"Gdyby amerykańskie kompanie naftowe mogły inwestować i produkować ropę w Wenezueli, miałoby to duży wpływ na gospodarkę Stanów Zjednoczonych" – John Bolton, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa, styczeń 2019 roku


Wenezuela dysponuje największymi na świecie złożami ropy naftowej. Mając tak ogromne zapasy najważniejszego surowca, kraj ten powinien kwitnąć. Rzeczywistość wygląda jednak zupełnie inaczej.

Problemy Wenezueli wynikają w dużej mierze z dwóch zmian, które miały miejsce na początku XXI wieku. Po pierwsze, ówczesny przywódca Wenezueli Hugo Chavez postanowił w dużej mierze znacjonalizować sektor naftowy, ograniczając pole do robienia biznesu Amerykanom. Po drugie, obaj przywódcy Wenezueli (najpierw Chavez, a potem Nicolas Maduro) uznali, że stworzą socjalistyczny raj, co oczywiście zniszczyło tamtejszą gospodarkę.

Dziś Wenezuela pogrążona jest w kryzysie, co w dużej mierze łączy się z polityką tamtejszego rządu. Z drugiej strony, dokumenty które niedawno ujrzały światło dzienne pokazują, że Stany Zjednoczone krok po kroku wykonują plan, który ma doprowadzić do obalenia Maduro i ustanowienia władz uzależnionych od USA.


Raport obserwatora ONZ


Zanim przejdziemy do szczegółów amerykańskiej operacji o kryptonimie „Masterstroke”, streścimy krótko raport niezależnego eksperta ONZ na temat sytuacji w Wenezueli. Został on opublikowany w sierpniu 2018 roku. Jego autorem jest Alfred de Zaya, ekspert wyznaczony przez ONZ do przeanalizowania sytuacji w Wenezueli i Ekwadorze.

Naszym zdaniem raport ten pozwala spojrzeć na sytuację w Wenezueli z nieco innej perspektywy. Być może właśnie dlatego został opublikowany przez zaledwie jeden istotny dziennik – brytyjski The Independent.

Wybrane cytaty z raportu:

„W przypadku rządu w Wenezueli, za dużą rolę odgrywają ideolodzy. Brakuje natomiast specjalistów, którzy byliby zdolni poprawić poziom zarządzania krajem. Efektem jest m.in. korupcja, która dotyczy zarówno przedstawicieli rządu, międzynarodowych korporacji, jak i przedsiębiorców.”

„Na przestrzeni ostatnich 60 lat, niekonwencjonalna wojna ekonomiczna była prowadzona przeciwko Kubie, Chile, Nikaragui, Syrii oraz Wenezueli. Działania miały na celu doprowadzenie gospodarek do upadku, co z kolei umożliwiałoby zmianę rządu i wprowadzenie nowego modelu państwa. Aby zdyskredytować poszczególne rządy, zdecydowano się nagłaśniać ich niepowodzenia w zakresie ochrony praw człowieka. W ten sposób „prawa człowieka” stały się bronią w konflikcie, co nie powinno mieć miejsca.”

„Zapis o nieingerowaniu w sytuację niezależnych państw, jest częścią prawa międzynarodowego i został zatwierdzony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ.”

„Sankcje nałożone przez Obamę i Trumpa (a także działania Kanady i UE) były pośrednią i bezpośrednią przyczyną braku leków takich jak insulina czy antyretrowirusów. Wynikające z sankcji opóźnienie w dystrybucji leków doprowadziły do wielu zgonów. Wspomniane sankcje są sprzeczne z obowiązkami państw w zakresie ochrony praw człowieka. Mogą stanowić zbrodnie przeciwko ludzkości i powinny być rozpatrzone przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Dochodzenie byłoby tutaj zasadne, ale geopolityczna pozycja sądu może uniemożliwić jakiekolwiek działania.”

„Współczesne sankcje ekonomiczne oraz blokady można porównać do średniowiecznych oblężeń miast, co zmuszało zaatakowanych do poddania się. Sankcje stosowane obecnie działają jednak na większą skalę i próbują powalić na kolana nie miasta, ale całe suwerenne kraje. Dodatkowo, współczesnym działaniom towarzyszą „fake newsy” i agresywne kampanie PR-owe, które sprawiają, że napadanie na inny kraj wydaje się światu uzasadnione.”

„W związku z tym, że społeczeństwo w Wenezueli jest podzielone, naszym celem powinno być wspieranie dialogu między rządem a opozycją. Jednocześnie przywódcy opozycji Antonio Ledezma i Julio Borges w niedawnej podróży po Europie wzywali do nakładania dalszych sankcji oraz wojskowej „humanitarnej interwencji”.”

„W Wenezueli nie mamy jeszcze kryzysu humanitarnego, natomiast panuje głód, pogarszają się nastroje, ludzie uciekają z kraju. Ważne jest by dostrzegać przyczyny kryzysu, łącznie z elementami pomijanymi (sankcje, sabotaże).”

„Kryzys w Wenezueli ma inną specyfikę niż humanitarne kryzysy w Gazie, Jemenie, Syrii, Iraku, Mali czy Somalii. Wystarczy zwrócić uwagę, że kiedy Wenezuela w 2017 roku poprosiła o pomoc medyczną Globalny Fundusz na rzecz walki z AIDS i Malarią, prośba została odrzucona gdyż „państwo wciąż jest uznawane za kraj ze stosunkowo wysokimi dochodami, co nie kwalifikuje Wenezueli do otrzymania wsparcia”.

Cytowany wyżej raport z czasem przestał widnieć na stronie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ukryła go sama organizacja. Dokument jest jednak wciąż możliwy do znalezienia w sieci.


Operacja Masterstroke


Kryptonim „Masterstroke” odnosi się do amerykańskiego planu obalenia prezydenta Nicolasa Maduro. Strategia została stworzona na przełomie 2017 i 2018 roku, a następnie podpisana 23 lutego 2018 roku przez Kurta Tidda, dowódcę amerykańskiego dywizjonu odpowiedzialnego za operacje w Ameryce Południowej.

Na początku dokumentu, autorzy stwierdzają, że demokracja ponownie odzyskuje wpływy w Ameryce Południowej (przykładami są Argentyna i Brazylia).

Następnie treść dotyczy już samej Wenezueli, która jest bardzo osłabiona (autorzy nie wspominają słowem o wpływie sankcji, które opisał ekspert ONZ). Z dokumentu wynika, że chaos w Wenezueli ma być dla administracji Trumpa idealną okazją, by wykazać się działaniami na rzecz wzmocnienia demokracji i bezpieczeństwa.

W dalszej części zawarto elementy działań wojskowych, dyplomatycznych, a także zasady prowadzenia propagandy. Całość miałaby pozwolić na obalenie Maduro.

Wśród sposobów działania wymieniono:

- nasilenie odpływu walut zagranicznych z Wenezueli, wzmacnianie tendencji inflacyjnych,

- utrudnianie importu, zniechęcanie inwestorów zagranicznych tak długo, by sytuacja stała się nie do zniesienia dla samych Wenezuelczyków,

- zaostrzenie podziałów wśród osób będących u władzy,

- ośmieszanie Maduro i przedstawienie go jako maskotki Kuby, ostatecznie zmuszenie do negocjacji lub odejścia,

- powiązanie władz Wenezueli z handlarzami narkotyków, co osłabiłoby ich wizerunek na świecie,

- nawiązanie kontaktu z potencjalnymi sojusznikami w Wenezueli, w celu wywołania protestów, zamieszek, aktów kradzieży, napadów. Spowodowanie wydarzeń, które przyniosą ofiary śmiertelne, a następnie obarczenie lokalnego rządu winą za śmierć obywateli,

- doprowadzenie do sytuacji w której wszelkiej maści specjaliści i fachowcy będą uciekać z kraju, co jeszcze bardziej osłabi wewnętrznie Wenezuelę,

- doprowadzenie do niestabilnej sytuacji na granicy wenezuelsko-kolumbijskiej,

- wykorzystanie wsparcia sojuszniczych sił Brazylii, Argentyny, Kolumbii czy Panamy, mających doświadczenie w działaniach w gęsto zalesionych regionach,

- zapewnienie wsparcia ze strony Kolumbii, Brazylii, Guayany czy Curacao w obliczu napływu Wenezuelczyków do tych krajów (efekt kryzysu).


Działania w mediach:

- narracja dotycząca uzależnienia Maduro od Kuby,

- przedstawianie Maduro jako jedynego winnego całego kryzysu,

- upewnienie się, że zdjęcia i raporty z działań wojskowych są przed publikacjami zatwierdzane przez generalne dowództwo,

- utrzymywanie narracji o konieczności interwencji,

- usprawiedliwienie obalenia dyktatury poprzez wykorzystanie wszystkich środków i możliwości, jakimi amerykańska armia dysponuje w zakresie prowadzenie wojny psychologicznej.


To nie są nasze wymysły, to informacje pochodzące ze strategii amerykańskiej armii.


Wydarzenia z 2019 roku


Na początku tego roku wenezuelski parlament unieważnił zaprzysiężenie prezydenta Nicolasa Maduro (wybranego w zeszłym roku na drugą kadencję). W ustawie stwierdzono, że Maduro uzurpuje sobie władzę. Natychmiast po tej decyzji przewodniczący parlamentu Juan Guaido określił się tymczasowym przywódcą Wenezueli.

Reakcja świata była zdumiewająco szybka. Donald Trump natychmiast uznał Guaido przywódcą Wenezueli (zupełnie jakby wiedział co się ma wydarzyć). Ostatecznie w ślady Trumpa poszli przywódcy wielu innych krajów, mniej lub bardziej zależnych od USA.

W kolejnych tygodniach doszło do rozmów pomiędzy ważnymi osobistościami z najwyższych kręgów władzy w Wenezueli. Podczas spotkań zarówno przedstawiciele opozycji, jak i sprzymierzeńcy Maduro ustalali „podział wpływów” po obaleniu prezydenta. Jak wynika z informacji, dążono do umożliwienia Maduro odejścia w godny sposób.

Pod koniec kwietnia doszło do uwolnienia opozycjonisty Leopoldo Lopeza (skazanego na areszt domowy za rolę jaką odegrał podczas antyrządowych manifestacji w 2014 roku). Następnie 30 kwietnia Guaido opublikował video na którym był otoczony przez grupę żołnierzy, wspierał go również Lopez. Podczas nagrania przewodniczący parlamentu ogłosił, że odważni żołnierze odpowiedzieli na wezwanie Wenezuelczyków i są gotowi by obalić władze. CNN w swoich przekazach informował, że film został nagrany z „wyzwolonej” bazy wojskowej La Carlota w Caracas.

Wytworzono atmosferę wielkiego powstania, natomiast w ciągu kilku dni okazało się, że był to stek bzdur. W rzeczywistości podczas nagrania Guaido miał za sobą tylko maleńką grupkę żołnierzy i nie było tam żadnych jego zwolenników. Z kolei film kręcono na moście nad autostradą – żadna baza wojskowa nie została wyzwolona. Powstanie skończyło się tak samo szybko, jak się zaczęło. Lopez z rodziną znaleźli schronienie w ambasadzie Hiszpanii. Kilku żołnierzy uciekło do Brazylii, reszta została w Wenezueli – twierdzą, że zostali „wprowadzeni w błąd”.

Dzień później, 1 maja miała miejsce demonstracja na którą Guaido zapraszał swoich zwolenników od dłuższego czasu. Rząd Wenezueli nie podjął żadnych prób jego aresztowania – w ten sposób z pewnością tylko wzmocniłby popularność Guaido. Z kolei Amerykanie zostali z pytaniem: co poszło nie tak?

Najprawdopodobniej przygotowywany od tygodni przewrót objął zbyt dużo osób i Maduro ostatecznie zdołał się na niego przygotować. Charakterystyczne jest w jaki sposób do całego zdarzenia podeszli przedstawiciele administracji Trumpa. Sekretarz Mike Pompeo stwierdził, że Amerykanie preferowaliby pokojowe przekazanie władzy w Wenezueli, ale są przygotowani również na interwencję wojskową. Można byłoby odnieść wrażenie, że Pompeo mówił o jednym ze stanów USA, który nagle się zbuntował. A jednak – rozmowa dotyczyła suwerennego państwa z 32 mln mieszkańców.

Wygląda na to, że Guaido będzie nadal mocno wspierany przez USA i ich sojuszników. Nie można jednak powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Trudne chwile przeżywa John Bolton, doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa, który był jednym ze zwolenników planu obalenia Maduro. Teraz prezydent USA ma coraz większe zastrzeżenia co do pracy Boltona (wyrzucenie tego podżegacza wojennego byłoby dobrym krokiem Trumpa).

Coraz więcej spekuluje się o ewentualnej interwencji militarnej Stanów Zjednoczonych. Istnieją jednak solidne argumenty przeciwko takiej decyzji.

Po pierwsze, interwencja wojsk USA dla wielu Wenezuelczyków oznaczałaby jedno: „Maduro miał rację – Guaido jest maskotką Ameryki”. To zmobilizowałoby sporą część ludności do stawienia oporu.

Po drugie, jak zauważył Larry Wilkerson, były szef sztabu Colina Powella, jeśli wojsko amerykańskie wylądowałoby w Wenezueli, znaczna część armii wenezuelskiej przeniesie się w góry, na bardzo trudne do zdobycia wzgórza. Stamtąd będą prowadzić swoje operacje, a ich pokonanie będzie bardzo trudne. W podobny sposób przeciwko wojsko amerykańskim działali Wietnamczycy czy Talibowie.

Jak widać, interwencja zbrojna mogłaby przynieść Stanom Zjednoczonym więcej problemów niż pożytku. Z drugiej strony, istnieją takie grupy, którym na rękę jest by wojen było więcej i by trwały dłużej. Trudno o lepszy biznes.


Wnioski:


1. Swoją miłością do socjalizmu, Maduro sprowadził kraj na złą drogę. Efektem powinna być jednak rewolucja poprowadzona przez samych Wenezuelczyków, którzy ostatecznie obaliliby prezydenta. W obecnej sytuacji działania wywrotowe prowadzą w dużej mierze Amerykanie, którzy nie przejmują się tym ile ludzi zginie podczas protestów i zamieszek. Byłoby dużo lepiej, gdyby to Wenezuelczycy wzięli sprawy w swoje ręce.

2. Co prawda, próba zamachu stanu z 30 kwietnia się nie powiodła, ale zdecydowaliśmy się napisać tekst ze względu na szczegóły operacji „Masterstroke”. Pokazuje ona w jaki sposób przygotowuje się obecnie przewroty w innych krajach i jak wielką rolę odgrywają w tym wszystkim media.

3. Być może zapis planu USA o „doprowadzeniu do śmierci i zrzuceniu winy na rząd” da niektórym do myślenia w kontekście wydarzeń na majdanie w Kijowie, gdzie snajperzy strzelali do protestujących z pobliskich wieżowców.

4. Amerykanie wspominają, że w Wenezueli stosuje się „coraz bardziej populistyczne środki, które pomagają władzy utrzymać uprzywilejowaną pozycję”. To prawda. Warto dodać, że z identyczną sytuacją mamy obecnie do czynienia w świecie finansów pod kątem działań banków centralnych. Pod mądrze brzmiącymi nazwami wprowadzają oni rozwiązania, które już dawno określono polityką monetarną dla bogatych.

5. Slogany o ratowaniu demokracji wywołują uśmiech na twarzy. Przecież to dzięki wsparciu USA, władzę w Brazylii objął Michael Temer, który nigdy nie wygrał żadnych wyborów! Nie przeszkodziło mu to w pełnieniu funkcji prezydenta Brazylii w latach 2016-2019. Jego poparcie w 2017 roku wynosiło między 3% a 6%, co uczyniło go najmniej popularnym prezydentem w historii Brazylii. Demokracja pełną gębą.

6. Rozruchy i ewentualne przewroty w Wenezueli nie będą miały większego wpływu na cenę ropy, gdyż udział tego kraju w globalnej produkcji jest bardzo niski. Większy wpływ na sektor naftowy będzie miało to, kto położy rękę na wenezuelskiej ropie po uspokojeniu sytuacji. Jeśli chodzi o obecne wydarzenia to dla rynku ropy bardzo ważny jest również przebieg wydarzeń na linii USA – Iran. W tym wypadku sytuacja zaczyna robić się dość poważna.

7. Zapewne po stronie amerykańskiej znajdą się i tacy, którzy stwierdzą, że ich zaangażowanie w Wenezueli wynika tylko z troski o „prawa człowieka”. Niestety, przywódcy USA zapominają o tej kwestii, kiedy ich sojusznik (Arabia Saudyjska) bombarduje Jemen i utrzymuje tam stan kryzysu humanitarnego. Warto też pamiętać jak przebiegało poprawianie losu obywateli Afganistanu, Iraku czy Libii przez armię USA. Za każdym razem miały to być krótkotrwałe operacje, które przeradzały się w wieloletnie konflikty pochłaniające dziesiątki lub setki tysięcy ofiar.


Zespół Independent Trader


P.S. Nie chcieliśmy zawrzeć w głównym tekście zbyt wielu wątków, dlatego też jeden z nich przedstawiamy osobno.

Sporą rolę w przygotowaniu przewrotu w Wenezueli odgrywa obecna minister spraw zagranicznych Kanady Chrystia Freeland. Należy ona do osób które najaktywniej działają w ramach tzw. grupy z Limy, obejmującej 14 państw dążących do zmiany władzy w Wenezueli. W lutym Freeland z dumą informowała, że poparcie dla grupy z Limy wyraziło kilka kolejnych państw, głównie należących do „starej” Unii Europejskiej. Działania dyplomatyczne pani minister nabierają rozmachu, w czym z pewnością pomaga jej poparcie bardzo wpływowych osób. Coś nam mówi, że na temat Chrystii Freeland usłyszymy jeszcze nieraz, dlatego też poświęcimy parę akapitów jej historii.

Rodzina Chrystii Freeland (od strony matki) pochodzi z Ukrainy. Jej dziadek nazywał się Michaił Chomiak. Po wojnie wraz ze swoją żoną i dziećmi przeniósł się do Alberty w Kanadzie. Co robił w trakcie II Wojny Światowej? Freeland twierdzi, że jej dziadkowie z Ukrainy byli po prostu ludźmi poszkodowanymi w wyniku działań wojennych. Prawda wygląda jednak inaczej.

Dokumenty ujawnione niedawno przez IPN pokazują, że Michaił Chomiak zaangażował się w pomoc nazistom jeszcze zanim armia Hitlera zaatakowała Związek Radziecki. W pierwszej kolejności Chomiak został przeszkolony przez niemiecki wywiad, a następnie przejął aktywa żydowskiej gazety Nowy Dziennik (jej ostatni wydawca Moise Kanfer został zamordowany w obozie w Bełżcu w 1943 roku). Chomiak zajął się wydawaniem „Krakowskich Wieści”, które najpierw ukazywały się dwa, a potem trzy razy w tygodniu. Dziadek obecnej minister Kanady pełnił rolę redaktora naczelnego. W Internecie można znaleźć zdjęcia na których Chomiak baluje w okupowanym przez nazistów Krakowie.

Jak na wydawaną przez nazistów gazetę przystało, Chomiak przy każdej możliwej okazji opiewał zwycięstwa armii Hitlera oraz szczuł na Polaków i Żydów.

Pod koniec wojny Chomiak przeniósł się do Wiednia, gdzie dalej prowadził swoją „działalność”. Z kolei w 1945 roku wraz z rodziną wylądował w zachodnich Niemczech. Informacji na temat tego okresu jest już znacznie mniej.

Po wojnie władze w Polsce starały się odnaleźć Chomiaka. Wysiłki były podejmowane aż do 1984 roku! Nie wiedziano jednak, że Chomiak tuż po wojnie, wraz z rodziną (i z pomocą CIA) został przetransportowany do Kanady. Podobnie stało się z setkami innych Ukraińców wspierających armię Hitlera.

Rodziny się nie wybiera, w tym zakresie Freeland nie ponosi win za czyny dziadka. Problem w tym, że obecna minister spraw zagranicznych Kanady jest dumna z tego jak jej dziadek walczył o demokrację. Z kolei każde pytanie o jego kolaborację z nazistami uznaje za „rosyjską prowokację”. Chrystia Freeland podobnie jak jej dziadek uważa, że ma prawo decydować o przyszłości innych narodów. Biorąc pod uwagę jej poglądy i obecną pozycję, ma szansę zrobić wielką karierę.