Merrill Lynch zapłaci grosze za lata manipulacji na rynku złota

 

O tym, że ceny metali szlachetnych są zmanipulowane Trader 21 pisał już na początku istnienia bloga w artykule Manipulacja w srebrze - pierwsze odsłony. Wtedy mówiono, że to teoria spiskowa nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Fragment:

Dla przypomnienia „Teoria spiskowa” to pojęcie, które zostało z powodzeniem wykorzystane przez CIA w jednej z najskuteczniejszych kampanii propagandowych wszechczasów. Użyto go by oczernić ludzi kwestionujących oficjalną wersję zabójstwa JFK. W ten sposób od lat 60-tych ubiegłego wieku termin ten jest używany jako znakomity sposób ośmieszania niezależnych poglądów i manipulowania tłumem.

Zwolennikami teorii spiskowych nazywano również tych, którzy uważali, że ceny metali szlachetnych są zmanipulowane przez elity finansowe, które boją się nadmiernej aprecjacji złota i srebra i tym samym upadku dolara.

Czasem jednak prawda wychodzi na jaw, tak było i tym razem. W 2016 roku do zaniżania cen metali szlachetnych przyznał się Deutsche Bank - pojawiły się pierwsze kary finansowe (Deutsche Bank przyznaje się do manipulacji cenami złota i srebra).

Obecnie liczba dochodzeń, spraw sądowych, pozwów zbiorowych i nagłówków finansowych dotyczących manipulacji metalami szlachetnymi jest tak powszechna, że aż trudno jest je śledzić. 

Pod koniec czerwca tego roku CFTC (Commodity Futures and Trading Commission) ogłosiła nałożenie na bank Merrill Lynch kary w wysokości 25 milionów dolarów. Powód? Manipulowanie kontraktami terminowymi na złoto i srebro w latach 2008–2014. Miało to miejsce tysiące razy poprzez „spoofing” (podszywanie się pod innych uczestników rynku) oraz składanie, a następnie anulowanie zleceń przed ich wykonaniem, czyli generowanie fałszywych sygnałów popytu lub podaży.

Dla większości ludzi 25 mln $ jest ogromną sumą pieniędzy, dla banku inwestycyjnego to jedynie „drobne”. Podobnie ma się sprawa z nałożeniem 46 mln $ kary na początku 2018 roku dla banków: UBS, Deutsche Bank i HSBC (30 mln miał zapłacić sam Deutsche Bank; 15 mln – HSBC). Problem w tym, że kary są niewspółmiernie niskie do popełnionego przestępstwa i są wymierzane jedynie na pokaz. W rzeczywistości rynek metali szlachetnych jest zmanipulowany przy pełnej akceptacji establishmentu i jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktokolwiek trafił z tego powodu za kratki.

Coraz częściej pojawia się kwestia interwencji banków centralnych, które prowadzą bezpośrednią sprzedaż złota lub wykorzystują nieprzejrzysty i tajemniczy rynek leasingu złota. Jest to rzadziej omawiana manipulacja, ze względu na tajemnicę wszystkiego, co ma związek z bankami centralnymi, a także niechęć największych mediów finansowych do poruszania tematu.

Motywy takich interwencji obejmują ochronę istniejącego systemu finansowego i dyskredytowanie złota jako barometru realnej inflacji. Oczywiście dziś również można krzyczeć, że to teoria spiskowa, ale coraz więcej wskazuje na to, że manipulacje banków centralnych na złocie to fakt.

 

Przemyt złota przez Afrykę

 

Wg Reutersa miliardy w złocie przemycane są poza granice Afryki przez Zjednoczone Emiraty Arabskie – bramę do rynków w Europie i USA. W 2016 r. Zjednoczone Emiraty Arabskie zaimportowały z Afryki złoto o wartości 15,1 mld USD (446 ton), więcej niż jakiekolwiek inne państwo. W 2006 roku kraj ten importował jedynie 1,3 mld USD w złocie (67 ton). Większość złota opuszcza afrykańskie kraje nielegalnie.

Firmy wydobywcze z Afryki informują, że nie wysyłają kruszcu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, zatem musi on wypływać z innego, nieformalnego źródła.

Metody produkcji złota, znane jako „rzemieślnicze”, nazywane są również wydobyciem na małą skalę. Zapewniają utrzymanie milionom Afrykańczyków. Zazwyczaj metody te są szkodliwe zarówno dla górników jak i dla środowiska. Rządy afrykańskie, Ghany, Tanzani i Zambii, skarżą się, że złoto jest produkowane i przemycane w wyniku działalności przestępczej i że jest to związane z wysokimi kosztami ludzkimi i środowiskowymi. Świat jak zwykle przymyka na to oko.

Materiał video na ten temat znajdziecie Tutaj

 

MFW ponownie obniża perspektywy dla światowej gospodarki

 

Już czwarty raz z rzędu Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) obniża perspektywy rozwoju globalnej gospodarki. Głównym powodem są napięcia w handlu międzynarodowym.

MFW zakłada, że w bieżącym roku globalne PKB wzrośnie o 3,2% wobec 3,6% wzrostu z 2018. Prognoza na rok 2020 zakłada poprawę sytuacji, ale należy pamiętać, że do tego czasu również i ona może ulec zmianie.

Przewiduje się, że Chiny (druga co do wielkości gospodarka na świecie) zanotują najgorszy wynik od 1990 roku – 6,2%. Z drugiej strony, MFW zakłada obniżenie stóp procentowych w USA i tym samym poprawę wzrostu PKB Stanów Zjednoczonych z 2,3% do 2,6%.

Przypomnijmy, że zarówno w 2000 jak i 2008 r. obniżenie stóp procentowych przez FED wiązało się z załamaniem notowań na rynku akcji, a także z recesją gospodarczą. Być może MFW i tym razem jest nastawione zbyt optymistycznie i w kolejnych miesiącach czekają nas dalsze obniżki prognoz.

 

Najdłuższa i najsłabsza ekspansja gospodarcza USA

 

Jeden z najsławniejszych inwestorów na świecie Mohamed El-Erian zauważył, że obecna ekspansja gospodarcza USA jest nie tylko najdłuższą w historii, ale również jedną z najsłabszych.

Obecny wzrost gospodarczy w USA rozpoczął się w 2009 roku, a więc trwa już 10 lat. Stanom Zjednoczonym udało się osiągnąć stopę bezrobocia 3,6% (50-letnie minimum, w dużej mierze za sprawą zmian w metodologii liczenia bezrobocia) i realny wzrost płac na poziomie 1,6% (realny biorąc pod uwagę oficjalny wskaźnik inflacji).

Możemy jednak ocenić te 10 lat bardzo krytycznie. Wzrost został wymuszony poluzowaniem polityki monetarnej na niespotykaną dotąd skalę. Mimo to od 2009 średnio wyniósł on jedynie 2,25% rocznie czyli o ok. 1% mniej niż w przypadku poprzednich ekspansji począwszy od 1980 roku.

Poniższy wykres pokazuje na jakim poziomie były stopy procentowe w USA (niebieski kolor) w przypadku 2 poprzednich cykli, zanim FED zaczął je obniżać. Można to zinterpretować w taki sposób, że kiedyś gospodarka w USA rozwijała się tak dynamicznie, że konieczne było podniesienie stóp do ponad 5% by ją schłodzić. Obecnie rozważa się obniżkę już przy 2,5%. Zadłużone przedsiębiorstwa i obywatele nie wytrzymują nawet tak niewielkich wzrostów kosztu kredytu.

Obecnej hossie towarzyszy niespotykane dotąd rozwarstwienie majątkowe, którego w żaden sposób nie udało się zahamować. Obecnie 1% najbogatszych obywateli USA skupia w swoich rękach ponad 32% majątku. 10% najbogatszych dysponuje niemal 70% majątku. Biedniejsza połowa społeczeństwa nie ma praktycznie niczego.


Odsetek osób posiadających własną nieruchomość mieszkalną po szczycie z 2004 roku nieustannie malał aż do 2016 roku. Dziś pomimo rekordowo niskich stóp procentowych jest nadal poniżej historycznej średniej (65,2%) liczonej od 1960 roku.

Jak widzimy, najdłuższa ekspansja gospodarcza USA w historii jest zarazem jedną z najsłabszych. Dodruk i obniżanie stóp procentowych przełożyło się na wzrosty na rynkach kapitałowych, ale niewiele ponadto. Ponad połowa Amerykanów twierdzi, że nie ma nawet 400$ oszczędności.

 

Spółki uranowe tracą na fali pogłosek

 

W piątek, 12 lipca notowania niektórych spółek uranowych gwałtownie spadły. Powodem były doniesienia z Australii oznajmiające, że Donald Trump odrzucił petycję 232. Przypomnijmy, że dotyczyła ona ograniczenia importu surowca na teren Stanów Zjednoczonych. W konsekwencji akcje producentów z USA spadły o blisko 40% w ciągu jednego dnia, podczas gdy ich kanadyjscy konkurenci zyskali po 5% i więcej. Wszystko oparte było wyłącznie na pogłoskach, a zmienność na rynku była tak duża, że notowania niektórych spółek zawieszono.

W piątek po zamknięciu rynków Biały Dom opublikował memorandum w tej sprawie, a jego kluczowe punkty brzmią następująco:

  • Departament Handlu ocenił, że obecnie USA importuje 93% uranu wykorzystywanego w energetyce w porównaniu z 85,5% w 2009 roku. Wzrost importu mocno ogranicza konkurencyjność spółek krajowych i może zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu USA.
     
  • Trump nie zgodził się z opinią dotyczącą bezpieczeństwa energetycznego lecz uznał, że należy się bliżej przyjrzeć wielkości importu i polityce cenowej zagranicznych dostawców uranu.
     
  • W ciągu 90 dni pracę ma rozpocząć Grupa Robocza ds. Paliw Jądrowych Stanów Zjednoczonych, która zbada zapotrzebowanie USA na uran i możliwe rozwiązania chroniące rodzimych dostawców tego surowca.
     

Krótko mówiąc, Trump dostrzega problem, ale postanawia odłożyć decyzję w czasie do momentu uzyskania większej ilości informacji.

Należy dodać, że pomimo burzy cenowej wywołanej plotką, fundamenty spółek uranowych nie uległy zmianie, a cena surowca wzrosła w tym czasie o kilka procent.

Biorąc pod uwagę zachowanie notowań amerykańskich producentów (potężne spadki), można uznać, że ich obecne ceny zawierają wyłącznie gorsze informacje (brak ograniczenia importu uranu). Chwilowo spółki te są mocno wyprzedane i w kolejnych tygodniach zapewne nieco odbiją – czy to za sprawą wzrostu ceny uranu, czy też potencjalnego wsparcia od rządu, o którym wspomniał Trump.

 

Spada udział węgla w energetyce

 

Spadająca cena gazu ziemnego zrobiła to czego politycy od dłuższego czasu nie mogli dokonać. Zarówno w USA, jak i w Europie przemysł energetyczny przestawia się na wykorzystanie elektrowni gazowych zamykając te wykorzystujące węgiel. Rezygnacja z węgla i spalanie gazu powoduje zmniejszenie emisji CO2 oraz zanieczyszczeń do atmosfery.

W Europie jest to bardzo pożądany efekt. Prawa do emisji dwutlenku węgla są coraz droższe i spalanie taniego gazu jest tym bardziej opłacalne.

Cena gazu zbliża się do dołka z 2012 i 2016 roku…

…jednocześnie prawa do emisji CO2 podrożały niemal 2-krotnie od lipca ubiegłego roku.

Wydobycie węgla przez główne gospodarki UE takie jak: Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy, czy Hiszpania zmniejszyło się o 40% w stosunku do drugiego kwartału ubiegłego roku. W UK w przeciągu dekady udział węgla w produkcji energii spadł z 35% do ledwie zauważalnych 4%. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała całkowite odejście od węgla do 2038 roku, w co jednak nie jesteśmy w stanie uwierzyć.

Odejście od węgla jest oczywiście podyktowane w dużej mierze politycznymi ustaleniami. Nie można jednak zapominać, że węgiel to stosunkowo tanie źródło energii, a zatem w razie pogorszenia sytuacji w poszczególnych państwach (gorsza koniunktura, niższe wpływy do budżetu) możemy zobaczyć powrót do węgla. Ostatecznie kiedy budżet pęka, mało kto przejmuje się kwestiami ochrony środowiska.

 

Chiny omijają sankcje na Iran

 

W geście sprzeciwu wobec Waszyngtonu, chińskie firmy nadal importują ropę z Iranu, ale zamiast zgłaszać wielkość importu, który narusza amerykańskie sankcje, magazynują ropę w portowych zbiornikach. Rozpoczęło się to w maju, kiedy USA nałożyło ponownie sankcje na import węglowodorów z Iranu. Dwa miesiące później ropa dalej wędruje do Chin. Dopóki nie opuści zbiorników jest oficjalnie w tranzycie.

Chiny jako największy konsument ropy naftowej na świecie chętnie kupują ją po obniżonych cenach, nawet jeśli wiąże się to z przetrzymywaniem towaru przez dłuższy czas w terminalach czy na tankowcach. Bloomberg śledził rozbieżność między ilością irańskiej ropy dostarczonej do Chin, a ilością rozliczaną przez chińskie służby celne. Chiny otrzymały około 12 milionów ton irańskiej ropy (od stycznia do maja), na 10 mln ton rozliczono cła. 2 miliony ton „zniknęły”, co oznacza, że są magazynowane.

Waszyngton dotychczas nie skomentował działań Chińczyków. W każdym razie sytuacja pokazuje, że Iran w trudnych chwilach może liczyć na wsparcie ze strony Pekinu. Po raz kolejny okazuje się, że Iran jest dla USA dużo większym wyzwaniem, niż w poprzednich latach np. Irak czy Libia.

 

Iran zalegalizował wydobycie kryptowalut

 

Komisja Gospodarcza Iranu zatwierdziła niedawno „kopanie” kryptowalut jako oficjalną gałąź przemysłu. Oznacza to nie tylko, że wydobycie walut cyfrowych zostało tam zalegalizowane, ale również, że będzie podlegać istotnym regulacjom.

Energia elektryczna w Iranie jest bardzo tania – 1 kilowatogodzina kosztuje obecnie 0,05 USD. Wszystko dzięki dotacjom państwowym. Władze obawiają się, że energochłonna produkcja kryptowalut zaburzy cały system wspierania energetyki.

Financial Tribune donosi, że wydobycie jednego bitcoina zużywa tyle energii ile 24 budynki w Teheranie w ciągu jednego roku (nie podano niestety szczegółów dot. metrażu itd.) W związku z tym zaproponowano by dla górników kryptowalut posługiwać się stawką 0,07 USD/kWh zbliżoną do ceny energii przeznaczonej na eksport. Ponadto na zatwierdzenie przez rząd czeka system licencjonowania importu sprzętu niezbędnego do produkcji krypto.

Do tej pory Iran ze względu na niskie ceny prądu był doskonałym miejscem do kopania kryptowalut. Wygląda na to, że władze postanowiły również na tym skorzystać.

 

Independent Trader Team