Kilka tygodni temu jeden z Czytelników posługujący się nick’iem „glupi” podesłał mi swoje przemyślenia nt. inflacji. (Dzięki Grzesiek). Po drobnych korektach publikujemy go poniżej. Tekst jest bardzo wartościowy zwłaszcza dla osób bez dużej wiedzy ekonomicznej. Ostatecznie podczas edukacji wpajano nam do głowy, że 3% inflacja jest pożądana i zdrowa dla gospodarki. Permanentna inflacja jest wygodna ale wyłącznie dla banku centralnego oraz zadłużonych po uszy zbankrutowanych rządów. Dla społeczeństwa jak i gospodarki skutki są zupełnie odmienne niż nam się to wydaje.
1. Brak pozytywnych efektów gospodarczych wynikających z inflacji
Waluta jest środkiem wymiany za usługi i towary. Sam wzrost ilości waluty w obiegu nie powoduje natomiast zwiększenia skali produkcji, ani też nie podnosi liczby usług.
2. Ogólny wzrost cen towarów i usług
To zjawisko jest bardzo często mylone z inflacją, czyli zwiększeniem bazy monetarnej.
W obiegu zawsze znajduje się określona ilość waluty oraz towarów i usług. Załóżmy, że w obiegu znajduje się 1 mln złotych. Za całą dostępną walutę można nabyć wszystkie towary i usługi. Dodruk waluty sprawia, że wzrasta jej ilość w obiegu (np. do 2 mln złotych), ale nie zmienia się poziom towarów i usług. Oznacza to, że relatywna siła waluty zmniejsza się. Aby nabyć wszystkie dobra i usługi potrzeba już nie 1 mln, ale 2 mln złotych. Zjawisko to określa się jako spadek siły nabywczej waluty.
W efekcie wartość pieniądza spada z biegiem czasu. Pieniądze schowane w skarpecie są warte coraz mniej, ponieważ w międzyczasie zwiększa się ogólna ilość waluty w obiegu. Dla przykładu: od powstania FEDu w 1913 roku, amerykański dolar stracił 98% swojej wartości.
3. Zjawisko nierównego wzrostu cen
Kiedy nowa waluta wchodzi do obiegu (nieważne w jaki sposób), zostaje wydana na określone produkty, a pozostałe dobra wciąż nie mają z nią styczności. W efekcie produkty zakupione za nową walutę w pierwszej kolejności, będą drożeć szybciej niż pozostałe.
Zjawisko nierównego wzrostu cen jest utrudnieniem dla producentów, ponieważ daje im fałszywe znaki pobudzenia ekonomicznego (wyższe ceny produktów zakupionych w pierwszej kolejności).
4. Wzrost ryzyka i niepewności
Ryzyko i niepewność to nieodłączne elementy świata finansów. Inflacja jest dodatkową zmienną, która sprawia, że wspomniane elementy odgrywają jeszcze większą rolę.
Inflacja powoduje, że producenci dóbr nie są w stanie prawidłowo ocenić wzrostu cen zakupu i sprzedaży towarów. Ceny transakcyjne są niestabilne, co naraża firmy na przeprowadzenie niekorzystnych finansowo operacji.
Dodatkowe ryzyko i niepewność zniechęcają do długoterminowych inwestycji, ponieważ firmom ciężej jest oszacować przyszłe dochody oraz rentowność.
Właśnie dlatego kraje o niskiej inflacji charakteryzują się większym wzrostem gospodarczym. Przykładami są Niemcy i Szwajcaria.
5. Efekt drukarza i pierwszego nabywcy nowo wydrukowanej waluty
Podmiot drukujący walutę oraz jej pierwsi posiadacze, mogą nabyć dobra po dotychczasowej cenie, a więc mają możliwość pozyskać je taniej bądź też zakupić większą ilość. Kiedy wydrukowana waluta zaczyna krążyć w gospodarce, doprowadza do ogólnego wzrostu cen. W efekcie osoby, do których nowa waluta dociera później, muszą płacić relatywnie więcej za te same towary.
6. Efekt bogacenia się beneficjentów inflacji
Kim są beneficjenci inflacji? Banki centralne oraz rządy, ponieważ to oni jako pierwsi dysponują świeżo wykreowaną walutą. Wymienione podmioty mają największe korzyści, gdyż inflacja stanowi dla nich darmowy dochód.
Jeżeli pozwolilibyśmy przeciętnemu Kowalskiemu wydrukować na domowej drukarce 1 mln złotych, to jest to dla niego dochód, bo przy obecnych cenach może kupić towar warty 1 mln złotych. Oczywiście w obecnych realiach Kowalskiemu za taką zabawę grozi 25 lat więzienia. Tymczasem beneficjenci inflacji mogą korzystać z przywilejów. Jednocześnie za tą samą ilość waluty są w stanie nabyć więcej towarów niż zwykły obywatel (patrz punkt 5).
7. Ubożenie ludzi o stałych dochodach
Osoby o stałych dochodach dysponują coraz mniejszą siłą nabywczą. Przykładowo w 1999 roku za 1000 złotych mogliśmy kupić więcej towarów niż w roku 2010.
Świadczenia socjalne i emerytalne są rewaloryzowane, jednak rządy robią to w oparciu o oficjalny wzrost cen (CPI), który jest zaniżany. W efekcie świadczenia nie są podwyższane na tyle, aby zrekompensować obywatelom wzrost cen. Tymczasem 90% osób nie jest w stanie zachować siły nabywczej swoich oszczędności.
8. Zjawisko ubożenia indywidualnych kredytodawców
Osoby posiadające kapitał (rentierzy) życzą sobie określony procent za udzielenie pożyczki. W środowisku inflacyjnym doliczana jest jeszcze premia, wynikająca z oczekiwanej wysokości inflacji. Oblicza się ją na podstawie rządowych wskaźników, takich jak wspomniane CPI.
Problem polega na tym, że rentierzy nie są w stanie dokładnie przewidzieć inflacji i zazwyczaj tracą jakiś procent swojego przyszłego dochodu. Zjawisko to określa się zaskoczeniem inflacyjnym.
Przy okazji strat ponoszonych przez rentierów występuje również zjawisko redystrybucji waluty od kredytodawców do kredytobiorców.
9. Zjawisko ubożenia posiadaczy waluty
Alternatywna nazwa to podatek inflacyjny.
Waluta zawsze jest w czyimś posiadaniu. W trakcie transakcji ktoś pozbywa się waluty i ktoś ją pozyskuje. W środowisku inflacyjnym zawsze traci osoba, która aktualnie posiada walutę. Bez wyjątków.
Jeżeli inflacja jest wyższa niż stopy procentowe, to oszczędności zgromadzone na lokatach również tracą na wartości. Dotyczy to przede wszystkim osób w starszym wieku, które całe życie oszczędzały na starość i są uzależnione od zaoszczędzonych pieniędzy. W ten sposób następuje proces redystrybucji dochodu od oszczędzających.
Straty posiadaczy waluty, kredytodawców oraz otrzymujących stały dochód, są zyskiem banków centralnych, rządów oraz kredytobiorców.
10. Deformacja wskaźnika konsumpcji do inwestycji
Wszystko, co zostało wyprodukowane, można skonsumować lub zainwestować. Na tej podstawie powstaje wskaźnik konsumpcji do inwestycji (C/I). Jeżeli ogólny poziom cen wzrasta, to ludzie wydają więcej na dobra wyprodukowane, natomiast mniej przeznacza się na inwestycje.
11. Zmniejszanie poziomu oszczędności narodowych
Jeżeli społeczeństwo wydaje więcej na konsumpcję, jednocześnie zmniejsza się poziom oszczędności, które są podstawą przyszłych inwestycji. Obniżający się poziom inwestycji powoduje niższe tempo rozwoju gospodarczego.
12. Negatywny wpływ na standard życia
Wzrost gospodarczy bierze się z dwóch składowych: demografii danego kraju (liczba osób zdolnych i chętnych do pracy) oraz produktywności kapitału (ludzki, fizyczny itp.). Mniejsza liczba inwestycji powoduje, że w długim terminie wzrost produktywności wyhamuje. Z kolei mniejszy wzrost produktywności obniży tempo rozwoju gospodarczego, a co za tym idzie również standard życia obywateli danego kraju.
W skrócie: w efekcie inflacji nasze dzieci mogą żyć na niższym poziomie niż my.
13. Tworzenie iluzji wzrostu zysków z biznesu (połączony z punktem 14)
Inflacja sprawia, że rosną nominalne dochody przedsiębiorców. Tworzy się iluzja wyższych zysków. Z tego powodu przedsiębiorcy konsumują więcej, natomiast oszczędzają mniej, nie uwzględniając również deprecjacji sprzętu. W efekcie dochodzi do pozornego wzrostu rentowności.
Problem istnieje także wtedy, gdy przedsiębiorca bierze pod uwagę zużycie sprzętu. Załóżmy, że Kowalski kupuje samochód dostawczy i uwzględnia spadek jego wartości przez 10 lat. W tym okresie odkłada identyczną sumę na nowy samochód. Dochody rosną, więc Kowalski cieszy się, nie zwracając uwagi na rosnące ceny. Kiedy przychodzi pora zakupu nowego samochodu pojawia się niemiłe zaskoczenie, ponieważ potrzebny sprzęt kosztuje o wiele więcej.
14. Utrata kapitału
Konsumpcja kapitału definiowana jest jako różnica pomiędzy deprecjacją obecnego kapitału stałego ( np. samochód), a inwestycją w nowy.
Jeżeli inwestujemy więcej niż nasze aktywa tracą na wartości, to mamy wzrost kapitału, a jeżeli inwestujemy mniej, to wtedy konsumujemy kapitał.
Błędna ocena inflacji powoduje utratę wartości kapitału, co może być skutkiem punktu 13.
15. Zjawisko wzrostu
Koszt pokazywania cen w lokalach i punktach sprzedaży. Jeżeli mamy środowisko inflacyjne, to właściciele lokali muszą częściej uaktualniać ceny w menu, żeby odzwierciedlać koszty inflacyjne.
Podobne przypadek mamy np. w księgarniach, które muszą zmieniać ceny naklejek na drożejących książkach.
W ten sposób inflacja wprowadza dodatkowe obowiązki dla biznesu. W efekcie obniżony zostaje zysk.
16. Efekt dodatkowego zdzierania butów
Ciekawe zjawisko pokazujące wpływ inflacji na zarządzanie gotówką. W środowisku wysokiej inflacji musimy częściej chodzić do bankomatu lub banku. Dzieje się tak, ponieważ trzymanie waluty w domu powoduje spadek jej wartości nabywczej, natomiast bank zapewnia mniejsze lub większe odsetki. W efekcie ludzie częściej chodzą do banku, aby wyciągnąć gotówkę potrzebną na bieżące wydatki. Buty zdzierają się szybciej (stąd angielskojęzyczna nazwa zjawiska – shoe-leather cost), a przede wszystkim tracimy zbędny czas potrzebny na pobranie gotówki.
Powyższe zjawisko nie dotyczy środowiska bezgotówkowego, gdzie korzysta się wyłącznie z płatności kartą. Świat zaczął już podążać w tym kierunku za sprawą monetarnych globalistów.
17. Zjawisko wzrostu podatków
Jak wiadomo, państwo każe nam płacić podatek dochodowy. Funkcjonują różne stawki podatkowe, w zależności od poziomu naszych zarobków.
Jeżeli nasz dochód wzrośnie np. z powodu rekompensacji inflacji przez pracodawcę, to możemy zostać objęci wyższym progiem podatkowym. Zapłacimy wówczas wyższy podatek. Płacąc więcej na rzecz państwa, zostaje nam mniej w kieszeni. W środowisku inflacyjnym oznacza to, że stać Cię na mniej, czyli Twoja siła nabywcza zmalała.
Inflacja dotyka nas zatem w więcej niż jednym wymiarze.
18. Inflacja tworzy cykle biznesowe i środowisko złych inwestycji (połączony z punktem 19)
Inflacja powoduje złe decyzje inwestycyjne. Kiedy w obiegu znajduje się więcej waluty, koszt kredytu maleje, a inwestorzy widząc złe sygnały inwestycyjne przeznaczają pieniądze na błędne projekty.
W normalnych okolicznościach wyższy koszt pieniądza sprawia, że durne i nierentowne projekty trafiają do kosza.
To dość skomplikowany proces, będący składową cyklu biznesowego Boom-Bust, który prowadzi do bankructw, czyli odpisu długów oraz straty kapitału czyli deflacji.
19. Wzmacnianie karteli przemysłowych
W cyklu biznesowym, kiedy mamy pozytywny wzrost gospodarczy, pojawia się zwiększony popyt na towary importowane, głównie surowce i energię.
W takim środowisku firmy zajmujące się obsługą importu zarabiają więcej niż pozostałe i mają większe możliwości przejęcia konkurentów. W dużej mierze jest to konsekwencja cykli biznesowych, jednakże inflacja może na takowe wpływać, zatem uznaję, że ma również wpływ na wspomniane zjawisko.
20. Rozwodnienie waluty
Inflacja powoduje rozwodnienie waluty danego kraju. Waluta traci wartość w porównaniu do jakiegoś punktu odniesienia. Historycznie tym punktem odniesienia były metale szlachetne, czyli złoto i srebro.
Obecnie to zjawisko jest wykorzystywane do wojen walutowych, ponieważ pozwala poprawić konkurencyjność eksportową danego kraju.
Przykład:
Załóżmy, że złoty tanieje, co zwiększa popyt na towary polskich eksporterów. To z kolei przekłada się na wyższe tempo wzrostu gospodarczego w Polsce. Przy okazji zwiększa się presja na poziom cen w naszym kraju, ponieważ na rynek wewnętrzny trafia mniej dóbr (mniejsza podaż wewnętrzna). Rosną zatem ceny na rynku lokalnym. Wzrost cen powoduje zamknięcie koła, ponieważ konkurencyjność maleje, a zwiększona baza monetarna pozostaje.
21. Drożejący import
Rozwodnienie waluty przynosi również droższy import, ponieważ ceny sprowadzanych towarów (w tym niezbędnych surowców, jak ropa i gaz) są wyższe. Za sprawą drożejących towarów importowanych, wzrasta poziom cen w kraju. Zjawisko to prowadzi do stagflacji, czyli wzrostu cen i bezrobocia (np. kryzys naftowy w latach 70-tych).
22. Więcej niedoświadczonych inwestorów
W sytuacji, kiedy inflacja przewyższa oprocentowanie lokat, wiele osób wycofuje pieniądze z banku i zaczyna inwestować na rynkach finansowych. Z powodu zerowego lub niewielkiego doświadczenia osoby te szybko tracą pieniądze.
23. Generowanie baniek spekulacyjnych
Beneficjenci inflacji skupują aktywa (akcje, obligacje) starając się uchronić rynki finansowe przed krachem. Inwestorzy widząc co się dzieje, podążają w tym samym kierunku i nabywają aktywa, aby odsprzedać je po wyższej cenie.
Na giełdowym szaleństwie tracą zwykli ludzie, ponieważ bańki sprawiają, że niektóre dobra stają się zbyt drogie dla większości społeczeństwa. Przykładem takiej sytuacji jest bańka na rynku nieruchomości w Polsce w latach 2004-2008.
Inflacja jak widzicie powyżej jest zjawiskiem zdecydowanie negatywnym. W mediach głównego nurtu promuje się teorię wg. której to właśnie deflacja jest źródłem wszelkiego zła. Tymczasem permanentna deflacja występowała w trakcie Wielkiej Rewolucji Przemysłowej, której towarzyszył standard złota tak znienawidzony przez dzisiejsze elity finansowe.
W ramach uzupełnienia tematu zalecam jeszcze powrót do artykułu: „Jak po cichu okradać nas z oszczędności?”.
Trader21 / Glupi
trader21
„Na początku zeszłego roku kiedy pisałeś swoje prognozy zakładając miedzy innymi wzrost ropy mówiłeś, że nie warto inwestować w ten surowiec poprzez certyfikaty bo cały zysk może zostać "zjedzony" przez efekt contanga ?? Z ciekawości zobaczyłem jak to wyglądało i nawet takie zwykle certyfikaty Raiffeisena na wzrost ropy dały niezle zarobić chyba ze mialeś na myśli inny efekt ??”
ODP. W ciągu roku cena ropy wzrosła o 76%. I ile wzrosły notowania certyfikatów RF??? Przy takim wzroście cen ropy wzrost certyfikatów o 40% może być dla kogoś imponujący. Mnie nie interesują produkty w których emitent poukrywał dodatkowe koszty czy opłaty ani te w których większość zysku może pochłonąć contango.
@odrion
„Może mógłbyś podzielić się jak sprawdzać contango. Chodzi nie tylko o wysokość, ale timing co do wygasania kontraktów - np czy jest w roku jakiś moment, kiedy szczególnie trzeba uważać na rolowanie kontraktów?”
ODP. Przykładowe ceny kontraktów na ropę wygasających w różnych terminach znajdziesz pod linkiem:
http://www.cmegroup.com/trading/energy/crude-oil/light-sweet-crude_quotes_settlements_futures.html
Na cmegroup.com znajdziesz dane niezbędne do wyliczenia contanga / backwardation praktycznie dla każdego surowca. Wybierz zakładkę trading, później grupę towarów która Cię interesuje, następnie konkretny towar oraz przejdź na zakładkę settlements.
@glupi
„Podeślę Ci mój duży wpis o real estate, to uzupełnisz dobry tekst #oriona i będziesz miał już całość info o nieruchomościach i co wpływa na ich wyceny.”
Odp. Śmiało podsyłaj bo czasu na pisanie mam ostatnio jak na lekarstwo.
@fin111
Czy ktoś może potwierdzić informacje, jakoby w lutym FED ma zamiar dodrukować dolara? Czy idzie za tym wzrost przy okazji?
ODP. FED od 2 lat najprawdopodobniej zwiększa po cichu podaż USD po czym przekazuje je do ESF, który skupuje za nie obligacje na które brakuje chętnych.
Przy planach Trumpa, moim zdaniem oficjalny dodruk tylko pod inną nazwą jest kwestią czasu zwłaszcza, że EBC zaczął ograniczać skalę dodruku. Ktoś musi przejąć pałeczkę.
Jacek_S
„Chciałbym ochronić część mojego kapitału przed inflacją, rozważam zakup złotych monet bulionowych. Tym co mnie od tego powstrzymuje jest fakt że nie udało mi się znaleźć żadnego miejsca w którym możliwa była by późniejsza sprzedaż tych monet po cenie zbliżonej do ceny zakupu osobom fizycznym.”
ODP. Odsprzedawanie metalu dilerowi jest pozbawione sensu. Od tego są portale w stylu allegro. Sam testowałem kupców w 2011. Cztery złote 1 oz monety sprzedały się w ciągu 1 dnia w cenie średnia dilerów minus 2%.
@Alan Shrugged
Jakie książki ostatnio przeczytałeś, jakie byś polecił (nieujęte w lekturach)?
ODP. Poniżej książki wraz z moją oceną w skali 1-5.
John C. Bogle - „The little book of common sense of investing” (4/5)
Antoine Brunet - „Chiny światowym hegemonem” (3/5)
James Rickards - „The new case for gold” (4/5)
Dawid Stockman - „Wielka Deformacja” (4/5)
Henry Kissinger - „O Chinach” (4/5)
James Rickards - „The road to ruin” - w trakcie czytania jak na razie (5/5)
Uprzedzając pytanie, nie czytałem trzeciej części Wojny o pieniądz bo nie zdążyłem jej jeszcze kupić.
Flex
"Odsprzedawanie metalu dilerowi jest pozbawione sensu. Od tego są portale w stylu allegro. Sam testowałem kupców w 2011. Cztery złote 1 oz monety sprzedały się w ciągu 1 dnia w cenie średnia dilerów minus 2%."
Allegro zakazało sprzedaży złota w formie inwestycyjnej w 2013. Do tego opłata za sprzedaż ok 7% zabija sens handlu.
Zostaje otozloto.pl z dobrą usługą weryfikacji prawdziwości monety. Do tego izloto.pl. No i dealerzy, lombardy itp.
Praktycznie zawsze sprzedaje się z lekką stratą 2-4%. W dłuższym okresie czasu to nie problem.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 15:22
waldi053
Biorąc pod uwagę ważkość tematu , kiedy będziesz miał więcej czasu może pochyliłbyś się nad tematem falsów , wiem pisałeś o tym już wcześniej , niestety
życie nie zna próżni i pojawiły się nowe , leprze , wyroby '' , a jeśli za nimi stoją osoby nieco większego kalibru '' niż ,, garażowy '' producent to masy ludzi
mogą być zrujnowane , byłaby to ,, matka afer '' , właśnie teraz ludzie inwestują , w mieszkania ale i Au. Nie dawno byłem w M S , sztabki 1 kg idą świetnie
o ,, drobnicy '' nie wspomnę . Może płatne szkolenie , musi być jakiś sposób , puki co po rewelacjach kolegi # 3r3 ja bez palnika '' nic nie kupie .
pecet
2. Ogólny wzrost cen towarów i usług
To zjawisko jest bardzo często mylone z inflacją, czyli zwiększeniem bazy monetarnej.
W obiegu zawsze znajduje się określona ilość waluty oraz towarów i usług. Załóżmy, że w obiegu znajduje się 1 mln złotych. Za całą dostępną walutę można nabyć wszystkie towary i usługi. Dodruk waluty sprawia, że wzrasta jej ilość w obiegu (np. do 2 mln złotych), ale nie zmienia się poziom towarów i usług. Oznacza to, że relatywna siła waluty zmniejsza się. Aby nabyć wszystkie dobra i usługi potrzeba już nie 1 mln, ale 2 mln złotych. Zjawisko to określa się jako spadek siły nabywczej waluty.
W efekcie wartość pieniądza spada z biegiem czasu. Pieniądze schowane w skarpecie są warte coraz mniej, ponieważ w międzyczasie zwiększa się ogólna ilość waluty w obiegu. Dla przykładu: od powstania FEDu w 1913 roku, amerykański dolar stracił 98% swojej wartości."
Jako,że czuję się wywołany do tablicy chciałbym się odnieść do kilku kwestii zawartych w powyższych stwierdzeniach.
Najpierw autorzy twierdzą, że
" ogólny wzrost cen towarów i usług
To zjawisko jest bardzo często mylone z inflacją, czyli zwiększeniem bazy monetarnej."
,a teraz to:
"W efekcie wartość pieniądza spada z biegiem czasu. Pieniądze schowane w skarpecie są warte coraz mniej, ponieważ w międzyczasie zwiększa się ogólna ilość waluty w obiegu. Dla przykładu: od powstania FEDu w 1913 roku, amerykański dolar stracił 98% swojej wartości."
oraz to:
"Podmiot drukujący walutę oraz jej pierwsi posiadacze, mogą nabyć dobra po dotychczasowej cenie, a więc mają możliwość pozyskać je taniej bądź też zakupić większą ilość. Kiedy wydrukowana waluta zaczyna krążyć w gospodarce, doprowadza do ogólnego wzrostu cen. W efekcie osoby, do których nowa waluta dociera później, muszą płacić relatywnie więcej za te same towary.
Chciałbym zapytać konkretnie czym dla szanownych autorów jest inflacja i skąd się bierze ponieważ dwa ostatnie przytoczone stwierdzenia w mojej ocenie przeczą pierwszemu.
waldi053
Nie szukaj problemu tam gzie go nie ma , złoto nie kupuje się po to aby po wzroście 100 , czy 200 $ lecieć i sprzedać , zważywszy na spadek siły nabywczej
wszystkich walut [ tym samym niedowartościowanie złota ] przykładowo ja cenami złota zacznę interesować się od 2000 $ wzwyż , wcześniej żadne ruchy cen
mnie zajmują chyba żeby dokupić . Jednak w związku z ostatnimi rewelacjami nic nie dokupię za żadne pieniądze , puki nie znajdę pewnej metody sprawdzania
chyba że złom , który osobiście sprawdze młotkiem i kwasem , a ulać sztabkę to ja sam sobie też potrafię . Jak prawdziwe Au zdrożeje odpowiednio , to ,,strata''
2 , 4 % nawet nie zauważę , choć wtedy spdziewać należy się tyle raczej na + bo dealerzy mieć nie będą na stanie z powodu ciągłego popytu .
Eltor
Tak czytam te przytoczone zdania, czytam i sprzeczności w nich nie widzę.
W pierwszym @glupi pisze, że wzrost cen jest mylony z inflacją, która tak naprawdę jest zwiększeniem bazy monetarnej (łac. inflatio bardzo tu pasuje).
W drugim, że wraz z drukowaniem, wartość waluty spada.
W trzecim zaś, że im bliżej drukarki jesteś, tym większą odnosisz korzyść z tego procesu.
Drugie i trzecie jest bezpośrednią konsekwencją pierwszego.
Zibo
waldi053
O K Dotąd spadek siły nabywczej waluty nazywałem inflacją . Teraz będę używał poprawnego terminu , większość i tak po dawnemu nazwie to inflacja .
Zwykły polak obracające się w nicość swoje oszczędności , [ od czasów politruka KC PZPR Balcerowicza ] nazywa to po dawnemu , bo tak się utarło ,
a $ USA od 1913 r - to na pewno utracił tylko 98 % swojej siły nabywczej ? To sprawdzona i pewna informacja ? Do tej pory dałbym głowę w zakład że
kilka set % , od 90 r stracił delikatnie licząc ze 40 % jak porównam ceny i opłaty .
pecet
W pierwszym @glupi pisze, że wzrost cen jest mylony z inflacją, która tak naprawdę jest zwiększeniem bazy monetarnej (łac. inflatio bardzo tu pasuje)
Czyli z chwilą gdy zwiększa się baza monetarna ,a jednocześnie nie zwiększają się ceny produktów i usług to to jest inflacja tak ???
Arcadio
Zwiększanie bazy monetarnej może być przyczyną inflacji, ale nie musi.
Inflacja może też wystąpić bez zwiększania bazy monetarnej z innych przyczyn.
bmen
Wielu ludzi nie rozumie, co to inflacja. A odkad to wartość może spaść poniżej 100%? ktos by ci musiał dopłacać.
# pecet
w orygnalnym tekscie bylo tak
Zatem zdefiniujmy sobie co ten termin oznacza. Inflacja jest to zwiększenie się bazy monetarnej, w wyniku zaplanowanych (lub bądź tęż nie) decyzji.
W ujęciu długoterminowym głównie baza monetarna decyduje o wielkości cen towarów i usług.
W ujęciu krótkoterminowym prędkość obiegu pieniądza (zależna od samopoczucia i zaufania konsumentów) jest czynnikiem decydującym o wzroście cen towarów i usług.
orygnialny tekst w postaci moich notatek masz
http://nabogato.ghost.io/p/1d74be35-d8a5-4b68-8e0d-8a83e390839c/
#arcadio
to przeczytaj sobie The Mystery of Banking Murray Rothbard' i zmienisz zdanie.
on to tam logicznie wyprowadza i udowadnia . Wynika to z demand for money itp
Wiekszosc obecnych ksiazek zostala napisane przez neo-Keynsitów i jest jak jest.
To tak samo jak z definiowanie innych pojęc typu faszyzm czy antysemityzm.
Wzrost cen może wystąpić bez zwiekszania bazy monetalnej, ale wtedy musi się zwiekszyc predkosc cyrkulacji pieniądza, czyli demand for many bardzo spada (ludzie nie chca trzymac pieniedzy) i cenny rosna w szybkim tempie.
Dla mnie definicja inflacji jak i deflacji jest taka jak opisałem. A ty piszesz o czyms co ludzi nazywają ( chyba błednie) inflacja cenową. a to sie nazywa wzrost cen.
Do rozumia inflacji i zjawisk podobnych należey rozumieć co to jest demand for money.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 16:55
Alan Shrugged
Dzięki .
Jest coś czego jeszcze nie czytałem.
James Rickards - „The new case for gold” - jest już :) tłumaczenie .."Najtwardsza waluta świata, czyli dlaczego warto inwestować w złoto" .
pecet
Nie neguję twierdzenia,że najczęstsza przyczyną inflacji jest podaż waluty(zwiększenie bazy monetarnej) tylko chodzi mi o doprecyzowanie co określamy tym mianem"inflacja"
Gdybyś napisał tak jak #waldi53 ,że inflacja to spadek wartości nabywczej waluty nie było by problemu.
Zatem dla mnie" inflacja" to spadek wartości nabywczej waluty objawiający się wzrostem cen towarów i usług najczęściej z powodu zwiększenia bazy monetarnej(dodruku).
Tylko tyle i aż tyle.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 17:09
bmen
wzrost cen jest zalezny od dwóch rzeczy : od wzrostu bazy monetarnej jak i od popytu na pieniadz( demand for money).
czasami bedziej decyduje pierwszy a czasami drugi. dlugoterminowo to baza monetarna
gruby
"Wszelkie znane mi źródła podają że inflacja to ogólny wzrost cen w gospodarce."
To jest oficjalnie obowiązująca definicja której zadaniem jest odwrócenie kota ogonem. Inną aktualnie i oficjalnie obowiązującą definicją jest "zbawienny wpływ dodruku na rynki" albo "pozytywny wpływ inflacji na rozwój gospodarczy". Kiedyś z definicji technika radziecka była przodująca, jedna partia reprezentowała interesy ludu pracującego miast i wsi a postęp w budowie komunizmu oznaczał nieuchronność upadku imperializmu.
Potem (w czasach baryłki ropy sprzedawanej za 100 i więcej FEDów) każdy telewizyjny spec od gospodarki rozpoczynał swoją wypowiedź do kamery stwierdzeniem, że "droga ropa hamuje rozwój gospodarczy". Potem ceny ropy spadły o połowę a rozwój nawet nie ruszył z miejsca. Ale co w telewizorze eksperci nawieszali psów na arabach, ruskich i Chavezie to ich. Mantry się zmieniają a zasady rządzące inflacją pozostają niezmienne. Te wszystkie oficjalne definicje to dzieło szamanów, którzy powtarzają takie zaklęcia, za jakie im się płaci. A potrzeby mydlenia oczu gawiedzi zmieniają się wraz z aktualną sytuacją.
"Zwiększanie bazy monetarnej może być przyczyną inflacji, ale nie musi."
"Inflacja może też wystąpić bez zwiększania bazy monetarnej z innych przyczyn."
Zgoda. Głupi w swoim artykule pominął wpływ szybkości krążenia waluty w gospodarce. Podejrzewam, że nie chciał za bardzo komplikować wywodu.
Przy stabilnej produkcji (fizycznie niemożliwe) i stabilnych cenach (fizycznie niewykonalne) inflacja byłaby równa wzrostowi prędkości z którą waluta zmienia właściciela.
Jest jeszcze inny czynnik, o którym wspomina się bardzo rzadko: udział barteru w gospodarce. Im więcej transakcji załatwia się barterem tym więcej waluty pozostaje dla reszty transakcji rozliczanych za jej pomocą, jednocześnie zmniejszając ilość dostępnych za walutę towarów. Więcej waluty trafia na mniej towarów więc efektem jest wzrost cen.
Inflacja to wzrost ilości waluty w obiegu. Kropka.
zieloniutki
marcins
2. Ogólny wzrost cen towarów i usług
To zjawisko jest bardzo często mylone z inflacją, czyli zwiększeniem bazy monetarnej.
Trader21, pod linkiem uzupełniającym :
Czym jest zatem inflacja i jakie są jej przyczyny?
Inflacja jest zjawiskiem ogólnego wzrostu cen...
nbpportal.pl :
Inflacja
proces wzrostu przeciętnego poziomu cen w gospodarce. Skutkiem tego procesu jest spadek siły nabywczej pieniądza krajowego.
Przeciwnym zjawiskiem do inflacji jest deflacja.
dictionary.cambridge.org :
Inflation : a general, continuous increase in prices.
A gdy wczoraj w radio24ore mówili, że we Włoszech była deflacja w 2016, to mówili o podaży pieniądza czy o cenach?
Dlaczego odwracać kota ogonem i inflację cen nazywać zwiększaniem bazy monetarnej, co się nazywa inflacją monetarną?
Gdy koszyk cen wzrośnie w Polsce przez rok o 5%, bez zwiększania bazy monetarnej, to nie będzie inflacji i NBP poda zerową inflację?
zieloniutki
cyt. z art.:"W obiegu zawsze znajduje się określona ilość waluty oraz towarów i usług. Załóżmy, że w obiegu znajduje się 1 mln złotych. Za całą dostępną walutę można nabyć wszystkie towary i usługi. Dodruk waluty sprawia, że wzrasta jej ilość w obiegu (np. do 2 mln złotych), ale nie zmienia się poziom towarów i usług. Oznacza to, że relatywna siła waluty zmniejsza się. Aby nabyć wszystkie dobra i usługi potrzeba już nie 1 mln, ale 2 mln złotych. Zjawisko to określa się jako spadek siły nabywczej waluty."
czyli zgodnie z powyższym cytatem wzrost ilości pieniądza (inflacja) jest tożsame z "spadek siły nabywczej waluty", czyli piszemy równanie:
inflacja = "spadek siły nabywczej waluty"
jedźmy dalej:
analogiczny efekt osiągniemy gdy ilość pieniądza się nie zmieni (czyli dalej mamy 1 mln), a równocześnie spadnie ilość dostępnych towarów i usług (recesja, spadek PKB). Czyli wystąpi "spadek siły nabywczej" ale to już nie będzie inflacja? (przynajmniej wg. powyższej definicji), to znów piszemy równanie:
"spadek siły nabywczej waluty" (jest różny od) inflacja
-------------------------------------------------
czyli mamy dwa równania sprzeczne:
inflacja = "spadek siły nabywczej waluty"
inflacja (jest różna od) "spadek siły nabywczej waluty"
które prawdziwe? - myślę, że jednak jeszcze musimy popracować nad definicją inflacji
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 18:01
waldi053
Już zrozumiałem ...i kropka , a ty znowu komplikujesz ,, coraz więcej '' do + nieskończoności , ile sobie powiemy , kto to sprawdzi ?
pecet
"Inflacja to wzrost ilości waluty w obiegu."
Żeście się uparli na ilość" w obiegu". Obecnie ilość waluty w obiegu jest trudne do zdefiniowania ze względu na fakt,że w znacznym procencie jest to zapis komputerowy.
Nie zmienia to faktu,że od kilku lat w obiegu ( co prawda bankowym)są biliony $,które nie przekładają się na inflację więc nie podpisze się pod Twoim twierdzeniem.
zieloniutki
tą definicje warto by uzgodnić, bo "inflacja" wraca na forum jak bumerang niemal pod wszystkimi artykułami i dobrze by było, abyśmy wszyscy operowali tym samym pojęciem ...
waldi053
Popracowałeś nad sposobem identyfikacji falsów ?
Bo z tego co ja się dziś dowiedziałem to , blado to wygląda [ pisałem pod poprzednim artykułem ] wszystko jedzie na słowo honoru .
Zmieniłem zapatrywania do Au o 180 stopni , pozostaje srebro , monety , nie opłaci się jeszcze podrabiać
bmen
Nikt wam nie zabroni czytac bankierów, nbportal czy jakies inne slowniki.
Ale skoro je czytacie to po co wam forum tradera?
Po co został stworzony bank centralny? bo chyba z te brednie że ma dbać o walute to niewierzycie skoro was na coraz mniej stać.
Ja wiedze zaczerpałem od ludzi zajmujacymi sie sprawami monetarnymi, a nie od ginekologów, a opisane (wraz z dowodem) jest dobrze w The Mystery of Banking by Murray Rothbard'.
Dla mnie jak i dla #grubego czy #tradea inflacja to wzrost bazy monetarnej. Koniec
Wzrost cen jest pochodna bazy monetarnej, ale uzalezniony od popytu na pieniadz ( demand for money czyli consumer confidance).
I na tym zakoncze ta dyskusje, bo szkoda mi czasu na tłumacznie. Mozecie wierzyć nawet i w krasnoludki. nie mój problem.
Przeczytacie książke to zrozumiecie o czym mówie. Napisałem na koniec mojego wpisu (link u góry podany): to nie trywialny temat i trzeba poświecić na to dłuższą chwile zeby zrozumieć.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 18:25
zieloniutki
czyli co: inflacja = M3?
supermario
Eltor
Definicja, którą podał @glupi jest bardzo uczciwa i uniwersalna.
"Koszykiem" to można sobie dowolnie sterować. W tym roku w kategorii "Obuwie" uwzględnie buty z Wojasa, a w przyszłym wezmę trampki z bazaru i w spokoju biurwowatego sumienia napiszę "Ceny obuwia spadły". Poza tym z uwagi na różną strukturę wydatków, każdy z nas ma inny poziom tak rozumianej inflacji.
Inflacja taka, jaką ją @glupi zapodal, jest dla wszystkich jednakową informacją i nie tak podatną na manipulacje. Co do braku wzrostu cen przy zwiększeniu bazy monetarnej, to oczywiście można sobie wyobrazić, że jeśli np. to Ty jesteś w posiadaniu drukarki i nadrukujesz sobie gazylion jednostek waluty, to dopóki trzymasz je w szafie, ceny na rynku nie wzrosną, ale Ty (i póki co tylko Ty) jesteś świadomy, że właśnie rozwodniłeś wartość tej waluty i ta nieświadomość/brak nadmiaru na rynku powoduje, że ceny tego nie odzwierciedlają. W miarę wyciekania tego gazyliona z Twojej szafy, ceny zaczną to uwzględniać.
Czy cały ten wzrost podaży FEDów i innych nie spowodował inflacji? Spójrz proszę na "rynki finansowe". Spowodował - tam gdzie wypłynął. Jak to przecieknie do realnej gospodarki, to i w niej spowoduje zmiany wycen.
Kabila
Lada chwila ukaże się mój wywiad z Jabłonowskim odnośnie geopolityki i finansów.
Poleciłem widzom w tym wywiadzie, aby czytali Tradera :)
supermario
Jeśli ktoś koniecznie chce kupować metale to tylko w postaci monet . Prosta weryfikacja . Trzy dane muszą być zgodne - grubość , średnica i waga .
marcins
"Dla mnie jak i dla #grubego czy #tradea inflacja to wzrost bazy monetarnej. Koniec"
Inflacja z ang. dosłownie znaczy nadmuchanie (może być nawet balona), więc nie znajduję mitycznych powodów, by zarezerwować ten termin dla wzrostu bazy monetarnej, bo po co? Inflacja balona jest nadmuchaniem balona a nie zwiększaniem pojemności płuc. Inflacja cen jest wzrostem cen. Inflacja monetarna jest zwiększaniem podaży pieniądza. Ponieważ potocznie inflacją nazywa się inflację cen, to czemu dla jasności nie nazywać zwiększania bazy monetarnej po imieniu? Czemu nie nazywać w skrócie drukowaniem?
Jeżeli w gospodarce, w której walutą jest złoto, ceny w ciągu roku spadną o 5%, to nie będzie deflacji? Nie będzie można użyć terminu deflacja cen? Czy będzie można mówić o deflacji tylko w przypadku, gdy ktoś wrzuci skrzynię złotych monet do oceanu?
Bo ktoś się uparł przypisać 'nadmuchanie' bazie monetarnej?
Nie umniejszając tym dwóm artykułom o inflacji autorstwa tradera21 i glupiego.
Dobroczynność inflacji jest jednym z największych kłamstw ekonomicznych w obecnych czasach, i nawet niewinni ludzie chcący dobrze wierzą, że złoto nie może być walutą tylko dlatego, że spadek cen doprowadzi do recesji i depresji. Że inflacja jest dobra prawił Balcerowicz, i tegoż nauczano na uniwerkach ekonomicznych. Osobiście nigdy w to nie uwierzyłem, ale osób świadomych jest bardzo niewiele.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 18:57
supermario
SZTUKA daje lepsze zwroty niż metale i nieruchy cuzamen do kupy.
zieloniutki
generalnie zgoda, choć brakuje mi odniesienia do globalnej wartości towarów i usług - ten sam efekt wystąpi przy wzroście bazy monetarnej i skurczeniu się gospodarki.
Do określenia ilości pieniądza mamy agregaty pieniężne (choć w stanach chyba M3 nie podają) - stąd mi osobiście bliżej do definicji #Arcadio czyli OGÓLNY wzrost cen.
-------------------------------
Przy czym nie zamierzam tutaj forsować swojego stanowiska, bo ostatecznie i tak sprowadza się to do nomenklatury (nazewnictwa)
Ważniejsze jest abyśmy wspólnie przyjęli jakąś definicję i umówili się że od dziś na tym blogu "inflacja" oznacza to i to.
W przeciwnym wypadku, np #Arcadio będzie pisał o ogólnym wzroście cen (inflacja), a #glupi będzie czytał o wzroście bazy monetarnej (inflacja), a jeszcze #inny_user będzie czytał coś jeszcze co innego. Na koniec będziemy mieć naście postów i każdy będzie udowadniał swoje racje, a być może po sprecyzowaniu okazałoby się, że wszyscy mówią o tym samym ...
3r3
Sprawa ze złotem jest banalna - im jest droższe tym więcej warto zainwestować w produkcję falsów więc inwestują - to po prostu dobry biznes.
Srebra na razie nie fałszują bo to się nie opłaca.
To czy jest to certipak, czy zaświadczenie, czy na monecie jest wybite że to złoto to nic nie znaczy. Istotny jest metal całej zawartości, skończy się testami inwazyjnymi przy użyciu młotka - bardzo dobrze wykrywa wolfram (chyba że zacznie się opłacać robić monety z pyłu wolframowego stopionego ze złotem i to dopiero powlekać złotem - to wtedy już pozostanie palnik i rtęć).
"Popracowałeś nad sposobem identyfikacji falsów ? "
Tak, zamówiłem sprzęt, zrobię wzorce do porównań i będzie z tego artykuł.
@Dzikus
Sam kupuję monety, i wygląda na to że technologia jest tak dobra, że da się je fałszować. A jak się da to przy tych cenach długo czekać nie trzeba.
Dlatego chyba przestawię się na sztabki setki, bo nie wiem czy bardziej mi żal brodatego czy jelonka tłuc.
//============
Co do artykułu:
"Zjawisko nierównego wzrostu cen jest utrudnieniem dla producentów, ponieważ daje im fałszywe znaki pobudzenia ekonomicznego (wyższe ceny produktów zakupionych w pierwszej kolejności)."
Jeśli jest wzrost gospodarczy to ceny powinny spadać (rośnie wydajność produkcji).
Chyba że ktoś psuje monetę.
"Inflacja powoduje, że producenci dóbr nie są w stanie prawidłowo ocenić wzrostu cen zakupu i sprzedaży towarów. Ceny transakcyjne są niestabilne, co naraża firmy na przeprowadzenie niekorzystnych finansowo operacji."
A tu jest pełna spychologia na klienta, w rezultacie w społeczeństwie musi powstać kasta niewolników, którzy będą tyrali poniżej minimum biologicznego (nie będzie ich stać na rozmnażanie się). Ktoś musi za tę niekorzystność płacić.
"Problem polega na tym, że rentierzy nie są w stanie dokładnie przewidzieć inflacji i zazwyczaj tracą jakiś procent swojego przyszłego dochodu. Zjawisko to określa się zaskoczeniem inflacyjnym."
Rentierzy doliczają przez to wysoką premię za ryzyko i w rezultacie pożyczki są drogie mimo że kredyt jest tani.
"W skrócie: w efekcie inflacji nasze dzieci mogą żyć na niższym poziomie niż my."
W efekcie inflacji może nie być żadnych dzieci.
"Płacąc więcej na rzecz państwa, zostaje nam mniej w kieszeni. W środowisku inflacyjnym oznacza to, że stać Cię na mniej, czyli Twoja siła nabywcza zmalała."
To oznacza że zostałeś okradziony - kogoś stać na coś za Twoje - Ciebie stać na garba.
A później zdziwienie, że z okazji 11 listopada ludzie rzucają w złodziei kamieniami i brukiem. Okradzeni kamienują okradających.
Bardzo dobry artykuł.
Ja to opracowanie chyba już gdzieś kilka lat temu czytałem. Przynajmniej część zdań kojarzę.
//=================
"infalcja jest wzrostem bazy monetarnej. to jest definicja .
wzrost cen jest zalezny od dwóch rzeczy : od wzrostu bazy monetarnej jak i od popytu na pieniadz( demand for money).
czasami bedziej decyduje pierwszy a czasami drugi. dlugoterminowo to baza monetarna"
#glupi ma rację, zwiększenie ilości srebra czy złota jako bazy monetarnej (w danym rejonie) też jest inflacją i w rezultacie wpływa na ceny. Ale warunkiem jest zaistnienie tej bazy w obiegu. Bo to że na rachunku w BC wzrosło to jeszcze nie jest inflacja, póki tam sobie leży.
Tylko teraz niech kto mądry powie co jest tym obiegiem, co nim nie jest, które kieszenie gospodarki już obiegiem nie są bo się z niego same wykluczają. Nie wszyscy w systemie transakcyjnym są powiązani. Niektórych dzieli taka ilość kroków że żyją w różnych światach obiegu.
@gruby
"Jest jeszcze inny czynnik, o którym wspomina się bardzo rzadko: udział barteru w gospodarce. Im więcej transakcji załatwia się barterem tym więcej waluty pozostaje dla reszty transakcji rozliczanych za jej pomocą, jednocześnie zmniejszając ilość dostępnych za walutę towarów. Więcej waluty trafia na mniej towarów więc efektem jest wzrost cen."
Oraz rozliczeń przy użyciu środków płatniczych z obcej bazy monetarnej.
W niektórych ustrojach się to ściga.
@zieloniutki
Jeśli inflacja to M3 to idź do Żabki i patrz na półkę, ja wypiszę weksel na jakąś astronomiczną kwotę a Ty patrz czy się cena zmienia. Jeśli się nie zmienia to nie M3 :)
@supermario
"Jeśli ktoś koniecznie chce kupować metale to tylko w postaci monet . Prosta weryfikacja . Trzy dane muszą być zgodne - grubość , średnica i waga ."
Przykro mi, ale kontrahentom z Australii już sprzedali takie monety które te parametry trzymają. Tylko po zarysowaniu okazują się pod warstwą złota twarde.
Na razie nikt mi ich nie chce sprowadzić, ale poczekamy - dało się prostokątne zrobić to okrągłe też się da.
"Cytat z książki " Rynek sztuki w Polsce" - Jak obliczył P. Sarzynski , w ciągu 15 lat ( 1976 - 1990 ) średnia pensja w Polsce wzrosła ok. 150 razy zaś wkład na książeczce mieszkaniowej tylko ok. 10 razy , wolnorynkowych kurs dolara wzrósł ok. 100 razy . Tymczasem cena płócien znanych malarzy wzrosła 400 -500 razy.
SZTUKA daje lepsze zwroty niż metale i nieruchy cuzamen do kupy."
A ilu dziełom cena nie drgnęła?
_Misiek_
W obiegu zawsze znajduje się określona ilość waluty oraz towarów i usług. Załóżmy, że w obiegu znajduje się 1 mln złotych. Za całą dostępną walutę można nabyć wszystkie towary i usługi. "
Inflacja najprościej mówiąc, to po prostu spadek wartości pieniądza (w stosunku do towarów i usług, czy innych walut). Taka definicja jest najbardziej sensowna. Ilość pieniędzy nie przedkłada się na skalę inflacji 1 do 1.
"Dodruk waluty sprawia, że wzrasta jej ilość w obiegu (np. do 2 mln złotych), ale nie zmienia się poziom towarów i usług. Oznacza to, że relatywna siła waluty zmniejsza się. Aby nabyć wszystkie dobra i usługi potrzeba już nie 1 mln, ale 2 mln złotych. Zjawisko to określa się jako spadek siły nabywczej waluty."
"To wielkie uproszczenie i bzdura zwyczajnie. Ilość pieniądza w obiegu jest tylko jednym z czynników wpływających na samą wartość pieniądza. Liczy się także to ile tej gotówki „wyleje się” do gospodarki, ile dodruku trafi na rynek. Kolejno w grę wchodzi szybkość obiegu pieniądza. Dalej mamy czynniki deflacyjne, które występują równocześnie z czynnikami inflacyjnymi i mogą wzajemnie się znosić. Takie uproszczenia są bardzo naiwne i nieprzemyślane. "
Gdyby było tak jak piszesz to ogromna skala dodruku waluty przez EBC, czy FED spowodowałyby już dawno hiperinflację, a tymczasem Europa ledwo może „wyprodukować” inflację.
" od powstania FEDu w 1913 roku, amerykański dolar stracił 98% swojej wartości."
To teraz zagadka dla ciebie: o ile zwiększyła się baza monetarna od tego czasu: czy również 50 razy, tak jak wyniósł spadek wartości samej waluty, czy jednak dużo więcej, co jaskrawo zaprzecza twojej, dawno zresztą obalonej teorii.
Cały problem twojej wypowiedzi to to, że znowu ktoś, w tym przypadku Ty, próbuje wymyślać koło na nowo, kiedy to już dawno zrobiono.
"Właśnie dlatego kraje o niskiej inflacji charakteryzują się większym wzrostem gospodarczym. Przykładami są Niemcy i Szwajcaria."
Euro drukuje się na potęgę. Sprowadzanie sukcesu ekonomicznego tych krajów jedynie do inflacji jest słabe. Gospodarka i polityka to znacznie bardziej złożone organizmy.
jednak rządy robią to w oparciu o oficjalny wzrost cen (CPI), który jest zaniżany.
O ile jest zaniżany? Bo ja nie widziałem inflacji przez ostatnie kilka lat. Wręcz deflację jak podaje CPI. CPI prawdopodobnie jest nieco niemiarodajny, ale z pewnością o całe niebo bardziej miarodajny niż chcieliby to wyznawcy bzdurnego Shadowstats. (to ta stronka która podaje wyimaginowaną inflację z powietrza dodając po prostu wziętą z sufitu liczbę do oficjalnego wskaźnika CPI. W ten sposób każdy z nas może założyć Shadowstats i podawać dane o rzekomej inflacji, dodając np. do CPI miesiąc swoich urodzin. )
"Przykładowo w 1999 roku za 1000 złotych mogliśmy kupić więcej towarów niż w roku 2010."
Niewątpliwie właśnie z powodu inflacji. Jednak też zarabiamy więcej i stać nas na więcej.
"W skrócie: w efekcie inflacji nasze dzieci mogą żyć na niższym poziomie niż my."
Na razie to żyją na nieporównanie wyższym.
Z resztą się można zgodzić. Ogólnie dobry tekst, ale opierający się w dużej mierze na zbytnim uproszczeniu czegoś zupełnie nieprostego.
kikisek
Inflacja odnosi się jako wartość waluty (spadek) do towaru, deflacja jako wartość towaru (wzrost) do waluty.
INFLACJA - "spadek wartości waluty względem towaru"
DEFLACJA - "wzrost wartości towaru względem waluty"
Inflacja (z perspektywy "nabywcy"/posiadacza WALUTY) może wystąpić względem:
- wobec towaru - (psuciem ilościowym - na skutek dodruku waluty),
- wobec innej waluty - (spadek jakościowy - zaufania do danej waluty na skutek np. wojny)
Deflacja (z perspektywy "nabywcy"/posiadacza TOWARU) może wystąpić względem:
- wobec innego towaru - (wzrost ilościowy - wzrost produkcji, spadek cen),
- waluty - (poprawa jakości - zachowana cena, ale np. poprawiono jakość, usunięto wady fabryczne, wydłużono gwarancję)
Inflacja to spadek ilości dostępnych dóbr, społeczeństwo stać jedynie na tanie niskiej jakości towary. Trwa wyścig kto zrobi dany towar taniej, to zastopowanie, a wręcz zwijanie się w rozwoju.
Deflacja to wzrost ilości dostępnych dóbr, społeczeństwo nabywa coraz lepsze jakościowo towary. Trwa wyścig na bardziej trwały, innowacyjny towar, to rozkwit, rozwój gospodarki, innowacyjność, wynalazki.
Inflacja jest zjawiskiem nie korzystnym dla gospodarki w przeciwieństwie do deflacji.
Inflacja jest korzystna jedynie dla emitenta waluty bez pokrycia (emituje/drukuje bez ponoszenia kosztów i każe sobie za to płacić pracą, towarem, usługami).
Deflacja jest korzystna dla społeczeństwa, niskimi nakładami pracy stać je na coraz więcej coraz lepszych jakościowo dóbr, pozwala oszczędzać i bogacić się z pokolenia na pokolenie.
-----
Gospodarka powinna być stabilna, z silną walutą, żadne nawet krótkie stany inflacji nie są dla niej korzystne, zatrzymują czy nawet cofają jej rozwój. Gospodarka powinna regulować się sama metodami rynkowego popytu-sprzedaży. Waluta oparta na kruszcach jej względnie stała liczba jest niejako gwarantem bogacenia się społeczeństwa, a więc i państwa. Nie ma obawy o jej niedobór. Samoregulacja gospodarki wymusi spadek cen najprostszych w wytworzeniu/pozyskaniu/hodowli/uprawie: towarów, surowców, art. roślinnych i zwierzęcych lub tych wytworzonych w nadmiernej liczbie. Wzrosnąć mogą ceny tych trudnych do pozyskania lub najlepszych jakościowo czy technologicznie.
-----
Tylko czy przy deflacyjnej, nie sterowanej stabilnej gospodarce i silnej walucie nie dającej się kreować (opartej na kruszcach) byłyby komuś potrzebne banki w obecnej formie ? Raczej NIE stałyby się firmami usługowymi, przechowującymi za opłatą kapitał, realizującymi przelewy, i to wszystko.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 19:17
M123
Pod poprzednim tematem ktoś pisał o zalaniu allegro srebrem 1oz
Wychodzi, że to oszustwo
ostatnie posty:
http://monety.pl/viewtopic.php?f=16&t=26948&start=783
lenon
Panowie, forsowanie definicji, że inflacja, to zwiększenie bazy monetarnej, jest wprowadzaniem zamętu i na pewno nie służy edukacji ekonomicznej nieświadomych czytelników. Taka definicja jest bardzo archaiczna i poniekąd prawdziwa, w czasach standardu złota. W dzisiejszych czasach baza monetarna to suma gotówki w obiegu i rezerw banków komercyjnych na rachunkach w banku centralnym. W erze rezerwy cząstkowej, można wyobrazić sobie sytuację, w której BC zwiększa podaż pieniądza M0, przy jednoczesnej podwyżce stopy rezerwy obowiązkowej do 50%. Co wtedy? Samo istnienie x wielkości bazy monetarnej nie wpłynie na wzrost cen, a może powodować nawet ich spadek. Taki sam efekt może przynieść trzymanie pieniędzy w skarpecie. W czasach importu pieniędzy z przyszłości ilość pieniądza M0 ma znaczenie tylko do pokrycia płynności w obrocie gotówkowym.
Chyba, że twierdzicie, że inflacja nie ma nic wspólnego z ceną towarów, a samo słowo określa zwiększenie bazy monetarnej. Po co zatem w kolejnych punktach opisywać skutki wzrostu cen?
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 19:45
marcins
("W skrócie: w efekcie inflacji nasze dzieci mogą żyć na niższym poziomie niż my.")
"Na razie to żyją na nieporównanie wyższym."
W efekcie inflacji? Jest dużo faktorów wpływających na poziom życia. Ogromny dług. Rozwój technologiczny. Spadek % pożywienia w produktach spożywczych. Cyfryzacja - odchodzą koszty wywoływania zdjęć, papieru do pisania, książek do czytania, komunikacji itp. Postęp jest taki, że człowiek mógłby pracować pół etatu wyłącznie aż do solidnej emerytury. Jest odwrotnie przez negatywne siły, a jedną z nich jest inflacja.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 19:42
gruby
"jak w czasach rezerwy cząstkowej określić ilość waluty w obiegu (bazę monetarną)?"
Nie da się. A jest jeszcze lepiej: dług na kartach kredytowych też przecież jest wytworzoną walutą.
pecet napisał:
"Nie zmienia to faktu,że od kilku lat w obiegu ( co prawda bankowym)są biliony $,które nie przekładają się na inflację więc nie podpisze się pod Twoim twierdzeniem."
Obieg bankowy w swej istocie to przykład barteru, przy czym oni tam się wymieniają obiecankami ich wycenę biorąc z sufitu. Te firmy wymieniają się nawzajem papierem produkując dopiero inflację, która kiedyś w realną gospodarkę uderzy. To co się dzieje w bankach można porównać do sytuacji w której jeden chłop kupił od drugiego chłopa psa za milion złotych płacąc mu dwoma kotami po pół miliona każdy. W następnym miesiącu pies zostanie sprzedany za dwa miliony a w rozliczeniu użyte zostaną dwa koty po milion sztuka. Dojdzie zatem do podwojenia wolumenu transakcji, zarządy banków wypłacą sobie premie (wzrost sprzedaży o 100% !) i na podstawie tych "twardych" choć miauczących "assets" w księgach wyprodukują następnych dwadzieścia milionów nowego kredytu. Ten kredyt przekażą nieoficjalnie kontrolowanym przez siebie funduszom inwestycyjnym ("shadow banking" się kłania) a te z kolei na przykład wykupią od Morawieckiego obligacje. Rząd będzie się cieszył że ma na 500+, banksterka opakuje te obligacje w ABSy, oklei je złotkiem wraz z papierami od Orbana i ponownie puści w obieg. W następnej iteracji kot będzie warty cztery miliony, pies osiem a Morawiecki wydrukuje i sprzeda obligacji na dwieście milionów.
I tak będą sobie obracać trzema zwierzakami i dopisywać sobie zera aż do momentu w którym ktoś postanowi dokonać realnej wyceny kota z sejfu.
Sprawa się rypnie i zarząd banku zażąda ratowania go z pieniędzy podatników z paragrafów "system relevant" i "too big to fail".
Oczywiście Morawiecki uratuje kolegów, no bo przecież ręka rękę myje a winda windzie liny nie przegryzie.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 19:49
wolny elektron
1W - waga (waga jubilerska, lub linijka Fischa)
2W - wymiary (suwmiarka, lub linijka Fischa)
3W - wibracje (telefon z aplikacją weryfikującą dźwięk wydawany przez monety)
Jeżeli każde z WWW zostanie pozytywnie zweryfikowane to moneta jest autentyczna.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 19:54
_Misiek_
Ja nie napisałem pierwszego zdania, które cytujesz. Zauważyłem i jednocześnie zaprzeczyłem tezie, że żyjemy na niższym poziomie niż "nasze dzieci" ze względu na inflację, bo nie żyjemy. Żyjemy na wyższym. Nie dzięki inflacji, raczej pomimo jej.
marcins
"Zauważyłem i jednocześnie zaprzeczyłem tezie, że żyjemy na niższym poziomie niż "nasze dzieci" ze względu na inflację, bo nie żyjemy. Żyjemy na wyższym. Nie dzięki inflacji, raczej pomimo jej"
Zdanie, do którego się odnosiłeś, mówiło, że "mogą żyć". Nie "że będą". A czy będą żyć lepiej, to się okaże. Najpierw nich spłacą długi lub przeżyją hiperinflację, kolejną tranformację, a potem się porówna.
darjus
Przepraszam, nie jestem humanistą, dlatego napiszę wzór, który - IMHO - pozwala od razu zrozumieć CO TO JEST INFLACJA:
100% - (minus)[stopa rezerwy obowiązkowej (plus) całkowite obciążenia podatkowe niewolników].
Czyli: kreacja pustego pieniądza minus podatki.
Oczywiście - kredyt, który bank zapisał na moim koncie "upoważnienia" bank do wykreowania wielokrotnie więcej waluty w obiegu, tj.:
mialem 0 PLN, kredyt 42000 PLN tzn. bank zwiększył z powietrza depozyt o 42000 PLN i może znów puścić w obieg dodatkowo 40530 PLN, na które NIE MA ŻADNEGO REALNEGO POKRYCIA W TOWARACH I USŁUGACH W GOSPODARCE itd....
* zapisuję (plus), bo moja przeglądarka nie pozwala tutaj na zapis graficzny.
Oczywiście wzór jest otwarty do dalszego rozbudowania o "niuansy", np.: derywaty na rynku i inne cuda i cudeńka... nie mające pokrycia w całej materii wszechświata poznanego przez człowieka.
ps. Przepraszam, jak zaproponowany wzór jest tylko skutkiem ubocznym miesięcznej kuracji antybiotykowej ;-)
lenon
Napiszę na wspak jak to tłumaczył Karol:
INFLACJA - "spadek wartości towaru względem waluty"
DEFLACJA - "wzrost wartości waluty względem towaru"
Dla uproszczenia pominę różnorodność waluta - pieniądz.
Dzieje się tak dlatego, ponieważ pieniądz jest towarem. Zrozumienie tego faktu ułatwia pojęcie roli pieniądza.
Jeżeli przeczytamy jakikolwiek cennik na wspak będziemy mieli cennik pieniądza nie zaś towarów.
Każdy wzrost wartości towarów jest inflacją pieniądza, przy jednoczesnej deflacji towaru. I odwrotnie. Każdy spadek wartości towarów jest deflacją pieniądza, przy jednoczesnej inflacji towaru.
Alienacja pieniądza z towaru, prowadzi do fałszywych przekonań i zamętu w nazewnictwie.
Pieniądz jak każdy inny towar podlega prawu popytu i podaży. Z tego powodu:
- każdy niedobór towaru będzie powodował jego deflację
- każdy niedobór pieniądza będzie powodował jego deflację
- każda większa podaż towaru od popytu będzie powodowała jego inflację
- każda większa podaż pieniądza od popytu będzie powodowała jego inflację
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 20:15
yellowboy
Dlaczego nie odświeżają się notowania m.in. złota na Waszej stronie?
Pafcio
Próbowałem im to wytłumaczyć pod poprzednim artykułem ale w odpowiedzi usłyszałem ze metoda testu aplikacją jest zła bo dobre monety nie za kazdym razem przechodzą testy hehehe.
Tez tak sprawdzam WWW ale nie linijką tylko waga i suwmiarka i buliontest.
Szkoda czasu na ludzi którzy wpierw tworzą sobie teorie a potem odrzucają narzędzia i argumenty które do tych teorii nie pasują.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 20:18
waldi053
Zwrócę się za twoim pośrednictwem do wszystkich użytkowników forum .
Poruszyłeś bardzo ważki problem , całkowicie ignorowany oficjalnie , a opacznie pojęty przez # Misiek , to technologia przynosi pozorny wzrost poziomu
życia [ w tym biotechnologia ] przy podobnym jak dziś areale uprawnej ziemi w Europie [ uprawianej rzeczywiście ] jeszcze przed II w św. mielibyśmy
głód na naszym kontynencie , a na pewno nikt by nie mówił o marnowaniu żywności . Wtedy 1 l mleka to było 4 szklanki , a dziś to jest komponent iluś tam
litrów substancji o nazwie ,, mleko '' + komponent całego łańcucha produktów mlekopodobnych gdzie jest on dodawany w ilościach śladowych , a celach
marketingowych [ nazwy mleczny ,mlekowy itp ] to samo dotyczy mięsa , zbóż . Bez przemysłu chemicznego i produkcji sztucznych tkanin , ,, skór '' itp gum
przeciętny Europejczyk chodziłby obdarty i w jednych butach latami . Należy to uwzględniać
darjus
sorki, że wtrącam się do dyskusji o testach złota, ale najwyraźniej nie zrozumiałeś, że jak test nie jest w 100% prawidłowy za PIERWSZYM RAZEM, BEZ WZGLĘDU NA SPOSÓB UDERZENIA to jest NIEPRZYDATNY dla hurtownika, bo nie ma czasu po parę razy pukać, np.: jego rbh = 10 oz.
Krywań
Jedyne zastrzeżenie jakie mógłbym zgłosić do jego analizy, to nie uwzglednienie tego, iż obecnie wszystkie bez wyjątku państwa operują pieniądzem dłużnym.
W przypadku pieniądza dłużnego dochodzi to zjawisko, że oddanie długu powoduje likwidację tegoż długu, a więc i pieniądza nim będącego.
I w tym upatrywałbym powodów braku wzrostu cen proporcjonalnego do druku pieniądza przez Banki Centralne. Bo jeżeli Bank Centralny nadrukuje sobie pieniędzy, za te wydrukowane pieniądze skupi obligacje, a szczęśliwy zbywca obligacji otrzymane od Banku Centralnego pieniądze zużyje na spłatę swojego długu, to spowoduje tym samym zniknięcie tych wydrukowanych pieniędzy (jako tego długu).
Pozostanie tylko papier w bilansie Banku Centralnego, a to nie spowoduje wzrostu cen.
Odnośnie sporu o definicję inflacji : taki spór jest niepotrzebny, bo jest jak na razie nie do rozstrzygnięcia.
Niestety ekonomii bliżej do literaturoznawstwa niż do matematyki, co łatwo poznać po tym, iż ekonomiści (jako grupa zawodowa) nie potrafili dotychczas uzgodnić definicji podstawowych pojęć w swojej dziedzinie, w tym zwłaszcza co to jest inflacja (każda szkoła ekonomiczna utrzymuje, iż to jej definicja inflacji jest tą właściwą).
Tak więc proszę szanownych dyskutantów o trochę pokory: zgódźcie się, że się nie zgodzicie, bo skoro ogół ekonomistów jak do tej pory nie potrafił uzgodnić co to jest inflacja, to skąd pomysł, że wy tego dokonacie.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 20:33
kikisek
Celowo nie użyłem słowa pieniądz, aby nie mieszać. Obecnie nie widzę bardzo walut które mógłbym nazwać pieniądzem. Dla mnie pieniądzem może stać się waluta, której nie da się wykreować z powietrza np. oparta na złocie. Oczywiście, że towar może stać się pieniądzem, ale tylko z racji dużego zapotrzebowania na niego i najważniejszej cechy - nie daje się wykreować. Towar niskiej jakości z marketu np. żywność nie jest dla mnie tożsamym z pieniądzem, chyba że w czasie wojny.
Za pieniądze kupię praktycznie wszystko, za słabej jakości towar prawie nic. A że teraz ani porządnego towaru prawie nie ma (barteru też nie widać szczególnie), ani porządnych walut więc i ciężko mówić/pisać o pieniądzu, chyba, że w odniesieniu do srebra, złota.
Jerry Sparrow
Dokładnie tak samo rozumiem problem inflacji. Ci którzy przyzwyczaili się do jej "nowej" definicji, wiążącej to pojęcie z dowolnie wymienialnym koszykiem wycen towarów/usług, dali się przekonać do podmiany: skutku z przyczyną.
Dla ciemnych charakterów niektóre definicje są po prostu niewygodne i słono płacą za promowanie nowego spojrzenia. Zobaczycie, że niedługo podobny rozdźwięk będzie, kiedy dyskusje będą toczone na temat tego czym jest "rodzina", albo "wolność słowa". ;)
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 20:44
wzwen
"Bo jeżeli Bank Centralny nadrukuje sobie pieniędzy, za te wydrukowane pieniądze skupi obligacje, a szczęśliwy zbywca obligacji otrzymane od Banku Centralnego pieniądze zużyje na spłatę swojego długu, to spowoduje tym samym zniknięcie tych wydrukowanych pieniędzy (jako tego długu)."
A co dalej z tymi obligacjami? Bo jak wyrzuci do kosza, to emitent dostanie za darmo pieniądze. A jak przedstawi do wykupu, to dostanie pieniądze, z którymi nie ma co zrobić.
No i co takiego mam zrobić, aby BC wykupił moje obligacje?
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 20:39
tomekpa
"od powstania FEDu w 1913 roku, amerykański dolar stracił 98% swojej wartości"
A teraz małe wtrącenie z wikipedii:
"W 1889 r. kanclerz Niemiec Otto von Bismarck wprowadził pierwszy na świecie
system emerytalno-rentowy finansowany z obowiązkowych składek osób
pracujących i pracodawców"
Czy to możliwe, że cały system emerytalno-rentowy w Niemczech powstał dlatego, (pod naciskiem bankierów),
żeby ludzie, którzy oszczędzali całe życie nie zorientowali się, że są regularnie okradani? Za standardu złota,
większość przeliczników była stała, nie licząc lekkiej deflacji z powodu zwiększania efektywności produkcji, więc
ci drobni ciułacze zorientowali by się będąc na zasłużonej emeryturze, że pieniądze, które starczyć im miały na
bardzo długo, starczały im na ... bardzo krótko ..
A tak, nie dość, że dodatkowo można było ich okraść, to jeszcze wmówić, że robi się im dobrze.
Czy to możliwe, że to zbieg okoliczności, że kraj, który wydał na świat Rothschildów, jako pierwszy na świecie wprowadza
system emerytalny ... ?
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 20:45
Krywań
"A co dalej z tymi obligacjami? Bo jak wyrzuci do kosza, to emitent dostanie za darmo pieniądze. A jak przedstawi do wykupu, to dostanie pieniądze, z którymi nie ma co zrobić."
Jakby emitent miał pieniądze na wykup, to by nie szedł do Banku Centralnego po prośbie. O to chodzi, że po dojściu do wykupu tych pieniędzy nie będzie, ale Bank Centralny nie może zbankrutować, więc wszystko będzie OK.
Ale dobrze kombinujesz, powiem więcej - jesteś w bardzo dobrym towarzystwie.
https://www.bloomberg.com/news/articles/2016-07-14/bernanke-floated-japan-perpetual-bonds-idea-to-abe-adviser-honda
"Ben S. Bernanke, who met Japanese leaders in Tokyo this week, had floated the idea of perpetual bonds during earlier discussions in Washington with one of Prime Minister Shinzo Abe’s key advisers."
Albo słynne Consol bonds https://en.wikipedia.org/wiki/Consol_(bond)
Albo takie cóś : Belgium issues 100-year bond in private sale https://www.ft.com/content/bc6f3e00-0ba7-11e6-9456-444ab5211a2f
No i po kłopocie (na najbliższe 100 lat, więc kogo obchodzi co wtedy będzie?).
A co do "No i co takiego mam zrobić, aby BC wykupił moje obligacje?" to odpowiem "Co wolno wojewodzie ..."
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 20:59
3r3
Już zaczęło się dyskontowanie przyszłych strat z okazji obsuwy zabezpieczenia papierem emerytur.
http://blogg.avanza.se/hemberg/2016/10/13/ppm-klapare-polisanmalda/
A tu chcą pompować tymnieruchy (UK)
http://www.di.se/artiklar/2016/8/30/centralbankstopp-sluta-pensionsspara/
@darjus
Nie każdy rozumie po co się coś sprawdza. Należy przytomnie założyć że nie kupujemy monet dlatego że są fajne, tylko dlatego że są ze złota i chcemy się upewnić że z tego pierwiastka właśnie się składają w wystarczającej ilości.
Umiejętność zdawania testów - główna umiejętność do zdobycia na uczelni ^^
Monety też tak potrafią :)
Odrzucenie prawdziwej monety jako fałszywej w biznesie z ludźmi, którzy tym płacą to delikatnie mówiąc niegrzeczna niezręczność.
Mogą się obrazić, a nawet unieść, zaufanie może się zawalić. Aj waj z tego straszne.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 21:06
marcins
"to technologia przynosi pozorny wzrost poziomu życia"
Własne wino, które mnie kosztuje pół złotego na butelkę + robocizna (mam tego całą piwnicę), jest lepsze niż wino od winiarza produkującego wino 'organicznie', a takie chodzi po 50zł za butelkę. Ten organiczny winiarz twierdzi, że każde wino musi mieć siarczany, bo inaczej się nie da. Wino w supermarkecie tym się różni od innych kolorowych napojów alkoholowych, że dodatkowo ma substancje smakiem imitujące kwaskowatość wina. Kosztuje 16zł, ale to nawet nie jest wino. Człowiek może sądzić, ze żyje na lepszym poziomie, ale chleb po 6zł za bochenek słabo przypomina ten zwykły chleb sprzed 30 lat. Dziś pieczywo powstaje z wiadra proszku.
Pierwsze aparaty cyfrowe były metalowe. Dziś nawet lustrzanki cyfrowe są z plasiku, coraz lichszego. Widły, kupione w marcu, które trzeba oddać w kwietniu. Ruski garnek wytrzymał 20 lat, teraz po 2óch latach trzeba kupić nowy. Trend lichości produktów zaniża poziom inflacji i daje pewne poczucie komfortu, bo nas na tandetę stać, a że często się psuje, cóż, kupi się nowe - jest moda i ona ma też swoją rolę do odegrania.
Kolejną z negatywnych sił wpływających na poziom życia jest zmowa korporacji, by produkować coraz mniej trwałe produkty. Zwie się to zjawisko "planned obsolescence". Pralka, która ma wytrzymać do końca gwarancji i nie więcej. Bateria laptopa, która pada po 2 latach (ruskie akumulatory z latarki działały 20 lat). Kiedyś samochód przejechał milion kilometrów, a żarówka świeciła 100 lat. To zjawisko niekoniecznie obniża inflację, ale na pewno robi z człowieka konia pociągowego.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 21:22
waldi053
czytaliście wpis # 3r3 , że pojawiły się w Australii monety trzymające parametry , ja od dziś zacząłem zgłebiać temat , najpierw firmy złotnicze '' i ich metody
sprawdzania żałosne , wiara w certyfikat i już góra to spektometr , potem firmy handlujące sprzętem pomiarowym [ o jego cenie 20 k EUR nie wspomne ]
radiologicznie można max wykryć cienką galwanizację 1 razową , o stopach , zatopach i kombinacjach zapomnij . Wszyscy są [ handlarze ] 100 lat za # 3r3 co
mnie nie dziwi , wszyscy handlują tylko M M sama wytapia , złoto idzie świetnie , na składzie nie leży , to ty czekasz zwykle , czym ryzykują niczym , to kupiec
ryzykuje jak wyjdą falsy ---? to co oni mają faktury zakupu od ,, poważnych firm '' ty masz szajs i szukaj sprawiedliwości . Jak mi ktoś jeszcze powie że ma ze
2 , 3 , kg takich pewniaków '' na wagę i suwmiarkę , to jest ,, mocarz '' śpiąc spokojnie . Tylko czy sprzedając nabywcy będą tacy ufni . Zauważyłem że jak wypłacam
większe sumy z banku to - raz przeliczają na automacie i wynocha , jak wpłacam to najpierw sprawdzanie każdego papieru , potem liczenie x 2 razy [ raz ręcznie ]
tu już sprawdzają .
michasck
wzwen
"Bank Centralny nie może zbankrutować"
To tylko nazewnictwo, bo pieniędzy na drukowanie banknotów może zabraknąć.
Krywań
I znowu masz rację - dlatego przeszli na zapisy komputerowe i wpychają ludziom plastik już zupełnie na chama.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 21:15
lenon
Waluta jest takim samym towarem jak każdy inny. Jak nawet jej wartość osiągnie zero, to jak to, 3r3 kiedyś pisał, sprzedasz ją w pakiecie z tapetowaniem :-)
Zastąpiłem walutę pieniądzem, ponieważ artykuł o nim traktuje i pojęcie stosowane jest wymiennie.
@tomekpa
O ile dobrze pamiętam to jacyś piraci pierwsi wprowadzili system rentowy. Bismarck też chyba renty wprowadził nie emerytury, a to duża różnica. Wypłaty z systemu odbywały się z bieżących składek.
_Misiek_
"Zdanie, do którego się odnosiłeś, mówiło, że "mogą żyć". Nie "że będą". A czy będą żyć lepiej, to się okaże. Najpierw nich spłacą długi lub przeżyją hiperinflację, kolejną tranformację, a potem się porówna."
Nikt tych długów nie będzie realnie spłacać, bo już dawno jest to niemożliwe.
avery1
michasck
"infalcja jest wzrostem bazy monetarnej. to jest definicja .
wzrost cen jest zalezny od dwóch rzeczy : od wzrostu bazy monetarnej jak i od popytu na pieniadz( demand for money).
czasami bedziej decyduje pierwszy a czasami drugi. dlugoterminowo to baza monetarna"
Nie od 2 a 3 rzeczy. Pominąłeś jeszcze popyt na towary / ich dostępności. Taka małe, wredne wtrącenie :)
waldi053
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 08:32
avery1
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 08:33
marcins
"Za komuny pralka 4-5 wypłat"
A która dziś pralka wytrzyma ćwierć wieku? Za pół najniższej kupisz chyba Amikę, a ona się zaraz rozsypie. Tak, wzrost produktywności to jeden z trendów pozytywnych. Ale dziś się ciężej pracuje na każdą jedną wypłatę.
Krywań
Uzupełnienie do :
"@Krywań
"Bank Centralny nie może zbankrutować"
To tylko nazewnictwo, bo pieniędzy na drukowanie banknotów może zabraknąć."
Bank Centralny rzeczywiście nie może zbankrutować i zostało to wielokrotnie przetestowane. Nawet po upadku miejscowej waluty dalej istnieje i tylko emituje nowego śmiecia.
Pouczający w tym względzie jest przykład Zimbabwe - Bank Centralny jak najbardziej przetrwał hiperinflację i https://www.theguardian.com/world/2016/nov/28/mugabe-launches-new-currency-in-last-gamble-for-zimbabwe
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 21:42
bmen
Otóż to jest tak. Potrzeba jest zacząc od balance sheet dla banku centralnego a potem dla banków komercyjnych.
CB ma swoje rezerwy i wystawia na nie banknoty lub deposyty (fed funds) czyli A = L +E . Pisze o USA bo uczylem sie na ich przykladzie i sa tez najwazniejsi na swiecie.
W standardzie zlota rezerwami bylo zloto. Po zerwaniu pega rezerwami staly sie Treasuries, ktore sa dlugiem oprocentowanym. czyli kazda sprzedaz dlugu powoduje wiecej zobowiazan niz waluty pozyczonej. czyli jest to proces inflacyjny.
Ale zeby FED mogl skupic dlug krajowy to musi wytworzyc z powietrza : 1) walute ( cash) lub 2) musi zwiekszyc swoje zobowiazania depozytowe dla bankow wg zasad T-account.
Czyli zakup dlugo powoduje zwiekszenie bazy monetarnej ( cash + fed funds x MULTIPLIER).
Tak wiec drukwanie waluty to tez zwiekszenie bazy monetarnej. po 2008 zakupili jeszcze ze 20 rodzaju innych papierow dluznych typu MBS,CDO itp , i inne szajs.
Prawie kazdy bank centralny jest nie wyplacalny jak by by zastosowali regule MARK-to_MARKET, ale oni ksieguja po ile kupili. Ale kto im zabroni? <br/> Nie ma różniczy czy CB ma rezerwy w złodzie czy Treasuries. Rezerwy to rezerwy i sa zamrozone do obiegu. <br/> Kiedys bylo zloto teraz sa dollary i amerykanskie obligacjie. <br/> Ale zloto blokowalo skutecznie dodruk waluty ,co widzimy teraz bo nie ma zadnych ograniczen poza strachem przed straceniem zaufania ludzi do czyli run na banki ,lub run na bank cenrtalny ( walute jak to ma teraz mala oznake w chinach) <br/> Banki komerycyjne z kolei maja swoje rezerwy w banku centalym w wyniku wymogu rezerwy. a depozyty sa ich zobowiazaniami w stosunku do ludzi . <br/> Banki z depozytow i emisji obligacji tworza kredyt dla ludzi i firm. ( to teoria tylko bo praktycznie nikt tego nie slucha i robia jeszcze wiecej co potwierdzil bank Angli w swoim raporcie o kreacji pieniadza). Jedynie co je ograncza to obawa o plynnosc w rozliczenach miedzy-bankowych, ale od czygo jest FED fund market?
Nie widzimy jeszcze wzrostu cen bo banki komercjalne (poza required reserve), trzymaj u FED swoje kase jako excess reserve i od nich im placi FED odsetki, ale te rezerwy nie sa uzywane do kreacji kredytu bo nie ma ich juz kto brac tak zadluzony jest swiat. ale jak by one zostaly uzyte na kredytu to byscie zobaczyli jaki byl by wzrost cen.
Ludzie maja wyobrazenia inflacyjne w oparciu o terazniejsza wiedze, ale jak widza ze bedzie wzrost cen to maleje u nich popyt na walute i sie jej wyzbywaja bo bedzie mnie warta za jakis czas. a to prowadzi do prawdziwego wzrostu cen, co widzimy teraz w usa bo widza ze trumo wpusci grosz do realnej gospodarki.
Rezerwa czastkowa powoduje tylko przyspieszenie procesu kreacji waluty. nawet na rezerwie 100% kredyt bylby inflacyjny. Bo kredyt z zalozenia jest inflacyjny.
Dla gospodarki nie ma roznicy czy ktos uzywa wlasnej kasy czy kredytu. bo jest widziany tak samo.
Jak pisze #3r3 nie da sie latwo okreslic ilosci waluty w obiegu. ale M3 sie kurczy a to znaczy ze nastepuje kontrakcja kredytu.
M2 i M3 to juz sa agregaty walutowe, ktore sa wynikiem produkcji kredytu.
Nalezy tez rozrozniac wzrost bazy monetarnej ( bo to cash + reserwy na fed funds) a kredytem bo one sa pochodna rezerw, ale zalezne tez od rynku kredytu.
Mozecie sobie nazywac jak chcecie.
Dla mnie z ang Inflation = wzrost baz monetarnej
a price inflation = wzrost cen.
NIe mam pojecia jak to w PL w szkolach ucza. Nie mialem do czynnienia z ekonomia w PL.
Jak ktos nie rozumie podstaw bankowosci to nie powiennien sie odzywac bo robi kryzwde innym ktorzy go czytaja.
jak napisalem w swoich notatkach , to nie jest temat trywialny i wymaga duzo pracy zeby zrozumeic.
Napisze niedlugo tam na moich notatkach o banku centralynm i jego funkcjach itp.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 22:04
greg240
@wzwen
I znowu masz rację - dlatego przeszli na zapisy komputerowe i wpychają ludziom plastik już zupełnie na chama.
Szwagier chail kredyt na mieszkanie to mu nie dali , powiedzieli ,ze musi miec tez karte kredytowa i bidak nie mial wyjscia.
Co do trwalosci obecnych produktow to sie zgadzam , wiekszosc teraz to szajs po gwarancji sie psuje, kiedys zarowka osram wytrzymywala 12lat teraz gora 2 lata, nowe samochody teraz maja cale reflektory sa zabudowane i musisz wymienic calosc, da rade kupic dobre rzeczy , ale to kosztuje , kupilem komplet garnkow Zepter za okolo 3k Pln to juz 10 lat sluza bez problemu, stara maksyma jak chesz oszczedzic kupuj drogie rzeczy. Co do obecnych pojazdow to szajs , szukam jakiegos starego Porsche 944:)
A moim marzeniem jest ,zeby zrobili Mercedesa beczke w123 tylko aby mu dali karoserie z aluminium , wiele takich starych mercow robilo milion km bez remontu silnika, gdyby nie gnily to raz bys kupil i do smierci jezdzil, o ile ekolodzy by nie wymyslili jakiegos durnego przepisu, w PAryzu juz kombinuja jak zakazac wjazdu samochodem z diselem.
lenon
Nikt nie produkuje pralki, która pół wieku działa ponieważ nie ma nią popytu. Tara na przykład i 200 lat może działać, a kupisz ją sobie?
Doger64
Każdy ma trochę racji ponieważ jedno wynika z drugiego: gdy ceny nam rosną-spada siła nabywcza pieniądza-dlaczego?-bo (zapewne)został dodrukowany-w wyniku czego co się stało?-zwiększyła nam się baza monetarna-która spowodowała co?wzrost cen i spadek siły nabywczej pieniądza,choćbyśmy nie wiem ile więcej zarabiali to wzrost cen powoduje spadek siły nabywczej pieniądza,bo potrzebujemy więcej pieniedzy,żeby kupić to samo,dlatego się przyjęło w definicji i dla normalnego człowieka jak spyta dlaczego wszystko podrożało?poniewaz mamy inflacje.
Inflacja wynika jeszcze z wielu innych czynników ale podstawowym jest zwiększenie bazy monetarnej dla stałej grupy osób,usług i towarów,a jeśli ludzi,usług i towarów by przybyło proporcjonalnie równo z M3 to zapewne by to nie poskutkowalo inflacja,dlatego może w Europie nie mogą wywołać inflacji porządanej.
bmen
ceny towarow nie rosna rownomiernie , bo to zalezy od popytu na towary, ale ogolny wzrost cen wystepuje wtedy gdy masz wiekszy przyrost waluty niz dobr wyprodukowanch. to dlatego za 1 usd moze kupic mniej, bo przyrost waluty jest wiekszy niz przyrost towaru i uslug.
banki komeryczjne produkuja lwia czesc kredytu wiec to one sa odpowiedziale w wiekszosci za inflacjie. a centralni bankierzy to lender of last resort i oni glowiene dostarczaja liquidity na rynku. ale tez zasilaja budzety rzadow. i robia bailout dla bankow komerycjnyych,
a te oficjalne przeslanki czyli stabilnosc waluty ( wg innch walut) i kontrola wzrost cen to mrzonki co pokazuje historia.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 22:21
Jot
No dobra - chyba. Czy uważacie inaczej?
hitoniton
Wracając do technicznego rozpatrywania uważam, że samo określanie inflacji dla okresu jednego roku jest czysto umowne i dość ogólnikowe. Jako inżynier mógłbym powiedzieć, że bardziej interesująca byłaby dla mnie inflacja cząstkowa. A więc badanie tego procesu w każdym elementarnym przedziale czasu. Jak wiemy na rynkach procesy zachodzą czasem bardzo szybko, a przez większą część czasu nie dzieje się nic specjalnego. Wiemy też, że inflacja nie występuje bardzo gwałtownie. Wynika to z opóźnionego dostosowywania cen przez wszystkich uczestników rynku (takich jak np. pani z warzywniaka) wynikający z prędkości przekazu informacji oraz zapasów magazynowych.
lenon
Przecież oczywiste jest to co Ty piszesz, ale np. dla mnie. Dla osoby, która nie ma o tym zielonego pojęcia jest to czarna magia.
Odnoszę tylko wrażenie, że nie doceniasz w tym wszystkim roli podaży towarów.
sholler
waldi053
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 08:35
Krywań
No więc się da, a przynajmniej próbują : http://bpp.mit.edu/
"The Billion Prices Project is an academic initiative that uses prices collected from hundreds of online retailers around the world on a daily basis to conduct economic research. This page shows our most recent research leveraging high-frequency price data, as well as the US daily inflation index (updated monthly on this page)."
Tylko na co komu prawdziwy obraz inflacji cenowej i to ogłaszany codziennie (sarkazm).
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 22:27
Doger64
A kto wie jaka jest zasadnicza zmiana metodologii liczenia inflacji teraz,a sprzed 40lat chociaż ta,która podaje shadowstats? Z czego wynika im ta różnica?
40lat temu wykres im się pokrywał...
waldi053
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 08:36
lenon
40 lat temu cykl między pojawieniem się popytu, a pokazaniem się towaru na rynku był, o wiele dłuższy niż dziś.
Jeżeli skurczyłby się do jednej sekundy, inflacja nigdy by się nie pojawiła.
Pafcio
Dla mnie jeśli moneta trzyma wage i wymiary i przechodzi buliontest to jest prawdziwa.Do tego mozna sie przyjrzec charakterystycznym detalom.
Mi to wystarcza w 100% bo nie pojawiły sie fałszywki które przechodzą wszystkie te testy jednocześnie.
Sztabki wogóle mnie nie intetesują bo nie dają takiej pewności jak monety, spektrometr nie zbada całej sztabki a certyfikaty mozna uzywac zamiast papieru toaletowego.
Buliontest natomiast bada monete "dogłębnie".
@darjus
Mowa była o zaufaniu do buliontest a nie o potrzebie szybkości sprawdzania monet przez hurtownika.
Ogólnie ujmując cały ten temat podróbki się zdarzają i będzie ich coraz więcej.Dlatego trzeba monete badać kilkoma metodami.Są to proste metody dla każdego.Na stronie Rand Rafinnery są dokładnie opisane detale awersu i rewersu Krugerranda i bardzo trudno jest wybić fałszywą monete która będzie perfekcyjnie odwzorować oryginał ale zapewne mozliwe lub bedzie mozliwe. Do tego waga+wymiary+buliontest.Można też magnesem potraktować.
Pewnie jakieś ryzyko choć minimalne że trafimy na tak dobry falsyfikat ktory przejdzie wszystkie testy istnieje.Tak jak to ze bank wyplaci falszywy banknot.Ryzyko jest wyjsc z domu bo moze cos na glowe spasc itd.
Jednak nie popadajmy w paranoje.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-12 22:47
darjus
mógłbyś rozpisać wzór, na wplyw na inflację waluty, udzielonego kredytu - przy 100% rezerwie, jeżeli waluta pokrywa 100% możliwych do zakupu dóbr, tzn. NIE MASZ NA CO WYDAĆ KREDYTU dopóki nie będzie wytworzone.
Wszystko co opisaleś wyżej zawiera ten mój prosty wzór.
avery1
Nie opowiadaj bajek, że teraz ciężej się pracuje niż dawniej, przywołując tu przykład pracy fizycznej za czasów nieboszczki komuny. Znajomy pracujący w zakładach chemicznych, dzień w dzień chodził na dworzec kolejowy 6 km w jedną stronę i to na nogach bo na rower go nie było stać. Rozładunek wagonów kolejowych (50 ton węgla na jeden wagon) wykonywały dwie osoby. Jeden wagon na jeden dzień. Mógłby podawać jeszcze wiele przykładów. Taka to wtedy była lekka praca.
[Część komentarza została usunięta, ponieważ nie dotyczyła kwestii finansowych i geopolitycznych]
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 08:38
kontofo
Dokładnie fizyka rozchodzenia się fal dźwiękowych w danym ośrodku o określonych wymiarach powoduje, że podrobienie monety jest praktycznie niewykonalne.
waldi053
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 08:40
avery1
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 08:41
Kooper Nick
Mnie się wydaje, że definicja inflacji jako „średniego wzrostu cen” jest bardziej uniwersalnym miernikiem sytuacji gospodarczej, gdyż uwzględnia czynnik dynamiczny procesów gospodarczych. Przy definicji „inflacji pieniądza” zatonięcie galeonu ze złotem, które książę wysłał z jednej twierdzy do drugiej, skutkuje deflacją, a ewentualne wydobycie jego – inflacją. Tyle że to nie ma wpływu na gospodarkę, do póki pieniądze te nie krążą w gospodarce. Jeżeli pieniądze krążą w gospodarce, to powstaje istotne pytanie, w jakim tempie? Jeżeli szybko, to strumień pieniądza jest większy, jeżeli wolniej, to strumień pieniądza jest mniejszy. I tutaj dochodzimy do sedna różnicy tych dwóch definicji. „Inflacja cen” jest efektem wzrostu strumienia pieniądza (liczba transakcji * ich wartość), podczas gdy „inflacja pieniądza” jest miernikiem wzrostu zasobu pieniądza. „Inflacja cen” jest obrazem tego co się działo w określonym czasie, a „inflacja pieniądza” jest porównaniem bilansu na początku i końcu okresu. „Inflacja cen” – dynamika, „Inflacja pieniądza” – struktura.
Na podstawie tak sformułowanych definicji inflacji i konsekwencji z nich wynikających zauważyłem coś ciekawego. W gospodarce pieniądza materialnego (złotego, lub opartego na złocie), pieniądz w swej istocie ma postać zasobu, natomiast w gospodarce rezerw cząstkowych i kreacji pieniądza, powstaje on w momencie zaciągnięcia kredytu na karcie lub hipotece i przelania na konto wierzyciela. Współczesny pieniądz powstaje w momencie transakcji, a zatem (stosownie do tego co napisałem wyżej) taki pieniądz w swojej istocie ma postać strumienia.
Wygląda na to, że zmiana pieniądza ze złotego na pieniądz kreowany, zmienił również istotę pieniądza. Ma to różne konsekwencje. Jedną z nich jest stosowanie „inflacji cen”, jako podstawowego i wygląda na to, że adekwatnego do realiów wskaźnika inflacji. Tak mi się wydaje.
Kooper Nick
Kim są beneficjenci inflacji? Banki centralne oraz rządy, ponieważ to oni jako pierwsi dysponują świeżo wykreowaną walutą. Wymienione podmioty mają największe korzyści, gdyż inflacja stanowi dla nich darmowy dochód”.
Rzekomo stanowi to wadę tego systemu.
Moim zdaniem doszło tutaj do nieporozumienia. Państwo aby istnieć musi pobierać podatki. Jednym z podatków jest podatek emisyjny. Zatem pytanie powinno brzmieć nie tyle, czy podatek jest dobry dla przeciętnego człowieka (nie jest), ale który podatek jest gorszy – inflacyjny, VAT, dochodowy, inny?
Istnieje możliwość wprowadzenia standardu złota i w takim przypadku deflacja będzie wynosiła mniej więcej tyle co wzrost gospodarczy. W takim wypadku trzeba będzie podwyższyć inne podatki. Myślę, że nikt rozsądny nie twierdzi, że inflacja jest dobrem samym w sobie. Natomiast pytanie czy pozwolić państwu drukować trochę pieniędzy w zamian za obniżkę np. podatku dochodowego, czego rezultatem będzie zamiana np. 2 % deflacji w 2% inflacji, moim zdaniem jest zasadne. Jestem przekonany, że państwo powinno drukować przynajmniej tyle pieniędzy (dla budżetu), aby zniwelować deflacje do zera. W tym zakresie moim zdaniem jest więcej korzyści niż wad. Ostatecznie nie tylko inflacja (efekt drukarza i pierwszego nabywcy waluty) powoduje zniekształcenia rynku. Inne podatki też powodują zniekształcenia, a przy okazji koszty poboru są wyższe.
kikisek
Ciężko porównywać dawne czasy z obecnymi, zbyt wiele różnic. Po pierwsze dawniej nie pracowało się pod presją, nikt nie wytykał przerw na papieroska z podglądu kamery, nikt nie pilnował czasu pracy z sekundnikiem w ręku, a gorsze dni (po imieninach, chrzcinach, weselu) były normą, nikt nie biegał w pracy, bo szef patrzy. Wszystko działo się wolniej, bez stresu, bez pośpiechu, co nie znaczy, że było lekko. Kiedyś po prostu większość prac ciężkich, załadunków, rozładunków było ręcznych, teraz od tego są maszyny. Choć i obecnie przerzucanie po 25 i więcej ton nie jest rzadkością. Ktoś te worki, cegły, farby, układa na paletach i często nie maszyny, ale młodzi ludzie. Do czasu zmiany pracy lub kłopotów z kręgosłupem.
Kiedyś z pierwszej z brzegu pracy można było utrzymać ze 4 osoby (wyżywienie, opłaty, media, ubrania) i jeszcze trochę odłożyć. Na pralkę wystarczyło może i z 5 miesięcy sobie odkładać (niekiedy dłużej trwało jej "załatwienie" niż uzbieranie na nią pieniędzy). Ale raz kupiona starczała na długie lata, jak się popsuła naprawa była stosunkowo prosta i tania. Niczym dziwnym nie były egzemplarze mające po 15 czy 25 lat. Wyrzucało się tylko jak już praktycznie rdza ją przeżarła, a i tak była "na chodzie". Kto obecnie z pierwszej z brzegu pracy utrzyma 4 osobową rodzinę i cokolwiek odłoży. Obecne pralki to góra 3-4 lata i trafiają za złom, najczęstsza awaria to uszkodzona "płytka z elektroniką" wartości od 50 do 70% ceny nowej pralki. Wcześniejsze markowe jeansy, to legenda, grubszy materiał, z czasem wycierały się, strzępiły, szwy nie chciały się pruć, a nie chciały się rozlecieć. Obecne nawet markowe nie mają najmniejszego porównania (trwałość) do poprzedników.
Co do dworców kolejowych, te na które kiedyś chodziło się pieszo lub jechało rowerkiem tak jak nie było do nich dojazdu kiedyś komunikacją, tak tym bardziej nie ma dziś, bo większość z tych małych już nie istnieje, podobnie jak linie kolejowe, po których dawniej jeździły pociągi - http://www.pch24.pl/kolej-zjada-wlasny-ogon,15360,i.html
Obecny brak możliwości z jednego najniższego etatu, utrzymania 4 osobowej rodziny (nie mówiąc o jakichkolwiek oszczędnościach), jak również niska trwałość towarów (technologicznie nowsze rozwiązania, ale trwałość fatalna) to nic innego jak negatywne skutki rosnącej od dziesięcioleci utraty przez walutę siły nabywczej.
@kontofo
Złoto ma bardzo charakterystyczny i długi dźwięk (jak mały dzwon o wysokim tonie), przy odpowiednio czułym sprzęcie zapewne nie byłoby problemu odróżnić np. krugerranda od filharmonika, a co dopiero przy większej domieszce lub wstawce z innego metalu. A to w połączeniu z wagą i suwmiarką (linijką Fisha) to może nawet więcej niż te super drogie, a i tak nazbyt zgrubne "prześwietlania".
Ciekawe jakby do weryfikowania złota sprawdził się wykrywacz metalu VLF w jakiejś zmodyfikowanej, małej bardziej stacjonarnej wersji, czy dałby sobie radę ze złotem bez względu na wagę czy kształt na zasadzie odrzucania autentyczności gdy "widzi" jednocześnie inny metal ?
m_a_rek
Tak z lekka sobie pogdybałem.
W Twoim przykładzie dodrukowano 100% bazy monetarnej. Czyli inflacja wyniosła 100%.
Zadałem sobie pytanie - ile w takim wypadku wyniósł ogólny wzrost cen towarów i usług?( Co by to nie miało znaczyć).
Założymy, że ci "przy korycie" wykupili 10% towarów i usług w cenie sprzed wzrostu cen towarów. Czyli dla pozostałych 90% towarów i usług pozostało 95% nowej bazy monetarnej. Załóżmy, że ci "nieco bardziej oddaleni od koryta" wykupią następne 10% za nieco większą cenę .... i tak dalej i tak dalej...
Wniosek z tego, że wzrost cen towarów i usług (co by to nie znaczyło) jest większy od wzrostu bazy monetarnej (być może znacząco?). To chyba istotne, bo wzrost bazy monetarnej widzimy a wzrost cen towarów i usług odczuwamy ;-).
Jest z tego i inny ważny wniosek - jeżeli rozmieścimy populację na osi skończonej (czyli odcinku) gdzie zerem jest koryto a drugi koniec to "przypadkowe społeczeństwo". Na osi pionowej oznaczymy zysk/stratę. Zyski z inflacji otrzymuje grupa przy korycie aż do pewnego punktu oddalonego od koryta zaczynają się straty. Przy czym pola nad i pod osią są sobie równe. Inflacja to dobry sposób na życie dla grupy korytowej.
Pozdrówka
3r3
"Dla mnie jeśli moneta trzyma wage i wymiary i przechodzi buliontest to jest prawdziwa.Do tego mozna sie przyjrzec charakterystycznym detalom."
Leży mi martwym bykiem czy trzyma wymiary, przechodzi testy i ma detale bo to wszystko zrobił człowiek, to drugi też zrobi.
Mnie interesuje czy ta moneta jest z uncji złota.
"Mi to wystarcza w 100% bo nie pojawiły sie fałszywki które przechodzą wszystkie te testy jednocześnie."
A to że nie złapaliśmy chińskiego szpiega jest dowodem na to że nas nie szpiegują ^^
Ja generalnie popieram jak Twoje myślenie wykazują dochodzeniowi :)
"Ogólnie ujmując cały ten temat podróbki się zdarzają i będzie ich coraz więcej.Dlatego trzeba monete badać kilkoma metodami"
I dojdą nowe metody, bo te co są to są atakowane przez fałszerzy.
"Pewnie jakieś ryzyko choć minimalne że trafimy na tak dobry falsyfikat ktory przejdzie wszystkie testy istnieje."
Kwestia ceny uncji. Będzie droga - będzie kasa na B&R dla falsów tak dobrych że przejdą i akustykę.
"Tak jak to ze bank wyplaci falszywy banknot.Ryzyko jest wyjsc z domu bo moze cos na glowe spasc itd."
No to akurat tego jest sporo w obiegu, a cofki robi się po latach jak wyjdzie że to falsy.
@kontofo
"Dokładnie fizyka rozchodzenia się fal dźwiękowych w danym ośrodku o określonych wymiarach powoduje, że podrobienie monety jest praktycznie niewykonalne."
A przynajmniej w to wierzysz.
Ja wiem że to jest po prostu drogie, ale wykonalne. Kwestia ceny.
Ludzie zajmujący się fałszowaniem myślą outside the box, obchodzą problemy, które inni uważają za nie do przeskoczenia.
Na początku XX wieku byli tacy co twierdzili że latać się nie da i samolotów nie będzie.
@Kooper Nick
"Państwo aby istnieć musi pobierać podatki."
Kłamiesz - państwa powstały zanim wymyślono podatki.
Co skreśla resztę Twojego wywodu.
Państwo nie jest funkcją tego co może kupić, tylko tego co zainteresowani wykonają sami za własne środki.
hamer
Podobno nie tyle pożądana co mniejsze zło. 3% czy trochę częściej wymieniane 2% to takie wesołe wartości których i tak nie można dokładnie policzyć a mają zapewnić wystarczający margines do niby okropniejszych w skutkach ujemnych wartości.
uberbot
1. Złoto (i inne podobne) jest po to, aby po tzw. resecie wymienić je na inne rzeczy pierwszej i drugiej potrzeby. Czyli ma przechowywać wartość. Mnie osobiście nie interesuje czy dziś cena za oz zjedzie do 500$ lub czy wzrośnie do 3 000$ - z punktu wiedzenia inwestycji krótkoterminowej. I tu moje pytanie: wydaje mi się, że się nie mylę?
ALE
"Zakład o dolara FED"
2. Tu jest to czego nie zauważyłem nigdzie. Trader21 pisze o resecie, nie tylko on. Według niego, ale również większości, system powinien się dawno załamać. I co? I nic się nie dzieje. Sytuacja bezprecedensowa w historii (czy na pewno?). Według mnie NIE BĘDZIE RESETU. Zgodnie z teorią żaba będzie gotowana powoli. Reset trwa już od 2007r. kiedy to przez przypadek guziki się pomyliły tym u góry i "prawie" coś się podziało. Dojdziemy do momentu, kiedy papier zostanie zastąpiony bitami. Gdzieniegdzie już tam jesteśmy. Nieudolne próby w Indiach wydają się być zakładem o dolara FED tych u góry. Zabawą z ponad miliardową populacją. Zwykłym żartem. Albo próbą przypodobania się kierownicy przez tamtejszego szefa BC...
Moje długoterminowe typy inwestycyjne to w kolejności od najważniejszego (pierwsze najważniejsze, resztę można zabrać dekretem):
- głowa i wiedza praktyczna (jak przetopić, jak ulepić, jak odpalić, jak zarobić i nie dać się złapać)
- broń i samoobrona
- złoto
Pozdrawiam
admin
Mamy chwilowe problemy techniczne w notowaniami. Znamy problem i powinniśmy go rozwiązać w ciągu 24 godzin.
baro
marcins
"Nie opowiadaj bajek, że teraz ciężej się pracuje niż dawniej, przywołując tu przykład pracy fizycznej za czasów nieboszczki komuny"
Kiedyś inżynier, nie bedąc członkiem partii, utrzymał 4 osobową rodzinę (żona pracowała w domu) i starczało na wczasy. Praca była od 7.00 rano, a o 14.45 było się w domu. Jeśli dziś przeciętny inżynier w Polsce che utrzymać 4 osobową rodzinę, nie będąc członkiem układu, musiałby pracować na 1.5 etatu, lub/i w nocy (lub dorabiać na boku), znać 2 języki obce, posiadać prawo jady, robić dodatkowy fakultet. Ma to związek z rozkładem twardego przemysłu, wynikającego z otwarcia granic handlowych na UE, ale to inny wątek. Nie można porówywać inżyniera z inżynierem. Również pracownika fizycznego z pracownikiem fizycznym. Kumpel góral już trochę wiekowy pracował jako drwal za komuny, ciężko - jak ciężka jest taka praca - ale do 30 roku życia zbudował 200 m2 dom nie emigrując. Odkąd nastał Balcerowicz, pracował jako stróż nocny. Praca mniej płatna, "lekka" - tak lekka jak zdrowe są nieprzespane noce - i nie stać go było nawet na remont dachu. Dla jasności - nie twierdzę, że teraz jest gorzej pod każdym względem, tylko mówię o trendach negatywnych. A pod terminem 'ciężka praca' nie znajdują się wyłącznie litry wylanego potu, ale rówież każdy inny wysiłek powodujący napięcie mięśni oraz - przede wszystkim - poświęcony cenny czas. Już samo szukanie pracy to całkiem ciężka i bezpłatna praca, która obniża wartość każdej przyszłej wypłaty.
gruby
"Moje długoterminowe typy inwestycyjne to w kolejności od najważniejszego (pierwsze najważniejsze, resztę można zabrać dekretem):
- głowa i wiedza praktyczna (jak przetopić, jak ulepić, jak odpalić, jak zarobić i nie dać się złapać)
- broń i samoobrona
- złoto"
Broni nie można zabrać dekretem. To znaczy można spróbować. W Bawarii spróbowali i wyszedł z tego pogrzeb funkcjonariusza plus trzech następnych w szpitalu. Poza tym większość eskalacji odbywa się w promieniu 3 metrów od zaatakowanego, w tym promieniu broń palna jest zawodna bo jest za wolna i może być łatwo zablokowana. Lepszy jest nóż lub gołe ale wyćwiczone kończyny.
Dopiero powyżej trzech metrów najszybszym narzędziem jest broń palna krótka, powyżej 50 metrów pozostaje broń palna długa. Wraz ze wzrastającą odległością maleje zdolność poprawnej oceny skali zagrożenia, dlatego pierwszą i statystycznie najważniejszą umiejętnością jest odparcie ataku w bezpośrednim zasięgu własnych kończyn. Przykład pierwszy z brzegu: pijesz sobie z kolegami w knajpie, wchodzi do niej agresor. Przecież nie rzucisz mu się do gardła zaraz od progu tylko grzecznie poczekasz aż przyczepi się akurat do Ciebie.
jerkey
"Jedynie co je [banki komercyjne] ogranicza [kreację kredytu] to obawa o plynnosc w rozliczenach miedzy-bankowych".
lpro
imran
Bo według mnie coś takiego nie istnieje. I nie chodzi o to, że ciężko jest to policzyć i trzeba znaleźć jakąś przybliżoną metodę lecz o to, że czysto teoretycznie nie jest możliwe wyliczenie tego.
Jak można wyliczyć średnią z czegoś, co nie ma wspólnej jednostki? Jeżeli 2kg jabłek kosztowały 10zł, 5 godzin pracy 150zł a 100KWH energii 30zł to jaka jest średnia cena tych trzech pozycji?
Można więc próbować wyliczyć średni wzrost cen w procentach. To jest teoretycznie możliwe. Mamy wspólną jednostkę.
Jednak większość towarów zmienia swoją postać praktycznie co roku. Jak można porównać cenę iphona 5 do ceny iphona6?
Jeżeli powiedzmy; w jednym roku sprzedano 8mn smartfonów a w następnym roku 7mln smartfonów i milion telefonów satelitarnych, których wcześniej w ogóle nie sprzedawano i ogółem wydano na nie tyle samo pieniędzy, to ogólny poziom cen telefonów wzrósł, zmalał, czy pozostał bez zmian?
Można oczywiscie wybrać te towary, które się nie zmieniły, ale po pierwsze takich towarów jest niewiele, a po drugie nie będzie to wzrost "ogólnego poziomu cen lecz wzrost średnich cen tych wybranych towarów.
Do tego wyobraźmy sobie np taką sytuację;
Liczymy wzrost cen pieczywa. W drugim roku zaczęto produkować dokładnie te same bułki, ale użyta mąka była mniej kaloryczna a w związku z tym tańsza. Klienci nie mogąc zaspokoić głodu ale ogólna pula pieniędzy do wydania na ten cel była taka sama więc przedsiębiorcy musieli obniżyć ceny chcąc więcej sprzedać. Czyli wydano tyle samo pieniędzy na więcej bułek ale zaspokojono taką samą ilość potrzeb, jeżeli tak można to ująć.
Czy stwierdzenie, że ceny bułek spadły ma jakikolwiek sens i niesie za sobą jakąkolwiek informację?
Gdyby np. w drugim roku bułki były z tej samej mąki, ale zmniejszono by ich wagę o 10% i cenę również o 10%, to analogicznie moglibyśmy stwierdzić, że bułki staniały, co jest nieprawdą, bo przeliczając na kilogramy zamiast na sztuki cena kilograma pozostała bez zmian.
To samo jest z pojęciem wartości wymiennej pieniądza. Co to znaczy, że wzrosła czy spadła wartość wymienna pieniądza? Wartość wymienna musi być w czymś wyrażona. Jeżeli gruszkę wymieniamy na 2 jabłka, to wartość wymienna gruszki wyrażona w jabłkach wynosi 2. A jabłka wyrażona w gruszkach 0,5.
Ale jeżeli jabłko kosztuje 1zł a gruszka 2zł to jaka jest wartość wymienna złotówki? Wyrażona w jabłkach inna a w gruszkach inna. Można wyciągnąć matematycznie jakąś średnią ważoną, ale co nam to daje w przypadku, gdy np. jabłka będą sprzedawane na sztuki a gruszki na kilogramy, a do tego przyszłoroczne jabłka będą gorszej jakości, poobijane a ich cena wzrośnie bo zmieniły się gusta i ludzie z jabłek robią więcej szarlotek a mniej jedzą na surowo?
Jeżeli wydano tyle samo pieniędzy bo kupiono więcej poobijanych jabłek po niższej cenie, to wyliczając jakąś średnią wyjdzie nam, że ceny spadły a więc wartość wymienna pieniędzy wzrosła a przecież ani ilość pieniędzy się nie zmieniła ani ludzie nie otrzymali jakiejś większej użyteczności - bo z poobijanych jabłek musieli powykrawać część ich masy i powyrzucać.
Dokładnie to samo jest z "ogólnym poziomem produkcji".
Jeżeli wytworzono mniej sztuk lepszego produktu, to produkcja spadła czy wzrosła?
To są dane całkowicie subiektywne i nie da się ich wyrażać liczbowo ani porównywać. Jeżeli producent wprowadzi nowy model samochodu z automatycznym systemem kontroli trakcji gratis w tej samej cenie, to jeden człowiek odczuje to jako spadek cen - bo dostał więcej za tą samą cenę, drugi odczuje to jako wzrost cen - bo ta kontrola mu przeszkadza i wolałby samochód bez tego, a więc dostał miej za te same pieniądze, a trzeci powie, że cena jest taka sama bo ta kontrola jest mu obojętna.
Wyrazić liczbowo można jedynie wzrost ilości pieniądza i założyć, że inflacja to spadek wartości pieniądza odpowiadający temu wzrostowi jego ilości a ceny różnych produktów i ich zmiany nic do tego nie mają. Czyli, że jeżeli ilość pieniądza użytego w transakcjach wzrosła o 10% to inflacja jest 10% i tyle.
avery1
marcins
No to ilu znasz inżynierów, którzy pracując we własnym zawodzie mają tylko jeden telefon, tylko jeden telewizor, tylko jeden samochód, pracują od 7.00 do 14.35, nie znają języków obcych, ubierają się w niemarkowe ciuchy, nigdy nie szukali pracy (bo będą pracować 30 lat w jednym zakładzie) a w domu żona gotująca obiad plus dzieci. Przy czym wyjeżdząją na wczasy i nie mają problemu z płaceniem rachunków. Bo ja znam osobiście inżynierów, którzy musieli emigrować, żeby zapewnić sobie powyższe warunki.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 10:57
M123
w temacie falsów, od jakiegoś czasu obserwuję na allegro wysyp kopii polskich srebrnych monet obiegowych z prl próby 600 i 750, czyli popularnych "olimpiad", którejś tam "rocznicy prlu" i tzw. "żołnierzy". Oryginalne monety można kupować w dowolnej ilości w cenie kilku procent ponad spot, czyli od kilkunastu zł w zależności od ceny srebra, a jednak komuś opłaca się tłuc te fałszywki w ilościach przemysłowych- może koledzy siedzą bardziej w tematach numizmatycznych i mają wiedzę na temat występowania takich monet przed rokiem, czy np 5-10 latami? Czy to nowy wynalazek?
Nikiel klepią na Białorusi, wszystko się opłaca porabiać. Nawet chleb podrobiony w piekarni kupujemy i mięso w sklepie, bo z prawdziwym to mają niewiele wspólnego,
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 11:34
avery1
abc123
Znam niewielu bo musza zarobic za granica na duperele, gejfoniki, kredyty, samochody, domy, ktore sobie nakupowali a ich nie stac.
Ale znam tez jednego co nie ma telewizora, wybudowal sobie maly dom, nie ma samochodow, satelity i markowych ubran. Ostatnio przeszedl na 1/2 etatu bo mu sie nie chce tracic czasu w robocie. Woli czas spedzac z rodzina.
Flex
Te falsy to nowszy "wynalazek" . Falsy będą zawsze. Ważne, żeby potrafić je sprawdzić. W przypadku sreberek z czasów PRL ( XXX lat PRL, JP II, Olimiada i Żołnierze niewyklęci) wystarczy zwykły magnes. Nikiel to ferromagnetyk i jest przyciągany przez magnes. Nie trzymają wagi, coś koło 3g mniej, i, chyba wymiarów. Nie pamiętam dokładnie.
Do tego można je kupić w cenie spot na Allegro i na otozloto.pl czasem. Wystarczy nie rzucać się na każdą aukcję. Warto popytać też w lombardach.
Generalnie srebrne monety można sprawdzić w taki sposób:
https://www.youtube.com/watch?v=FvmfTApZZsM
Można samemu zbudować z magnesów neodymowych. Wykorzystuje właściwości diamagnetyczne srebra. Ważne żeby mieć oryginał i porównać szybkość zjazdu.
Nie jest to 100% pewny test ale odsieje 95% fałszywek, bez niszczenia monety.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 12:30
Robkov
Zajście opisałem tu : http://independenttrader.pl/deutsche-bank-przyznaje-sie-do-manipulacji-cenami-zlota-i-srebra.html?sort=latest
Timestamp wpisu : 2016-04-30 22:53
Dodatkowo ciekawy wątek znalazłem tu : http://monety.pl/viewtopic.php?f=30&t=29287&p=288041#p288041
I prośba na koniec. Czy ktoś z Was mógłby porównać ping złotego kangura 1oz 2016 z Filharmonikiem 1oz 2016 ?
Idealnie było by gdybyście mogli to nagrać i wrzucić na jakieś YT... niemniej super cenna będzie opinia
czy te monety powinny brzmieć, dla nieuzbrojonego ucha, podobnie.
Yarpik
"Podobno najgorzej test aplikacją przechodzą złote Meaple Leafy - podobno mało którego aplikacja wskazuje jako prawidłowego."
Z żadnym ze sprawdzonych w różnych sklepach Maple Leaf nie było problemu. Monety z lat 2014 do 2017. Czasem, przy gorszym uderzeniu BulionTest pokazywał 4 /5 poprawnych częstotliwości rezonansowych.
Nie mam Filharmonika więc z tym nie pomogę. Wolę Liście ze względu na dodatkowy grawerunek laserowy.
Ewidentnie w opisywanym przypadku miałeś do czynienia z falsem.
Alan Shrugged
"Stwierdzenie płatności gotówkowej powyżej 15 tys. zł powoduje wykluczenie zapłaconej w ten sposób kwoty z kosztów uzyskania przychodów. Dotyczy to również sytuacji, gdy na podstawie innych dowodów można w sposób niebudzący wątpliwości udowodnić, że transakcja rzeczywiście miała miejsce - ocenił doradca podatkowy Konrad Piłat."
http://biznes.interia.pl/podatki/news/latwo-stracic-prawo-do-kosztow-przy-platnosci-gotowka,2455994,4211?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
ps
świat -rządy - banki --dążą do zapisu elektronicznego - ..pełna kontrola obywatela ..... okradanie pełną parą.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 13:41
wzwen
Przecież można płacić złotem lub srebrem i zgodnie z nowymi przepisami jest OK.
Co staje się bardzo ciekawe w świetle rewelacji @3r3 odnośnie jakości falsów.
TBTFail
Musisz wiedzieć, że dotyczyło to także członków partii. Z tytułu przynależności nie mogli się spodziewać się złamanego grosza. Dziś to co innego. Wiem to sam po sobie i po statusie wielu czołowych kiedyś dygnitarzy partyjnych, z którymi mam dziś kontakt na płaszczyźnie kultury.
deVont
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
@dług + ryzyko kursowe + państwo + spisek we Włoszech
https://youtu.be/fm6JNknVOnQ
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
@Korwin-Mikke o podatkach [jako dodatek w dyskusji o SG]:
https://youtu.be/ffblhPm5KZE
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
@Bodek | 2016-12-23 15:28
Notatkę „służbową z dnia 19 czerwca 1987 roku” o tym, jak o 17:30 „figurantka wraz z synem” rozmawiała przy grającym telewizorze, i tylko niektóre fragmenty rozmowy były zrozumiałe dla SB ?! Widocznie nie chcemy zaakceptować jawnego fałszu.
Krótko: czytałem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
@StockWatch – sklepy spożywcze:
Tu jest błąd z EuroCashem:
http://wiadomosci.stockwatch.pl/wp-content/uploads/2016/12/handel_sieci_fmcg.jpg
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
@mechanizm: Niemcy – Polska – wykup ziemi:
01 listopada 1927: „Niewesołą statystkę podają dzienniki: w przeciągu ostatnich sześciu miesięcy Niemcy, przy pomocy instytucji finansowych niemieckich, wykupili w Korytarzu Pomorskim 1657 hektarów ziemi od Polaków. Powoli, powoli Pomorze okaże się w ręku niemieckim, i wówczas w Genewie Niemcy zażądają plebiscytu na Pomorzu, i jak będzie rezultat ?” Edward Woyniłłowicz
Brzmi znajomo ?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
@Flex | 2017-01-12 15:21 + waldi053 | 2017-01-12 16:02
Popieram wpis #Flex’a.
Jego wpis od strony finansowej był konkretny [dobrze wskazał problem] a pouczenie [o braku problemu] #waldi’ego053 już nie.
Flex pisze nie tyle o Au, jako zabezpieczeniu lecz o sytuacji potencjalnego na nim zysku [odnosi się do konkretnej sytuacji Tradera i próbuje wskazać, że sytuacja nie była tak różowa].
Waldi053 pisze o Au, jako zabezpieczeniu a nie inwestycji.
To co różni te dwa wpisy to podejście [inwestycja/zabezpieczenie] czyli odwołanie do wielkości portfela [różnego poziomu wiedzy i zasobności czytelników].
Mali uczestnicy rynku powinni i MUSZĄ liczyć wszelkie prowizje by móc jednoznacznie określić punkt przejścia z poniesionych nakładów na wypracowywane zyski (lub należycie oszacować wartość zabezpieczenia – ograniczyć „błąd oszacowania”). Również celem dokonania trefnej oceny wpływu (lub jego braku) inflacji [„zlekceważonego zagrożenia dla gospodarki”] na inwestycję czy zabezpieczenie.
KRÓTKO: oba wpisy są wartościowe ale w mojej ocenie należy odnieść je do różnych sytuacji [podejść] na tym samym towarze – Au.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
marcins
"ogólny poziom cen? Bo według mnie coś takiego nie istnieje"
Inflację cen się mierzy na różne sposoby. Ceny wygładza się, wyrównuje sezonowo, obcina, uśrednia, koszyki się remiksuje i powstaje takie nie wiadomo co, co jest podatne na manipulacje, ale w sumie pokazje jakąś miarę.
Równie dobrze można by zaryzykować twierdzenie, że mierzenie temperatury jest niepotrzebne. Temperatura odczuwalna zależy od wilgotności powietrza, wiatru, samopoczucia i 'rozgrzania' organizmu. Tych czynników termometr nie zmierzy. Prognozy też są niepotrzebne. W środku miasta jest zwykle cieplej niż za miastem, gdyż beton trzyma ciepło. W każdym mieście temperatura będzie inna, więc podawanie 15C dla całej Wielkopolski jest bez sensu. Bo nie dość, że front się może zmienić, to jeszcze dochodzą warunki lokalne. Termometr powinna więc zastąpić temperatura bazy słonecznej - S0 - która będzie podawana w kalendarzu dla każdego dnia i godziny osobno. Kalendarz powie : temperatura 22c, bo jest południe 15 maja. Czasem będzie zonk, bo właśnie będzie 4 stopnie i grad, ale przecież tego nie można policzyć, ani uśrednić, ani uogólnić, ani przewidzieć.
"Wyrazić liczbowo można jedynie wzrost ilości pieniądza"
Wyrazić liczbowo można wszystko. Chodzi o to, że nie wszystko można doskonale policzyć. Nie mogę policzyć ile dokładnie średnio śpię. Ale mogę mniej więcej. Gdyby takia miara mi była potrzebna, to bym ją stosował, pomimo niedoskonałości metody.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 14:07
Flex
""Dokładnie fizyka rozchodzenia się fal dźwiękowych w danym ośrodku o określonych wymiarach powoduje, że podrobienie monety jest praktycznie niewykonalne."
A przynajmniej w to wierzysz.
Ja wiem że to jest po prostu drogie, ale wykonalne. Kwestia ceny.
Ludzie zajmujący się fałszowaniem myślą outside the box, obchodzą problemy, które inni uważają za nie do przeskoczenia."
Odwracasz kota ogonem, jak zwykle. To ty wierzysz, że powstanie idealnego falsa to kwestia ceny. Pozostaje ci tylko przejście od wiary do czynu :)
Ci którzy uważali na fizyce wiedzą, że nie da się zmienić właściwości fizycznych, choćby takich jak prędkość rozchodzenia się dźwięku. Nie mówiąc już o zaburzeniach na styku 2 materiałów.
Fizyka to nie kreatywna ksiegowość ;)
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 15:22
zieloniutki
imran
Wszystko można wyrazić liczbowo, nawet ile razy sprawiedliwy władca jest szczęśliwszy od niesprawiedliwego. Tylko pytanie co daje takie wyrażanie liczbowe, skoro nie powoduje ono żadnego zwiększenie precyzji ani obiektywności. Po prostu subiektywna ocena jest przedstawiona w postaci liczb.
Ja nie pisałem o praktycznej trudności tylko o czysto teoretycznej niemożliwości wyciągnięcia takiej średniej.
Jeżeli piszesz o temperaturze, to teoretycznie możemy sobie wyobrazić, że jesteś w stanie zmierzyć temperaturę na każdym metrze kwadratowym ziemi i te wszystkie pomiary uśrednić i wyjdzie Ci średnia temperatura ziemi. Nie jesteś tego w stanie technicznie wykonać więc musisz wybrać jakieś reprezentatywne miejsca, wygładzić, wyrównać itd... i to jest w porządku.
Tak samo teoretycznie mógłbyś zanotować każdą transakcję dotyczącą np. sprzedaży jabłek i obliczyć średnią cenę jabłek. To jest teoretycznie możliwe i poprawne.
Ale jeżeli chcesz zanotować każdą sprzedaż kilograma jabłek, każdą sprzedaż litra benzyny, godziny występu piosenkarza, sprzedaży metra ziemi... i tak dalej, zanotować wszystkie takie transakcje na terenie Polski a potem wyciągnąć z tych średnią cenę, to nie w tym rzecz, że to jest trudne do wykonania technicznie ale, że jest teoretycznie niemożliwe.
Oczywiście, jak ktoś się uprze może przyjąć pewne czysto subiektywnie obrane założenia to na ich podstawie dokładnie wyliczy, że średni wzrost cen wynosi np. 3,56%. A drugi przyjmie inne założenia i wyliczy 12,75% a jeszcze inny wyliczy inflację 18.47% na podstawie swojego, na wyczucie przyjętego, koszyka dóbr i metod liczenia średniej z kilogramów, godzin i sztuk.
Ale żadne z tych wyliczeń niczym się nie różni od tego, że baca poślini palec i czysto subiektywnie stwierdzi, że w jego odczuciu to inflacja cenowa wyniosła 10%. Właśnie ze względu na to, że aby wyliczyć dokładnie coś z natury niepoliczalnego należy przyjąć na wyczucie i czysto subiektywnie pewne założenia i całe dalsze bardzo dokładne i naukowe liczenie tak naprawdę opiera się na poślinieniu palca.
A później i tak każdy będzie prawdziwość tych wyliczeń oceniał w oparciu o to, czy są zgodne ze wskaźnikiem wzrostu bazy monetarnej która, w przeciwieństwie, jest teoretycznie policzalna.
Arcadio
Ważne, żeby rozumieć mechanizmy finansowe i gospodarcze oraz przyczyny i skutki danych działań, po to, żeby odpowiednio interpretować sytuację.
I to jest w artykule zawarte.
Dla mnie jedyną kontrowersją jest stwierdzenie, że inflacja jest zła a deflacja dobra.
Tak nie jest. Wiemy już, że inflacja jest dobra dla bankierów centralnych i rządów, dlatego robią oni wszystko, aby utrzymać inflację a nie doprowadzić do deflacji, która byłaby dla nich zła. A czy deflacja byłaby dobra dla ludzi ?
Dla posiadaczy kapitału tak. A czy dla innych też ? To zależy co oznacza dobro dla każdego indywidualnego człowieka.
Deflacja prowadzi do recesji, bo w warunkach stałej bazy monetarnej, zwiększanie wolumenu produkcji bądź usług kończyłoby się zmniejszaniem cen i przychodów przedsiębiorcy aż do bankructwa. Dlatego w warunkach deflacji zanika ekspansja gospodarcza i na rynku istnieje tylko pewna ograniczona ilość dóbr i usług. Po wytworzeniu tejże ilości ludzie idą do domu spędzać czas z rodziną bądź zajmują się innymi sprawami. Nie ma problemu nadgodzin, ciągłego zaganiania. Tak od wieków żyją ludzie w Afryce czy Ameryce Płd., w miejscach gdzie gospodarka opiera się na barterze. Dla ludzi to generalnie dobre, dla rządów nie, bo rządy chcą ciągłego wzrostu gospodarczego, który pozwoli na hegemonię na świecie.
Dlatego od wieków rządy starały się w jakiś sposób wytworzyć inflację, żeby zmusić poddanych do bardziej wytężonej pracy, do przysłowiowego gonienia własnego ogona.
Ekonomia jest nauką tak trudną i tak odmienną od choćby matematyki, bo nie ma jednoznacznych zależności. Jest nauką pochodną innych nauk opisujących życie ludzi na ziemi jak socjologii, psychologii, sztuki wojny ale z domieszką nauk ścisłych.
Dodatkowo finanse i bankowość, które początkowo miały służyć gospodarce i przyspieszać rozwój cywilizacji wymknęły się spod kontroli i zaczęły sterować gospodarką na wzór ogona, który macha psem.
Warto pamiętać, że gospodarka obejmująca produkcję dóbr i usług istniała od zawsze i obywało się bez pieniędzy. Pieniądze weszły do obiegu dużo później i od zawsze sprawiały problemy.
Paradoks
Coś w tym jest, co piszesz, chodzi właśnie o tę bazę, która jest przyjmowana do wyliczeń np. GUS, a jest ona bardzo "na oko".
Koszyki GUS są po pierwsze dobierane arbitralnie, w kółko zmieniają się wagi, nie sposób nawet porównać koszyków rok do roku, bo to są inne koszyki, po drugie wydatki gospodarstw domowych obliczane sa na podstawie ni mniej, ni więcej, tylko badań ankietowych. Miałem okazję uczestniczyć w takim badaniu przez miesiąc i wiem, że już na poziomie mojej pojedynczej ankiety to były dane, że tak powiem, niezbyt przystające do rzeczywistości, bo mimo nawet umiarkowanej chęci bycia w miarę rzetelnym, co najmniej połowę uzupełnianych danych szacowałem "na oko", bo czegoś nie pamiętałem, zgubiłem paragon, części zapomniałem wpisać, w paru miejscach mi się coś pomyliło. Słowem - nawet ta jedna ankieta, którą dla GUSu wypełniłem, nie miała za mocnego związku z faktami. Po trzecie, indeks CPI nie obejmuje najważniejszych i największych wydatków budżetów domowych, takich jak czynsze, energia i rozmaite formy opodatkowania, poukrywane tu i ówdzie (nikt mnie np. nie pytał o koszt wywozu śmieci, który akurat się zwiększył)...
Słowem, indeks CPI to jest typowe shit in, shit out.
waldi053
Doskonały pomysł - tylko czy to nie podpada pod jakiś paragraf ? [ nie jestem prawnikiem ]
Formalnie byłby to barter '' a ten jest chyba dozwolony tu trzeba kogoś z wiedzą prawniczą .
Eltor
Może właśnie o to chodzi, że jak producent wraz z zasypywaniem rynku swoim towarem (przy niezmienionej bazie monetarnej, jak wspomniałeś) uzyskuje coraz niższe ceny, to w końcu aby nie zbankrutować, przychodzi mu wymyślić coś nowego i wprowadzić innowacje, albo ustąpić pola innym, innowacyjnym firmom? W ten sposób widzielibyśmy rozwój. Tak tylko głośno myślę.
wzwen
"Doskonały pomysł - tylko czy to nie podpada pod jakiś paragraf ? [ nie jestem prawnikiem ]
Formalnie byłby to barter '' a ten jest chyba dozwolony tu trzeba kogoś z wiedzą prawniczą ."
Nie, bo ja o legalu myślę. Przyjmować zapłatę złotem mi wolno, bo to barter. Póki co barteru nie zdelegalizowano.
Arcadio
Producenci elektroniki użytkowej nie funkcjonują w innej przestrzeni finansowej niż każdy inny producent. Oni też funkcjonują w warunkach ciągle wzrastającej bazy monetarnej. Ich szybki rozwój jest głównie zasługą innowacyjności, kiedy na początku życia nowego produktu mogą czerpać po pierwsze z monopolu na produkt, a po drugie z psychologicznie napędzanego popytu na nowy gadżet, którego ludzie nie potrafią wycenić, bo jest nowy i nie ma bazy porównawczej.
Dlaczego za nowego Iphona ludzie są gotowi płacić 5k, choć jest warty 500 zł ?
Oczywiście w warunkach deflacyjnych innowacyjne firmy też radziłyby sobie nieźle, dopóki by im wystarczało pomysłów.
Ale są inne przemysły gdzie innowacyjność na produkcie nie jest wskazana - choćby spożywka.
pecet
"Ale żadne z tych wyliczeń niczym się nie różni od tego, że baca poślini palec i czysto subiektywnie stwierdzi, że w jego odczuciu to inflacja cenowa wyniosła 10%. Właśnie ze względu na to, że aby wyliczyć dokładnie coś z natury niepoliczalnego należy przyjąć na wyczucie i czysto subiektywnie pewne założenia i całe dalsze bardzo dokładne i naukowe liczenie tak naprawdę opiera się na poślinieniu palca. "
Tak się dzieje do czasu aż Twój (każdego z nas)budżet domowy się dopina lub co jeszcze lepsze co miesiąc z niego co nieco zostaje.
Niestety pomimo oficjalnych statystyk o wzroście bądź spadku cen ( CPI) z roku na rok z miesiąca na miesiąc na "życie "musimy wydać więcej.
W którymś z poprzednich artykułów napisałem,że każdy powinien sobie sam stworzyć koszyk inflacyjny(na co wydajesz cyklicznie kasę) i dla każdego ta wartość będzie inna ba nawet w ciągu kilku okresów obliczeniowych sami go będziemy korygować. Więc nasuwa się pytanie co nam to da ,otóż jeżeli zaliczamy się do w/w przypadku,przede wszystkim kontrolę nad wydatkami oraz możliwość racjonalnego zarządzania swoimi oszczędnościami.
W przypadku gdy nasze wydatki zaczynają generować deficyt w domowym budżecie jest to pierwszy i uważam najważniejszy krok aby sprawdzić np: co nam generuje największe koszty oraz z jakich wydatków musimy zrezygnować .Oczywiście można powiedzieć "przecież wiem ile za co płacę" zapewniam,że można się mocno zdziwić jak po kilku miesiącach systematycznego notowania wydatków pokazuje się obraz zmian cen oraz ich tendencje.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 17:19
marcins
"Deflacja prowadzi do recesji, bo w warunkach stałej bazy monetarnej, zwiększanie wolumenu produkcji bądź usług kończyłoby się zmniejszaniem cen i przychodów przedsiębiorcy aż do bankructwa"
Deflacja nie prowadzi ani do recesji ani tym bardziej depresji. To jest współczesna propaganda. Dlaczego przychody miałyby maleć? Dajmy na to mam zysku 1mln złotych, a następnego roku już tylko 950 000, ale deflacja cen wyniosła 6%, czyli w sumie mam więcej niż przed rokiem. Ceny moich produktów spadną, ale jednocześnie płace i koszty produkcji, wydatki. Zmieniać się będą ceny bez wpływu na funkcjonowanie gospodarki.
Słyszałem opinię, że z powodu spadku cen, nikomu się nie będzie chciało pracować, bo wystarczy inwestycja w pieniądz. No ale : jeśli nikt nie posieje ogórka, to jego cena poszybuje do nieba. Jesli burżuj nie zapłaci służbie drożejącą walutą (zapłaci mniej za każdym razem), to będzie sam mył podłogę i sprzątał w stajni. Jeśli nikt nie będzie chciał pracować przy węglu, to owe płace wzrosną i węgiel podrożeje, co się samo niewidzialną ręką ustabilizuje.
Nie dajmy się omamić. We Włoszech media płaczą nad deflacją cen w wysokości 0.1% i że ostatni raz deflacja była w 1959r. Nigdzie nie padł głos rozsądku, żadnej próby analizy do czego doprowadziło pół wieku inflacji cen. A teraz wrogiem numer dwa stanie się niejaki voucher, bo ten stoi na drodze do coraz głębszego sięgania do kieszeni obywateli.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 17:33
gasch
"Deflacja prowadzi do recesji, bo w warunkach stałej bazy monetarnej, zwiększanie wolumenu produkcji bądź usług kończyłoby się zmniejszaniem cen i przychodów przedsiębiorcy aż do bankructwa."
Coś mi się zdaje, że rządzący myślą bardzo podobnie do Ciebie, a mianowicie tak:
Inflacja prowadzi do rozwoju, bo w warunkach rosnącej bazy monetarnej, zwiększenie wolumenu produkcji bądź usług prowadzi do zwiększenia cen i przychodów przedsiębiorcy aż do nieograniczonego bogactwa.
Można z tego wysnuć też taki wniosek. Jeśli deflacja prowadzi do bankructw i recesji to im jest większa (im szybszy jest spadek cen) tym szybsze bankructwa i większa recesja, to im większa inflacja i im szybszy wzrost cen tym większy dobrobyt i rozwój.
Poza tym nieprawdą jest, że rozwój mamy od czasu sztucznie napędzanej inflacji. Rewolucja przemysłowa to wiek XVIII a najszybszy rozwój techniki nastąpił w XIX i na początku XX w. Czy wtedy była inflacja czy deflacja można poczytać.
Lukas
https://www.nbp.pl/statystyka/bazowa/metodologia.pdf
Warto zapoznać się jak NBP to liczy.
3r3
"Tj. nie dodrukowujemy pienądzia bo nam się np populacja zwiększyła i już te 1BLN papierków jest nieefektywne - pieniędzy jest dokładnie tyle ile wygenerował pracownik. Czy to by nie sprzyjało stałości cen?"
Oszacuj mi ile usług robią piękne panie, jakie jest zapotrzebowanie i ile potrzeba aby je wszystkie wykupić.
Oraz czy w trakcie wykupowania wszystkich po przewidzianej cenie cena nie wzrośnie?
Już łapiesz czemu Twoja koncepcja nie pokrywa się z rzeczywistością?
@lpro
"Oryginalne monety można kupować w dowolnej ilości w cenie kilku procent ponad spot, czyli od kilkunastu zł w zależności od ceny srebra, a jednak komuś opłaca się tłuc te fałszywki w ilościach przemysłowych- może koledzy siedzą bardziej w tematach numizmatycznych i mają wiedzę na temat występowania takich monet przed rokiem, czy np 5-10 latami? Czy to nowy wynalazek?"
Bezrobocie w Chinach aż po Białoruś to kombinują co tu sprzedać. Nudzą się.
@imran
Banał - wszystkie wyprodukowane rzeczy wedle ich wycen przez sumę środków płatniczych w obiegu. Z tego wiesz czy wartość waluty względem obszaru gospodarczego wzrosła czy spadła.
W przypadku pieniędzy kruszcowych wartość rośnie w przypadku przegranych działań wojennych, ponieważ przeciwnik wywozi kruszec. Dlatego po każdej napaści walutowej powstają lokalne, doraźne waluty jako substytut.
@avery1
"Chcą żyć na wysokim poziomie to nie stać ich na utrzymanie 4 osobowej rodziny. Już bym chciał zobaczyć tych inżynierów emigrantów żyjących na wysokim poziomie i utrzymujących rodziny za granicą."
A co konkretnie Ci pokazać?
@wzwen
"Przecież można płacić złotem lub srebrem i zgodnie z nowymi przepisami jest OK."
Wekslem można płacić. Z indosem na okaziciela ^^
@Flex
"Ci którzy uważali na fizyce wiedzą, że nie da się zmienić właściwości fizycznych, choćby takich jak prędkość rozchodzenia się dźwięku. Nie mówiąc już o zaburzeniach na styku 2 materiałów.
Fizyka to nie kreatywna ksiegowość ;)"
Ale nie badasz testem właściwości fizycznych per se, tylko ich pochodną z ograniczoną dokładnością. I tę pochodną się atakuje.
A jak poinżynierujesz w B&R to będziesz wiedział jakie tam tęgie łby siedzą i co wymyślają.
Dlatego zarzucam Ci wiarę w to że ktoś nie obejdzie testu, bo właściwości fizycznych obchodzić nie trzeba.
@Arcadio
Ekonomia nie jest nauką - nie zajmuję się niczym rzeczywistym (matematyka też nie jest - zarzut Protagorasa, a fizyka jest).
marcins
"Dlatego od wieków rządy starały się w jakiś sposób wytworzyć inflację, żeby zmusić poddanych do bardziej wytężonej pracy, do przysłowiowego gonienia własnego ogona."
Nie sądzę. Inflacja pojawiała się, gdy król/rząd/cesarz miał ambicje wydawać pieniądze, których nie posiadał. Koszt inflacji przenosił się na wszystkich poddanych. Inflacja wcale nie zmusza do bardziej wytężonej pracy. Jak prawie każdy inny podatek, inflacja okrada człowieka z mienia, a dla większości okradanie z owoców pracy prowadzi do zniechęcenia do pracy.
Paradoks
W gospodarce opartej na inwestowaniu oszczędności, a nie bieganiu na smyczy bankierów, deflacja nie będzie skutkować niczym złym, mniej zarobię, ale tez mniej mnie kosztuje życie. To gdzie jest problem? Przedsiębiorca to samo - za mniej sprzeda, ale i mniej wyda, żeby sprzedać. Problem zaczyna się dopiero, kiedy dodajemy do równania kredyt.
3r3
Banksterka oferuje nam zdolność zakupu w teraźniejszości - kiedy pracujemy, za waluty z przyszłości (obiecanki), które będziemy musieli niby oddać.
My natomiast staramy się przenieść wartość z teraźniejszości do przyszłości (starość - kiedy na pewno nie będziemy pracować).
Z całą pewnością nie da się przenieść wartości w walucie inflacyjnej, natomiast w deflacyjnej by się dało.
Z całą pewnością kredyty mają sens w walucie inflacyjnej, a w deflacyjnej to tak nie bardzo.
Rezultatem tego konfliktu (przenoszenia zdolności nabywczej do teraźniejszości vs w przyszłość) jest spadek dzietności, więc żadnych wartości w przyszłości inflacyjnej nie ma. Po prostu w wystarczająco odległym czasie każda wartość asymptotycznie zbliża się do zera.
Za to w deflacji nie może istnieć banksterka - będziemy mieli zdolność oszczędzania i walutę deflacyjną jeśli pozbędziemy się banksterów. Właśnie dlatego jest to konflikt. Alby my ich, albo oni nam utną rozrodczość.
Aliquis
Inflacja została tam zdefiniowana jako "zwiększenie/wzrost bazy monetarnej".
Definicja ta jest nieprawdziwa z kilku powodów, przy czym dwa podstawowe zaraz przedstawię.
Pierwsza kwestia to to, że zwiększenie/wzrost/przyrost formalnie oznacza dodatkową ilość wyrażoną w nominale istniejącego stanu (bazy), a więc przy podanej definicji inflacja byłaby wyrażana w walucie (np. PLN lub USD). Świadczy to zatem o błędzie definicji, bo standardowo inflację wyraża się w formie bezwymiarowej, a dla wygody w procentach. Jak już to inflację należałoby definiować jako przyrost (wzrost, zwiększenie) bazy monetarnej w stosunku do jej stanu wyjściowego, a po przemnożeniu przez 100 byłaby ona wyrażona w procentach.
Według oryginalnej definicji autora można byłoby sądzić, że przy bazie 10 wzrost o 5 (specjalnie nie podaję nominałów) oraz przy bazie 100 wzrost o 5, dają ten sam efekt inflacyjny, bo zwiększenie bazy jest takie samo, a jest to nieprawda. Poprawne byłyby odpowiednio wyliczenia (procentowej) inflacji: [(10+5)-10]/10]100=50% oraz [(100+5)-100]/100]100=5%. Jak widać różnica jest istotna.
Druga kwestia wiąże się z czasem. Dla umożliwienia porównywalności inflacji, powinna ona odnosić się do jednakowych przedziałów czasowych. W tym ujęciu inflacja byłaby wyrażana przykładowo w %/sekunda (inflacja sekundowa), %/dzień (inflacja dzienna) lub %/rok (inflacja roczna). Nie byłoby problemu, gdyby właśnie tak wyrażano inflację, bo od razu wiadomo byłoby jak ją przekształcić w celu poprawnego porównania. Zwykle jednak przyjmuje się domyślnie wyrażać inflację jako roczną, więc umownie pomija się zaznaczenie przedziału czasowego. Nie zostało to jasno zaznaczone przez autora w jego definicji.
Dodam tu jeszcze, że oparcie inflacji na różnych przedziałach czasowych może prowadzić do podobnych problemów jak przy kapitalizacji odsetek (dziennej, rocznej,...), a więc prowadzić do różnic przy określaniu skutków inflacyjnych.
Zamiast posługiwać się przyrostami i przedziałami, można sprowadzić zagadnienie (poprzez przejście graniczne) do wielkości nieskończenie małych, w wyniku czego zostanie ono opisane "gęstościami wielkości", co prowadzi do form (funkcji) lokalnych, z operatorami różniczkowymi i "punktowym" rozumieniem zjawiska, czyli ostatecznie do różniczkowego wyrażenia na inflację. Nawiasem mówiąc, przed chwilą przez kilka minut próbowałem znaleźć w internecie jakieś równania różniczkowe obrazujące przepływy finansowe, ale niczego ciekawego nie znalazłem (nie jestem ekonomistą). Kiedyś rozmawiałem na ten temat z pewną osobą i wydawało mi się, że powinno być to obecnie dobrze opracowane, ale może mylnie to odebrałem. Gdyby faktycznie takie modele (oparte na parametrach przepływu) istniały, to symulacja nawet ogromnych zagadnień byłaby prosta (po stosownej dyskretyzacji i aproksymacji), o WIELE bardziej efektywna niż pseudorealne symulacje rzeczywistego obiegu pieniądza przy OGROMNEJ liczbie aktywnych (dyskretnych) uczestników, które są mało wiarygodne oraz mało efektywne (nawet przy obliczeniach równoległych) - to tylko taka mała dygresja.
Eltor
Optymista jesteś. Na bazie rozmów z poznanymi w życiu absolwentami kierunków ekonomicznych jestem pewien, że 99% z nich nie ogarnia matematyki na poziomie, który postulujesz.
marcins
"Z całą pewnością nie da się przenieść wartości w walucie inflacyjnej, natomiast w deflacyjnej by się dało"
Innymi słowy w środowisku deflacyjnym rosnąca wartość oszczędności mogłaby zastąpić kredyt, system emerytalny i system bankowy. Kołem napędzającym konsumpcję nie byłby dług tylko nadwyżka kapitału. Rząd mógłby się zadowolić coraz mniejszymi podatkami. Największy spisek naszych czasów.
3r3
"Innymi słowy w środowisku deflacyjnym rosnąca wartość oszczędności mogłaby zastąpić kredyt, system emerytalny i system bankowy. "
Przecież nie zbieramy Krugerrandów żeby je zjeść, tylko żeby nas piękne panie na starość ugościły i nakarmiły tym co upieką.
Celem gospodarki są dzieci - niewolnicy, którzy będą pracować w przyszłości. Ponzi scheme na deflacji trwa tak długo jak długo przybywa ludności.
Ponzi inflacyjny pada gdy przestają rodzić się dzieci - już przestały.
Sama waluta nie ma znaczenia - chodzi o to że ktoś musi dać jej wartość własną pracą. A do tego musi istnieć, a w tym celu wypadałoby aby się najpierw narodził.
Te piękne panie to przecież też złota nie jedzą, najwyżej się nim obwieszą, a spożytkują je na starość, aby ktoś im dał jeść.
Waluta czy to złoto czy papierki jest tokenem uzyskanych wartości. Tokenem - niczym więcej bo samo z siebie do niczego za bardzo nie służy. Ot po prostu jest.
Chodzi o to żeby nikt tego nie fałszował - wtedy spełnia swoją funkcję. Jeśli nie urodzą się dzieci - waluta nie będzie miała żadnej funkcji - nie będzie niczego przenosić.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 19:56
Kooper Nick
Jeżeli państwo wydrukuje i wsadzi do budżetu X mld zł i dzięki temu nie będzie deflacji, to będzie mogło obniżyć podatki o X mld zł.
Zysk państwa jest stratą ludności, jeżeli zwiększa ono podatki. Jeżeli zastępuje jeden uciążliwy podatek drugim, mniej uciążliwym, to różnica w uciążliwości podatku jest zyskiem ludności. W tym sensie utrzymująca się deflacja jest marnowaniem potencjalnych rezerw podatkowych. To, że rządy z reguły podwyższają jedne podatki i nie obniżają innych jest problemem, ale politycznym, a nie monetarnym. Nie widzę problemu żeby w Konstytucji zapisać, że w warunkach deflacji NBP drukuje złotówki i przekazuje je do budżetu. Niech rząd sobie główkuje, co by tu zrobić żeby korporacje ze sobą konkurowały, a nam się żyło coraz taniej, bo wtedy dostanie kasę z NBP. Pozytywne sprzężenie zwrotne podstawą sukcesu.
zieloniutki
Zatem każdy dodruk pieniądza, zwiększenie bazy monetarnej bez równoczesnego zwiększenia dostępnych towarów i usług w gospodarce zaburza tą równowagę, co w konsekwencji prowadzi do wzrostu inflacji (zarówno cenowej jak i monetarnej), z kolej wzrost gospodarczy przy niezmiennej bazie monetarnej prowadzi do spadku cen (deflacja cenowa). Aby w/w równowaga była zachowana, inflacja monetarna powinna być równa wzrostowi towarów i usług w gospodarce (wzrostowi PKB - abstrahuję od metodyki liczenia).
Każde zaburzenie w/w równowagi prowadzi niejako do "przekształcenia pieniądza w TOWAR", który w zależności od sytuacji warto nabywać i trzymać (w przypadku deflacji) lub lepiej się go pozbywać, "sprzedawać" (w przypadku inflacji).
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 20:48
kikisek
DEFLACJA po upływie czasu sama dążyłaby w okolice ZERA.
Dobry, nowy towar by drożał, kiepski, lub ten którego jest za dużo by taniał. Nawet gdyby niektórzy gromadzili walutę (w sumie to już pieniądze), to prędzej czy później, ktoś kiedyś by to i tak wydał. Jak nie sam gromadzący, to jego dzieci, wnuki czy ktoś kto by to np. wykopał z ziemi. Takie sytuacje gromadzenie przez jednych równoważyłyby się z okresami wydawania przez innych. Nawet gdy pewne osoby budowałby majątki, gromadziły coś w skarbcach, to dla reszty nic by się nie zmieniło, zmalałaby delikatnie baza monetarna i rozłożyłaby się na resztę gospodarki. Ktoś zarabiał 1 tys., a za auto płacił 100 tys., po zmniejszeniu się bazy monetarnej zarabiałby 800, a za auto płacił 80 tys., auto nadal kosztowałoby 100x więcej niż miesięczna wypłata. Zmieniała by się tylko "cyferka" na banknotach, ale ani by więcej nie zarabiał, ani więcej płacił za to co wcześniej.
Samo gromadzenie majątków wbrew pozorom nie trwa nigdy w nieskończoność, prędzej czy później wybucha konflikt, właściciel ginie w wypadku czy umiera, a następca prowadząc hulaszcze życie roztrwania majątek gromadzony wiekami.
A pewna nacja po prostu nie wyobraża sobie, że banki stałyby się JEDYNIE takimi punktami usługowymi do przelewów czy przechowywania kapitału. Jakiekolwiek spekulacje zamieniłyby się w inwestowanie w dzieci, firmę czy giełdę (mniejsza niż obecnie baza monetarna bez możliwości kreacji, to zanik spekulacji). Dla tego tak bronią się rękami i nogami przed deflacją.
Przy inflacyjnym świecie opartym na długu/lichwie to 1% drukarzy/spekulantów i bankowców bogaci się kosztem reszty społeczeństw i to nie 2x, nie 200x, a praktycznie w jakiejś bliżej nie określonej ogromnej liczbie wykreowanych zapisów w komputerach. Przy deflacyjnym świecie, ten obecny 1% tej nacji musiałby się wziąć do pracy. Nie płacąc odsetek społeczeństwo bogaciłoby się całe, bez uprzywilejowanych grup.
Co ciekawe podatki mogłyby po czasie nawet maleć, a nam wystarczyłoby z 1/3 tej pracy jaką wkładamy aby osiągnąć to co chcemy i zapewnić sobie jeszcze środki na emeryturę.
Trzeba było mieć szatański plan aby wymyślić lichwę i potem przez wieki całą resztę, włącznie z inflacją i doprowadzić świat do obecnego poziomu nowożytnego niewolnictwa z 1% pasożytów na górze.
-----
Poprawcie mnie jeśli się pomyliłem w założeniach.
marcins
"Realne stopy procentowe będą wyższe od nominalnych o stopę deflacji. Np. 7% nominalne stopy oznaczać będą 12% realne stopy procentowe"
Dlaczego? Oprocentowanie powinno być wyższe od poziomu inflacji cen, by lokata nie traciła. W przypadku deflacji, lokata oprocentowana na 1% już będzie zyskowna. Depozyt czy w skarpecie czy na lokacie zyska dodatkowo 5% przez sam fakt swojego istnienia.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 22:02
gasch
"@Kooper Nick
"Realne stopy procentowe będą wyższe od nominalnych o stopę deflacji. Np. 7% nominalne stopy oznaczać będą 12% realne stopy procentowe"
Dlaczego?"
Też nie rozumiem, dlaczego stopy przy deflacji maiłyby wynosić 7%. Wydaje mi się, że przy realnej deflacji rzędu 2-3% stopy ustaliłby rynek na poziomie koło 0.
Poza idiotyzmem inflacji mamy też problem ręcznie sterowanych stóp. Stopy to cena waluty. Ręczne ustalanie cen czegokolwiek mało ma wspólnego z wolnym rynkiem.
Stopy na wolnym rynku same ustalą się na poziomie minimalnie wyższym niż poziom wzrostu/spadku cen.
Ostatnio modyfikowany: 2017-01-13 22:06
Kooper Nick
marcins
"DEFLACJA po upływie czasu sama dążyłaby w okolice ZERA"
Co więcej, deflacja byłaby oznaką wrostu gospodarczego. Tak jak deflacja ego prowadzi do deep focus zwanego flow, co skutkuje wydajnością, a inflacja ego do zamknięcia percepcji i okresu korzystania ze zgromadzonego. Owszem, przy stałej bazie monetarnej również byłyby boomy gospodarcze i recesje. Jednak przez deflację można by było pobudzić gospodarkę, a recesja by się objawiała inflacją cen. Całkiem odwrotnie niż głosi dziś religia zwana ekonomią.
marcins
"mając pewny zysk 5% nikt nie trzymał by pieniędzy na około 0% w banku który może zbankrutować (zważywszy, że jest kryzys). Chodzi o niebezpieczeństwo kryzysu który sam by się nakręcał."
No ale tobie chodzi o środowisko rezerw cząstkowych w którym rośnie inflacja monetarna. W takim scenariuszu deflacja zarżnie bank, bo on pożycza z powietrza. Mi się wydaje, że rozważamy scenariusz deflacyjny wynikający z niedodrukowalności waluty, w którym ogólnie dług byłby niewielki.
waldi053
Moim zdaniem masz rację taki system ,, deflacyjny '' oparty na twardym pieniądzu był w XIX w , mimo to był to wiek rozwoju . Ja nazywam to ,, stabilizacją ''
Jeśli chodzi jednak o wiadomą '' nację ''[ chociaż dzisiaj trudno tak ich traktować , skoro to prawie sami mieszańcy ] to stabilizacja w której też sobie radzili
nie dawała im możliwości objęcia bezpośredniej władzy . Byli ważni nawet zajmowali kluczową rolę w świecie , ale nie mieli władzy absolutnej jak teraz .
Dawniej mieli kluczowy kapitał , też byli aktywni po swojemu '' [ już Rzymianie oskarżali ich o wiele , a np. wyłuskiwanie z obrotu drobnych monet , było z tych
ich przewinień najdrobniejszą ] jednak nie byli ,, jedyni '' . Dopiero monopol na kreację pieniądza z powietrza daje im nie podzielną władzę , jeśli uda się tę
walutę uczynić e - walutą , czyli nie materialną i nie przechowywalną , będą mogli odpocząć ich absolutna władza będzie niczym nie zagrożona i trwała na 1000 lat . Reasumując wszelkie problemy finansowe , [ i nie tylko ] można sprowadzić do jednego wspólnego mianownika ... Oto i cała wiedza rzeczywista , a i tajemna .
kikisek
"Byli ważni nawet zajmowali kluczową rolę w świecie , ale nie mieli władzy absolutnej jak teraz ."
Masz rację, a dociekliwi znajdą źródła na potwierdzenie tego.
"Reasumując wszelkie problemy finansowe , [ i nie tylko ] można sprowadzić do jednego wspólnego mianownika"
Dokładnie, takie okradanie społeczeństw inflacją, wprowadzanie rządu i każdego z osobna w długi doprowadziło do współczesnej formy niewolnictwa. Człowiek nie mogący z pensji utrzymać rodziny wpadał w długi, spadał poziom szczęścia, pojawiły się depresje, fale samobójstw, ucieczka przed problemami w alkohol czy inne używki. To z kolei prowadziło do różnych patologi, braku czasu na dzieci, brak ochoty na świadome ich posiadanie, niechęć do jakiejkolwiek pracy, itd. Nieliczni próbowali się ratować emigrując.
Skoro świat zmierza w podobnym kierunku, to co daje ucieczka, na co pytania jakie tu padają (w stylu: gdzie wyemigrować przed wojną, kryzysem ...), co da ucieczka jeśli problemy nie dotkną może i nas, ale nasze dzieci czy wnuki już tak i wtedy nie będzie już miejsca do ucieczki ?
Nasuwa się odpowiedź - nie koncentrować się na pomysłach gdzie uciec, chwilowo się schronić, ale pomyśleć co zrobić, aby nie trzeba było uciekać.
Część osób zdaje sobie z tego sprawę i zaczyna myśleć i działać - i chwała im za to.
"walutę uczynić e - walutą , czyli nie materialną i nie przechowywalną , będą mogli odpocząć ich absolutna władza będzie niczym nie zagrożona i trwała na 1000 lat. "
Już sama zamiana brzęczących w kieszeniach srebrnych czy złotych monet na papierki je reprezentujące była ZŁA (bo w złej woli i był to pierwszy znaczny krok w niszczeniu pieniądza), kruszce trafiły do banków, z banków do prywatnego FED-u ... a potem dalej to zwijano, docelowo do wprowadzenia w przyszłości ... e-waluty.
Rozwiązanie wydaje się proste, zakaz kreacji waluty/długu i powrót do brzęczących monet z kruszcu w kieszeniach obywateli, a nie w sejfach banków (bo te zrobią wszystko aby zatrzymać "kruszce" i móc kreować walutę z powietrza).
dedyx
dedyx
"wzrost cen jest zalezny od dwóch rzeczy : od wzrostu bazy monetarnej jak i od popytu na pieniadz( demand for money).
czasami bedziej decyduje pierwszy a czasami drugi. dlugoterminowo to baza monetarna"
Wzrost cen nie zależy od popytu na pieniądz, tylko od popytu na towar oraz od czynnika spekulacyjnego (który pominę).
Załóżmy, że na określonym obszarze zabraknie wody. Nikomu chyba nie muszę tłumaczyć, że jej cena pójdzie w górę. Wzrost ceny wody (albo np. paliwa) rzutować będzie na inne gałęzie gospodarki, które używają wody (paliwa) i to przełoży się na wzrost innych cen. Czy państwo zdecyduje się na dodruk pieniądza, to już inna bajka.
@trader 21
Zdejmij ten tekst, bo on nie przystoi do poziomu reprezentowanego przez IT. Ba! wręcz ośmiesza!
A przy okazji to nie zgadzam się w Twoją opinią na temat Turcji i tamtejszego rynku. Z Turcji trzeba ewakuować się bardzo szybko i nie ruszać tam niczego przez długi czas.
Andrzej 43
waldi053
@kikisek
Moim zdaniem masz rację taki system ,, deflacyjny '' oparty na twardym pieniądzu był w XIX w , mimo to był to wiek rozwoju . Ja nazywam to ,, stabilizacją ''
Jeśli chodzi jednak o wiadomą '' nację ''[ chociaż dzisiaj trudno tak ich traktować , skoro to prawie sami mieszańcy ] to stabilizacja w której też sobie radzili
nie dawała im możliwości objęcia bezpośredniej władzy . Byli ważni nawet zajmowali kluczową rolę w świecie , ale nie mieli władzy absolutnej jak teraz .
Dawniej mieli kluczowy kapitał , też byli aktywni po swojemu '' [ już Rzymianie oskarżali ich o wiele , a np. wyłuskiwanie z obrotu drobnych monet , było z tych
ich przewinień najdrobniejszą ] jednak nie byli ,, jedyni '' . Dopiero monopol na kreację pieniądza z powietrza daje im nie podzielną władzę , jeśli uda się tę
walutę uczynić e - walutą , czyli nie materialną i nie przechowywalną , będą mogli odpocząć ich absolutna władza będzie niczym nie zagrożona i trwała na 1000 lat . Reasumując wszelkie problemy finansowe , [ i nie tylko ] można sprowadzić do jednego wspólnego mianownika ... Oto i cała wiedza rzeczywista , a i tajemna .
Wszystko wydaje się być obecnie w rękach WIERZYCIELI USA. To jest łącznie około 6000 - 7000 miliardów $. Jak długo potrwa ta zabawa trudno przewidzieć. Bądą hamować na wszystkie sposoby dewaluację $. DJ może dojść nawet 40 000. Cała naukowa mądrość ekonomiczna tworzona od pewnego czasu na użytek tego systemu - powoli dogorywa. Wszelkie naukowe analizy dają wyniki mniej lub bardziej oderwane od rzeczywistości. Ta sztucznie stworzona naukowa nadbudowa w celu uwiarygodnienia i podparcia tego manipulowanego tworu finansowego zwanego systemem ekonomicznym staje się powoli bezużyteczna. Bardzo dokładnie bowiem analizuje przeszłość i bardzo niewiele mówi o przyszłości. Dlatego obecnie wszelkie prognozy to wróżenie z fusów............
USA ma łącznie około 500 mld $ deficytu w handlu zagranicznym rocznie. Dalej relatywnie mocny $ w stosunku do innych walut. Dalsza dewaluacja przynosi inne ujemne skutki. Dobrego rozwiązania już dawno nie ma. Wierzyciele od paru lat systematycznie wykupują substancje majątkowe w USA na poziomie 600 - 700 mld $ rocznie. DJ ostatnio przyspiesza. Taka rzeczywistość. Ceny surowców energetycznych powoli rosną złota też. To znaczy, że giełdą rządzą znacznie potężniejsze siły niż za dawnych lat.