W 1930 roku na terenie ZSRR rozpoczęto przymusową kolektywizację rolnictwa. To właśnie wówczas powstało pojęcie „kułak”, odnoszące się do chłopów stawiających opór wobec planów władzy radzieckiej. Wielu z nich straciło w tamtym okresie cały swój majątek i trafiło do obozów pracy.

Komuniści całkowicie zignorowali prawo własności. Ostatecznym efektem ich działań był tzw. Wielki głód, w trakcie którego zginęło od 6 do 10 milionów osób. Co najmniej 3,3 mln ludzi zmarło na terenie ówczesnej Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.

Czy w obecnych czasach podobna historia także może się wydarzyć? Oczywiście, pomysły komunistów zawsze przynoszą podobne skutki. W ostatnich miesiącach bardzo często w tym kontekście mówi się o Wenezueli. Znacznie mniej osób zdaje sobie sprawę, że wizja głodu staje się realna w Republice Południowej Afryki.

 

Po Apartheidzie

 

Ponad 20 lat temu, w efekcie wewnętrznych i zewnętrznych protestów, zakończył się w RPA apartheid. Nieco wcześniej, bo już na początku lat 90-tych rozpoczęto wypuszczanie z więzień członków Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), Kongresu Panafrykańskiego (PAC) oraz Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej (SACP). Wśród uwolnionych był m.in. Nelson Mandela, który w 1994 roku został prezydentem.

Koniec apartheidu i prezydentura Mandeli wzmocniły znaczenie czarnych w polityce. Bardzo szybko uznano, że niesprawiedliwością jest fakt posiadania zdecydowanej większości ziem przez białych. Wprowadzono zatem programy mające na celu „zwalczanie nierówności”. Działania szły jednak bardzo opornie. Po pierwsze, spośród czarnych którym dano wybór „ziemia czy pieniądze”, większość wybrała pieniądze. Wiele farm, które trafiły w posiadanie czarnych, ostatecznie zbankrutowało. Nie brakowało też przypadków kiedy czarni z powrotem odsprzedawali ziemię białym.

Problemy z redystrybucją ziemi w RPA nie mogły być zaskoczeniem. Z jednej strony mieliśmy farmerów, którzy zajmowali się uprawą ziemi od dziesiątek lat. Dysponowali zatem znajomością technologii pozwalających efektywniej produkować żywność. Z drugiej strony była ludność, która nie miała doświadczenia w zarządzaniu ziemią. W efekcie, po ponad dwóch dekadach redystrybucji, 70% ziem, które zmieniły właściciela leży dziś odłogiem.

 

Biały farmer wrogiem ludu

 

Niezależnie od marnotrawstwa związanego z redystrybucją ziem, w RPA nie zaprzestano demonizowania farmerów, zwłaszcza tych o białym kolorze skóry (przypadek podobny do kułaków w ZSRR). Co więcej, nienawiść do właścicieli farm tylko się nasila, przez co rośnie liczba zabitych farmerów. Z perspektywy rządzących jest to bardzo wygodne rozwiązanie – ostatecznie niezadowolona ludność mogłaby w trakcie któregoś z dziesiątek protestów zwrócić się przeciwko politykom. Tak się jednak nie stanie, gdyż gniew koncentruje się na farmerach. Ci z kolei traktowani są podobnie jak więźniowie w obozach koncentracyjnych za czasów II WŚ – ich śmierć po prostu nie ma znaczenia (nie jest nawet ujmowana w statystykach).

O skali problemu świadczyć mogą relacje osób działających w ramach organizacji Siostry Krwi, która na zlecenie rządu zajmuje się czyszczeniem miejsc zbrodni w RPA. Z ich słów wynika, że 18 lat temu do zabójstw na farmach dochodziło średnio raz na tydzień. Obecnie telefony w tej sprawie dzwonią codziennie. Tylko w latach 2012-2016 liczba zamordowanych farmerów wzrosła o 73%! Rozmówcy z Sióstr Krwi zwracają też uwagę, że podczas napadów na farmy nie chodzi o grabież majątku. Liczy się tylko morderstwo z możliwie największą skalą brutalności, wliczając w to metody takie jak topienie we wrzącej wodzie czy wydłubywanie oczu widelcem.

Morderstwa na farmach są kompletnie ignorowane przez rządzących. Dla przykładu, w RPA działa specjalna jednostka wyłapująca morderców. Kilka lat temu zdecydowano, że ma ona pomijać morderstwa przeprowadzane na farmach.

Państwo robi wiele, by uprzykrzyć życie białym farmerom. Po okresie susz w wiadomościach podaje się informacje o wsparciu materialnym dla producentów żywności. W rzeczywistości te pieniądze nigdy nie trafiają tam, gdzie powinny – zostają rozkradzione po drodze.

Przez ostatnie 24 lata w RPA zamordowano co najmniej 4 tysiące białych farmerów. Dramat właścicieli ziem trwa zatem od dłuższego czasu, jednak już za niedługo będzie to problem całego kraju. Wszystko za sprawą zmian przegłosowanych przez parlament Republiki Południowej Afryki na początku 2018 roku. Zgodnie z nimi, potrzebna jest jeszcze tylko drobna zmiana w konstytucji i już możliwe będzie odebranie farmerom ziemi bez jakiejkolwiek (!) rekompensaty. Na początek oznacza to zdecydowanie mniejszą motywację do pracy dla farmerów, którzy zdają sobie sprawę, że z dnia na dzień mogą zostać pozbawieni majątku. W dalszej perspektywie nowe prawo umożliwi przekazanie wielu farm w ręce czarnych, którzy zwyczajnie się na tym nie znają. W większości przypadków, farmy albo nie będą wykorzystywane tak dobrze jak było to do tej pory, albo po prostu upadną. RPA idzie zatem śladami rasistów z Zimbabwe za prezydentury Roberta Mugabe. Również w przypadku tego kraju podjęto walkę z nierównościami, której ofiarami w pierwszej kolejności byli biali farmerzy, a później komunistyczny pomysł uderzył w resztę kraju, który zaczął cierpieć głód.

Na szczęście dla Zimbabwe, pod koniec zeszłego roku długie rządy Mugabe ostatecznie dobiegły końca. Nowy prezydent Emmerson Mnangagwa postanowił namówić białych farmerów do powrotu. Oto jak witany był pierwszy z nich:

Czy w przypadku RPA prawdopodobne są podobne obrazki tuż po pierwszej fali głodu wywołanej grabieżą ziemi przez komunistyczny rząd? Raczej nie. Republiką Południowej Afryki rządzą dziś osoby, które uważają, że kontynuują dzieło swoich przodków zwalczających apartheid. Jeśli nawet ich idiotyczne pomysły doprowadzą gospodarkę do upadku, a społeczeństwo będzie głodować, to politycy po prostu będą prosić zagranicę o pomoc. Wymyślą przy tym dziesiątki powodów dla których RPA przechodzi przez trudny okres, ale własna chora duma nie pozwoli im przyznać, że doprowadzili do wymordowania tysięcy farmerów, którzy karmili miliony obywateli tego kraju.


Marne perspektywy dla randa

 

Wieloletnia polityka dyskryminacji białych farmerów oraz redystrybucji ziemi sprawiła, że spory majątek w RPA został zmarnotrawiony. Coraz mniejsza efektywność w produkcji żywności pozostawiła ślad w danych makroekonomicznych. O ile przez pierwszą dekadę po upadku apartheidu RPA było eksporterem żywności, tak później zaczęło stawać się importerem.

Jeszcze większym problemem, który negatywnie rzutuje na gospodarcze perspektywy kraju, jest fakt, że rządzący za nic mają prawo własności. Choroba komunizmu obecna u wielu polityków w RPA oznacza, że gospodarka tego kraju będzie z roku na rok coraz bardziej pogrążać się w marazmie. Kiedy tylko problemy gospodarcze zaczną się pogłębiać, rząd bez wahania podejmie decyzję o dodruku (czyt. niszczeniu) waluty. W ten sposób znacząco wzrośnie inflacja, a taki sposób okradania społeczeństwa „po cichu”, przechodzi zazwyczaj niezauważony.

Tak czy inaczej, poziom obecnej klasy rządzącej w RPA oznacza bardzo złe perspektywy dla tamtejszej waluty – południowoafrykańskiego randa. Pierwsze sygnały widoczne są już teraz, gdyż gospodarce RPA „udało się” wejść w recesję (dwa kwartały na minus – największe spadki produkcji w rolnictwie). Rand mocno osłabił się względem dolara, ale to dopiero początek. Naszym zdaniem RPA w kolejnych latach pójdzie w ślady Zimbabwe, a rand stanie się bezwartościowym kawałkiem papieru.

Jedynym wsparciem dla waluty RPA może okazać się odbicie na surowcach. Dlatego też osoby przewidujące taki scenariusz mogą zagrać na wzrost dolara australijskiego względem randa (AUDZAR). Są to dwie waluty surowcowe, jednak gospodarka Australii jest dużo bezpieczniejsza, z kolei w przypadku RPA dochody z surowców będą musiały z czasem być przeznaczone na import żywności.

Jeśli jednak ktoś uważa, że póki co na rynkach dominować będą spadki i deflacja, to najlepszym rozwiązaniem jest para USDZAR.  


Podsumowanie

 

Przypadek RPA pokazuje ile znaczy prawo własności. Póki to prawo jest respektowane – niezależnie czy chodzi o ziemię, czy o inne dobra – właściciel szanuje to, co do niego należy i stara się rozporządzać tym najlepiej jak potrafi. Przedsiębiorcy starają się wówczas rozwijać firmy, są w stanie zakładać rodziny i tworzyć miejsca pracy. Gospodarka staje na nogi. Jeśli jednak prawo własności staje się niczym, odbiera się przedsiębiorczym ludziom motywację do pracy. Dodatkowo, odstrasza to potencjalnych inwestorów. W takich warunkach gospodarka musi zacząć upadać, bezrobocie będzie rosnąć aż pojawi się problem głodu. Wówczas powstała wśród ludzi desperacja sprawia, że każdy pesymistyczny scenariusz może się wydarzyć. RPA tak naprawdę uratować może tylko cud.

Z tego względu czekamy na odpowiedni moment do tego, by rozpocząć grę pod osłabienie randa. Wychodząc poza rynek walut, warto pamiętać, że na terenie RPA działają kopalnie złota i platyny. Brak stabilności charakteryzuje zwłaszcza tą drugą grupę. Ewentualne problemy z wydobyciem metalu (większe niż obecnie) mogą doprowadzić do wybicia ceny, która jest teraz blisko wieloletnich minimum. RPA odgrywa w tym przypadku ogromną rolę – 68% produkcji platyny pochodzi właśnie stamtąd.

Osobną kwestią, która przychodzi nam do głowy po analizie sytuacji w RPA jest temat rasizmu. Wygląda to następująco:

W Europie biali są mordowani, giną w zamachach, drastycznie rośnie liczba gwałtów na białych kobietach.

W Afryce morduje się białych farmerów.

W USA zdecydowanie najczęściej mordują czarni.

Mimo to, zgodnie z medialną nagonką, to biali ludzie są jedynymi, którzy mają się czuć winnymi rasizmu. Tak działa poprawność polityczna, która jest nowoczesną formą cenzury. Ta cenzura działa tym lepiej, im więcej osób daje sobie wyprać mózg sfabrykowanymi informacjami. W efekcie poprawności politycznej chociażby w Europie mamy dziś miliony osób, które nie byłyby w stanie uwierzyć, że najbardziej rasistowskim krajem jest obecnie Republika Południowej Afryki, gdzie to biali są ofiarami.

Widzimy zatem jak ważne jest, by odrzucić mainstreamowe media, które ostatnio zaczęły nawet wprost dawać do zrozumienia, że o pewnych kwestiach mówić nie wolno (oglądajcie do końca).

Na koniec mała ciekawostka. W centralnej części RPA istnieje miejscowość o nazwie Orania. Jest ona silnie krytykowana, gdyż zgodnie z prawem, mieszkać na jej terenie mogą wyłącznie biali. Odpowiedni zapis został stworzony już w latach 90-tych, a sama miejscowość miała umożliwić Afrykanerom kultywowanie ich tradycji. Obecnie w Oranii mieszka ok. 1500 osób. To miejsce z niemal zerowym poziomem przestępczości. Orania ma też własną walutę zwaną ora. Obecnie trwają pracę nad wprowadzeniem jej cyfrowego odpowiednika.

 

Zespół Independent Trader