Zdaję sobie sprawę, że wiele artykułów na blogu może nie napawać optymizmem na najbliższe lata. Bez wątpienia zbliża się depresja, przy której dawne kryzysy będą wyglądać jak chwilowe pogorszenie koniunktury. Cechą każdej depresji jest wzrost bezrobocia. Społeczeństwo przestaje wydawać, firmy dostają mniej zamówień, zwalniają pracowników, jako że część z nich staje się zbędna, bezrobocie rośnie, społeczeństwo ogranicza wydatki i tak w kółko.

Kryzys ma też swoje dobre strony. Jest pewną formą oczyszczenia rynku z firm czy usługodawców, którzy nie dbali o fachową obsługę klienta. Wielu z nas pamięta okres 2005 – 2007 kiedy to konsumenci byli zdani na łaskę nierzetelnych budowlańców. Nie było wyboru. Każdy z nich miał więcej zleceń niż mógł obsłużyć, doprowadziło to do patologii, w której jakość usług dramatycznie spadła, ceny natomiast wzrosły. Kryzys wszystko odmienił, na rynku pozostały firmy  lub specjaliści, którzy niezależnie od ilości pracy utrzymywali wysoką jakość. Dzięki temu zbudowali opinie i dziś kryzys dotyka ich tylko nieco zmniejszonym zyskiem. Bezrobocie natomiast im nie grozi.

W czasie kryzysów zmniejsza się popyt zarówno na towary jak i usługi. Kryzys jednak się kiedyś kończy. Gospodarka wraca na ścieżkę wzrostu. Zdziesiątkowane firmy nie nadążają za realizacją zleceń. Rosną w siłę. Mocy produkcyjnych nie da się nagle zwiększyć, tak jak nie da się nagle obsłużyć zwielokrotnionej ilości klientów.

To jest właśnie okazja przed jaką staną rzesze młodych ambitnych ludzi za kilka lat. Część z nich pracuje gdzieś na etatach w Polsce, część za granicą. Powiedzenie „wszędzie dobrze ale w domu najlepiej“ szczególnie sprawdza się na emigracji. Wielu z nich zdobywa szlify w ciekawych firmach a mając odłożony kapitał zdecyduje się na powrót do kraju. Nie będą oni raczej szukać posady na etacie. Część zdecyduje się założyć firmy i rozwijać się samemu. Podobnie z ambitnymi osobami w kraju, które mają dosyć pracy, która ogranicza ich rozwój.

Inwestycja w siebie, edukację czy własną firmę da nam nieporównywalnie większy zwrot niż akcje spółek technologicznych w latach 90-tych. Prowadzenie własnej firmy, to nie tylko poznawanie rynku, ludzkich zachowań. To nauka jakiej nie jesteśmy w stanie posiąść za żadne pieniądze na najlepszej uczelni. To także niesamowity rozwój wewnętrzny. Z drugiej strony to walka o klienta od rana do wieczora. To weekendy spędzone na zastanawianiu się co mogę robić lepiej? Jak zdobyć nowych klientów czy rozszerzyć ofertę? Nic jednak nie zastąpi odczucia satysfakcji gdy widzimy jak nasza firma rośnie razem z gronem usatysfakcjonowanych klientów.

Przed nami jednak jeszcze kilka ciężkich lat. Wielu czytelników już teraz powinno zastanowić się co chcieliby robić w życiu. Czy Twoja praca Ci odpowiada? Jeżeli nie to czy może lepiej czułbyś się w roli właściciela biznesu? Przygotowań, koncepcji i planów nie można zrobić w ciągu jednego miesiąca. Podobnie jest ze zgromadzeniem kapitału. Większość ludzi niestety nie ma oszczędności. Wynika to głównie z przyzwyczajeń. „Mam to wydaję. Dostałem podwyżkę, stać mnie na więcej”.

Każdy biznes potrzebuje kapitału. Mając dobry plan, możemy oczywiście pożyczyć pieniądze od rodziny. Nie sądzę aby dodało nam to pewności siebie na początku a pewność siebie będzie niezbędna dla powodzenia naszego przedsięwzięcia. Oszczędności pozwalające nam żyć na rozsądnym poziomie przez okres roku, podczas gdy zaczynamy rozkręcać własny biznes będą komfortową poduszką bezpieczeństwa.

Możemy także naszym planem zainteresować przedsiębiorców, którzy mają nadwyżki kapitału. Wielu zrażonych spadkiem cen nieruchomości, akcji i obligacji będzie trzymało je w gotówce. W takiej sytuacji będziemy mieć spore szanse przekonania ich do zainwestowania w nasz start-up. To rozwiązanie ma jeden poważny minus. Otrzymując pieniądze od kogoś, nigdy nie będziemy tak zmotywowani do działania jak w obliczu wizji utraty własnych oszczędności.

Co zatem robić?

Zastanówcie się w czym jesteście dobrzy. Jakie usługi czy produkt możecie sprzedawać. Poszukajcie biznesu, który będzie na swój sposób unikatowy aby konkurencja nie mogła go szybko skopiować. Rozmawiajcie z właścicielami firm o waszym pomyśle, proście wręcz aby spróbowali go obalić. Jeżeli im się uda i zabraknie Wam argumentów do obrony to z waszym planem było coś nie tak. Lepiej stracić twarz niż pieniądze.  Jeżeli dojdzie do rzeczowej dyskusji to wyłapiecie słabe punkty i je poprawicie. Macie jeszcze trochę czasu na przygotowania. Kryzys wytworzy potężną pustkę, którą ktoś będzie musiał wypełnić.

Trader21

Niezależny Portal Finansowy