W ostatnich dniach w Szwajcarii wpłynął wniosek o referendum. Pod wnioskiem, który ma dotyczyć kwestii kreacji pieniądza, zebrano 100 000 podpisów. Konkretnie mowa jest o odebraniu możliwości zwiększania podaży pieniądza przez banki komercyjne i pozostawieniu tej możliwości jedynie w rękach banku centralnego. W tym przypadku byłby to Narodowy Bank Szwajcarii (SNB). Problem jest faktycznie fundamentalny, a rezultat głosowania może mieć wpływ na cały świat. 

Kreacja pieniądza bezgotówkowego.

Zacznę może jednak od przypomnienia, w jaki sposób banki komercyjne tworzą walutę. Wszystko odbywa się na zasadzie systemu rezerwy cząstkowej. Rezerwa cząstkowa mówi nam jaki procent depozytu musi zostać zachowany. W Polsce jest to 3.5%. Resztę bank może przeznaczyć na kredyty dla klientów. Czyli z depozytu o wysokości 100 PLN można przyznać na kredyt 96.5 PLN. W tym samym czasie cały depozyt 100 PLN jest ciągle w pełni dostępny dla klienta. Za stworzone z powietrza 96.5 PLN bank pobiera prowizję i odsetki. Operacja ta jest powtarzana wielokrotnie. 

Dla osób nieznających jeszcze procederu dodaję film Mike Maloney'go, który świetnie przedstawia zagadnienie (są polskie napisy!).


 

Wdrażanie i efekt referendum.

Sama inicjatywa nim zostanie rozpatrzona i zatwierdzona, a Szwajcarzy będą mogli zagłosować, musi przejść jeszcze długą drogę. Jeśli pomysł znalazłby akceptację większości narodu, rząd ma możliwość przeciągnięcia wdrożenia ustawy o 3 lata. Powszechnie przyjęta, acz niepisana zasada mówi by politycy nie wywierali presji na społeczeństwo odnośnie pytania referendalnego. Jednak jak pokazuje praktyka, gdy temat wchodzi w kompetencje i zakres działalności banków, dochodzi do medialnej batalii. Właśnie dzięki silnej propagandzie odrzucony został ostatni projekt związany z parytetem i  rezerwami złota.

Gdyby referendum zakończyło się pozytywnie i banki musiałyby utrzymać 100% rezerw, to w konsekwencji doszłoby do przemodelowania całej struktury finansowej. Brak dostępu do taniego kredytu oraz droższe pożyczki tymczasowo spowolniłoby wzrost gospodarczy. Procedura "bail in" byłaby zbędna, ponieważ pieniądze z depozytów klientów nie byłyby ruszane, a więc dostępne na każde żądanie. Ograniczyłoby to występowanie baniek spekulacyjnych, które prowadzą do złej alokacji kapitału. 
 

Konsekwencje.

To właśnie system rezerwy cząstkowej daje bankom niebotyczne zyski. Dzięki niemu gospodarka przyspiesza w piorunującym tempie, a rajdy te kończą się jeszcze bardziej spektakularnymi krachami. Taki system jest odpowiedzialny za transfer kapitału z klasy średniej do najbogatszego 1%. Dzięki pieniądzom zdobytym na klasie średniej banki mają środki na lobby w strukturach władzy, pieczętując status quo. 

Chciałbym również zaznaczyć, że banki odgrywają bardzo ważną rolę w światowej gospodarce. Udzielanie pożyczek i finansowanie firm jest ważną częścią sprawnie działającego kraju. Jednak nie ma to nic wspólnego z ograbianiem ludzi tworzących realne dobra i właśnie z tym Szwajcarzy zamierzają walczyć. 

Zdecydowanie jest to krok w dobrą stronę. Banki nie potrzebują systemu rezerw cząstkowych do funkcjonowania. Równie dobrze będą działać, mając nakaz utrzymania 100% rezerw pod depozyty, czyli zakaz wykorzystywania dźwigni finansowej. W niczym nie wpłynie to na bankowość elektroniczną i rozliczanie transakcji. Działalność inwestycyjna również będzie mogła być utrzymana, tylko z osobnych środków. Trzymanie pieniędzy w banku znów wiązać się będzie z kosztami. Będą one wynikać z zabezpieczenia i ubezpieczenia środków, ale to właśnie taki system bankowy jest sprawiedliwy i odporny na finansowe zawieruchy. Konsekwencją będzie stabilny rozwój gospodarczy pozbawiony baniek spekulacyjnych. Taki wzrost nie zakończy się krachem, czyli kolejnym czarnym poniedziałkiem czy wielką depresją. 
 

Podsumowanie.

Inicjatywa tego typu, jak dobra by nie była, najprawdopodobniej nie znajdzie dostatecznego poparcia. Media w razie potrzeby będą głosić proroctwa finansowego armagedonu, by tylko przemówić do „rozsądku” narodowi. Samym Szwajcarom w większości niestety brakuje wiedzy ekonomicznej, by móc zrozumieć konsekwencje tego typu zagadnień. Merytoryczne rozmowy zostaną zakrzyczane, a głosy opozycyjne zmarginalizowane. Dlatego właśnie na  kurs franka szwajcarskiego inicjatywa ta nie będzie miała większego wpływu. Moim zdaniem demokratycznymi metodami nie będzie można przeprowadzić tak fundamentalnych zmian. Do tego potrzeba ludzi, którzy wyjaśnią problem i odpowiedniej skali kryzysu. Bez tego polegnie nawet najlepiej działająca demokracja na świecie.

Independent Trader Team