Jak powszechnie wiadomo banki centralne na całym świecie zwiększają podaż pieniądza na niespotykaną wcześniej skalę. Równolegle rośnie oczywiście zadłużenie poszczególnych krajów. Wiele osób nie widzi w tym problemu twierdząc, że skoro bank centralny „drukuje środki płatnicze”, za które skupuje obligacje to równie dobrze może po pewnym czasie umorzyć obligacje wraz z nadmiarem pieniądza. W tak prosty sposób w teorii moglibyśmy rozwiązać problemy nadmiernego zadłużenia, astronomicznych kosztów obsługi długu czy rosnącej inflacji. Otóż tak to nie działa.

Mamy na świecie kilka różnie funkcjonujących systemów kreacji pieniądza. Dla przykładu, w USA  FED emituje środki płatnicze pod zastaw obligacji emitowanych przez rząd. Nie oznacza to jednak, że FED jest właścicielem wszystkich długów. FED kreuje jedynie bazę monetarną. Banki komercyjne także uczestniczą w procesie kreacji pieniądza. W efekcie bank centralny jest właścicielem tylko części obligacji.

Poniższa tabela obrazuje strukturę długu USA.


 Źródło: leap2020.eu

Jak widać Bank Rezerw Federalnych (FED) posiada obligacje „zaledwie” na kwotę 2,1 bln USD co stanowi 12,5% całości oficjalnego zadłużenia. Udział banku centralnego w ogólnej sumie zadłużenia systematycznie rośnie gdyż jest coraz mniej chętnych za zakup obligacji USA przez co FED musi wypełnić lukę w popycie.

Załóżmy jednak, że zgodnie z teorią niektórych osób, bank centralny nagle wspaniałomyślnie umarza owe 2,1 bln długu.

Dług USA maleje o owe 2 biliony czyli wraca do poziomów sprzed 2 lat. Co się dzieje dalej? Otóż FED, odpowiedzialny za kreację pieniądza w USA nagle traci obligacje (wierzytelność) odpowiadające za niemalże 55% wszystkich aktywów bowiem mniej więcej połowę aktywów FED’u stanowią obligacje USA. Drugą największą pozycję stanowią kredyty zabezpieczone nieruchomościami (MBS’y). Czy zatem FED nie stał się nagle bankrutem? Otóż tak ale kogo to obchodzi skoro FED nie jest audytowany?

Po drugie od kiedy to prywatny bank centralny stawia na pierwszym miejscu dobro kraju, dla którego emituje walutę ponad interes swoich akcjonariuszy? Otóż, nie ma nic za darmo. W sytuacji, w której bank centralny spokojnie z miesiąca na miesiąc przejmuje po koszcie zero kredyty zabezpieczone nieruchomościami na kwotę 40 mld USD darowanie długu wydaje się czymś abstrakcyjnym. Przekazanie np. wszystkich płatnych autostrad czy dochodowych publicznych instytucji w ręce FED’u w zamian za darowanie części długu jak najbardziej ale nie zwyczajne darowanie długu. Ewentualnie zamiast zamiany długu na aktywa materialne w grę wchodzi pewna zmiana w prawie przekazująca w ręce banku centralnego reszki suwerenności danego kraju.

Jak wspomniałem wcześniej całkowite darowanie długu kraju względem banku centralnego cofa USA do poziomu zadłużenia z przed 2 lat. Jak jednak kraj ma funkcjonować w sytuacji, w której wydatki rządowe są o ponad 30% wyższe od dochodów podatkowych? Otóż jedyna realna możliwość to zwiększenie zadłużenia. Skoro cały świat nie chce już kupować obligacji USA zostaje tylko FED. Począwszy zatem od dnia, w którym FED darował cały dług, USA musi się znowu zadłużać w tempie 85 mld/m-c. Zakładając, że tempo przyrostu długu pozostałoby takie samo to powrót do poprzedniego stanu zadłużenia zająłby 24 miesiące. W praktyce okres nie byłby dłuższy niż półtorej roku gdyż obecne 85 mld wkrótce zmieni się w 100-120 mld. Jeżeli ktoś ma jakieś wątpliwości powinien sprawdzić o ile wzrósł dług USA w ciągu 2 dni następujących po zawieszeniu limitu długu.

USA nie ma innego wyjścia z obecnej sytuacji jak tylko dalej się zadłużać. Rząd ma jednak pewnego asa w rękawie, dzięki któremu może chwilowo obniżyć zadłużenie lub ku zdziwieniu wszystkich inwestorów na świecie zamiast zwiększać podaż waluty o 85 mld wstrzymać dodruk całkowicie na okres 3-4 miesięcy. Aby to zrobić, rząd USA może i zapewne posłuży się przykładem z Polski oraz Rosji nacjonalizując zawartość indywidualnych kont emerytalnych.  W zamian, dotychczasowi właściciele otrzymają rządową obietnicę wypłaty dożywotniej emerytury w wątpliwej wysokości. Jak widać po odpowiednim „urobieniu” mas taka kradzież może przejść bez żadnych protestów a jednorazowy zastrzyk pieniędzy do budżetu jest tym czego USA bardzo potrzebuje. Co więcej taki ruch zwiększa zależność finansową obywateli od rządu co jest celem każdego autorytarnego systemu.

Abstrahując od tego czy i kiedy rząd USA przejmie zawartość kont emerytalnych, dalszy dodruk w połączeniu z zastępowaniem dolara innymi walutami w handlu międzynarodowym gwarantuje nam rozwadnianie wartości dolara. Tym samym niszczona zostaje siła nabywcza obligacji USA rozrzuconych po całym świecie. Najbardziej ucierpią na tym Chiny, Japonia oraz kraje OPEC posiadające najwięcej obligacji. Niemniej dotknie to także wiele mniejszych krajów jak i obywateli oraz instytucje z USA.
 

Jak sytuacja wygląda w Polsce?

W Polsce system generowania zadłużenia jest inny niż w USA. Dla odróżnienia, Rząd nie może zadłużać się bezpośrednio w NBP gdyż zabrania tego Konstytucja. Narodowy Bank Polski emituje środki płatnicze, które następnie pożycza bankom komercyjnym, które część środków przeznaczają na zakup obligacji czy bonów skarbowych. Rząd może także sprzedawać obligacje zagranicznym instytucjom lub zwyczajnie zaciągać kredyty w międzynarodowych instytucjach finansowych.

Nie ma zatem możliwości umorzenia długu rządu względem banku centralnego gdyż wierzycielem rządu nie jest NBP lecz banki komercyjne oraz instytucje finansowe.



Źródło: Ministerstwo Finansów.

Jak widać z powyższego wykresu większość naszego długu jest w posiadaniu instytucji ulokowanych poza Polską. Jeżeli chodzi o walutę, w której jesteśmy zadłużeni to sytuacja przedstawia się następująco:



Źródło: Ministerstwo Finansów.

Co do wielkości oficjalnego długu Polski to mamy pewne rozbieżności między danymi pochodzącymi z Ministerstwa Finansów a NBP.

Wg. MF, dług publiczny Polski to 950 mld PLN czyli 58% PKB lub jak kto woli 25 tys. PLN / osobę. Jeżeli jednak bazować na danych NBP to zadłużenie wynosi już prawie 1.200 mld PLN czyli 26% więcej niż podaje MF.

W ostatnim czasie sporo mówi się o zmianach umożliwiających zadłużanie się w NBP. W teorii gdyby rząd mógł zadłużać się w banku centralnym to odsetki od długu trafiałyby do NBP zamiast to banków komercyjnych. Na koniec każdego roku NBP przekazywałby cały zysk z powrotem do budżetu jak odbywa się to obecnie. Inaczej mówiąc rząd nie ponosiłby kosztów obsługi długu.

Teraz realia. Jesteśmy zadłużeni dużo bardziej niż rząd jest skłonny przyznać. Jeżeli nasze obligacje nie będą płaciły więcej odsetek w nadchodzącym kryzysie nie będzie chętnych na zakup polskiego długu i rząd po zrabowaniu oszczędności obywateli może nie być w stanie obsługiwać długu.

Co więcej obecny Minister Finansów zadłuża kraj jak nikt przedtem. Zmiana prawa umożliwiłaby mu przejście na wyższy poziom. W krótkim czasie wielkość długu mogłaby się podwoić. Nie byłoby przy tym protestów gdyż nowymi pieniędzmi można by sfinansować rozdmuchany socjał, do rozdawania którego należałoby zatrudnić kolejnych urzędników, co z kolei zmniejszyłoby bezrobocie. W krótkim czasie złotówka zostałaby zniszczona podobnie jak oszczędności wielu Polaków po czym rządzący musiałby poprosić instytucje międzynarodowe o przyjęcie nas do grona państw cieszących się dobrobytem wspólnej waluty.


Jak zatem wyjść ze spirali rosnącego zadłużenia?

W obecnych realiach globalnego kryzysu zadłużenie większości krajów przekracza możliwość spłaty. Zostają zatem 2 warianty, oba złe dla obywateli:


1. Bankructwo

W sytuacji, w której dany kraj nie może monetyzować długu (spłacać starego długu drukiem z banku centralnego) kredyt może z czasem stać się niedostępny. Wierzyciele, u których do tej pory kraj się zadłużał, mówią stop. „Jesteście za bardzo zadłużeni, koszt obsługi długu stanowi już 30% wszystkich dochodów z podatków. Groźba ryzyka niewypłacalności jest zbyt duża. Zaoferujcie 12% odsetek zamiast obecnych 6% a premia za ryzyko może okaże się dla nas na tyle atrakcyjna, że skupimy wasze obligacje”

Z czasem i takie opcje się kończą i w budżecie brakuje środków na spłatę długu. Sytuacja gospodarcza doprowadza do protestów na ulicach, a rządzący widzą, że nie mają innego wyjścia niż tylko ogłosić bankructwo.

Dochodzi do negocjacji z wierzycielami. Przykładowo w Grecji, część posiadaczy obligacji zaakceptowała redukcję długów o 80% w zamian za wyznaczenie harmonogramu spłaty pozostałych 20%. Czasami nie dochodzi od porozumienia i obligacje tracą większość wartości. Wtedy, podobnie jak w przypadku Detroit znajdują się kupcy oferujący 16 USD za każde 100 USD długu (redukcja o 84%), którzy skupują obligacje licząc na odzyskanie większej części kapitału tymi czy innymi metodami.

W efekcie bankructwa, kraj na jakiś czas odcięty zostaje od zewnętrznych źródeł finansowania, a waluta traci gwałtownie na wartości co umożliwia odbudowanie gospodarki i zaczęcie od nowa z mniejszym długiem.


2. Hiperinflacja

W sytuacji gdy bank centralny ma możliwość zakupu nowoemitowanych obligacji sytuacja jest odmienna.  Rząd nie mając możliwości sfinansowania rozdmuchanych wydatków prosi bank centralny o dodrukowanie potrzebnej kwoty, tym samym zwiększając zadłużenie kraju. Z czasem nadmiar środków płatniczych przeradza się w inflacje. Bank centralny podnosi stopy procentowe w imię walki z inflacją. Tym samym odsetki od kredytu w banku centralnych znacznie rosną co przeradza się w konieczność pożyczania coraz większych kwot. Społeczeństwo traci zaufanie do waluty i pozbywa się jej na wszelkie możliwe sposoby. Giełda, nieruchomości, waluty obce, metale szlachetne. Bank centralny pracuje już na 3 zmiany. Waluta traci większość siły nabywczej. Społeczeństwo pozostaje bez oszczędności, których wartość wyparowała wraz z inflacją. Brak oszczędności ogranicza kredyt przez co załamuje się realna gospodarka. Po okresie chaosu zostaje wprowadzona nowa waluta. Dawni kredytodawcy zostali spłaceni bezwartościowym pieniądzem.

W praktyce częściej wybiera się spłatę zadłużenia drukiem, gdyż bezpośrednie bankructwo jest niepopularne politycznie. Łatwiej jest odwlekać problemy przy pomocy banku centralnego niż stawić im czoło. Niemniej wyjście z nadmiernego zadłużenia poprzez zniszczenie własnej waluty jest dużo bardziej destrukcyjne dla gospodarki niż utrata zaufania w oczach inwestorów podczas bezpośredniego bankructwa.
 

Podsumowanie

Wracając do kwestii redukcji długów poprzez odpis w bankach centralnych, na chwilę obecną mniej niż 1/3 wszystkich obligacji rządowych jest w posiadaniu banków centralnych. Pozostałe 2/3 należą do funduszy emerytalnych, funduszy inwestycyjnych zarówno prywatnych jak i rządowych. Biorąc pod uwagę gwałtowny wzrost zadłużenia całego świata od 2008 roku być może w planie jest częściowe oddłużenie w zamian za dalszy transfer suwerenności lecz odpowiedzi należy szukać w Bazylei w Banku Rozrachunków Międzynarodowych.

Trader21