Szukając pewnych danych na stronach NBP natknąłem się na dane dotyczące podaży pieniądza. Jest to o tyle ciekawy temat, że od tego współczynnika zależy realna inflacja o czym wielu zapomniało.
Wg terminologii używanej przez dziesiątki lat inflacja oznaczała „wzrost ilości pieniądza w obiegu, połączony ze znaczną i nagłą utratą wartości objawiającą się poprzez wzrost cen” – Słownik Webstera wydanie 1970.
Wzrost cen tłumaczono także jako zbyt dużą ilość pieniądza w stosunku do ilości dóbr, które można za owe pieniądze kupić.
40 lat temu zmieniono definicję inflacji na wzrost cen towarów i usług. Głównym powodem zmiany była próba zerwania linku pomiędzy wzrostem cen, a wzrostem podaży pieniądza. Przeciętny Kowalski ma za wzrost cen obarczać chciwe firmy, a nie bank centralny czy wiecznie zadłużający się rząd.
Inflacja jest niczym innym jak tylko kolejnym podatkiem. Tym groźniejszym, że nie dostrzeganym i nie rozumianym przez większość osób. Gdyby ludzie zdali sobie sprawę z rzeczywistej wielkości inflacji szybko dostrzegliby jaka część ich oszczędności jest konfiskowana, ile realnie zabiera im państwo lekkomyślną polityką.
Faktyczną miarą inflacji jest zmiana podaży pieniądza określana jako M3. Składa się na nią gotówka w obiegu, wszelkie depozyty bankowe i jednostki uczestnictwa w funduszach pieniężnych.
Wzrost podaży pieniądza w ostatnich 10 latach przedstawiam poniżej:
Jak widać na wykresie w ciągu zaledwie 10 lat podaż pieniądza w Polsce wzrosła o 183%. W dużym uproszczeniu, coś co kiedyś kosztowało 10 zł dziś kosztuje 28,30 zł.
Jeżeli spojrzeć w procentowym ujęciu jak zmieniała się podaż pieniądza wygląda to następująco:
Czemu zatem oficjalne dane rządowe mówią o 1% inflacji ?
1. Sposób mierzenia zmian cen
Otóż zarówno w przypadku inflacji CPI oraz 4 miar inflacji podawanej przez NBP mamy do czynienia ze sztuczkami statystycznymi polegającymi na dobieraniu współczynników w taki sposób aby oficjalna inflacja nie była zbyt wysoka.
Z inflacji wyłącza się np. ceny administrowane tj. czynsze mieszkaniowe, zaopatrzenie w wodę, kanalizację, wywóz nieczystości, zaopatrzenie w nośniki energii (gaz, energia elektryczna, ciepła woda, centralne ogrzewanie), transport mieszany, usługi pocztowe.
Kolejna grupą podlegającą wyłącznie są tzw. ceny najbardziej zmienne tj. usługi administracji państwowej czy usługi prawne. Ostatecznie z wyliczeń inflacji wyłącza się także ceny żywności i energii.
2. Wyższa inflacja to wyższe oczekiwania społeczne
Gdyby społeczeństwo zdało sobie sprawę z rzeczywistej wysokości inflacji rozbudziłoby to szybko oczekiwania związane z waloryzacją wynagrodzeń oraz płac.
Niska inflacja jest uzasadnieniem dla utrzymywania niskich (negatywnych) stóp procentowych. Te z kolei pozwalają kartelom bankowym tanio się zadłużać dzięki czemu rozkwita najbardziej dochodowa inwestycyjno – spekulacyjna część bankowości, która jest przyczyną obecnego kryzysu.
3. „Trwały wzrost gospodarczy”
Aby określić czy mamy wzrost gospodarczy czy recesję, zliczamy wszystkie wyprodukowane dobra oraz usługi i porównujemy ich wartość do poprzedniego roku. Od różnicy w ujęciu procentowym odejmujemy oficjalną inflację. Dzięki niskiej inflacji rząd może zazwyczaj często chwalić się wzrostem gospodarczym pomimo 3-4 % depresji.
4. W ramach ciekawostki prezentuję oficjalną skumulowaną inflację wg GUS za ostatnie 15 lat, wg której ceny od 1998 roku do chwili obecnej wzrosły zalewie o 70%.
Źródło: GUS
Przykładowe ceny z 1998 roku i w 2013:
- przeciętne wynagrodzenie 1239 zł – 3740 zł – (wzrost o 200%)
- litr benzyny 1,85 – 5,6 zł (wzrost o 202%)
- cena 1 m2 w wielorodzinnym budynku mieszkalnym – 1900 – 4020 (wzrost o 111%)
5. Bardzo ważne jest podkreślenie, że nie tylko kreacja nowego pieniądza (zadłużanie się rządu) wywołuje inflacje. Przyrost cen jest także zależny do tego jak szybko pieniądz cyrkuluje w gospodarcze. Generalnie jeżeli mamy wzrost gospodarczy ludzie nie obawiają się o jutro i chętnie wydają pieniądze w efekcie czego pieniądz szybciej zmienia właściciela co widać było szczególnie w latach 2004 – 2007 kiedy to tempo wzrostu M3 systematycznie rosło z 5% do prawie 20%. Od roku 2009 mamy jednak spowolnienie przyrostu ilości pieniądza do 7% rocznie co jest związane z kryzysem gospodarczym.
Podsumowanie:
Po uwzględnieniu realnej inflacji (zmiany bazy monetarnej) obecnie mamy realną depresję. Bezrobocie wzrosło o kilka procent i to wyłącznie dlatego, że z kraju wyjechało ponad 2 miliony osób. Gdyby nie ten fakt dziś mielibyśmy co najmniej 18% bezrobocie i protesty na ulicach. Pomimo, że rząd co roku podaje, iż realne wynagrodzenia rosną to ich siła nabywcza praktycznie się nie zmienia od 10 lat. Co gorsza negatywne stopy procentowe powodują, że oszczędności społeczeństwa tracą systematycznie na wartości zmuszając popularnych ciułaczy do inwestowania co nie kończy się dobrze. Niskie (negatywne stopy) procentowe co prawda pozwoliły wielu osobom kupić wymarzone mieszkanie lecz musimy zdać sobie sprawę, że to właśnie negatywne stopy procentowe są jedną z przyczyn szalonego wzrostu cen nieruchomości i skokowego wzrostu zadłużenia społeczeństwa.
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Serdeczne dzięki Trader21 za artykuł i całego, fantastycznego bloga, którego śledzę na bieżąco. Siedzę na walizie ze srebrem i czekam aż to wszystko wreszcie runie.
Śmieszą mnie te codzienne artykuły o "stopniowym wzroście", "odbiciu", itp. w polskim Internecie, Kolany z bankier.pl jest tutaj pewnym wyjątkiem... Liczby nie kłamią, to prawda - ale jak jest w rzeczywistości, to chyba każdy gdzieś tam w głębi czuje, nawet jeżeli nie liczy. Dobrze, że jest jeszcze zagraniczne ZH, człowiek by dalej żył w nieświadomości!
Jeszcze raz wielkie dzięki!
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
~ananlityk /2013-08-06 08:09:14
PIENIĄDZ -umowa za fizyczną pracę i wartości materialne.EMISJA PIENIĄDZA-drukowanie bicie monet lub dodawanie zer na kontach cyfrowych.INFLACJA-nadmierna emisja pieniądza.DŁUG-emisja pieniądza+inflacja.PODATEK-emisja pieniądza +inflacja +dług+odsetki od długu.WŁADZA-prawo do emisji pieniądza+inflacja+dług+odsetki od długu+podatek!!!!ŚWIATEM NIE RZĄDZĄ POLITYCY ,DEMOKRACJA,NARODY CZY SPOŁECZEŃSTWA- ALE CI CO MAJĄ PRAWO DO EMISJI PIENIĄDZA I NIE SĄ TO NARODOWE BANKI LECZ PRYWATNE BANKI SKUPIONE W RĘKACH GARSTKI LUDZI TEGO ŚWIATA !!!!CZAS BY LUDZIE ZDALI SOBIE SPRAWĘ Z ISTOTY TEGO PROBLEMU!!!!!1
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic.bug
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Takie wyliczenia poczyniła dla Niemiec M.Kennedy w swojej książce "Pieniądz wolny od inflacji i odsetek".
http://kennedy-bibliothek.info/data/bibo/media/GeldbuchPolnisch.pdf
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Bardzo ciekawy tekst, ale dla mnie to jedynie część prawdy, bo nie jesteśmy sami na ziemi. Dlatego przydała by się analiza jak sie ma inflacja w Polsce do inflacji w krajach ościennych, w strefie euro, w USA, itd..., i jaki wzajemny wpływ na siebie wywierają
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
m_a_rek
Poprzednio pisałem o trzech drogach wyjścia z zadłużenia państw
1. Upadłość
2. Hiperinflacja
3. Wojna
Założyłem, że na spotkaniu (jakieś 2 tyg. temu) Obamy z banksterami wybrano wariant 3. Wygląda coraz prawdopodobniej.
Jestem pod wrażeniem zdjęć pomordowanych dzieci zapewne jak cały świat. Nurtuje mnie pytanie czy to właśnie na tym spotkaniu nie zapadła decyzja o tej zbrodni. Pytanie mocno niepewne ale wskazówką za może być termin rozpoczęcia ruchów militarnych US (nie wiem gdzie to znaleźć). Zakładam, że takie operacje militarne organizuje się logistycznie nieco dłuższy czas. Również warto przyglądnąć się temu kto ma z tego korzyść.
Teoria spiskowa bez żadnych dowodów a jednak istnieje możliwość że świat manipulowany jest przez socjopatów.
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
trader21, mam nadzieje, ze nadajesz z bezpiecznej odleglosci.
Obawiam sie, ze mozesz zostac ostarzony o wzbudzanie niepokojow spolecznych i nastrojow antyrzadowych.
PS. Przepraszam ale nie znaja tu fantazyjnych polskich znakow diakrytycznych.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Pamiętam twój komentarz o spotkaniu Obamy. Wtedy trzecia opcja wydawała mi się po prostu fikcją wyssaną z palca. Jednak teraz zasiałeś we mnie wątpliwość ;-)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
m_a_rek
Może chodzi o to by mieć pretekst by nie pojawić się na szczycie G20?
Zresztą Chiny mogą wykonać atak sprzedając masowo obligacje USa.
Oczekuję na pojawienie się w internecie nagrań z rozmów Obamy i banksterów. Ruscy chyba nie są w ciemię bici?
Taka mam wersje SF o następnych wydarzeniach - jeżeli trafię będę robił na tym blogu za proroka. Jeżeli nie za oszołoma.
Pozdrówka
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Bzdura na resorach ...
A co niby nam podbiło ostatni odczyt?!
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic.bug
Ekonomia, zdaniem niektórych, nie jest nawet nauką. No, z tym można by się było w zasadzie zgodzić... ;)
Nie jest natomiast prawdą aby, jak w prawdziwej nauce, nie można było w niej niczego przewidzieć. Matematyka na przykład uczy nas że jak
pracujemy 30 dni po CHF300 franków dniówka to możemy przewidzieć całkiem dokładnie że nasz zarobek wyniesie CHF9000, i nic nie jest w
stanie tego zmienić. Ale ekonomia nie jest o wiele gorsza chociaż, trzeba przyznać, nieco mniej precyzyjna.
Wiadomo na przykład że jeżeli stopy procentowe są gdzieś zero to i kredyt jest za bezcen. A jeżeli kredyt jest za bezcen to ceny rzeczy
kupowanych za ten kredyt dążą do nieskończoności. Jest to proste jak drut. Kredyt za bezcen wziąć może każdy i starać się kupić willę za
milion. Ponieważ willi za milion aż tyle może nie być to cena tych co są musi skoczyć do 10 milionów. Do tego willi za 10 milionów nie
umeblujesz przecież jakimś tanim szmelcem po starych cenach. W związku z tym byle zydel i byle poduszka do nowej willi też zaczynają
kosztować 10x więcej. Nowe ceny tworzą nowy układ odniesienia, nową rzeczywistość która bierze swój początek od tego że ktoś gdzieś
sprowadził stopy procentowe do zera. Tak działa świat banków centralnych i ich fiat money.
I taka jest, moi drodzy, geneza tworzenia się bańki w czymkolwiek, u źródeł której jest niezmiennie bezcenny (=za bezcen) kredyt. Taką
też sytuację mamy od pewnego czasu w Szwajcarii, obawiam się. Stopy procentowe obniżono tutaj do zera już dawno temu w związku z
czym pożyczka kosztuje tyle co nic. No, może prawie nic. Za to ceny nieruchomości, panie dziejku, są wyżej alpejskich szczytów!
Owszem, szwajcarska jakość życia częściowo to uzasadnia. Chociażby sam niesamowity fakt wskazania firmie skąd od sąsiada może
pobrać klucz i bycia pewnym że zlecone zadanie renowacyjne wykona perfekcyjnie i na czas podczas twojej nieobecności, a do tego
posprząta za sobą i zamknie dom z powrotem, warty jest sporej premii... Albo to że większość samochodów tutaj nie ma nawet alarmu,
który jest rzadko spotykaną extra...
No, ale z drugiej strony nie przesadzajmy... Z Burger Kingiem w dolinie kosztującym prawie 2x więcej niż w Niemczech na autostradzie coś
jest jednak nie tak. Smaczniejszy 2x to on nie jest, sorry. Oj, chyba przerzucić się przyjdzie na coś bardziej zdrowego... ;)
Na przykład na
sushi. Nie to aby było ono tańsze, co to to nie. Ale przynajmniej nie ma tego na niemieckiej autostradzie więc odpada ból porównań... ;)
Zeszło mi tak na te dywagacje bo właśnie wice prezydent szwajcarskiego banku narodowego (SNB) JeanPierre
Danthine zadeklarował że
SNB zrezygnuje z pegu 1.20 franka do euro z chwilą gdy SNB zacznie podwyższać stopy procentowe. Fair enough. Kurs wymiany stoi
obecnie na 1.2307 franka za euro. Danthine jest gościem odpowiedzialnym za obecną bańkę w nieruchomościach szwajcarskich. Zapewne
więc wie co mówi. Nie będzie chciał przejść do historii mając jej eksplozję na sumieniu. A bańkę się eliminuje – o ile się jeszcze uda –
podrażając kredyt. Ergo – podwyższając stopy procentowe.
Kiedy więc Szwajcaria zacznie podwyższać stopy procentowe? Tego nie wiemy, prawdopodobnie gdzieś w 2014. Ale mamy pewne „tips”.
Tip #1 jest taki że będzie to w tym samym czasie co początek bernankowego „tapering” (zmniejszania tempa skupu obligacji) w Ameryce. Nie
jest więc zupełnie wykluczone że nawet pod koniec tego roku. Tip #2 – będzie to sporo wcześniej niż początek cyklu wzrostu stóp
procentowych w strefie euro. Niewykluczone więc że formalnie SNB będzie pierwszym bankiem centralnym który oficjalnie podwyższy stopy
procentowe. Jeśli tak się stanie i peg do euro zostanie uwolniony to spodziewać się można, IMO, że CHF początkowo ponownie odwiedzi
rejon parity (1CHF = 1 EUR). Dopiero potem, ewentualnie, zacznie spadać w stosunku do umacniającego się euro.
Dla polskich posiadaczy hipotek w CHF może to stanowić sygnał ostrzegawczy do możliwej redukcji ekspozycji. Nie powinno to jednak
oznaczać znaczącej zwyżki obciążeń. Problemem i niebezpieczeństwem podstawowym dla posiadaczy hipotek w CHF w Polsce nie jest
naszym zdaniem siła franka która od góry jest limitowana. Jest nim potencjalna słabość złotego która od dołu może być nielimitowana...
Mowa tu o szerzej rozumianym kryzysie złotego do którego może łatwo dojść gdy uzależniony od obcego kredytu rząd napotyka na mniej lub
bardziej nieoczekiwane trudności w rolowaniu długu. Na szczęście kulminacja tego typu zagrożeń wydaje się przesunięta w kierunku terminu
przyszłych wyborów i zmiany władzy w 2015, tak że 2014 wydaje się jeszcze w miarę „bezpieczny”. Chyba że (nie)rząd premiera Tuska
padłby gdzieś przedterminowo po drodze i przedterminowe wybory okazały się koniecznością... Względnie padłby gdzieś w rządowej
dintojrze minister Rostowski...
Życzę udanej końcówki wakacji.
Cynik9
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Jaki cel miałby Assad (lekarz pediatra) w gazowaniu dzieci w popierającym go Damaszku? Ta prowokacja jest gorsza od "polskiej" napaści na radiostację w Gliwicach. USA potrzebują wojny, to będzie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
KTO w 2005 roku użył w Faludży (IRAK) białego fosforu ?
Ci moralni którzy teraz "pomagają"
Mariusz Max Kolonko "Mówi jak jest" - Konflikt w Syrii
http://www.youtube.com/watch?v=-JGWUHtaTwg
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Pomyliły albo celowo mieszacie wskaźniki GUS i NBP dotyczące wzrostu cen - podstawowy GUS zwany potocznie inflacją.
Zainteresowanych wiedzą odsyłam na strony GUS i na Portal Wiedzy NBP - prosto i jasno wszystko wyjaśnione choć dla niektórych to też manipulacja i kłamstwa.
Pozdrawiam i więcej troski o tych co Wasze strony czytają i potem jako prawdę absolutną rozpowszechniają.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Proszę popatrzeć gdzie szkolili się trzymający kasę i gdzie potem trzymający kasę lądują.
To co kiedyś kosztowało 10 zł dziś musi kosztować więcej ponieważ pożyteczni idioci & złodzieje u steru bardzo o to dbają wprowadzając coraz to nowsze obciążenia np z tytułu emisji CO2... mam wymieniać dalej?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Co - twoim zdaniem - będzie gorętszym kartoflem; $ czy PLN?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Może skoro jesteś tak „zorientowany” to prostu policzysz o ile wzrósł PKB per capita wyrażony w PLN w latach 2003-2012 skorygowany o realny przyrost wartości pieniądza M3 i precyzyjnie wykażesz jak bardzo się mylę.
@ Bazyli
No właśnie w artykule mamy konfrontację oficjalnych danych GUS (dolna tabela) oraz powyższych wykresów w oparciu o dane ze strony NBP.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Jest troche racji w tym co piszesz o wzroscie produkcji dobr i odpowiadajacym mu wzroscie M3- tego zabraklo w artykole. Niemniej jednak kwestia utraty wartosci przez pieniadz, jakkolwiek definiuje sie obecnie inflacje, nurtuje mnie od dawna. Jesli ktos zatrzymuje sie na oficjalnych wskaznikach, to zwyczajnie musi byc mega "lamerem", lub zyje w oderwaniu od pieniedzy (np. ma bogatych rodzicow, ktorzy go utrzymuja). Cala reszta zauwaza, ze typowe produkty, ktore kupuja, lub chcieliby kupic drozeja znacznie szybciej niz publikowana wartosc inflacji. Cena metra mieszkania, bulka w sklepie, benzyna, czynsz, typowe spodnie jeans, etc. - kazdy ma swoje przyklady. Zastanawiam sie rowniez czyj koszyk stanowi podstawe obliczen GUS, bo na pewno nie moj. W krajach, ktore nie przezyly zmiany ustroju metodyka liczenia inflacji byla zmieniana tak, aby uzyskac efekt o ktorym wspomina trader21 (patrz USA - http://www.shadowstats.com/article/no-438-public-comment-on-inflation-measurement). Ale czego sie spodziewamy po prawdziwych ekonomistach z wyksztalcenia, skoro na uczelniach uczy sie ich, ze inflacja jest dobra...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Kolego, robisz rzecz KARYGODNĄ. Z prawidłowych danych wyciągasz bzdurne wnioski, wrzucając wszystko do jednego kotła i wyciągając w efekcie ekonomicznego gluta. Porzuć tę dziedzinę bo się po prostu kompromitujesz
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Tak, masz rację, ale taka jest nasza polska natura że wyolbrzymiamy to co złe a pomijamy pozytywne zjawiska. Jest dużo pozytywnych przykładów. Np. jeśli płacisz za prąd, znajdź proszę rachunek sprzed 10 lat i porównaj stawki (nie-kwoty), wyjdzie (pi razy oko) 50% inflacji przez 10lat. Już pomijam fakt że z artykułu wynika, że energia jest celowo pomijana w wyliczeniach inflacji po to żeby inflacja wyszła niższa (a przecież nieuwzględnienie energii inflację podwyższa! - czyli kolejny kardynalny błąd autora). Niestety w naszych koszykach łatwiej zapamiętujemy to, co zauważalnie podrożało.
Pamiętajmy też o jednym, wzrost zamożności społeczeństwa generuje wyższy popyt czyli (przy braku innych czynników)również inflację. Inflacja nie zależy tylko z decyzji administracyjnych i rosnących kosztów ale także od naszych grubszych portfeli (innym tematem jest jaka część społeczeństwa ma te grubsze :) )
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
m_a_rek
czepiasz się czynników nieistotnych. Zarzucasz autorowi, że uprościł zagadnienie (zapewne z braku miejsca jak również braku możliwości analizy w tak szczegółowym zakresie zagadnienia).
Ja widzę empirycznie ile mi zostaje pod koniec miesiąca. Przy czym proces rozważniejszego wydatkowania się u mnie pojawił co fałszuje na minus poziom inflacji. Przypominam sobie jak za komuny staniały lokomotywy co obniżało inflację no a to (z Mleczki), że jachty poszły w górę jest mało interesujące. Definicja inflacji byla jasna i prosta w latach 50-tych obecnie jest zmieniona (dlaczego)?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Czepiam się nie tyle uproszczeń ile całej demagogii autora, tępię ten lepperyzm bo jest społecznie szkodliwy.
Zgadzam się jedynie z tezą: statystyczny Polak może czuć większy wzrost cen niż oficjalny wskaźnik inflacji.
Cała reszta jest wg algorytmu: wczuj się w odczucia ludzi -> dobierz jakieś dowolne miary czy wskaźniki -> ubierz w książkowe pojęcia -> "udowodnij" że mieli rację.
W ten sposób na pewno znajdzie się poklask, dokładnie to robił Lepper.
(A już pisanie że w Polsce mamy negatywne stopy procentowe i wskazywanie ich rzekomych konsekwencji wzbudza u mnie jedynie śmiech)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Publikowany wskaznik inflacji i moje (nie tyko moje) odczucia nt znacznie szybszego wzrostu cen, czyli w skrócie utraty wartosci moich pieniedzy przypomina mi cos, czego nie moge pamietac poniewaz mam zbyt malo lat - ponoc premier Cyrankiewicz powiedzial kiedys bez cienia zenady cos jak "wprawdzie wzrosly ceny chleba, ale za to udalo nam sie znaczaco obnizyc ceny lokomotyw"... Wole zatem poczytac ten blog, niz sluchac (za przeproszeniem) analitykow i ekonomistow, bo zwyczajnie udaja ze sie na tym znaja lepiej niz my.
Co do samego M3 natomiast, to cena barylki ropy w 1970r wynosila ok. 1$. W konsekwencji odejscia przez USA od parytetu zlota rozpoczal sie swobodny druk pieniadza, a ceny rosly i tankujemy dzis po 6zl za litr. Podobnie rzecz miala sie z szalonym wzrostem cen nieruchomosci w USA - gdyby ich ceny nie rosly, to pojawiajacy sie na rynkach nowy pieniadz powodowalby powiedzmy dwucyfrowa inflacje (a tak odzwierciedlany byl we wzroscie cen, a nie w nowej produkcji dobr), tak? FED zaprzestal nawet przez pewien czas publikacji M3, bo liczby chyba byly zbyt wielkie. No i skoro 75% pieniedzy na swiecie to USD, to chocbysmy pekli, ceny dobr rozliczanych w USD beda u nas rosly z uwagi na to co robia za oceanem (przez 10 ostatnich lat dodrukowali tyle kasy, ile wytworzyli w poprzednich 80-latach). Polska jest wiec "odpryskiem" tego co dzieje sie w krajach decydujacych o tym ile beda warte nasze pieniadze. A inflacja poza wszystkim jest ukrytym podatkiem i kazdy z nas musi ten podatek zaplacic.
Konkludujac, jestem po stronie trader21 niezaleznie od tego ile uproszczen zastosowal. Temat inflacji (nie wspominajac jej obecnej definicji) jest niezwykle ciekawy i warty dalszej dyskusji.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Jestem pod wrażeniem zdjęć pomordowanych dzieci zapewne jak cały świat. Nurtuje mnie pytanie czy to właśnie na tym spotkaniu nie zapadła decyzja o tej zbrodni. Pytanie mocno niepewne ale wskazówką za może być termin rozpoczęcia ruchów militarnych US (nie wiem gdzie to znaleźć). Zakładam, że takie operacje militarne organizuje się logistycznie nieco dłuższy czas. Również warto przyglądnąć się temu kto ma z tego korzyść.
Generalnie kiedyś znajomy krótkofalowiec mi pokazywał zwiększony ruch nadawczy i niedługo potem była wojna w Iraku. Teraz może być podobnie ale Syrii pewnie nie wyłapie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Rząd US też używa pieniądza i zgłasza na niego zapotrzebowanie - FED drukuje - czyli wszystko jest OK?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Otóż zdrową i normalną sytuacją w gospodarce, w której władza nie zabiera ludziom efektów ich pomysłowości i zwiększania efektywności działania jest nieznaczna deflacja. Jest ona tak naturalna jak zmiany pór roku i starzenie się. Jeśli natomiast władza chce ukraść po cichu efekty pracy narodu, drukuje. I to jest jawny podatek. A teraz możemy sobie dywagować - jaka część wydrukowanych fiat money zadziałała już w pełni na ceny, a jaka (najświeższa - co może oznaczać nawet z ostatnich kilkunastu miesięcy) nie zdążyła jeszcze odbić się na cenach dóbr konsumpcyjnych, ale ta dyskusja jest pozbawiona dla mnie sensu, bo na 100 komentujących każdy może udowadniać swoją rację w zależności od preferencji zakupowych.
To że jest to okrutny podatek jest natomiast bezsprzeczne. A - i od razu napiszę do mędrków, którzy to boją się zdrowej 1-1,5% deflacji. Nic ta deflacja nie zepsuje w gospodarce. Dlaczego? Wystarczy sobie odpowiedzieć na proste pytania:
- Czy jeśli chcę sobie pojeździć na rowerze, to będę w nieskończoność odkładać jego zakup w związku z tym, że spodziewam się za rok spadku jego ceny z 1000zł na 990 a w następnym roku na 980, a w następnym na 970 itd?
- Czy ludzie nie kupują systematycznie coraz to nowszych wynalazków z dziedziny IT pomimo gigantycznej deflacji dotyczącej tegoż sektora jako całości - ileż to jest tej deflacji - 20%? Przecież gdyby idiotyczne argumenty keynesistów miały cokolwiek wspólnego z rzeczywistością wciąż prym wiódł by C64 i Amiga, tylko nieco ulepszone...
Takie pytania mógłbym mnożyć, tylko jeśli ktoś jeszcze nie załapał, to już mu się to nie uda, więc szkoda klikania.
Pozdrowienia dla wszystkich trzeźwo myślących - a i przy okazji polecam poczytać Misesa i Bastiata.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
A mówiąc językiem ludowym, zwykłe qurwy i tyle. Ten sam mechanizm obowiązuje w innych dziedzinach życia publicznego w tym „ekonomicznych mędrków” co to naciągają niczym gumę do gaci naszą rzeczywistość - naszych coraz chudszych portfeli do swoich wypoceń jak to się nam co raz lepiej żyje. Gospodarz tego bloga przynajmniej jest szczery w tym co pisze. I jeszcze o tych co tu na schronach wylądowali w tym wpisie i obsztorcowuja tradera, ze niby taki czarnowidz. Jak ciebie odstawia od cyca którego ssiesz i zostaniesz naprawdę zwykłym zjadaczem chleba, poszukiwaczem pracy, a jak już ja znajdziesz to za 1200, to HCWD zasłużyłeś sobie na to.
Trader "zainteresowanie" twoim blogiem wskazuje, że strzelasz 10-ki :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Cyt…”W okresie” strasznego” średniowiecza, czyli dominacji katolicyzmu, podatki wynosiły 10 % , przez co ówczesny człowiek pracował na rzecz państwa przez 5 tygodni w roku (rok ma 52 tygodnie). Jak przyszły rozbiory to oczywiście okupant zwiększył podatki, ale nawet w czasie II wojny światowej Hitler nałożył podatek tylko 33% - najwyższy w Europie. Dla porównania w USA przez pierwszy okres istnienia (lata 1780- 1800) podatek wynosił tylko 3%.
Dobre czasy się skończyły. Jak wiadomo odzyskaliśmy po II Wojnie Światowej niepodległość i od razu podatki podniesiono do ok. 50 %, a tak naprawdę obecnie musimy na wszystkie podatki pracować prawie 40 tygodni. Jak więc widzisz Drogi Czytelniku jest to ogromny postęp w ilości Twojej pracy przekazywanej starszym i mądrzejszym (St. Michalkiewicz).
Te podatki miały wpłynąć m. in. na poprawę bezpieczeństwa obywateli, opiekę zdrowotną. Co się z tą tzw. opieką zdrowotną dzieje każdy widzi. Co do bezpieczeństwa parę faktów poniżej. Trochę historii , jak wiadomo HISTORIA jest matką nauk. W latach 1919 -1939 Polska obejmowała obszar 378 000 km² i zatrudniała ok. 12 000 policjantów to obecnie, gdy jej powierzchnia uległa okrojeniu do 312 000 km² zatrudnionych jest ok. 120 000 policjantów.
Czy pomimo zmniejszenia terytorium i jednoczesnego spotęgowania liczby policjantów (a do tego dochodzi ok. 138 000 tzw. ochroniarzy) bezpieczeństwo obywateli uległo chociaż trochę zwiększeniu? Nie sądzę.”…
Całość na: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=10281&Itemid=119
Jest tam też o posiadaniu broni i jakie z tego dobro wynika dla obywateli. Tego prawa, prawa do posiadania broni, do zapewnienia sobie, swoim bliskim, swojemu domowi bezpieczeństwa jesteśmy pozbawieni. Pozostaje jedynie czarno prochowiec ładowany odprzodowo (tzw oddzielnego ładowania), model sprzed 1885r bodaj że. Taki rewolwer 6-cio strzałowy z wymiennym już naładowanym bębenkiem pozwala oddać 12 strzałów. Na taką nieco archaiczną broń nie trzeba zezwolenia. Jedynie przy zakupie prochu trzeba okazać papier ze broń jest zarejestrowana. W Polsce działa ruch na rzecz posiadania , dostępu do broni przez obywateli. http://www.romb.org.pl/index.php?id=58
Tam tez porady co i jak można znaleźć...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Jak Ty doszedles do zwiazku miedzy inflacja, a prawem do posiadania broni? Osobiscie uwazam, ze a) ludzie nie sa w wiekszosci przypadkow zbyt madrzy, b) swobodny dostep do broni doprowadzilby jedynie do czestszych przypadkow odstrzenia komus glowy. Pojedz do USA do jakiegos poludniowego stanu i zaprzyjaznij sie z tubylcami noszacymi giwery jakby wszedzie wokol bylo zagrozenie - to nie jest normalne. Poza tym, znam conajmniej 5 osob legalnie posiadajacych bron, choc z niej w zasadzie nie korzystaja, to ustawodawca naklada na nich obowiazek jej zabezpieczenia, aby nikt postronny nie zrobil sobie krzywdy. Wiecej problemow, niz potencjalnych korzysci.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Przy okazji wg mnie jedno z najciekawszych miesc na temat inflacji - tej oficjalnej oraz tej "drugiej": http://www.shadowstats.com/article/no-438-public-comment-on-inflation-measurement
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trebor71
Super aby tak dalej
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ciekawa analiza, aczkolwiek zwróciłbym uwagę na następujacy fakt:
Wzrost podaży pieniądza byłby dobrym wskaźnikiem inflacji tylko gdyby uwzględniał zmiany ilości wytwarzanych dóbr w danej gospodarce.
Dla poczatkujacych czytelnikow krotki przyklad:
Załóżmy, że gospodarka opiera się tylko na produkcji ziemniakow. Rocznie produkuje sie ich 100ton, a cena ziemniaka to 10 zł/t.
Jeśli w nastepnym roku wyprodukujemy 200ton ziemniaków oraz ilość pieniedzy w obiegu się nie zmieni, naturalnie cena ziemniaka spadnie do 5 zł.
Zatem, zeby utrzymac stabilnosc cen t.j. inflację ok. o%, podaż pieniądza powinna zwiekszyć się również o 100%.
Należy zaznaczyć, że wzrost ilości pieniędzy w obiegu nie jest wówczas destrukcyjny dla gospodarki, bo odzwierciedla realny wzrost gospodarczy (produkcja ziemniakow wzrosła przecież o 100%).
Z Twojej analizy wynika, że baza monetarna rosla w Polsce przez ostatnie 10 lat ok. 10% rocznie (w sumie o 180% przez 10 lat).
Zeby wyliczyc realną inflację trzebaby odjąć od powyższego wzrostu średni realny wzrost gospodarczy w tym okresie (wg. oficjalnych danych to ok. 4% rocznie)
tak więc mamy:
10% (wzrost podazy pieniadza) - 4% ("realny" wzrost gospodarczy) = 6% (inflacja)
WNIOSEK 1: Jesli tendencja sie utrzyma, przy obecnym oprocentowaniu lokaty na poziomie 1,5%-2,0%, oznacza to tyle co regularna utrata oszczednosci, co potwierdza konstatację Trader'a 21.
WNIOSEK 2: Czas ostro sie zabawić zanim wydrenują nas do konca! ewentualnie zakupić jakieś realne aktywa.
Pozdrawiam i czekam na następne ciekawe artykuły.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
O jaki szalony wzrost cen nieruchomości chodzi? W innych artykułach na tym blogu czytam że ceny nieruchomości spadają od kilku lat i dalej będą spadać? Więc o co come on?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Chodzi o okres 2003 - 2008 w którym podaż pieniądza w obiegu M3 zwiększała się średnio o 13-15% rok do roku co doprowadziło do podwojenia cen nieruchomości.
Jeżeli podaż pieniądza zwiększa się o X to docelowo wywołuje wzrost cen o X. Jeżeli stopy procentowe są poniżej poziomu X to mamy negatywne stopy procentowe.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Dołączam się do grona osób uznających ten wpis za raczej słaby. Temat jest super ciekawy i wymaga dużo głębszej i bardziej przemyślanej analizy.
Cytuję:
Otóż zarówno w przypadku inflacji CPI oraz 4 miar inflacji podawanej przez NBP mamy do czynienia ze sztuczkami statystycznymi polegającymi na dobieraniu współczynników w taki sposób aby oficjalna inflacja nie była zbyt wysoka.
Z inflacji wyłącza się np. ceny administrowane tj. czynsze mieszkaniowe, zaopatrzenie w wodę, kanalizację, wywóz nieczystości, zaopatrzenie w nośniki energii (gaz, energia elektryczna, ciepła woda, centralne ogrzewanie), transport mieszany, usługi pocztowe.
Kolejna grupą podlegającą wyłącznie są tzw. ceny najbardziej zmienne tj. usługi administracji państwowej czy usługi prawne. Ostatecznie z wyliczeń inflacji wyłącza się także ceny żywności i energii.
Po pierwszym przeczytaniu zrozumiałem z tego że:
NBP manipuluje metodologią liczenia inflacji poprzez nie uwzględnianie w koszyku produktów, tych które najbardziej spowodowałyby wzrost inflacji (np czynsze, energia, jedzenie). Zajrzałem na strone NBP i okazało się że to nieprawda. NBP po prostu publikuje kilka wskaźników inflacji: CPI - która nie wyłącza żadnych towarów oraz inne które wyłączają w/w kategorie towarów. Moim zdaniem przedstawiony powyżej cytat jest co najmniej wieloznaczny i może wprowadzać w błąd a to na blogu który ma na celu odkłamywanie rzeczywistości bardzo duży minus. Fajnie by było gdybyś w tym fragmencie podał prawdziwe sztuczki wykorzystywane do liczenia ogólnej CPI - a takie moim zdaniem na pewno byś znalazł.
Napisałeś również:
Faktyczną miarą inflacji jest zmiana podaży pieniądza określana jako M3.
Z tego co wiem (o czym opisał chociażby Hazlit) podaż pieniądza nie wpływa wprost proporcjonalnie na inflacje. W początkowym etapie inflacja rośnie wolniej niż podaż pieniądza (ludzie wciąż mają zaufanie do waluty) dopiero później wpadają w panikę i inflacja rośnie dużo szybciej niż dodruk kasy. Kolejną kwestią dyskusyjną są agregaty pieniężne, pieniądz w systemie bankowym nie pełni roli środka płatniczego tylko instrumentu do prowadzenia polityki pieniężnej. Na inflacje wpływa pieniądz używany w gospodarce (nie tezauryzowany) oraz szybkość jego obiegu.
W ostatnim komentarzu napisałeś:
@ sceptyk
Chodzi o okres 2003 - 2008 w którym podaż pieniądza w obiegu M3 zwiększała się średnio o 13-15% rok do roku co doprowadziło do podwojenia cen nieruchomości.
Jeżeli podaż pieniądza zwiększa się o X to docelowo wywołuje wzrost cen o X. Jeżeli stopy procentowe są poniżej poziomu X to mamy negatywne stopy procentowe.
Fakty się zgadzają ale Twoja analiza jest w 100% błędna, wzrost cen nieruchomości spowodowany NIE był wzrostem ilości pieniądza, tylko wzrostem popytu na mieszkania, który nastąpił na skutek naganiania ludzi do zakupów, taniego kredytu oraz chciwości inwestorów. Oczywiście wzrost akcji kredytowej spowodował też wzrost podaży pieniądza ale ważne jest aby nie mylić skutku z przyczyną.
Nie jestem ekonomistą, ekonomia to moje hobby od roku, nie twierdzę że mam patent na rację i z chęcią wysłucham gdzie tkwi błąd w moim rozumowaniu jeśli się z nim nie zgadzasz.
Pozdrawiam i dzięki za super blog.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Poniższe dane są szczegółami z metodologii badania inflacji przygotowanej przez NBP: http://www.nbp.pl/statystyka/bazowa/metodologia.pdf
1. „CPI - W celu obliczenia takiej miary inflacji bazowej, zagregowany wskaźnik cen należy obliczyć na zbiorze okrojonym o wybrany zestaw towarów i usług, które w ten sposób zostają wyłączone z obliczonego wskaźnika inflacji bazowej. Najczęściej wyłączeniu podlegają te towary i usługi, których ceny charakteryzują się silnymi zaburzeniami pochodzącymi z oddziaływania szoków podażowych albo wartość informacyjna ich zmian jest ograniczona (np. z powodu różnych form regulacji). Wadą tej grupy metod jest, do pewnego stopnia, arbitralność wyboru wyłączanej grupy dóbr.”
Jak przyznaje sam NBP przy liczeniu CPI istnieje dowolność wyboru co do tego które produkty wyłączyć z koszyka dóbr.
2. "Inflacja po wyłączeniu cen administrowanych - Definicja nie obejmuje natomiast cen kontrolowanych pośrednio poprzez zmiany stawek podatków pośrednich, podatków i opłat ekologicznych, regulacji w zakresie bezpieczeństwa produktów oraz Wspólnej Polityki Rolnej.”
Przy inflacji z wyłączeniem cen administrowanych nie uwzględniasz zmiany cen wynikających z podniesienia podatków pośrednich. W cenie węgla mieliśmy do czynienia z 20% podwyżką ceny wynikającą ze wzrostu akcyzy. Zmiana klasyfikacji produktów z 8% VAT na 23% także nie jest uwzględniana pomimo, że faktycznie oznacza spory wzrost ceny.
Podobnych przykładów są setki.
3. „ z tego co wiem to podaż pieniądza nie wpływa wprost proporcjonalnie na inflację”
Otóż wypływa i to bardzo. Jedyny przykład w którym możesz zwiększyć podaż i nie mieć chwilowej inflacji to wzrost podaży M1 (emitowanej przez bank centralny) i jednoczesne zaciśnięcie akcji kredytowej przez banki. W sytuacji gdy 80% środków płatniczych jest generowanych poprzez system rezerw cząstkowych w bankach komercyjnych możesz zwiększyć bazę monetarną lecz łączna ilość pieniądza w obiegu może chwilowo spaść.
4. „Fakty się zgadzają ale Twoja analiza jest w 100% błędna, wzrost cen nieruchomości spowodowany NIE był wzrostem ilości pieniądza, tylko wzrostem popytu na mieszkania, który nastąpił na skutek naganiania ludzi do zakupów, taniego kredytu oraz chciwości inwestorów. Oczywiście wzrost akcji kredytowej spowodował też wzrost podaży pieniądza ale ważne jest aby nie mylić skutku z przyczyną.”
Bank centralny obniżył stopy procentowe, kredyt stał się dostępny i tani co pobudziło popyt na mieszkania. W skutek akcji kredytowej zwiększyła się podaż pieniądza M3, który trafił na rynek nieruchomości windując ceny. Musisz zrozumieć, że same niskie stopy procentowe bez ekspansywnej polityki kredytowej nie wykreują popytu na mieszkania. Co z tego, że BC ustali stopy procentowe na minimalnych poziomach podczas gdy banki w obawie o przeszacowane ceny nieruchomości nie będą finansować ich zakupu. Podaż pieniądza nie wzrośnie, pieniądz nie trafi na rynek, ceny nie wzrosną.
PS. Pisząc mały referat i wykazując mi błędy w analizie podpisuj się proszę czymś więcej niż anonim. Lubię kojarzyć ludzi z którymi polemizuję.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
anonim
3 Z podanym przez Ciebie szczególnym przypadkiem w pełni się zgadzam, ale w ogólności nie. Jeśli nowo wydrukowane pieniądze trafią do ludzi, którzy schowają je do sejfu to inflacji nie będzie.
Jeśli podaż pieniądza się nie zwiększy ale ludzie stracą do niego zaufanie i zaczną się go gwałtownie pozbywać kupując dowolne aktywa materialne to inflacja wzrośnie bez zwiększania podaży (zwiększy się V przy stałym M).
M x V = P x Q
p = M x V / Q
Podaż pieniądza jest bardzo istotna dla inflacji, ale inflacja nie zależy wyłącznie od podaży. To co napisałeś jest prawdą, ale jest również (zbyt dużym) uogólnieniem
Nie wiem czy czytałeś, ale tu jest b. ciekawy artykuł: http://www.adamduda.pl/2009/09/12/ile-jest-pieniadza-w-pieniadzu/
4. Również się zgadzam, z tym tylko że przykładamy nieco inną wagę do opisanych czynników, ale to szczegóły nie zmieniające istoty rzeczy.
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
3r3
Matematyka nie jest nauką. Problem ten podniósł Protagoras.
Matematyka nie zajmuje się niczym realnym. Zajmuje się wyłącznie abstrakcyjnym aparatem pojęciowym.
Niczego więc uczyć nie może, ponieważ nie jest nauką, nie wynika z doświadczenia i nie da się jej podeprzeć eksperymentem.
A mimo to ten aparat pojęciowy pozwala zadowalająco ogarnąć pewne aspekty rzeczywistości.
Ekonomia zajmuje się czymś realnym, natomiast nie jest nauką, gdyż mimo bazowania na doświadczeniu nie można jej podeprzeć powtarzalnym eksperymentem.
Najistotniejszy parametr jaki dzieli nas od Smitha czy Marksa to miliardy ludzi, których wtedy nie było, a teraz są.
Planeta jednak nie urosła.
Luke
Czy możesz wytłumaczyć dlaczego do pomiaru realnej inflacji bierzesz M3 a nie M1?
Obserwuję M1 i M3 i ewidentnie rosną one nieustannie - oba! - ale ceny ostatnio naprawdę spadły. I to też zaobserwowałem, nie tylko w sklepie, ale i na stacji paliw, na poczcie, szukając mieszkania, płacąc za gaz. Coś tu nie gra.
Proszę uprzejmie o wytłumaczenie.
nexushash
Co do wskaźnika M3 mówi on o ilości pieniądza w obiegu i skarbcu. Jeśli spora część leży na kupie w banku inflacji niema.
Btw tvn24 zachęca do odkładania 500+ przez 18 lat, na inwestycji 3% rocznie, co zamiast 100 tys ma dać nam 140 tys.
Według mnie uwzględniając 8% inflacje po tym okresie zostanie 70 tys.