Opracowanie prognoz na najbliższy rok jest chyba jednym z trudniejszych wyzwań z jakimi się zmierzyłem na blogu. Nie chodzi o wysnucie logicznych wniosków opartych na twardych danych lecz o postawienie założeń jak mogą zachować się politycy i banki centralne. To co się dzieje na rynkach finansowych nie ma nic wspólnego z realną gospodarką. Jest to w głównej mierze pochodna decyzji politycznych zapadających za zamkniętymi drzwiami w imię “wyższego celu”.

System w jakim funkcjonujemy nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem. Jest to hybryda celów wyznaczanych przez bankierów oraz usłużnych polityków. To system, który wkrótce załamie się pod własnym ciężarem. Co do tego nie mam wątpliwości bo to wynika z prostej arytmetyki. Największą niewiadomą jest to, kiedy elity pozwolą na upadek. W poniższym scenariuszu założyłem, że jeszcze nie czas na drastyczne zmiany. Na chwilę obecną załamanie systemu zniszczyłoby zbyt dużą część systemu bankowego, a na to nie można jeszcze pozwolić.


USA

1. FED będzie stopniowo wprowadzał coraz więcej środków płatniczych do systemu. Z obecnych 85 mld / miesięcznie zrobi się 100 mld. W drugiej połowie roku ogłoszony zostanie kolejny program pobudzania gospodarki. Niezależnie od nazwy będzie on polegał na skupowaniu 80-90% nowych obligacji oraz kredytów hipotecznych od banków komercyjnych. Pod koniec roku okaże się, że FED jest posiadaczem większości kredytów zabezpieczonych hipoteką.

2. Inflacja liczona metodami z przed 1990 roku osiągnie 10%, bezrobocie (SGS) z obecnych 23% wzrośnie do 26%. Ilość osób korzystających z kuponów na żywność zwiększy się do z obecnych 15% do 18-20%. Wzrośnie także liczba osób żyjących poniżej granicy ubóstwa. 

3. W drugiej połowie roku znowu politykom przyjdzie zmierzyć się z teatrzykiem w postaci klifu fiskalnego (górny limit zadłużenia). Ostatecznie po tym jak podnoszono go ok 150 razy w ciągu ostatnich 100 lat próg ten zostanie bezpowrotnie zniesiony.

4. Na arenie międzynarodowej dojdzie do dalszej izolacji USA. ASEAN (Związek narodów południowo-azjatyckich) + BRIC oficjalnie będą ignorować USA. Kolejne kraje w wymianie handlowej przejdą na rozliczenia we własnych walutach zamiast korzystać z USD.


Europa

1. Nie dojdzie do rozłamu w strefie Euro. Grecja będzie nadal otrzymywać pomoc z EBC kosztem przyszłej inflacji. W pierwszym półroczu w zamian za pomoc Hiszpania, Włochy i Portugalia przeprowadzą program cięć wydatków oraz masowe podwyżki podatków. Zwiększy to bezrobocie oraz zadłużenie. Ludzie wyjdą na ulicę. W drugiej połowie roku EBC zaakceptuje kolejne transze pomocowe bez stawiania kolejnych warunków byleby tylko utrzymać spójność strefy Euro.

2. Problemy z wypłacalnością pojawią się we Francji, której obligacje na skutek obniżenia ratingu wymagać będą znacznie wyższego oprocentowania. Do akcji wkroczy EBC i wraz z interwencyjnym skupem obniży ich rentowność.

3. Usłyszymy stanowcze groźby opuszczenia strefy Euro przez Austrię, Finlandię i Holandię.

4. W imię ratowania EURO dramatycznie zwiększy się dług całej strefy Euro. Najważniejsze jednak będzie przenoszenie ryzyka niewypłacalności poszczególnych krajów z banków komercyjnych do EBC oraz krajowych funduszy emerytalnych.

5. Zwiększenie zadłużenia doprowadzi do znacznego wzrostu podatków. Wpływy budżetowe spadną więc będzie konieczne zatrudnienie kolejnych urzędników w celu zwiększenia różnorakiej kontroli. Generalnie wyższe podatki, więcej ingerencji państwa w życie obywateli, dalsze pogarszanie konkurencyjności Europy względem Azji co przełoży się na pogorszenie standardu życia.


Obniżki ratingów

Ratowanie niewypłacalnego systemu finansowego w całym zachodnim świecie podręcznikowo realizuje się poprzez scenariusz opisany w artykule „Schemat upadku Europy“. Kolejnym krokiem jest masowa obniżka ratingów, która czeka nas w 2013 roku.

1. Znaczne obniżki ratingów dotkną Francję, Wielką Brytanię, Japonię, Włochy, Hiszpanię i Portugalię.

2. Po jednym stopniu stracą USA i Niemcy no i Polska.

3. Najwyższe ratingi utrzymają Finlandia, Holandia i Luxemburg.

4. Największą niewiadomą jest Szwajcaria. Teoretycznie ostoja stabilności gospodarczej, która aby ratować franka przed umocnieniem względem Euro, wyemitowała ogromne ilości franków, za które skupiła obligacje strefy Euro. Pytanie czy ogromne straty i groźba wzrostu inflacji nie doprowadzą do zaskakującego odebrania najwyższego ratingu. 


Wojny walutowe.

Działania mające na celu osłabienie własnej waluty przybiorą na znaczeniu w 2013 roku.

Premier Japonii właśnie zapowiedział masowy druk pieniądza pomimo, że dług przekroczył już 200 % PKB. Europejski Bank Centralny, Bank Anglii oraz FED drukują jak szalone.

Chiny próbując utrzymać sztywny kurs  względem USD robią to samo.

Inne gospodarki azjatyckie starając się przeciwdziałać wzrostowi kursu własnej waluty względem Yuana muszą także zwiększyć podaż własne waluty. Kilka dni temu Narodowy Bank Korei ogłosił kolejny program stymulacji gospodarki. Faktycznie jest to pompowanie pieniędzy w gospodarkę aby wywołać inflację i tym samym nie dać własnej walucie za bardzo się umocnić.

Nawet kraje o w miarę stabilnych gospodarkach oraz kraje bogate w surowce naturalne obawiając się przewartościowania własnej waluty przystąpiły do agresywnej dewaluacji. Brazylia, Chile, Kolumbia i Peru łącznie wpompowały w rynek 135 mld USD w ciągu ostatnich 2 lat.

Ze względu na pogarszającą się sytuację gospodarczą ludność nie jest skłonna do wydawania pieniędzy. Zmniejsza się szybkość cyrkulacji pieniądza i tylko dlatego nie mamy jeszcze galopującej inflacji. Obecny stan światowej gospodarki przypomina Niemcy z lat 1914 – 1918. Jak się to skończyło możecie przeczytać w artykule “Rozpad papierowych walut – lekcja historii.

W roku 2013 wojny walutowe wejdą na wyższy poziom. Za pogarszanie się sytuacji gospodarczej poszczególnych krajów politycy zaczną obwiniać sąsiadów, stosując retorykę nieuczciwej konkurencji niszczącej rodzimy eksport. Doprowadzi to do ustanowienia barier handlowych i w konsekwencji do pogorszenia się relacji między krajami. W ekstremalnych sytuacjach może to doprowadzić do wybuchu lokalnych konfliktów zbrojnych.


Akcje

Akcje w 2013 roku widzę minimalnie w górę. Tu musimy zrozumieć paradoks obecnej sytuacji. Gospodarka światowa jest w stagnacji, firmy notują coraz mniejsze zyski, bezrobocie rośnie. Akcje więc powinny spadać.

W swojej desperacji banki centralne będą jednak pompować do systemu ogromne ilości nowych środków płatniczych. Większość z nich wyląduje w bankach, które licząc na ratunek przez państwo będą jeszcze bardziej skłonne do ryzykownych inwestycji niż w latach poprzednich.

Oznacza to jednak znaczne zwiększenie współczynnika P/E czyli cena akcji przez roczny zysk. W prostych słowach oznacza to ile lat musi nasza firma generować zysk na obecnym poziomie abyśmy otrzymali w postaci dywidendy cały zainwestowany kapitał. Zakładam, że zysk wypłacany jest w całości.

Wyższa cena akcji w pogarszającej się koniunkturze przepowiada jedno. Spadek ceny będzie zdecydowanie bardziej nagły i dotkliwy niż przy standardowej bessie z jakimi mieliśmy do czynienia w przeszłości.

Póki co jednak pierwsze skrzypce grają banki centralne, politycy oraz organizacje typu Plunge Protection Team czy Working Group on Financial Markets więc ogólną tendencję w akcjach widzę nieznacznie do góry. Nie zmienia to faktu, że w międzyczasie usłyszymy o kłopotach banku X czy kraju Y po czym indeksy nagle spadną. Kolejny plan ratunkowy na koszt społeczeństwa zostanie wdrożony po czym indeksy znowu delikatnie ruszą na górę.

Wyjątkiem będą kraje zagrożone bankructwami. Trzymałbym się z dala od akcji Hiszpańskich, Włoskich, Portugalskich, Francuskich, Brytyjskich, Japońskich no i Polskich. W każdym z tych krajów indeksy powinny zakończyć notowania zdecydowanie poniżej zamknięcia z 2012 roku. Dla inwestorów z większym doświadczeniem może to być znakomita okazja do krótko terminowej spekulacji na spadek indexu oczekując nadchodzących problemów. Kolejną okazją do zarobków będą odbicia indeksów po okresach paniki.

Przykładowo akcje greckie dały zarobić w ostatnim półroczu ponad 40%. Były one jednak przecenione w stopniu przewyższającym najgorsze scenariusze.


Obligacje

Przy stopach procentowych na historycznie niskich poziomach obligacje USA, Wielkiej Brytanii czy większości krajów strefy Euro nie mogą stać się droższe niż obecnie. Bazując na założeniach scenariusza, w którym politycy i banksterzy dalej będą ratowali niewypłacalny system, nie dojdzie jeszcze do spektakularnej wyprzedaży obligacji.

W przypadku kilku krajów zagrożonych bankructwem rentowność obligacji  wzrośnie chwilowo do 7-8 % (co oznacza spadek ceny obligacji) po czym zainterweniuje bank centralny ogłaszając interwencyjny skup aby uspokoić sytuację. Dotyczy to obligacji Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Francji i z dużym prawdopodobieństwem Wielkiej Brytanii.

Jeżeli chodzi o mnie uważam, że obligacje to dzisiaj największa bańka w historii globalnych finansów. Pęknie ona z hukiem pozbawiając funduszy miliony inwestorów.

 

Złoto

W nadchodzącym roku uważam, że złoto ustanowi kolejne rekordy ceny wyrażonej w USD oraz pod względem zakupów kruszcu przez banki centralne. Coraz więcej zwykłych inwestorów zwróci się w kierunku złota obawiają się upadku systemu monetarnego oraz inflacji.

Media oczywiście wraz z biciem rekordów będą prześcigały się w omawianiu bańki w złocie.

Jednym z ważniejszych wydarzeń dotyczących rynku złota będzie rozdzielenie się cen kruszcu na Comex’ie (największa giełda papierowych derywatów) oraz na giełdzie w Hong Kongu, na której każdy kontrakt terminowy ma zabezpieczenie w metalu fizycznym. W Azji złoto będzie droższe niż w Londynie czy Nowym Yorku. Doprowadzi to do sytuacji, w której część inwestorów inwestujących poprzez Comex poprosi o rozliczenie kontraktu dostawą metalu co może szybko doprowadzić do marginalizacji rynku papierowego a tym samym utraty mocy w zbijaniu ceny poprzez interwencje kontraktami papierowymi.

Co do ceny to uważam, że złoto wzrośnie w trakcie roku do ok 2200 USD / uncję. Kartel oczywiście będzie je wielokrotnie atakował i pod koniec roku spadnie w okolice 2000 USD / uncje.

 

Srebro

Mój ulubiony metal jest dużo bardziej wrażliwy na wahania cenowe niż złoto. Jest też dużo, dużo bardziej niedowartościowany. Banki centralne będą robiły co tylko będą w stanie aby powstrzymać wzrost ceny lecz permanentny deficyt w metalu fizycznym zrobi swoje. Moim zdaniem srebro nieznacznie przebije rekord z 2011 roku po czym zakończy rok w okolicy 45 USD / uncję. Zmniejszy jednocześnie współczynnik złoto / srebro z 55 obecnie do 46 na koniec roku.

 

Akcje spółek wydobywczych.

W nadchodzącym roku uważam że lepszą inwestycją od czystego metalu pod naszą ścisłą kontrolą będą spółki zajmujące się wydobyciem kruszcu. W ostatnich 4 latach pomimo wzrostu cen metalu co najmniej o 100% ich ceny stały generalnie w miejscu. W kolejnych artykułach poświecę tematowi więcej czasu. Tymczasem przy obecnych cenach zalecałbym oprócz metalu rozważenie zakupu akcji stabilnych, dużych producentów złota i srebra.

 

Ropa

Prognozowanie ceny ropy ze względu na zbyt wiele zmiennych jest jak wróżenie z fusów. Prognozy te zostawię innym bardziej doświadczonym blogerom czy analitykom. W ciemno strzelam 90 USD za Light Sweet Crude Oil (WTI).

 

Gaz

W ciągu ostatnich 2 lat gaz naturalny był dość tani. Z poziomów czysto spekulacyjnych 14 USD/mmbtu w 2008 roku spadł do ok 4 USD po czym na kilka miesięcy zbliżył się prawie do 2 USD. Nie jest to na pewno zasługa szaleństwa z gazem łupkowym ponieważ wydobycie tego staje się opłacalne dopiero powyżej 7 USD. Niemniej uważam, że  wzrost ceny najbardziej popularnego gazu (Henry Hub) z obecnych 3,2 USD w okolice 4 USD jest jak najbardziej realny.

 

Polska

1. Rząd w ostatnim czasie idzie ścieżką naszkicowaną przez Grecję 10 lat temu. Minister Finansów próbując ukryć przed społeczeństwem faktyczne rozmiary deficytu budżetowego zmienił metodologię liczenia długu. Dzięki zabiegom statystycznym dług liczony nową metodą wyniesie 53% zamiast 57% w stosunku do PKB. W Konstytucji mamy zapis wg, którego rząd jest zobowiązany ciąć wydatki oraz podnieść podatki jeżeli relacja długu / PKB przekroczy 55% (pierwszy próg oszczędnościowy).

2. Założenia budżetowe do przyszłorocznego budżetu są hura optymistyczne. W pierwszej połowie roku okaże się, że wpływy z podatków są znacznie poniżej prognoz i deficyt wzrośnie do 6%. Rozpoczną się dramatyczne próby zwiększenia dochodów budżetowych. Wzrośnie akcyza na paliwo, rząd zapowie podwyżkę VAT’u w kolejnym roku. Rozpocznie przygotowania do skoku na pozostałości środków ulokowanych w OFE. Tym razem operacja będzie bardziej dyskretna.

3. Ceny nieruchomości (mieszkania, domy) spadną kolejne 4-5%. Nieruchomości komercyjne spadną 10-15%. Na każdym rogu zobaczymy ogłoszenia „sprzedam – wynajmę“

4. Po raz pierwszy od 20 lat Polska znajdzie się w recesji. Minimalnej ale jednak. Doprowadzi to do wzrostu oprocentowania obligacji do 6%. Nie rozwiąże problemu obniżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej.

5. Rating kredytowy Polski zostanie obniżony o 1 poziom.

6. W skutek recesji, obniżki stóp procentowych nastąpi odpływ kapitału z Polski. WIG 20 zakończy rok poniżej 2000 pkt. Złotówka straci ok 15-20% względem koszyka walut (Euro, USD, CHF). Dokładne prognozowanie kursów jest czystym szaleństwem ponieważ kursy walut nie zależą od fundamentów gospodarczych lecz od tego, który kraj jest bardziej zdeterminowany w niszczeniu własnej waluty. Nie mniej moje szacunki na koniec 2013 roku to:

- Euro – 4,6 PLN

- USD – 3,9 PLN

- CHF – 4,2 PLN

 

Pozostałe:

1. Iran nie zostanie zaatakowany przez Izrael.

2. Władza w Syrii przejdzie w ręce Bractwa Muzułmańskiego, podobnie jak w innych państwa regionu, w których dochodzi obecnie do rewolucji.

3. Nasilą się ruchy secesyjne zmierzające do usamodzielnienia się poszczególnych prowincji / regionów. „Too big to fail“  przeistoczy się w „too big to be govern“

4. Nasilą się spory pomiędzy Japonią a Chinami.

5. Akcje Appla stracą co najmniej 30%.

 

Trader21

Niezależny Portal Finansowy