Pod ostatnim wpisem dotyczącym zakupu złota i srebra rozgorzała zacięta dyskusja dotycząca tego, czy lepiej inwestować w monety czy sztabki oraz jak zabezpieczyć się przed fałszywkami. Temat jest dość obszerny. Poza tym ilu inwestorów tyle opinii. Aby oczyścić trochę sytuację postanowiłem usystematyzować trochę temat.
Złote sztabki
Sztabek na rynku jest co nie miara. Obecnie około 60 mennic produkujących złote sztabki posiada akredytację LBMA (London Bullion Market Assotiation). Kolejnych 50 jest zrzeszonych w krajowych organizacjach lub giełdach towarowych. Akredytacja jest niejako potwierdzeniem najwyższych standardów oraz czystości produkowanych sztabek.
Mając ogromny wybór sztabek koncentrowałbym się na wyrobach najbardziej znanych mennic. Poniżej macie znaki poszczególnych mennic. Jeżeli jednak chcecie poznać specyfikację każdej sztabki, to informacje łatwo znajdziecie na Goldbarsworldwide.com
a) Zalety
Największą zaletą złotych sztabek jest duża płynność i niższe ceny niż w przypadku monet. Za sztabkę o wadze 100g zapłacimy cenę około 1-1,5 % niższą, niż w przypadku monet jednouncjowych monet.
Jeżeli będziemy chcieli naszą sztabkę odsprzedać dilerowi, to strata także będzie niższa niż w przypadku monet bulionowych. Przyczyna tego jest prozaiczna. Zdecydowana większość dilerów sprzedaje dużo więcej sztabek niż monet. W efekcie czego sztabki mają większą płynność. Diler skupując od nas sztabkę 100g wie, że bez większych problemów sprzeda ją w ciągu kolejnych 24-48 godzin.
b) Wady
Dużą wadą sztabek jest kwestia ich zabezpieczeń. Sztabki albo kupujemy w czystej formie (samo złoto) albo sztabkę w tzw. bezpiecznym opakowaniu z certyfikatem.
Złoto, jak wiecie zdarza się podrabiać wolframem, który ma identyczną wagę. Czasami pojawiają się sztabki, w których nawiercano otwory a następnie wypełniano je wolframem. Nieszczęśnicy, którzy kupili tego typu podróbki zamiast przykładowych 100g czystego złota nabyli 40 g złota i 60 g bezwartościowego wolframu. Podróbki jednak zdarzają się niezwykle rzadko i prawdopodobieństwo nabycia ich u szanowanego dilera jest bliskie zeru.
Jak wyglądają sztabki podrabiane wolframem możecie obejrzeć na zdjęciach poniżej:
Jeżeli mamy pewność, że kupujemy sprawdzoną sztabkę od wiarygodnego dilera, to gdzie jest problem? Problemem nie jest zakup, ale późniejsze odsprzedanie sztabki. Diler dysponujący odpowiednim sprzętem błyskawicznie potwierdzi autentyczność naszej sztabki, po czym chętnie ją od nas odkupi. Jeżeli jednak chcemy za nią uzyskać lepszą cenę, to rozsądniej byłoby ją odsprzedać osobie trzeciej, która niestety nie ma dużych możliwości sprawdzenia czy przepadkiem nie kupuje produktu „pozłacanego”.
O ile dziś podróbki nie są dużym problemem, o tyle przy okazji wyższych cen złota motywacja do ich podrabiania znacznie wzrośnie. Nie popadajmy jednak w paranoję.
Myślę, że 90% osób, które kiedykolwiek kupiło złoto nigdy nie słyszało o sztabkach wolframowych i przy ewentualnej odsprzedaży trafienie na wyedukowanego klienta, który będzie chciał sprawdzać sztabkę jest minimalne.
Bezpieczne opakowania + certyfikaty
W ocenie wielu inwestorów, szczególnie mniej doświadczonych, najlepszym zabezpieczeniem i gwarancją autentyczności są próżniowe opakowania z załączonym certyfikatem.
Aby nie zagłębiać się w szczegóły odniosę się do tematu w prosty sposób. Wyprodukowanie bezpiecznego i estetycznego opakowania wraz z certyfikatem jest o niebo prostsze niż podrobienie sztabki.
Czekoladki
Aby całkowicie wyeliminować obawy związane z podróbkami oraz zaoferować klientom produkt w formie sztabek mennice wpadły na niezły pomysł. Wyprodukowano CombiBary czyli popularne czekoladki.
Produkt jest o tyle ciekawy, że jednorazowo kupujemy co najmniej 50g złota, dzięki czemu premie powyżej spot są akceptowalne. Produkt ze względu na minimalną grubość jest niemożliwy do sfałszowania. Kolejnym ich atutem jest podzielność.
Monety
Na rynku mamy ogromną ilość monet. Najmniejsze zaczynają się od 1/10 oz. Waga największych sięga 1 kg. W mojej ocenie powinniśmy się jednak skupić na popularnych monetach jednouncjowych.
Po pierwsze, monety o wadze mniejszej niż 1 oz są dużo droższe w odniesieniu do ceny złota. O ile za popularną monetę bulionową 1 oz zapłacimy spot + 4 %, o tyle przy monetach 1/10 oz premia wyniesie już spot + 16%.
Po drugie, przy monetach o wadze większej niż 1 oz największym problemem jest jej płynność. O ile 1 oz możemy nabyć w cenie około 4700 PLN, o tyle moneta o wadze 1 kg to wydatek rzędu 150 tys. Odsprzedaż takiej monety może już stwarzać poważny problem. Ostatecznie, ile osób stać na odkupienie monety wartej ok 150 tys.? Poza tym, największym atutem monet 1 oz jest łatwość potwierdzenia ich autentyczności, chociażby poprzez test rezonansowy, zaś w przypadku dużych monet nie jest to już możliwe.
Które monety wybrać?
Teraz, kiedy już ograniczyliśmy się do monet o wadze 1 oz musimy się na coś zdecydować. Do wyboru mamy dziesiątki, jeżeli nie setki monet. Moim zdaniem, powinniśmy kupować wyłącznie najpopularniejsze monety bulionowe rozpoznawalne na całym świecie. Do wyboru mamy:
- Krugerrany z RPA
- Liście Klonowe z Kanady
- Australijskie Kangury czy Koala
- Wiedeńskie Filharmoniki
- Amerykańskie Orły
W obiegu występują jeszcze inne monety, jak angielskie suwereny czy chociażby polski Bielik. Ze względu jednak na ich mniejszą popularność czasami możemy napotkać większy problem przy ich późniejszej odsprzedaży.
Pełną specyfikację najpopularniejszych monet zamieszczam poniżej.
Przejdźmy teraz do zalet i wad monet bulionowych:
a) zalety
Najważniejszą przewagą monet nad sztabkami jest łatwość z jaką możemy sprawdzić czy moneta jest oryginalna. Mając podstawowe dane, takie jak średnica, grubość oraz waga danej monety możemy bardzo łatwo określić czy kupujemy oryginał czy fałszywkę. Dodatkowo możemy przeprowadzić test przy pomocy Linijki Fischa czy test rezonansowy uznany za najpewniejszą metodę.
Więcej na temat diagnostyki monet możecie przeczytać w artykule: Jak ustrzec się podróbek złota i srebra?
Decydując się na zakup monet musimy zdawać sobie sprawę z różnic pomiędzy nimi. Najbardziej ze wszystkich monet wyróżnia się Krugerrand, gdyż jako jedna z nielicznych monet zawiera domieszkę miedzi, dzięki czemu jest twardsza. Ilość złota w Krugerrandzie jest oczywiście taka sama, jak w przypadku innych monet i wynosi dokładnie 1 oz, ale ze względu na domieszkę miedzi sama moneta jest odrobinę cięższa od pozostałych i tym samym mniej podatna na uszkodzenia. Podobna sytuacja jest z amerykańskim orłem, który poza 1 oz czystego złota zawiera domieszkę srebra.
Niektóre monety tego samego typu różnią się także ze względu na pewne zmiany w procesie technologicznym. Krugerrandy z lat 70-tych mają nieco inny kolor niż monety produkowane obecnie, co jest efektem zmiany składu „domieszek”.
Liść klonowy produkowany od dwóch lat przez Królewską Mennicę Kanadyjską także wygląda odrobinę inaczej niż modele produkowane przed laty. Zmiany mają na celu wprowadzenie ogromnej ilości szczegółów, w efekcie czego wyprodukowanie dobrej jakościowo fałszywki staje się niemożliwe. Liść klonowy jest obecnie najlepiej zabezpieczoną monetą na świecie, a odpowiedni skaner umożliwia potwierdzenie autentyczności online bezpośrednio w systemie producenta.
Kolejnym atutem monet jest ich transport, zwłaszcza drogą lotniczą. Sztabki złota od razu wzbudzają zainteresowanie służb kontrolnych. Szybko pada pytanie o wartość i tu pojawia się problem, zwłaszcza przy większych ilościach.
Dla odmiany, każda moneta bulionowa jest legalnym środkiem płatniczym z określonym nominałem np. 50 CAD czy 100 AUD, co zazwyczaj ucina dalsze dyskusje. Z czystej ciekawości o reakcję służb celnych przewiozłem kilka razy monety bulionowe. Za każdym razem w odpowiedzi na pytanie o wartość monet wskazywałem na wybitą na nich wartość nominalną. Czy tak będzie w przyszłości, tego nikt nie wie.
Ostatecznie, gdybym miał dziś sugerować, którą monetę wybrać, to na pierwszym miejscu postawiłbym na liścia klonowego ze względu na najlepsze zabezpieczenia. W drugiej kolejności wiedeński filharmonik, gdyż jest najcieńsza monetą, co znacznie utrudnia podrobienie. Na trzecim miejscu umieściłbym Krugerranda ze względu na jego popularność i większą odporność na uszkodzenia (czyste złoto jest miękkie). Warto jednak pamiętać, że ani kangur ani amerykański orzeł dużo nie odstają od konkurentów.
Srebro
W przypadku srebra mam znacznie prostsze zadanie i to dzięki unijnej biurokracji. Popularne srebrne monety bulionowe są w przeciwieństwie do sztabek zwolnione z vat’u. Zwolnienie funkcjonuję wyłącznie w kilku miejscach w Europie, ale dzięki temu niektórzy dilerzy są w stanie sprzedawać monety na tzw. vat marży, w efekcie czego monety są sporo tańsze od sztabek.
Nam zależy na kupnie metalu w oczekiwaniu na wyższe ceny. To, czy jest on pod postacią monety czy sztabki w przypadku srebra jest bez większego znaczenia. Najważniejsze to kupić metal tanio.
Wybierając monetę, podobnie jak w przypadku złota, decydowałbym się na najpopularniejsze monety bulionowe zwłaszcza, że osoby nadmiernie wyczulone na oszustwa mogą i w tym przypadku potwierdzić autentyczność metodami rezonansowymi przy użyciu aplikacji na telefon komórkowy.
Monety nowe czy stare?
W przypadku srebra jestem raczej zwolennikiem monet nowych ze względu na ich lepszy stan. Jeżeli srebrna moneta był dotykana palcami, to po latach może pojawić się nalot obniżający nieznacznie jej cenę (moneta używana). Nie jest to jednak żadna reguła. Czasami można trafić na monety mające 20 lat i więcej w doskonałym stanie.
Srebrnych monet nie powinno się kupować na sztuki, chyba że każda z nich jest zapakowana w oddzielnym opakowaniu. Osobne pakowanie podraża jednak zakup. Jednorazowe zakupy srebra powinny być liczone w tubach. Jedna tuba to 20 monet, co przy obecnych cenach wynosi około 1500 zł. Dla osób z grubszym portfelem lepszym rozwiązaniem będzie masterbox (25 tub, każda po 20 monet) ze względu na dużo wyższe rabaty. Mając monety szczelnie zamknięte mamy pewność, że za kilka lat ich stan nie ulegnie pogorszeniu. Jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie aby otworzyć tubę, poddać monety weryfikacji oraz zapakować je ponownie.
Podsumowanie
O ile w przypadku srebra wybór jest oczywisty (monety 1oz), o tyle zakupów złota możemy dokonywać zarówno pod postacią sztabek jak i monet. Są osoby, które wolą sztabki ze względu na ich większą popularność, niższe ceny oraz niższą różnicę w przypadku odsprzedaży dilerowi, u którego metal się nabyło. Ja natomiast należę do zwolenników monet ze względu na łatwiejsze i bardziej wiarygodne metody ich weryfikacji.
Nie chodzi absolutnie o obawę związaną z kupnem fałszywki u dilera. Ja koncentruję się na monetach, gdyż uważam, że będzie mi je łatwiej sprzedać. Złoto, niezależnie czy to pod postacią sztabek czy monet bez problemu skupi diler. Maksymalną jednak cenę będziemy mogli uzyskać, jeżeli sprzedamy metal bezpośrednio osobie zainteresowanej inwestycją w metal. Jeżeli kupiec będzie dysponował podstawową wiedzą na temat metali, sprawdzi autentyczność monety w ciągu 2 minut. Ze sztabką nie pójdzie mu tak łatwo.
Z drugiej strony, gdy będę wychodził z metalu zainteresowanie tzw. ulicy inwestycjami w złoto czy srebro będzie nieporównywalnie większe niż obecnie. Dla przeciętnego kupca złoto będzie złotem. Sztabka z certyfikatem czy moneta, wszystko jedno. Złoto to złoto. Tego typu podejście jest niestety charakterystyczne dla tzw. masowego kupca. W 2000 roku ulica kupowała astronomicznie wycenione akcje spółek technologicznych, gdyż internet miał zrewolucjonizować świat. W 2007 roku ludzie podbijali na licytacjach cenę nieruchomości, byle by ją tylko kupić. Cena czy lokalizacja była bez znaczenia. Ostatecznie nieruchomości zawsze rosną.
Koncentrując się wyłącznie na złotych monetach zamiast na sztabkach przygotowuję się na sytuację, w której wysoki poziom wiedzy przyszłych inwestorów będzie wymagał ode mnie potwierdzenia autentyczności. Być może moje oczekiwania są sporo zawyżone i okaże się, że pęd ulicy w kierunku złota będzie na tyle intensywny, że bez znaczenia będzie to czy mam monety czy sztabki. Kupiec się znajdzie. Ostatecznie w okresach bańki kupcy zawsze się znajdują.
Poniżej zamieszczam linki do dwóch sprawdzonych przeze mnie dilerów, u których jako moi Czytelnicy macie specjalne rabaty o czym pisałem kilkanaście dni temu.
Trader21
Metale Lokacyjne
Mennica Skarbowa
metalowy
jako osoba dodatkowo interesująca się numizmatyką ze swojej strony dodałbym kilka poprawek/uzupełnień w temacie srebrnych monet:
- "nalot" na srebrnych monetach to tzw. patyna i żeby powstała nie trzeba dotykać palcami monety. Przede wszystkim jednak ładna patyna podnosi wartość monety, a na pewno go nie obniża. Co obniża zdecydowanie wartość srebrnych monet, to ryski, zabrudzenia (w tym odciski palców, zgoda), obicia itd.
- w przypadku srebrnych monet polecam monety, których wzór się zmienia co roku, a więc przede wszystkim Kookaburra, Koala, chiński zodiak (wszystkie z mennicy z Perth), oraz chińska Panda i somalijskie słonie. Kupując je, poszerzamy potencjalnie rynek zbytu o osoby, które interesują się numizmatyką (a nie tylko typowymi metalami inwestycyjnymi) i zmniejszamy ryzyko na wypadek, gdyby cena samego metalu aż tak bardzo nie wzrosła. Można łatwo sprawdzić na allegro, że np. Koala 2007 chodzi standardowo po 200-300 zł, Koala 2008 po 150-200, Kookaburry przed 2008 po 140-200 zł itd.
Problemem może być nabycie większej ilości aktualnego rocznika w dobrej cenie. Niestety, ale większość polskich dealerów dolicza sporą marżę (np. gdy teraz sprzedają bulion po 75-80, to za wspomniane monety chcą 90-120). Dlatego jedynym sensownym rozwiązaniem jest zakup w Niemczech - tam działa bardzo wielu dealerów, którzy za Kookaburry albo Koale wołają 1,5 euro więcej niż za standardową monetę bulionową i z niektórymi można uzgodnić sensowną cenę wysyłki do Polski (koło 10 euro). Oczywiście jest to strategia dla takich inwestorów jak ja, którzy chcą przeznaczyć na metal do 1 tys. zł miesięcznie i nie jest dla nich problemem, żeby odsprzedać parę monet na sztuki na allegro. Jeśli ktoś chce wydawać dziesiątki lub setki tysięcy, to może faktycznie stosunek wysiłku/zysków nie będzie duży, żeby się bawić w numizmatykę. Zauważyłem też, że na polskim rynku z jakichś niezrozumiałych względów amerykańskie orły uzyskują na allegro ceny kilka, kilkanaście złoty wyższe niż filharmoniki czy klony, więc jeśli u dealera są w porównywalnej cenie, to ja się decyduje zawsze na orły.
Odradzam przepłacanie za duże srebrne monety (10 uncji albo kilogram) - w Polsce nie ma na coś takiego rynku i nie uzyskamy ceny znacznie wyższej niż metal.
Poza tym w kwestii złota się zgadzam, z jednym małym zastrzeżeniem: nie spotkałem się nigdy z informacjami o wiarygodnie podrobionej złotej sztabce uncjowej lub mniejszej. Jeśli ty Trader lub ktoś inny ma takie informacje, to niech śmiało podsyła.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Trader21 pisał raczej o srebrnych monetach lokacyjnych a nie typowo kolekcjonerskich. W bulionie bardzo niebezpieczna jest mleczna patyna.
W starych monetach ładna pytana podnosi wartość. Jednak w przypadku monet bardziej współczesnych lustrzanek patyna szkodzi w wycenie.
Według mnie dywersyfikowanie zakupów w bulionie jest bez sensu. Bulion to czyste srebro i nie jest obiektem kolekcjonerskim. Nie widzę większego sensu kolekcjonować monety bulionowe wybijane w milionowych nakładach.
Założenie jest takie ,żeby kupować srebro jak najtańsze o jak najwyższej próbie. Ja np. kupuje srebrne monety bulionowe ale po cenie SPOT. Z tym ,że są to monety właśnie z nalotem, mikrorysami itp. Ja jestem z tego typu srebra zadowolony.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
deepblue
Mógłbyś podać adresy sprawdzonych sklepów w Niemczech, wysyłających do Polski?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Celes
faktycznie jest tak że jak przewozisz orła to ci służby celne policzą za 50 dolarów?
Rozumiem że krugeranda który jest oficjalnym środkiem płatniczym w RPA a nie ma wybitej wartości nominalnej policzą mniej więcej po cenie złota czyli ok 1200 dollarów?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Osoby przekraczające granicę państwową mają obowiązek zgłaszać, w formie pisemnej, organom celnym lub organom Straży Granicznej przywóz do kraju oraz wywóz za granicę złota dewizowego lub platyny dewizowej, bez względu na ilość, a także krajowych lub zagranicznych środków płatniczych, jeżeli ich wartość przekracza łącznie równowartość 10.000 euro.
Myślę ,że gdyby trzeba zapłacić cło byliby mniej wyrozumiali.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
robertkk
to parę razy we frankfurcie się zainteresowali (przewożę w kurtce w kieszeniach)
i generalnie co do tub ze srebrem, to informacja, że to srebrne monety zamknęła temat, nawet nie otwierali, pojedyncze złote mam w kapslach zmieszane z innym bilonem, to nie przyciąga uwagi, natomiast bardzo zainteresowali się sztabkami
ponieważ miałem blisko limitu zgłoszenia (wg wartości rynkowej), to nie chciałem, żeby to znaleźli, ale się uparli i skanowali parę razy, aż w końcu powiedziałem, że to złote sztabki, co w zasadzie też zakończyło temat
Jeśli nie jest to walizka zapchana po brzegi złotem, (nie wiem kto by uniósł :) to raczej nie ma problemu.
Ale przesyłki zagraniczne, pocztowe, kurierskie czy fracht wzbudzają bardzo duże zainteresowanie i tak jest kontrola b. dokładna. Sprawdzali mi pojedyczne monety (numizmaty), mennicze 25c, nawet herbatę z ebay, niemal wszystko. Mówię o polskich celnikach.
Co do zamówień bulionu z Niemiec, to nie praktykowałem, jeśli już to zamawiałbym na adres niemiecki i tylko odbierał od zaufanych znajomych.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
dnader
pytam Cię jako mentora w kwestiach inwestycji. Co sądzisz o tzw. inwestycjach alternatywnych? Mam tu na myśli wino, whisky czy diamenty. Widzisz w tym jakąś przyszłość?
Byłbym wdzięczny za odpowiedz, pozdrawiam.
P.S. wpis, jak zawsze,na bardzo wysokim poziomie merytorycznym.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Interesowałem się tematem win. Jestem smakoszem i myślałem pod względem zarobić na paru, parunastu skrzynkach z jedną skrzynkę i sobie ją wypić. Długo obserwowałem rynek i doszedłem do wniosku, że zrobię lepszy interes po prostu kupując sobie tą skrzynkę.
Jak w każdych inwestycjach jest kupę naganiaczy co Ci górę złota obiecają, a tak naprawdę chcąc zarobić w tym interesie musisz siedzieć w branży i naprawdę się na tym znać. Nawet jak jesteś sommelierem to bez posmakowania możesz jedynie zaufać "specjaliście". Wina inwestycyjne zamawia się na skrzynki, poza tym trzeba je przechowywać w certyfikowanych przechowalniach za co trzeba bulić hajs. Do tego dochodzą koszty prowizji pośrednika. Ciężki temat jak dla mnie, a na winach się trochę znam.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
dnader
dziękuję za odpowiedź. Potwierdziłeś moje obserwację, że to gra nie warta świeczki, zwłaszcza w przypadku gdy o winach wiem tyle, że fajnie czasem wypić do obiadu;)
Dzięki raz jeszcze, pozdrawiam.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
Ja też nie mam nic przeciwko ryskom i nalotowi ,pod warunkiem , że tanio bym kupił.Kto ci sprzedaje bulion w cenie spot?Masz kantor czy lombard?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
reno albo konfabuluje, albo prowadzi skup. Kupuję czasami z lombardu +5 % na Ag. Niżej to chyba jak właściciela coś przypili.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Ja współpracuję z kilkoma sklepami, lombardami i odkupuję dosyć dużo towaru. Czasami lepszego albo gorszego jednak zawsze po cenie SPOT. Zazwyczaj są to jakieś medale okolicznościowe o próbach 999 czy 925. Co do monet bulionowych Philharmoniker czy Maple Leaf nie ma tego w strasznie dużych ilościach ale tuba od czasu do czasu trafi się.
zenon
Cała sprawa polega na tym ,żeby wypracować sobie dobre układy. Z wieloma osobami współpracuję grube lata. Nie jest to oferta, którą dostanie pierwszy lepszy z ulicy. Dobrego klienta się szanuje :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Swoją drogą ze srebrem w skupach w ostatnich miesiącach różowo nie jest. Nie liczę emerytów czy pijaczków. Oni zawsze chętnie zasilają rynek w towar. Jednak to co posiadają to zazwyczaj monety PRL II RP.
W każdym razie wielu inwestorów z większą ilością towaru wysypało się na poprzednich spadkach od lipca do października. Srebra w tym okresie na rynku wtórnym było od groma. Ludzie nie chcą sprzedawać w tych cenach.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
Jak myślisz o inwestycjach alternatywnych możesz zainteresować się sztuką nowoczesną. Inwestycja na dziesięciolecia , ale możliwe osiągniecie po kilka tysięcy procent zwrotu.Uwaga rynek ten też jest mocno manipulowany. Podatny jest też na różnego rodzaju mody.Szerokim łukiem omijać artystów skandalizujących.Na razie drążę temat.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
“Osoby przekraczające granicę państwową mają obowiązek zgłaszać, w formie pisemnej, organom celnym lub organom Straży Granicznej przywóz do kraju oraz wywóz za granicę złota dewizowego lub platyny dewizowej, bez względu na ilość, a także krajowych lub zagranicznych środków płatniczych, jeżeli ich wartość przekracza łącznie równowartość 10.000 euro.”
O ile się nie mylę przepisy te dotyczą wyłącznie przekraczania granicy UE.
@Dnader
"Co sądzisz o tzw. inwestycjach alternatywnych? Mam tu na myśli wino, whisky czy diamenty"
Nie znam się na winie, whisky. Diamentów nawet nie chcę poznawać ze względu na monopol na rynku, ogromne straty na wejściu 25-40% oraz produkcję diamentów syntetycznych, która może wpłynąć na znacznie obniżenie cen.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
W dniu 21 grudnia 2007 r. z chwilą wejścia Polski strefy Schengen wykonywanie obowiązku zgłoszenia organom celnym lub organom Straży Granicznej na granicach Rzeczypospolitej Polskiej z krajami należącymi do tej strefy nie jest możliwe.
Ministerstwo Finansów przygotowało projekt rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie ogólnych zezwoleń dewizowych.
W obecnie obowiązującym rozporządzeniu Ministra Finansów z 4 września 2007 r. w sprawie ogólnych zezwoleń dewizowych (Dz.U. nr 168, poz. 1178) dodany zostanie rozdział 3a Zezwolenia na odstępowanie od obowiązków związanych z wywozem za granicę i przywozem do kraju wartości dewizowych lub krajowych środków płatniczych.
Nowe przepisy zezwalają rezydentom i nierezydentom przekraczającym granicę państwową z innymi państwami obszaru Schengen na odstępowanie od obowiązku zgłaszania organom celnym lub organom Straży Granicznej przywozu do kraju oraz wywozu za granicę złota dewizowego lub platyny dewizowej bez względu na ilość, oraz krajowych lub zagranicznych środków płatniczych o wartości przekraczającej łącznie równowartość 10.000 euro.
Obowiązek ten po wejściu Polski do strefy Schengen nadal ciąży na osobach przekraczających granice w lotniczych lub morskich przejściach granicznych, będącą zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną granicą Wspólnoty. Nadal funkcjonują tam stałe placówki Służby Celnej oraz Straży Granicznej. Można zatem i należy dokonać w nich zgłoszenia zgodnie z art.18 Prawa dewizowego.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
uajka
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bagracz
Jak chcesz konkretnych dat i kursów, to tylko wróżka.
Bajki odnośnie dolara się kończą. Miało być kolejne odrodzenie gospodarki USA. Jest kolejna recesja. Miało być ograniczenie deficytu, eksport gazu, podnoszenie stóp procentowych. Zostały z tego tylko, coraz głupsze opowieści dla coraz bardziej naiwnych odbiorców.
Dolar jest obecnie oparty o militarny, finansowy i polityczny terror. Oraz związaną z tym propagandę i powszechną jeszcze wiarę we wszechmoc FED-u. Państwa, banki centralne, instytucje finansowe, inwestorzy są zmuszani do kierowania strumieni pieniędzy w kanały jakie im się zostawia. To przypomina zaganianie bydła do zagrody.
Bo wymaga niszczenia konkurencyjnych kanałów. Czyli np. innych walut, w które można by uciec. I oczywiście rodzi opór.
USA ma jednak obecnie zbyt mało sił by skutecznie, bez większego ryzyka, tak stan rzeczy utrzymywać. Opór się zwiększa. Z tego powodu rosną koszty podtrzymywania przy życiu systemu. W efekcie rosną deficyty, rośnie fiskalizm i drenowanie terenów zależnych. W skutek czego rośnie opór. I śniegowa kula się rozpędza. Ratunku, na dłuższą metę, nie ma. Dolar nie ma przeciwko sobie Rosji i Chin.
Ma przeciwko sobie rzeczywistość. Dlatego musi tą rzeczywistość fałszować w coraz większym stopniu. I dlatego musi przegrać ostatecznie.
Prawdopodobnie jednak, koniec dolara, będzie kompletnym zaskoczeniem. Zwykle, takie nieliniowe procesy, zachodzą w błyskawicznym tempie. Przynajmniej dla przeciętnego człowieka będzie zaskoczeniem, bo elity i przewidujący, mogą już sobie tworzyć plany B i C. Przeciętny człowiek, do końca będzie myślał, że dolar jest w świetnej kondycji, bo inne pieniądze są od niego gorsze. I oczywiście nie będzie roztrząsał z jakiego to powodu wszystkie inne są gorsze.
Taka finansotechnika dla ludu. Dolar ma być królem, więc jest królem. Np. BC Szwajcarii kupuje akcje Apple za miliardy dolarów. A strachem, ten sam BC, napełnia sama możliwość kupienia złota. To oczywiście jest ta normalność a nie żadne pudrowanie trupa.
Rzeczywistości jednak, nie da się zmienić fałszerstwami. Złoto i srebro jako pieniądz, niezależnie od formy, są pozbawione nieusuwalnej wady walut fiat. Nie są oparte na długu. Niespłacalnym i ciągle rosnącym.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
" Maksymalną jednak cenę będziemy mogli uzyskać, jeżeli sprzedamy metal bezpośrednio osobie zainteresowanej inwestycją w metal."
Rozumiem , że celujesz w indywidualnego odbiorcę.Technicznie może to być trochę trudne.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
smieciu
Szczerze mówiąc uważam że w obecnym świecie złoto jest w pewnym sensie "bezwartościowe". Tzn. ma wartość przemysłową czy też jubilerską. Czyli jako metal produkcyjny. Natomiast złoto w nieodległej przyszłości nie będzie pełnić roli pieniądza a tym samym nie ma co liczyć na to że posiadacze złota nagle staną bogaczami. Stawiam raczej na sytuację odwrotną.
Oto dlaczego:
Otóż takie widzę możliwości:
1. Brak większych zmian geogospodarczych i politycznych. Możliwość mało prowdopodobna ale oznaczająca to co jest czyli raczej stagnację gospodarczą i zmniejszony popyt na złoto.
2. Wielki kryzys gospodarczy czy polityczny. Złota nikt nie będzie chcieć kupować bo ludzie będą walczyć o żarcie i przeżycie a nie inwestowanie. Co zabawne posiadacze złota będą się go pozbywać z grosze byleby tylko związać koniec z końcem.
3. Wielka Zmiana Finansowa. Być może nawet obejmująca uznanie złota za pieniądz. Czyli teoretycznie to na co wszyscy posiadacze złota czekają. Tylko że będzie jeden myk. Otóż w takiej rzeczywistości widzę coś co zrobił Roosevelt. Czyli "złoto dla wybranych". Prywatny handel złotem zabroniony. A to oznacza handel u dziwnych pośredników, którzy albo cię wsypią albo zerżną na nielegalnym towarze.
Złoto ma wartość tylko w dość ustabilizowanej rosnącej gospodarce. W czasach chaosu są ważniejsze rzeczy a złoto trafia do skrytek, które potem odkopują archeolodzy.
I tak to widzę.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Robkov
Mnie osobiście przeraża logistyka związana z transportem metali. Zakładając
że musimy jednego dnia zapakować rodzinę do samochodu i wyemigrować z kraju
bo klimat staje się nieznośny do życia (i nie mówię tu o kryzysie wywołanym
uderzeniem asteroidy w Radom lub Sosnowiec).
Jak transportować, jak przewieźć nasz majątek do innego kraju, powiedzmy
do RPA, albo do Australii? Cała nasza pieczołowicie zbierana kolekcja monet
i sztabek zostanie nam odebrana (lub w najlepszym razie oclona) przy pierwszej
lepszej kontroli na lotnisku.
Obawiam się że rządy państw mogą kilkoma prostymi ruchami prawnymi pozbawić złoto
realnej (legalnej) wartości. Wymiana monet na oficjalny środek płatniczy (jaki
by on nie był w przyszłości) może stać się maksymalnie trudna i niebezpieczna.
W obecnej sytuacji świata za jedyną sensowną inwestycję długoterminową uważam
produkcję dzieci oraz ich sensowne wykształcenie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"1. Brak większych zmian geogospodarczych i politycznych. Możliwość mało prowdopodobna ale oznaczająca to co jest czyli raczej stagnację gospodarczą i zmniejszony popyt na złoto."
Popyt na złoto kreowany jest głównie poprzez Chiny, Indie, Rosję oraz ich banki centralne. Popyt z tych krajów można byłoby zmniejszyć zwiększając ceny złota. A na to jakoś macherzy z kartelu pozwolić nie chcą.
"2. Wielki kryzys gospodarczy czy polityczny. Złota nikt nie będzie chcieć kupować bo ludzie będą walczyć o żarcie i przeżycie a nie inwestowanie. Co zabawne posiadacze złota będą się go pozbywać z grosze byleby tylko związać koniec z końcem."
15 stycznia 2015 szwajcarski bank narodowy uwolnił kurs franka do euro. Tego dnia wszyscy handlarze metalem w okolicach Zurychu zawiesili transakcje, nie przyjmowali zleceń telefonicznych oraz wyłączyli własne serwisy internetowe. Nie daje Ci to do myślenia ? To nie kupujący odpuścili sobie metal, to sprzedający postanowili przestać wymieniać go na zadrukowane, bezwartościowe papierki. Dlaczego ?
Po drugie: w czasie wielkiego kryzysu za złoto kupisz wszystko, co do przeżycia potrzebne. W przeciwieństwie do papierowych walut, które przestaną być akceptowane.
Idź do supermarketu i spróbuj zapłacić za zakupy czerwoną stówą z Ludwikiem Waryńskim
( http://www.prl.cba.pl/max/banknoty/100a.jpg )
oraz zieloną pięćdziesiątką z Karolem Świerczewskim
( http://www.prl.cba.pl/max/banknoty/50a.jpg )
a poczujesz się jak przeniesiony do niedalekiej przyszłości po upadku walut fiat.
"3. Wielka Zmiana Finansowa. Być może nawet obejmująca uznanie złota za pieniądz. Czyli teoretycznie to na co wszyscy posiadacze złota czekają. Tylko że będzie jeden myk. Otóż w takiej rzeczywistości widzę coś co zrobił Roosevelt. Czyli "złoto dla wybranych". Prywatny handel złotem zabroniony. A to oznacza handel u dziwnych pośredników, którzy albo cię wsypią albo zerżną na nielegalnym towarze."
Nie doceniasz siły czarnego rynku oraz pomysłowości przemytu. Poza tym nie ma możliwości, aby złoto zostało zdelegalizowane na całym świecie jednocześnie tak długo, jak długo istnieją różne opcje polityczne w różnych krajach. Najpierw trzeba byłoby świat zjednoczyć politycznie. Starożytnemu Rzymowi się to nie udało, Karolowi Wielkiemu, Aleksandrowi Macedońskiemu, Napoleonowi, Hilterowi czy Stalinowi też nie.
USA w swoim pędzie do podporządkowania sobie reszty planety dostało ostatnio nieźle po łapach. Jeśli nie uda ci się wprowadzić zakazu posiadania złota jednocześnie na całym świecie, to złoto zostanie przeszmuglowane z mniej do bardziej tolerancyjnej dla niego części świata. Jeśli dwóch wrogów ze sobą nawzajem handluje i żaden nie chce uznać waluty drugiego jako waluty rozliczeniowej to walutą rozliczeń wzajemnych staje się złoto, jak miało to miejsce chociażby w BIS w Bazylei w latach 30 ubiegłego wieku, kiedy to USA sprzedawało własne najnowsze technologie III Rzeszy na kredyt rozliczany właśnie w złocie.
Inny przykład: za komuny wywiad brytyjski cierpiał na brak rubli. Aż ktoś wpadł na pomysł, żeby kupować ruble za złote szwajcarskie zegarki od obsługi radzieckich pociągów dalekobieżnych przekraczających regularnie żelazną kurtynę. A wiedzieć przy tym trzeba, że za handel złotem w ZSRR groziła kara śmierci.
"Złoto ma wartość tylko w dość ustabilizowanej rosnącej gospodarce. W czasach chaosu są ważniejsze rzeczy a złoto trafia do skrytek, które potem odkopują archeolodzy."
W czasach chaosu złoto przejmuje rolę jedynej akceptowalnej powszechnie waluty. Właśnie dlatego, że nie należy ono do żadnego rządu i nikt nie jest w stanie go zdelegalizować. Krótko przed wywołaniem wielkiego kryzysu w USA ówczesny szef FED poinformował o swoich planach wąską grupę znajomych i klientów, czyli właścicieli udziałów w amerykańskim systemie rezerwy federalnej. Owa grupka wybranych spieniężyła swoje udziały w akcjach, wymieniła je na złoto po czym wywiozła je do Europy. Działanie właścicieli FED krótko przed wybuchem wielkiego kryzysu zadaje kłam twojemu twierdzeniu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
rufi01
"...... W ub. czwartek w raporcie "World Silver Survey" podano, że polski koncern jest największym na świecie producentem srebra. Spółka wyprodukowała w ubiegłym roku 1256 ton tego metalu. W KGHM srebro produkowane jest od 1993 roku przez Wydział Metali Szlachetnych Huty Miedzi "Głogów". Surowcem wyjściowym do jego produkcji są szlamy anodowe, powstające w procesie przeróbki miedzi.
Od początku rozpoczęcia procesu produkcji do końca 2014 roku w KGHM wyprodukowano niemal 25 tysięcy ton srebra....."
http://stooq.pl/n/?f=963943
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
I gdzie jest to srebro?Zamiast składać do polskiego skarbca pewnie opylili za grosze.Nawiasem pisząc KGHM produkuje również ok. 800 ton złota.I gdzie jest to złoto?Komu i za ile sprzedają?Wie ktoś?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
https://mennicawroclawska.pl/star-trek-captain-kirk-uss-enterprise-2-x-1-oz-ag-4382
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
smieciu
2. Kryzys gospodarczy.
Zauważ że nadchodzący kryzys będzie nieco inny niż zwykle. Przykładowo nic nie wskazuje na jakąkolwiek inflację. Przeciwnie. Nadchodzący kryzys będzie polegać na naprawdę wielkim braku pieniądza, zastoju gospodarczym. W takiej sytuacji cóż zrobisz ze swoim złotem kiedy brakować będzie zwykłego pieniądza?
Dlaczego w warunkach deflacji ktoś będzie chcieć kupować złoto. Za co?
W nadchodzącym kryzysie będą tylko 2 kategorie ludzi. Ci co nie będą mieć prawie nic, a tym samym nic ich złoto nie będzie obchodzić. Oraz ci co będą mieć prawie wszystko. A oni złota potrzebować nie będą.
Komu więc je sprzedasz? Na jaki zysk zamierzasz liczyć?
Zresztą nie ma co sięgać w taką przyszłość. Tą sytuację mamy praktycznie już teraz. Wielcy posiadacze z łatwością kontrolują ceny złota ponieważ rynek niezależnych ciułaczy jest po prostu zbyt słaby.
Nie widzę żadnej siły, która mogłaby to zmienić. Nawet w czasie nadchodzących perturbacji. Nawet Chiny.
Zwłaszcza Chiny. No bo co? Oprą walutę na złocie po czym zamkną wszystkie fabryki bo nikt nie będzie mieć złota by kupować ich towary?
Ciężka sprawa.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
robster134
Te monety ze startrekiem to troche taki wyrób "monetopodobny"
1 dolar tuvalu, to chyba jakaś wysepka, gdzie każdy sobie może wybić "monete" jeśli ma odpowiednio dużo kasy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"2. Kryzys gospodarczy.
Zauważ że nadchodzący kryzys będzie nieco inny niż zwykle. Przykładowo nic nie wskazuje na jakąkolwiek inflację. Przeciwnie."
Po świecie krążą biliony (w europejskim znaczeniu) pustych euro i dolarów, które zaparkowano w obligacjach, swapach, akcjach, certyfikatach i tak dalej. Te pieniądze wycofane przez stado lemingów z giełdy spowodują jednoczesną eksplozję na cenach towarów i implozję giełd.
Kiedy ten nawis inflacyjny runie na gospodarkę to ludzie w sklepach będą rozliczać zakupy w kilogramach banknotów, zupełnie jak niedawno w Zimbabwe.
"Nadchodzący kryzys będzie polegać na naprawdę wielkim braku pieniądza, zastoju gospodarczym. W takiej sytuacji cóż zrobisz ze swoim złotem kiedy brakować będzie zwykłego pieniądza?
Dlaczego w warunkach deflacji ktoś będzie chcieć kupować złoto. Za co?"
Zwykłego pieniądza brakuje gospodarce już od dawna, bo oszczędności się kurczą. Tylko pustego pieniądza dostępnego w kredycie jest co niemiara.
"W nadchodzącym kryzysie będą tylko 2 kategorie ludzi. Ci co nie będą mieć prawie nic, a tym samym nic ich złoto nie będzie obchodzić. Oraz ci co będą mieć prawie wszystko. A oni złota potrzebować nie będą.
Komu więc je sprzedasz? Na jaki zysk zamierzasz liczyć?"
Na żaden. Wymienię je na to, czego będę potrzebował do przeżycia: konserwy, ryż, makaron, warzywa, baterie, amunicję, benzynę itd. Za moje metale wykupię ponadto od umundurowanych oprawców z UE o lepkich rękach lotniczy albo morski bilet w jedną stronę oraz wizę wyjazdową uprawniającą do jednokrotnego opuszczenia terenu UE, zupełnie jak żydzi w III Rzeszy końcem lat 30 ubiegłego wieku.
"Zresztą nie ma co sięgać w taką przyszłość. Tą sytuację mamy praktycznie już teraz. Wielcy posiadacze z łatwością kontrolują ceny złota ponieważ rynek niezależnych ciułaczy jest po prostu zbyt słaby."
... i dziękuję wszystkim świętym, że ceny metali są nadal dotowane.
"Nie widzę żadnej siły, która mogłaby to zmienić. Nawet w czasie nadchodzących perturbacji. Nawet Chiny.
Zwłaszcza Chiny. No bo co? Oprą walutę na złocie po czym zamkną wszystkie fabryki bo nikt nie będzie mieć złota by kupować ich towary?"
Chińczycy gromadzą złoto jeszcze szybciej niż ich rząd. Ponadto rząd Chin coraz bardziej koncentruje swą uwagę na popycie wewnętrznym. Rola eksportu spada. Chińczycy powoli uniezależniają się od eksportu. Kiedy ten proces się zakończy rynki zbytu na zachodzie przestaną być Chinom potrzebne.
Ponadto Chiny ściągają przemysł i technologie do siebie, stopniowo uniezależniając się od importu. Najnowszy przykład: Pirelli jest już kontrolowane przez Pekin.
Chiny miały już ponad 2 bln USD w amerykańskim długu. Dzisiaj mają tylko 1,3 bln USD. Za resztę wykupiły już potrzebne im surowce m.in w Afryce na dziesięciolecia do przodu.
Bez wyzysku taniej chińskiej siły roboczej bogacenie się elit zachodu oraz dalsze hamowanie realnych dochodów na zachodzie nie byłoby możliwe. Zakręcenie przez Chiny kurka z tanią siłą roboczą spowoduje upadek zachodniego systemu gospodarczego opartego już dziś o outsourcing produkcji, implozję zachodnich gospodarek, epidemię niewypłacalności państw, upadek waluty euro i na koniec wojnę. Może z Putinem, może domową. Może z armią imigrantów. Lokalni barbarzyńcy zawsze się znajdą.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
"Nawiasem pisząc KGHM produkuje również ok. 800 ton złota.I gdzie jest to złoto?"
Pomyliłeś się o jakieś 799 ton.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
rygar
"I gdzie jest to srebro?"
w zeszlym roku HSBC zakontraktowalo praktycznie calą produkcje na kilka lat do przodu
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
rygar
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/wprost-zloze-miedzi-warte-miliard-dolarow-zostalo-oddane-zagranicznej-firmie/s7s64
czy też "kupa juz przyschła"?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Trochę pokrętna logika. Prawisz tak jakby jakiś Ping dysponował kurkiem, którego w odpowiednim momencie można zakręcić, a jak trzeba to odkręcić.
Nikt takim kurkiem nie dysponuje. Chyba, że niewidzialna ręka rynku. Jak siła robocza w Chinach zdrożeję to chińczyk przeniesie swoją fabrykę do Afryki. 15-20 lat, pod warunkiem, że światowa gospodarka będzie się rozwijać w tym tempie co dziś. Jeżeli zaś coś pierdyknie, czyli zostanie wywołany, lub nadejdzie gigantyczny kryzys w którym będzie trzeba ze złotem dawać nogę, to Chińczycy znajdą się w czarnej i złoto które posiadają jakiś Pong przejmie i da nogę.
Chiny to najbardziej skorumpowany kraj na świecie. Nie wieżę w to, że nagle przestali informować o swoich rezerwach złota tylko po to żeby nikt się nie dowiedział. Przecież wszyscy wiedzą. Jaka to tajemnica? Bardziej skłonny jestem uwierzyć w jakiś układ korumpowany przez Rothschildów.
"Kiedy ten proces się zakończy rynki zbytu na zachodzie przestaną być Chinom potrzebne."
Nie jeden już na świecie się urodził co marzył o samowystarczalności. Jak pokazuje historia nikomu się to nie udało. To jest utopia, do zrealizowania tylko z jednym globalnym hegemonem, ale świat zbudowany jest na zasadzie walki przeciwieństw, więc taka wizja nie ma racji bytu. Chyba żeby iść w stronę koncepcji Heraklita, ale to już chyba za bardzo zbaczanie od sedna.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Deckard
http://biznes.pl/magazyny/energetyka/mcc-zrzekla-sie-trzech-koncesji-w-polsce-i-wycofala-wnioski-o-trzy-kolejne/ryf0k
Inna sprawa to kto jak zaksięgował sobie różne rzeczy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
rygar
o, dzięki, bo mi ta sprawa chodzila po glowie od jakiegos czasu
podobny wał jest ze złożami węgla na lubelszczyźnie - Min Środowiska dało kopa Bogdance i przyznalo złoża Australijczykom, no ale to juz nei temat złota ;)
(chociaz węgiel to podobno czarne złoto ;) )
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
rygar
ten artykuł który przytoczyłeś jest zadziwiający - jaki interesujący dobór słow:
są podane jakies miejsca pracy, jakie to mialy być stworzone, ilez to spolka chciala zainwestowac. Ani słowa o 80 tonach złota, akcji ABW i bezczelnosci Min Środowiska... ehh. Tak po prostu się wycofali. hehehe
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
Ze złotem przesadziłem.
"Bardziej skłonny jestem uwierzyć w jakiś układ korumpowany przez Rothschildów.
"
Kiedyś oglądałem na TVN film jak to rodowici Chińczycy przebywali w Izraelu i byli przygotowywani przez rabinów do przejścia na judaizm.Pewnie w przyszłości będą stanowić nową "chińską" elitę.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Deckard
Niestety, trudno w naszym kraju liczyć na źródła informacji które nie będą kluczyć w obliczu potencjalnych nacisków, wniosków o sprostowanie czy dotkliwych kar finansowych a już zwłaszcza, gdy chodzi o tuzy z KGH&M, PiGE (ktoś pamięta aferę sprzed 3 lat?) czy OrleAnu.
Z innej beczki i apropos SDRów
http://www.zerohedge.com/news/2015-05-12/greece-effectively-defaults-imf-using-sdr-reserves-repay-fund-1-month-countdown-begi
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Trochę pokrętna logika. Prawisz tak jakby jakiś Ping dysponował kurkiem, którego w odpowiednim momencie można zakręcić, a jak trzeba to odkręcić.
Nikt takim kurkiem nie dysponuje."
Od rządu Chin zależy, kiedy i czy wprowadzi on powszechny ZUS, KRUS i NFZ. Wprowadzenie tych instytucji podwyższy chińskie pozapłacowe koszty pracy o - lekko licząc - co najmniej 30%. Jest to więc decyzja polityczna i mocno dziwne dla mnie jest, że komunistyczny rząd jeszcze jej nie podjął. Czyżby wiedzieli, że skończy się tak jak w Polsce :-) ?
" Chyba, że niewidzialna ręka rynku. Jak siła robocza w Chinach zdrożeję to chińczyk przeniesie swoją fabrykę do Afryki."
Afryka to zerowa infrastruktura. Afryka to brak samodyscypliny pracowników i ich luzacka mentalność, czyli kompletne przeciwieństwo zdyscyplinowanych fabrycznych pułków stojących karnie przy taśmie produkcyjnej w Azji. Afryka to niekończące się strajki o duperele.
Kiedy Chińczykom ich porty zrobiły się za małe, to wybudowali nowe. Afrykańczycy rozwiązują ten problem poprzez system łapówek - im ważniejszy towar tym więcej trzeba za jego pozakolejkowy przeładunek pod stołem zapłacić.
"Chiny to najbardziej skorumpowany kraj na świecie."
No to nie znasz warunków panujących w Afryce. W Chinach idziesz do odpowiedniego sekretarza i płacisz. I masz spokój, bo sekretarz wszystko załatwia. W Afryce rękę wyciąga każdy ze służbowej drabiny: nie wystarczy przekupić dyrektora izby celnej, smarować musisz jeszcze dodatkowo każdego celnika indywidualnie. Afryka to totalny burdel, w którym rządzący instytucjami nie panują nawet nad swoimi podwładnymi.
"Kiedy ten proces się zakończy rynki zbytu na zachodzie przestaną być Chinom potrzebne."
Nie jeden już na świecie się urodził co marzył o samowystarczalności. Jak pokazuje historia nikomu się to nie udało.
Chiński bilans handlowy mówi co innego. Mając zapewniony dostęp do surowców na dziesięciolecia do przodu Chińczycy koncentrują się teraz na zasysaniu technologii. Zachodnie towary potrzebne im są tylko dlatego, że miejscowe towary często nie oferują jeszcze wymaganej jakości. Kiedy Chiny zaczną oferować jakość popyt na towary importowane skokowo spadnie, tak samo zresztą jak miało to miejsce w Japonii. Japończycy też zaczynali od niedziałających podróbek towarów z zachodu a skończyło się na tym, że przestali kupować cokolwiek, co nie było "made in japan".
Tutaj widzę następne podobieństwo: zarówno japończycy jak i chińczycy są bardzo nacjonalistyczni. Chińczycy przestaną importować towary nie dlatego, że są drogie, lecz dlatego że są zagraniczne. Postąpią tak w momencie, w którym będą mieli równorzędne odpowiedniki wysokoprzetworzonych produktów zachodu: oto nowoczesny pragmatyzm pomalowany z wierzchu warstwą nacjonalizmu.
Samowystarczalność nie jest snem, lecz kwestią wielkości. Chiny mogą sobie pozwolić na samowystarczalność, podobnie jak Rosja. Każdy kontynent może być właściwie samowystarczalny. I tu wracamy do Orwella i jego koncepcji podziału świata, który wydaje się teraz kształtować na naszych oczach. Dwa, trzy obozy które siebie nawzajem do przeżycia nie potrzebują.
Na koniec: zachód mógłby utrzymać swoją pozycję w walce z Chinami, gdyby rozwijał technologię szybciej niż wschód jest w stanie ją wchłaniać. Niestety, zachód przestał się rozwijać i R&D coraz częściej umieszcza się na wschodzie. I to nie ze względu na koszty a na infrastrukturę i na poziom wykształcenia pracowników.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Pragnę tylko jeszcze raz przypomnieć/przestrzec, że najważniejsza jest WIEDZA o danym rynku. Tylko ona pozwoli wam nie wtopić na PM i uniknąć podróbek.
Bankierem może być (uważać się za) każdy, a RC już nie :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
To co poleciles to najgorszy pomysl dla krasy sredniej i biedy. Tylko bogaci moga pozwolic sobie na dzieci. A jezeli biedota i sredniacy nie zrobia dzieciarni to... bogaty sam sobie bedzie musial przyniesc kapcie i wyprodukowac bajery w fabryce... no chyba ze wprowadza maszyny - wtedy zaczyna sie ostateczne niewolnictwo - klasa srednia i bieda przestana byc potrzebne - a co sie dzieje z niepotrzebnymi to chyba wiadomo. Pisalem wczesniej o elysium i gits.
gruby vs smieciu - bardziej przemawia do mnie smieciu. Natomiast z Panem gruby zgadzam sie co do Chin.
W polsce czlowiek doskonale wyksztalcony z licznymi platnymi kursami oraz masa doswiadczenia - zarabia - jezeli dostanie prace... - 2 tysiace. W chinach taki koles tez zarabia 2 tysiace (tak!) ale na ich warunki to on zarabia 5x wiecej od przecietnego kowalskiego (czyli 10tys na nasze) od razu dostaje prace aby tylko dalej sie ksztalcil - tak przeganiaja technologicznie europe i co ciekawsze usa... Ten niesamowicie silny i bogaty kraj zaczyna bojazliwie patrzec na chinskich inzynierow bo to oni opracowywuja nowe technologie i projekty zlecane przez... usa.
Polska jest karlem bo oddaje swoich najlepszych ludzi za free. A wysokimi podatkami i nachalnym haraczem zniecheca ich nawet do zalozenia czegos w tym kraju (gdzie w chinach robisz co chcesz). Wszystkim goraco polecam emigracje. Jeszcze sie nie zdarzylo aby gorzej na tym wyszli. W tym kraju ciezka praca nie dorobisz sie niczego poza garbem. A machlojki i numery to nie technologiczna przewaga, ktora zapewnia koncowe 'zwycieztwo'.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janwar
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marlod74
Dolki cykli to 1844- 1896 (52 lata- 2 pokolenia)
1896-1949 (53 lata-2 pokolenia)
1949- 2009 (60 lat - 2 pokolenia) -pokolenia powojenne żyją dłużej..
Czyli naganianie na srebro i złoto sprowadzi nagonionych do długiego oczekiwania na spore zyski do okresu inflacyjnego "lata", prawdopodobnie do okolic 2040r.;) Kruszce na emeryture i dla dzieci jak znalazł.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Jest dużo prawdy w tym co piszesz o Chinach i afryce, ale różnimy się wnioskami jakie z tego płyną. To że przestaną kupować to jest jasne, ale ze zbywaniem swoich produktów to już bardzo naciągana teza. Nigdy nie jest tak, że gospodarka jakiegoś kraju rozwija się równomiernie i nagle przychodzi okres w którym już nikt nie produkuje np. butów bo przecież można je produkować tam gdzie jest taniej. USA w dalszym ciągu produkują buty.
Co do technologii. Myślę, że trochę przesadzasz z przyśpieszeniem technologicznym w Chinach. Owszem potencjał mają bardzo duży, ale jak na razie nic rewolucyjnego nie wymyślili. Wszystko co robią to tylko rozwijanie już istniejącej, zassanej jak ją nazywasz technologi. Nowa technologia to np. pociski o napędzie hipersoninycznym.
To że na pierwszy rzut oka nie widać rozwoju technologii na zachodzie to wcale nie oznacza, że on zanika. Stworzenie jakieś technologi to jedno, a inną sprawą jest jej implementacja. Na to potrzeba czasu.
"Od rządu Chin zależy, kiedy i czy wprowadzi on powszechny ZUS, KRUS i NFZ."
Raczej się na to nie zanosi sądząc po promowanym przez Chińczyków modelu oszczędzania na emeryturę.
"Chiński bilans handlowy mówi co innego. Mając zapewniony dostęp do surowców na dziesięciolecia do przodu Chińczycy koncentrują się teraz na zasysaniu technologii."
Surowce kupują moim zdaniem po to żeby zdywersyfikować portfel rezerw, a dolara tyle nie potrzebują, bo myślą o uwolnieniu kursu juana. W razie zbyt dużego umocnienia będą się ratować dodrukiem i znów im rezerwy napęcznieją papierem.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Orips
twoje zdanie krótkoterminowo(powiedzmy) nt. perspektyw złota?
Już od jakiegoś czasu szoruje te same poziomy ~1180, Raport COT -12k commecials short, coraz więcej ludzi piszę, że warto się ubrać na kolejne kilka miesięcy w GDX, GDXJ, do tego dollar znowu zaczyna rosnąć?
Rzucę kilka linków:
http://blog.smartmoneytrackerpremium.com/
http://news.goldseek.com/COT/1431113490.php
http://www.etftrends.com/2015/05/look-at-what-etf-is-getting-ready-to-breakout/
Bardzo proszę o odniesienie się do mojego postu, z góry dzięki!
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Pożyjemy zobaczymy. Srebro od 2002 roku jest w dosyć silnym trendzie wzrostowym. Przy czym w 2011 mieliśmy do czynienia ze skrajnym przewartościowaniem tego metalu. Według mnie na chwilę obecną złoto wydaje się dosyć drogie w stosunku do srebra dlatego ja złota teraz nie kupuję. Złoto według mnie może oscylować na obecnych poziomach jeszcze kilka lat. Chyba ,że wcześniej doświadczymy jakiegoś większego kryzysu.
W dzisiejszych czasach uzbieranie byle 100 000zł nie jest większym wyzwaniem. Praktycznie każde sprytniejsze gospodarstwo domowe dysponuje takimi pieniędzmi. Społeczeństwo jest coraz bogatsze. Ja bym nawet powiedział ,że ludzie mają problem z nadmiarem gotówki. Składają pieniądze i nie wiedzą co z nimi robić. Jest to problem globalny. Prawda jest taka ,że jedyne na czym się nie zarobi to gotówka na lokacie. Wolne środki zawsze warto inwestować. Zarobić można na wszystkim. Ważny jest tylko moment inwestycji.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Eltor
Sorry, ale tak się zachowuje firma-krzak, a nie poważny partner w interesach.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bagracz
Moim zdaniem bujasz mocno w nibylandii.
Dałbyś radę wyjaśnić skąd ta deflacja na świecie? Ceny spadają, sprzedaż maleje, bo ludzie mają nadmiar gotówki?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Co ma deflacja do nadmiaru gotówki ? Ludzie mają dużo pieniędzy tylko ich nie chcą wydawać i tutaj jest problem. Na czym ty tą deflację widzisz? Na kilogramie marchewki ? Zwróć uwagę ,że wszelkiego typu dobra jak nieruchomości, złoto czy akcje dobrych spółek wszystko jest strasznie drogie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bagracz
Przecież rządy wielu krajów dodrukowywują kasę bo jej ponoć brakuje. Luzowaniem ilościowym m.in. to nazywają. Z helikopterów chcą zrzucać kasę nawet. Pomysłow na zwiększenie tzw. płynności jest cała paleta. A Ty piszesz, że ludzie gotówkę mają, ale nie chcą wydawać. Wcześniej chcieli a teraz już nie chcą? Bo taka cenna się zrobiła, nie ma co kupić jak za komuny? Ja jakoś nie widzę tych tłumów z gotówką. Przedsiębiorcy na świecie również. Sprzedaż jakaś niespecjalna taka.
Dobrze jednak kombinujesz. Tylko wybierasz towary akurat podlegające inflacji. A te podelgające procesom deflacyjnym pomijasz. Inflacja i deflacja występują razem. Tylko na różnych grupach towarowych. Ale nie z powodu nadmiaru gotówki. Tylko z powodu jej dodruku. Różnica językowo subtelna, finansowo kolosalna.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Kasę się dodrukowuje żeby odlewarować banki, a przy okazji wytworzyć popyt na nowe obligację. Nie ma to nic wspólnego z kieszenią Kowalskiego.
@reno
"W dzisiejszych czasach uzbieranie byle 100 000zł nie jest większym wyzwaniem."
Oceniasz przez pryzmat Polski i jej klasy średniej. Obecny kryzys to kryzys długu. Tak się wszyscy zadłużyli, że nie ma chętnych do pożyczania, a jak nie ma świeżej gotówki wykreowanej przez banki komercyjne to kończy się popyt. Taki to system.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Ogólnie można by napisać książkę na ten temat. W Polsce społeczeństwo staje się coraz bogatsze. Ludzie zaradni, myślący potrafią na kontach uskładać całkiem pokaźne sumy "nawet z pensji urzędniczych". Ja uważam ,że kapitału w prywatnych rękach naprawdę nie brakuje. Ludzie nauczyli się podczas ostatnich krachów na giełdach ,że banki traktują ich jak zwykłych dawców kapitału. Dlatego po tym jak dostali ostro po nosie środki trzymali na lokatach. Każdy pieniądze chce inwestować w coś co przyniesie mu jakiekolwiek sensowne zyski i lokaty na 2 % tym nie są. Po co wydawać pieniądze w środowisku deflacyjnym ? Ludzie przyjmują postawę „co masz kupić dziś, kup jutro – będzie tańsze”. Środowisko inflacyjne z zerowymi stopami może poprawić koniunkturę rynkową. Dlatego ,że ludzie wstrzymujący się z zakupami w czasie deflacji dostaną sygnał "taniej nie będzie a tylko drożej". Jednak jeśli uskładali konkretną sumkę to co mają kupić 5 tv , 5 komputerów czy 5 smartfonów ? Po co im to? Wszystko sprowadza się do tego ,żeby ochronić swój kapitał. Jednak zauważ ,że praktycznie wszystkie w miarę pewne aktywa "obligacje, akcje, nieruchomości, kruszce" są bardzo drogie. Niech tylko pojawi się cień inflacji na dolarze to ceny wszelkiego typu dóbr uważanych za bezpieczne eksplodują np.złoto.
Banki drukują pieniądze jednak są zamknięte w drugim obiegu. Zwykły człowiek nie ma do nich dostępu nie bogaci się na nich. Ja patrzę przez pryzmat inwestora z kapitałem i ludzi klasy średniej i wyższej. Biedny zawsze pozostanie biedny głownie przez swoją skrzywioną mentalność, niezaradność. Więc im zostawmy problemy z cenami żywności i nowych iphonów.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Jest masa towaru na rynku i ofert a ludzie nie maja z czego kupowac. Wszystko na kredyt i teraz jeszcze to straca i popadna w dlugi. Masa ludzie ucieka z tad bo tu przezycie z miesiaca na miesiac jest dla wiekszosci wrecz niemozliwe bez mini ratki, chwilowki czy skoku - https://www.youtube.com/watch?v=0UTf30HrYzA
Nie dosc ze jest ciezko to jeszcze gora dopierdala swoje do wszystkiego a pracodawcy (w wiekszosci, zwlaszcza starzy o innej mentalnosci) nie sa lepsi i za miske ryzu oferuja prace. Gora nie rozumie ludzi, bo zyje na innym poziomie. Pracodawcy sa cynicznie (na czym straca bardzo jak pracownicy beda podchodzic na zasadzie pracy chwilowej i krasc).
Ten kraj to jeszcze dlugo bedzie zaglebie jednych z najtanszych i najbardziej pracowitych niewolnikow.
A jeszcze sobie odpowiedz co to tak naprawde jest 100tys, to jest nic. Jakies smieszne pieniadze a zobacz jak ludzie w tym kraju sa w stanie sie ponizyc i zapierdalac na te pieniadze - to jest bieda, brak wyksztalcenia i rozumienia zasad zbrodniczego systemu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Nowa technologia to np. pociski o napędzie hipersoninycznym."
świetny, kapitalny wręcz przykład. Początkiem 2014 roku amerykańskie satelity szpiegowskie odkryły obiekt poruszający się nad terytorium Chin z prędkością około 10 Machów. Dwa tygodnie później chińskie ministerstwo obrony potwierdziło przeprowadzenie testu pojazdu wyposażonego w napęd scramjet. Amerykanie nadali mu nazwę Wu-14, ponieważ chińczycy nie zdradzili nawet nazwy swojego wyrobu.
Drugi test Wu-14 został zaobserwowany w sierpniu a trzeci w grudniu 2014 roku.
Teraz wiadomo już oficjalnie że Chiny są trzecim narodem ziemi, który dysponuje działającym napędem hipersonicznym.
więcej w temacie znaleźć można m.in pod adresem:
http://www.washingtontimes.com/news/2014/jan/13/hypersonic-arms-race-china-tests-high-speed-missil/
"gruby:Od rządu Chin zależy, kiedy i czy wprowadzi on powszechny ZUS, KRUS i NFZ."
"zenon:Raczej się na to nie zanosi sądząc po promowanym przez Chińczyków modelu oszczędzania na emeryturę."
Polityka jednego dziecka powoduje, że wprowadzenie powszechnego obowiązku emerytalnego może stać się konieczne. Jedno małżeństwo z jednym dzieckiem może bowiem być zmuszone do utrzymywania dwóch dziadków i dwóch babć, czyli dwie pracujące osoby utrzymują w sumie pięć niepracujących.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
"Polityka jednego dziecka powoduje, że wprowadzenie powszechnego obowiązku emerytalnego może stać się konieczne. Jedno małżeństwo z jednym dzieckiem może bowiem być zmuszone do utrzymywania dwóch dziadków i dwóch babć, czyli dwie pracujące osoby utrzymują w sumie pięć niepracujących."
Jakoś nie rozumiem co to miałoby poprawić. Nadal 2 osoby będą utrzymywać 5 niepracujących. A nawet 6. Pani z ZUS/KRUS/NFZ swoją "działkę" dostać musi.
Szczerze mówiąc Chiny coraz bardziej mi się podobają. Wygląda na to, że działa tam wolny rynek (oczywiście lekko zduszony korupcją). A brak ZUS/KRUS/NFZ to miód na moje serce.
Kto wie może na stare lata dołączę do banksterki i kupię "daczę" w państwie środka...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
"świetny, kapitalny wręcz przykład. Początkiem 2014 roku amerykańskie satelity szpiegowskie odkryły obiekt poruszający się nad terytorium Chin z prędkością około 10 Machów."
To jestem zaskoczony. Nic o tym nie wiedziałem. Ciekawe czy sami ją opracowali, czy ukradli plany.
"Polityka jednego dziecka powoduje, że wprowadzenie powszechnego obowiązku emerytalnego może stać się konieczne. Jedno małżeństwo z jednym dzieckiem może bowiem być zmuszone do utrzymywania dwóch dziadków i dwóch babć, czyli dwie pracujące osoby utrzymują w sumie pięć niepracujących."
Właśnie z tego powodu nic takiego nie wprowadzą.
Przypominam, pisałem już to kiedyś. W Chinach od chyba 1997 r. działa system emerytalny, ale nie jest do końca obowiązkowy. Już myślą jak z tego wybrnąć.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Zdaję sobie sprawę ,że w Polsce są ludzie biedni i mniej majętni. Są regiony i miasta gdzie się nie przelewa jak Łódź. Jednak np. w Poznaniu i okolicach do 60km bezrobocie NIE ISTNIEJE. Firmy szukają pracowników i nie mogą ich znaleźć. Masz dobry przykład AMAZON. Gdzie płacą dosyć dobrze. Były bardzo duże problemy ze znalezieniem pracowników.
Oczywiście ,że uzbieranie 100 000zł dla klasy średniej nie stanowi większego problemu. Załóżmy ,że mamy w rodzinie dwóch urzędników nie mających kredytów zarabiających na rękę po 2500-3000zł. Jeśli będą chcieli bez problemu wyżyją z jednej pensji. Jeśli będa odkładać po 2500zł miesięcznie to 100 000zł uzbierają po 40 miesiącach (czyli jakieś 3,5 roku). I to jest takie trudne i niemożliwe ? Jeśli tak to niech odkładają wspólnie 1000zł miesięcznie uzbierają po niespełna 9 latach. Nawet zwykły nauczyciel dyplomowany zarabia w granicach 2500-3000zł netto. Dzielnicowy 3200 netto. Dodaj do tego trzynastki. Ludzie nie róbmy z byle 100k zł (24400E) fortuny. Dla niektórych widać wydaje się to jakimś nieosiągalnym marzeniem. Wartość tych pieniędzy widać dopiero wtedy kiedy chcemy kupić nieruchomość albo nowy samochód średniej klasy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Jakoś nie rozumiem co to miałoby poprawić. Nadal 2 osoby będą utrzymywać 5 niepracujących. A nawet 6. Pani z ZUS/KRUS/NFZ swoją "działkę" dostać musi."
Pierwotna dyskusja z kolegą smieciu dotyczyła możliwości administracyjnie nakazanego podrożenia kosztów chińskiej produkcji. Smieciu uważał, KC KPCh nie ma narzędzi do ręcznego skokowego podniesienia kosztów produkcji w Chinach. Moją tezą była idea skopiowania polskiej biurokracji typu NFZ, KRUS i ZUS i wprowadzenia jej w Chinach, przez co pozapłacowe koszty pracy wzrosłyby tam o - ale to już tylko moje szacunki -
co najmniej 30%.
Zenon napisał (w sprawie Wu-14, scramjeta made in China):
"Ciekawe czy sami ją opracowali, czy ukradli plany."
Milcząco zakładasz przy tym, że Chińczycy nie byli w stanie samodzielnie dopracować technologii znanej już od 1964 roku a utajnionej przez zachód dopiero w roku 1981.
Dlaczego ?
Z tego co mi wiadomo wszystkie trzy państwa znajdują się na etapie testowania prototypów. Nie da się więc tak naprawdę z pewnością stwierdzić, kto komu plany ukradł. Równie dobrze okazać się może, że przepływ technologii odbył się w przeciwnym niż przez ciebie zakładanym kierunku. Bywały już takie przypadki w których to amerykanie technologię kradli. Kilka razy zostali nawet złapani na gorącym uczynku.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Robkov
bawić się 'humbugiem', a z tego co piszą to dopiero początek eksperymentów
i zastosowań 'humbuga' w 'poważnym' tradingu :)
https://coincenter.org/2015/05/wall-street-is-using-bitcoin-not-just-the-blockchain/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
E=mc
czy ty naprawde kontrolujesz swoje wpisy ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Jeśli coś ci się nie podoba to napisz co. Bo takie wtrącanie jest bezsensowne. Ludzie w większości przypadków są biedni z własnej głupoty. Wiele rodzin dysponuje dosyć pokaźnym budżetem. Jednak wiele rodzin wychodzi z założenia ,że pensja jest po to ,żeby ją wydać w całości i tak tez robią. Nie mają pojęcia o oszczędzaniu. Większość osób nie rozumie nawet jak można zamówić lodówkę czy pralkę ze sklepu wysyłkowego gdzie ceny są o setki złotych niższe. Ludzie nie potrafią rozsądnie wydawać pieniędzy.
Podany przykład z cenami żywności wynikał z wcześniejszej rozmowy o deflacji i inflacji. Ceny żywności dla mnie nie mają większego znaczenia bo stanowią mały procent wydatków. Gdybym miał problem z zakupem bochenka chleba to nie interesowałbym się tym jak zarabiać pieniądze na rynkach finansowych. Dla jednych istotna jest cena marchewki a dla drugiego cena ziemi rolnej.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Kobza
Twój wpis o tym jak łatwo się odkłada 100tys to prowokacja, nic innego. Urzędnicy w twojego przykładu nie odkładają podanej sumy, ponieważ spłacają kredyt na mieszkanie i pewnie drugi na samochód. No bo przecież muszą gdzieś mieszkać i do pracy jeździć. Dziś odkładać pieniądze mogą tylko ci, którzy nie mają kredytów.
Napisz nam, kto nie ma kredytów. Podpowiem ci. Bogaci albo za biedni na otrzymanie kredytu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Mądry człowiek nie kredytuje się. Zacznijmy od tego. Ja swój dom budowałem 6 LAT ! Żeby go wybudować szukałem firm z rozsądnymi cenami. Żeby obniżyć koszta wybierałem najtańsze hurtownie. Wybudowałem bez kredytu. Jednak miałem o tyle łatwiej ,że ojciec kupił mi działkę budowlaną jeszcze za czasów kiedy ceny nie zostały napompowane przez bankierów a pomogli im w tym sami ludzie. To oni z pomocą bankierów napompowali ceny nieruchomości. Teraz panuje moda na branie kredytów 30 letnich i budowanie w jeden sezon. Bez względu na koszta. Ja uważam to za głupotę. Jeśli kogoś nie stać na dom to niech go nie buduje szczególnie w kredycie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
papilla
Jak budujesz 6 i więcej lat, to ma to sens tylko, jeśli masz inne miejsce do mieszkania za darmo (typu: u rodziców czy u babci).
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Myślę ,że większość osób jest w stanie znaleźć jeden czy dwa pokoje u rodziców czy dziadków na czas budowy. Jednak zazwyczaj brakuje ku temu zwykłej woli. Młodzi chcą tu i teraz nie patrząc na koszta. Widzę to po własnych znajomych. Często mimo ,że rodzice dysponują dużym domem nie chcą razem mieszkać. Dochodzi do sytuacji w której rodzice zostają na 200m2 sami w domu a młodzi kupują mieszkanie w kredycie na 30 lat. Skoro są szczęśliwi to mi nic do tego. Ja myślę trochę inaczej.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
papilla
ale na 6 lat? ;) Z żoną i dziećmi? Gdzie bywa, że rodzice mieszkają w innym (mniejszym) mieście, a budowa jest przy jakiejś aglomeracji? Niemniej rozumiem, że Ty myślisz i kombinujesz inaczej.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Nie dobierajmy na siłę argumentów bo każdy z nas je może znaleźć. Ludzie mają różne sytuacje, możliwości finansowe. Ja mam przykład przez płot taki ,że sąsiad przed ślubem własnego syna sprzedał małe mieszkanie (za pieniądze było wesele, nowy samochód i remont własnego domu). Synek później grzecznie brał kredyt na 30 lat. Nic na to nie poradzę ,że jestem wielkim przeciwnikiem kredytów. Kredyty konsumpcyjne to niestety zwykła pętla na szyję.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Kar3l
Jak Cie czytam, to mam wrażenie, że masz sielskie życie.
Oszczędzam ok 8 lat, jeszcze za czasów studiów chodziło się na nogach by zaoszczędzić 1,25 zł na bilecie. O takich zarobkach o jakich piszesz mogę pomarzyć.. trzeba by wyjechać.. a to wiąże się z szukaniem i opłacaniem miejsca do mieszkania i ryzykiem. Szukanie po okolicach.. kto Ci da takie zarobki żeby zrekompensować koszty dojazdu i jeszcze żeby więcej zostawało skoro bezrobocie.
Dookoła większość rzeczy jest droga, zdrowie nie zawsze dopisuje i nieraz trzeba leczyć się prywatnie. Cały czas jestem na garnuszku rodziców i gdyby nie to nie byłoby oszczędności wcale.. o kwocie 100 tys. zł to mogę sobie pomarzyć.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
ArtWW
"W dzisiejszych czasach uzbieranie byle 100 000zł nie jest większym wyzwaniem. Praktycznie każde sprytniejsze gospodarstwo domowe dysponuje takimi pieniędzmi."
"Jeśli tak to niech odkładają wspólnie 1000zł miesięcznie uzbierają po niespełna 9 latach."
Czy czytasz czasem to co napiszesz ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Co do pracy, małe sprostowanie:
Nauczyciel dyplomowany (czyli najwyższy stopień) zarabia zgodnie z porozumieniem z dyrektorem szkoły i zależy to od miejscowości. Najwięcej ~2300zł na rękę. Teraz jak to wygląda w praktyce. Mieszkanie 1500zł, żarcie 500zł i zostają Ci 300zł. Jak rozkłada Cię zwykła opłata OC za samochód i benzyna no to trzeba dorabiać - korepetycje. Nie każdy może (zależy czego uczysz), nie każdy chce (np rozbić z dzieciaków debili aby zarabiać na ich rodzicach), nie każdy ma czas - bo praca nauczyciela to wywiadówki, spotkania z rodzicami, reprezentowanie szkoły na olimpiadach itp. + cały czas się trzeba szkolić i powinno się gonić za nowościami aby czegoś uczyć te dzieciaki a nie przestarzałego i idiotycznego (np testy) programu szkolnego. Jeden plus to wakacje, rzeczywiście masz 2 miechy wolnego to fakt - ale popracuj z dzieciakami 30lat a potem dowiedz się, że będziesz musiał robić jeszcze dziesięć lat (bo ktoś wpadła na taki pomysł i nic go nie interesuje, że umowa była inna) gdzie w wieku 55 lat NIE NADAJESZ się do uczenia dzieciaków.
Co do nauczycieli akademickich - tutaj mogą odłożyć pieniądze bez problemu. Zarabiają ~4500zł część ma dodatkowe obowiązki starają się coś robić (dużo zależy od człowieka i jego wychowania), a część siedzi na dupie zbija bąki, nie kształci się, nie goni za nowinkami uważa, że zawsze ma rację pomimo, że to czego uczą już dawno wypadło z obiegu i kosi niezłą kasę - CZASAMI wspomagając się łapówami za przyjęcia, przepchnięcia, doktoraty itp.
Ogólnie 1-3, gimnazjum, egzamin, liceum matura, studia kolejność od najmniejszych możliwości dorobku do największych wałów i najmniej stresującej pracy.
Dzielnicowy - więcej około 3500zł. Tutaj sprawa jest niestety bardziej skomplikowana bo
taki Pan dzielnicowy doskonale wie kto co i jak (swoją drogą - w 80% dzięki sąsiadom a nie interwencją). No i potem chroni się swoich i przymyka oko na ich działania a niszczy konkurencję która go nie opłaca. Dotyczy to narkotyków, prostytucji, ochrony i czasami jakiś formalnych spraw - zwykła mafia z niebieskim mundurem. Dużo zależy od ludzi ich wychowania i wiedzy o systemie ale nie oszukujmy się poziomem polskiej policji. Nie osądzam, niech każdy odpowie sobie na pytanie czy jak dostał 10 koła za puszczenie kolesia wolno i przymkniecie oka na to co znalazł, czy by nie wziął.
Możemy porozmawiać o innych zawodach, spawaczach, elektrykach i tych bardziej ciekawych doradca finansowy i zarząd. Tylko proszę się wcześniej przygotować Panie @reno a nie rzucać na wiatr to co wydaje się, że Pan wie - jak nasi rządzący. Aby żyć w tym kraju trzeba kombinować - a ludzie są już tym zmęczeni, wolą wyjechać i normalnie pracować.
Kolejny hit, amazon... Praca w amazon za 1500zł na pewno pozwoli Ci na własne mieszkanie :) zwłaszcza, że utrzymanie się w mieście kosztuje więcej. No i każdy pracuje dla samej pracy, zapominając o wakacjach, samochodzie, mieszkaniu szukanie drugiej połowy itp. Zerknij jak działa amazon (jeździ i zbiera ludzi busem, zapewnia możliwość kupienia posiłku, elektroniczny nadzór + monitoring) i popracuj w takiej firmie trochę bo "praca" a praca to 2 różne rzeczy.
I proponuje przejechać się do Poznania i zobaczyć jak wygląda prawdziwe bezrobocie a nie to podawane przez tubę propagandową. Pooglądaj kolejki przed urzędem pracy - gwarantuje, że są takie same jak w innych miastach bo często tutaj przejeżdżam. Ludzie imają się tutaj każdej roboty, a że są trochę inteligentniejsi (przynajmniej przez hasła typu know-how tak się jakoś 'przyjęło') to starają się robić na siebie a nie napychać kabzę dyrektorowi bo jest dyrektorem.
A rozwijając wątek i nawiązując już np do pomysłów naszych kandydatów na prezydenta np kukiz/duda/komor i inne takie :) i od razu wyprzedzając teksty w stylu 'wyjebać nierobów' - oczywiście jestem za tym aby ograniczyć liczbę urzędników i zmniejszyć zasiłki ale ktoś pomyślał co by Ci ludzie zrobili jak 200tyś wyleciało by z roboty? Wtedy na jedno miejsce pracy miałbyś nie 2-3 kandydatów a 5. Kradzieże, rozboje, łapówki tak by wzrosły, że wszystkie te mundury na usługach rządzących typu milicja i wojsko tak urosły by w sile, że mielibyśmy juntę.
Jak chcesz zobaczyć jak się żyje w poznaniu to proponuje się przejechać i trochę polatać po dzielnicach. Jest kilka takich co pomimo ładnych szyldów, króluje w europejskiej liście przestępczości. Jak ktoś się nie domyśla dlaczego kradzież do 450 to wykroczenie to niech się przejdzie po zakładach karnych i zobaczy, że połowa osadzonych to ludzie "tak zrobiłem... bo nie miałem z czego żyć". Jak by nie podnieśli tej kwoty to połowa osadzonych chodziła by z obrożami bo nie mieliby ich gdzie pomieścić w przepełnionych więzieniach.
A jeżeli nawiązujesz do bogatszej części wielkopolski to nie do poznania tylko do gmin obok. Np. tarnowo podgórne które zyskują tym, że idą ludziom na rękę, są bardziej ludzkie i można się dogadać - to wszystko i aż tyle. Spróbuj załatwić coś przy okienku w poznaniu a np we wspomnianym tarnowie będziesz miał porównanie.
ZAWSZE trzeba spojrzeć na drugą stronę medalu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Dzięki za ciekawy wpis.
Od siebie dodam, że nauczyciele dyplomowani zarabiają jednak ciut więcej niż 2300. Dolicz wysługę lat i wiele innych dodatków. Kilka stówek się uzbiera. Co nie zmienia faktu, że praca ciężka a te 5-7h w szkole to tylko część godzin poświęconych pracy (wywiadówki, zebrania, wypełnianie bzdurnych tabelek, sprawdzanie prac, przygotowanie do lekcji).
Zgadzam się, że odłożyć 100 tyś nie jest łatwo. Jak i przeżyć za 2000 jak pisze @reno.
@reno, myśląc Twoim tokiem. Policz ile zaoszczędziłeś mieszkając u rodziców podczas budowy domu. 6 lat = 72 mc (miesięcznie 1-2k) . Na oko licząc jakieś 70-140 tyś zł.
Oczywiście młodzi chcą "tu i teraz" i dlatego popadają w długi. Ich wybór. Choć rodzice albo teściowie czasem wybór ułatwiają. A marketing banksterów popycha ich w stronę jedynie słusznego wyboru.
@damian
Poznań znam dobrze i jego rynek pracy. Bezrobocia nie ma. Tylko nie każdy chce pracować za 1500. Ale jeśli jest w miarę uczciwy i zorganizowany oraz gotowy poświecić 8h dziennie i wstawać rano, to pracę za 1500 dostanie bez problemu.
A czy warto to inna sprawa.
Odnośnie zwolnienia 200 tyś urzędników. Widzę to bardziej kompleksowo. Zmniejszając drastycznie biurokrację można będzie drastycznie zmniejszyć podatki.
Jeśli mi w kieszeni zostanie co miesiąc (wariant pesymistyczny) 500 zł to z chęcią zatrudnię panią ze Starostwa Powiatowego/Urzędu Pracy/Urzędu Skarbowego żeby raz w tygodniu posprzątała mi mieszkanie. (Tak, nie lubię urzędników wszelkiej maści)
Jeśli ludziom zostawimy w kieszeniach trochę więcej kasy, to nie będą na niej siedzieć. Będą wydawać i realnie rozkręcać gospodarkę tworząc nowe miejsca pracy.
Pozdrawiam
G
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
MRSE
"Załóżmy ,że mamy w rodzinie dwóch urzędników nie mających kredytów zarabiających na rękę po 2500-3000zł. Jeśli będą chcieli bez problemu wyżyją z jednej pensji. "
Dobierając tendencyjne założenia można wykazać dowolny wniosek.
Tymczasem mediana zarobków netto to ok. 2200 zł, minimum socjalne dla 4-osobowej rodziny to ok. 3100 zł.
Minimum socjalne nie uwzględnia takich rzeczy jak samochód, wakacje, kredyt na mieszkanie.
Gdzie w takim razie widzisz możliwość utrzymania się z jednej pensji nawet na poziomie minimum socjalnego?
Ile w takim przypadku (bardziej reprezentatywnym od twojego) zajmie odłożenie 100 tys. zł?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
MRSE
Ty chyba faktycznie straciłeś kontakt z rzeczywistością.
"Masz dobry przykład AMAZON. Gdzie płacą dosyć dobrze."
Możesz przypomnieć ile dokładnie to było to "dosyć dobrze"?
Nie przypadkiem ok. 1800 zł netto?
"Ludzie w większości przypadków są biedni z własnej głupoty."
Zrób mały test i oceń wartość logiczną następującego zdania:
"Każdy człowiek może być bogaty"
Jeżeli stwierdziłeś, że powyższe zdanie jest prawdziwe, to znaczy, że popełniasz błąd logiczny.
A owo zdanie jest fałszywe, bo większość zawsze stanowili biedni i jeżeli ktoś nawet stał się bogaty, to i tak przypada nie niego kilku (kilkunastu) biednych.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
W poznaniu mam mały zakład pomimo, że większość czasu spędzam za granicą to znam warunki bo zatrudniam ludzi. Bezrobocie jest bo nawet ludzie, którzy chcą pracować nie zawsze znajdują pracę.
A co do "Tylko nie każdy chce pracować za 1500. Ale jeśli jest w miarę uczciwy i zorganizowany oraz gotowy poświecić 8h dziennie i wstawać rano, to pracę za 1500 dostanie bez problemu. A czy warto to inna sprawa." w pełni się zgadzam. W mieście albo zarabiasz około 2500 albo żadna praca się praktycznie nie opłaca. Bo jedyne co robisz to się zadłużasz a to błędne koło.
"Odnośnie zwolnienia 200 tyś urzędników. Widzę to bardziej kompleksowo. Zmniejszając drastycznie biurokrację można będzie drastycznie zmniejszyć podatki." heh też kiedyś tak myślałem ale chyba nie znasz naszych elit. Jeżeli myślisz, że kiedyś ktoś w tym kraju obniży podatki (poza np. jakimś zejściem vatu z 24% na 23% dla lemingów) to grubo się mylisz. Będzie może trochę mniej papierów - czyli zaoszczędzisz czasu (a to i tak niedługo odbywać się będzie oświadczeniami przez internet).
"Jeśli mi w kieszeni zostanie co miesiąc (wariant pesymistyczny) 500 zł to z chęcią zatrudnię panią ze Starostwa Powiatowego/Urzędu Pracy/Urzędu Skarbowego żeby raz w tygodniu posprzątała mi mieszkanie. (Tak, nie lubię urzędników wszelkiej maści)" dokładnie. Ja chętnie postaram się jakoś wyciągnąć rękę do tych ludzi ale na pewno nie za nakładanie na mnie idiotycznych kar i narzucanie mi wypełniania papierów i tego jak mam prowadzić biznes. Prędzej to rzucę/przeniosę do lepszego dla mnie miejsca.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
sebo
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kozim
barson
Grzegorzu
Jakubek
mimickxd
hgps
pawelpruski90
toolovitz