Kolejna teoria spiskowa staje się faktem


Jeszcze kilka miesięcy temu teoria, że groźny koronawirus wyszedł wprost z laboratorium w Wuhan, była uważana za „spiskową”. Ktokolwiek ją głosił niemal natychmiast był wyzywany od „szurów” czy „foliarzy” (bardzo popularne ostatnio określenia).

W tamtym okresie Facebook dzielnie bronił nas przed dezinformacją, zwalczając wpisy, które mogłyby sugerować cokolwiek innego niż jedyna słuszna prawda. A była nią historia o tym, że wirus pojawił się na targu żywności w Wuhan, po czym sparaliżował globalną gospodarkę.

Co wiemy dzisiaj? Informacje, które pojawiły się w ostatnich tygodniach wskazują, że kilku naukowców z Wuhan już pod koniec 2019 roku trafiło do szpitala z objawami typowymi dla koronawirusa. Jednocześnie dowiedzieliśmy się też, że w kontekście wirusa w laboratorium prowadzono tzw. Gain of function. Co to takiego? W najprostszych słowach: to proces, w którym tworzy się wirusa dużo groźniejszego niż ten, który mógłby powstać w naturalnych warunkach. I nie jest to jakieś straszenie z naszej strony, to słowa naukowców, możecie o tym przeczytać chociażby tutaj.

Kolejne informacje, które wyszły na światło dzienne, są jeszcze ciekawsze.

W swoim programie w FOX News prowadzący Tucker Carlson wspomniał o mailach Fauciego, które stały się dostępne dla opinii publicznej. Na ich podstawie można stwierdzić, że Fauci obawiał się sytuacji w której stanie się jasne, że koronawirus pochodzi z laboratorium w Wuhan. Skąd ten strach? Wynikał on przede wszystkim z faktu, że Fauci wspierał eksperymenty, które doprowadziły do powstania groźnego wirusa w tym konkretnym laboratorium. Środki z Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, którym kieruje Fauci, trafiały do Instytutu Wirusologii w Wuhan.

Innymi słowy: Anthony Fauci, czyli człowiek, który mówi Amerykanom czy mają nosić maseczki oraz czy mogą wychodzić z domu, okazał się być jednym z fundatorów badań prowadzonych w Wuhan, w efekcie których wyhodowano wirusa, który przyczynił się do milionów zgonów oraz zubożenia miliardów ludzi.

W jednym z maili do Fauciego, naukowiec Christian Anderson, dał do zrozumienia że on i jego współpracownicy widzą, że wirus nie powstał w naturalny sposób. Co było później? W jednej z kolejnych wiadomości poproszono wszystkich wirusologów o pełną dyskrecję aż do czasu ustalenia „dalszych kroków”.

Co na to sam Fauci? Twierdzi, że środki pochodzące z Narodowego Instytutu Zdrowia (w jego skład wchodzi instytut którym kieruje Fauci) zostały przekazane na prowadzenie badań nad możliwością przenoszenia koronawirusa z nietoperzy na ludzi. Kiedy jednak ktoś pyta go o „gain of function”, Fauci twierdzi, że nie przekazywano środków na takie działania, ale jednocześnie „nie może wiedzieć co laboratorium robiło za środki pochodzące z innych źródeł”.

Naiwnych pewnie takie gadanie przekona, ale bardziej świadomi Amerykanie zadają sobie pytanie jak to możliwe, że ten człowiek jeszcze nie siedzi w więzieniu. Ostatecznie ponad rok temu Fauci przekonywał, że wszystko wskazuje na to iż koronawirus pojawił się w całkiem naturalny sposób. Odrzucał teorie niektórych Republikanów twierdzących, że wirus uciekł z laboratorium.

Kolejna ciekawostka - były prezydent Donald Trump zlecił śledztwo dotyczące źródeł pochodzenia wirusa. Nowy prezydent Joe Biden polecił zawiesić dochodzenie. Dopiero kiedy opinia publiczna dowiedziała się więcej o działaniach Fauciego, Biden nakazał wznowienie śledztwa.

Aby uświadomić części Czytelników dlaczego te wszystkie informacje są tak ważne, przełóżmy to na polskie realia. To tak jakby Łukasz Szumowski i Adam Niedzielski dotowali z pieniędzy podatników badania nad wirusem. Następnie wydostałby się on z laboratorium i doprowadził do śmierci wielu Polaków, a także upadku tysięcy firm. To nie wszystko - Szumowski i Niedzielski byliby tak bezczelni, by kłamać w sprawie pochodzenia wirusa, a także dyktować Wam czy możecie wypuścić dzieci na plac zabaw albo pojechać do rodziny na święta.

Zakładamy, że w tym momencie wszyscy już rozumieją co właściwie dzieje się w USA. Póki co ogłupienie sporej części społeczeństwa sprawia, że ludzie nie wychodzą na ulice. W którymś momencie jednak może do tego dojść.

Zostając jeszcze przy źródłach pochodzenia koronawirusa przypomnimy, że w zeszłym roku pisaliśmy o Event 201, gdzie przeprowadzono symulację epidemii, która miała rzekomo zacząć się od przejścia koronawirusa ze świni na człowieka. Ktoś rozsądny mógł wtedy uważać, że organizatorzy (w tym fundacja Gatesów) byli po prostu takimi geniuszami i przewidzieli zagrożenia. Dzisiaj, wiedząc że w Wuhan od lat działano nad groźnym koronawirusem, można mieć coraz więcej wątpliwości czy Event 201 przypadkowo zbiegł się z początkiem pandemii.

Podsumowując, wirus został wyhodowany/stworzony w Chinach m.in. za pieniądze amerykańskich podatników. Chcąc, nie chcąc, Amerykanie zapewnili przy okazji dodatkowe zyski producentom szczepionek, a w 2008 roku dołożyli się do ratowania banków, które następnie zyskały status nietykalnych.

Wielu obywateli USA zadaje sobie pytanie: dlaczego sponsorujemy jakieś laboratorium w Chinach?

Być może z czasem takie osoby dojdą do tych wniosków, co my. Ludzie będący na szczytach władzy w największych państwach tak naprawdę nie mają narodowości. Nie czują więzi ze zwykłymi ludźmi, nie mają żadnej tożsamości. Dla nich liczy się tylko władza i jeśli podejmują jakieś kroki, to nie po to by chronić obywateli, ale po to by jeszcze tę władzę poszerzyć.

 

Google dotowało badania nad koronawirusem


Opisane we wcześniejszym newsie dotacje od Narodowego Instytutu Zdrowia trafiały do Chin z wykorzystaniem pośrednika, a mianowicie organizacji non-profit o nazwie EcoHealth Alliance. Była ona łącznikiem z chińskimi naukowcami, którzy prowadzili badania nad koronawirusem.

Jesteście ciekawi kto jeszcze przelewał kasę na konta tej organizacji? Był to między innymi Google, który swoje środki na badania zaczął wykładać jeszcze w 2010 roku. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj.

Trudno się zatem dziwić, że Google z uporem maniaka marginalizował wszystkie opinie i analizy, które mogłyby sugerować, że wirus wcale nie pojawił się nagle na targu żywności, tylko pochodzi z laboratorium.

Źródło: thenationalpulse.com

Pod koniec podlinkowanego tekstu możemy znaleźć informacje o ciekawym dokumencie z 2018 roku. Sponsorowani przez Google badacze z EcoHealth Alliance stworzyli wówczas opracowanie dotyczące przenoszenia się patogenów ze zwierząt na ludzi, z uwzględnieniem miejsc w których takie sytuacje występują najczęściej. Wspomniano tam o targach żywności, gdzie można kupić dzikie zwierzęta.

Z dzisiejszej perspektywy ten dokument wygląda jak idealna podkładka pod budowanie narracji o tym, że wirus pochodzi właśnie z targu żywności w Wuhan. I na tej bajce opierały się przekazy światowych mediów przez ponad rok od rozpoczęcia pandemii.

 

FED chce ograniczyć swoją aktywność


W swoich ostatnich komunikatach szef FED-u Jerome Powell wspomniał o możliwości podniesienia stóp procentowych w USA. Z drugiej strony podwyżki miałyby mieć miejsce dopiero w 2023 roku, co jest bardzo odległym terminem. Do tego czasu możemy mieć do czynienia z co najmniej dwoma scenariuszami, które sprawią, że FED zmieni swoje plany.

Pierwszy scenariusz zakłada dalszy wzrost inflacji do 7-10%. W takim przypadku FED będzie zmuszony podnieść stopy procentowe już w 2022 roku.

Drugi scenariusz zakłada pogorszenie się koniunktury gospodarczej i spadek inflacji. Wówczas FED najprawdopodobniej wycofa się z planu podnoszenia stóp procentowych.

O ile dyskusje o stopach procentowych zdominowały nagłówki w mediach, o tyle inwestorów powinna obchodzić jeszcze jedna kwestia o której FED zaczyna nieśmiało wspominać. Chodzi o ograniczenie skupu aktywów, czyli tzw QE. Jak wiadomo, skupowanie aktywów przez FED to po prostu pompowanie dodatkowego kapitału na rynki finansowe, co prowadzi do wzrostu cen obligacji oraz akcji. W ostatnich miesiącach Rezerwa Federalna nabywała aktywa za 120 mld dolarów miesięcznie. Teraz zaczyna się mówić o tym, że dodruk miałby wyhamować. Ta dyskusja z czasem powinna przełożyć się na konkretne komunikaty w sprawie ograniczenia dodruku.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz według CNBC wygląda tak:

Czerwiec/Lipiec - FED dyskutuje o ograniczeniu skupu aktywów,

Wrzesień/Październik - FED informuje o planie ograniczenia skupu aktywów,

Początek 2022 roku - FED ogranicza skupowanie aktywów, do tego czasu wpompuje w rynek dalsze 720 mld USD

Taki scenariusz oznacza, że rynek akcji będzie zachowywał się w 2022 roku nieco słabiej, chyba że inne banki centralne nasilą dodruk.

 

Ekstremalne susze w USA


Na zachodzie Stanów Zjednoczonych utrzymują się bardzo wysokie temperatury, co sprawia, że stan suszy obejmuje kolejne tereny. Sytuacja wygląda bardzo poważnie chociażby w Kalifornii i Południowej Dakocie. Oba te stany, po dwóch bardzo suchych latach, zaczynają coraz dotkliwiej odczuwać skutki wysokich temperatur.

W 2020 roku w Kalifornii spłonęło 4 mln akrów, czyli 4% powierzchni tego stanu (dwa razy więcej niż podczas rekordowego roku 2018). Jednocześnie nic nie wskazuje na to, by 2021 rok miał być łagodniejszy. Prognozy nie wyglądają optymistycznie.

Problem nie dotyczy jednak wyłącznie Kalifornii oraz Południowej Dakoty. Zmagają się z nim także niektóre części Iowa, Illinois, Nebraski, Indiany, Minnesoty i Michigan. Susza doskwiera też w kilku stanach z południowego-wschodu. Na mapie wygląda to następująco:

Źródło: zerohedge.com

Od razu dla porównania załączamy mapę, która pokazuje jakie surowce rolne produkuje się w danym regionie w największych ilościach.

Źródło: howmuch.net

Utrzymujące się susze na pewno odbiją się na cenach wybranych surowców. Można też zakładać, że o ile sytuacja się nie zmieni, rząd federalny będzie zmuszony udzielić zachodnim stanom sporego wsparcia finansowego. Skala problemu jest ogromna, ostatecznie w stanie suszy znajduje się aż 90% zachodniego wybrzeża USA.

 

Koronawirus w UK: Wyższa śmiertelność wśród zaszczepionych


Wśród dużych krajów europejskich Wielka Brytania jest liderem jeśli chodzi o odsetek obywateli zaszczepionych na covid. Mimo to koronawirus nie przestaje królować w tamtejszych mediach. Tym razem zainteresowanie przyciąga tzw. „indyjska mutacja”, inaczej określana jako „wariant Delta”.

W tym roku w brytyjskich szpitalach pojawiło się ok. 70 tys. osób, które zaraziły się tą odmianą koronawirusa. Ostatnio w sieci pojawiły się wyniki badań dotyczących większości zakażonych (w tabeli ujęto ok. 60 tys.).

Jak widać, tabela informuje o ponad 35 tysiącach osób niezaszczepionych, które chorowały z powodu wirusa. Zmarły 34 osoby, co daje śmiertelność na poziomie niecałych 0,1%.

Jest też informacja o 17 tysiącach zaszczepionych, wśród których śmiertelność była ponad dwukrotnie wyższa i wyniosła 0,21%.

Uwagę zwraca fakt, że w ostatniej kolumnie zostały ujęte osoby w pełni zaszczepione (ponad dwa tygodnie od przyjęcia drugiej dawki). W ich przypadku śmiertelność wyniosła 0,63%.

Oczywiście zupełnie osobna kwestia dotyczy tego ilu zaszczepionych i niezaszczepionych w ogóle nie odczuło wirusa. Tak czy inaczej proporcje o których wspominamy wyżej dają do myślenia.

Kiedy powyższa tabela pojawiła się na Twitterze, odniósł się do niej rządowy profil zachęcający do szczepień.

Źródło: twitter.com

Zdaje się, że doszliśmy do granic absurdu. Polskie władze wprowadzają zmiany zgodnie z którymi każdy niezaszczepiony Polak wracający spoza UE musi przejść kwarantanne. Zaszczepieni takiego obowiązku nie mają. I to pomimo, że zarówno zaszczepieni jak i niezaszczepieni przenoszą wirusa.

Jednocześnie rządowy profil potwierdza, że w tym konkretnym przypadku śmiertelność jest wyższa u zaszczepionych niż u niezaszczepionych.

 

Independent Trader Team