Obecna sytuacja finansowa na świecie jest dosłownie postawiona do góry nogami. Banki centralne zwiększają podaż walut na potęgę. Gdy przed 2 laty na chwilę spowolnił FED, pałeczkę pierwszeństwa w niszczeniu waluty przejął Bank Japonii oraz Bank Szwajcarii. Po jakimś czasie FED znowu przyspieszył. Teraz wygląda na to, że Europejski Bank Centralny zamierza dogonić peleton szaleńców rzekomo, aby stymulować gospodarkę.
Szalejącej inflacji nie ma, jednak z dwóch powodów. Tempo cyrkulacji waluty w gospodarce spowolniło dramatycznie. Ludzie boją się wydawać środki nie wiedząc, czy jutro nie stracą pracy. Po drugie, większość nowo wydrukowanych środków ciągle pozostaje w systemie. Zwiększają się bilanse banków centralnych oraz zadłużenie praktycznie wszystkich krajów.
Ostatecznie, jednak część środków przedostaje się do realnej gospodarki, wywołując inflację. W Polsce ceny w ciągu ostatnich 10 lat rosły w średnim tempie 7% rocznie. W USA inflacja liczona metodami, którymi posługiwano się do lat 80-tych wynosi 9,5% (shadowstats.com).
Praktycznie w całym zachodnim świecie mamy stopy procentowe znacznie niższe niż realna inflacja, co ma pomóc zadłużonym krajom wyjść z długu, czyli zredukować jego wartość kosztem osób posiadających oszczędności. Preferujemy kredytobiorców, jednocześnie nakładając podatek inflacyjny na całe społeczeństwo.
W takich okolicznościach wiele osób zastanawia się nad wzięciem kredytu na zakup nieruchomości. W sytuacji, gdy wartość pieniądza jest systematycznie niszczona możemy w teorii oczekiwać, że przy galopującej inflacji lekką ręką spłacimy kredyt w bezwartościowej walucie. Otóż, nie jest to takie proste, zwłaszcza w polskich realiach, a zagrożeń jest cała masa.
1. Kredyty o zmiennym oprocentowaniu.
W Polsce praktycznie nie istnieją kredyty o stałym oprocentowaniu, dzięki którym moglibyśmy ustalić sztywną wysokość rat niezależnie od zmian stóp procentowych. Podnoszenie stóp, co prawda jest ostatnią rzeczą na jakiej zależy bankowi centralnemu oraz rządzącym, gdyż wysokie stopy znacznie utrudniają dalsze zadłużanie kraju oraz bardzo zwiększają koszty obsługi długu.
Bank centralny, jednak nie zawsze jest w stanie kontrolować stopy procentowe. Wystarczy, że waluta danego kraju, np. Polski stanie się nieatrakcyjna w oczach inwestorów, którzy zaczną uciekać od obligacji rządowych. Długoterminowe stopy procentowe wzrosną błyskawicznie i RPP nie będzie miała wyboru, jak tylko dostosować się do realiów.
Natomiast, wyższe stopy procentowe znacznie utrudniają uzyskanie kredytu, co z kolei zabija rynek nieruchomości. Ceny nieruchomości w największym stopniu zależne są od dostępności do taniego kredytu.
Spadające ceny mieszkań będących zabezpieczeniem kredytów dają z kolei bankom możliwość wypowiedzenia umów, o czym niedawno pisałem.
Kupno nieruchomości za środki uzyskane z kredytu w oczekiwaniu, że przez kolejne 15 lat, w efekcie wysokiej inflacji kredyt sam się spłaci jest delikatnie mówiąc mrzonką.
2. Hiperinflacja.
Historia pokazała, że papierowe waluty nie mające pokrycia w aktywach materialnych upadają średnio po 27 latach. Wynika to z tego, że rząd nie mając hamulca bezpieczeństwa chętnie zadłuża kraj, aby sfinansować obietnice wyborcze.
Z czasem zagraniczny kapitał traci zaufanie do kraju i bank centralny zaczyna bezpośredni dodruk waluty. Brzmi znajomo? Mała inflacja powoli nabiera tempa. Ludzie widząc, że pieniądz zaczyna tracić wartość decydują się wydać oszczędności nim ceny bardziej wzrosną. Tempo cyrkulacji waluty nagle rośnie i kontrolowana inflacja przeradza się w hiperinflację kończącą się upadaniem waluty. Rząd, aby uspokoić sytuacje wprowadza nową walutę. Czasami na rynku funkcjonują dwie waluty równolegle, czasami następuje przeliczenie starej waluty na nową i szybka wymiana.
Właśnie o taki scenariusz pytacie mnie najczęściej. Mianowicie, czy warto wziąć kredyt, który łatwo spłacimy w okresie hiperinflacji?
Pierwszy etap, w którym bank centralny oraz rząd tracą kontrolę nad stopami procentowymi opisałem w pkt 1. W kolejnym etapie, jakim jest rozpad waluty, inflacja jest zazwyczaj dużo, dużo wyższa niż realne odsetki od kredytu.
Dużym problemem jest natomiast prawdziwy eksodus oszczędności wśród klasy średniej. W sytuacji, w której kapitał pozostający w rękach obywateli dramatycznie się zmniejszył, zamiera handel i gospodarka wpada w bardzo poważną depresję. Jest to element zawsze towarzyszący ostatniemu etapowi upadku waluty.
Wróćmy, jednak do kwestii kredytu. Jeżeli wszystko idzie zgodnie z planem, a my mieliśmy zapasowy kapitał, z którego spłacamy nominalnie wyższe raty, to w sytuacji ogromnej inflacji wartość naszego kredytu realnie maleje.
Niestety, depresja gospodarcza oraz wstrzymanie kredytowania nowych nieruchomości w bardzo dużym stopniu przyczynia się do załamania cen.
Prawdziwym wygranym w takim czasie nie są osoby, których wartość kredytu spadła w skutek hiperinflacji, lecz osoby, które posiadają kapitał, za który mogą nabyć wiele aktywów po bardzo atrakcyjnych cenach.
3. Wymiana waluty na nową.
Okres transformacji systemu walutowego jest absolutnie nieprzewidywalny. Wraz w wprowadzeniem nowej waluty następuje przeliczenie starej waluty na nową. To, czy obie waluty przez jakiś czas funkcjonują równolegle zależne jest wyłącznie od sytuacji wymuszonej przez warunki gospodarcze.
Zazwyczaj, jednak dochodzi do przeliczenia starej waluty na nową. Największymi poszkodowanymi w tym procesie stają się posiadacze depozytów bankowych, których wartość zazwyczaj odpowiada kilku procentom wartości sprzed załamania waluty.
Jeżeli podobnie dzieje się w przypadku kredytów, to mamy szczęście. Nie liczyłbym jednak na to. W Polsce lobby bankowe działa wyjątkowo silnie, co widać w kilku kluczowych kwestiach:
- bankowy tytuł egzekucyjny,
- możliwość dochodzenia wierzytelności przez bank nawet po przejęciu i zlicytowaniu nieruchomości będącej zabezpieczeniem kredytu,
- brak kredytów o stałym oprocentowaniu.
W takich okolicznościach, gdyby doszło do wprowadzenia nowej waluty oczekiwać by można raczej powtórki sytuacji z Meksyku. Gdy upadał system monetarny wprowadzono nową walutę, aby przywrócić stabilizację gospodarczą.
Wprowadzono, jednak dwa różne kursy, po których przeliczano waluty. Po innym kursie zostały przeliczone depozyty ulokowane w bankach, w taki sposób, że większość z nich stała się bezwartościowa.
Po zupełnie innym kursie przeliczono, natomiast zaciągnięte kredyty, tak aby ich wartość odpowiadała realnej inflacji oraz aktualnej wartości nieruchomości będących zabezpieczeniem kredytu. Innymi słowy, jeśli spłaciłeś realnie do tej pory 20% kredytu, to po przeliczeniu na nową walutę pozostanie ci 80% do spłaty. Żadnej taryfy ulgowej.
Jak widać, inne prawa stosuje się dla obywateli, inne dla sektora bankowego.
Podsumowanie
Polski rynek nieruchomości nie wygląda atrakcyjnie. Potwierdzają, to zwroty netto z najlepszych nieruchomości komercyjnych, sięgające maksymalnie 10%. Mieszkania generują 3-4% rocznie, co w sytuacji tragicznej demografii nie wróży niczego dobrego.
Stawiając się w sytuacji osoby, która już spłaca kredyt na zakup nieruchomości, postarałbym się odłożyć wystarczającą ilość kapitału, aby w razie problemów móc nadpłacić część kredytu lub powiedzmy przez dwa lata spłacać znacznie wyższe raty. Jeżeli dziś, przy rekordowo niskim oprocentowaniu rzędu 5,5% nasza rata wynosi 1150 zł, to przy 10% oprocentowaniu wzrośnie już do 1750 zł. To jest wzrost o ponad 50%.
Absolutnie nie liczyłbym na sytuację, w której dojdzie do hiperinflacji, zaś stopy procentowe pozostaną na niskich poziomach, a nasz kredyt dzięki temu znacznie się zdewaluuje. W Polsce sektor bankowy, póki co jest zbyt silnie chroniony.
Być może się mylę i z czasem banki zostaną potraktowane podobnie jak na Węgrzech. Być może sentyment do sektora bankowego będzie tak negatywny, że sytuacja zacznie się zmieniać w pozytywnym kierunku.
Osobiście jednak trzymałbym się z dala od wszelkiej maści kredytów, a na pewno od spekulacji na realny spadek ich wartości w przypadku problemów złotówki.
Trader21
zenon
Piszesz, tak przynajmniej mi się wydaję o kredytach w PLN. A jak wyglądało by to np. w euro przy umacniające się złotówce?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
po pierwsze: zwrot na kapitale 4-6% w przypadku najmu jest bardzo przyzwoity
po drugie: kredytów w ojro czy CHF na polskim rynku nie ma lub są obłożone zaporowymi marżami co oznacza, że banksterka przewiduje umocnienie się PLN.
-po trzecie: resetu w najbliższych 2-3 latach nie będzie a oprocentowanie kredytu ( w PLN) spada do niewidzianych nigdy wartości. Opłaca się więc kredyt nominowany w PLN z założeniem nadpłacania go w ciągu najbliższych paru lat.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Janusz Gorzów
Jak zwykle ciekawie.
Podzielam opinię, co do ogólnej rekomendacji unikania kredytów hipotecznych.
Ciekawe, iż "mój prywatny koszyk" również pokazuje mi średnioroczną inflację od 2008 do 2014 na poziomie 7%.
Oznacza to, iż przy oprocentowaniu kredytu hipotecznego w PLN na poziomie 4,5% - 5% posiadacze długów (w PLN) "zarabiają".
Wracając do meritum, Osobom zadłużonym rekomendacja, aby się nie zadłużali jest raczej zbędna.
Tak na oko mocno zadłużeni Rodacy powinni szybko spłacać długi.
Zastanawiam się, czy mogą się asekurować kupnem złota lub srebra.
Powiedzmy, że ktoś kupił mieszkanie za 0,5 mln PLN i wziął 0,4 mln PLN kredytu to może powinien kupić sobie złoto lub srebro (po 15 USD/oz:)) za 0,1 mln PLN i w przypadku hiperinflacji wykorzystać bezwładność wzrostu stopy procentowej kredytu hipotecznego tak, aby we właściwym momencie spłacić część zadłużenia.
To tak a moja hipoteza, bo jeszcze nie wiem, czy cena metali historycznie szybko "nadąża" za hiperinflacją.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
matimateo89
Nie widze w tym nic niewlasciwego. Bank udziela nam, powiedzmy, kredytu na 100% wartosci nieruchomosci, lacznie 500 tys. zl. Splacamy raty terminowo, gdy splacilismy juz 100 tys. przychodzi kryzys, tracimy prace, nie mamy dochodu. Bank przejmuje dom, sprzedaje go po 250 tys. (bo wiecej nikt nie chce zaplacic). Nadal brakuje 150 tys. I to jest dlug ktory kredytobiorca wciaz powinien miec na karku. Jesli trzeba, niech pracuje chocby i do smierci. Dlaczego bank ma rezygnowac ze swoich pieniedzy tylko dlatego ze Kowalski nie radzi sobie z kryzysem? To mi przypomina troche lamenty frankowcow, ktorzy chca zeby przeliczyc im kredyty po kursie z roku 2008 "bo nie moze byc tak ze kredytobiorca bierze calosc ryzyka kursowego na siebie". No kurde. Umowa byla jasna. Bank sie z niej wywiazal: dostarczyl calosc umowionej kwoty. Teraz druga strona musi sie wywiazac ze swojej czesci, splacajac tyle ile uzgodniono w dobrowolnie podpisanej umowie. Moja rodzina rowniez ma kredyt we frankach wziety 6 lat temu, wiec znam ten bol. Ale: pacta sunt servanda.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
henrix343
Bardzo duzo ludzi pyta sie mnie jak uciec od kradziezy panstwowych aby zainwestowane pieniadze zwracaly sie jako OSZCZEDNOSCI a nie ZYSK z miesiaca na miesiac. Nie bardzo interesuje ich zabawa w akcje, metale, co gdzie zaleznosc od zysku zalezy od innych ludzi a mechanizmy przeplywu nie sa im znane.
Ludzie ci prowadza jakies male biznesikli i czuja, ze za chwile przestanie to byc kompletnie oplacalne i odejda z torbami. Wiedza, ze swiat jaki znaja sie zmienia, nie mozna liczyc na stala robote, tylko na fuchy od czasu do czasu i przy obecnych podatkach poprostu zbiednieja bo nie beda w stanie zebrac pieniedzy na zycie a pracowac jako niewolnicy za 1500zl nie chca. Ukazanie oszczednosci na wiatrakach, panelach, czy nawet, tak blachych sprawach, jak wlasne grzadki (dla tych co maja jakies dzialki) lub umowy, pozwala im zaoszczedzic srodki. Sa to czesto ludzie pracowici, dobrzy ale brakuje im szerszego spojrzenia (co autor bardzo fajnie przedstawia na tym blogu), i to, ze zaoszczedza na wlasnych konfiturach z jablek/sliwek z ogrodka 100zl miesiecznie, zamiast kupowac nafaszerowana zywnosc jest juz dla nich jakims sukcesem.
Wiem po sobie, ze latwiej doradzac ludziom majetnym a o wiele trudniej doradzic cos przecientnym rodzinom co wychodza na 0 z czego korzystaja oferujacy "chwilowki".
Mentalnosc ludzka powoli sie zmienia. Jakies 3 miesiace temu polecilem pracownikom na odczepnego, kiedy tylko maja wolna chwile ogladac jeden odcinek podziemnej TV. Teraz zauwazylem ze, ludzie klaniaja mi sie nie dlatego, ze jestem szefem, nie dlatego oby sie podlizac, tylko z szacunku dla wiedzy i tego, ze sie nia dziele. Zaczynaja zauwazac otaczajacy ich, pasozytniczy system wybranych jednostek.
Kiedy powiedzialem aby prowadzili rachunki i 10% z zaoszczedzonych kwot przekazywali podziemnej, nikt nawet nie mrugnal. No i skonczyly sie debilne przekomarzania, ktora partia PO czy PiS powinna rzadzic. Ludzie w zakladzie stali sie bardziej solidarni, mniej boja sie nowych wyzwan a i zaczynaja nawet rozmawiac o systemach zarzadzania i podsywaja ciekawe pomysly. Nie zebym mnie to jakos specjalnie cieszylo bo lepiej sie rzadzi zastraszonymi i biednymi ludzmi, no ale w koncu do sytego lwa inaczej sie podchodzi i chce bez krzywienia sie patrzec w lustro.
Takze polecam jakies mniej ogolne materialy o oszczedzaniu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marek
"Największymi poszkodowanymi w tym procesie stają się posiadacze depozytów bankowych, których wartość zazwyczaj odpowiada kilku procentom wartości sprzed załamania waluty."
a w drugim, że:
"Prawdziwym wygranym w takim czasie nie są osoby, których wartość kredytu spadła w skutek hiperinflacji, lecz osoby, które posiadają kapitał, za który mogą nabyć wiele aktywów po bardzo atrakcyjnych cenach."
No to w takim razie jak zostać tym wygranym oszczędzając pieniądze jak i tak w wyniku hiperinflacji stracą one na wartości.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JedenZłotyKrugerrand
Oszczędności inwestuj w metale. Ceny złota i srebra były zawsze odporne na inflację. W odpowiednim momencie zamień metale na papier i kup tanie aktywa.
Oprócz metali wszystko inne, co nie poddaje się inflacji np: antyki, zabytkowy samochód itp. Niektórzy w Republice Weimarskiej za 1 ozt złota kupowali lokale handlowe na głównych ulicach Berlina.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marlod74
Jak się posłucha Pani Huebner (wg ex ministra finansów:co ta stara baba jeszcze chce w Europarlamencie)-jedynie przyjęcie EURO uchroni nas od kryzysów. Przytoczyła wczoraj w TVP INFO fakt iż gdyby nie EURO w 2008 roku, wszyscy uciekliby w Europie do marki niemieckiej i byłby jeszcze większy kryzys. Więc normalnie nie ma żadnego rzyka przyjęcia EURO ale same korzyści. Tylko jak zablokować informacje która się rozejdzie po Europie iż pracują tu biali Murzyni za 300 EUR netto ?
A każdy handlarz zamiast 3zł (0,75 EUR) ustawi cenę na 0,80 EUR lub 1 EUR? !!!
Nigdy ale to przenigdy nie przyjmujmy EURO!
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marlod74
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janwar
Nikt na tym blogu nie komentuje COT odnosnie dolara us.
Czy wyglada na to ze komercyjni to idioci trzymajacy praktycznie wszystkie krotkie w $, podczas gdy on rosnie ciagle.
Czy ktos ma propozycje wyjasnienia
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
staszek
Brawo,mamy zwolennika banksterki. A dlaczegóż to , mati,bank ma nie ponosić części ryzyka związanego z transakcją? Czyż nie żąda wyceny nieruchomości, nie bada sytuacji kredytobiorcy, nie ocenia stopnia ryzyka przy pomocy całego zespołu ekspertów, których nie ma kredytobiorca? Czy rzadko się zdarza, że wpycha kredyty ludziom których na to nie stać? No tak, przecież należy
czytać umowy(albo uważnie słuchać jeśli przez telefon).A czy zdajesz sobie sprawę ile czasu bank poświęcił na takie opracowanie umowy by zapewnić ochronę
swoich i tylko swoich interesów a ile czasu dał klientowi? Co możesz
negocjować w treści umowy(poza wielkością prowizji,oprocentowaniem itp.)choćby
wskazanie sądu właściwego do rozpatrywania sporów?
Bank jest podmiotem gospodarczym i także powinien ponosić skutki swych złych decyzji.Nie może być tak,że kredytobiorca traci nieruchomość a ciągle dźwiga brzemię długów.On a często także jego rodzina.
Mam świetną historię kredytową i to banki zwracają się do mnie a nie ja do nich.Ale mam zarazem pełną świadomość tego,że banki trzymają parasol tylko wtedy gdy świeci słońce i że jest wiele osób,które przez swoje, ale przy współudziale banków,złe decyzje wpadły w kłopoty na całe życie.A to nie jest dla mnie źródłem żadnej satysfakcji.Wręcz przeciwnie
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
Co do nieruchomości , to nie będą one leciały w dół tak jak niektórym się wydaje (chyba , że przyspieszy to podatek katastralny).Do większości nie dociera , że nieruchomości są przewartościowane i będą latami czekali na odpowiedniego kupca (który może nigdy się nie pojawić).
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marlod74
Nieruchomości nie są przewartościowane w Łodzi, jako w jednym z niewielu miast w Polsce. Ceny z rynku wtórngo rzędu 2700-3500/m2 mieszkania są godziwe bo odpowiadają średniemu miesięcznemu zarobkowi netto. Do takiego poziomu dążymy za 6-10 lat w całej Polsce. Cena godziwa m2 na rynku wtórnym= średnia pensja netto. O cenach rzędu 5000-6000 netto w innych miastach można powoli zapominać. Jak ktoś chce sprzedać to niech to zrobi zanim ceny się urealnią.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
Ja bym nie opierał się na średnich , bo statystyki są mocno przekłamane.Boss + 2 wspólników po 100 000 /mc i 100 pracowników po 1300 /mc - średnia 4174 /mc . W statystyce kraj mlekiem i miodem płynący.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Constantin
"...Ale to w końcu banki odpowiadają za to, komu, kiedy, ile i na jakich warunkach pożyczyły. To one biorą pieniądze za wycenę ryzyka."
http://wyborcza.pl/magazyn/1,140955,16741072,Powtorka_z_przekretu.html
Jak na wyborcza nawet niezly artykul.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Trafiłem na świeży film z Ricardsem który ma mocne argumenty i zaczyna rzucać ciasnymi przedziałami czasowymi odnośnie krachu. Pokazują sporo różnych ciekawych wykresów i opisują sytuację dość kompleksowo. Czytałem sporo rzeczy i wiem, że dane ma mocne i nie rzuca słów na wiatr. Obejrzyjcie nawet jeśli macie problemy z angielskim, przemęczcie się z tłumaczem. Moim zdaniem warto.
https://www.youtube.com/watch?v=tQBia1Mw9Vw
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Thomas
Nie wiem jak to jest w przypadku raportów COT odnośnie USD, ale w przypadku złota i srebra Commercials bardzo często zwiększają swoją pozycję netto schort kiedy cena rośnie, by przeciwdziałać wzroście ceny i wywołać spadki. Następnie kiedy cena spada to je szybko zamykają. To jest wielokrotnie powtarzana taktyka, która jak do tej pory dobrze działa. Skoro Commercials mają krótkie pozycje na USD to znaczy, że spodziewają się jego spadku w najbliższej przyszłości i być może jesteśmy już w okolicach szczytów na dolarze.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
cyniczny_pragmatyk
Ciekawy wywiad, ale nic odkrywczego. Rickards sprzedaje swoje książki i dvd, więc żyje z tego czarnowidztwa.
Zraziło mnie twierdzenie, że Euro jest mocniejsze, w związku z politycznym charakterem projektu, oraz większymi rezerwami złota UE
(padły liczby 8.5tys, ton wobec 10tys) Strasznie naiwne twierdzenie, wycena rezerw jeszcze bardziej ;)
Niemniej, zamówiłem "Death of Money" z amazona... Jeśli okaże się nie warta pieniędzy, zawsze to kolejna lekcja języka ;))
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
evisul
"po drugie: kredytów w ojro czy CHF na polskim rynku nie ma lub są obłożone zaporowymi marżami co oznacza, że banksterka przewiduje umocnienie się PLN."
BARDZO CENNE SPOSTRZEŻENIE - dziękuję onepropos. Tak się składa, że w marcu 2011 wziąłem "rzutem na taśmę" kredyt hipoteczny w euro, bo już chyba rok później kredyty walutowe zostały całkowicie wycofane. W momencie wzięcia kredytu 1 EU kosztowało ok 3.80 zł, a po kilku miesiącach był już w okolicach 4.10 i do dzisiaj nie spadło poniżej. Banksterka dobrze wiedziała, że kurs wzrośnie, bo oni z definicji nie mogą być przegrani! Nb. pomimo tego nadal jestem na plusie niż gdybym wziął w PLN-ach (kryterium: wysokość miesięcznej raty) dzięki dużo niższemu EURIBOR vs WIBOR.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Przypadku kredytów hipotecznych okres spłaty wynosi na ogół ok 25 lat . W takim okresie czasu na 100% dojdzie do zmiany cyklu gospodarczego , przypadku kredytu hipotecznego nie należy kierować się bieżącą sytuacją , ale czynnikami makroekonomicznymi. Zgodnie z prostą zasadą :
^ Obciążenie ratą kredytową nie powinno przekraczać 60% możliwości spłaty (np. stać mnie na ratę w wysokości 2000 zł to wybieram kredyt z ratą wysokości max 1200 zł ). Zawsze zaciągam kredyt w tej walucie w której zarabiam. ^
Niestety informacje z ostatnich 17 lat mówią nam niestety zupełnie co innego. Polacy zachowywali się tak jakby ich powyższa zasada nie dotyczyła (niech los tych którzy zaciągnęli kredyt we frankach będzie przestrogą), finansowy debilizm wielu Polaków sprawił, że w swoim czasie można było się nieźle obłowić na nieruchomościach z drugiej ręki.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zlotykangur73
Zgadzam sie z Toba,ze elicie chodzi o totalne zniewolenie,a kredyty sa jednym z wielu sposobow.
Co do zlota mam inne zdanie,zwroc uwage,ze przez kilka tysiecy lat nie udalo sie nikomu go zdelegalizowac,nawet w najbardziej totalitarnych systemach zloto bylo przynajmniej w drugim obiegu srodkiem platniczym.
Poza tym jest kilka krajow np.Chiny i Rosja,ktore najprawdopodobniej sa jeszcze poza kontrola elit.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JedenZłotyKrugerrand
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
http://www.zerohedge.com/news/2014-10-05/brussels-ready-sanction-france-eu-treaty-busting-budget-plan
Kolejny tydzień kolejna porcja złota wchłonięta przez Chiny. Tym razem to 45 ton czyli sporo więcej niż na początku roku gdy cena rosła...
https://www.bullionstar.com/article/china%20buys%2045t%20of%20gold%20ahead%20of%20golden%20week
Kwity na złoto trzymane w FEDzie znów zostały sprzedane. W lipcu 24 tony w sierpniu 15. Czyli tym razem to USA sponsorują spadki fizykiem gdziekolwiek on jest.
https://www.bullionstar.com/article/new%20york%20fed%20gold%20stock%20tumbles
Fizyczne dostawy samego SGE równają się całej światowej produkcji. Dodatkowo potwierdziło się, że PBOC kupuje złota poza SGE (Ricards mówił w wywiadzie wczorajszym o wojskowych konwojach). Skoro popyt przekracza, światową produkcję czemu zaprzeczyć nie można, czemu cena spada? Właśnie przez zakulisowe machloje + zabawy na kontraktach, ale wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć.
https://www.bullionstar.com/article/confirmation%20pboc%20doesnt%20purchase%20gold%20through%20sge
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
BTW Murphy mówi, że poszedł do lekarza na badanie słuchu i okazało się iż był to ten sam szpital w którym wykryto przypadek zakażenia ebolą. Media już niedługo napędzą histerię, Waszyngton wprowadzi stan wyjątkowy i ograbią naród pod przykrywką epidemii. Posłuchajcie jeśli chcecie... fajnie jęczą :)
https://www.youtube.com/watch?v=cF-603LXfTE&list=UUbCudBFiYhqQ3M_xt39tcnQ
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
matimateo89
Nawet srednio inteligentny orangutan wie, ze kredyt hipoteczny to dosc ryzykowne narzedzie, obarczone sporym ryzykiem, zalezne od wielu czynnikow. Jesli ktos decyduje sie mimo wszystko wziac udzial w tej grze, to niech liczy sie ze wszystkimi konsekwencjami. Nie tylko tymi, ze majac pusty portfel przeprowadzi sie z PRL-owskiego M2 do pieknego domku i bedzie grzal tylek przed cieplym kominkiem. Rowniez z tymi konsekwencjami, jakie wynikaja z niedotrzymania przez niego umowy.
Swego czasu mialem pewien pomysl na biznes, pozyczylem na ten cel pieniadze od znajomego, niestety biznes nie wypalil, a ja musialem przez ponad rok oddawac mu kazdy zaoszczedzony grosz. Lacznie z odsetkami. Ani on ani ja nie mielismy o nic pretensji. On wywiazal sie ze swojej umowy dostarczajac mi pieniadze, wiec ja rowniez powinienem sie wywiazac. CALE ryzyko kredytu wzialem na siebie.
Constantin - owszem, banki samodzielnie przeswietlaja klientow zeby ocenic ich wiarygodnosc finansowa. Ale co z tego? To ich prywatna sprawa. Nijak nie wynika z tego, ze maja placic za bledy swojego klienta, ktory zbyt pochopnie ocenil swoje mozliwosci. W przytaczanym przez Ciebie artykule jest mowa o szukaniu frajerow ktorzy wezma kredyt na wysoki procent i na wlasne zyczenie wpakuja sie w klopoty. Dziwi Cie taka praktyka? Bo jesli tak, to zapewne dziwi Cie rowniez cyganka ktora za 5 zl chce wyczytac Ci przyszlosc z dloni albo zestaw rewelacyjnych plastrow z Telezakupow Mango, ktore usuna toksyny z Twojego ciala. Maja prawo oferowac takie smieciowe produkty/uslugi? Maja. Nie robmy z doroslych ludzi malych dzieci, ktorzy zawieraja dobrowolna umowe, a potem rozdziwiaja buzie i mowia: "Ojej... Ja nie wiedzialem... Niech mi ktos pomoze!".
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
miszczu
pomysł mi się podoba :) Jakieś ciekawe stacje poznajdywali ?
Draghi drukuje... Wygląda mi, że przy europejskim wydaniu QE jeszcze przez jakiś czas nie będzie widocznej wysokiej inflacji, bo nadwyżki kapitału - w których posiadanie dzięki skupowi MBSów wejdą najpierw banki - wylądują spekulacyjnie na giełdach, w związku z czym żadnego oficjalnie spodziewanego przez EBC dodatkowego pobudzenia kredytowego (w tym na nieruchomościach) nie będzie, ale istniejące bańki jeszcze trochę czasu będą rosły
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
"Gdybyśmy zdeklarowali, jaki jest graniczny kurs waluty, którego musimy bronić, to na pewno rynek chciałby to sprawdzić. To jest tak, jakbyśmy zapraszali do spekulacji wszystkich inwestorów na całym świecie"
http://tvn24bis.pl/informacje,187/belka-proponuje-by-polska-nie-wchodzila-do-erm2,316431.html
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
SzczurLontowy
Chyba nie rozumiesz, że to banki przez rozdawnictwo tanich kredytów pompują bańki, w tym również na nieruchomościach. Czyli rozdając duże ilości tanich kredytów pompują w górę ceny mieszkań za które płaci Kowalski zawyżoną cenę. Co więcej to banki przez swoje działania i operacje powodują ograniczenie pieniądza na rynku czym przekłuwają balony - co najdobitniej pokazał kryzys z 2008 roku i związany z tym spadek cen nieruchomości oraz akcji... Zaś w Polsce (i ogólnie całej Europie) za te 'zabawy' banków płacą zwykli kredytobiorcy...
Mechanizm polegający na tym, że oddając nieruchomość pozbywasz się całkowicie problemu zadłużenia zabezpieczonego hipoteką tej nieruchomości (taki system jest m.in. w Stanach Zjednoczonych) powoduje, że banki powinny się dwa razy zastanowić zanim udzielą zbyt wielu kredytów - co więcej, w przypadku niespłacania kredytów przez kredytobiorców banki przejmując nieruchomości nie wystawiają ich wszystkich od razu na sprzedaż gdyż utopiły by własne aktywa (w postaci tychże nieruchomości). Tak to działa w USA, gdzie jest specjalny "quasi-rządowy" fundusz, który skupuje takie nieruchomości, aby nie doprowadzić do totalnego krachu na tym rynku. W Polsce zaś banki mogą rzucić na rynek wszystkie odebrane nieruchomości powodując ich nagły spadek wartości, a braki wynikające ze sprzedaży nieruchomości po cenie niższej niż wartość kredytu odbijać sobie na Kowalskim do końca jego życia. Co więcej w tym procederze najwięcej zyskają banksterzy mający kapitał, którzy będą dzięki temu kupować nieruchomości po bardzo zaniżonych cenach - czyli sami sobie zrobią dobrze, a po tyłku dostanie Kowalski.
Jeżeli tego nie rozumiesz i nie pojmujesz to brak mi już argumentów i szkoda dalej pisać w tym temacie... Porównywanie powyższego modelu do pożyczki od kolegi jest co najmniej zabawne...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
matimateo89
johanson, piszesz: "Po to ludzie organizują się w społeczeństwa aby w drodze pewnych zasad i regulacji zapobiegać nadmiernemu (patologicznemu) wyzyskowi słabszych przez silniejszych". Co konkretnie masz na mysli? Bo moim zdaniem spoleczenstwo ma prawo interweniowac dopiero wowczas, gdy dojdzie do zlamania sprawiedliwego prawa. Dopoki wszystko przebiega w zgodzie z dobrowolnie zawarta umowa (vide: hipoteka), dopoty nie moze byc mowy o wyzysku.
Okej, niech sobie te urzedy dzialaja, ale niech scigaja tylko za oszustwa. Wezmy taki Amber Gold - pieramidka finansowa, ludzie podpisywali umowy oczekujac konkretnych zyskow, ktore do nich nigdy nie trafialy. To jest zlamanie umowy, oszustwo. Ale na litosc boska - nie jest oszustwem domaganie sie zwrotu pozyczonych pieniedzy! Piszesz ze uczelnie ekonomiczne ucza chciwosci i bezwzglednosci. Wszystko prawda, ale co z tego? Po co zakladasz biznes? Po to zeby zarobic, prawda? Im wiecej, tym lepiej. Nazwij to chciwoscia, jesli chcesz. Ja nie widze w maksymalizacji zyskow niczego zlego. Bezwzglednosc? Oczywiscie masz prawo zlitowac sie nad swoim dluznikiem i jego dlug umorzyc, ale w takim wypadku stajesz sie organizacja charytatywna, a nie klasyczna firma. Co wiecej, umarzajac ten dlug nie masz prawa oczekiwac tego samego od innych firm. Chciales to to zrobiles, tyle. Inni "bezwzglednie" egzekwuja swoje naleznosci i maja do tego swiete prawo.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Naiwnością było by oczekiwać od finansiery racjonalnych działań, już dawno przestały być racjonalne."
Działania finansjery są racjonalne z punktu widzenia finansjery. Maksymalizacja zysków jest bowiem działaniem całkowicie legalnym i nawet moralnie nie można temu celowi nic zarzucić. Dopiero istnienie konkurencji sprawia, że na rynku pojawiają się konkurencyjne produkty i rozwiązania, marże spadają a jakość i różnorodność się polepsza.
Obecny system finansowy będzie tak długo żerował na nas wszystkich, jak długo nie będzie dla niego konkurencji. I dlatego bankowi światowemu oraz MFW tak bardzo nie smakuje powołanie do życia konkurencyjnej organizacji pod agendą BRICS.
Co do walut, banków centralnych i walut dłużnych: obecny system walutowy oparty na długu chwieje się również dlatego, że zarówno rubel jak i juan nie są walutą dłużną, tylko są drukowane bezpośrednio przez rządy. Dlatego też kontrola nad podażą pieniądza jest w przypadku Chin i Rosji o wiele większa niż w przypadku walut t.z.w. rozwiniętego świata.
BRICS Bank to nowa jakość w światowej bankowości i nie bez powodu FED oraz jego przydupasy trzęsą portkami.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
piszesz "Nawet srednio inteligentny orangutan wie, ze kredyt hipoteczny to dosc ryzykowne narzedzie, obarczone sporym ryzykiem, zalezne od wielu czynnikow. "
Jak najbardziej ryzykowne szczególnie, że ów kredyt kreowany jest z powietrza.
A tematu inteligencji lepiej nie poruszaj by nie okazało się, że średnia inteligencja to za dużo
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
Wytłumaczę ci to najprościej jak można - bank dopisuje kółka na swoim komputerze i tymi kółkami zadłuża ciężko pracujących ludzi wcześniej biorąc zastaw na realny majątek.
Zaiste ogromne ryzyko.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Dlatego napisałem, że konkurencja jak najbardziej, tylko w wielkim biznesie ona czasem nie działa. Już dzisiaj wiadomo, że korporacje dziela sobie świat na strefy wpływów.
Standardowym przykładem, są żarówki - WSZYSCY"
W połowie lat 80 ubiegłego wieku producent żarówek z DDR zaprezentował na targach odbywających się w Niemczech Zachodnich żarówkę, której gwarantowany czas pracy wynosił 100 000 godzin. Zachodnia konkurencja była mocno zniesmaczona, że eufemizmu użyję.
Teraz również masz możliwość (z poziomu państwa) rozliczać swój handel w USD bądź yuanie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
Człowiek uczy się całe życie - nie wiedziałem, że rubel i yuan nie są walutami dłużnymi.
Należy tym bardziej dobrze życzyć Rosji i Chinom.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
odnośnie tego, że kredyt należy brać tak żeby rata na dzień dzisiejszy nie przekroczyła połowy naszych możliwości - zgoda. Mamy luźne 2000 bierzemy taki kredyt żeby płacić około 1000. Wtedy możemy spać w miarę spokojnie.
Nie zgodzę się, że brać należy tylko w walucie w jakiej się zarabia.
"Zysk" z tego, że ludzie brali przed 2011 kredyty w euro czy frankach był i jest olbrzymi. Różnica między WIBOREM a EURIBOREM pozwalała "zaoszczędzić" na racie nawet 30%. Przykładowo rata dla kredytu na identyczną kwotę i okres spłat w euro wynosiła (po przeliczeniu) 2000 a w złotówkach 2900.
We franku pewnie było podobnie. Teraz wysokość raty "podskoczyła" wraz ze wzrostem kursu CHF, ale "delikatnie stratni" są tylko Ci którzy wzięli kredyt jak frank był poniżej 2,5zł czyli między 2005 a połową 2008. Jeśli kredyt był na krótki okres to już sporą część spłacili co również oznacza "zysk" wzgl. kredytu złotówkowego.
Tak więc moim zdaniem spokojnie można spać jeśli rata to połowa naszych możliwości. Ryzyko wtedy jest "znośne".
Banki wg. rekomendacji i przepisów powinny wymagać od klientów takich właśnie możliwości finansowych. Niestety praktyka jest inna. Szacunkowy koszt życia na poziomie 500zł miesięcznie, czy koszt posiadania samochodu 100zł/mc. Wtedy osoby z dochodami 1600zł maja wg banku luźne 1000. Nie zmienia to faktu, że ludzie są głupi (ogłupieni) i jak pisze @matimateo89 sami się w to pakują.
Co do ponoszenia ryzyka przez banki. Jestem zdania, że bank nie ponosi żadnego ryzyka. To banki ustalają stopy procentowe (mówiąc ogólnie) i mają duży wpływ na krachy finansowe (jeśli ich z premedytacja nie wywołują). Umowa jest dobrowolna i nikt kredytu brać nie musi. To nie do końca prawda. Gdyby nie bańka na nieruchomościach, ceny były by sporo niższe i wiele osób obyło by się bez kredytu, na pewno sporo więcej niż teraz. Działa tu sprzężenie zwrotne. Bańka rośnie, ludzie biorą kredyt, bo na zakup za gotówkę ich nie stać, bańka rośnie.
W wielu miejscach kredyt jest WYMAGANY, np. zakup paneli słonecznych z dotacją UE. Bez kredytu dotacji nie ma. Ceny są wyższe właśnie przez dotację, koło się zamykam.
Mam jeszcze niepotwierdzone info, że w Niemczech można dostać kredyt hipoteczny o stałym oprocentowaniu na 10-15 lat. To oznaczałoby wzięcie części odpowiedzialności przez bank. Chociaż pewnie macza w tym państwo i dotuje ewentualne zachwiania stóp procentowych, pokrywając stratę banku.
Jak będę wiedział więcej to napiszę.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janwar
Kilka osob pisalo tutaj o atrakcyjnych cenach pszenicy.
Pamietam rok 2011, kiedy to Putin nalozyl embargo na eksport pszenicy z Rosji.
Ceny wystrzelily wtedy w gore prawie 100%.
Obecnie ceny sa bardzo atrakcyjne, tym bardziej ze Rosja po cichu wstrzymuje sie z eksportem, przewidujac mozliwe niedobory na rynku krajowym:
http://www.pb.pl/3877840,86010,rosja-niespodziewanie-wyszla-z-rynku-pszenicy
gdy sprawa sie naglosni, ceny pojda w gore.
Oczywiscie mozna zakupic zloto fizyczne i na wiele lat zamrozic kapitaly,
ale kiedy nadarza sie w miare dobra okazja inwestycyjna to powinno sie z niej skorzystac-przynajmniej czescia kapilalu
Podobnie bylo z kawa, gdzie susza w Brazylii powoduje wzrosty cen.
Kakao- epidemia eboli.
Zawsze wiec znajdzie sie jakies aktywo, w ktore z wysokim prawdopodobienstwem
zysku i malym ryzyku mozna zainwestowac.
Wojna gospodarcza USA- Rosja: krotkie pozycje w ropie oraz Euro/$
itp
pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
trzymajcie się w komentarzach ekonomii oraz finansów. Geopolityka w ostatnim czasie zbyt często pojawia się we wpisach a przecież to jest blog ekonomiczny. Ostatecznie chodzi o jakość a nie o ilość.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
Macie może wycenę domów , samochodów, ropy , jednostek funduszy itd. w uncjach złota i srebra , aby można było sobie porównać które aktywo jest niedowartościowane lub przewartościowane.Jaką korektę należałoby zastosować w przypadku Polski.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
matimateo89
gasch - to prawda ze bez tanich kredytow mieszkania bylyby znacznie tansze, ale to nie znaczy ze ktokolwiek jest zmuszony kupowac te drogie nieruchomosci. Wyjasnie to na przykladzie. Zalozmy ze uwielbiasz jezdzic w lecie nad Baltyk. Niestety, z racji szczytu sezonu, wszystkie hotele i kwatery sa wowczas drogie. Myslisz sobie: "Ech, gdyby tylko te tlumy zostaly w domach, na pewno zaplacilbym mniej za swoj hotel...". No niestety tlumy nie zostaly w domach, bo kazdy chce sobie wypoczac w lecie. Popyt na miejsca noclegowe wzrosl, wiec wzrosly rowniez ceny. Ty masz zatem wybor: zgodzic sie na wyzsze ceny i wyjechac albo uznac ze noclegi sa na tyle przeszacowane ze wolisz zostac w domu. Teoretycznie mozliwy jest pusty Baltyk w lecie, ale w praktyce nigdy nie bedzie to mialo miejsca. Z hipoteka jest podobnie. Wielu ludzi woli wziac kredyt na 30 lat niz mieszkac w pokoiku u tesciowej. Napedza sie popyt, ceny rosna. Norma. Wazne jest to, ze maja wybor. Bez kredytow hipotecznych ceny mieszkan bylyby nizsze, ale co z tego skoro nikogo nie byloby na nie stac? :) Calkowicie rozumiem krytyke bankow, ale zachowajmy umiar...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
"Tak się składa, że w marcu 2011 wziąłem "rzutem na taśmę" kredyt hipoteczny w euro, bo już chyba rok później kredyty walutowe zostały całkowicie wycofane. W momencie wzięcia kredytu 1 EU kosztowało ok 3.80 zł, a po kilku miesiącach był już w okolicach 4.10 i do dzisiaj nie spadło poniżej."
Nie jest tak źle. Banki mają bardzo duże spready między kupnem a sprzedażą waluty. Biorąc kredyt w euro dostałeś złotówki po cenie zakupu przez bank, więc na lepszy kurs pewnie nie miałeś szans. Ja brałem rok wcześniej, w kantorze euro było po 4,23 (sprzedaż, w krak są kantory mające tylko 1gr marży, jak im się to opłąca nie wiem) a bank przeliczył mi po 3,97zł (taki mieli kurs zakupu). Spłacam na szczęście w euro, bo doszedłby spread w drugą stronę.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
Niewątpliwie o coś więcej. Gdyby dawali każdemu, to tak jakby prawo dopisywania zer dano każdemu z ulicy. A przecież banki chcą mieć wyłączność na dopisywanie kółek. Rola nadzoru jest niczym innym jak pilnowaniem linku od zer do dóbr.
I branie za te zera prawdziwych dóbr.
Dopisałbyś zera wszystkim jak leci to przywilej przestałby być przywilejem.
Tak to widzę jako laik w ekonomii.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
deadeye
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
miszczu
"Bank ma prawo zaproponowac Kowalskiemu bardzo niekorzystna umowe, a Kowalski ma prawo ja przyjac albo odrzucic. Nie masz prawa im tego zakazac!"
No właśnie. Tyle, że Kowalski chcąc kupić nieruchomość i nie posiadając gotówki na 100% wartości zakupu ma wybór jak między dżumą a syfilisem. Nie może wybrać kredytu ze stałym oprocentowaniem i bez prawa regresji przy ew. dochodzeniu należności przez bank, bo w Polsce nie ma takowych w ofercie. Gdyby ktoś się odważył na wprowadzenie takiego do oferty, nawet załóżmy przy wysokich wymaganiach odnośnie zdolności kredytowej klienta, byłaby to po pierwsze od dawna nie widziana w tym segmencie rynku sytuacja typu win-win, czyli sensowne nie tylko dla banku postawienie sprawy (bank bierze na siebie część ryzyka, klient swoją), po drugie mała rewolucja oczekiwań wśród potencjalnych biorców kredytów hipotecznych, dla działającej obecnie z pozycji silniejszego banksterki bardzo niepożądana, więc... raczej nieprędko.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
deadeye
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
evisul
@deadeye
"Mylicie przyczyne ze skutkiem. Tu jest wiecej zaleznosci, a umocnienie PLN to nie była przyczyna tego, że rozdawano kredyty walutowe"
Ja tego nie powiedziałem. Zauważyłem tylko, że dziwnym trafem naganianie na kredyty w Euro wygasało im bliżej EU było poziomu 4.10. Moim zdaniem banksterka ZAWSZE WIE, jaki będzie przyszły kurs waluty i stosownie do tego steruje dostępnością kredytów walutowych. Skąd banksterka to wie? Ano stąd, że jest skonektowana z banksterką światową ("międzynarodówka lichwiarska"), która z kolei potrafi NARYSOWAĆ DOWOLNY WYKRES par walutowych, akcji czy kontraktów futures i wmówić motłochowi, że to efekt działania "rynków finansowych", a podjarani traderzy cieszą się, że zobaczyli jakąś formację.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
cyniczny_pragmatyk
Srebro ponad 3%
Zwykłe odreagowanie?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
100/100 my tutaj nie mówimy o historii umacniania się PLN tylko antycypujemy przyszłość.
W perspektywie 2-3 lat PLN umocni się do ojro co najmniej 15- 20%. Brak możliwości zadłużania się w ojro jest tylko oznaką nadchodzącego procesu, który ma związek z coraz bardziej natarczywym naganianiem do wejścia do tej strefy śmierci ekonomicznej.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
"Zauważyłem tylko, że dziwnym trafem naganianie na kredyty w Euro wygasało im bliżej EU było poziomu 4.10"
Eee ja wziąłem ostatni dostępny we wrześniu 2012 po 4.48 (defakto 4,36). Ale fakt to był już koniec. Natomiast w lutym 2009 euro poleciało na 4.90, a kredytem sypali w najlepsze.
Abstrahując, frapuje mnie skąd Belgia wzięła 200 miliardów na skup amerykańskiego długu?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
J Buzek Bo są niepoinformowani, że to właśnie odrzucenie euro jest groźne, bo zrobi z nas kraj drugiej prędkości: bez specjalnego budżetu, który szykowany jest dla strefy euro, bez efektywnego zarządzania, bez bezpośredniej pomocy dla naszego systemu finansowego w razie kryzysu.
Btw same kłamstwa: ani nie ma specjalnego budżetu ojro ani nie ma efektywnego zarządzania, skup obligacji krajów ojro plus skup obligacji korporacyjnych jest kalką działań FED. Ostatnie kłamstwo jest to "pomoc dla kraju w razie kryzysu". De facto oznacza to, cięcia i oddanie budżetu kraju w kryzysie, Berlinowi do akceptacji.
http://www.rp.pl/artykul/705487,1146611-Rozmowa-z-Jerzym-Buzkiem-o-przyjeciu-przez-Polske-waluty-Euro.html?p=3
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
Wchodzę tylko dwie kwestie: 1. czas rozliczenia zakładu: 30 wrzesień 2016, kurs Pln/ojro 3,60
2. jaka flaszka mówisz mało konkretnie?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
deadeye
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
"Btw same kłamstwa: ani nie ma specjalnego budżetu ojro ani nie ma efektywnego zarządzania, skup obligacji krajów ojro plus skup obligacji korporacyjnych jest kalką działań FED. Ostatnie kłamstwo jest to "pomoc dla kraju w razie kryzysu". De facto oznacza to, cięcia i oddanie budżetu kraju w kryzysie, Berlinowi do akceptacji."
A pamiętacie jak kłamali przed wejściem do Unii?
Ojej - prawo danego państwa będzie nadrzędne wobec prawa unijnego, nikt nam nie narzuci obcego nam prawa w kwestiach światopoglądowych i inne podobne dyrdymały. Teraz pokrzykują - dalej tam barany do szeregu - promować masturbację w przedszkolach, prezerwatywy i tego typu rzeczy. O gospodarce nie wspomnę.
Teraz słodko Buzek opowiada o korzyściach z wprowadzenia euro.
A jak już euro wejdzie to zrobią z nas żebraków pełną gębą.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JedenZłotyKrugerrand
Nie mam, ale wiem, że @Freeman coś w tym temacie działał. Myślę, że jak zobaczy Twoje pytanie, to Ci podrzuci interesujące Cię informacje.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
I teraz ciekawostka odnośnie ryzyka, czyli głownie do @matimateo89:
Cytat z osoby od której mam info:
"...jak wyraziłem moje zdziwienie, ze banki gwarantuja
oprocentowanie i ze w Polsce tak nie jest, to Niemcy powiedzieli ze
zdziwieniem, ze jak mozna brac w ogole kredyt JAK NIE WIESZ ILE BĘDZIESZ SPŁACAŁ ZA ROK... niby cos w tym jest."
Dla zwykłego Kowalskiego czy Schmidta, stopy procentowe to przecież abstrakcja. Ludzie nie muszą i nie chcą rozumieć dlaczego za rok rata rośnie np. o 20%, jak przecież nic się nie zmieniło w umowie z ich strony. Spłacali regularnie, prace mają jaką mieli, słońce świeci jak świeciło.
Niby u nas banki trzymane są krótko, restrykcyjna jest polityka finansowa. Jednak po tym porównaniu z Niemcami nie mogę się z tym zgodzić.
@onepropos i @deadeye
Jak euro spadnie do 3,60 to ja stawiam skrzynkę piwa.
Będzie się z czego cieszyć, podgonimy zachód, średnia płaca brutto w Polsce wzrośnie bez niczyjej pomocy z 900 do 1050-1100 euro !, w sumie to można by nawet szampana z takiej okazji otworzyć.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
deadeye
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marek
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
wydaje mi się, że najważniejsza jest znajomość wysokości raty w przyszłości. Jeśli rata nie wzrosłaby (jak np. teraz we frankach) to ludzie nic nie mówiąc spłacaliby spokojnie. Nawet jeśli za 10 lat okazałoby się, że taki sam kredyt mogliby wziąć z rata o 30% niższą. Ci bardziej świadomi zawsze mogą przecież spłacić stary kredyt zaciągając nowy lub renegocjować umowę z bankiem. Teraz też są takie możliwości.
Nie dziwi Was fakt jak mocno bank niemiecki udzielający kredytu na 2% ryzykuje? Jest prawie pewne, że w ciągu 5-10 lat stopy wzrosną powyżej tej granicy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
deadeye
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
Za 5 lat nie będzie strefy ojro. Przyczyną jest rozejście się rentowności Niemiec i reszty strefy ojro. Świetnie pokazuje to wykres efektywnego kursu wymiany skorygowanego o jednostkowe koszty pracy Niemiec i Francji:
http://www.obserwatorfinansowy.pl/wp-content/uploads/2014/07/Realne-efektywne-kursy-wymiany-2-duze.jpg
O tym samym mówi Heiner Flassbeck wieszcząc upadek ojro jako waluty:
"Wcześniej kraje euro umówiły się, że będą utrzymywały inflację na poziomie 2 proc.
Niemcy od początku łamały to ustalenie. Zamrożenie płac sprawiało, że ich inflacja była znacznie niższa, gdy w pozostałych krajach na ogół była wyższa niż te 2 proc. To
powodowało, że towary niemieckie nominalnie drożały wolniej niż francuskie czy włoskie. W rezultacie luka konkurencyjności między Niemcami a innymi krajami strefy euro wzrosła do poziomu 25–30 proc., a niemiecka nadwyżka handlowa osiągnęła 150 mld euro rocznie, czyli 6 proc. PKB."
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1548377,1,heiner-flassbeck-o-tym-dlaczego-uczciwosc-i-pracowitosc-szkodza.read
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
rav148
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
niska niemiecka inflacja tłumaczy dlaczego wchodząc do ichniejszego Lidla czy Aldi człowiek potrafi być zszokowany jak niskie są ceny. Nierzadko niższe niż u nas. Zjedzenie kebaba za 3 euro też nie jest problemem. W Polsce takie ceny tylko na prowincji.
@trader21
no widzisz, to jednak się da. Tylko zyski mniejsze a ryzyko większe, a "zmowa cenowa" silna więc nikt nie chce podpaść konkurencji i zaoferować czegoś takiego.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
Jeszcze jeden wskaźnik. Współczynnik nadmiernego wzrostu płac określa stopień zależności wysokości wynagrodzeń od realnych wyników gospodarczych. Gdy parametr ten ma wartość dodatnią, to znaczy, że płace rosły szybciej niż PKB. Ujemna wartość oznacz szybszy wzrost PKB od wynagrodzeń. Jak wygląda jego rozkład w Europie pokazuje mapa. Patrząc na nią widać jak może wyglądać podział strefy ojro w niedalekiej przyszłości.
http://forsal.pl/galerie/593535,duze-zdjecie,1,pensje_kontra_pkb_poludnie_europy_tonie_niemcy_szykuja_podwyzki.html
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Wątpię czy najtęższe głowy mogłyby przedstawić wiarygodne dane. Nierealne jest pokazanie co mogłoby być gdyby, to tylko możliwe scenariusze. Można być natomiast pewny co do zasady działania mechanizmów jeśli oczywiście polityka nie wytrąciłaby ich z równowagi. Kredyt powoduje boom windując ceny i bust niszczący finanse ludzi i firmy zbyt zalewarowane. Prościej byłoby odejść od polityki inflacyjnej. Ściągać ceny mieszkań w dół i jednocześnie pozwolić bogacić się ludziom. Można by dzięki temu doprowadzić do tego iż zbędne byłyby kredyty hipoteczne (zwłaszcza przy dzisiejszej produktywności) i można by zwyczajnie odkładać lat kilka i kupić sobie mieszkanie/dom za oszczędności. Co jeszcze lepsze odkładając można by dokapitalizowywać firmy np krótkoterminowymi obligacjami/inwestycjami. Sposobów jest masa.
Pamiętać musimy natomiast po co kredyt był w ogóle stworzony. Łomem można spulchniać glebę ale to nie jest jego podstawowe zastosowanie. Kredyt służy do transferu siły nabywczej od dołu do góry i kropka. Po to został stworzony i świetnie się do tego nadaje. Jest tutaj kilku osobników twierdzących, że kredyt pomógł nam rozwinąć wspaniałą zachodnią cywilizację i dzięki niemu Polska rozwija się cudownie przez ostatnie 25 lat. Mi jednak podoba się to co powiedział (i słusznie) Konrad z podziemnej w ostatnim odcinku: widzimy chatkę na bagnach i cieszymy się z tego, a nie widzimy pałacu który już na etapie projektu rozkradli i zniszczyli. Dodatkowo nie spieszyłbym się z podsumowaniem ostatnim 25 lat "cudownego rozwoju" nim nie zobaczymy drugiej strony medalu czyli kredytowego bustu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
John S.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
"Jest prawie pewne, że w ciągu 5-10 lat stopy wzrosną powyżej tej granicy."
Niekoniecznie. Moim zdaniem wszystko to idzie w kierunku modelu japońskiego, a bankierzy o tym wiedzą. Myślę że jest pewien stopień zamożności społeczeństwa, którego nie da się przeskoczyć bez wykreowania nowych potrzeb. Pole manewru gwałtownie się kończy. W krajach wysoko rozwiniętych np. w Niemczech przeciętny Helmut posiada wszystko co mu potrzeba, ale to temat na dłuższą rozprawę...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Atrykuł sprzed 2 lat ale dużo się nie zdezaktualizował:
http://independenttrader.pl/56,czy_powinnismy_wchodzic_do_strefy_euro.html
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
in6
Możliwe, że tak właśnie będzie. Znaczne podniesienie stóp procentowych spowoduje wzrost kosztów obsługi długu (odsetki od obligacji), więc model japoński, z długim okresem niskich stóp wydaje się prawdopodobny. Może trader by napisał jakiś art. o szansach na taki rozwój wypadków w Europie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
"Daj mi kontrolę nad podażą pieniądza narodu i nie będzie mnie obchodzić kto tworzy jego prawa."
- Mayer Amschel Rothschild (1744-1812)
Rząd mamy agenturalny, większość prawa przychodzi z Brukseli to chcesz się jeszcze PLNa pozbyć? Fakt jest dłużny, kontrolowany przez NBP więc i zachodnich agentów ale chyba lepsze to niż euro. Po przyjęciu euro już nawet spekulacje nie będą potrzebne, zwyczajnie wywłaszczą nas z oszczędności. Najlepszym wyznacznikiem kierunku jest słuchanie mainstreemu i marionetek w rządzie i robienie na odwrót. Skoro nie od nas to zależy to przynajmniej głosować możemy na kogo innego, jeśli jeszcze w tym momencie cokolwiek można jeszcze zmienić.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
robster134
Czytam właśnie bardzo dobrą książkę na ten temat pt "Tragedia Euro" - mocna rzecz, polecam!
Darmowe fragmenty można zobaczyć tutaj:
http://mises.pl/projekty/projekty-zrealizowane/tragedia-euro/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
http://www.zerohedge.com/news/2014-10-06/chart-day-why-every-corporate-bond-manager-freaking-out
Fajny wykres pokazujące dość drastyczne kurczenie się sektora prywatnego i powiększanie się sektora rządowego. Stymulacja rządowa wykańcza działalność prywatną która nie jest dotowana. Każdy chyba wie czym to się kończy. Ciężko znaleźć dzisiaj kraj który uciekając przed realiami nie uciekałby w stronę socjalizmu i centralnego planowania. Wojny walutowe zbierają swoje żniwo.
http://www.zerohedge.com/news/2014-10-06/china-one-chart
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
bartek
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Ciągle jestem zdania, że system się sypnie wcześniej niż te 5-10lat.
onepropos /2014-10-07 11:19:33
"http://forsal.pl/galerie/593535,duze-zdjecie,1,pensje_kontra_pkb_poludnie_europy_tonie_niemcy_szykuja_podwyzki.html"
Przydały by się dane ciut nowsze, mogło się trochę pozmieniać. Nie zmienia to faktu, że wspólna waluta przy tak różnych gospodarkach jest trudna do utrzymania.
Z drugiej strony w USA też mamy sporo różniące się gospodarczo regiony, a jakoś dolar trzyma się tam dobrych 200 lat. Jak to możliwe?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Toś teraz strzelił babola :)
150 lat temu czyli w czasach wojny secesyjnej w USA przez północ był wprowadzony w obieg green dolar jako waluta nie oparta wyłącznie na zaufaniu do rządu. Świetnie się to sprawowało, inflacja jak na ciężkie czasy wojenne była około 10x niższa niż na Południu. Banksterce się to mocno nie podobało. Waluta bez długu itp tak przecież być nie może. BC padł więc trzeba było coś wymyślić.Jako, że nie mogli wprowadzić tego typu zmian udało im się wymusić oparcie nowego dolara o złoto. Mieli dzięki temu w końcu wpływ na kurs waluty jako, że w Europie złota było więcej można było manipulować jego cenami powodując duże wahania podaży. Niszczyli w ten sposób całe klasy społeczne na różnych terenach np rolników. Wciskano im kredyty pod zakup ziemi, później ograniczało się podaż pieniądza, a gry rolnik padł pod ciężarem kredytu przejmowało się ziemie za ułamek wartości. Z firmami banksterka obchodziła i obchodzi się tak samo.
Później gdy Willon pozwolił na powstanie FEDu banksterka miała już z górki. Dolar stracił około 90% wartości. Po drodze zaliczając jeszcze resety czyli breton woods i petrodolar. Twierdzisz, że dolar trzyma się dobrze? Dolar razem z narodem Amerykańskim jest stale punktowany i co jakiś czas nokautowany. Trzyma się tylko dlatego, że banksterce z nim po drodze, a społeczeństwo jeszcze dycha. Chociaż 100 mln bezrobotnych, 50 mln na food stamps i znikająca klasa średnia pokazują iż długo już nie pociągnie, na pewno nie w obecnej formie.
Temat walut jest ciekawy i chciałem opisać to szerzej w jakimś dłuższym komentarzu ale można na razie niech ten sprowokowany wywód wystarczy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
"http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1548377,2,heiner-flassbeck-o-tym-dlaczego-uczciwosc-i-pracowitosc-szkodza.read"
Zgodzę się z całokształtem, ale nie z argumentacją. Facet mówi mniej więcej tyle, że Niemcy powinny spieprzyć swoją gospodarkę tak samo jak zrobiły to inne kraje unii. Bo teraz Niemcy są zbyt konkurencyjne - farsa.
"W strefie euro niemiecka polityka zamrożenia płac przy szybkim wzroście wydajności pracy prowadziła do rosnącej nadwyżki produkcji nad płacami i powodowała gwałtowny wzrost konkurencyjności."
Przecież Grecy też mogli nie podnosić płac i zabrać się do roboty.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Racja, mogłem napisać, że od 100 lat. Pisząc, że dolar trzyma się mocno, miałem na myśli, że nieprzerwanie istnieje i z tego co wiem to nie było tam jakiegoś silnego parcia któregoś ze stanów do stworzenia własnej waluty (w ciągu tych 100lat). Euro ma lat 12 i zaraz się rozsypie. No chyba, że przyjmiemy model o którym piszesz i damy się doić jak Amerykanie przez kolejne 100 lat.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Kto wygrywa wybory? Ten każący Ci pracować na benefity czy ten który obieca socjal i 13, 14, 15-stki najlepiej w sektorze państwowym? Pisałem to wcześniej ale napiszę jeszcze raz. Polityką monetarną nie wychodzi się z kryzysu kropka. Jeśli zła polityka monetarna wpędziła państwo w kryzys, można co najwyżej poprawić co się spieprzyło w polityce monetarnej i kryzys zaistniał, odchorować skutki i iść dalej. Jeśli kryzys powstał niezależnie do polityki monetarnej można zwyczajnie nie dobijać państwa ingerując w pieniądz. Waluta to tylko środek wymiany, czy to będą muszelki czy papierki to sprawa drugoplanowa. Dobrobytu od nadmiaru muszelek czy papierków nie przybędzie, przynajmniej jeśli patrzymy na interesy narodowe, nie na poszczególne grupy. Grupy interesu są w stanie zarobić na wszystkim, a im bardziej podbramkowa i krytyczna sytuacja tym więcej można ugrać. Dlatego właśnie tego typu zdarzenia pojawiają się tak często, ponieważ ktoś tego chce.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Temat jest tak złożony, że ciężko go opisać w komentarzach na blogu w 20 minut :)
Jeszcze zresztą nie jestem dość mocny by wszystko co napiszę kleiło się do kupy.
Dolar się trzyma ponieważ jest to waluta rezerwowa i inflację można eksportować za granicę i obciążać innych deficytem. Euro w sumie nie istnieje poza Europą więc jest z tym większy problem. Poza tym powstało w momencie gdy kraje były już mocno zadłużone, niezgrane, z różną kulturą i polityką monetarną. To był głupi pomysł ale komuś musiał być na rękę. Zastanawiam się na ile USA miały wpływ na kształt przyjętych rozwiązań.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
smutne jest co co piszesz o wyborach, ale prawdziwe.
Z tym poniższym też się zgodzę.
"Waluta to tylko środek wymiany, czy to będą muszelki czy papierki to sprawa drugoplanowa. Dobrobytu od nadmiaru muszelek czy papierków nie przybędzie".
Niewielu to rozumie. Dobrobyt rośnie niestety tylko od ciężkiej pracy i rozwoju technologicznego (innowacyjności). Polityka monetarna dobrobyt może tylko zniszczyć wprowadzając fluktuacje. Jedni nazwą to cyklami, inni sterowanymi kryzysami.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
"Przecież Grecy też mogli nie podnosić płac i zabrać się do roboty."
Jeżeli spytasz jakiegokolwiek Greka o to czy pracuje, odpowie z oburzeniem że tak. Problemem jest strukturalnie wyższa inflacja na południu Europy niż na północy wynikająca z wydajności pracy. To nie Niemcy mają zmienić ekonomię tylko południe nie jest gotowe na zmianę swojej wydajności. Tutaj leży przyczyna porażki ojro.
cyt z wywiadu H Flassbecka:
"To były spontaniczne procesy zachodzące w krajach prowadzących na ogół prawidłową politykę makroekonomiczną, czyli utrzymujących wzrost płac na poziomie wzrostu wydajności. Od początku euro Niemcy prowadziły taką politykę, jak Chiny utrzymujące zaniżony kurs juana i tłumiące wewnętrzną konsumpcję. Z tą różnicą, że na Chiny od lat wywierana jest presja, żeby tę politykę zmieniły, a na Niemcy nikt takiej presji nie wywierał, choć niszczą one produkcję w innych krajach euro, tak jak polityka Chin niszczy produkcję w dużej części świata. Problem polega na tym, że Chiny pod wewnętrzną i zewnętrzną presją już tę politykę zmieniają. A polityka Niemiec ani drgnie. Chociaż w połączeniu z działaniem unii walutowej spycha ona inne kraje w deficyt i powoduje kryzys całej strefy euro."
W roku 2013 doszło do pewnej zmiany i średnie płace w Niemczech wzrosły o ponad 3% wobec średniej 0,8% przez ostatnie 12 lat. Jest za późno na odwrócenie całego trendu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Ktos moze ma jakies szacunki jak wygladalyby ceny nieruchomosci gdyby kredyt hipoteczny byl zakazany albo wogole nie istnial?"
Też się nad tym zastanawiałem.
Paradoksalnie odpowiedzi można szukać w "Chłopach" albo innych źródłach opisujących polską wieś pod zaborami. Otóż syn dostawał od ojca kawałek pola, na którym to stawiał sobie i swojej świeżo poślubionej połowicy dom.
Dom ten wykonywany był siłami całej wiejskiej społeczności. Razem ścinano drzewa w lesie, razem budowano dom, razem kryto go słomą, razem klepano stopami klepisko. Nikt ze wsi nie brał wynagrodzenia, bo każdy odpracowywał swój dom na budowie u sąsiadów.
W takiej lokalnie działającej społeczności dom można było postawić za niewielkie pieniądze, jeśli tylko miało się zdrowy kręgosłup no i wsad własny w postaci kawałka ziemi. Dlatego koszty nieruchomości były tak śmiesznie niskie: trzeba było kupić szyby, zamówić i przywieźć cegłę na piec i postawić komin. Szlachcicowi, właścicielowi lasu też trzeba było odpalić dolę za ścięte drzewa. Trzeba było wykopać studnię i latrynę. Resztę domu można było w zasadzie wybudować samodzielnie, płacąc własną pracą a nie pieniędzmi.
Generalnie można powiedzieć, że im więcej kupujesz a mniej wytwarzasz samemu, tym drożej. No i oczywiście dochodzi do tego cena działki. Gdyby nie ten bezsensowny podział na ziemię rolną i budowlaną to nieruchomości byłyby o wiele tańsze.
1 hektar ziemi rolnej VI klasy kosztował w 2 kwartale 2014 roku średnio (w Polsce)
23 625 złotych.
- źródło: http://www.arimr.gov.pl/dla-beneficjenta/srednie-ceny-gruntow-wg-gus.html
Realne oprocentowanie kredytu hiptecznego wziętego na 30 lat w Polsce wynosi 50% jak nie lepiej.
Bez kredytu, bez konieczności przerejestrowywania ziemi w urzędzie gminy, czyli bez konieczności smarowania urzędników dochodzę do wniosku, że dom można postawić w czterech chłopa w jedne wakacje mając do dyzpozycji las, konia i furmankę. Kobieta robiąca w kuchni catering przez cały czas trwania budowy też by się przydała.
Podsumujmy:
20 tysięcy dla leśniczego żeby za wiele nie zobaczył,
10 tysięcy na żarcie dla kolegów,
30 tysięcy na cegły, zaprawę, kopanie dziur w ziemi na podwórzu, wynajętego murarza i tak dalej,
40 tysięcy na panele słoneczne, druty, kable i rury, szambo no i przekop do rzeczki,
50 tysięcy na - powiedzmy - półhektarową działkę (koło miasta ziemia jest droższa)
Wychodzi mi jakieś 150 tysięcy złotych.
150 tysięcy złotych za dom na działce o powierzchni połowy hektara. Plus przyjaźnie zadzierzgnięte do końca życia. W sumie wychodzi niedrogo, gdyby tylko nie ta pieprzona biurokracja ...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
http://www.zerohedge.com/news/2014-10-06/why-stocks-just-wont-drop-companies-spend-almost-all-profits-buybacks
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Ok, zgadzam się co do konkluzji. Niemcy pracują jak automaty i nie mogą mieć tej samej waluty co kraje, w których wydajność pracy jest o połowę niższa.
Ale dziwnie brzmią zdania o zamrożeniu pensji w Niemczech przez Schroedera. Wiem, że do wolnego rynku daleko, ale pensje chyba jednak są wynikiem podaży i popytu na prace a nie dekretu kanclerza.
Co do Greków.
Pensje kierowców autobusów były w 2012 wyższe niż w Niemczech. W połączeniu z moim zdaniem prawdziwym stereotypie o pracy południowców (sjesta, popijanie cienkiego winka, drzemki itp.) to nie może za długo działać.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Również nad tym myślałem. Źródła informacji mam 2. Pierwsze to pracownik dużego dewelopera, który twierdził w 2010, że całkowity koszt metra kwadratowego mieszkania sprzedawanego za 5-6tyś to 2-3tyś. Wliczając działkę i biurokrację.
Potwierdzeniem tego jest znajomy, który niedawno zbudował dom. Koszt doprowadzenia budynku do "stanu deweloperskiego", czyli gołe ściany z elektryką i wodą, ogrzewaniem, oczywiście dachem i izolacją to dla domu 120m^2 około 150tyś. Czyli poniżej 1,5tyś za m^2 (plus koszt działki).
Deweloperzy budują "hurtem" dziesiątki mieszkań w jednym bloku, więc koszty powinny być niższe.
Szacując "z grubsza", sądzę, że bez kredytów mieszkania powinny kosztować co najmniej o połowę mniej, poza Warszawą jakieś 1,5 max 2,5 tyś za m^2.
Gdyby jeszcze zlikwidowano absurdalny przepis o podziale na ziemię rolną i budowlaną (o czym piszesz) i inne bariery biurokratyczne to ceny pewnie jeszcze by spadły.
W końcu dom czy mieszkanie to nie technologia kosmiczna. To "klocek" z betonu a aktualne ceny kompletnie do tego nie przystają.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
onepropos
Sukces Niemiec nastąpił dzięki reformom Schroedera czyli Agenda 2010. Podpisano zbiorowe układy rządu SPD - Związek 90/Zieloni ze związkami zawodowymi, które zostały wprowadzone w latach 2003 -2005. Kosztowało to SPD/Zieloni utratę większości parlamentarnej w 2005 r. Efektem tych reform min rynku pracy, było "zamrożenie płac" przez 10 lat do poziomu maksymalnie 0,8% rocznie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Agenda_2010
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Wywiad z Flassbeckiem
"Żadna gospodarka nie może się rozwijać, jeżeli przedsiębiorstwa zamiast brać kredyty trzymają gotówkę w bankach. "
"Oszczędzanie jest niemoralne i głupie?
Prywatnie jest cnotą i oznaką zapobiegliwości. Ale społecznie może być katastrofalnie szkodliwe. Dlatego rządy powinny hamować skłonność do oszczędzania. W wielu krajach słychać narzekanie, że oszczędni są teraz karani, bo stopy procentowe są niższe niż inflacja. A to jest słuszne i sprawiedliwe. Oszczędzanie musi być karane."
Wiem, że system tak działa teraz. Ale "docelowo" oszczędzanie jest cnotą i na tym powinno się budować, dlatego nie podoba mi się język tego faceta. Za dużo w nim zdalnego sterowania i totalitarnego (socjalistycznego) światopoglądu.
1 stycznia do Euro przystąpi Litwa. Za dużo to nie zmieni, bo kraj ten od 2002 ma sztywny kurs euro/lit. Ciekawe jest, że np. Czarnogóra i Kosowo używają Euro bez pytania o cokolwiek Brukseli.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
https://www.youtube.com/watch?v=gZw5_avzBnI&list=UU5unFElkYU8kjZ9NuXQSqiw
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Oszczędzanie jest niemoralne i głupie?
Prywatnie jest cnotą i oznaką zapobiegliwości. Ale społecznie może być katastrofalnie szkodliwe. Dlatego rządy powinny hamować skłonność do oszczędzania. W wielu krajach słychać narzekanie, że oszczędni są teraz karani, bo stopy procentowe są niższe niż inflacja. A to jest słuszne i sprawiedliwe. Oszczędzanie musi być karane."
Ten typ zdaje się nie dostrzegać ostatnich 30 lat w Chinach. Otóż Chińczycy stoją na czele nacji, jeśli o poziom oszczędności chodzi. Nie mam już pod ręką źródła ale gdzieś czytałem, że chińczycy oszczędzają średnio 50% swoich dochodów. Najpierw są chińczycy a potem długo, długo nic.
Poza tym ten cytowany przez ciebie typ nigdy nie słyszał zapewne o austriackiej szkole ekonomii, która - zdeczka uogólniając - potępia rozwój gospodarki napędzany kredytem bankowym i wychwala rozwój gospodarki napędzany oszczędnościami. O ile co do słuszności teorii austriaków można się spierać to faktem pozostaje, że Chińczycy finansują swój rozwój oszczędnościami a nie kredytem przecież.
Dzisiejsze Chiny to potwierdzenie teorii austriackiej szkoły ekonomii w praktyce.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
"Ciekawy artykuł. Jak już pisałem wcześniej firmy z S&P500 skupują własne akcje na niespotykaną wcześniej skalę. W kolejnym kwartale buy backi mają wynosić 95% zysków! Oczywiście są pod to zaciągane kredyty.Są to zapewne przygotowania pod nadchodzący krach."
nie rozumiem tego. Dlaczego mam skupować własne akcje teraz, gdy są przeszacowane? Czemu nie poczekać na krach i odkupić je znacznie taniej?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janwar
Pisalem o atrakcyjnosci cen pszenicy.
Dzisiaj chicago wheat +3% w gore.
No, ale mozna oczywiscie kupic PM i zamrozic kapitaly na dlugie lata.
Czesc kapitalu powinna byc zawsze spekulacyjna do wykorzystania w superokazjach
pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
"nie rozumiem tego. Dlaczego mam skupować własne akcje teraz, gdy są przeszacowane? Czemu nie poczekać na krach i odkupić je znacznie taniej?"
Masz firmę notowaną na NYSE? :)
Firmy skupują swoje własne akcje z rynku windując ich ceny. Czemu to robią? Dla dobra własnej firmy? Czy może raczej wynika to z powiązań między korporacjami i systemem bankowym? Robią to i to na gigantyczną skalę. Właśnie buy backi są jednym z głównych czynników pchających giełdę do góry. Banksterka chciała mieć więcej czasu to wymyślili sposób by uwiarygodnić słynne już Amerykańskie "Recovery". Jednak to zaczyna się kończyć jak wynika z wykresu. Pytanie co dalej.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
BenyRBH
O ile co do słuszności teorii austriaków można się spierać to faktem pozostaje, że Chińczycy finansują swój rozwój oszczędnościami a nie kredytem przecież.
No nie wiem, kłócicć sie nie będe, ale skad się wzieła bańka na rynku nieruchomości, liczba zadłuzonych w bankach wcale nie mniejsza niż w Europie(przynajmniej procentowo http://www.pb.pl/3782958,37660,zadluzenie-chin-wzroslo-do-ponad-250-proc.-pkb myślę, że komunizm jednak trochę zmienił mentalność Chińczyków,podobnie jak zmnienił Polaków. U nas przyszła UE u nich liberalizacja gospodarki. Troche się nią zachłysneli jak my.
Inna sprawa w Irlandii brakuje mieszkań pod wynajem, średnio w Dublinie cenny wynajmu podskoczyły średnio o 25%. Poza stolica między 12%-18 %. Rząd aby ratowac sytuację a jakże wymyslin nowy plan. Ci developerzy którzy nie rozpoczna budowy w przyszłym roku straca prawo do budowy. A jak naparwde wyglada sytacja, irlandzkie banki zostały znacjonalizowne(AIB, BOI, Permanet TSB)lub zlikwidowane jak Anglo Irish Bank.Gdy pękła bańka banki dofinasowane przez podatników( w tym mnie gdzie od 2008 roku pobieraja mi leavy, teraz nazywany USC) najzwyczajniej w świecie wstrzymały sprzedaż, a nawet zaczeły wyburzanie domów. Do tej pory w samym Dublinie oblicza się że BOI trzyma według różnych źródeł od 2500 do nawet 16000 nieruchomości poza rynkiem. A gdzie pozostałe(AIB,UlsterB,PTSB)
Druga kwestia takiej sytacji to bankructwa ogłaszane przez Irysów, oblicza się że w tym roku liczba wniosków wzrosła o 40 %. Banki odbierają chaty i trzymaja z daleka od rynku.
Duża liczba(nie pamiętam procentowo) to nieruchomości kupowane przez Amerykanów.
Do momentu pekniecia bańki w nieruchomości inwestowali tubulcy, teraz widać pewien trend wsród obcokrajowców w którym prym wiodą Polacy(najczestszym argumentem jest ten zany od dawna po co komu płacić za chatę jak mogę swoją spłacać, a nas nie zwolnią z roboty-cześć z nich to pracownicy marketów-Lidl, Tesco-ciekawe co teraz powiedzą jak w Tesco szykują się zwolnienia, oczywiści wiecznie będą zdrowi i nic im się nie przydarzy)
jak mawiał Mariusz"Max" Kolonko moja ocena jest taka w Irlandii a przedewszyskim w stolicy powstaje nowa bańka na rynku nieruchomości, dochodzi do sytacji takiej jak w W-waie kilka lat temu że ludzie kupuja dziurę w ziemi. Rząd uspokaja, chce rozładować sytacje przez ulgi i straszanie odbieranie pozwoleń na budowę. Banki czekają chcą sprzedać na szczycie, wiedzą ze ma przyjść poluzowanie polityki kredytowej, znowu jak mawiali prezesi AIB na pewnej taśmie :we give for evry cowboin in the town. Scenariusz byc może bedzie wyglądał tak, ze wywindują cenny nieruchomości, później zaleją rynek nasyca go a developerzy zostaną z reka w nocniku.
na koniec ciekawostka brakuje mieszkań to ja sie pytam co to jest: The 2011 Census lists the number of empty homes to be around 230,000 (excluding the 60,000 holiday homes), around 26% of which are apartments.
Płace na złodziejskie banki podatek i jescze landlord przyjdzie gadać w środe o podwyżce czynszu. Nic tylko brac kredyt i isc na "swoje".
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
Jak najlepsze firmy skupią swoje akcje przed krachem , to nie będzie sensu zamieniania metalu na papier , bo nie będzie nic wartościowego do kupienia.Ciekawy temat na kolejny artykuł.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JedenZłotyKrugerrand
Sytuacja we Francji za wesoła nie jest, niemiecka gospodarka także dostaje zadyszki, szczególnie ostatnie dane o produkcji przemysłowej.
Co ciekawsze coraz mniej spółek notowanych na nowojorskiej giełdzie odnotowuje silne zwrosty, szeroki rynek raczej spada.
Złoto wybroniło się z pod topora i wygląda na to, że kolejny raz obroniło poziom 1180 $/ozt.
Ciekawe czy giełdy jeszcze wystrzelą ? W USA proglam QE3 praktycznie już się skończył, w Europie może pomóc dodruk przez EBC. Fundamenty zdecydowanie są przeciwko akcjom, ciekawe czy banksterka będzie sobie podbijała wyceny przez HFT grając sama ze sobą ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Co do złota to nie wierzę by spuścili cenę poniżej poziomu wsparcia. Zwyczajnie im się to nie kalkuluje. Jeśli spuszczą cenę papieru napędzą tylko rynek fizyka. Na dodatek jeśli dopuszczą do zjazdu tylko papieru to stracą comex. Banksterka strzeliła by sobie w kolano, a tego przecież nie zrobią.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Dante
"Dzisiejsze Chiny to potwierdzenie teorii austriackiej szkoły ekonomii w praktyce."
Niestety to półprawda. Prawdą jest, że im bardziej wolny rynek, tym lepiej dla ludzi, z czym niewątpliwie zgadzają się "austriaccy", ale na pewno nie wyrażają aprobaty na istnienie banku centralnego Chin (PBOC) i "politykę monetarną". To jest charakterystyczne dla chicagowskiej szkoły ekonomii (szkoły Fisher-Friedmana), która oczywiście jest lepsza od doktryny Marksa czy Keynesa, lecz zawsze mogłoby być więcej wolności ekonomicznej niż jest obecnie. W każdym razie obecne działania rządu Chin pokazują, że nauki Keynesa też nie są im obce np.: stymulowanie gospodarki w celu rzekomego podwyższenia wzrostu PKB.
Swoją drogą ciekawe, że bardzo rzadko analizuje się pozaekonomiczne skutki wolnego rynku - a jest to bardzo istotne. Otóż wolny rynek wpływa korzystnie na preferencję czasową człowieka (http://pl.wikipedia.org/wiki/Preferencja_czasowa). Powoduje to, że człowiek wszelkie swoje działania wykonuje bardziej racjonalnie i analizuje wszelkie konsekwencje. Dlatego wolny rynek sprzyja zwiększaniu akumulacji oszczędności u ludzi, ale także powoduje zmniejszenie liczby rozwodów. Zwiększona racjonalność decyzji człowieka w ustroju wolnorynkowym przekłada się nie tylko na decyzje stricte ekonomiczne, ale także społeczne, np.: bardziej rozsądny dobór małżonka. Potwierdzają to statystyki - w europejskich państwach "opiekuńczych" poziom liczby rozwodów wynosi ponad 50%, a w wolnorynkowym Chile tylko 3% (dla porównania w Polsce 35%). Odejście od wolnorynkowego ustroju ekonomicznego w Europie i USA na przestrzeni ostatnich 100 lat miało bardzo negatywne skutki - oprócz wzrostu wzrostu liczby rozwodów, także znaczne zwiększenie liczby kradzież, gwałtów i morderstw.
@gasch
Polecam:
"Wielka fikcja. Państwo w epoce schyłku" - Hans Hermann Hoppe
"Demokracja. Bóg, który zawiódł" - Hans Hermann Hoppe
Bardzo rzeczowa analiza dawnych dziejów oraz współczesności z perspektywy austriackiego ekonomisty.
A tu trochę informacji ze świata:
Indie poprą chiński plan ustanowienia Asian Infrastructure Investment Bank (czyli alternatywy wobec MFW)
http://economictimes.indiatimes.com/news/economy/policy/india-to-support-chinas-asian-infrastructure-investment-bank-idea/articleshow/44449621.cms
Coraz więcej wskazuje, że spowolnienie chińskiej gospodarki (w tym w sektorze budownictwa) , co wpłynie nie tylko na gospodarkę Australii (zwłaszcza przemysł wydobywczy), ale także na światową ekonomie
http://www.businessinsider.com/concern-about-a-collapse-in-chinas-housing-market-2014-9
http://www.taipeitimes.com/News/biz/archives/2014/10/07/2003601454
http://www.ibtimes.com/world-bank-cuts-growth-forecast-east-asian-economies-china-1699653
Chińskie władze wyraziły zgodę i od 30 września handel między Państwem Środka, a UE można prowadzić w yuanach i euro – co wpisuje się w chińska strategię upowszechnienia w międzynarodowym handlu yuana kosztem dolara
http://europe.chinadaily.com.cn/business/2014-09/30/content_18685713.htm
Cena ropy spadła do najniżej wartości od przeszło dwóch lat – spora zasługa w tym Arabii Saudyjskiej, która ogłosiła obniżenie cen ropy
http://www.bbc.com/news/business-29459149
Europejski Bank Centralny rozpoczął program skupowania papierów wartościowych - Mario Draghi powiedział, że ten program będzie kontynuowany przez dwa lata. Ma to, rzekomo podnieść płynność sektora finansowego i przyczynić się do zwiększenia akcji kredytowej przez banki. Szef EBC nie sprecyzował jaka kwota zostanie przeznaczona na ten program.
http://www.bbc.com/news/business-29459157
W przyszłym roku spadną ceny nieruchomości w Wielkiej Brytanii na skutek wdrożenia restrykcji dotyczących zaciągania kredytów hipotecznych i zaostrzenie ocen kredytowych. Dodatkowo, istnieje możliwość, że na wiosnę bank centralny Wielkiej Brytanii poniesie stopy procentowe, co również przełoży się na ograniczenie liczby nabywców na rynku nieruchomości
http://www.theguardian.com/money/2014/oct/06/uk-house-price-fall-2015
http://www.ibtimes.co.uk/uk-house-prices-fall-2015-not-crash-1468634
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2781651/House-prices-set-fall-2015-Economic-group-says-values-hit-turning-point-three-years-rises.html?ITO=1490&ns_mchannel=rss&ns_campaign=1490
http://www.telegraph.co.uk/finance/economics/11141110/Why-its-a-bad-time-to-buy-a-house.html
Podczas wizyty w Wielkiej Brytanii premier Francji Manuel Valls podkreślił, że jego rząd jest pro-biznesowy i że są obecnie wdrażane reformy mające na celu pobudzenie francuskiej gospodarki
http://www.theguardian.com/business/live/2014/oct/06/germany-factory-orders-euro-disney-business-live#block-54327fa1e4b0b074b06746c8
Niemieckie zamówienia w przemyśle spadły najbardziej od 2009 roku, podkreślając ryzyko spowolnienia w największej gospodarce Europy.
http://www.businessweek.com/news/2014-10-06/german-factory-orders-slump-most-since-2009-as-euro-area-falters
Warto też dodawać, że ważny wskaźnik dla niemieckiej gospodarki, czyli ZEW (Zentrum für Europäische Wirtschaftsforschung) wyraźnie wykazuje tendencje spadkową - co niezbyt dobrze roku dla polskich poddostawców dla niemieckiego przemysłu
http://www.bankier.pl/gospodarka/wskazniki-makroekonomiczne/indeks-zew-deu
Działanie katalońskich separatystów przełażą się negatywnie na stan hiszpańskiej gospodarki
http://www.bloomberg.com/news/2014-10-05/catalan-standoff-to-hit-spain-economy-whoever-wins-euro-credit.html
W jak bardzo kiepskim stanie jest obecnie gospodarka Ukrainy
http://www.the-american-interest.com/blog/2014/10/05/just-how-bad-is-ukraines-economy/
Jim Rickards (autor „Wojny walutowe. Nadejście kolejnego globalnego kryzysu”) twierdzi, że USA zrywają sojusz z Arabią Saudyjską i tym samy kończą erę petrodolara, zapoczątkowaną w latach 70. XX wieku
https://www.youtube.com/watch?v=RVoMSJ4sry8
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
W 1999 sredni dom w moim regionie kosztowal 300 tys € ( wtedy jeszcze byly DM ) co wychodzilo na 1000 oz Au.
Domy byly bardzo drogie w zlocie.
W 2008 znajomy sprzedawal taki sredni dom i dostal 280 tys euro, czyli jego cena spadla nominalnie o prawie 10% a teraz sie trzymaj! Liczac w 2008 te 280k euro to bylo ca. 280 oz Au !
Obecnie te domki dzieki niskim stopom kosztuja ca. 400 k euro to jest w przyblizeniu 400 oz Au.
Rok 2003 mercedes nowy klasa S np. 350 kosztowal 73 tys euro to wychodzilo na 210 oz Au.
Dzisiaj taka fura kosztuje ca. 95 tys eur to daje 100 oz Au.
Liczac w zlocie od roku 1999 wszystko stanialo.
Teraz co do wyceny nieruchomosci mozna stwierdzic ze wyzej wymienione przypadki domow liczac w Au maja cene srednia ( miedzy max 1000 oz a 280 min ).
Jak bedzie w przyszlosci wszystko zalezy od scenariusza, od stop %, i wielu wielu czynnikow.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Dante
ProShares UltraShort Russell2000, ProShares UltraPro Short Dow30 czy ProShares UltraShort Nasdaq Biotechnology
http://finance.yahoo.com/echarts?s=^NBI+Interactive#symbol=^NBI;range=my
Warto mieć na uwadze, że dla Nasdaq Biotechnology P/E = 42, a P/B = 11, a wykres przypomina kształtem kij hokejowy.
A teraz jak będzie sprawdzać się powyższa strategia dla 4 różnych przypadków przyszłości ekonomicznej:
I. wariant weimarski (hiperinflacja) - inverse ETF'y tracą (bo rosną indeksy na giełdzie), ale wzrost wartości srebra/złota po wielokroć przewyższa straty na inverse ETF'ach. Ostatecznie - solidny zysk.
II. koszmar Bena Bernanke (deflacja) - złoto/srebro tracą nominalnie, ale spadają też notowania na giełdzie, co przekłada się na solidne wzrosty wartości inverse ETF'ów (zwłaszcza Ultrashort (2x) i Ultrapro (3x)). Ostatecznie - solidny zysk (mimo strat na złocie/srebrze).
III. niezbyt dotkliwa recesja i niewielka inflacja - niewielkie wzrosty na złocie/srebrze oraz inverse ETF'ach. Ostatecznie - zysk (choć ciężko powiedzieć jak wielki).
IV. powrót hossy (najmniej prawdopodobny) - giełdy rosną jak na drożdżach, a złoto/srebro i inverse ETF'y wykazują solidne straty.
W każdy razie trzeba mieć na uwadze dwie zasadnicze kwestie:
- pozytywną korelację między inflacją, a wzrostami wycen akcji na giełdzie (co oczywiście nie oznacza, że inflacja na poziomie 5% spowoduje proporcjonalne wzrosty rzędu 5% na giełdzie)
- oraz zgodnie z tym co pisał Fritz Machlup w "Giełda, kredyt, kapitał", dostarczyciele dyspozycji kapitałowej będą wybierać okazje, które oferujące najwyższy procent - jeśli na giełdzie będzie do zgarnięcia największy procent, to będą lokować swoje środki na giełdzie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
http://www.24hgold.com/english/news-gold-silver-inflation-s-not-the-only-way-easy-money-destroys-wealth.aspx?article=5874336716H11690&redirect=false&contributor=Frank+Shostak
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
robster134
Pomóżcie to zatrzymać aby korpo nie stało ponad lokalnym prawem...
http://www.wykop.pl/link/2190060/100-tys-podpisow-przeciwko-ttip-zebrano-szybko-zbierze-sie-milion/
http://stop-ttip.org/podpis/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Dante
http://www.topyields.nl/
http://faststockcash.com/how-to-invest-money/best-stocks-to-invest-in/
http://www.dividend-stocks.com/dsMain.aspx?id=18
http://www.nasdaq.com/dividend-stocks/
http://www.dividend.com/dividend-stocks/high-dividend-yield-stocks.php
http://www.topyields.nl/Top-dividend-yields-of-TSX60.php
http://www.topyields.nl/Top-dividend-yields-of-FTSE100.php
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Dalej uważam, że deflacja będzie tylko krótkim przystankiem na drodze do hiperinflacji gdy dane zmuszą BC do druku. A to że będą drukować jest w zasadzie pewne przynajmniej w USA. W Polsce pewnie też jako, że KNP do władzy się nie dopcha chociaż po ich programie można sądzisz, że też mogliby ratować się drukiem.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Cygan
Sam ostatnio zastanawiam się w co inwestować w przypadku przeceny na rynkach, i o ile podobnie jak Ty myślę o spółkach dywidendowych notowanych na giełdach w USA, o tyle nie jestem do końca przekonany aby większość oszczędności pakować w spółki, których kurs wyrażony jest w usd. Co w przypadku spadku wartości dolara? Niech usd/pln poleci w dół o 20% - jesteśmy 20% w plecy. Jak sobie radzić z ryzykiem walutowym w tej materii?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mr_bean
"na koniec ciekawostka brakuje mieszkań to ja sie pytam co to jest: The 2011 Census lists the number of empty homes to be around 230,000 (excluding the 60,000 holiday homes), around 26% of which are apartments."
Problem w Irlandii jest taki, ze istnieje masa niechcianych domow i mieszkan w niechcianych okolicach. Tam ceny nie ida w gore, tyko w dol i to znacznie. Owszem jest rowniez niedobor domow, ale w dobrych okolicach i to winduje ceny w kosmos ponownie. Sproboj kupic dom np w Dundrum.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
BenyRBH
Nie ma teraz głowy i czasu żeby szukać linków, ale jesli mieszkasz w irlandii pamiętasz jaki był krzyk parę lat temu że wyburzają domy. Woleli to niż zmiejszyć cennę nieruvchomości. Ostatnio chyba w sierpniu lub wreśniu AIB i BOI wrzucili na rynek 1500 czy 1600 mieszkań w Dublinie. Myślę że mają jeszcze więcej, teraz do końca roku bedzie szał zakupów bo od stycznia zeby cos kupić trzeba będzie mieć 20% wkładu, banki będa mogły udzielić pożyczki tylko na do wyskości 80% wartości nieruchomości, nie bedzie ludzi na nie po prostu stać. Nie będzie chetnych na zakup. Chata warta 300k a ty musisz wyłozyć 60 k, ilu z nich ma takie oszcędności ? smiem sądzić ze bardzo mało, bo do niedawna obowiązywał model wszytsko na kredyt-mieszkanie, samochód, wakację. szkoda taki piękny kraj do życia był jeszcze do niedawna-małe podatki, mała biurokracja, łatwośc założenia firmy ehhhhh, te pozyczki z EBC i MFW wykończą ta pracowita gospoadarkę(nie ludzi :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mr_bean
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
dibox
"Prawdziwym wygranym w takim czasie nie są osoby, których wartość kredytu spadła w skutek hiperinflacji, lecz osoby, które posiadają kapitał, za który mogą nabyć wiele aktywów po bardzo atrakcyjnych cenach."
OK, tak więc w czasach "normalnych" mam 300tys złotych na koncie (kapitał). Nadchodzą czasy "hiperinflacji", kiedy to bochenek chleba zaczyna kosztować 300tys złotych. W jaki więc sposób ja jestem wygranym? Jakie to aktywa mogę nabyć za te bezwartościowe banknoty? Z góry dziękuję za chociaż 1 zdanie nakierowujące mnie na zrozumienie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Dante
Po pierwsze, kredyt jest zobowiązaniem, które należy uregulować - w prawdzie podczas hiperinflacji spada realna wartość jaką musimy oddać bankowi (zakładając, że mamy do czynienia z kredytem ze stałą stopą procentową), ale nikt nam nie gwarantuje, że na skutek działalności banku centralnego oraz wdrożenia nowych regulacji nie dojdzie do załamania podaży pieniądza i szybkiego przejścia z hiperinflacji do deflacji (czyli koszmaru dla kredytobiorców).
Po drugie, środki pieniężne wchodzą w skład kapitału, ale nie każdy kapitał to środki pieniężne!
http://mfiles.pl/pl/index.php/Kapita%C5%82
Autorowi prawdopodobnie chodziło o kapitał, który w czasie hiperinflacji skutecznie broni się przed utratą wartości i który w razie konieczności można szybko upłynnić w celu uzyskania środków pieniężnych.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
dibox
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
alexbagrowska
Belka: W ciągu 2 lat inflacja nie osiągnie 1,5 proc.
2014-10-13 07:15
W ciągu 2 lat inflacja nie osiągnie 1,5 proc. - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prezes NBP, Marek Belka.
"(...) w perspektywie dwóch lat inflacja nie osiągnie dolnej granicy celu, czyli 1,5 proc. To ta bardzo niska inflacja jest właśnie przyczyną naszej decyzji o obniżce stóp. Tej decyzji nie byłoby jednak, gdyby nie pogorszyły się ostatnio perspektywy wzrostu PKB" - powiedział.
Belka zaprzeczył, że październikowa decyzja jest początkiem serii obniżek.
"Całkowicie błędne założenie - to może być tylko jeszcze jedna obniżka" - powiedział. (PAP)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00