Na początku kwietnia brytyjska policja dokonała aresztowania Juliana Assange’a, współtwórcy portalu Wikileaks. Przez ostatnie 7 lat Assange przebywał w brytyjskiej ambasadzie Ekwadoru, jednak rząd tego kraju odmówił mu dalszej pomocy. Teraz australijski dziennikarz zostanie prawdopodobnie przetransportowany do Stanów Zjednoczonych, które od dawna domagały się jego ekstradycji.

Temat jest bardzo ważny, więc dla porządku przypomnijmy co to takiego WikiLeaks. Mowa o witrynie umożliwiającej anonimowe publikowanie dokumentów dot. działań rządów i korporacji. Strona Wikileaks często bywa wykorzystywana przez osoby, które chcą ujawnić niezgodne z prawem działania (zwłaszcza ze strony polityków).

Już na pierwszy rzut oka widać, że dla ludzi ceniących sobie wolność, WikiLeaks jest bezcennym źródłem informacji. Co innego w przypadku rządzących – dla nich jest to zagrożenie, które może pomóc zdemaskować ich kłamstwa i przestępstwa.

O WikiLeaks zrobiło się głośno w 2010 roku, kiedy to na portalu umieszczono setki tysięcy dokumentów związanych z wojną w Iraku i Afganistanie. Assange, jako współautor WikiLeaks, naraził się w ten sposób wielu ludziom w Waszyngtonie. Jednocześnie założyciela WikiLeaks zaczęto oskarżać o gwałt. W 2012 roku Assange nie stawił się w szwedzkim sądzie, więc brytyjska policja podjęła próbę jego aresztowania, ale dziennikarz ukrył się w ambasadzie Ekwadoru.


MFW jako tajna broń USA


Proces Assange’a w Szwecji to oczywiście bajka dla mas. Nikt nie ma takiego parcia na osądzenie założyciela WikiLeaks, jak ludzie siedzący w Waszyngtonie. Dlatego też odkąd tylko Assange ukrywał się w ambasadzie Ekwadoru, Stany Zjednoczone starały się go dorwać. I w końcu się udało. Co sprawiło, że rząd Ekwadoru zmienił zdanie?

Żadnych dowodów w tej sprawie nie mamy. Możemy tylko zwrócić Waszą uwagę na fakt, iż od początku kadencji obecnego prezydenta Moreno, Ekwador zmienił swoją narrację w kontekście ochrony Assange’a. Z kolei w marcu br. Międzynarodowy Fundusz Walutowy zadecydował o przyznaniu Ekwadorowi pożyczki w wysokości 4,2 mld dolarów. Wcześniej Ekwador przez 10 lat trzymał się z dala od MFW.

Kiedy połączymy to w całość, nie dziwi fakt, że poprzedni prezydent Rafael Correa oskarżył Moreno o korupcję. Z kolei zwolennicy byłego prezydenta wyszli na ulicę, aby zaprotestować przeciwko działaniom obecnej władzy.

Jak na ironię, 11 lat temu właśnie WikiLeaks opublikowało dokument pokazujący w jaki sposób Stany Zjednoczone wykorzystują m.in. MFW do prowadzenia wojen i osiągania własnych celów. Pod nr 2-45 możemy przeczytać m.in. o budowaniu sojuszy w oparciu o odpowiednie finansowe zachęty (czytaj: pożyczki od których potem trudno się uwolnić).

Jak widać, Stany Zjednoczone korzystają ze stworzonego przez siebie w 1944 roku systemu z Bretton Woods.

 

Aresztowanie Assange’a i pranie mózgów


Teraz wróćmy do wydarzeń kwietniowych. Aresztowanie założyciela WikiLeaks przedstawiono tak, jakby chodziło o najgroźniejszego terrorystę świata. Chwilę później mainstreamowe media z całego świata zaczęły pokazywać np. że Assange nie utrzymywał porządku w swoim mieszkaniu. Typowe bzdury, papka dla mas.

Tymczasem aby spojrzeć na sytuację obiektywnie, trzeba znać fakty. A te dobitnie przedstawił amerykański dziennikarz Tucker Carlson. Zgodnie z jego słowami, największym przewinieniem Juliana Assange’a jest fakt, że obnażył on zakłamanie większości osób w Waszyngtonie.

Assange nigdy nie ukradł dokumentów rządu USA.

Nie zhackował serwerów Partii Demokratycznej.

Nie włamał się na maila Johna Podesty, który był szefem kampanii Hillary Clinton (WikiLeaks dobitnie pokazało skalę jej zakłamania).

Nie ma też dowodów na to, że Assange pracuje lub kiedykolwiek pracował dla rosyjskiego rządu (a mimo to został nazwany rosyjskim agentem).

Jeśli ktoś chciałby upierać się, że Assange uderzył w bezpieczeństwo USA, to przypomnijmy, iż dokumenty dot. armii USA upublicznił Bradley Manning (dziś Chelsea Manning), żołnierz amerykańskiej armii. Został za to skazany na 35 lat więzienia. Wcześniej torturowano go do tego stopnia (m.in. trzymanie w wąskiej celi, puszczanie głośno heavy metalowej muzyki), że zdecydował się zmienić płeć.

W 2014 roku prezydent Barrack Obama złagodził wyrok z 35 na 7 lat od dnia aresztowania, dzięki czemu Manning wyszedł w 2017 roku na wolność.

Ktokolwiek troszczy się o bezpieczeństwo USA, powinien być wściekły na Obamę. Tymczasem takich osób nie widać. Dla odmiany, ludziom wmawia się, że problemem jest Assange.

Patrząc na sprawę racjonalnie można powiedzieć, że Assange:

- ujawnił społeczeństwu co takiego robi rząd wybrany przez obywateli i wydający pieniądze obywateli,

- pokazał ustawianie prawyborów w Partii Demokratycznej, kiedy to faworyzowano Hillary Clinton,

- udowodnił zakłamanie polityków, ale również dziennikarzy,

- pokazał porażające zbrodnie dokonywane przez USA podczas wojen w Iraku i Afganistanie.

 

Zachowanie „dziennikarzy”


Po aresztowaniu Assange’a nie musieliśmy długo czekać, aż dziennikarze mainstreamowych mediów odstawią teatr opłacony przez ich sponsorów. Momentalnie zaczęły pojawiać się wpisy zgodnie z którymi Assange nie może być nazywany dziennikarzem.

Jaka jest definicja dziennikarstwa? Poznaliśmy jedną kilka dni temu, naszym zdaniem jest niezła.

„Dziennikarstwo to publikowanie tego, czego ktoś inny nie chce opublikować. Cała reszta to public relations.”

To teraz spójrzcie na tą hołotę (znajomość angielskiego nie jest potrzebna).

To jest dziennikarstwo czy public relations?

Skoro już ustaliliśmy, że Assange to dziennikarz, a w TV widzimy głównie ludzi od PRu, zobaczmy o co właściwie Departament Sprawiedliwości może oskarżać założyciela WikiLeaks.

I tutaj okazuje się, że wina Assange’a polega na tym, iż dążył do tego by Manning przekazał więcej danych.

Czyż nie tym właśnie zajmują się dziennikarze? Dążą do tego by ich źródło zapewniło jak najwięcej informacji, jednocześnie zapewniając mu pełną anonimowość. Tak, to część dziennikarstwa.

 

Co dalej z Assangem?


Prezydent Donald Trump zapytany o sprawę, odpowiedział, że „nigdy nie słyszał o WikiLeaks”. To oczywiście kłamstwo, ponieważ nawet niektóre wpisy Trumpa na Twitterze opierały się na informacjach z WikiLeaks.

Pytanie brzmi: jak naprawdę wygląda strategia Trumpa względem sprawy Assange’a? Widzimy dwa rozwiązania. Pierwsze: żadnej strategii nie ma. W takim przypadku wszystko dzieje się niejako poza wpływami Trumpa i jest elementem zemsty konkretnych kręgów w Waszyngtonie wobec założyciela WikiLeaks. Urządzony zostanie pokazowy proces, a wyrok wystraszy wszystkich, którzy kiedykolwiek chcieliby naśladować Assange’a. Jeśli do tego dojdzie, będzie to jeden z najgorszych dni prezydentury Donalda Trumpa i odbierze mu mnóstwo zwolenników.

Drugie rozwiązanie: Trump wykorzysta dodatkowe informacje posiadane przez Assange, by zdyskredytować Partię Demokratyczną w roku wyborczym. Dojdzie do procesu w którym kara okaże się być symboliczna (bądź też będzie surowa, ale szybko zostanie złagodzona). Jednocześnie Trump zyska sprzymierzeńca, który ma po swojej stronie miliony sympatyków na całym świecie. Prezydent USA zapewni sobie renomę obrońcy wolności słowa. Uwierzcie, że w niektórych rejonach Stanów Zjednoczonych takie coś znaczy bardzo wiele.

Naszym zdaniem drugi scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

 

Podsumowanie


1. Julian Assange nie jest kryminalistą, ale bohaterem. Skazanie go na dożywotnie więzienie będzie oznaczało, że wolne dziennikarstwo w USA nie istnieje.

2. Sprawa z ambasadą Ekwadoru pokazuje nam w jaki sposób Stany Zjednoczone wciąż korzystają ze stworzonej przez siebie infrastruktury (Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy) do osiągania własnych celów.

3. Nie można wykluczyć, że Donald Trump rozegra wszystko w taki sposób, aby uratować Assange’a. Założyciel WikiLeaks dysponuje ogromną wiedzą np. na temat przekrętów do których dochodziło podczas prawyborów w Partii Demokratycznej w 2016 roku. Mamy na myśli również dokumenty, które do tej pory nie zostały opublikowane. Trump może wykorzystać je do własnych celów.

4. Mainstreamowi dziennikarze przykładają rękę do wyroku dla Assange’a. W ten sposób chronią mafię rządzącą USA.

5. W porównaniu do mainstreamowych mediów, WikiLeaks nigdy nie wypuściło fake newsa.

6. Nie można stwierdzić, że informacje przedstawione przez WikiLeaks doprowadziły do czyjejś śmierci. Za to współpraca rządu USA z kompleksem militarno-wojskowym (opisana na WikiLeaks) doprowadziła do śmierci wielu bezbronnych osób.

7. Popularnym sposobem zdyskredytowania kogokolwiek jest oskarżanie o kontakty z Rosją. Zauważcie, że stało się tak zarówno w przypadku Donalda Trumpa, jak i Juliana Assange’a. W obu przypadkach nie znaleziono ani jednego dowodu, a jednak odpowiednio prowadzone pranie mózgów sprawia, że społeczeństwo daje się nabierać. Dlatego tak często podkreślamy rolę jaką odgrywają w tym wszystkim dziennikarze.  

 

„Jeśli Julian Assange będzie w więzieniu, my wszyscy będziemy w więzieniu. Jeśli rząd ma możliwość by decydować co widzimy i czego nie widzimy, nie można mówić o wolnym społeczeństwie.” – Ron Paul, członek Kongresu USA przez 8 kadencji


Zespół Independent Trader