceny niemalże wszystkich aktywów podlegają permanentnej manipulacji nie zostaje nam duży wybór, jak tylko zachować rozsądek i odłożyć emocje na bok. Najważniejsze obecnie jest bezpieczne przechowanie kapitału i to ono powinno przeważać przy konstrukcji portfela na 2015 rok.
Okazje inwestycyjne podrzuca nam rynek, ale nikt nie jest nam w stanie zagwarantować, iż na zwrot z inwestycji w tanie aktywo nie przyjdzie nam poczekać dłuższy okres.
Dobrym przykładem myślę, że jest srebro, które na początku 2013 roku było praktycznie nie do dostania w dużych ilościach. Fabryka Appla w Korei musiała wtedy na 3 tygodnie zawiesić produkcję z powodu braku srebra. Fundusze Erica Sprott’a czekały po 3 miesiące na dostawy zakontraktowanego srebra. Mimo, ekstremalnie pozytywnych okoliczności dziś ceny metalu są na poziomach o 40% niższych.
Jak tu prognozować w takich warunkach? Cóż, mam nadzieję, że przy okazji rozliczeń z prognoz za rok 2015 okaże się, że spora część z nich okazała się trafna. Jeżeli nie, to pozostanie potraktować materiał, jako szkolenie z analizy pewnych zależności.
Powodzenia w inwestycjach w 2015 roku.
Trader21
E=mc
Gratuluje tez entuzjazmu i fachowosci
Chcialbym wkleic link do wywiadu, ktory wydaje sie warto przeczytac.
Temat jest bardzo istotny, natomiastt w ogolnodostepnych zrodlach mocno sciemniany.
http://nowyobywatel.pl/2014/05/12/wolno-amerykanka/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
in6
czyli blisko jakiegoś "przesilenia" / "resetu". Być może jeszcze nie 2015, a 2016 czy 2017, ale raczej bliżej niż dalej.
Z punktu widzenia osoby zarabiającej w PLN chyba warto rozważyć jeszcze zakup USD, przynajmniej na część 2015 (o czym wspomina Luk) - chociaż krótkoterminowo USD może być nieco przewartościowany (polecam wpis: http://shortsideoflong.com/2015/01/emerging-markets-rebound/)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Passerby
Późno bo późno ale to jedna z najlepszych analiz w ogólnodostępnych mediach jakie czytałem od dość dawna. W większości się zgadzam ale jest kilka różnic w porównaniu z moimi odczuciami.
1) Ropa - gdyby przyjąć (z czym nie do końca się zgadzam), że spadek ceny ropy jest spowodowany próbą złamania Rosji to odbicie ropy w górę już w drugiej połowie roku spowodowałoby, że cały ten atak na Rosję zakrawałby na farsę. Żeby naprawdę zaszkodzić Rosji trzeba by dzisiejszy poziom cen utrzymać przynajmniej 2-3 lata a to byłoby bardzo kosztowne.
Co do ropy i gazu łupkowego. Uśredniony koszt wydobycia tak naprawdę niewiele mówi. Są miejsca gdzie wydobycie jest nieopłacalne poniżej 80$ a są takie gdzie firma sobie poradzi nawet poniżej 50 $. Poza tym poszczególne inwestycje, poszczególne projekty spadek cen zastał w różnym stadium realizacji. Niektórzy już zdążyli spłacić koszt działek, badań geologicznych, próbnych odwiertów, zakupu sprzętu, lokalnej infrastruktury itd. Pozostały tylko koszty bieżących odwiertów i bieżącego procesu technologicznego. Wtedy taka firma wcale nie musi się przekręcić a tylko ograniczy dalsze inwestycje. Dlatego istotne spowolnienie w przemyśle łupkowym będzie następowało stopniowo. Trzeba czasu żeby cała maszyna wyhamowała. Oczywiście te najsłabiej rokujące projekty zostaną zastopowane szybko, będzie kilka bankructw ale kryzys nie tak szybko i niekoniecznie będzie dotyczył całego przemysłu łupkowego.
Oczywiście ceny ropy mogą się wahać, mogą się np. zbliżyć do poziomu 60$ w drugiej połowie roku ale jakiegoś trwałego odwrócenia trendu raczej szybko nie będzie.
2) co do akcji prawie zgoda ale...jeszcze będzie próba wywołania mini hossy żeby zwabić drobnych ciułaczy. Niskie ceny ropy i surowców przemysłowych w różnym stopniu będą się przyczyniały do wzrostu (bądź spadku) PKB w różnych krajach. Z dużych gospodarek najwięcej zyskają Chiny. Jeżeli dobra koniunktura w USA potrwa jeszcze trochę (a raczej potrwa) to USA i Chiny będą idealnymi odbiorcami dla niemieckiego eksportu. Dlatego Niemcy w tym roku też wypadną całkiem nieźle. Dlatego przez większą część roku główne rynki akcji będą dopełniać cykl dobrej koniunktury przed poważnym załamaniem. Jeżeli wcześniej spuszczą trochę pary w jakiejś większej korekcie to załamanie będzie (tylko) poważne. Jeśli będzie pompowanie do samego końca to bardziej niż poważne.
3) Jakbym nie obracał i z której strony bym nie patrzył to mi wychodzi, że sytuacja zacznie się dość gwałtownie pogarszać gdzieś na przełomie 2015/2016. Dotyczy to zarówno światowej gospodarki jak i Polski. To może się zacząć już w 4 kwartale, na przełomie roku nabierze tempa, a w 2016 ...szkoda gadać...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gerwazy
-Coraz gorsza sytuacja w RPA.
-Nowe rekordy w sprzedaży samochodów w Chinach.
http://www.bloomberg.com/news/2015-01-18/china-has-more-space-than-u-s-for-new-cars-chart-of-the-day.html
-Coraz bardziej rygorystyczne normy emisji spalin.
-Tania ropa
-1.2 mln uncji deficytu w tym roku.
-sytuacja w Szwajcarii, głównym miejscu handlu platynowcami. Odcięcie się od tonącego Titanica.
Jak długo trwać będzie kuriozalna sytuacja kiedy platyna jest tańsza od złota?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Robkov
https://twitter.com/WSJ/status/559694507940511746
http://www.cnbc.com/id/102367943#.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mke
Moze czas spojrzec szerszym katem i zobaczyc ze spadki ropy, zlota, miedzi nie sa manipulacja tylko wpisuja sie w trend ktorego wielu z was nie moze dostrzec?
Czas rozliczy, moze puscisz moje wrozby http://surowce.blogspot.com/2015/01/wrozenie-z-fusow-na-2015.html
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
ag1976
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Trader słusznie się asekuruje niemożnością przewidzenia
powiedzmy takich zdarzeń jak uwolnienie franka od pegu.
Ja raczej skupiam się na zwrocie kapitału, niż zwrocie z kapitału.
Podam więc dla przykładu dwie konkretne propozycje inwestycyjne.
Jestem ciekawy opinii tak Tradera, jak komentatorów co do propozycji.
1. NOK - mocno słabnie ponieważ leci ropa, a ta wciąż w trendzie spadkowym.
Brent 48$ Crude 45$ - Jeśli ropa dotknie 35$ przenieśmy się z USD czy PLN
właśnie na koronę. Im niżej ropa tym więcej NOK w portfelu. Kiedyś odbije.
2. DKK - można spekulacyjnie założyć, że spekulanci przetestują zerwanie
pegu korony duńskiej do euro. Mamy już wiedzę jak na tym zarobić.
Spekulanci mogą też umacniać złotówkę do euro. Wtedy nie tracimy, ale chociaż
mamy dywersyfikację portfela. Jednak może będzie szansa zarobić.
Co więcej też uważam, że w srebrze coś może być. Niby w cieniu Au, ale
potencjał IMO zgoła jakby większy. Ten vat tylko psuje całą zabawę.
Tak samo juan od długiego czasu powali a stale umacnia się do $,
ale jednak chyba z jego dostępnością fizyczną (papierkową) może być problem.
Niemniej zerwanie pegu juana do $ wydaje się głupie. Tracą chińskie rezerwy $,
dramatycznie spada konkurencyjność eksportu, USA z przeciwnika staje się wrogiem.
Taki szok chińczykom chyba nie jest do niczego potrzebny.
Brakuje mi troszkę tylko takiego spojrzenia i analizy z perspektywy Polski.
Złoto 1000, albo 1300 - ale po ile będzie wtedy dolar, który jest częścią
składową ceny jaką płaci się w PL za popularnego krugeranda ? Przykładowo.
Kogo urządza dziś kupione 1oz po 1280$, za rok będzie po 1400$, ale 1$-po 3zł.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
ja jako laik pytam ciebie ,jak sie ma: dolar po 5zl,
i EUR w dol?
ostro w dol do USD ponizej 1:1
czy po przeliczeniu nie wyjdzie ze zaplacimy nadal powyzej 4zl?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
abc123
Jestem laikiem i cos mi sie tu nie klei z kursem CHF. Czy ktos z szanownych ekspertow moglby mi to wytlumaczyc?
Zeby utrzymac peg z Euro na stalym poziomie, przez 3 lata bank centralny Szwajcarii musial drukowac CHF.
Wydrukowal tego blisko 10 razy wiecej niz bylo przed zwiazaniem z Euro.
Dlaczego wiec CHF tak wystrzelil skoro tyle go nadrukowali Szwajcarzy?
Pozdrawiam.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Popyt prześcignął podaż.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
conleche
Jako osoba zarabiająca w GBP i wydająca głównie w EUR i PLN jestem żywotnie zainteresowana... czy GBP będzie dalej wzmacniał się do EUR i PLN?
Z góry dzięki za mądre opinie, gdyż zastanawiam się w jakich walutach trzymać część uciułanych zaskórników...
Pozdrawiam!
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Marzyciel
http://independenttrader.pl/265,jak_zarabiac_na_sankcjach_gospodarczych.html
sierpień 2014: "W mojej ocenie jednak ryzyko spadków cen akcji w Rosji jest już bardzo ograniczone, podczas gdy potencjalne zyski z dywidendy czy aprecjacji kapitału znaczne."
giełdy są dla rekinów, tacy jak my powinni trzymać się od nich z daleka
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
tom098
Jak się nie powieszę to napiszę :)
Inne inwestycje to dla mnie jako laika jeszcze większa spekulacja. Mam nadzieję że przeżyję jednak.
Powodzenia
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
novotarq
Ale (w Rublach) spółki typu Gazprom czy Rosnieft radzą sobie nie najgorzej. Do tego ich P/E ratio jest bardzo ciekawe (odpowiednio ~3 i ~6!). Zależy czy chcesz spekulować, czy inwestować (chociaż uważam, że pakowanie się w Rosyjską giełdę teraz, z racji Rubla, to tylko i wyłącznie spekulacja). Jeśli chcesz spekulować, to rozumiem żal i niecierpliwość.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
novotarq
Ja zarabiam w dolarach i raczej zaczynam się obawiać tego, że wszyscy się w niego pakują. Jak każdego runu na cokolwiek...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
RTS w rublu się praktycznie nie zmienił i dalej idzie bokiem.
@tom098
Pisałem sporo o dolarze i chyba mnie nie zrozumieliście. Dolar jest w tym momencie cholernie niebezpieczny, a wzrosty niepewne. Jeśli nie jesteś starym wyjadaczem to nie pakuj się bez sensu, albo możesz nieźle popłynąć. Jeśli coś nieprzewidzianego stanie się na dolarze, a Twój stop-loss spadnie w próżnie to przy dużym lewarze nie dość, że stracisz zabezpieczenie to jeszcze narobisz sobie długów. Dobrze się zastanów zanim zaczniesz szaleć na kontraktach.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
czy czas na lekkie odreagowanie?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
A zainwestowany z Polski kapitał przy wyjściu z inwestycji też się nie zmienił ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Jak przewalutujesz to popłyniesz. Najlepiej trzymać tak długo, aż sytuacja się unormuje i waluty wrócą do "normy" czyli przynajmniej kilka lat. Zresztą Trader21 pisał, że to inwestycja na lata. Za jakiś czas złotówka też poleci może nawet mocniej niż rubel więc wtedy będzie można coś zacząć działać.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
czy ten wykres oznacza ze za 1euro placimy 1,0214 chf?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Raczej jak się przewalutuje to się popłynie. Ja w Rosji nigdy w nic nie inwestowałem.
Ciekawe co piszesz jest to, że dolar już się raczej nie umocni. Tymczasem równolegle, że niedługo złotówka popłynie. Czy aby nie wychodziło na to, że w konsekwencji kurs dolara wzrośnie do PLN ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Dobra jeszcze raz bo widzę, że mnie nie rozumiesz:
Indeks dolar moim zdaniem wzrośnie, ale jest to niepewne i obciążone dużym ryzykiem. USD_I będzie rósł jak długo FED nie zacznie z tym walczyć na co daje na moje oko 2-5 miesięcy jeszcze. Umocnienie pary USDPLN jest pewniejsze, gdyż u nas rząd jest pod stałym ciśnieniem, a Kopacz zachowuje się jak Święty Mikołaj.
Apeluje jednak o ostrożność. Wszystkie te ruchy trwają dość długo i może przyjść zmiana trendu lub załamanie jeśli wystąpi czynnik ala zerwanie pegu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
arkageddon
Oglądałem ostatnio dwie amerykańskie produkcje filmowe: "John Wick" i "Pingwiny z Madagaskaru". Obie reklamowane i rozrywkowe - można liczyć się z dużą widownią. W dodatku ten drugi to animacja, na który dorośli zaciągną dzieciaki, by mieć usprawiedliwienie, że oglądają "kreskówki".
W pierwszym wymienionym filmie zlotem posługują się wyłącznie przestępcy. W dodatku jest tam scena palenia pieniędzy i złota przez głównego bohatera, dla którego pieniądze nie mają znaczenia - liczy się tylko cel. Z drugiego dowiedziałem się, że Fort Knox jest pełen złota (Himalaje złotych sztab) ale dla prawdziwych twardzieli są one mniej warte niż paczka chrupek kukurydzianych (za którą to paczkę płacą bulionówką?). Potem jest jeszcze scena, gdy bulionówki służą do rzucania (dobre bo ciężkie). A z calości filmu wynika, że pieniądze są niewiele warte w porównaniu do technologii, a ta ustępuje niezłomnej woli walki. No i oczywiście, że Ameryka jest The Best
Dodam jeszcze, że od jakiegoś czasu Hollwood kręci filmy, w których Rosjanie są masowo kasowani przez bohaterskich supermanów made in USA - nie wymieniam by nie zdradzać fabuły tym, którzy nie oglądali, a może będą chcieli.
Dla mnie, z powyższego wynika, iż amerykańska maszynka propagandowa dostała zlecenie na przestawienie postrzegania wartości złota z pozycji "cenne" na "nic nie warte" oraz odświeżenie starego zimnowojennego wroga.
Mój wniosek na przyszłość:
Przed złotem i Rosją ciężkie czasy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Pisałem na początku. Na CHFie najpierw będzie realizacja zysków, a później wzrosty.
CHF nieco spadnie (nie mam pojęcia ile) część ludzi z niego ucieknie, kurs się ustabilizuje i przy kolejnych nowych wydarzeniach które zachwieją zaufaniem do systemu frank znów zacznie rosnąć. SNB zapowiadał, że pomimo zerwania pegu będzie dalej interweniował na rynku walut. Możliwe, że dalej kupuje inne waluty i też ciągnie CHFa w dół.
@arkageddon
Przecież propaganda i urabianie mas przez TV to nic nowego. Myślałeś, że takie rzeczy dzieją się tylko w wiadomościach? Obejrzyj "Jack Ryan: Shadow Recruit", będziesz miał szpiegowskie "wytłumaczenie" upadku dolara.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
ale myslisz by na razie sie ich pozbyc?cz przeczekac panike
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
arkageddon
To jeden z tych filmów, których tytułów nie chciałem wymieniać.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Passerby
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
ten ktos to ja
dzieki bardzo za info
pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Thomas
http://niebezpiecznik.pl/post/akcja-bankow-wymierzona-w-polskich-posiadaczy-bitcoinow/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Po pierwsze artykuł o Rosji nie był prognozą ale wskazaniem bardzo taniego rynku akcji. W prognozach na rok 2014 nie ma nic o rosyjskiej giełdzie mimo iż już wtedy ją obserwowałem
Po drugie mimo iż w momencie pisania artykułu był to najtańszy rynek akcji na świecie ceny akcji nadal spadają w efekcie nie tyle bessy co utraty wartości rubla.
Po trzecie nikt Ci nie zagwarantuje, że od momentu gdy wskażę dane aktywo jego cena zacznie natychmiast rosnąć. Na takie rzeczy czeka się tygodniami, czasami miesiącami.
Kilka lat temu wchodziłem w tani gaz i co z tego że był tani. Na wyjście z inwestycji przyszło mi czekać prawie 2 lata. Mimo to zwrotu były fantastyczne.
Jeżeli oczekujesz, że dane aktywo od zaraz zacznie Ci generować zyski to kup obligacje korporacyjne. Codziennie będziesz widział jak Ci przyrastają odsetki a po kwartale zasilą twoje konto.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Z drugiej strony jak czytuję Tradera, jakieś książki (plus mając na uwadze kilka dość banalnych bon motów takiego Rotschilda czy innego Buffeta ;)), a raczej unikam mainstreamowych analityków, to z małej próbki kapitału (ledwie kilka tysięcy PLN), którą przeznaczyłem na średnio poważne eksperymenty na akcjach, w ciągu niecałych 4 miesięcy mam średni zwrot ponad 15-20%... więc tego, jak na mój gust te prognozy mają sens. Na pewno w każdym razie więcej sensu ma to, co pisze Trader, kiedy wskazuje kierunki jak według niego BYĆ MOŻE (oraz, co dla mnie szczególnie ważne pisze DLACZEGO tak uważa...), niż kogoś, kto twierdzi, że to spadnie, tamto spadnie, a to się utrzyma, BO TAK (kryształowa kula? czy zgadywanka, w końcu albo wzrośnie, albo spadnie, 50% że trafię...) Na koniec tylko jeszcze trzeba zdawać sobie sprawę, że każdą decyzję ostatecznie podejmujemy samodzielnie i nikt tu niczego nie obiecuje, a błyskawicznych zwrotów nikt nie obiecuje w szczególności, poza naturalnie oszustami i naganiaczami.
Zresztą, niemal wszyscy poważni analitycy piszczą, że złoto jest w bessie, tanieje ciągle, strata, łolaboga, ale ja zarabiam w PLN i od kiedy kupiłem sobie rok temu dwie mizerne uncje, to teraz widzę, że jedna jest droższa o blisko 700 PLN, tak te surowce na łeb poleciały dla przeciętnego Polaka. ;-) Tyle więcej jakoś jednak nie zarabiam, mimo rekordowych statystycznych podwyżek serwowanych przez GUS.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Masa spekuły jest załadowana w CHF. To już jest gra. Taką grę najlepiej przewidzieć na czym będzie i wejść zanim się zacznie. Wchodzenie podczas rozgrywki może pourywać ręce. Raz SNB postraszy i się wielu wystraszy i leci bo słabe ręce sprzedają.
Teraz to już trudno cokolwiek powiedzieć. Pewnie chcą wysypać słabych graczy. Wyczyścili stop lossy do 4.06 i wracamy do normy. Dla mnie ona jest gdzieś wokół 4,30. Ale spokojnie to nie pierwsze takie wahnięcie. Jeszcze za pewne postraszą takimi zjazdami. Za dużo upchnęli we franku, żeby na nim nie posiedzieć dłużej. Do kantoru i tak nikt nie zdąży.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
tom098
"Pisałem sporo o dolarze i chyba mnie nie zrozumieliście. Dolar jest w tym momencie cholernie niebezpieczny, a wzrosty niepewne. Jeśli nie jesteś starym wyjadaczem to nie pakuj się bez sensu, albo możesz nieźle popłynąć. Jeśli coś nieprzewidzianego stanie się na dolarze, a Twój stop-loss spadnie w próżnie to przy dużym lewarze nie dość, że stracisz zabezpieczenie to jeszcze narobisz sobie długów. Dobrze się zastanów zanim zaczniesz szaleć na kontraktach."
Luk dzięki za troskę ale jak piszę że pakuję się w dolara to mam na myśli że idę do kantoru i kupuję a do oporu to też nie 100% kapitału. Jestem spekulantem starej daty wiec gotówka, złotko tylko z rączki do rączki. Interesuję mnie głównie ochrona zgromadzonego kapitału a jak po drodze można coś przytulić przy okazji to nie pogardzę. Wiadomo niekiedy człowiekowi zdarzy się jakiś wypadek przy pracy ale bez ryzyka to nie da się zarobić.
Martwi mnie natomiast fakt że jak pisałem już wcześniej mój diler zaproponował mi że skupi moje złoto po cenie spot w tym tygodniu.
Mają tyle zamówień że nie nadążają sprowadzać ?
Są pewni na 100% że złoto albo dolar pójdą w górę ?
Są problemy z dostawami złota ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Robkov
Ta sytuacja pokazuje tylko tyle, że banksterka nie śpi po nocach, i uświadamia już sobie, że Bitcoin jest potężnym zagrożeniem dla ich działalności.
Działania mające na celu zdyskredytowanie i opóźnienie akceptacji kryptowalut przez mainstream będą zdecydowanie się nasilać.
Nie dajmy się zwieść opowieściom że dobrym bankierom chodzi o uniemożliwienie prania brudnych pieniędzy czy finansowania terroryzmu czy działalności przestępczej, wszytko dla dobra społeczeństwa... wolne żarty :)
Przestępczość i terroryzm finansuje się gotówką, a nie Bitcoinem. Idąc dalej tym tropem, gotówka (a w szczególności dolar) powinna być zakazana.
De'facto jest to największe marzenie i sen banksterki - delegalizacja gotówki.
Skoro jesteśmy już w temacie, ciekawe rzeczy mówią bliźniaki :
http://money.cnn.com/2015/01/27/investing/bitcoin-winklevoss-twins-gold/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
"Większość jest zdania, że w horyzoncie średnioterminowym euro będzie miało największy dołek gdzieś w okolicach uruchomienia QE czyli na przełomie lutego i marca. Jeśli ktoś się teraz szykuje do kupna dolarów to ma szansę trafić prawie w sam szczyt."
No chyba, że ten średnioterminowy szczyt dolara już jest za nami. I drobni ciułacze którzy ostatnio rzucili się na dolara jak zwykle stali się honorowymi dawcami kapitału.
Ale nie martwcie się posiadacze dolarów, jeszcze będzie okazja żeby się tego papieru pozbyć. Czytaliście program SYRIZY ?
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Socjalizm-XXI-wieku-SYRIZA-punkt-po-punkcie-300-obietnic-7233267.html
Będzie jazda bez trzymanki jak nic. Panika na Euro jeszcze nie raz się zdarzy w tym roku. Będzie jeszcze okazja zamienić jeden ryzykowny papier na drugi (minus spread oczywiście)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Clegan
Niby dlaczego akurat jedna jedyna fabryka komputerów na świecie miałaby cierpieć na braki srebra, a inne fabryki już nie ? Ludzie - myślcie czasami.
Potem się tworzą róże teoryjki w stylu: na rynku brakuje fizycznego metalu, co jest zwyczajną nieprawdą.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
valetudo
Z juanem nie ma problemu. Wczoraj otworzyłem konto (klient indywidualny) w ciagu 15 min.
Bank of China Warszawa.
Poprzez kantor internetowy mozna kupić i przelać na swoje konto. Albo trzymasz na koncie, albo wypłacasz gotówkę i trzymasz gdzie chcesz.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janwar
EURO/USD po 0,9
http://forex.pb.pl/3989683,19077,ing-dolar-bedzie-drozszy-niz-euro
Merkator- dzieki za linka:
szczegolnie:
System finansowy
renacjonalizacja sektora bankowego i kontrola społeczna nad systemem finansowym
odejście od logiki spekulacyjnej i nastawienie na maksymalizację korzyści dla społeczeństwa
sprzeciw wobec jakiejkolwiek dalszej prywatyzacji banków
utworzenie funduszu gwarancyjnego dla małych przedsiębiorstw
nowe, społeczne instytucje bankowe powinny kierować się innymi priorytetami niż tylko zysk: wsparciem zielonej gospodarki, grup wykluczonych, lokalnych regionów etc.
stworzenie mechanizmu zapobiegającego „zlicytowaniu dłużnika” przez banki
zniesienie wymogu spłaty 50% kapitału w celu możliwości uzyskania sądowej ugody – nowe minimum na poziomie 10-20%.
12 miesięczny okres ochronny dla dłużników bez środków do życia
ograniczenie nieuczciwych praktyk stosowanych przez banki
zamknięcie firm ściągających długi w imieniu banków, które działają bez poszanowania prawa
Co by nie mowic to bardzo ludzki program- tylko ma ile bedzie realizowany
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Robkov
Ja jeszcze pozwolę sobie w powyższym temacie...
Zapewne nie wiecie, ale giełda której dotknęła powyższa blokada kont była jedyną polską giełdą która umożliwiała natychmiastowe wyjęcie praktycznie dowolnej sumy z konta bankowego (poprzez PayU) a co ciekawsze dodatkowo wykonanie bezpłatnego przelewu gotówkowego z karty kredytowej (do wysokości jej limitu) i natychmiastowy zakup Bitcoinów wraz z natychmiastowym przekazaniem ich na dowolny adres BTC.
Co to oznacza w praktyce... a no to, że w przypadku ewentualnej zawieruchy finansowej jestem w stanie uratować swoje fiaty z banku kilkoma kliknięciami myszy.
Możecie sobie robić podśmiechujki i heheszki z Bitcoina, ale co jeśli banki dostały właśnie polecenie uszczelnienia tego typu kanałów ratunkowych dla waszych oszczędności życia ?
Pewnie niedługo się o tym przekonamy, niemniej ja proponował bym nie trzymać na kontach bankowych, sum większych niż to jest niezbędne na pokrywanie bieżących zobowiązań.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Jeżeli jesteś tak pewny tego co napisałeś to odnieś się proszę do całości artykułu;
http://independenttrader.pl/78,problemy_z_dostawami_srebra.html
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
valetudo
Z juanem nie ma problemu. Wczoraj otworzyłem konto (klient indywidualny) w ciagu 15 min.
Bank of China Warszawa.
Poprzez kantor internetowy mozna kupić i przelać na swoje konto. Albo trzymasz na koncie, albo wypłacasz gotówkę i trzymasz gdzie chcesz.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
EarlGrey
Gentlemen,
Czytam od dawna również Wasze komentarze. W końcu postanowiłem zrobić sobie małą pomoc naukową, w postaci kanału RSS właśnie dla Waszych komentarzy. Może komuś z Was również się przyda:
http://independenttrader.herokuapp.com/rss/comments
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
novotarq
+MILIJON!! :)
Witam kolegę po fachu! Railsy, czy jakiś inny stack na Heroku postawiłeś?
Już dawno chciałem coś takiego zrobić, ale @trader21 cały czas twierdził, że lada moment będzie tutaj full-blown portal :)
@all
Czy ktoś z Was ma przewidywania (lub może gdzieś można poczytać o tym, co działo się w historii - pytałem Google, ale widocznie za mało) co się może stać z papierami wartościowymi, gdy pada waluta? Strasznie mnie kusi rosyjska giełda...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Dante
Gdyby Syrizie udało się spełnić chociaż połowę ze swoich postulatów, to Grecy mięliby bardziej przegwizdane niż Polacy podczas bankructwa komuny. Dotychczas Grecy mięli problemy gospodarcze, a teraz dojdą jeszcze społeczne. Bardzo trafnie ujął to kiedyś prof. Hans-Hermann Hoppe, że jeśli państwo coś dotuje, to mamy tego więcej - jeśli dotuje produkcje pszenicy, to mamy więcej pszenicy, a jeśli dotuje samotne matki, to mamy więcej samotnych matek (co dobitnie potwierdzają statystyki byłego NRD). Ale cóż, łatwiej znaleźć tuzin czterolistnych kończyn niż demokrację, która nie prowadziłaby do chaosu i regresu (przed czym już przeszło 2000 lat temu przestrzegał Platon)!
A co do walut - jeśli będzie w miarę spokojnie w otoczeniu makroekonomicznym to krótkookresowy USD/PLN i CHF/PLN powinna czekać korekta (choć niezbyt głęboka). Ale prawdopodobnie w tym roku będziemy mieć do czynienia z czarnymi łabędziami, które osłabią złotówkę. Poza tym, rządzący będą przekonywać Belkę, aby ciąć jak najszybciej stopy procentowe, aby rozruszać gospodarkę przed wyborami (co raczej nie podziała wzmacniająco na złotówkę). Do tego, bodajże wyhamowały już spadki ceny benzyny w Polsce - w przeciągu 6 - 9 miesięcy raczej będziemy widzieć jej wzrost, co przełoży się na wzrost inflacji i ograniczenie prywatnej konsumpcji.
A tymczasem FED zagonił się w kozi róg - już teraz dolar osiągnął maksimum wobec wielu kluczowych walut (a jeszcze kryzys się nie zaczął), co zapewne nie wpłynie korzystnie na amerykański eksport, ale oficjalne rozpoczęcie polityki "słabego dolara" spowodowałoby exodus kapitału do innych "safe haven", m.in. frank i złota, a do tego mogłoby zapoczątkować dedolaryzację w skali światowej (jeśli polityka "słabego dolara" zbiegła się z przyszłym krachem finansowym). Słaby dolar mógłby spowodowałby mocny wzrost cen produktów importowanych (a USA przecież jest mocno uzależniona od importu), a tym samym inflację, na którą FED powinien zareagować wyraźną podwyżką stóp procentowych (co przyniosłoby koszmarne skutki). W skrócie - polityka "słabego dolara" byłaby bardzo niebezpieczna dla USA, a gdyby jeszcze się zbiegła z szokiem podażowym na rynku ropy i mocnym wywindowaniem jej ceny - wówczas mięlibyśmy do czynienia z mega-krachem.
Teoretycznie Chiny mogłyby zerwać peg yuana z dolarem i w ten sposób mocno go osłabić, ale dla chińskiej rządzącej partii komunistycznej byłoby to polityczne samobójstwo. Wywołałoby to umocnienie yuana i wyraźne zmniejszenie konkurencyjności chińskiego eksportu i wzrost bezrobocia. Chiny nadal prowadzą politykę słabego yuana, aby zwiększyć zatrudnienie, nawet jeśli miałoby to powodować wyraźną inflację. Chińscy rządzący wiedzą, że póki chińska gospodarka jako tako się kręci na poziomie zbliżonym do tego co przez ostatnie 25 lat, to w kraju jest spokój. Ale jeśli gospodarka zwolni, wzrośnie bezrobocie, to w kraju zaczną się wielkie zamieszki, przy których wydarzenia z 1989r. będą zwykła igraszką.
Chiny grają na czas, bo muszą rozbudzić popyt wewnętrzny w kraju, który będzie przyszłym motorem wzrostu gospodarczego. Chiny nie obalą na chwilę obecną pegu yuana z dolarem, bo im się to bardzo mocno nie opłaca.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Tomek2015
sukcesywnie w ciągu całego 2015 r
Jednocześnie dodam że nie jestem żadnym jasnowidzem , są to jedynie
moje własne spekulacje myślowe oparte na informacjach dostępnych w internecie.
Prognozy będą dotyczyć Polski i wydarzeń na świecie i nie będą
ułożone w porządku chronologicznym.
Europę czeka bardzo trudny rok.
1.2015 będzie początkiem rozpadu UE
2.Zwłaszcza dla Francji będzie to rok tragiczny. Początek już mieliśmy,
ale to nie jest koniec.
3.Również Włochy ucierpią w tym roku w podobnym kontekście co Francja.
4.Czeka nas wyjście Grecji z Uni , i stopniowe ale wyraźne osłabienie euro.
5.W Polsce czeka nas dużo zmian. Obecnie istniejący układ
władzy zacznie się rozpadać. W końcu zobaczymy jak Polacy obudzą się
i wyjdą na ulicę. To co się obecnie dzieje na Śląsku i z frankowcami to dopiero początek.Obecny system władzy w Polsce zostanie wywrócony do góry nogami.
6.Złotówka podążając za rublem będzie się dalej osłabiać.
7.Chiny uwolnią juana i wprowadzą walutę opartą na złocie(złoty juan}
c.d.n
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
valetudo
Z juanem nie ma problemu. Wczoraj otworzyłem konto (klient indywidualny) w ciagu 15 min.
Bank of China Warszawa.
Poprzez kantor internetowy mozna kupić i przelać na swoje konto. Albo trzymasz na koncie, albo wypłacasz gotówkę i trzymasz gdzie chcesz.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janwar
Czy wydaje Wam sie ze Rzady Panstw to takie ulomy, ze nie wiedza o tym jak pobudzic swoje gospodarki?
Przeciez wystarczy zapewnic ludziom prace z troche wiekszym wynagrodzeniem, a ludzie sami zaczna wiecej kupowac i mamy wzrost gotowy.
Wzrost gospodarczy bowiem zaczyna sie i konczy na zasobnosci portfela zwyklego obywatela.
Co bowiem daje nawet najlepszy kredyt dla firm ktore beda produkowac na magazyny wyroby , ktorych ludzie nie beda mieli za co kupic.
Jesli to jest takie proste, o czym wszyscy tu wiemy, o rzady tego nie robia, a tylko drukuja waluty, nie puszczajac ich do ludzi w dol- to tylko jest jedno wytlumaczenie.
RZADY ROBIA TO CELOWO.
W jakim celu- prosze Was o podpowiedzi .
Z gory za nie dziekuje
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
novotarq
Moim zdaniem robią to dlatego, że wg monetarystów/keynesistów/whatever siła waluty to ogólna ściągalność danin i podatków, lub jej zewnętrzna siła, jak w przypadku dolara (czyli dlatego w nas walą tymi wszystkimi podatkami, to nie jest tak że 'nie rozumieją'). Jak mają silną walutę to sobie mogą zwiększyć jej podaż i przerzucać aktywa z pustego w próżne, karmiąc najpierw siebie i swoich ziomków. W ten sposób regulują też 'wzrosty' na giełdzie oraz zwiększają wydatki państwa (to dlatego wg nich deficyt jest taki dobry, bo 'stymuluje gospodarkę'). Taka sytuacja może trwać, w teorii, w nieskończoność, tzn. dopóki 'ulica' nie zrozumie kto i jak ją okrada.
Jedyny cel dla rządu, moim zdaniem, jest krótkowzroczny i krótkoterminowy - wygrać wybory. Dla banksterów z kolei to fajna symbioza - drukują kasę, wydają ją u nas, my trwonimy, a jak przedobrzymy to nas zastymulują.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Jakby to było takie proste to nie byłoby biedy na świecie.
Sytuacja jaka się wytworzyła w krajach rozwiniętych nie polega na tym, ,że ludzie mają za mało pieniędzy i nie kupują z tego powodu potrzebnych im dóbr. Problem polega na tym, że potrzeby materialne zostały zaspokojone, a pieniądz idzie w skarpetę.
Nikt nie ma potrzeby wymiany telewizora, lodówki czy samochodu co 2 miesiące. Głupotą jest myśleć, że przy stałym lub ujemnym przyroście naturalnym można produkować więcej i więcej w nieskończoność. Istnieje granica ilości dóbr dla zaspokojenia potrzeb danej populacji. Właśnie nadeszła. I co by nie robić, nie da się jej zlikwidować.
Można odłożyć ją w czasie następującymi sposobami:
1. Drukować pieniądz ;-)
2. Importować cudzoziemców.
3. Doprowadzić do wojny, zniszczyć wszystko, a potem odbudowywać.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Problemem jest krzywa wykladnicza dlugu.
drukarki uruchomione na pocz.lat 70-tych w stanach mialy pozytywny wplyw na gospodarke,firmy sie rozwijaly,ludzie zarabiali coraz wiecej,rosla sprzedaz i zyski kapitalowe.
Model ten zostal szybko przeniesiony do innych"demokracji".
dzis gospodarki uginaja sie pod ciezarem dlugow,juz nie pomaga "wysypywanie pieniedzy z helikoptera"
W normalnej sytuacji stagnacja,czy niewielka recesja nie powinna byc problemem dla wysoko rowinietej gospodarki.
Ludzie kupuja tyle co dawniej,firmy pracuja jak wczesniej,albo minimalnie tna koszty.
W gospodarce opartej na krzywej wykladniczej dlugu to katastrofa.
Aby taka gospodarka sie bilansowala musi byc ciagly wzrost.
Obecnie recepta na stagnacje jest jeszcze wiekszy dlug,co moim zdaniem zakonczy sie hiperinflacja.
Czy ktos ma inne pomysly?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JackD
Przypomnę że oni pracują nad własnym "swift'em", który już działa w testach i ma by uruchomiony chyba w marcu lub maju.
http://www.zerohedge.com/news/2015-01-27/medvedev-warns-unlimited-reaction-if-russia-cut-swift
Jak już o tym wspominałem jakiś czas temu przy okazji innego tematu od Trader'a21 - pomijając to co właśnie powiedział Miedwiediew, że ich reakcja na to może być "unlimited', czytaj sprzedaż wszystkich amerykańskich obligów czy wojna z Weste'em na całego - to Bitcoin będzie miał roboty co "niemiara" w przenoszeniu wartości pomiędzy wrażymi sobie "swiftami"...
Pozd.
JackD
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
Budowa przez Rosjan swojego SWIFTa to jakaś farsa. SWIFT jest systemem transferu zleceń płatniczych pomiędzy wszystkimi większymi instytucjami finansowymi na świecie. W UE dodatkowo działa system TARGET. Zastanów się jak Rosja może zbudować "swój SWIFT" ? Kto się do niego podłączy ? Białoruś, Kazachstan i Kirgistan ? Co to da ? Wartość SWIFTa wynika z tego, że należy do niego wiele tysięcy instytucji na całym świecie. To nie jest kwestia techniczna, zbudowania i przetestowania jakiegoś systemu.
Jedyne co Rosja może zrobić to w długiej perspektywie dogadać się z Chinami i jeszcze kilkoma państwami i stworzyć wspólną organizację rozliczeniową i wspólny system rozliczeniowy dla instytucji finansowych z bramką do SWIFTu. Ale nie wiem czy Chiny będą chciały bo to dla nich też dość ryzykowne.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
No i dodać można ze Grecja jest przeciwna nowym sankcjom przeciw Rosji.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
No chyba, że Rosja do dzisiaj nie ma własnego systemu wymiany zleceń płatniczych pomiędzy bankami krajowymi i korzysta w celu ze SWIFTa ? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć bo to by było wyjątkowe buractwo. W Polsce np. taki system działa chyba od 20 lat. To ELIXIR.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JackD
Nie muszę się zastanawić kto się do tego podłączy. Robią to i już, a więc widzą w tym cel. Wewnątrz Rosji korzystają z RosSWIFT.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Zgadzam się z Tobą. I jestem zdania, że jedno nie wyklucza drugiego. Dopóki było zapotrzebowanie na dobra, wszystko się kręciło. Na przykładzie USA, w latach sześćdziesiątych na zainwestowanego jednego dolara w gospodarkę przypadało 2,41 wypracowanego. Dziś jest to 3 centy.
http://www.washingtonsblog.com/wp-content/uploads/2014/11/Rickards-Bang-for-Buck-Spending-1024x482.jpg
Co do hiperinflacji. Zastanawiam się czy dodrukowane pieniądze i używane tylko do rolowania obligacji mają jakiś wpływ na ilość pieniądza znajdującego się na rynku. Raczej chyba nie. Tak naprawdę to chyba można skupić wszystkie obligacje, umorzyć je, a państwu zabronić pożyczać i sprawa długu rozwiązana.
Może coś przeoczyłem. Liczę, że ktoś mi to wytknie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
https://www.bullionstar.com/blog/koos-jansen/netherlands-did-not-increase-gold-holdings-in-december/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
"Nie muszę się zastanawić kto się do tego podłączy. Robią to i już"
Uzasadnienie iście powalające. RosSwift to krajowa część SWIFTa. W kazdym kraju jest takie krajowe stowarzyszenie akredytowane przy centrali SWIFTa. SWIFT dostarcza cały system organizacyjny, oprogramowanie, wejścia do systemów transmisyjnych, procedury, regulaminy, klucze kryptograficzne itd. Jeśli Rosja z tego wszystkiego korzysta do rozliczeń krajowych to odcięcie ich od SWIFTa to całkowita masakra. Zresztą odcięcie ich od rozliczeń międzynarodowych to też masakra i trudno im będzie coś na to poradzić. Nie zbudują żadnego "swojego SWIFTa" jeśli nikt nie będzie chciał odbierać od niego zleceń. Będą musieli wozić kasę w walizkach. Odcięcie od międzynarodowego systemu rozliczeniowego to broń iście atomowa i nie sądzę żeby ktoś się na to zdecydował. Trzeba przyznać, że groźba jest potężna.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Moim zdaniem di hiperinflacji moze dojsc na kilka sposobow w obecnej sytuacji.
1.Wieksze dlugi=wiekszy deficyt,to doprowadzi do wiekszych podatkow,ktore przekladaja sie na inflacje.
2.polityka taniego pieniadza,to bardzo tanie kredyty,ktore przeloza sie na zwiekszenie pieniadza w obiegu(w ten sposob pieniadze wydostaja sie z systemu na ulice)
3.Wieksze podatki i obciazenia,to wieksza presja spoleczna na podwyzki,patrz strajki gornikow,rolnikow,bankowcow,lekarzy,wieksze podwyzki=wieksza inflacja.
4.deficyty handlowe"zachodu" z Chinami,konieczny dodruk w celu ich wyrownania.
Zobaczymy za 2-3lata
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
SzczurLontowy
Odcięcie Rosji od SWIFTa to puste groźby i Rosja dobrze z tego sobie zdaje sprawę. Ciekawe jak niemieckie koncerny płaciłyby w takim wypadku za gaz - pewnie musiałyby wozić banknoty albo nawet złoto (którego nie mają) ciężarówkami... Odciąć od SWIFTa to można sobie Iran, ale Rosji się po prostu nie da - konsekwencje byłyby katastrofalne i to nie dla Rosji, tylko dla gospodarki europejskiej...
Tyle w temacie dywagacji o sprawach absurdalnych ;)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Na wyczucie tak obecnie widze rynek:
usance nie sa w stanie dotychczasowymi metodami nizej ubic rubla. Obnizyli rating na smieciowy i to bedzie juz chyba na tyle jesli chodzi o dolowanie RUB. Skonczyly sie narzedzia.
W zwiazku z tym zastanawiam sie, czy np. dzisiaj wieczorem w ramach niespodzianki FED nie dokona podwyzki stop procentowach. Jesli chodzi o "realne " mozliwosci amerykanskiej ekonomii, to moim zdaniem FED nie powinien jeszcze dlugo trzymac stopy zerowe. Motywem moze byc jak mowie impuls przeciw Rosji.
Jak widac napiecie miedzy West East rosnie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JackD
Ważne w tym jest to że to Miedwiedew ostrzega West przed tym co może się stać jeśli ich od Swiftu odetną, a nie odwrotnie. Czyli Rosjanie mają jakieś przesłanki do tego że West takie coś rozważa.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Lenina do Rosji przysłało USA. Więc nigdy nic nie wiadomo do końca na pewno.
Paradoks
Chiny to nie taki kokos na jakiego wyglądają z zewnątrz. USA wciąż ma setki asów w rękawie więcej. Prawda jest taka. Chińczycy wszystko kopiują, a najwięcej innych Chińczyków. Wymyślanie czegoś całkiem nowego odbywa się na "Zachodzie". Oni rosną w skali średnio 10% rocznie w ostatnich 30 latach !!!. Wiem, że tam jest jeszcze dużo do zrobienia, ale prawda jest taka, że procent składany może im tą gospodarkę wykoleić. Przecież przestrzeń eksportowa powoli się kończy.
W Polsce typową chiińszczyzną ( tandetą bez marki ) już od pewnego czas się gardzi, a producenci markowi mogą się z Chin przenieść na jeszcze korzystniejsze kraje. Tymczasem trzeba generować rynek wewnętrzny, żeby był popyt. Ale jak płace rosną, inwestorzy zagraniczni zaczynają się zwijać, to przewidywane bezrobocie może ten popyt wewnętrzny mocno ograniczyć.
Przykład
Bogaty Chińczyk sprzedający hurtowo buty na rynku wewnętrznym kupuje smartfona produkowanego przez biednego chińczyka robiącego w fabryce. Zysk zgarnia zachodni koncern. Ale płace rosną. Koncern wybija do Bangladaeszu/Etiopii. Teraz Chińczyk z fabryki nie ma pracy, nie kupi butów u drugiego bo go już nie stać, a pierwszy nie ma na smartfona bo nie sprzedał butów. Przyłóżmy teraz efekt skali. Są zagrożenia - jak wszędzie. Rząd zamrozi płace, żeby koncerny nie wyjeżdżały ? Niepokoje społeczne jak w banku. PKB mogą oszukiwać. Jak spadnie do 4-5% będzie dramat. Ambasada USA tam jest więc wszystko jest możliwe.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
Niekoniecznie. SWIFT może ograniczyć kontakty z rosyjskim systemem bankowym do jednego punktu - jednego banku za pomocą, którego będą prowadzone rozliczenia za gaz i ropę (oraz inne transfery o charakterze strategicznym aprobowane politycznie ). Cała reszta może zostać zablokowana. Okienko może być otwierane lub przymykane zależnie tylko i wyłącznie od woli politycznej kartelu. Jak widać kartel ma narzędzia nacisku a przed Rosją i Chinami długa droga.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
jeśli to prawda, że Rosja nie posiada niezależnego od zachodu systemu rozliczeń międzybankowych to tylko umacnia mnie w przekonaniu z jakim słoniem na glinianych nogach mamy do czynienia. Gdyby nie, delikatnie mówiąc, nieobliczalność przywódców i broń atomowa oraz zasoby surowców (przeceniane), nikt nie traktowałby folwarku Putina poważnie.
Nawet Polska ma swój niezależny system - ELIXIR służący do księgowania przelewów mniejszych kwot między bankami przez klientów detalicznych. Niestety naszym odpowiednikiem RosSWIFTu jest SORBNET2 (oparty o SWIFT), z którego korzystają więksi gracze i banki.
Panowie, ostatnio zauważam coraz więcej wpisów śmierdzących socjalizmem i protekcjonizmem na kilometr.
M.in dyskusja nt. transformacji ustrojowej przeprowadzonej przez Balcerowicza na początku lat 90-tych mnie przeraziła. Może wynika to z tego, że wielu z nas wiedzę czerpie z Internetu, zamiast korzystać z książek. Klasyk powiedział kiedyś, że ludzie czytający książki rządzą tymi, którzy oglądają tv. Ja dodałbym "oraz siedzącymi w internecie".
Przeczytajcie kilka książek z różnych stron nt. planu Balcerowicza. Przeczytajcie biografię tego pana. Poczytajcie statystyki gospodarcze z np. z 88roku (jeszcze PRL) i porównajcie nas np. z Czechami czy Węgrami. Potem spójrzcie na rok np. 93.
Podpowiem, Polska była w 89roku w czarnej dupie m.in. po rządach wspaniałomyślnego budowniczego Gierka (1970-1980). Płaca w sferze budżetowej w roku 89 wynosiła około 20$ !!! a inflacja kilkaset procent. Byliśmy w położeniu krajów Trzeciego Świata, żeby po 2-3 latach mieć gospodarkę rynkową i budzącą się przedsiębiorczość wśród milionów. Powrót postkomuny (socjalizmu) w 93 wszystko zaprzepaścił. Że w PRLu były fabryki i kopalnie i huty!? i co z tego jeśli nie były nic warte, bo produkowały drożej i gorzej niż inni. Każdy umie zbudować firmę, która będzie produkować w cenie rynkowej +20% towary o jakości -20%, tylko po co i za czyje pieniądze?.
Polska ma problem od XVIII wieku i Rozbiorów. A najgorszy cios zadał PRL. Problemem jest nasza mentalność, nieuczciwość i brak zrozumienia ekonomii.
"janwar /2015-01-27 23:44:05
Pytanie do Wszystkich tutaj.
Czy wydaje Wam sie ze Rzady Panstw to takie ulomy, ze nie wiedza o tym jak pobudzic swoje gospodarki?
Przeciez wystarczy zapewnic ludziom prace z troche wiekszym wynagrodzeniem, a ludzie sami zaczna wiecej kupowac i mamy wzrost gotowy."
Możesz mi przybliżyć, jak niby "Rządy Państw" (skądinąd ciekawe, że piszesz z wielkiej litery) dają pracę, czy ustalają ludziom wynagrodzenie? Nawet w socjalistycznej Europie nie mają takiej władzy, chyba, że się mylę.
Oczywiście, że gospodarkę można pobudzić, ale żeby to zrobić trzeba zostawić ludziom w kieszeniach więcej gotówki, żeby to zrobić należy ściąć drastycznie podatki. Żeby z kolei móc to zrobić należy ściąć wydatki. Czyli zmniejszyć socjal i administrację.
Jeśli rząd zmniejszyłby obciążenia przeciętnie zarabiającego o 1000zł/mc, ten z chęcią wydałby je w sklepie, gdzie z kolei zatrudnienie znalazłby bezrobotny pozbawiony wygodnego socjalu, czy nawet pracownik starostwa powiatowego, czy innego urzędu wojewódzkiego.
W demokracji z 4-letnią kadencyjnością jednak do takiego rozwiązania ciężko doprowadzić, jeśli nie pojawią się drastyczne okoliczności. Kopacz w roku wyborczym "podaruje" kasę wszystkim, począwszy od górników (skądinąd zmora PRLu) poprzez "frankowiczów" kończąc na rolnikach, aby uciułać kilka głosów więcej i dalej rządzić.
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Mają jeszcze parę asów. Mogą na przykład wszystkim ruskim skonfiskować majątki, deportować i zamknąć granicę. Ewidentnie szykuje się ofensywa na Ukrainie. Okaże się wtedy co zrobią i czy to już koniec narzędzi.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Narzędzia się nie skończyły. Jednym z najważniejszych które pozostało jest czas. On ciągle niszcząco działa na Rosję. Nie najważniejsze było zbicie ropy do 45$. Najważniejsze jest jej utrzymanie na tym poziomie, żeby gnębić ich miesiąc w miesiąc. Mają jeszcze rezerwy, mogą łatać, ale przez ile.
Dlatego teraz będzie strategiczna walka o Grecję. Może ona rozbić UE. Ruscy będą tam aktywni, żeby znieść embargo i jedność. Grecja będzie ich instrumentem będzie grała ostro, nie chcąc jednocześnie wychodzić z UE. Jak jeszcze może ktoś z PŁD Europy dołączy to Merkel ich wyrzuci i zbankrutuje. Pokaże przestrogę. To będzie konieczne. UE nie może się dać podskrobywać przez greków. To ją rozbije. Trzeba będzie powiedzieć basta i wypad.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Thomas
"USA wciąż ma setki asów w rękawie więcej."
Naprawdę jakich?
"Chińczycy wszystko kopiują, a najwięcej innych Chińczyków. Wymyślanie czegoś całkiem nowego odbywa się na "Zachodzie"."
To ciekawe. Już 5 lat temu Chny były na 2 miejscu za USA po względem ilości nowych patentów. Jak jest teraz to nie wiem, bo nie sprawdzałem. Fakt Chińczycy są mistrzami kopiowania, ale to nie oznacza, że sami nie potrafią nic wymyślić.
"Tymczasem trzeba generować rynek wewnętrzny, żeby był popyt. Ale jak płace rosną, inwestorzy zagraniczni zaczynają się zwijać, to przewidywane bezrobocie może ten popyt wewnętrzny mocno ograniczyć."
Co do rynku wewnętrznego to powinieneś wiedzieć np. że taki statystyczny Chińczyk odkłada połowę z tego co zarabia. ile odkłada taki np. statystyczny Polak, który żyje od 1 do 1, albo statystyczny Amerykanin, który kupuje na kredyt? W Chinach jest najwięcej milionerów, ich liczba wynosi 40 mln. To więcej niż jest wszystkich Polaków.
"Przykład
Bogaty Chińczyk sprzedający hurtowo buty na rynku wewnętrznym kupuje smartfona produkowanego przez biednego chińczyka robiącego w fabryce. Zysk zgarnia zachodni koncern. Ale płace rosną. Koncern wybija do Bangladaeszu/Etiopii. Teraz Chińczyk z fabryki nie ma pracy, nie kupi butów u drugiego bo go już nie stać, a pierwszy nie ma na smartfona bo nie sprzedał butów. Przyłóżmy teraz efekt skali. Są zagrożenia - jak wszędzie. Rząd zamrozi płace, żeby koncerny nie wyjeżdżały ? Niepokoje społeczne jak w banku. PKB mogą oszukiwać. Jak spadnie do 4-5% będzie dramat. Ambasada USA tam jest więc wszystko jest możliwe."
To ja może podam inny przykład
To jest jeden z wyników dotychczasowego działania polityki Fed w USA.
"Tak wygląda wzrost sprzedaży samochodów w USA, na przykładzie obserwacji własnych. Klient wziął samochód na raty, za minimalną wpłatę. Kompletnie go nie szanował tak że zajeździł go w dwa lata. Poddał się silnik (brak oleju) jako że wszelki serwis miał wykupiony i doliczony do rat u dealera i tam jeździł na przeglądy. W momencie jak auto odmówiło dalszej współpracy z katem użytkownikiem na drodze. Klient zawołał pomoc drogową, oczywiście ubezpieczenie płaci. Kazał scholować na parking gdzie mieszka. Następnie udał się do innego dilera po nowy samochód na raty. I tu kuriozum w porównaniu do rynku Polskiego. Ponieważ za wszelką cenę chcą podwyższyć sprzedawanie (czytaj wydawanie) samochodów, w obecnej chwili nie sprawdzają kompletnie twojej historii kredytowej, nie musisz nic wpłacać nawet za ubezpieczenie i rejestracje, wszystko doliczą tobie do rat , i uwaga. Pierwszą ratę zaczynasz płacić dopiero po upływie roku!!! Wszystko co musisz zrobić to złożyć autograf aby wyjechać samochodem. Klient po przyjeździe do domu nowym nabytkiem,wykonał telefon do poprzedniego pożyczkodawcy na zajechany samochód, i powiedział żeby sobie złom zabrali bo on nie ma ochoty za taki klamot nie jeżdżący rat płacić. "
http://dwagrosze.com/2015/01/ecb-odpalil-qe.html
Czy tak wygląda zdrowa ekonomia i zdrowy wzrost gospodarczy?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
http://www.moneyandmarkets.com/get-ready-granddaddy-cycles-69619#.VMjkvSyTI3Q
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Wszystko być może, rzecz jasna. I wszystko z zewnątrz wygląda zwykle ładniej, USA i Europa nie sa tu wyjątkiem. ;)
Jest kilka konkretnych punktów spornych - po pierwsze, coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że kupuje "typową chińszczyznę" bez względu na to, czy ma naklejke znanego zachodniego koncernu, czy nie. Mój komputer ma co najmniej połowę podzespołów "made in china", bez względu na marki tychże oraz to, czy ma odpowiednie kody kreskowe i naklejki, czy nie. Nie zauważyłem, żeby naklejka z kodem i dumnie brzmiącą nazwą zmieniała znacząco jakość pracy ;) To samo dotyczy odzieży, przez internet możesz kupić taki dres Adidasa czy inne buty Nike z tej samej fabryki, co "oryginały", tyle że połowę taniej. Nawet z "oryginalną" metką, o ile tylko również produkowana jest (lub była) w Chinach. Mój znajomy sprowadzał z Chin i rozprowadzał po mnóóóóstwie sklepów, sprzęt AGD uznanej, prestiżowej marki. Zatem z tą tandetną chińszczyzną bym za bardzo nie przesadzał. ;) Rzecz w tym, że jeżeli cokolwiek w Chinach było produkowane, to oni już potrafią produkować to sami, bez względu na to, czy zachodni koncern zostanie, czy nie. To nie są frajerzy jak my, co produkują za grosze dla kogoś, ale nie mają jaj lub oleju w głowie, żeby skopiować technologię. W czym dziś IBM ma być lepszy od Huawei? Ta sama fabryka, ci sami pracownicy... W dalszym rozwoju zresztą postawię raczej na Huawei, niż IBM.
Druga ważna rzecz to oczywiście ta nieszczęsna samodzielna innowacyjność, której rzeczywiście w Chinach obecnie próżno szukać. Pytanie tylko jest takie, czy w perspektywie lat nie powstaną/zostaną stworzone tam takie warunki (albo analogiczne warunki na zachodzie się nie pogorszą), żeby wektory emigracji wysokiej jakości siły roboczej się nie zmnieniły. Jeżeli Chińczycy są tak świetni w kopiowaniu, nie ma przeszkód, żeby nie spróbowali skopiować sukcesu USA sprzed 2 wieków, opartego w dużej mierze na napływie poszukujących swojej szansy, ciężko pracujących imigrantów z całego świata, kto wie? Poza tym innowacyjnie można pracować z chaty w Kanadzie, czy z wyspy na Pacyfiku, jeżeli tylko komuś będzie chciało się za to zapłacić odpowiednią walutą, a opodatkowany będzie odpowiednio, hmm, "uczciwie"...
Z trzeciej strony - obserwacja osobista i bardzo subiektywna - ja dostrzegam wokół siebie, tu w Polsce, znaczny spadek innowacyjności i coraz więcej ludzi mówiących "nie da się", kiedy jeden jedyny sposób rozwiązania problemu, którego używają zawodzi. W najlepszym razie ich inicjatywa skupia się na tym, żeby ktoś rozwiązał problem za nich. Czyli zaczynają się zachowywać jak anegdotyczny Chińczyk o tunelowym myśleniu. Im więcej procedur i odgórnie narzuconych praw, tym bardziej ludzie odzwyczajają się od myślenia.
Trader wielokrotnie wskazywał tutaj na znaki odnośnie przenoszenia się ekonomicznego centrum świata na wschód. Ale rzecz nie zamyka się przecież tylko na samym obrocie kapitałowym, to zmiana cywilizacyjna, kulturowa. Kto wie, czy nasze wnuki (albo i dzieci) wykształcone jeszcze za podatki zdychającego zachodu, nie będą szukac swojej szansy w takich Chinach.
Wszystko to jednak tylko taka kulturowa dygresja, bo na chwilę obecną mnie nadal interesują ekonomiczne perspektywy chińskiego juana, jako średnioterminowego (5-10 lat?) zabezpieczenia przed tonięciem papierków europejskich. ;)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Popieram opcje wyjscia GR z eurozony i ew. UE ( jesli bedzie to konieczne ) , ale na 99% UE bedzie robic wszystko dla podtrzymania "wspolnego projektu" i nie wyrzuca Grekow.
Dlatego mozliwe scenariusze beda ultra ciekawe. Grecja jest bankrutem czy to w UE i eurozonie czy tez poza nia.
Pytanie brzmi :
jak zaorac ten dlug , zeby ulica w pozostalych krajach sie nie wzburzyla albo zaczela nasladowac model grecki.
Jedno jest pewne:
Grecy nie chca placic i nawet nie sa w stanie.
Bedzie arcyciekawie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
obligi 10y 10% w gore.
Regeneracja na parze eurdolar nie bedzie trwala dlugo.
Chwilowo cisza w mediach na temat Grecji. Nowa taktyka, o czym sie nie mowi, tego nie ma?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kfas
http://www.wykop.pl/ramka/2364564/miedzynarodowy-fundusz-walutowy-brak-taryfy-ulgowej-dla-grecji/
Potwierdzać to mogą słowa Christine Lagarde, która powiedziała, że nie będzie taryfy ulgowej dla Grecji. Wątpię również, że nagle Syriza wycofa się ze swoich najważniejszych postulatów i dalej grzecznie będzie zaciągać kolejne pożyczki i ciąć social.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kontofo
Coś takiego wymyślą, albo koło tego.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
I dlaczego cała gospodarka się zawaliła. No bo przecież nie spowoduje zawalenia ekonomiki ani drukowanie pieniędzy z powietrza, ani zadłużone po korek państwa, jednostki terytorialne, spółki, ani zadłużeni konsumenci.
Musi wydarzyć się coś, co nawet SzczurowiLontowemu w głowie nie postało.
Najśmieszniejsze jest to, że nawet Putin nie wie do czego jest zdolny.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
http://investmentwatchblog.com/cyber-war-poses-risk-of-bail-ins-to-banks-and-deposits-entire-western-financial-system-is-vulnerable/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Mam wrażenie, że doszliśmy do momentu w którym "wspólny projekt" wymaga poświęcenia jednego nic nie znaczącego kraju dla zrobienia przestrogi dla reszty i umocnienia wspólnoty. Trzeba pokazać innym czym jest realne bankructwo kraju, czym jest wybór nie naszych pro europejskich partii, czym jest nie słuchanie trojki, komisarzy. W konsekwencji pokazać "z czym to się je".
W średniowieczu najeźdźca dobywał pierwsze miasto wroga, mordował wszystkich do nogi, reszta kraju (miasta) otwierały bramy wiedząc co je czeka. Tym samym jedno okrucieństwo zapobiegało dobywania każdego pojedynczego miasta ( strata ludzi, czasu, pieniędzy ). Przestroga i kraj zdobyty.
Kopacz poddała się bez walki z górnikami. Wszyscy poczuli krew, że trzeba trochę pohałasować, spalić kilka opon i niecenzuralnie walnąć w mediach. Wtedy wszystko przejdzie. Frankowicze, rolnicy, nauczyciele, kolejarze, reszta górników zobaczymy kto następny. Nie dała przestrogi KW i tak się to kończy.
kontofo
Potem -10 i -20%. Zaraz Od Włoch przez Hiszpanię po Portugalię będą chcieli to samo.
Thomas
Ja nie piszę, że w USA jest różowo. Jeśli nie doczytałeś - cytuję. "Są zagrożenia - jak wszędzie." Co do innowacji to wiem swoje. Liczba nie odzwierciedla poziomu. Odsyłam do książki Go Global - Rybińskiego. Co do 40 mln milionerów to oni swój majątek rozpłacają w nieruchomości w USA, EU, na konta w Szwajcarii, itd. To nie jest popyt wewnętrzny. Popyt wewnętrzny to 600 mln ludzi z którymi nie będzie wiadomo co robić jak coś walnie.
Paradoks
Jako dywersyfikacja można pomyśle. Czemu nie. Co do technologii. Umieją póki są koncerny. Koncerny się skończą, przyjdzie kryzys, władza weźmie za mordę i się twórcza praca skończy. A zachód znów odjedzie. Odsyłam do książki Bogactwo i nędza narodów.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
TBTFail
A może by tak przeczytać chociaż Kołodki "Drogi do Teraz". http://ksiegarnia.proszynski.pl/product,71473 Może trochę rozjaśnić i uniknąć błądzenia i majaczenia.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
No właśnie jako dywersyfikacja. Zakład jest taki, że juan rozpadnie się wolniej niż np. euro czy złotówka, czyli jest większa szansa na wzmocnienie względem tychże, niż osłabienie, ale... no właśnie, za mało znam Chiny, żeby wiedzieć, czego się spodziewać, do jakich ekonomicznych bomb atomowych są zdolni i co właściwie z tym juanem się może dziać.
Co do reszty bardziej ogólnej. Obawiam się, czy nie żyjemy już głównie mitem wolnego, innowacyjnego zachodu i nie jesteśmy świadkami schyłku pewnej epoki, to chciałem w skrócie przekazać. Podstawowa i najważniejsza bitwa wydaje mi się już przegrana - potwierdza to prawie każda moja rozmowa z człowiekiem zachodu, w szczególności "młodym, wykształconym z dużego ośrodka" ;), który na serio uważa, że to kredyt i tworzenie środka płatniczego z powietrza faktycznie kreuje bogactwo. Fakty są takie, że nam się nie chce pracować, nie za bardzo chce się uczyć i coraz mnniej też chce się myśleć. :) Za to coraz więcej chce się nam konsumować. Nie wiem jak tam u współczesnego Chińczyka z myśleniem, ale na pewno w porównaniu do nas zapitalają, jakby mieli w d* motorki.
Druga obawa jest taka, że jeżeli Ty masz rację, to pomysł zagospodarowania 600 milionów ludzi bez pracy wydaje się aż nadto oczywisty... Szczególnie, kiedy wziąć pod uwagę strukturę populacji, czyli sporą nadreprezentację młodych mężczyzn z nikłymi szansami na znalezienie parnerki. To wszystko już było. :(
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JackD
Ze East'em, zwłaszcza z Chinami, my czyli West - przegraliśmy już dawno i nie mamy żadnych szans. Bywam z Azji, zwłazcza w Chinach od wielu lat regularnie, wiele razy w roku. To jak oni pracują i się bogacą nie ma precedensu w historii.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Powiem szczerze jako dywersyfikacja ( niepatriotycznie wiem ) to trzymanie części kasy w Niemczech w niemieckim banku. Niemcy wychodzą z euro, momentalnie masz przeliczone na marki. Marka grzeje w sufit, euro chowa się pod podłogą. Jeszcze trochę problemów, jeszcze coś poważnego, jeszcze tylko mocny pretekst i ... i już.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Pytanie kiedy z tym bogaceniem się dojdą do ściany i co wtedy. Oni trzymają obligacje USA. Kto będzie trzymał ich obligacje ? Czy oni nie pracują jak USA wiek, pół temu - ktoś te stany wtedy wybudował. USA potem żyło na Chinach, na kim będą żyły Chiny ? A widać że próbują na arabach i Afryce, ale teraz tam wojna. USA nie pozwalają na to.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
poczatkujacy
@ag1976 - poprieram to co napisales
Grafen nie zastepuje srebra tylko glownie krzem. Srebro nadal bedzie wykorzystywane. Natomiast wcale nie jest takie pewne czy w pewnych dziedzinach grafen nie zostanie wyparty przez inne materialy np. w ukladach scalonyc materialy oparte na cynie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
"Gasch
A może by tak przeczytać chociaż Kołodki "Drogi do Teraz". http://ksiegarnia.proszynski.pl/product,71473 Może trochę rozjaśnić i uniknąć błądzenia i majaczenia."
Kołodko to osoba wywodząca się bezpośrednio z socjalistycznej szkoły PRLu. Był w PZPR do końca. Uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu po stronie partyjnej. To, że krytykował Balcerowicza nie jest niczym dziwnym. To, że Polska gospodarka długo czerpała z przemian planu Balcerowicza też nie jest dziwne. Skutki pożyczania przez Gierka odczuliśmy w latach 80tych. (10-lat po). Pozytywne skutki planu Balcerowicza trwały podobnie długo, przynajmniej do końca lat 90tych i z ich owoców "skorzystali" i postkomuniści (Kołodko) i AWS.
Balcerowicz wystąpił z PZPR w 1981r, to o czymś świadczy. Temat przemian 89roku i Balcerowicza to temat rzeka. Jeśli znajdę czas poczytam co pan Kołodko ma na ten temat do powiedzenia.
Jak wielu, jestem zdania, że musi wymrzeć pokolenie wychowane w komunizmie a już na pewno to, które życie zawodowe zaczynało w PRLu, aby cokolwiek w naszej mentalności się zmieniło.
W poprzednich wpisach pojawił się też temat niskiej wydajności pracy w Polsce.
Czasem wydaje mi się, że na ten temat wypowiadają się ludzie, którzy nigdy nie pracowali (lub współpracowali) z firmami niemieckimi czy amerykańskimi.
Porównajcie sposób organizacji pracy w dużej firmie niemieckiej z organizacją pracy w małej czy średniej firmie założonej przez ludzi "wychowanych" w naszych hutach, fabrykach, czy kopalniach. U nas jest bałagan, czas pracowników i ich energia jest marnotrawiona na lewo i prawo. Nie ma systemu nagród i motywacji. Brakuje porządnych szkoleń nowych pracowników. Nierzadko trzeba popracować rok, żeby "nauczyć" się pracować.
Dodaj do tego dużo wyższe podatki dla mało i średnio zarabiających, a 4 krotna różnica w zarobkach stanie się zrozumiała.
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Gumiś
dziękuję za pomoc.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Passerby
A Grecja ? Cóż, kraj miał komunistyczne ciągotki od bardzo dawna. W czasie wojny w Grecji była potężna komunistyczna partyzantka. Gdyby po wojnie małe europejskie kraje mogły choć w minimalnym stopniu decydować o swoim losie to Grecja znalazłaby się w obozie komunistycznym bo była tam autentycznie silny ruch komunistyczny. Odwrotnie niż w Polsce. Jednak Grecja została brutalnie przywołana do porządku przez brytyjski korpus ekspedycyjny i Grekom wskazano miejsce przewidziane przez wielkie mocarstwa. Ponieważ Grecy nie przeszli doświadczenia realnego socjalizmu a sentymenty pozostały to teraz wszystko wychodzi na wierzch. Oni po prostu muszą tego spróbować i nic ich od tego nie odwiedzie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Tylko odnośnie tzw. "wydajności pracy". Subiektywnie rzecz biorąc uważam, że to wielki bullshit. Tak się składa, że w dwóch wielkich koncernach z centralami w New York miałem/mam "przyjemność" pracować i w obu dość blisko współpracować na szczeblu operacyjnym z ludźmi z tak zwanego "zachodu". I wiesz co Ci powiem? Każdemu, kto mówi, że w Polsce jest niska wydajność pracy w porównaniu do USA czy Londynu mam ochotę w pysk dać. ;) W tej chwili blisko wspólpracuję z Anglikami akurat. To, co oni wyprawiają to się w pale nie mieści, muszę sprzątać ich debilne, wynikające z czystego niechlujstwa błędy minimum 2 razy na tydzień, a na dokładkę nie mają żadnych oporów, żeby np. zostawić robotę rozgrzebaną w połowie, bo trzeba dziś wyjść wcześniej z pracy, bo "bank holiday" i gdzieś mamy klienta, współpracowników, czy cokolwiek - należy się wyjść o 12 z biura, to wychodzę, a że od 9 niemal nic nie zrobiłem, to już nie moja brożka. Obserwuję to od jakichś 3 lat i mogę powiedzieć tyle, że jakby wywalić na zbity pysk ich kilkuosobowy zespół i zatrudnić na to miejsce jednego rozgarniętego, to firma tylko liczyłaby zyski. To tyle, jeżeli chodzi o "operations", branża finansowa.
Z kolei słucham uważnie znajomego, który jest jakimś kierownikiem budowy w Londynie, montują windy. I on z kolei twierdzi, że musiałby być szalony, żeby zatrudniać rodowitego Brytyjczyka, nawet gdyby chciał zarabiać tyle samo, co Polak. Nawet jeżeli większość z nich to niewykwalifikowane "trolle", to i tak więcej z nich pożytku niż z miejscowego, który najchętniej chciałby robić NIC, ale za to dostawać całkiem sporo money. ;)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Mam szczerą nadzieję, że Niemcy im pozwolą "odejść". Na to, że UE kogoś oficjalnie wyrzuci szans nie widzę. Nadzieja w tym, że Grecja odejdzie sama, przynajmniej z ojrozony.
Wyjdzie to wszystkim na zdrowie. Europie (niekoniecznie UE) od razu, a Grecji w perspektywie kilku, kilkudziesięciu lat, jak zrozumieją, że bogactwo bierze się z pracy, a nie z manny z nieba.
BTW. Scyzoryk się otwiera jak czytam tu komentarze o rozkręcaniu gospodarek poprzez "legalizację" imigrantów i dawanie im zasiłków, poprzez wydawanie których rozkręci się konsumpcja. Skąd weźmiemy kasę na zasiłki? Podatki lub dodruk. W obu przypadkach zabieramy kasę klasie średniej i ZMNIEJSZAMY konsumpcję, chłodzimy gospodarkę.
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Zgodzę się z drugim z Was. Można zasuwać z łopatą 12h i wykopać olbrzymią dziurę, potem drugie 12h ją zakopywać. Wydajność pracy zerowa. Należne wynagrodzenie - zero.
(aluzja do górnictwa całkowicie przypadkowa)
Można też ustawić odpowiednio "system" w 1h. Potem 7h leżeć i mieć dużą wydajność.
Na zachodzie firmy to duże dobrze ZAPLANOWANE "machiny". Gdzie każdy jest trybikiem, ma swój kawałek do zrobienia i nawet jeśli robi go tak źle jak Paradoks piszesz, to i tak na tyle dobrze, że cała firma wypracowuje zysk i może on zarobić dużo więcej niż w polskiej firmie.
Natomiast to, że pracownik czegoś nie umie nie jest winą pracownika, tylko winą przełożonego. Źle wytłumaczył, źle wyszkolił, umieścił nienadającą się osobę na danym stanowisku.
To, że w Polsce pracownicy zawsze kończą zadania, siedząc dłużej 15-30 minut jest brakiem szacunku do człowieka i jego wolnego czasu. Tyle. Nauczmy się wychodzić z pracy po 8h, nie będziemy traktowani jak niewolnicy. Chociaż my lubimy być niewolnikami. Nadal pracę w Polsce się "dostaje". Czyli łaskawy Pan daje nam chleb.
Ja dam przykład firmy amerykańskiej, branża finansowa, zasięg międzynarodowy. Polscy pracownicy przez pierwszy miesiąc po przyjęciu do pracy (kilku-etapowa profesjonalna rekrutacja), są szkoleni przez 2 miesiące nim dotkną jakiegoś zadania. Poza tym co najmniej raz na 2mc przechodzą kilkudniowe szkolenia. W ciągu pierwszego roku pracownik otrzymuje 2 podwyżki (druga jako "wyrównanie inflacji", są oczywiście premie, średnio koło 10%). Zarobki ~ średnia krajowa (nowy pracownik, często świeżo po studiach). Pracownikom zakazano zmywać po sobie naczynia w pokoju socjalnym, aby nie tracili czasu na coś za, co im nie płacą. Obowiązki i kompetencje spisane i jasne.
Druga firma to niemiecki potentat przemysłowy (zasięg globalny), praca w Niemczech. Polak kończący studia doktoranckie dostaje prace po wieloetapowiej rekrutacji. Pierwsza podwyżka, jeszcze przed podjęciem pracy (kandydat zwlekał z odpowiedzią i chyba się wystraszyli). Świetna organizacja pracy i podział obowiązków i kompetencji. Zarobki powyżej średniej niemieckiej (> 3000 euro). Wszystko podane "na tacy" pracownik ma robić tylko to do czego został zatrudniony.
Dla kontrastu 2 firmy polskie. Jedna założona przez lekarza (handel sprzętem medycznym), druga przez świetnego inżyniera, byłego pracownika "dumy PRLu" (branża IT). Obie zatrudniają kilkudziesięciu pracowników. W obu nowo-przyjęty pracownik (zatrudniony po 1-2 rozmowach z przyszłym przełożonym) nie przechodzi żadnych szkoleń, ma się uczyć od starszych kolegów. Druga firma mimo, że branża IT woli od lat miesiąc w miesiąc wykonywać operacje "papierkowe" ręcznie przez 2 pracownice zarabiające minimum, niż zakupić "system" za kilkanaście tyś. zł, który je wyręczy w 15 minut. W pierwszej wyjazdy delegacyjne pracownik szeregowy planuje sobie sam, od wynajęcia (lub zarezerwowania firmowego) samochodu, po hotel, zaliczkę (gotówka z kasy), czy ustalenie terminu z klientem. Pomimo tego, że "administracja" to jakieś 2/3 etatów.
Mimo tego obie firmy radzą sobie lepiej niż nieźle na rynku. Obie zamiast ciąć koszty lepszą organizacją pracy i innowacjami oraz wyszkoleniem pracowników wolą "oszczędzać" zatrudniając młodych ludzi gotowych pracować za 1500-2500 na rękę. Oczywiście w obu rotacja pracowników jest duża. W obu obowiązki obejmują legendarny "i inne zadania wyznaczone przez przełożonego", czyli "wszystko". Kompetencje rozmyte, co prowadzi do częstych sporów i jałowych dyskusji, lub co gorsza braku dyskusji i ukrytych animozji.
Polską gospodarkę budują głownie małe i średnie przedsiębiorstwa...
Pozdrawiam
P.S.
Mogę pisać chaotyczniej niż zwykle. Męczy mnie grypa i gorączka.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Oczywiście, często jest jak piszesz. Polskie firmy w Polsce mają gorzej niż zagraniczna konkurencja. Np. zwolnienie podatkowe hipermarketów, czy branży motoryzacyjnej to jakaś paranoja. Jakimś choć absurdalnym wytłumaczeniem jest chęć walki z bezrobociem.
Jednak nie popadajmy w samouwielbienie i bądźmy ze sobą szczerzy. To nie tylko "banksterka" i "okupacyjne rządy po 89'" są winne kiepskiej wydajności polskich firm. Wiadomo, tak myśleć było by łatwo i wygodnie, ale to nie do końca prawda.
Do poprzedniego wpisu dodam jeszcze jedno spostrzeżenie. Szeregowy pracownik, sprowadzany jest często do parteru dlatego, żeby można mu było nadal płacić mało. Niektórzy jednak są odporni i zdolni i po jakimś czasie awansują (inni zdolni wyjeżdżają "na Saksy"). W tym momencie część z awansowanych "odbija" sobie cierpienia i "osiada na laurach". Zarabiają 2-3 razy więcej niż ich podwładni (polska anomalia). Często pozorują pracę, stosują "spychotechnikę" (co łatwe w przypadku rozmytych kompetencji) i tak żyją jak "pączki maśle" wiele lat.
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bayard
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
novotarq
Ja mogę opowiedzieć o swoich doświadczeniach co do wydajności i pracy w polskiej firmie ogółem. Polska firma z branży IT, obecnie część większej, zagranicznej korporacji. Byłem tam szeregowym pracownikiem. Darmowe praktyki (3 miesiące) w tym dwa tygodnie szkolenia, później jazda do projektu. Już pierwszego dnia pisaliśmy (coprawda bardzo prosty) projekt dla dużego banku. Po trzech miesiącach darmowych praktyk umowa - średnia krajowa. Po pół roku menadżerka średniego szczebla prosi mnie bym 'poprowadził projekt' (ze mną dwóch innych ludzi, którzy pracowali w firmie 2-3 lata. Kompletnie inercyjni) dla dużej firmy z sektora energetycznego. Projekt ogólnie 'nie wyszedł', tzn nie zmieścił się w budżecie i terminie (nie było ludzi i kompletny bałagan co do podziału i organizacji działań). Czym się przejawiło to, że projekt niby nie poszedł? Menadżer nade mną kupił auto za ~70 moich pensji, od niego usłyszeliśmy 'myślałem, że będziecie bardziej profesjonalni'. Przez następny rok w firmie żaden z nas żadnej podwyżki ani awansu nie dostał ('ciągle ciągną się za wami oceny za poprzedni projekt'). Odszedłem po roku, działam na swoim, zarabiając więcej i będąc spokojniejszym. To tak a propos sprowadzania do parteru. Takie firmy żerują głównie na tym, że ludzie z pierwszą taką pracą często biorą kredyty - to ich uziemia bardzo skutecznie. Znam przypadki z tamtej firmy ludzi naprawdę mocnych, którzy bali się nawet przejść do sąsiedniej korporacji (za 2x więcej pieniędzy), bo 'kredyt' i 'stabilność'.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Ty oratorze :-) Lepiej nie dało się tego przedstawić.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
TBTFail
Jaskiniowa skamielina. Nie czytałeś Kołodki więc nie wypowiadaj się. Jest wybitnym ekonomistą i intelektualistą o światowej renomie. Należał do partii jak 15 milionów rodaków. Ja także. Wielu bardzo wybitnych. Balcerowicz był prostym słupem w rękach międzynarodowych oszustów finansowych. Razem stworzono kolonię. A podstawy transformacji tworzono w Polsce przez wybitnych polskich ekonomistów już od 56 roku.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Dante
http://biznes.onet.pl/waluty/wiadomosci/fed-nadal-cierpliwy-w-kwestii-podwyzek-stop-procentowych/z8gmz
A skutkiem tego wystąpienia było umocnienie USD/PLN i USD/RUB, a w dół poszło złoto, srebro i ropa, a bardzo mocno w dół gold stocks i oil&gas stocks - nawet takim tuzą jak Chevron się oberwało (spadek ceny akcji o ok. 4%).
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
http://www.moneyandmarkets.com/special-gold-update-69635#.VMlG5iyTI3Q
-------------------------------------------
Bayard /2015-01-28 21:00:17
zanim ta wizja się spełni ,o ile się spełni minie ze kilkadziesiąt lat.Szkoda sobie zawracać głowy .
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
No widzisz, tak właśnie "ustawia się" szeregowych pracowników.
Miałem podobne doświadczenia w pierwszej pełnoetatowej pracy.
Też otworzyłem własną działalność i od 7 lat nie narzekam. Chociaż w pełni niezależny nie jestem. Wywalczyłem sobie dobre warunki współpracy i dlatego 70-80% dochodów czerpię z jednej firmy. Trochę się rozleniwiłem, ale wiem, że powinienem "dywersyfikować".
Również znam wielu bardzo wartościowych pracowników, którzy męczą się latami. Często żona/rodzina/kredyt "krzyczą": masz pracę trzymaj się jej. Trzymanie "przy ziemi" powoduje, że ludzie mają niskie poczucie własnej wartości i nie widzą ile umieją i ile są na prawdę warci.
Nie wiem, czy potwierdzicie moje informacje, ale z tego co wiem w Polsce istnieje dużo większa niż na zachodzie rozbieżność w zarobkach między szeregowymi pracownikami a "szefami zespołów" i dalej "menadżerami".
W Szwecji czy Niemczech, przełożony ma często tylko 10-20% więcej niż podwładny. U nas co najmniej 2-3 razy tyle, nie mówiąc o "szefach". Umacnia to model "trzymania przy ziemi" szeregowych i strachu przed "wygryzieniem" przez kogoś z niższej "grzędy".
Pracodawcy nie zdają sobie jednak sprawy z tego, jak szkodzi to wydajności pracy. Szeregowi, niedoinwestowani i źle opłacani "robią minimum" wiedząc, że przełożony i tak nie pozwoli im podnieść głowy. Ambicja często jest wadą. Przełożony, który wyrwał się z "plebsu" spoczywa na laurach. Szef nie wymaga za dużo bo płaci mało. Koło się zamyka. Firma trwa, ale nigdy się nie rozwinie.
Z innej beczki.
Ojro nadal nie chce spadać....jednak spada tyle, że PLN jeszcze szybciej.
Belka mówił coś o cięciu stóp, czy dodruku?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Po pierwsze nie przekręcaj mojego nicka. Po drugie nie ma się czym chwalić, że się było w partii. Jakoś 23 mln nie było. Po trzecie widzę, że dla Ciebie jedna książka to wyrocznia. Po czwarte to "wybitni ekonomiści" doprowadzili do sytuacji jaką obserwujemy w gospodarce światowej dzisiaj i to "wybitni ekonomiści i intelektualiści o światowej renomie" wypowiadają się w mass-mediach i to oni drukując chcą uratować świat. Po czwarte, w przyszłości w rozmowach używaj argumentów.
Poza tym po Twoim niekulturalnym wstępie uznaję naszą dyskusję za bezcelową.
Pozdrawiam i dobranoc.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
spryciak
...kolejny raport fulforda...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
http://1polska.pl
https://www.youtube.com/watch?v=D-Rq0hRldbE
Warto poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z poglądami i postulatami Konrada Daniela.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
weraniki
Również zachęcam do przyłączenia się do inicjatywy Konrada. Rozwija się to powoli, ale nie wolno się poddawać.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Z innej beczki. Chyba Amerykanie chcą sprzedawać swój gaz w Europie. Może kolejnym etapem będzie wykolegowanie Rosjan z biznesu http://m.pb.pl/3990285,40055,w-usa-chca-przyspieszyc-eksport-lng Wtedy popyt na dolce wzrosnie. Na pewno bedzie drozszy ale polityka często moze zdzialac cuda.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
oldmike
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Inicjatywa jak najbardziej fajna, ale z takimi postulatami kompletnie bez szans powodzenia. Poparcie na poziomie 2%. Nie tak się robi politykę.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Nie miałem wrażenia, żebym promował jakieś polskie samouwielbienie. ;) Wokół siebie też mam sporo osób mało lotnych.
Nie chcę też wyrokować na temat tego "jak jest" ogólnie, mam zaledwie 10 lat doświadczenia na rynku pracy, w dwóch globalnych korporacjach i jednej polskiej firmie prywatnej z kompletnie innej branży. Muszę zgodzić się z Tobą w większości punktów i rzeczywiście być może jest tak, że brakuje nam sprawnych menadżerów, za dużo w to miejsce cwaniaczków skupionych w 100% na osobistym awansie społecznym, którzy kierować chcą głównie dlatego, żeby mieć więcej na koncie i "dla prestiżu", bo w Polsce ciągle pokutuje kultura pionowej organizacji, gdzie menadżer musi koniecznie zarabiać więcej niż specjalista, którym zarządza i przede wszystkim jest "ważniejszy". Jest też sprowadzanie ludzi do parteru i jest też brak szacunku do drugiego człowieka. Wszystkie te problemy istnieją.
Wciąż jednak nie zgadzam się z tym pełnym zachwytem nad zachodnimi firmami, co to są jak w zegarku zorganizowane i świetnie zarządzane. Może jest to po trosze wynik właśnie tego, że oddziały w Polsce "stoją" właśnie polskim zarządzaniem? Pewnie też. Ale obserwuję ten burdel od środka i mam też dużo styczności z osobami z zagranicy, zarządzanymi przez menadżerów z zagranicy - i wcale nie jest jakoś lepiej, a pod pewnymi względami - jest wręcz gorzej.
Źle mnie też zrozumiałeś, jeżeli chodzi o to wyjście wcześniej z pracy - ja nie postuluję nadgodzin, ani przydzielania takiej ilości obowiązków, żeby pracownik musiał siedzieć 10 godzin. Ba, jestem za tym, żeby jak się zepnie zrobił porządnie swoją robotę i wyszedł po 4 godzinach albo i 2, nie tylko w święta, bardzo dobrze, ALE niech tylko zrobi dobrze co do niego należy! Zamiast tego spotykam się regularnie z sytuacją, kiedy w pewnych globalnych procesach to ten zagraniczny pracownik przez swoje niechlujstwo lub lenistwo zwyczajnie zawali sprawę i nie przeszkadza mu to w wyjściu wcześniej z pracy, ktoś (Ty!) po nim posprząta, a wszystko co usłyszysz później to "I'm terribly sorry!". I z tego między innymi liczona jest moja wydajność, kiedy to ja przecież tłumaczę się przed klientem, bo klienta nie interesuje to, kto konkretnie zawalił - to firma zawaliła sprawę. I tak między innymi powstaje wrażenie, że w tej Polsce to ta wydajność taka słaba. Problem w tym, że w globalnej firmie ja widzę tę słabość właśnie globalnie. Tak szczerze, to niektóre duże korporacje przypominają mi efektywnością coraz bardziej instytucje państwowe państwa socjalnego... Im większa, tym gorzej. Doprowadza to wręcz do tego, że widząc tych wszystkich leni i niechlujów wokół siebie, mi tez odechciewa się dawać z siebie więcej, robię program minimum obowiązków, bo wstrząsa mną, że mam harować jak osioł za 1/4 pensji idioty, który ma problem z czytaniem ze zrozumieniem w swoim własnym języku i regularnie nie potrafi poprawnie wykonać takich skomplikowanych zadań, jak wklejenie do excela paru cyferek w odpowiedniej kolumnie. ;)
Nawet nie wspominam o centrach IT w Indiach. Na papierze to pewnie ogromne oszczędności i świetna organizacja, jak w zegarku, a w praktyce... :-)
Ale przyjmuję Twój argument, że uśredniając - prawdopodobnie polskie firmy są zorganizowane jeszcze gorzej. Być może również problemy wynikają z prób przeszczepiania kultury korporacyjnej na grunt polskiej mentalności i dawanie rodzimym menadżerom narzędzi i zadań, których nie rozumieją i nie portafią stosować (jak np. korporacyjny przymus szkoleń, na które pracownika posłać trzeba, realizowany jest często przez miejscowych menadżerów na odwal się, po linii najmniejszego oporu, bez refleksji, że to czemuś służy, ale po prostu dlatego, że korpo każe).
Tak czy siak, dzięki za wymianę zdań, sądzę, że wyczerpaliśmy temat na tyle, na ile można sobie poględzić w internetach.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Wiecie co mnie tam zraziło? Promowani liderzy. Jeśli to ma być rzeczywiście ruch oddolny, nie powinien wspomagać się wizerunkami osób działających publicznie, typu Korwin-Mikke. Kto sobie życzy Korwina, popiera jego ugrupowanie (czy ugrupowania, ile ich tam będzie jeszcze do wyborów...). Uważam, że ta inicjatywa miałaby dużo więcej wiarygodności, gdyby skupiła się na promowaniu ludzi mniej znanych.
Przyłączyłem się i obserwuję, ale jednocześnie rozmawiałem z kilkoma osobami, które tylko popatrzyły na liderów i raczej zostawiło temat - "ot, kolejna prawicowa kanapa, docelowo gryząca się z innymi prawicowymi kanapami".
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
ir_sen
Problem polega na tym że dobro wyprodukowane w USA jest więcej warte dla PKB USA niż dobro wyprodukowane w Polsce dla PKB w polsce. Dlaczego? Sami sobie odpowiedzcie :)
W Polsce mamy coraz mniej polskich firm, a już całkiem mało duzych korpo. Nieuczciwe jest porównywanie polskiej małej lub średniej firmy do ogromnej zachodniej korpo. Porównywanie standardów, płacy, systemu motywacji etc. nie ma zupełnie sensu.
Cała sztuczka z tak zwaną "wydajnością pracy" polega na tym, że wskaźnik ten nie mierzy czy w polsce pracownicy wyprodukują więcej dóbr lecz ile te dobra są warte. Nie trudno zauważyć, że fabryka Fiat w Polsce produkuje najszybciej, najtaniej, najsolidniej ze wszystkich Fabryk Fiata na świecie. Ale jak byśmy policzyli tak zwaną "wydajność pracy" to okazało by się, że w Polsce jest najmniejsza :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
oldmike
http://stooq.pl/q/?s=^cry&c=10y&t=l&a=lg&b=1
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
"Jeśli więc w taki sposób liczymy ten wskaźnik to nie dziwne, że mamy "wydajność pracy" dużo niższą niż USA UK etc."
Jaki jest inny sposób liczenia tego wskaźnika?
"Cała sztuczka z tak zwaną "wydajnością pracy" polega na tym, że wskaźnik ten nie mierzy czy w Polsce pracownicy wyprodukują więcej dóbr lecz ile te dobra są warte"
Czym można mierzyć ilość dóbr jak nie ich wartością?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
"@gasch /2015-01-28 22:37:59
Inicjatywa jak najbardziej fajna, ale z takimi postulatami kompletnie bez szans powodzenia. Poparcie na poziomie 2%. Nie tak się robi politykę."
Postulaty są "oddolne" możesz dodać swój. Problemem z 2% jest to, że tak na prawdę przeciwników obecnego systemu jest pewnie koło 50-70% (tyle osób nie głosuje lub nie interesuje się polityką). Trzeba tchnąć w nich wiarę, że można coś zmienić. KNP, DB (z Partią Libertariańską) i RN (taka "lewicowa prawica" coś jak PIS) mają razem pewnie koło 10%. Samo KNP w eurowyborach przekroczyło próg. Szkoda, że już się "popsztykali" i JKM odszedł z KNP.
@Paradoks /2015-01-29 10:38:22
"ad. 1polska.pl"
Konrad tłumaczy, że trochę wyszedł falstart. Wszyscy, którzy się zarejestrowali mogli dodawać swoich "przedstawicieli". Zostanie to posprzątane i zmienione w najbliższych dniach (kandydaci muszą sami się zgłosić lub wyrazić zgodę). Mam nadzieje, że mimo mizernej popularności (20-50tyś) Danielowi Konradowi uda się ruszyć apolityczną część społeczeństwa.
W Niemczech jest Alternativ fuer Deutschland oraz "Partia Zdrowego Rozsądku", w innych krajach też pojawiają się partie, które chcą wywrócić system do góry nogami.
Ja przynajmniej trzymam kciuki. Takie inicjatywy to chyba ostatnia szansa przed pokojowymi zmianami. Obawiam się, że jeśli to nie wypali trzeba będzie wyjść na ulice i skorzystać z artykułu 4, Konstytucji, gdzie mowa o bezpośredniej władzy narodu:
"1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio."
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Paradoks
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
ir_sen
Zwróć uwagę iż ilość dóbr zaliczana do PKB danego państwa jest wyceniana w danym państwie. Przykład:
Amerykańska korpo miała koszt za generowanie dobra np. obsługa zamówień w systemi informatycznym na poziomie 300k $ rocznie tj około 1100k PLN (2 osoby to robiły) . W ramach cięć kosztów przenieśli wykonanie tej usługi do Pl ale tutaj 2 osoby robią to za 200k PLN. Czyli wartość tej pracy w USA to 1100k PLN a w PL to jest tylko 200k PLN.
Czyli zgodnie z zasadą wyliczania wydajnością pracy w USA to wydajność jest niebotycznie większa. Ale dobra które zostały wytworzone są takie same i zostały wykonane przy tym samy zaangażowaniu pracy.
Co więcej zmiejszenie kosztu dla Amerykańskiego korpo z 1100k do 200k rocznie wyrażonej w PLN spowoduje, że "wydajność pracy" w pozostałych obszarach korpo w USA wzrośnie :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Przykłady firm ich zalety i wady wybrałem dla uwypuklenia kontrastu.
Zgadzam się, że idealnie nie jest nigdzie. Na stopie zarządzania trochę nam jednak do zachodu brakuje. Najgorzej jest w małych/średnich firmach, które mogły by się mocno rozwinąć, ale blokuje je właśnie brak struktur organizacyjnych.
Dzięki za ciekawą dyskusję.
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Co więcej zmiejszenie kosztu dla Amerykańskiego korpo z 1100k do 200k rocznie wyrażonej w PLN spowoduje, że "wydajność pracy" w pozostałych obszarach korpo w USA wzrośnie :)"
Czy to oznacza, że aby zwiększyć wydajność pracy należy podnieść ludziom pensje, wynająć droższe biura i kupić im droższe komputery, lepsze samochody służbowe czyli ogólnie powiększyć koszty ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
ir_sen
"Czy to oznacza, że aby zwiększyć wydajność pracy należy podnieść ludziom pensje, wynająć droższe biura i kupić im droższe komputery, lepsze samochody służbowe czyli ogólnie powiększyć koszty ?"
Nie wiem jak do tego doszedłeś ale jeśli wywnioskowałeś to z mojej wypowiedzi to bardzo pokrętnie wnioskowałeś.
Aby zwiększyć wydajność pracy trzeba zwiększyć wycenę produktów.
Chciałem zwrócić uwagę, iż wycena tego samego dobra, wykokana tym samym nakładem pracy (np 1 osobo-godzina) może być skrajnie różna.
Co więcej jeśli dane państwo np. Polska jest tanią siłą roboczą dla zagranicznych korpo to dobra wytwarzane w Polsce składające się na polski PKB są nisko wyceniane. Dobra wytwarzane np. w USA składające się na PKB USA są wysoko wyceniane. Nawet jeśli dobra te zostały wytorzone takim samym nakładem pracy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
papilla
Zatem aby podnieść wydajność w Polsce w danej firmie, trzeba całą produkcję przenieść do Bangladeszu, a w kraju zostawić tylko 1 pracownika. Wtedy wydajność wyjdzie największa.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Przecież to jest normalna praktyka. A wydajność jest niższa w Polsce nie z powodu sposobu liczenia. Przyczyną jest to, że w Polsce nie ma firm które za tą usługę biorą 1100k :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Passerby
"Aby zwiększyć wydajność pracy trzeba zwiększyć wycenę produktów.
Chciałem zwrócić uwagę, iż wycena tego samego dobra, wykokana tym samym nakładem pracy (np 1 osobo-godzina) może być skrajnie różna"
Świetna myśl. Tylko ta paskudna konkurencja. Wyobraź sobie, że jesteś podwykonawcą korporacji o zasięgu światowym. Kilka lat temu przedstawiłeś dobrą, tanią ofertę i wygrałeś. Dostałeś kontrakt. Twoja firma od kilku lat daje pracę kilkuset ludziom. Wymyśliłeś sobie teraz, że może by tak trochę podnieść cenę jednostkową żeby ludziom lepiej zapłacić. Bo pod względem organizacji pracy firma zrobiła już chyba wszystko co na tym etapie można zrobić. Podejmujesz rozmowy ze światową korporacją ...no i dowiadujesz się że oni myśleli raczej o obniżeniu ceny bo jest kryzys i muszą ciąć koszty. Zatem albo cena twoich wyrobów spadnie o 15% procent albo następny kontrakt dostanie dostawca z Rumunii, Indii, Brazylii itd.
Bierzesz to pod uwagę ? "Podniesienie wyceny", wg twojej koncepcji nie musi być takie proste. Czasami jest pole do podniesienia cen a czasami, takie podniesienie "wg potrzeb" kończy się zakończeniem działalności. Albo znajdziesz innego klienta albo nie. I nic się nikomu nie należy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
"Zatem aby podnieść wydajność w Polsce w danej firmie, trzeba całą produkcję przenieść do Bangladeszu, a w kraju zostawić tylko 1 pracownika. Wtedy wydajność wyjdzie największa."
Jest to jeden ze sposobów podniesienia wydajności.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
dzisiaj wszystko w dół?
EUR, $, AU, AG, BTC... i to całkiem porządnie
z tego, co widzę "jedynie" ropa rośnie.
Rosjanie w końcu przyznali, że "spustoszenia dokonane przez działania zewnętrzne są olbrzymie" i trzeba im przeciwdziałać. Duma wprowadza oszczędności.
Czyżby jednak Rosja zauważyła sankcje? Jeszcze parę mc temu twierdzili, że są one bez znaczenia.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
platos
FOMC i ostatnie kiepskie dane z USA musza spowodować oczekiwaną korektę na USD. To, że FED szybko nie podniesie stóp nie było dla mnie zaskoczeniem, umocnienie USD i rosnące stopy to hamulec dla gospodarki USA. Reakcja USD jest normalna.
Zadziwia mnie natomiast dość ostry spadek na złocie i srebrze - oczekiwałbym stabilizacji przy spadającym USD. Gdybym miał doszukać się wyjaśnienia tego ruchu na kruszcach postawiłbym na atak fedu na ceny metali z uwagi na bliskie poziomy oporów.... czyli manipulacja.
Zobaczymy czy te ruchy przerodzą się w coś poważniejszego.
Co do PLN to pewnie NBP interweniuje bo ruch godny uwagi...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Rubel jest prawie 2 x mniej popularną walutą niż Złoty!!! a z kolei Złoty tylko 4 razy mniej popularny niż Juan.
Martwi natomiast rosnąca pozycja Dolara i spadająca Euro. Koniec $ chyba nie jest tak bliski jak tutaj nam się wydaje. No chyba, że SWIFT manipuluje danymi, albo są one niepełne.
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Aby zwiększyć wydajność pracy trzeba zwiększyć wycenę produktów."
... albo zmniejszyć podatki dla firm, prawda ?
Trzymając się Twojego przykładu z dwoma biurwami, wklepującymi faktury za 1100k zł w USA oraz za 200k zł rocznie w Polsce.
Gdyby zmniejszyć obciążenia fiskalne w PL poniżej progu znanego w USA, to centrala firmy wyceniła by usługę wklepywania faktur w Polsce na 100 mln złotych rocznie. Biurwy nadal kasowałyby swoje pensje (well, pewnie z jakimś bonusem za "podniesienie wydajności"), centrala przelałaby do PL wynagrodzenie za ich pracę w wysokości 100 mln złotych po czym wykazałaby polskiemu fiskusowi dochód z PL-oddziału w wysokości 100 mln - 200k (na płace+biuro+podatki i resztę).
W tej sytuacji wydajność polskiego pracownika wystrzeliłaby pod niebo, bo na te dwie osoby przypadałoby jakieś 540mln złotych rocznie (EBITowo licząc to nawet więcej).
Dochodzę do wniosku, że oficjalnie liczona wydajność pracy nie zależy od wydajności pracowników, tylko od przyjazności systemu podatkowego. Im więcej zysku firma wykazuje w danym kraju, tym automatycznie wyższa wydajność pracowników.
Ponieważ nie chce mi się wierzyć w to, co sam napisałem to proszę o sprostowanie w przypadku gdybym o czymś zapomniał.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
j.
"Świetna myśl. Tylko ta paskudna konkurencja. Wyobraź sobie, że jesteś podwykonawcą korporacji o zasięgu światowym. Kilka lat temu przedstawiłeś dobrą, tanią ofertę i wygrałeś. Dostałeś kontrakt. Twoja firma od kilku lat daje pracę kilkuset ludziom. Wymyśliłeś sobie teraz, że może by tak trochę podnieść cenę jednostkową żeby ludziom lepiej zapłacić. Bo pod względem organizacji pracy firma zrobiła już chyba wszystko co na tym etapie można zrobić. Podejmujesz rozmowy ze światową korporacją ...no i dowiadujesz się że oni myśleli raczej o obniżeniu ceny bo jest kryzys i muszą ciąć koszty. Zatem albo cena twoich wyrobów spadnie o 15% procent albo następny kontrakt dostanie dostawca z Rumunii, Indii, Brazylii itd."
Oczywiście należy dodać do tego to, jaką technologią się posługujesz i jakie kwalifikacje mają twoi pracownicy. Chyba, że mówimy tutaj tylko o handlu. Jeśli chodzi o produkcję, wcześniej pisałem o tym, że przenosi się tu ją z całym know-how, póki są mniejsze podatki. Potem zabiera się know-how i miejscowi muszą sobie sami radzić (też z wyższymi podatkami).
Chodzi tutaj o jakość produktu. Dosyć często jest tak, że po odcięciu, kadra (z czasem wymieniona na nową) uczy się na swoich błędach, co zwiększa koszta produkcji - idzie tutaj o ewentualne reklamacje, które są największym problemem. Co z tego, że np. chcesz kupić coś Boscha... Masz do wyboru sprzęt za 400 zł "made in Germany", 300 zł "made in Poland" no i powiedzmy 100 zł "made in China" - a wygląda tak samo! Każdy ma swój rozum więc wybiera...
Dodatkowo póki know-how jest kapitału zagranicznego, nie współpracuje on z polskimi politechnikami. Zatrudniają swoich jakby co. Tak się separuje naukę rodzimą od przemysłu. Później tacy "bujający w obłokach" pracownicy naukowi szkolą studentów. Jeśli taki absolwent trafi na nową zachodnią inwestycję to go przeszkolą, jeśli na starą to może liczyć tylko na szczęście i się ślizga...
Ciężki temat...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JaCzłowiek
W Polsce produkuje się min podzespoły do niemieckich aut (np. zaciski hamulcowe , fotele , rolety itp). Zacisk trafia do niemieckiej fabryki tam przylepiają nalepkę VW i z 50EUR-jego cena w gotowym aucie magicznie wzrasta do 300EUR , auto schodzi z taśmy i wydajny Niemiec wyprodukował dobro wysokoprzetworzone , które podnosi jego satystyczną wydajność. Konkurencja????-wolne żarty- W Polsce można wyprodukować wszystko o co najmniej 20% taniej niż w Niemczech , a dlaczego się tego nie robi-bo szkopy wiedzą jak dbać o swój rynek a my jak zwykle możemy być co najwyżej parobkami.
Kolejny przykład-miedź i kable-co zrobić żeby w kraju bogatym w miedź (Polska)nie produkować kabli??? To proste:>))-zmieć tak normy EU żeby w Polsce nie było fabryk ani technologii produkcji takich kabli (moja firma musiała je sprowadzać ze Szwajcarii w cenie 4x większej niż podobny ale nie spełniający normy kabel polski. Takich przykłądów jest tysiące , nie chce mi się gadać , bo to wpędza w pesymizm.
Dzisiejszy dzień (i nomen omen art.Tradera)-powinien się nazywać-dlaczego nie inwestować w złoto i srebro-long:>))- wstaję rano (siedzę na szortach w srebrze)-patrzę-zwała-fajnie-idę na śniadanie-wracam-patrzę-wodospad-fajnie-przy 17,55(-3,5%)-wymiękłem-a można było więcej-za mięki jestem. Za to DB+4%-witamy w świecie nowych finansów):>)).
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rob
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Pięknie napisane. Szczególnie Ci, którym spieszno na Wschód powinni się zastanowić.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
novotarq
Zgadzam się z Wami obydwoma. Tzn. główną przyczyną kiepskiej wydajności tutaj jest ucisk - zarówno ten bezpośredni (firmy obłożone podatkami, dlatego nie chcą tutaj wypracowywać zysków) oraz pośredni - pracownikowi się nie chce, bo po co, skoro i tak albo go ud*pi manager albo państwo.
Sądzę, że to nie tylko 'myślenie chłopa pańszczyżnianego służącego swemu panu', to również myślenie kogoś, kto w genach ma bycie pod uciskiem (od kilkuset lat). Po pierwsze kombinuje jak tu się nie narobić, a po drugie - jeśli już awansuje, to wyżywa się na ziomkach, którym się nie udało :)
Ja pracuję(bezpośrednio) z klientami z 'zagramanicy', głównie USA, trochę Europy, aktualnie z Finami. Różnica w mentalności, wzajemnym zaufaniu i współpracy jest tak gigantyczna, że aż mi szkoda klawiatury na rozpisywanie się :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JaCzłowiek
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Dante
Srebro i złoto spadło, bo wczorajsze wystąpienie FOMC zostało wykorzystane jako pretekst do spekulacyjnego ataku na PM i przebicie poziomów stop lossów. A co do walut, zapewne interweniował NBP - w normalnych warunkach powinien wystąpić wzrost USD/PLN.
http://www.economies.com/commodities/news/gold-prices-drop-as-u.s.-dollar-rises-after-fed-decision-13376
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Korporacje dobrze wiedza jak wycisnac odpowiednia wydajnosc,tam nie ma miejsca dla slabych patrz amazon.
W niedalekiej przyszlosci w swiecie robotyki,wydajnosc pracy czlowieka bedzie miala niewielkie znaczenie.
Poza tym rynki sa sztucznie manipulowane,gospodarka przegrywa ze spekulacja kartelu.
Lepiej sie skupic nad osiagnieciem wolnosci finansowej.Najwazniejszy jest osobisty przeplyw pieniadza,a nie rozwazania kto pracuje wydajniej?usraniec,niemiec,czy rusek?
Co myslicie o dzisiejszych spadkach na Au,Ag i walutach?ja wlasnie dokupilem troche fizycznego Ag
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rob
Wielkie dzięki!
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kontofo
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
novotarq
:)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Następuje szalony wykup naszych obligacji. Póki płacą jeszcze więcej % niż obligacje USA dolar nie pójdzie jeszcze w górę. To jest ta korekta. Dziś polskie 10 latki płacą 1,97%. Jeszcze kilka dni temu było to 2,30%. Rozumiecie kilka dni temu.
Dołożę, że dokładnie rok temu było to zawrotne 4,70%. Tymczasem w USA 10 latki dają 1,73% a w Kanada, Anglia, Włochy woków 1,40%. Jak zejdziemy w te poziomy nasze papiery przestaną się cieszyć uznaniem. Do tego zapewne pomaga Belka.
Teraz to już chyba banki centralne zamieniły rynek walutowy w giełdę. GS dostaje info kiedy kto co robi i kasuje zyski. Potem taki Jordan czy Belka wypłyną na dyrektorstwie w Goldmanie albo JP Morganie.
Do tego spekuła atakuje wszystko żeby zachęcić do giełdy. A tam najprawdopodobniej dokona "ostatecznego strzyżenia". Nadchodzą czasy, że nie dogoni się już niczego. Z naszej perspektywy trzeba się zabezpieczyć i mieć mocne nerwy. Słabych jak zawsze wytrzepią.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JaCzłowiek
Ropa też jakby ciążyła do 30$.
Rubin-a na co komu obligi w zł na 1,97 , jeżeli złoty miałby się osłabiać? Obligi +opcje dla tych marnych groszy?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Dante
"Co mydlicie o dzisiejszych spadkach na Au,Ag i walutach?ja wlanie dokupiłem troch fizycznego Ag"
W sumie warto spojrzeć na dwa pierwsze lepsze wskaźniki AT:
- RSI dla srebra: 10, a ROC: -5,3%!
- RSI dla złota: 20, a ROC: -1,9%!
a do tego spore spadki w przypadku gold stocks:
http://www.kitco.com/stocks/companyname_asc.html
Wygląda na to, że krótkoterminowo rynek jest bardzo wysprzedany i powinno być odbicie.
@Rubin
Racja - obecna sytuacja na polskich obligacjach jest zadziwiająca, zwłaszcza, że złotówka mocno się osłabiła w ostatnich miesiącach względem kluczowych walut zagranicznych (niskie oprocentowanie nie było w stanie pokryć tej straty). Zatem bardzo wątpliwe, aby zagraniczni prywatni inwestorzy stali za tym spadkiem. Podobnie z poważnymi polskimi inwestorami, dla których znacznie bardziej opłacalne było reverse carry trade na parze USD/PLN - nawet dla zwykłego polskiego ciułacza lepszą alternatywą była lokata w banku niż polskie obligacje.
Poza tym, brak jakichkolwiek informacji na temat ewentualnych swapów NBP z innymi bankami centralnymi, dzięki którym mogłyby wykupywać obligacje (właśnie za pośrednictwem innych banków centralnych). A zatem zostają dwie możliwości:
- państwowe fundusze majątkowe (ang. sovereign wealth fund), które nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni robią za "dumb money"
- drugi wariant, to zakup obligacji przez NBP z rynku wtórnego przy pomocy podstawionych słupów (i to jest najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie obecnej sytuacji).
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
"Luk /2015-01-24 20:53:56
W sumie można by dodać, że kartel dobiera ogromne ilości shortów. Będzie kolejny atak na złoto.
http://news.goldseek.com/COT/1422045184.php"
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Dzieki,nadzieja w tym,ze rynek fizyka i papierowy w koncu kiedys sie rozjedzie i zloto osiagnie rzeczywista wartosc.
Ciekawa rzecz przeczytalem w ksiazce Maloneya o wycenie zlota wzgledem indexu Dow Jonesa uczciwa cena to 5-6 uncji Au za 1 jednostke indexu,obecnie jest ok14(Au mocno zanizone),w latach 80-tych sytuacja byla odwrotna cena indeksu i uncji zrownaly sie na 850$.
Generalnie wole miec fizyczne metale,niz kontrakty i zlote fundusze.To moje zabezpieczenie na trudne czasy,oby nigdy nie nadeszly.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bagracz
Kres manipulacji, zwykle, następuje wtedy, gdy dłużej się jej nie da stosować. Albo z powodu tego, że się już nie opłaca (skutki mają się nijak do nakładów i konsekwencji manipulacji), albo kończą się możliwości manipulacji. Dla kruszców, w obu tych aspektach, dla mnie sprawa jest niewyjaśniona dostatecznie. Po pierwsze dlaczego obecnie, opłaca się manipulantom dołowanie cen zlota i srebra? A po drugie, skąd jest złoto, które kupują Chiny, Rosja itp. Oficjalnie jakoś nikt nie sprzedaje takich ilości. COMEX ma jakieś marne resztki i handluje papierem. Albo zatem, wyprzedawane są zasoby zdeponowanego złota innych krajów i prywatnych osób, albo jest jakiś tajemniczy sprzedawca z dużym skarbcem. A może jest jakiś inne wytłumaczenie?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
"- drugi wariant, to zakup obligacji przez NBP z rynku wtórnego przy pomocy podstawionych słupów (i to jest najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie obecnej sytuacji)."
Dla mnie jest to najbardziej nieprawdopodobne wyjaśnienie obecnej sytuacji.
Czyje obligacje płacą 1,97% przy tak stabilnym kursie waluty?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
klawikord
Czy mógłbyś polecić jakieś źródła poświęcone temu tematowi.
W sumie trudne ten temat określić/zakwalifikować (modulacja, natężenie głosu i ich skutki?), żeby precyzyjnie szukać dalej.
Z góry dziękuję
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Jesli chodzi o Comex,to czysta spekulacja i moze wiara spekulantow,ze handluja Au i Ag.
Tez mysle,ze Chiny kupuja z depezytow w NY i Londynie,innych panstw,dlatego Niemcy maja problem ze zwrotem,ale poniewaz jak wiekszosc panst europejskich nie sa niepodlegle niewiele z tym moga zrobic.
Ta gra moim zdaniem skonczy sie,gdy Chiny stwierdza,ze maja juz dosc zlota i przestana kupowac,wtedy nie bedzie im zalezalo na promocyjnej cenie i ujawnia swoje zasoby.
Ilosc swiatowych zasobow jest znana,wtedy wyjdzie prawda,ze "krol(Ny i Londyn) jest nagi.
Pytanie w jakim celu Chiny i Rosja kupuja?,tu moim zdaniam jest cala zagadka?
Chca oprzec swoje waluty na zlocie,czy tylko zarobic?Czy moze wygrac ostateczna wojne o pieniadz?
Na peno jest w tym jakis plan,nie tracili by miliardow dolarow,gdyby zakladali,ze cana spadnie.
I tego moim zdaniem warto sie trzymac.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Istnieje jeszcze jedno zagrozenie,ze zachod zdelagalizuje zloto,tak jak zrobiono to w 1933 w USA i wymienia je po "kursie" rzadowym na pieniadze.
Wtedy nie bedzie problemu ze zwrotem zlota w skarbcach osob prywatnych,zyskaja prawdopodobnie tysiace ton.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
platos
"Co mydlicie o dzisiejszych spadkach na Au,Ag i walutach?ja wlanie dokupiłem troch fizycznego Ag"
tak jak pisałem w poprzednim komentarzu śmierdziało mi manipulacją kartelu i mamy potwierdzenie - podnieśli margin o 11% od jutra na kontrakty na srebro:
http://www.zerohedge.com/news/2015-01-29/cme-hikes-silver-margins-11
Czyli operacja z braćmi Hunt 2.0 w tej sytuacji przestrzegam przed kierowaniem sie analiza techniczną. Kartel nie chce dopuścić do przełamania linii trendu spadkowego na metalach denominowanych w USD.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
"Pytanie w jakim celu Chiny i Rosja kupują?"
Może Putin i Xi Jinping boją się, że będą musieli podzielić los Janukowycza?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Ja bym sie nie smial,jak Putin i Xi Jinping podziela los Janukowicza,to nasza "demokracja" przygotuje nam los rodem z 1984 Orwella.
Na swiecie musi byc rownowaga,kolorowa rewolucja w Chinach i Rosji oznaczac bedzie przejecie wladzy totalnej przez grupe Rotschild-Rockefeller.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Kiedys bylem zwolennikiem UE(jakis 10 lat temu)im wiecej czytam,poznaje historie ekonomi,odslaniam rabek kurtyny,poznaje kto jest aktorem,a kto rezyserem w sztuce,ktora podaja nam media glownego nurty,tym bardziej sklaniam sie ku idei panstw narodowych.
Niestety wydarzenia ida w zlym kierunku...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kobyszcze
W takim razie polubisz to:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hans-Hermann_Hoppe#Tysi.C4.85c_Liechtenstein.C3.B3w
Bardzo spodobało mi się stwierdzenie 'nie tak się robi politykę'.
Pewnie że nie tak. Każdy ma swój pomysł na oddolną inicjatywę, która połączy wszystkich Polaków. Po pierwsze, czy Polska ma jakąkolwiek szansę na sprzeciwienie się inercji, w systemie geopolitycznym, który drastycznie zawęża rządzącym kierunki decyzji. Kiedyś król mógł obwieścić że obywatele zapłacą 0, 5, albo 75% podatku w tym czy w innym roku. Ograniczany był natomiast groźbą ingerencji zewnętrznej, zwiększającą się w relatywnym słabnięciu siły armii. W tym momencie decyzje polityków są ogranioczone do tego, czy po zaznajomieniu się z nowymi danymi statystycznymi, zdecydować się na katastrofę gospodarczą za rok, czy podnieść VAT do 24%, czy może wiek emerytalny o kolejne sześć miesięcy.
Czuję organiczne przekonanie, że ostatnie podniesienie wieku emerytalnego w Belgii były niczym innym jak emanacją takiego stanu rzeczy. Ląduje raport na biurku, i tego samego dnia premier ogłasza propozycję reform, która była analizowana miesiącami.
Jakoś nie wierzę, że internetowe filmiki głąba, który sam nie wie o czym mówi, mogą wpłynąć na sytuację polityczną kraju.
Bujając w obłokach, jeżeli komuś faktycznie zależałoby na animacji wyborców, to nie widzę innej drogi, jak przejechanie się po Polsce, z zamiarem skonsolidowania wszystkich dotychczasowych 'naturalnych liderów', którzy już działają, i w oparciu o ich struktury i zaplecze, zorganizowanie akwizytorskiej kampanii w całym kraju.
Jedną z moich pierwszych prac, jeszcze jak byłem gówniarzem, było sprzedawanie po mieszkaniach kalendarzy. To nie problem trzykrotnie przejść 2000 mieszkań na przestrzeni kilku miesięcy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
http://www.zerohedge.com/news/2015-01-29/janet-yellen-saves-day-stocks-soar-after-fed-chairman-tells-democrats-btfd
Dlaczego QE z EBC ma działać? Bo jest duże...
http://www.zerohedge.com/news/2015-01-29/why-ecbs-qe-will-work-according-ecb
A tutaj wytłumaczenie dlaczego nie zadziała i dlaczego będzie kolejną porażką. Wyjścia są 3: albo zrewidują poglądy i zaprzestaną prób centralnego sterowania gospodarki (?!), wymuszą współpracę, zmienią podejście i zaczną rozdawać walutę ulicy.
http://www.zerohedge.com/news/2015-01-29/europes-largest-insurance-company-explains-why-ecbs-qe-has-already-failed-using-widg
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
ASR-LP-UIL-SO-ETR-HPT-RAI-SAFT-LTC-SEP
http://www.thestreet.com/files/m/white-paper/sb-72/prrg-0080_white_paper.pdf
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
ziege20
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
http://www.thestreet.com/files/m/white-paper/sb-72/prrg-0070_white_paper.pdf
---------------------------------------------------
Sprawdzałem link kopiowany z bloga i umieszczony w oknie przeglądarki mozilla otwiera się bez problemu.Podaj adres mailowy to Ci prześle.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
arkageddon
Przyznaję się, że kompletnie nie rozumiem tego co się dzieje, a przede wszystkim dlaczego się dzieje. Lubię proste wyjaśnienia a tu coraz większe komplikacje.
Kup złoto - będziesz bezpieczny. Potem okazuje się, że nawet jak masz złoto, to jak przyjdą chude czasy, zamiast się cieszyć, że jest za co kupić chleb i pałac kultury to albo nie będzie go gdzie sprzedać albo przyjdzie policja, zabierze złoto a ciało zakopie w ogródku.
Kup dolary - bo to zawsze dobry interes. Okazuje się, że zawsze to on jest dobry tylko dla drukarni.
Kup akcje - albo od razu lepiej się powieś.
Q-fa, lepiej nic nie mieć jak za komuny. Nie wiele miałem, kombinowałem i byłem happy, a teraz niby poważny człowiek a drżę jak osika, przed "niewidzialną ręką rynku" i komunistami gorszymi niż za komuny.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Tutaj na blogu masz artykuły z wyszczególnionymi które kupują, sprzedają i są pośrednikami. Duże wykresy gdzie, jak, skąd i dlaczego. Dodatkowo masz też podstawy prawne i jasne dowody weryfikacyjne mówiące o tym, że złoto ze wschodu nie wraca, więc nie jest to błędne koło jak ktoś mógłby pomyśleć.
Jedyna realną niewiadomą jest to skąd kraje sprzedające takie jak Anglia biorą złoto skoro stan posiadania ich banków centralnych nie ulega zmniejszeniu. Rzeczowe artykuły w ilości około 200, potwierdzone i zweryfikowane przez czas i późniejsze fakty podawane w raportach. Wszystko podane masz na tacy. Wystarczy poczytać i wyciągnąć wnioski.
https://www.bullionstar.com/blog/koos-jansen/
Od siebie dodam, że wrzucam linki do artykułów Koosa od około pół roku i jeśli ktoś dalej wątpi to jest to już przypadek beznadziejny.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
arkageddon
W porządku.
A ktokolwiek z tych, którzy podają te dane i rysują te wykresy widział jak to złoto przechodzi z rąk do rąk? Szczerze wątpię. Skoro wierzysz bez zastrzeżeń to twoja sprawa.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
oldmike
Chiny nie podają oficjalnych danych o zakupach złota. Znany chyba wszystkim Koos Jansen przeprowadza analizy na podstawie danych z SGE. Na jego blogu są potwierdzenia, że jego domysły są prawidłowe. A stan faktyczny nie jest znany bo nie wiemy co robi PBOC. Dane z Rosji wydają się sensowne bo to małe ilości. Jednakże zastanawia fakt co z resztą rosyjskiego złota bo ich bank centralny nie kupuje całkowitego wydobycia liczonego w setkach ton.
Traktuję złoto jako przyszły kapitał na start. Na co z niego wystarczy nie wiadomo. Może jakaś nieruchomość komercyjna od zlicytowanego biedaka który zapętlił się w kredytach? A może starczy na kilka mieszkań pod wynajem? Piszesz o problemach klasy średniej którzy coś mają i nie chcą stracić. Bo tylko oni mogą stracić wszystko. Biedak żyjący dniem dzisiejszym nie straci nic bo nic nie ma. Bogacz jak straci 90% i tak będzie miał więcej niż ja dzisiaj. Im dłużej trwa okres przed upadkiem systemu monetarnego tym więcej mam czasu na zebranie jak największej ilości kapitału startowego. Ale nikt raczej nie będzie w 100% przygotowany na to.
Nie patrz na złoto na wykresie jednodniowym. Tylko wrzodów się nabawisz. Włącz wykresy roczne/wieloletnie by zobaczyć tendencję, że Polska gospodarka idzie w kiepskim kierunku.I nie tylko Polska. A o systemie monetarnym piszący tu koledzy mają większą wiedzę więc niewiele tu można dodać. Jest źle i będzie gorzej. A jeden bank Grecji może rozpocząć efekt domina na rynkach finansowych.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Tak.
Prezesem SGE jest Jim Sinclair znajomy Tradera21.
Alasdair MacLeod ma bezpośrednie wtyki w Szwajcarii i rafineriach przez które to złoto przechodzi, oraz jak sam wiele razy mówi nie powraca jako, że standard Chiński jest charakterystyczny.
Koos Jansen współpracuje z dealerami w HongKongu i Shanghaiu i czasem wrzuca zdjęcia ze swoich podróży.
Wiele osób z środowisk wolnościowych i niezależny monitoruje stan rzeczy osobiście, więc to są informację pewne i potwierdzone.
Dlaczego z góry zakładasz, że nie wiem o czym piszę?
Złoto które płynie na wschód przechodzi przez taką ilość firm i rąk, że jeśli w to nie wierzysz to "wiarę" lub wiedzę o np grawitacji również możesz sobie odpuścić.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
arkageddon
O.k.
@ Luk
Jestem przekonany, że głęboko wierzysz w to co piszesz. Szacunek.
W minionej historii na świecie zdarzyło się kilka mistyfikacji w które nikt nie mógł uwierzyć, dopóty, dopóki się nie wysypały. Dla przykładu pamiętam jak poległ "Artur Andersen na "Enronie".
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
ziege20
faktycznie w firefoxie mi się udało. Dzięki.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Faktycznie podobaja mi sie poglady Hansa Hoppe.
Niestety system edukacji i propaganda mediow jest juz tak zakorzeniona,ze slowo monarchia budzi glupie usmiechy.
Monarcha,ktorzy przekazuja wladze swoim dziecia faktycznie zalezy na dobrostanie kraju i obywateli(oczywiscie byly wyjatki np.choroby psychiczne wladcow),ale wtedy wladze powinna sprawowac rada regencyjna.
Monarcha powinien miec wladze ustawodawcza i kontrole nad bankiem centralnym(emisja pieniadza)
W obecnym stanie uwazam,ze politycy sa zupelnie niepotrzebni,sa szkodnikami.
W systemie partii wodzowskich poszczegolni czlonkowie musza glosowac tak jak ich "wodzowie"(dyscyplina partyjna),a wodzowie dostaja wytyczne od zakulisowych wladcow.
Obecny system jest fasada demokracji.
Socjalizm w uni i usa prowadzi do ogromnego marnotrastwa i jeszcze bardziej zniewala narody poprzez dlug.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Rozróżnij wały w bilansie Enronu, z stałym i trwającym wiele lat procederem transportowania fizycznego towaru przez cały świat. Coś co dzieje się na ulicy, w czym uczestniczy masa ludzi i firm z najróżniejszych i zazwyczaj wręcz wrogo nastawionych do siebie środowisk nie może być mistyfikacją. Szybko wyszłoby na jak, że coś jest nie tak.
Służby spartaczyły "zamach" Charlie Hebdo który trwał w sumie kilka godzin i wyszło na jaw, że to ustawiana szopka z ludźmi podstawionymi lub przeznaczonymi na męczenników, a daliby radę mistyfikować wieloletni transfer metalu pod nosem naszym i naszych znajomych lub ludzi zaufanych z całego świata trwający wiele lat? To już paranoja, nie krytyczne myślenie i nie ma nic wspólnego z wiarą tylko jest to zwykłe zaprzeczanie faktom i robienie ludziom wody z mózgu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
papilla
To nie jest żadna fasada demokracji. To właśnie demokracja tak wygląda. Nawet najdoskonalsza początkowo demokracja z czasem przekształci się w system, gdzie ktoś zakulisowo kieruje politykami.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Moim zdaniem trzeba mieć umysł otwarty na różne ewentualności.
Fakty są takie, że fizyczny towar idzie przez świat. To jest pewne. Są na to wiarygodni świadkowie itd. Nie ma natomiast żadnego dowodu na to, że w przeciwnym kierunku idzie pieniądz. Być może to pożyczka, albo zastaw?. Uważam, że jest to bardzo nieprawdopodobne, ale nie na tyle żeby można to wykluczyć.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Panowie, duża zaletą rozważań libertariańskich środowisk wolnościowych jest racjonalność poglądów. Mimo, że wielu widzi ruchy elit zmierzające do "zniewolenia społeczeństw" czy stworzenia rządu światowego, nie popadają w paranoje.
Hoppe tak jak my, widzi "sojusz państwowo-bankowy". W Polskiej nauce zaczynają pojawiać się odważne osoby, doktoranci, młodzi ekonomiści, prawnicy, którzy nie boją się publikować i prezentować na konferencjach takich artykułów:
http://libertarianin.org/podatki-i-opodatkowanie-czyli-rzecz-o-grabiezy/
http://libertarianin.org/elementy-teorii-stosunkow-miedzynarodowych-w-libertarianizmie/
Ten drugi polecam szczególnie, odnośnie państwowości i ruchów separatystycznych oraz "Lichtensteinów"...
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Gadacie głupoty więc coś Wam wyjaśnie bo najwyraźniej nie czytaliście rzeczy które zamieszczałem. CAŁE złoto które jest importowane do Chin, wydobywane w Chinach i złoty złom który trafia znowu do obiegu przechodzi przez skarbce SGE. Z SGE złoto i srebro idzie do dealerów metalu w całych Chinach. Metale szlachetne nie mogą być wywożone za granice i jak dotąd nie znaleziono Chińskich 1kg sztabek poza granicami kraju, więc jeśli są przecieki to zapewne niewielkie.
PBOC nie kupuje złota przez SGE. W ogóle. Rząd Chin zaopatruje się w metal przez kanały wojskowe. Możliwe, że któryś dealer część kupionego towarów sprzedaje rządowi na słupa, ale na to nie ma żadnych dowodów. Skoro tylko prywatni przedsiębiorcy kupują złoto przez SGE, a złoto od nich trafia do prostych ludzi w sklepach w całych Chinach jak można pisać, że nie idzie za tym gotówka? SGE znajduje się w "Free Trade Zone" i rząd nie ingeruje w przepływy pieniężne.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Ostro z tymi głupotami pojechałeś.
Nigdzie nie napisałem, że nie idzie za tym gotówka. Napisałem, że nie można tego wykluczyć. I oczywiście nie chodziło mi o złoto, które idzie na ulicę tylko to, które trafia do PBOC.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
deepblue
napisany przez obecnego premiera Grecjii i lidera Syrizy.
http://syriza.net.gr/index.php/en/pressroom/253-open-letter-to-the-german-readers-that-which-you-were-never-told-about-greece
"... So, let me be frank: Greece's debt is currently unsustainable and will never be serviced, especially while Greece is being subjected to continuous fiscal waterboarding. ..."
Ciekawe jaki to będzie miało wpływ na euro.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Nie mamy żadnych konkretnych informacji oprócz domysłów ile złota kupuje PBOC i po jakich cenach. Jak można więc mówić czym lub jeśli w ogóle płacą za metal? Źle się wyraziłem?
Rob Kirby mówi o tym, że złoto idąc kanałami niejawnymi, poza giełdą kosztuje 2-3 krotnie więcej niż aktualna cena spot. Przykład tego co się stanie gdy cena rynkowa będzie już nie do utrzymania przez banksterkę i trzeba będzie zaprzestać manipulacji mieliście ostatnio na CHFie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
arkageddon
Na świecie dzieją się coraz dziwniejsze rzeczy, które kiedyś były absolutnie nie do pomyślenia. Dzisiaj ty opierasz się na twardych danych, które są oparte o niepodważalne dowody. Jesteś pewien, że jutro nie okażą się humbugiem? Jesteś pewien, że całe chiny nie są słupem, który kupuje metal dla USA? Tak trudno w Chinach zbudować odlewnię złota, która przetopi sztaby jednokilogramowe na dwunastokilogramowe? Nie to łatwe. Coraz więcej ludzi twierdzi, że w Fort Knox nie ma złota. A jeśli jest go tam np. 30.000 ton? Masz do czynienia na codzień z manipulacjami, klamstwami i propagandą, ktore jest dla Ciebie oczywistymi bzdurami, a nie chcesz dopuścić do siebie czegoś, co jest do przeprowadzenia łatwiutkie, a gdy się chwilę zastanowić celowe i sensowne (oczywiście z punktu widzenia, który reprezentuje hipotetyczny ktoś). Dlaczego przyjmować za pewnik, że USA i Chiny a nawet Rosja mają rozbieżne cele? Bo to widać na pierwszy rzut oka? Bo tak pokazała telewizja? Bo tak napisał Twój guru? A może złoto jest gromadzone przez Stany by przywrócić złoty standard dolara w momencie w którym wszyscy się od niego odwrócą? Może właśnie dlatego go nie oddają Niemcom? Bzdura? A dlaczego? Bo Ty tak uważasz? Luk, cenię Twoje wypowiedzi i uważam, że odwalasz kawał dobrej roboty. Ale czy jesteś pewien, dla kogo odwalasz tę robotę?
I rozwesel się trochę Chłopie. Weekend za pasem.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
A mnie z kolei nurtuje pytanie dlaczego USA godzi się na przypływ złota do Chin, a więc obywateli Kitaju skoro to im pozwala kiedyś uniezależnić się od USA. Taki rebus strategiczny. Wysyłamy AU do Chin i czekamy, aż nam pokażą środkowy palec.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
teoria,ze stany kupuja zloto od siebie dla siebie przez slupa chiny nie klei sie jak dla mnie.
to tak jak leciec z Warszawy do Londynu przez Kair,nie ma sensu.
Stany korzystaja z innych podleglych im slupow np.Japonia i Belgia.
Mieszanie panstwa nie do konca im przyjaznego i niezaleznego od nich nie mialo by celu.
Poza tym oparcie waluty na zlocie jest sprzeczne z polityka fedu,ktory wlasnie to zloto zdelegalizowal i uczynil reliktem przeszlosci.
W interesie fedu,ktory rzadzi stanami jest fiat money i ciagly wzrost dlugu,na ktorym zarabia.
Kolejna sprawa,czy chiny nie wiedza,ze trzymajac obligacje usa traca pieniadze i lepszym rozwiazaniem nie jest dla nich zloto?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
platos
Panowie co do faktów to nie ma się co spierać - złoto płynie szerokim strumieniem do Chin i nie wraca. To jest fakt.
Pozostaje pytanie - kto i dlaczego dopuszcza do tego przepływu i to po cenach urągających rozumowi?
Moim zdaniem, pisałem już wcześniej o tym, jest to element szerszego dealu politycznego mającego na celu doprowadzenie do nowego ładu finansowego na bazie zreformowanego IMF i SDR i dopuszczeniu Chin oraz RMB do udziału w globalnym podziale władzy.
Co złoto ma z tym wspólnego? Każda waluta w koszyku IMF musi mieć zabezpieczenie w postaci fizycznej, realnej siły. USD ma ropę technologie i majątek, podobnie EUR, GBP, Yen a Chiny beda miały złoto. Kupują je tanio a świat na to pozwala bo jest to w mojej opinii zapłatą świata za przyszłą utratę wartości dolarów w chińskich rezerwach.
Taki deal
-zapewni trwanie systemu na co najmniej dekadę.
-Minimalizuje ryzyko wojen o spełnienie zobowiązań, dostęp do surowców
-zapewnia status quo elit po obu stronach
-utrzymuje wartość długów innych krajów w stosunku do krajów rozwiniętych
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
arkageddon
Z tego co wiadomo, Chiny skupują złoto skąd się da, i tylko niewielka część tego złota pochodzi ze Stanów. Oficjalnie rząd Stanów nie sprzedaje ani grama złota. Dlaczego USA kupuje złoto od USA via Chiny? Żeby wprowadzić wszystkich w błąd. To co dla Ciebie nie ma sensu, dla kogoś może mieć głęboki sens, Na przykład mordowanie Żydów podczas II WŚ. Dla mnie działanie bez sensu - dla generała Reinharda Heydricha miało głęboki sens a dla Adolfa Eichmanna stało się życiową misją. Nie wiem czy Stany korzystają z innych słupów niż Chiny, bo nie wiem nawet czy Chiny robią właśnie loda USA, chociaż to wysoce prawdopodobne. Założyłeś, że Chiny są niezależne od USA. Odważne założenie. Ja nie grzeszę taką odwagą. Polityka FEDU ewoluuje i nie jest wiadome w jakim idzie kierunku - być może nawet rada dyrektorów i sama Pani Yelleń nie wie w jakim, tylko czeka na dyrektywy od tej samej osoby, która miesza w złocie (powtarzam: hipotetycznie). To, że na dziś wygląda, że FED kocha fiat money, to nie znaczy, że właśnie szykują się do przebiegunowania poglądów: "Od dzisiaj kochamy zloto!" Ty myślisz, że wiesz co siedzi w głowie Chińczyków, a ja zakładam, że oni nie mają głowy. I pamiętaj, wszystko co napisałem to są tylko żarty. A gdyby kiedyś jednak okazały się prawdą, to my i tak będziemy się z nich śmiali, bo przecież wszyscy tu kochamy złoto.
Idę na piwo.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
moze wszystko ma ukryty sens np.zydzi w nowym jorku(najbogatsze rodziny bankierskie np.Warburgowie) wspierali Hitlera finansowo i politycznie,pomimo,ze doskonale wiedzieli jak traktuje ich wspolplemiencow,mialo to sens?widac tak,bo jednym z celow IIWS bylo powstanie panstwa izrael.
czy zloto oficjalnie nalezy do angli,francji czy stanow de fakto jest w posiadaniu baksterki,dlatego nie musza kupowac sami od siebie.
moim zdaniem stawiaja na elektroniczny fiat money i totalne zniewolenie,a nie na zloto.
Obym sie mylil.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Myślę, że USA może planować wciągnąć świat w konflikt zbrojny który z powrotem przywróci stanom status wierzyciela dużej części świata. Wojnę każdy chce wygrać i nie liczy się z kosztami. Zastawi ostatnie skarpety.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
https://www.bullionstar.com/blog/koos-jansen/boom-sge-withdrawals-week-3-2015-71-tonnes/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Barellini
Jaka szanowni czytajacy I autor maja opninie na temat brytyjskiego funta?
W maju wybory a uniosceptyczna Ukip zdobywa coraz wieksze poparcie spoleczne.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janek100
Mam ostatnio zagwostkę. Do wyboru praca płatna w PLN albo USD. "Pensja" jest równa gdy dolar jest po 3,19.
Czy patrząc z perspektywy 1-2 lat wybralibyście PLN czy USD?
Z góry dzięki.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janek100
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00