W ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z bardzo silnymi wzrostami cen metali szlachetnych. Niewątpliwie miała na to wpływ zmiana polityki banków centralnych. FED po listopadowej panice na rynkach akcji wycofał się z dalszych podwyżek stóp procentowych. EBC wytrzymał bez dodruku raptem dwa tygodnie po czym powrócił do psucia waluty pod inną postacią. Co więcej banki centralne na całym świecie dały czytelny sygnał iż potrzebujemy wyższej inflacji (idiotyzm !!!!) oraz że musimy ponownie obniżyć stopy i wznowić dodruk aby rozruszać gospodarkę (kolejny idiotyzm). Taką politykę stosowano w Japonii przez dwadzieścia lat zwane dziś zmarnowanymi dekadami. Jak to mawiał Albert Einstein - „Szaleństwem jest robić wciąż to samo ale oczekiwać innych rezultatów”. W każdym razie zmierzamy do sytuacji w której będzie nam rosła inflacja podczas gdy banki centralne będą utrzymywać skrajnie niskie stopy procentowe.


Co to oznacza w praktyce?


A no to, że negatywne rzeczywiste stopy procentowe staną się jeszcze bardziej negatywne. W przełożeniu na polski oznacza to, że odsetki od obligacji czy lokat będą niższe od inflacji. W takim właśnie otoczeniu najsilniej rośnie cena złota. To że ostatecznie banki centralne powrócą do dodruku było oczywiste ze względu na skalę zadłużenia na każdym poziomie. Jedyną niewiadomą było pytanie kiedy dokładnie. Dążę do tego, że to co możemy i powinniśmy zrobić to skupić się na fundamentach dzięki czemu możemy przewidzieć pewne trendy i uzbroić się w cierpliwość.

Piszę o tym w kontekście polskiej giełdy, która pewnie w perspektywie kilku max kilkunastu miesięcy osiągnie dno po czym wejdzie w kilkuletni okres silnych wzrostów. Przesłanek przemawiających za takim scenariuszem jest niemiara. Piszę o tym już dziś aby przygotować Was mentalnie to wejścia na rynek w skrajnie trudnym momencie. Momencie gdy wszędzie na około słyszymy negatywne dane z gospodarki, a wśród inwestorów panuje strach. Na taki moment powinniście już dziś się przygotowywać gdyż jeżeli z obecnych wycen zejdziemy jeszcze kolejne 15-20% do odbicie w pierwszej fazie wzrostów może być równie spektakularne jak w 2009 roku.

Czemu GPW będzie liderem wzrostów kolejnej hossy?


1. Potężne dysproporcje w wycenach

Podczas obecnej hossy trwającej już ponad 10 lat kapitał migrował głównie na rynki rozwinięte w szczególności do USA. Jak widzicie poniżej wyceny akcji globalnych (World) wskazują na silne przewartościowanie z CAPE na poziomie 23,5. Jeszcze droższe są akcje w USA. Na ich tle dobrze wyglądają neutralnie wycenione akcje w krajach rozwijających się.

Na szczególną uwagę jednak zasługują akcje z naszego regionu - Emerging Europe obejmujące: Polskę, Rosję, Czechy, Słowację, Bułgarię i Rumunię. Akcje w naszym regionie są obecnie bardzo tanie i gdybyśmy mieli takie wyceny po okresie paniki na rynkach to bez wachania zainwestowałbym w nie pokaźny kapitał. Uważam jednak, że ze względu na silne spowolnienie gospodarcze tanie akcje staną się jeszcze tańsze, a polska waluta osłabi się jeszcze kilkanaście procent dając inwestorom bardzo dobry punk wejścia.


2. Akcje akcjom nie równe.

Obecnie na polskim rynku mamy do czynienia z dość silnymi dysproporcjami w wycenach. Mianowicie najdroższe są akcje największych spółek wchodzących w skład WIG20. Znacznie atrakcyjniej wyglądają spółki średnie. Bardzo tanie są natomiast akcje najmniejszych spółek w ramach sWIG80. Nie dość, że mają P/E poniżej 10 to jeszcze wypłacają 3,35% dywidendy co jak na dzisiejsze standardy jest bardzo przyzwoitym poziomem.

W tym momencie od razu muszę zaznaczyć, iż z mojego doświadczenia wynika, że w pierwszej fazie hossy najsilniej rosną akcje dużych spółek. Związane jest to z przepływem kapitału określanego jako smart money. Najwięksi gracze widząc atrakcyjny rynek inwestują w niego poprzez dostępne instrumenty, które w zdecydowanej większości zapewniają ekspozycję wyłącznie na największe spółki. Z czasem dopiero pod trend podłączają się mniejsi gracze koncentrując się na mniejszych i zazwyczaj atrakcyjniej wycenionych spółkach.


3. Co robi polski Smart Money?

Bardzo atrakcyjne wyceny polskich spółek dostrzegają także najwięksi gracze. Zdają oni sobie sprawę, że tak niskie wyceny nie utrzymają się długo. W ciągu niespełna dwóch ostatnich lat Michał Sołowow, Dominika Kulczyk, Roman Karkosik czy Zygmunt Solorz przeprowadzili właśnie skup akcji własnych. Oznacza to, że albo za prywatne pieniądze dokupują akcji kontrolowanych przez siebie przedsiębiorstw albo skupują akcje całkowicie aby wycofać spółkę z giełdy. Tak postępują ludzie, którzy wiedzą co robią i nie mówię tu o pokazowych działaniach a transakcjach, których łączna wartość zbliża się do 4 mld zł.


4. Wyceny akcji oczami międzynarodowych inwestorów.

Zarządzający aktywami o znacznej wartości szukając atrakcyjnego rynku akcji biorą pod uwagę dwie rzeczy. Wyceny akcji co opisałem powyżej oraz kurs waluty. Te dwie zmienne mają ogromny wpływ na nasz wynik z inwestycji. Jeżeli cena akcji się nie zmieni ale wzrośnie kurs lokalnej waluty to tak czy tak mając dolara jako wspólny mianownik dla naszych międzynarodowych inwestycji wychodzimy na plus. W idealnym otoczeniu inwestujemy w tanie akcje pod względem fundamentalnym wyceniane jednocześnie w silnie niedowartościowanej walucie.

Globalni gracze jeszcze do niedawna mieli dwa ETF’y przez które mogli inwestować na polskim rynku. Mowa o EPOL (iShares’a) oraz PLND (Vaneck’a). Oba denominowane w dolarach. Ze względu jednak na niskie zainteresowanie do dziś uchował się tyko EPOL. Problem jest jednak taki, że jego historia sięga max do 2010 roku, a moim celem jest pokazanie Wam wyceny polskich akcji w dolarze jednocześnie w możliwie jak najdłuższym czasie. W tym celu posłużyłem się wykresem WIG20 wyrażonego w amerykańskim dolarze.

W latach 2003 - 2008 dla międzynarodowych graczy inwestycja w polski rynek akcji przełożyła się na zysk rzędu 500% na co złożyły się zarówno wzrost cen akcji jak i umocnienie polskiej złotówki względem dolara. Zyski zapewne były większe gdyż przedstawiony indeks nie uwzględnia dywidend wypłacanych przez 5 lat.

Obecnie wyceny WIG20 w ujęciu dolarowym znajdują się 65% poniżej poziomów z 2007 roku. W ujęciu realnym ujmującym dewaluację dolara wynikającą z inflacji znajdują się jeszcze niżej. W ramach ciekawostki czerwoną ramką zaznaczyłem Wam poziomy przy których pewnie dokonam większych zakupów. Abyśmy je osiągneli powinny obniżyć się wyceny akcji. Może także osłabić się dalej złotówka względem USD. Jeżeli jednak dojdzie do większej paniki to zrealizują się oba scenariusze co sprawi, że polskie akcje staną się mega atrakcyjne. Dla mnie będzie to idealny moment aby pozbyć się dolarów czy franków szwajcarskich i obkupić się w akcje mając w głowie, że po tym jak dokonam zakupów ceny mogą jeszcze przez jakiś czas spadać. Dla mnie jednak jest to inwestycja na lata jak kiedyś Gazprom, a nie łapanie dołka po to aby pozbyć się akcji z 10% czy 20% zyskiem.


5. Globalna migracja kapitału.

O tym jak kapitał migruje pomiędzy rynkami rozwijającym się a USA pisałem wielokrotnie. W kontekście dzisiejszego artykułu jest to jednak bardzo ważne. Jak widzicie w ostatnim cyklu kapitał trafiał głównie do USA wzmacniając jednocześnie dolara. Obecna sytuacja pod wieloma aspektami przypomina rok 2000. Jeżeli historia podobno się nie powtarza ale jej znajomość bardzo ułatwia prognozowanie przyszłości. Wnioski wyciągnijcie sami.

W tym momencie niektórzy z Was mogą pomyśleć: dobrze, ale Polska nie jest już krajem rozwijającym się. Awansowano nas do grupy krajów rozwiniętych. Ja w tym widzę tylko pozytywy. Dla inwestorów GPW nadal jest postrzegana jako jeden z krajów Europy Środkowo - Wschodniej lecz dzięki statusowi kraju rozwiniętego znacznie spadło ryzyko inwestycyjne. Co więcej obecny rząd na każdym kroku stara się zadowolić międzynarodową finansjerę w efekcie czego atak na walutę naszego kraju jak tem przeprowadzony niedawno na Turcję jest bardzo mało prawdopodobny.


6. Wzrost gospodarczy

Polska gospodarka mimo chorej polityki rozdawnictwa póki co trzyma się dobrze. Mamy bardzo wysoki wzrost PKB wynoszący 4,7% rok do roku w porównaniu do 1,1% dla Strefy Euro. Na tle Europy przyzwoicie wygląda także sytuacja demograficzna po uwzględnieniu migracji dobrze wykształconych i bardzo zbliżonych kulturowo Ukraińców. Zadłużenie kraju także jest na przyzwoitym poziomem względem „konkurencji”. Wszystko to sprawia, że Polska stała się atrakcyjnym miejscem do ulokowania kapitału dla potencjalnych inwestorów.

Co ważne jako jeden z nielicznych krajów posługujemy się własną walutą, która w otoczeniu potencjalnego spowolnienia gospodarczego natychmiast się osłabia co daje tymczasowy impuls łagodzący skutki kryzysu. Polska złotówka pełni rolę pewnego stabilizatora. Jak jest to istotne pokazuje grafika obrazująca wzrost gospodarczy w Europie tuż po ostatnim kryzysie.


7. Migracja gigantycznego kapitału z Izraela.

W 2012 roku Henry Kissinger osoba mająca kolosalny wpływ na globalną politykę w przypływie szczerości zakomunikował, iż za 10 lat nie będzie Izraela. Chwilę później w podobnym tonie wypowiedział się Rotschild (nie pamietam który). Nie są to osoby, które bawią się w przewidywanie przyszłości. Oni ją kreują.

Trzy lata temu rozpoczął się trend migracji kapitału z Izraela do Polski. W pierwszej kolejności emisariusze odpowiednich rodzin wykupowali ziemie, przedsiębiorstwa czy nieruchomości. Z czasem migracja się nasiliła. Dziś sami wiecie jak wygląda sprawa powrotu Żydów do Polski oraz ustawa 447. Z mojej strony chcę tylko zwrócić uwagę na fakt, że dla gospodarki jako całość migracja tak gigantycznego kapitału może bardzo pozytywnie wpłynąć na wzrost gospodarczy oraz wyniki spółek giełdowych. Czy pozytywnie wpłynie to na jakość życia przeciętnego Polaka pozostawiam bez odpowiedzi.


8. Zmiany polityki NBP

Polityka prowadzona przez Narodowy Bank Polski niczym się specjalnie nie wyróżniała przez ostatnie lata. Na przestrzeni jednak ostatnich trzech miesięcy doszło do kolosalnych zmian, które mogą mieć wpływ na rynek akcji.

a) Zakupy złota

Przez lata NBP posiadał rezerwy złota wynoszące 112 ton. Zakupy przeprowadzone w ostatnich miesiącach sprawiły że obecnie rezerwy złota wynoszą już 228 ton. Jest to bardzo ale to bardzo dobry ruch. Rezerwy banków centralnych w zdecydowanej większości stanowią waluty obce jak dolar czy euro. W sytuacjach kryzysowych kiedy to gwałtownie spada wartość lokalnej waluty bank centralny w teorii powinien sprzedawać waluty obce i w ten sposób stabilizować kurs. Gdy pod koniec 2016 roku przeprowadzono atak na polskiego złotego aby dezaktywować opcje walutowe NBP nie podjął żadnych działań do czasu gdy kurs USD przekroczył 4,25 a EUR 4,50. Z drugiej strony bank centralny peryferyjnego kraju jakim jest Polska rzadko kiedy na szanse w starciu z globalnym kapitałem spekulacyjnym. Innymi słowy zwiększenie rezerw złota jest bardzo dobrym krokiem, który może w przyszłości pomóc stabilizować kurs waluty lub w razie większych zawirowań w systemie monetarnym ustabilizować kurs złotówki na wyższym poziomie.

Swoją drogą pojawiły się spekulacje mówiące, iż polskie złoto zdeponowane w Londynie stanowi „zabezpieczenie” pewnych roszczeń wynikających z pewnej ustawy o której ostatnio głośno. Pytanie ile w tym prawdy?

b) Zapowiedzi bankierów centralnych

Kolejna zmiana polityki ze strony NBP dotyczy planowanych zakupów akcji. Jeszcze do 2008 roku jedynymi zadaniami banków centralnych było regulowanie podaży waluty oraz wysokości stóp procentowych. Na przestrzeni dekady najważniejsze banki centralne zaczęły bawić się w fundusze hedgingowe skupując wszelkiej maści aktywa i wypaczając całkowicie mechanizmy rynkowe. NBP, który jeszcze do niedawna nie angażował się w takie działania zamierza to zmienić co sygnalizują członkowie zarówno banku jak i Rady Polityki Pieniężnej. To jest chore!!! Grupa bankierów przy pomocy waluty, którą mogą kreować poza wszelką kontrolą będzie skupować akcje podnosząc lub obniżając ich kurs w zależności od swojego widzi mi się. Członkowie NBP dostaną zabawkę przy pomocy której będą manipulować kursami akcji prowadzą prywatnie front running (wyprzedzające ruchy). Mimo, że takie działania uważam, za skrajnie szkodliwe to dodatkowy kupiec jakim będzie NBP pozytywnie wpłynie na wyceny spółek giełdowych co jest kolejnym czynnikiem potwierdzającym dobre perspektyw dla GPW.

9. Czy zatem kupować polskie akcje już teraz?


Moim zdaniem nie. Praktycznie każda duża gospodarka na świecie silnie spowolniła i nie specjalnie widać aby trend ten miał się odwrócić. Bardzo dobrze sytuację gospodarczą jak i perspektywy dla akcji obrazuje poniższa grafika.

No tak ale przecież FED rozpoczął już proces obniżek stóp procentowych co rzekomo pomoże wynieść ceny akcji na nowe maksima jak się spekuluje. Może Was zdziwię ale do spadków dochodziło właśnie w okresie obniżek a nie podwyżek stóp procenowych co doskonale potwierdza poniższa grafika.

Kolor niebieski odzwierciedla wysokość stóp procentowych w USA. Kolorem czerwonym zaznaczyłem okres spadków cen akcji.

Wracając jednak do gospodarki, Niemcy, nasz największy partner handlowy wpadł w recesję. Nic w tym dziwnego skoro największą część gospodarki stanowi eksport w którym 20% udział ma sektor motoryzacyjny, który jako pierwszy odczuwa skutki globalnego spowolnienia. Mówiąc wprost spowolnienie u naszego zachodniego partnera za moment zacznie być odczuwane m.in. i w Polsce przekładając się na spadek PKB i być może obniżkę oceny przyznawaną przez największe agencje ratingowe. Jak to się przełoży na wyceny akcji jak i kurs złotówki chyba już wiecie?


Podsumowanie


Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe czynniki, nie mam dużych wątpliwości, iż polska giełda zapewne obok Rosji czy Turcji będzie jednym z liderów wzrostów w trakcie kolejnej hossy. Piszę jednak o tym gdyż dla wielu z Was ma ona szczególne znaczenie. Każdemu z nas dużo łatwiej znaleźć informacje czy to na temat spółek, wskaźników czy wielu innych przydatnych rzeczy. Bariery językowej nie przeskoczymy i tyle.

Bardzo ważne jest jednak zrozumienie obecnej sytuacji i groźby spadków. Jeżeli pojawią się one w USA jak pod koniec zeszłego roku to przełożą się także negatywnie zarówno na wyceny spółek na GPW jak i kurs polskiej waluty. Strach na rynkach już widać zarówno po wycenach walut określanych jako safe haven oraz rentowności obligacji (im niższa tym większa niepewność wśród inwestorów). Z czasem jednak panika na rynkach zostanie podobnie jak pod koniec roku wykorzystana do uzasadnienia wznowienia dodruku. Nie będzie to jednak 60 mld czy 80 mld miesięcznie lecz najprawdopodobniej banki centralne określą „optymalną” rentowność obligacji rządowych co prostym językiem oznacza drukujemy tyle ile potrzeba. W Japonii czy strefie euro pewnie będzie ona pomiędzy 0-0,5% dla dziesięciolatków. W USA zapewne pomiędzy 1 - 1,5% w zależności czy będą to obligacje 10-cio czy 30-cio letnie. Póki co od początku roku ich rentowność spadła do 1,68% i 2,16% odpowiednio. Jak na rynek „bezpiecznych” obligacji jest to horrendalna zmiana.

Wysoką inflacją w takim otoczeniu uda się zdewaluować znaczną część długu. Jednocześnie tak niskie odsetki od obligacji będą nasilać migrację kapitału na rynek akcji. Ostatecznie akcje płacące 3-4% dywidendy są bardzo atrakcyjne w porównaniu do obligacji płacących mizerne 1% odsetek.

Nim jednak do tego dojdzie czeka nas raczej trochę zawirowań i na to powinniście się mentalnie przygotować. Obserwujcie sytuację, wyceny akcji oraz kurs złotówki bo w pewnym momencie przyjdzie dobry moment na zamianę dolarów oraz franków na polską walutę i obkupienie się w tani akcje. Pamiętajcie jednak, że zazwyczaj najlepszy moment na zakupy to moment tuż po panice, kiedy to wszyscy na około wieszczą kolejne spadki. Obyście wtedy mieli wystarczająco odwagi aby podjąć działanie. Odwaga zaś przychodzi wraz z wiedzą. Pamiętajcie o tym.


Trader21