Zuckerberg: Cenzurowaliśmy treści, które okazały się prawdą
 

Mark Zuckerberg przyznał w jednym z ostatnich wywiadów, że naukowy „establishment” poprosił jego portal społecznościowy o cenzurowanie treści związanych z Covid-19, które ostatecznie okazały się prawdziwe.

Okazuje się, że w 2021 roku jego platforma usunęła ok. 18 mln postów zawierających rzekome dezinformacje na temat COVID-19. Posty były oznaczane jako fałszywe wyłącznie dlatego, że nie pokrywały się z przekazem Anthony’ego Faciego (ówczesny główny doradca medyczny prezydenta USA) oraz CDC (centrum kontroli i zapobiegania chorób).

Spośród wielu przypadków cenzury naszą szczególną uwagę przykuła cenzura krótkiego wideo o jednej ze znanych szczepionek.

Jak wynika z opublikowanych e-maili, administracja Bidena naciskała na Facebooka (FB), aby ten usunął wideo Tuckera Carlsona, które pojawiło się w 2021 roku. Redaktor ostrzegał w nim przed niepożądanymi skutkami ubocznymi szczepionki Johnson & Johnson. Platforma sprzeciwiła się naleganiom Białego Domu by całkowicie usunąć wspomniane wideo, gdyż według nich nagranie nie naruszało zasad FB dotyczących dezinformacji. Już wtedy szczepionka ta była powiązana z ryzykiem rzadkiego i niebezpiecznego stanu krzepnięcia zwanego zakrzepicą z zespołem małopłytkowości (TTS).

W odpowiedzi Facebook otrzymał wiadomość: „W związku z wczorajszą decyzją rządu zezwalamy na twierdzenie, że szczepionka Johnson & Johnson powoduje zakrzepy krwi, ale nadal nie zezwalamy na kategoryczne twierdzenie, że ta lub inne szczepionki są niebezpieczne lub nieskuteczne”

Ostatecznie wideo nie było polecane użytkownikom a film zawierał link do Centrum Informacyjnego COVID-19 z następującą informacją: „Szczepionki Covid-19 przechodzą wiele testów pod kątem bezpieczeństwa i skuteczności, a następnie są ściśle monitorowane.”

W tym kontekście musimy wspomnieć jedno z ostatnich tragicznych wydarzeń.

1 czerwca 2023 roku aktorka i modelka Katerina Pavelek (41 lat) poinformowała na swoim Instagramie o chęci podjęcia się wspomaganego samobójstwa.


Źródło: thepublica.com

Powód?

Skutki uboczne po szczepionce przypominającej firmy Johnson & Johnson.

Poniżej wiadomość jaką przekazała swoim fanom:

„Mój organizm jest zbyt słaby, żeby walczyć z chorobą. Nie mam już więcej sił, dlatego podjęłam decyzję by skończyć swoje życie w ośrodku Pegasos w Szwajcarii. Została zdiagnozowana u mnie nieuleczalna przewlekła choroba neurologiczna ME/CFS spowodowana szczepieniem przypominającym a także podejrzenie stwardnienia zanikowego układu oddechowego. Ta choroba uczyniła mnie niepełnosprawną, niezdolną do pracy, prowadzenia normalnego życia i cieszenia się nim. Oddychanie staje się coraz trudniejsze i bolesne, a praca moich płuc tylko się pogarsza. Szczepionka, którą otrzymałam ponad rok temu zniszczyła moje zdrowie, mój organizm, moje życie. Nie ma innego sposobu na zakończenie mojego cierpienia niż decyzja, która podjęłam.”

Aktorka poddała się wspomaganemu samobójstwu 17 czerwca w specjalnej klinice w Szwajcarii.

Dalszy komentarz jest chyba zbędny…

 

Co zrobi FED?
 

W czerwcu szef FED-u Jerome Powell ogłosił pauzę w podwyżkach stóp procentowych (utrzymał przedział 5,0-5,25%), jednak dał do zrozumienia, że w kolejnych miesiącach można spodziewać się następnych podwyżek. A zatem w drugiej połowie roku stopy procentowe mogłyby dojść do przedziału 5.5-5,75%. W praktyce odbierane jest to jako zapowiedź kolejnych dwóch podwyżek o 0,25% w najbliższym czasie.

Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że pod koniec 2023 roku stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych mogą zacząć spadać. Z głosowań poszczególnych członków FED-u wynika, że stopy mogłyby być obniżane w latach 2024-2025.

W tym momencie inwestorzy dają aż 88,7% szans na podwyżkę stóp procentowych o 0,25% podczas następnego spotkania FOMC, które odbędzie się pod koniec lipca.

 

Czy emisja obligacji USA doprowadzi do spadków na rynku?
 

Jeśli jesteśmy już przy USA to trzeba tutaj wspomnieć, jak rozwija się sytuacja po zawieszeniu limitu długu.

W celu pokrycia deficytu, rząd emituje nowe obligacje. Ze względu na napiętą sytuację z Chinami i problemy wewnętrzne Japonii (słaby jen) tym razem USA nie może liczyć na skup amerykańskiego długu przez te dwa kraje. Z resztą już od dłuższego czasu widzimy, że raczej pozbywają się one obligacji USA niż je kupują. Na grafice przedstawiono jaki procent długu Stanów Zjednoczonych należy do Japonii (kolor niebieski), Chin (kolor czerwony) i FED-u (kolor zielony).
 


 

Z kolei państwa takie jak Wielka Brytania, Belgia czy Kanada nadal nabywają dług USA, ale nie są one w stanie wypełnić luki pozostawionej przez Japonię i Chiny.

W 2008 roku zagranica posiadała aż 48% długu USA, podczas gdy dzisiaj jest to zaledwie 31%. W tym czasie dług Stanów Zjednoczonych był skupowany przede wszystkim przez tamtejszy bank centralny, który używał do tego waluty wykreowanej z powietrza.
 


 

Skoro teraz FED nie drukuje, to kto skupi nowo wyemitowane obligacje?

USA musi poradzić sobie w inny sposób.

Aby było to możliwe rząd emituje krótkoterminowe obligacje (T-bills), które w odróżnieniu od długoterminowych obligacji (long term bonds) odznaczają się dużo niższą zmiennością. Dlaczego to takie istotne? Duży spadek wartości obligacji znajdujących się w aktywach banków był jednym z głównych powodów marcowego kryzysu bankowego. Poniżej przykład 10-letnich obligacji USA, które na przestrzeni 3 lat straciły ok. 23%. Z kolei obligacje o najdłuższym terminie zapadalności (ponad 20 lat) straciły ok. 33%.
 


 

Dlaczego teraz zdecydowano się na krótkoterminowe obligacje?

Taki rodzaj papierów dłużnych ma sprawić, że sięgną po nie instytucje finansowe, które zachęcone będą krótkim terminem zapadalności obligacji a jednocześnie ich wysoką rentownością. Głównie chodzi tutaj o fundusze rynku pieniężnego (MMF).

Dlaczego poruszamy w tym miejscu tak skomplikowany temat? Co oznacza on dla rynków?

Niedawno informowaliśmy Was, że klienci przenoszą swoje depozyty z banków do funduszy MMF ze względu na dużo korzystniejsze oprocentowanie i mniejsze ryzyko bankructwa. MMF część tych środków „parkuje” na kontach banku centralnego (za pomocą operacji Reverse Repo - RRP), który wypłaca w tym momencie 5,05% (w skali roku) właściwie bez żadnego ryzyka. Jeśli takie instytucje zostaną skuszone wyższym oprocentowaniem nowych obligacji (T-bills) niż obecnie daje program RRP i skupią je właśnie z tych środków to będzie to neutralne dla rynku. Czytaj: nie pogorszy to płynności na giełdzie i nie napędzi spadków. Jeśli jednak do skupu będą zmuszone banki, które będą tym samym drenować swoje rezerwy, to będzie to kolejny czynnik, który może doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji na rynku repo (banki nie będą chciały pożyczać sobie nawzajem) a to z kolei do kolejnego kryzysu bankowego. Pisaliśmy o tym także w artykule pt. „Najważniejsze wydarzenia minionych tygodni – Czerwiec 2023”.

Na ten moment z raportów FED widzimy, że cel został osiągnięty połowicznie i część środków faktycznie pochodzi z MMF jednak druga część ściągana jest z rezerw banków. Z ciekawością czekamy na kolejne raporty.

W kontekście rynku akcji, chcielibyśmy jeszcze zwrócić uwagę, że płynność (linia niebieska) oraz indeks S&P 500 (linia czerwona) wyraźnie się od siebie oderwały, tymczasem do tej pory mieliśmy do czynienia z wyraźna korelacją. 
 


 

Na ten fakt ostatnio w komentarzach zwracał uwagę również Dante. Jeśli korelacja, którą widzieliśmy na wykresie miałaby zostać zachowana to powinniśmy teraz zobaczyć korektę na rynku akcji.

Z drugiej strony spółki technologiczne w USA pokazują dużą siłę i taki stan rzeczy mimo wszystko może utrzymać się jeszcze przez jakiś czas - do momentu, kiedy restrykcyjna polityka FED-u wywoła komplikacje.

Czy wtedy zobaczymy dodruk i obniżki stóp procentowych?

Jeśli problem będzie dotyczył tylko jednego obszaru (np. sektora bankowego), to naszym zdaniem może dojść do dodruku podobnego jak ten, z marca bieżącego roku, który jedynie ratował banki i nie wspierał w znaczacy sposób rynków. Pieniądze trafiły jedynie tam, gdzie były potrzebne a FED nadal kontynuował swoją politykę wyprzedawania aktywów.

Jeśli jednak problemów pojawi się więcej (wzrost bezrobocia, problemy na rynku nieruchomości komercyjnych), w takim wypadku istnieje duże prawdopodobieństwo, że FED zacznie obniżać stopy procentowe a być może wznowi również dodruk jaki znaliśmy do tej pory.

Dla nas kluczowe jest obserwowanie płynności, gdyż wydaje się, że to właśnie ona w tym momencie dyktuje jak zachowuje się rynek.

 

Po co bankom centralnym złoto?
 

Jak już wspominaliśmy wcześniej na naszym blogu, poprzedni rok był rekordowym pod względem zakupów złota przez banki centralne. Według danych tylko w 2022 roku nabyły one 1136 ton kruszcu i kontynuowały ten trend dodając 228 ton w pierwszym kwartale 2023 roku. Głównymi kupującymi były banki krajów zaliczanych do rynków wschodzących jak Chiny, Indie, Turcja, Egipt czy też Singapur.
 


 

Powyższe informacje zbiegły się również z coraz głośniejszymi hasłami o dedolaryzacji i wspólnej walucie BRICS, co w efekcie miałoby zmarginalizować znaczenie dolara w rozliczeniach międzynarodowych.

Jak połączyć oba te fakty?

Otóż jak się okazuje wspólna waluta BRICS miałaby być w dużej mierze oparta o surowce a także złoto. Na razie nie znamy więcej szczegóły jednak ze względu na coraz większe wykorzystanie yuana w handlu międzynarodowym i ograniczoną możliwość jego wymiany przez kraje posiadające jego nadwyżki, pojawiła się pewna teoria.

Jeśli Chiny zbudują odpowiednią płynność rynku złota to okaże się, że kraje posiadające nadmierne ilości yuana będą mogły zamienić go na złoto na Shanghai Gold Exchange, nabywając tym samym kruszec akceptowany na całym świecie. W taki oto sposób dany kraj mógłby później przechodzić od złota do lokalnej waluty rynku, na którym chce handlować.

Czy tak właśnie będzie działać system rozliczeń krajów ze Wschodu (przynajmniej póki co)?

Więcej szczegółów zapewne poznamy podczas szczytu BRICS w Południowej Afryce, który ma się odbyć już w sierpniu. Wspólna waluta bloku ma być jednym z tematów konferencji.

W tym kontekście warto wspomnieć słowa Zoltana Pozsara, który może pochwalić się pracą m.in. dla takich instytucji jak FED, IMF, Credit Suisse czy też Departament Skarbu USA. 

„Jesteśmy świadkami narodzin Bretton Woods III – nowego światowego (pieniężnego) porządku skupionego wokół walut opartych na surowcach na Wschodzie, który prawdopodobnie osłabi system eurodolara, a także przyczyni się do wzrostu inflacji na Zachodzie.”

 

Ważna inwestycja Intela w Polsce
 

Jak donoszą media Intel zainwestuje 4,6 mld USD oraz zatrudni 2 tys. osób w Polsce. Oddział ma zajmować się integracją i testowaniem półprzewodników i ma być zlokalizowany w okolicach Wrocławia.

Jak przekazał Dyrektor Generalny Intela Pat Gelsinger jest to jedna z inwestycji, która pozwoli zbudować bardziej niezależny łańcuch dostaw ze względu na pogarszające się stosunki z Chinami. Intel posiada już jednostkę w Irlandii i ma dalsze plany na budowę kolejnej fabryki w Niemczech w celu stworzenia kompletnej produkcji półprzewodników w Europie.

Start produkcji wstępnie przewidziany jest na 2027 rok jednak nie jest to potwierdzona data.

Z perspektywy geopolitycznej, ta inwestycja ma kolosalne znaczenie. W sytuacji, kiedy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, wielu inwestorów zagranicznych ma wątpliwości czy lokować swój kapitał w Polsce. Tymczasem teraz ze strony Intela (dużej amerykańskiej firmy) poszedł jasny przekaz, że nie mają oni obaw co do inwestycji nad Wisłą. Uważamy, że jest to wyjątkowo dobra informacja dla polskiej gospodarki. Niezależnie od faktu, że część środków na tą inwestycję będzie pochodzić z budżetu państwa, co generalnie jest negatywnym zjawiskiem.

 

Jakie są szanse, że będziesz mieć samochód w 2050 roku?
 

W maju poznaliśmy zawartość nowego raportu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) mówiącego m.in. o pojazdach prywatnych. Autorzy raportu przewidują, że do 2050 roku zdecydowana większość światowej populacji będzie mieszkać w miastach. Czy będzie to dobrowolne czy też zostaniemy do tego zmuszeni ciężko powiedzieć, natomiast wszyscy słyszeliśmy już o pomysłach na 15-sto minutowe miasta czy też o inteligentnych miastach. Wszystko oczywiście w celu ochrony środowiska.

Wróćmy tutaj do wspomnianych pojazdów prywatnych. Okazuje się, że WEF wyszło z apelem do światowych rządów, aby te przyjęły nowe cele związane z ochroną środowiska. Jednym z tych celów jest ograniczenie posiadania prywatnego samochodu, nie ważne czy to spalinowego czy elektrycznego o 75% do 2050 roku.

Czy to żart?

Oczywiście, że nie. Jeśli będziesz mieszkał w mieście, gdzie wszystkie potrzebne serwisy będą zlokalizowane wokół Ciebie w odległości 15 min pieszo, to po co Ci samochód?
 

Źródło: youtube.com
 

Idealnym przykładem może być tutaj Oxford.

Według programu pilotażowego, który ma rozpocząć się w 2024 roku miasto ma zostać podzielone na strefy za pomocą kamer, tzw. filtrów. Na właściciela każdego z pojazdów, który przekroczy dozwoloną liczbę zmian strefy (100 razy na rok) automatycznie zostanie narzucony mandat. Poniższa mapka pokazuje ich rozmieszczenie.
 


Źródło: reddit.com
 

Co w takim razie z ludźmi, którzy codziennie muszą przejechać kilka stref, by dostać się do pracy?

Mają oni używać obwodnic zlokalizowanych wokół miasta co wydłuży ich czas podróży i w efekcie zwiększy emisję CO2. Efekt odwrotny niż cel programu pilotażowego, czyli redukcja emisji CO2.

Podczas okresu publicznych konsultacji programu władze Oxfordu otrzymały 4814 komentarzy z czego 93% było zdecydowanie przeciwnych takiemu rozwiązaniu. Pod koniec lutego 2023 roku odbyły się tam również protesty, które zgromadziły blisko 2000 osób.

 

Czy Agenda 2030 zostanie zrealizowana?
 

W maju swój raport o nazwie „Global Digital Compact” wypuściło również ONZ.

Opracowanie ma na celu zadbać o to, aby Agenda 2030 doszła do skutku w zadanym terminie, czyli do 2030 roku. Jeśli ktoś nie bardzo orientuje się co to Agenda 2030 - to właśnie w niej znajdziemy wszelkie zapowiedzi odnośnie Digital ID, CBDC, kredytu węglowego, 15-minutowych miast itd.

Należy podkreślić, że aby wprowadzić wszelkie metody kontroli czy inwigilacji jak CBDC czy kredyt węglowy potrzebujemy wdrożyć cyfrowy system rozpoznawania człowieka, czyli indywidualną cyfrową tożsamość (Digital ID). ONZ wie, że dobrowolna adopcja takiego rozwiązania przez społeczeństwo jest bardzo słaba (programy pilotażowe wskazywały na poniżej 10%) dlatego rozważają inne sposoby, które wymuszą na ludzi adopcję Digital ID.

Jak ogłosił Antonio Guterres, przewodniczący ONZ można to osiągnąć np. umożliwiając dostęp do służby zdrowia, szkoły czy też kościoła jedynie za pomocą Digital ID. Czy w takim razie już niebawem nasze dzieci będą musiały posiadać „paszport” by iść do szkoły? Niewykluczone.

Kolejnym punktem jest zapobieganie „mowie nienawiści w internecie”. Dla nas jest to oczywisty sygnał do wprowadzenia cenzury. Opisaliśmy już to powyżej w notatce o Facebooku. Innymi słowy, każdy kto będzie posiadał odmienne zdanie od głównego przekazu zostanie ocenzurowany.

Oprócz sektora publicznego, swój wkład będzie również miało WEF, czyli prywatne ramię ONZ. Jego zadaniem będzie wprowadzanie Agendy 2030 za pomocą zmian w poszczególnych korporacjach wymuszonych przez wymogi bzdurnego programu ESG.

Prace nad wszystkimi tymi punktami muszą zostać scyfryzowane tak aby ONZ mogło monitorować postępy poszczególnych krajów, które zostaną przedstawione na „Szczycie przyszłości” we wrześniu 2024 toku.

 

Independent Trader Team