Sekretarz Skarbu USA „zwiedza” Fort Knox

Steven Mnuchin jest pierwszym od niemal 70 lat sekretarzem skarbu USA, który pojawił się w Fort Knox. Zdaniem byłego pracownika Goldman Sachs, Stany Zjednoczone zgromadziły w forcie kruszec o łącznej wartości w przybliżeniu 200 mld dolarów. Ciężko określić co oznacza stwierdzenie „w przybliżeniu”, gdyż ostatniego przeliczenia kruszcu dokonano w 1953 roku. Zaskakujące jest nagłe dążenie władz USA do informowania społeczeństwa o stanie rezerw złota. Przecież nikt nie robił tego od 1974 roku, a i wtedy, podobnie jak obecnie, było to raczej zwiedzanie skarbca niż poważny audyt.

Jaki jest obecny stan rezerw złota w USA nadal pozostaje tajemnicą. Nawet jeśli liczba sztabek w skarbcu się zgadza, to nie do końca wiadomo kto jest ich obecnym właścicielem. Chiny postępują podobnie, oficjalnie zaniżając ilość posiadanego w banku centralnym kruszcu do poziomu 1600 ton. Jaką ilość złota posiadają banki komercyjne, których głównym udziałowcem jest Ludowy Bank Chin, nie wiadomo. Warto też pamiętać, ze jeśli złoto zostanie zaklasyfikowane jako „monetarne”, śledzenie jego transferu jest niemal niemożliwe.

 

Rosja i rynki wschodzące rzucają wyzwanie dolarowi

Ostatnia reakcja Chin na sankcje USA wobec Korei Płn., o której Trader21 pisał w artykule Chiny brutalnie odpowiadają na amerykańskie sankcje zachęciła inne kraje, w tym Rosję, do deklaracji odwrotu od petrodolara.

Rosja jako największy eksporter ropy naftowej już od pół roku przygotowuje się do rozliczeń opartych o kontrakty w walutach lokalnych zabezpieczonych złotem. Między innymi dlatego Chiny i Rosja dążą do nieustannego zwiększania własnych zasobów złota praktycznie zakazując jego eksportu poza granice kraju.

Putin oświadczył, że wraz z partnerami handlowymi Federacji Rosyjskiej przygotowuje się do wprowadzenia nowego systemu rozliczeń międzynarodowych. Jego głównym założeniem ma być odejście od obecnie preferowanych walut (w domyśle dolara i euro). Prezydent Rosji dodał, że obecne rozliczenia handlowe faworyzują wąską grupę państw, stawiając w gorszym położeniu rynki Rosji, Chin i Indii oraz szereg krajów rozwijających się.

Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem biorąc pod uwagę, że od 2001 roku jedynie Izrael i Grecja zyskały status rynków rozwiniętych, przy czym Grecja utraciła go w 2013 roku, po kryzysie wynikającym z nadmiernego zadłużenia.

 

Repatriacja złota do Niemiec

Podczas Zimnej Wojny ówczesna Republika Federalna Niemiec oddała niemal całe swoje zapasy złota na przechowanie w skarbcach we Francji i w Stanach Zjednoczonych. Dokonano tego, by ochronić kruszec przed ewentualną inwazją ZSRR na Europę.

Obecnie sytuacja uległa zmianie, świat odszedł od konfliktu dwóch mocarstw, a hegemonia USA jest coraz częściej kwestionowana. W styczniu 2013 r. Bundesbank, będący jednym z większych posiadaczy złota na świecie (3,378 ton), postanowił, że już najwyższy czas by część złota powróciła do Niemiec. Nasi zachodni sąsiedzi chcą, by do roku 2020 ponad połowa złota przechowywana była w skarbcu we Frankfurcie.

Niemcy zażądali zwrotu całego depozytu z Francji (374 ton) i nieco poniżej 20% złota przechowywanego w Nowym Jorku (300 ton). Transfer z Francji odbył się bez większych przeszkód, natomiast na złoto z USA oczekiwano ponad cztery lata. Przy obecnym tempie zwrot całości złota zdeponowanego w Stanach Zjednoczonych trwałby ponad 20 lat! Obecnie Niemcy posiadają 1710 ton złota na swoim terytorium (50,6%), 1236 ton w USA i 432 tony w Banku Anglii.

Czemu w ogóle Bundesbank zdecydował się na repatriację złota?

Głównym powodem były obawy, że niemieckie złoto widniejące w księgach rachunkowych może w rzeczywistości nie istnieć. Od czasu przekazania kruszcu za granicę nie przeprowadzono ani jednego audytu potwierdzającego jego ilość.

Niemcy dążą do tego, by mieć jak najwięcej złota we własnym kraju na wypadek rozpadu systemu monetarnego. Według. nieoficjalnych źródeł Niemcy już w 2012 byli przygotowani do wprowadzenia nowej marki zastępując nią euro. Ciężko jest jednak przywrócić zaufanie do papierowej waluty, bez oparcia w aktywach materialnych

 

Kryptowaluty przyciągają uwagę… banków centralnych

Mark Mobius, szef Franklin Templeton Investments ocenił, że kryptowaluty stają się na tyle popularne, że zaczynają przyciągać uwagę rządów i banków centralnych na całym świecie. Inwestorzy już niedługo będą musieli zrewidować swoje poglądy i porównać bezpieczeństwo kapitału przechowywanego w aktywach fizycznych do kryptowalut.

Banki centralne będą dążyć za wszelką cenę do unarodowienia kryptowalut (staną się one formą rozliczeń bezgotówkowych) i ich kontrolowania. Niedawno Ludowy Bank Chin wydał zakaz wprowadzania kryptowalut poprzez ICO (initial coin offering). Bitcoin zareagował na tą wiadomość 10% spadkiem w jeden dzień. Wszystko wskazuje na to, że kryptowaluty reagują bardzo negatywnie na wszelkie ruchy regulacyjne ze strony banków centralnych. Otwarte pozostaje pytanie, czy ich właściciele rzeczywiście pozostaną anonimowi i „zdolni” do zawierania transakcji, gdy zostaną one objęte regulacjami rządowymi.

 

Czy spółki wydobywcze wychodzą na prostą?

Lata 2012-2015 były jednym z najgorszych okresów dla spółek wydobywczych. Ceny surowców zarówno przemysłowych, jak i energetycznych szorowały po dnie. Zmusiło to właścicieli takich gigantów jak np. BHP Billiton czy Rio Tinto do ograniczania nakładów inwestycyjnych (CAPEX).
 

Początek 2016 roku był krytyczny dla cen metali przemysłowych, a firmy wydobywcze musiały znaczne ograniczyć nakłady na swoją działalność Zazwyczaj połączenie tych dwóch zjawisk doprowadza do eksplozji cenowej. Podobnie było tym razem, GYX czyli indeks surowców przemysłowych (widoczny na poniższym wykresie), wzrósł o ponad 50% w przeciągu 20 miesięcy!

Podobną sytuację mamy obecnie na rynku uranu. Malejące ceny tego surowca na przestrzeni lat 2011-2017, doprowadziły do bankructwa lub tymczasowego zamknięcia ok. 90% firm z branży. Silne zredukowane możliwości produkcyjne spółek wydobywczych w połączeniu z bardzo niskimi cenami uranu, mogą zwiastować w średnim terminie bardzo silne wzrosty na ETFie URA dającym ekspozycję na ten surowiec. Więcej na ten temat znajdziecie w artykule „Uran - perełka inwestycyjna

 

USA: Chciwość managerów zagraża przyszłości spółek

Wspominaliśmy już o tym, że w przypadku wielu spółek z Wall Street zarządzający otrzymują część wynagrodzeń w opcjach na akcje. Kiedy cena akcji danej spółki wzrasta, opcje będące w rękach managerów również zyskują na wartości, lecz dużo silniej niż same akcje.

Taki układ zwiększa motywację do podbijania notowań za wszelką cenę, nawet kosztem przyszłości spółki. Doskonałym przykładem jest tutaj Chevron, czyli jeden z gigantów branży energetycznej.

Pomimo słabych wyników, Chevron cały czas wypłaca dywidendę wyższą od wypracowanych zysków. Obecnie suma jaka trafia do akcjonariuszy jest o 40% wyższa od zysków spółki. Dochodzi do absurdalnej sytuacji w której Chevron pożycza pieniądze, aby wypłacić stosunkowo wysoką dywidendę na poziomie ok. 4%. Po co to wszystko? Po to, aby przyciągnąć zainteresowanie inwestorów, a w efekcie podnieść ceny akcji. Liczy się przecież własny interes (wartość opcji w rękach managerów).

Oczywiście Chevron nie jest wyjątkiem. Takich spółek jest więcej. BP, czyli konkurent Chevrona, postępuje identycznie.

Wypłacanie sztucznie zawyżonych dywidend w sytuacji kiedy zyski są niskie to wyrządzanie podwójnej szkody. Po pierwsze, stabilność finansowa poszczególnych spółek staje się zagrożona. Po drugie, dochodzi do dalszego nadmuchiwania i tak już pokaźnej bańki na amerykańskich akcjach.

 

Jacob Rothschild wycofuje się z amerykańskiej giełdy

Jacob Rothschild, (twórca i prezes Rit Capital Partners oraz jedna z najbardziej wpływowych osób na świecie) znacząco zmniejszył swoją ekspozycję na rynek USA. Inwestor zredukował udział akcji na NYSE, ponieważ ocenił rynek w Stanach Zjednoczonych jako wybitnie przewartościowany, bez fundamentów w postaci prężnie rozwijającej się gospodarki.

Rothschild skoncentrował swoją strategię inwestycyjną na rynkach wschodzących, głównie azjatyckich. Ocenia, że jest to region o największym potencjale do wzrostu ze względu na popyt na towary i usługi generowany przez rosnącą i bogacąca się klasę średnią.

Rit Capital Partners zredukowało aktywa denominowane w dolarze z 62% w roku 2016 do 37% obecnie. Nowe inwestycje zawierane są głównie w franku szwajcarskim, euro oraz japońskim yenie.

Rotschilda dopisujemy do coraz dłuższej listy ważnych i wpływowych inwestorów którzy dostrzegają ogromne ryzyko na amerykańskim rynku akcji. W ostatnich tygodniach ostrzeżenia padały z ust m.in. Mohammeda El-Eriana, Marca Fabera, Jamesa Rickardsa, a ostatnio również Marka Skousena, którego wcześniejsze teksty przepełnione były optymizmem.

 

EBC nie zamierza rezygnować z dodruku

Europejski Bank Centralny nie zamierza zrezygnować z aktualnego programu QE (dodruku waluty) w wysokości 60 mld euro miesięcznie. Ma on trwać przynajmniej do końca 2017 roku „lub dłużej jeśli będzie to konieczne”.

Ankieta przeprowadzona przez Bloomberg wykazała, że ponad połowa ekonomistów uważa, że Europejski Bank Centralny będzie kontynuować skup aktywów przynajmniej do 2019 roku. Naszym zdaniem EBC będzie stopniowo ograniczał dodruk, natomiast z czasem jego rolę przejmą inne banki centralne.

W ostatnim czasie euro znacznie zyskało na wartości i obecnie jest wyceniane powyżej poziomu 1.20 w stosunku do dolara. Tak silne umocnienie się europejskiej waluty, (spowodowane zapewnieniami Mario Draghiego o jej stabilności) z pewnością nie pomoże w osiągnięciu 2% inflacji, która jest podstawowym warunkiem zaprzestania dodruku przez EBC.

 

Wykres tygodnia


 

Zespół Independent Trader