Powiedzenie „Sell in May and go away” zaczyna zyskiwać na znaczeniu w obliczu tego, co ostatnio dzieje się na rynkach finansowych. Mimo iż wszędzie słyszymy o kolejnych rekordach na rynkach akcji, to sytuacja zaczyna robić się naprawdę nerwowa.
Z giełdy w Stanach Zjednoczonych, czyli na największym globalnym rynku inwestorzy wyprzedawali akcje przez 11 z 12 ostatnich tygodni. Generalnie z rynku uciekło już ponad 90 mld USD. Napływ / ucieczkę kapitału odzwierciedla niebieska linia na poniższym wykresie. Linia czerwona obrazuje zmiany indeksu S&P 500.
Najciekawszy jest fakt, że przez lata linie te prawie zawsze poruszały się w tym samym kierunku, co było naturalne. Kapitał płynął na rynki akcji. Mieliśmy więcej chętnych na zakup akcji niż na ich sprzedaż, w efekcie czego ceny rosły. Od początku roku kapitał jednak uciekał w dość szybkim tempie a mimo to ceny akcji dalej rosły.
Wytłumaczenia tego zjawiska należy szukać w działaniach samych korporacji notowanych na NYSE. Od początku roku drastycznie wzrósł skup akcji własnych. Korporacje mimo bardzo wysokich wycen akcji zaciągają kredyty, po czym skupują z rynku własne akcje aby je następnie umorzyć.
Sprawa jest na tyle niepokojąca, że zadłużenie korporacji jest na ekstremalnie wysokim poziomie. Pojawiły się już także pierwsze efekty nadmiernego zadłużenia w postaci kilku bankructw.
Nadmierne zadłużenie nie jest wyłącznie problemem samych korporacji, ale i inwestorów, którzy bezmyślnie biorą kredyty aby za pożyczone pieniądze kupić akcje licząc na dalszy wzrost ich ceny. Historia pokazuje, że im wyższy mamy poziom Margin Debt (dług zaciągnięty na zakup akcji), tym bliżej jesteśmy końca hossy.
źródło: advisorperspectives.com
Jak widzicie powyżej (linia czerwona) poziom długu zaciągniętego na zakup akcji przekroczył już solidnie poziomy ze szczytów hossy z lat 2000 oraz 2008.
Poniżej dołączam jeszcze kolejny wykres obrazujący poziom długu w relacji do PKB, gdyż samo porównywanie długu w USD w dłuższych odstępach czasowych wypaczone może zostać przez inflację. Margin Debt w relacji do PKB przekroczył już szczyt z 2008 roku oraz jest bardzo blisko poziomów sprzed pęknięcia bańki z 2000 roku.
źródło: inflation.us
Jest czymś zupełnie normalnym, iż co jakiś czas mamy hossę czy bessę. Tym razem jednak skala problemów wynikająca z załamania się rynku akcji zapewne będzie większa niż w przeszłości. Poza ekstremalnie przeszacowanym rynkiem akcji mamy dużo większy problem na rynku długu.
Myślę, że można uczciwie powiedzieć, iż rynek obligacji przypomina bańkę wszechczasów, która mimo ogromnej skali interwencji banków centralnych zaczyna pękać.
Tylko na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy rentowność 10-letnich obligacji USA wzrosła o 40 % z 1,66 % do 2,2% obecnie. W Europie gwałtownie tracą na wartości obligacje włoskie, niemieckie, hiszpańskie czy portugalskie. Dzieje się tak mimo interwencji Europejskiego Banku Centralnego. Kwota 60 mld EUR, którą co miesiąc bank pompuje w rynek nie jest w stanie powstrzymać skali wyprzedaży.
Skala zadłużenia jest już tak ogromna, że możliwości jakimi dysponują banki centralne powoli stają się niewystarczające. Dług jest zwyczajnie zbyt duży by udawało się nim skutecznie zarządzać. Dla przykładu w 1981 roku cały rynek długu w USA (rządowy, lokalny oraz korporacyjny) odpowiadał za 66% PKB. Dziś jest to 417%. Ponad pięciokrotny przyrost!!! W Europie jest zresztą podobnie.
W ostatnim przemówieniu Bill Gross, tzw. król obligacji, założyciel i wieloletni dyrektor generalny PIMCO stwierdził, iż „Obligacje niemieckie są życiową okazją do shortowania”. W podobnym tonie wypowiada się zresztą Warren Buffet.
Na rynku obecnie panuje minimalna płynność, która zaognia problemy. Wielu zarządzających w funduszach inwestycyjnych zdało sobie sprawę, że czas kiedy obligacje mogły drożeć (rentowność spadała) się skończył i należy pozbyć się długu, który jest niespłacalny a straty wynikające z odpisów będą kolosalne.
Jak mogą reagować banki centralne?
Przez ostatnie lata banki centralne aby podtrzymać bańkę na rynku długu skupowały ochoczo obligacje rządowe kreując tym samym dodatkowy popyt. Rentowność obligacji spadała ceny zaś rosły. Inwestorzy na całym świecie widząc sprzymierzeńców w bankach centralnych rzucili się do zakupów.
Długoterminowy dług rządowy kupowano nie po to by zainkasować 2 - 3% odsetek, lecz wyłącznie aby odsprzedać go po wyższych cenach gdy tylko rentowność spadnie jeszcze bardziej. Trzy miesiące temu, gdy część obligacji zaczęła oferować negatywną rentowność co było gwarantem straty, część funduszy zdecydowała, że trzymanie obligacji nie ma sensu. Lepiej jest pozbyć się długu, który nie wiadomo czy będzie kiedykolwiek spłacony i zamienić go na bezpieczniejszą gotówkę. Tego centralni planiści chyba nie przewidzieli.
W efekcie doszliśmy do sytuacji, w której coraz większa część inwestorów zdaje sobie sprawę, iż 35-letni cykl hossy na rynku obligacji dobiegł końca i należy się po cichu ewakuować. Problem jest jednak taki, że skala długu jest przytłaczająca, a kupujących jest jak na lekarstwo.
Aby ratować sytuację banki centralne na całym świecie zaczną zapewne robić to, co umieją najlepiej, czyli dewaluować walutę. Dodruk oficjalny czy zakulisowy nabierze tempa. Ostatecznie należy zrobić wszystko by zapobiec załamaniu się systemu.
Prawdopodobnie skończy się to tak, jak kończyło wielokrotnie. Banki centralne utrzymają stopy procentowe na minimalnych ale dodatnich poziomach. Dodruk nie powstrzyma skali wyprzedaży długu, w efekcie czego samoczynnie wzrośnie rentowność obligacji. Ogromna część dochodów podatkowych będzie przeznaczana na spłatę zadłużenia, co zmusi z kolei banki centralne do szybszej monetyzacji długu (dodrukowujemy walutę aby spłacić dług). Realna inflacja wzrośnie powyżej 10%, przy czym rząd nadal nie będzie jej dostrzegał. Ostatecznie coraz większa część społeczeństwa zacznie tracić wiarę w walutę szukając ochrony w dobrach materialnych, co tylko przyspieszy ucieczkę od waluty, po czym przejdziemy do nowego systemu.
Turbulencje rynkowe wynikające z drastycznej utraty wartości obligacji stanowiących trzon piramidy derywatów mogą być ogromne. Dzisiejszy system finansowy jest systemem naczyń połączonych. Problemy jednej instytucji w ciągu kilku dni mogą rozlać się na kolejne firmy w kilku krajach, a procedury Bail-in wprowadzone po kryzysie cypryjskim mogą stać się standardem.
Generalnie ekspozycje na rynek akcji ograniczyłbym do minimum. Od długu rządowego trzymałbym się z daleka. Jaki sens jest trzymać akcje licząc na 3% dywidendę, jeżeli w ciągu roku ich cena może obniżyć się o 30-40 %. Sensu siedzenia w długu rządowym płacącym obecnie pomiędzy 0,6-3% nie widzę wcale. Cóż, generalnie czekają nas ciekawe miesiące.
Trader21
Barellini
to co szorcimy Nikkei ? :) Na wykresie takie rogi, że aż prosi się o ochłodzenie
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Barellini
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"to co szorcimy Nikkei ?"
Jak tąpnie, to druga strona zakładu który masz zamiar zawrzeć prędzej ogłosi niewypłacalność niż wypłaci Ci twoją wygraną. Po to właśnie wymyślono spółki akcyjne oraz z o.o. Majątek właściciela jest w nich prawnie odseparowany od majątku firmy która do niego należy. Długi firmy nie są długami ich właścicieli.
Po drugie: jak walnie to giełdy pozostaną zamknięte, banki zresztą również. W jaki sposób zatem odkupisz opcje na indeksy, od kogo ? Masz wystarczająco duży obrót, żeby móc bezpośrednio zawierać transakcje OTC ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
davkurek
Tylko jak to zrobić?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Kolega to shortował Sp500 od 1500 punktów bo miało lecieć :) Dawno zbankrutował. Nie ma co uprzedzać faktów. Prędzej czy później krach nastąpi. Jednak będzie on bardzo gwałtowny a HFT potrafi też ładnie wycinać zbędne shorty z rynku. Ogólnie bardzo ryzykowne. Łatwiej się mówi jak robi...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
"We need to establish our gold bank as soon as possible, and enable it to break the barrier between the commodity and monetary world."
https://www.bullionstar.com/blogs/koos-jansen/xinhua-china-sets-up-gold-fund-for-central-banks/
Chińczycy (ciekawe tylko która frakcja i czy to ta decyzyjna?) myślą na poważnie o połączeniu złota z pieniądzem. Wiele było na ten temat spekulacji. Poważne argumenty padały przeciwko tej inicjatywie. Wygląda jednak na to, że władza widzi iż na rabowaniu ludzi papierem z dołka nie wyjdą.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Barellini
czyli złoto jedzie 200% w góre:)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Kiedyś zapewne to nastąpi. Na chwilę obecną Chiny nie mają w tym żadnego interesu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
batavus23
Próbując odgadnąć date prawdziwego KRACHu przez wielkie K, ktory bedzie koncem wszystkiego ja bym strzelał w latach 2025-28. Czemu? Analogia do 2 Wojny światowej. Co nie znaczy, ze bedzie wojna. Bo kogo na nia bedzie stac? Raczej w mielu miejscach zapanuje madmaxowy czy "sedzia-dredd"owy:) chaos.
http://systemwkryzysie.blox.pl
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Rozleci się i co ? Będzie jeszcze gorzej niż jest teraz. Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę ,że konsekwencje wielkiego krachu mogą być odczuwalne przez dekady ? Jeszcze świat się nie pozbierał po Lehmanie a tutaj już kolejny krach. Ludzie czekają na niego z utęsknieniem ,żeby mogli sprzedać kilka uncji złota czy srebra z 30 % przebitką a potem co ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Zarowno USA jaki i przedstawiciel Niemiec Weidmann, sa przeciwko przyjeciu Yuana do koszyka walut.
Yuan w koszyku to to samo co nadanie mu charakteru waluty rezerwojej.
W pazdzierniku odbedzie sie meeting IMF. Chinczycy domagaja sie przy tej okazji przyjacia ich waluty do koszyka SDR.
Wiedzieliscie o tym, ze rozpoczecie dzialalnosci AIIB w pazdzierniku jest uzaleznione od decyzji IMF o wlaczeniu Yuana do koszyka?
http://www.jilnik.com/2015/05/iwf-china-und-usa-feilschen-ums-geld/
Jim Wiliie o SDR, o Jimi Richards i o UST
http://www.gramsgold.com/news/jim-willie-there-are-plans-on-the-books-for-the-replacement-of-the-dollar
W skrocie:
UST sa coraz bardziej odrzucane
SDR to jedna wielka lipa
IMF jest bez kasy
Chinczycy wchodza w IMF z dwoch powodow:
-zeby miec kontrole
-zeby latwiej go mod zniszczyc
Wlasciwy zamiar Chinczykow wejscia Yuana w koszyk SDR to droga do stworzenia miedzynarodowego popytu na chinski dlug, oraz poszerzenie w swiecie ilosci transakcji handlowych nominowynych w chinskej walucie.
Ogolnie interesujacy artykol.
Reasumoujac tresc powyzszych linkow i dodajac do tego zapowiedz Armstronga o pazdzierniku jako miesiacu krachu na rynku obligow, to koncowka tego roku moze byc rzeczywiscie przelomowa.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
Ma ktoś jakąś koncepcję?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Warto uzyc translatora.
http://www.goldseitenblog.com/jan_kneist/index.php/2015/05/23/finanz-chaos-das-hammerharte-armstrong-s
Art zawiera rowniez propzycje strategiczne pod zblizajacy sie scenariusz.
Jako ciekawostke podam haslo DJ 40 000 punktow
Zloto do pazdziernika ponizjej 1000 $
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Pieniądze uciekają w kierunku dolara . Częściowo też w złoto.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
batavus23
czarny scenariusz jest taki, że wielu ludzi zyski z tego złota i srebra, które podskoczy w cenie do góry (o ile obedzie sie bez konfiskat) bez wahania bedzie chciala wtedy zamienic na rzeczywistość w 2015 roku. Mała refleksja:
(1 WŚ, wielka depresja, 2 WŚ) vs (krach 2008r. + mega bańka na dlugu i drukowanie + 7,5mld ludzi plus to że zmierzamy w epoke ograniczonych zasobow)
Jak poszuka się ukrytych analogii odnosnie funkcjonowania spoleczenstwa i ludzkich zachowań miedzy tymi okresami, to naprawde czlowiekowi trzeźwo myślacemu trudno uniknac czarwidztwa.
Sedzia dredd + madmax + fallout+ C&C:tiberium wars. Tak bedzie funkcjowac ludzkośc w przyszlosci w wielu czesciach naszej planety:). Nie twierdze ze wszedzie. W europie jakos damy rade, mam nadzieje. Ale to tylko moje zdanie....
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Tylko czy wielkim wygranym nie będzie znowu dolar ? Tak jak obserwuje wykres złota i formację trójkąta to większe szanse ma wyjście dołem jak górą. Może scenariusz płynność za wszelką cenę ?
Czego by tutaj wiele nie mówić złoto ma szansę odwiedzić rejony 800$ za uncję. To będzie dobry moment do zakupu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
batavus23
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
p1974
Kartel ma takie pomysły o jakich nam się nie śniło.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
batavus23
Dojdzie do sytuacji podbramkowej zagrazajacej istniejacemu porzadkowi ( analogia chf: referendum w sprawie rezerw złota). Atak zostanie odparty (referendum odrzucone). wszyscy uwierzą, ze system uratowano. Zacznie się swietowanie i uruchomienie kasyna na nowo ( fundusze i ludzie zaczeli grac na oslabienie CHF). Potem przyjdzie KRACH, którego nikt sie nie spodziewał i który wielu ograbi (zerwanie pegu na CHF).:):) Scenariusz juz znamy.:) Pytanie tylko kiedy to sie stanie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
"Ale w dluższym USA czeka Bankructwo"
Prędzej reszta świata zbankrutuje jak USA ze swoją armią. O nadchodzącym bankructwie USA czytałem w książkach przed 2000 rokiem :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
batavus23
USA słabnie. DOWODY:
1) Naloty i wysługiwanie sie innymi panstwami arabskimi w walce z ISIS. Jakby mieli kase to by juz dawno przeprowadzili ladowa inwazje.
2) Zimna wojna 2 vs Rosja. To akt desperacji. Dług, ISIS, Chiny- to ich główne problemy. Wiec po co im jeszcze Putin? Nawet upadajacemu ZSRR nie probowano odebrac jedynej kolonii ukrainy. Z petrodolarem musi byc bardzo źle, skoro prowadza wojne finansowa z putinem i przyspieszyli pekniecie banki na ropie.
3) Obama i zamieszki na tle rasowym. Nie sadzicie ze obama to koziol ofiarny na ktorego elita przerzuca wine za kryzys. To nie przypadek ze jest czarny. Zrobiono to po to zeby zdezorientowac mniejszosci rasowe. w mysl zasady" Murzyn wami rzadzi a jest gorzej niz za bialych prezydentow".
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Sol
"Naloty i wysługiwanie sie innymi panstwami arabskimi w walce z ISIS. Jakby mieli kase to by juz dawno przeprowadzili ladowa inwazje."
Inwazja i pełna kontrola obszaru już była. Przypominam, że w latach 90 Amerykanie za pomocą sankcji (nawet na żywność i leki) wymordowali kilkaset tysięcy Irakijczyków. W 2003 roku Amerykanie podbili Irak, rozbili jego armię, zlikwidowali lokalną policję... i przez pierwsze pół roku nie robili nic poza podsycaniem anarchii. Nie wprowadzili żadnych służb porządkowych, choć Iraccy oficerowie deklarowali wolę współpracy. Dalsze lata to konsekwentne szczucie jednych tubylców na drugich i niszczenie WSZELKICH struktur społecznych. Ambasadorem USA w Iraku został facet organizujący szwadrony śmierci w Hondurasie. Po 10 latach okupacji Irak - dawniej lokalne mocarstwo - stał się TRUPEM.
Myślisz, że to przypadek? Że przypadkiem al kaida z Libii pomagała obalić Kadafiego i w naszej TV nazywano ją "opozycją demokratyczną"? Wiesz, że lotnictwo USA notorycznie "omyłkowo" bombarduje Kurdów i "omyłkowo" zrzuca broń bojownikom ISIS? W Syrii USA robią to zupełnie jawnie. Po prostu USmany są tak bezczelne, że nazywają to pomocą dla "umiarkowanej opozycji".
http://allnewspipeline.com/images/ISISSYRIAREBELS.gif
http://3.bp.blogspot.com/-QnW-pwPeTEw/VFAuGjOPxrI/AAAAAAAAPWM/tO2mw7VSMTo/s1600/Screen%2BShot%2B2014-10-29%2Bat%2B8.59.47%2BAM.png
Ja po prostu nie mogę zrozumieć jak ludzie łykają bajeczki o ISIS. Skąd ten ISIS wychodzi. Spod ziemi? Skąd ma broń. Z nieba? No tak :). W przypadku amerykańskich zrzutów owszem. ISIS to międzynarodówka ilsamistów pod komendą NATO. Patent przećwiczony w Afganistanie z lat 80, w II wojnie w Czeczenii, w Libii, w Syrii...To są pustynne ludziki Rothschilda.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
matsza
„Obligacje niemieckie są życiową okazją do shortowania”
Ty co uważasz?
To, że mamy problemy to jest jasna sprawa, ale już wiele osób nie doceniło obecnego systemu, obstawiając nie jeden krach.
Banki centralne mogą w każdej chwili zwiększać dodruk co zapewne szybko zrobią w razie spadków, niwelując je. Tym samym pompują dalej, wybijając nas z shortów.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Ja nie shortuje obligacji rządowych ani ich nie posiadam. Z całej ekspozycji na dług mam tylko polskie obligacje korporacyjne o krótkim terminie zapadalności.
Nie shortuje także indeksów giełdowych gdyż obawiam się, że banki centralne mogą je jeszcze trochę podpompować. Biorę także pod uwagę sytuację w której będziemy mieli 25% inflację. Indeksy wzrosną o 5 % czyli efektywnie spadną o 20% ale shorty przyniosą straty.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
batavus23
Moja opinia na temat islamskich terrorystow jest taka, że brutalnościa i walką stanowia realne zagrozenie dla zachodu pomino zacofania ekonomicznego i technologicznego. USA chce ich zwalczyc a nie wspierać, ale oni ostro sie bronia.Co nie znaczy, że USA nie wspierała terrorystow dla osiagnieci wlasnych korzysci.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
http://www.mmnews.de/index.php/wirtschaft/45733-gr-iwf44
Jakos nie chce mi sie w to wierzyc. UE wymysli na szybko fundusz z ktorego wytargaja potrzebna kase. To oczywiscie ten rodzaj pustego , ksiegowego pieniadza.
Jutro ze wzgledu na swieta w USA i Europie chyba nie bedzie handlu. Jesli powyzsza wiadomosc ma sie potwierdzic, to we wtorek rynki moga zareagowac nerwowo, szczegolnie para walutowa eurodolar.
Osobiscie nie wierze w oficjalne bankructwo GR. Przynajmnie jeszcze nie na ten moment. To co obecnie widzimy, to typowe przepychanki werbalne majace na celu psychologiczne przygotowanie rynkow i oglupionego spoleczenstwa UE na to wydarzenie.
Obiecywane do znudzenia bankructwo Grecji doprowadzi do tego, ze pewnego dnia rynki beda reagowaly ulga na ogloszenie tego faktu.
Tak panie panowie steruje sie dzis opinia publiczna i rynkami...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
W przypadku zalamania sie rynku dlugu za dolara trzeba bedzie lekko zaplacic 5 PLN i to nie krotkoterminowo
jak to na walutach bywalo, tylko tym razem bedzie to dlusza faza.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
janko
Odkładam od lat gotówkę, żeby kupić mieszkanie z możliwie małym kredytem (ostatnio nawet chętnie bym nie kupował ale sytuacja gotówki jest bardzo słaba w perspektywie).
Czy kupno mieszkania dla mnie może mieć sens lekko opartego o kredyt? Nie chcę żeby jeden garnitur z politykiem zdecydowali, że zabierają mi część pieniędzy, bo popełniali kuriozalne błędy latami.
Czy ewentualnie darować sobie mieszkanie i pomyśleć o jakiejś metodzie zachowania wartości(metale?)? Trudno mi podjąć decyzję ale z drugiej strony jestem dużym przeciwnikiem kredytów.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
amatorszczyzna
Niech Pan sie nie martwi, dodrukują...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
W linku jedna z takich prognoz.
http://economyandmarkets.com/commodity-cycle/gold/gold-crash-our-assets-bitter-fall-from-glory-are-you-prepared/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
http://economyandmarkets.com/markets/cycles/do-sunspot-cycles-affect-the-stock-market/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
smieciu
Tzn. mają oni przed oczami pełny obraz. Kto, ile i na co wykłada kase. A ich zadaniem jest takie sterowanie indexami by zwykły koleś osiągał minimalny zysk.
Oczywiście stary dobry i ostrożny wyjadacz i tak sobie jakoś da radę, choć może to przychodzić z coraz większym trudem.
Mimo wszystko wciąż daje się zarobić. Ale gdybym był na miejscu tych maklerów, na miejscu szefa szefów to oczywiście myślałbym nad planem w miarę doskonałym. Czyli co zrobić żeby praktycznie WSZYSTKICH niewtajemniczonych, nienależących do układu zostawić z niczym.
Takie coś może zapewnić krach. Ale jeśli ktoś szybko zareaguje to wciąż ma szansę wycofać się z kasą. A zatem rozwiązanie wydaje się być jedno. Proste. Czyli krach potężny. Z zawieszeniem pracy giełd, serwisów transakcyjnych itp. Tak by maksymalnie zczyścić wszystkich co mają jakieś papiery. By nie dać im szansy na sprzedaż.
Tak bym zrobił na ich miejscu ;)
Wszystko zależy od tego jaki jest plan i czy faktycznie są jakieś ludki, które dzisiaj tak wszystkim całkowicie ręcznie sterują.
Niestety takie odnosi się wrażenie patrząc na coraz bardziej fantazyjne zachowanie się różnorakich indeksów i giełd.
W każdym razie taki wielki mega krach sprawiłby że zostałoby bardzo niewiele podmiotów posiadających jakąś płynność. Nagle nawet bezwartościowy papierek, dolar, z którego się tu śmieją w związku z QE zyskałby wielką wartość po tym jak wszelakim inewstorom odparowałyby setki miliardów dolarów.
Nikt nie chciałby niczego kupowć bo nikt nie miałby za co. I wtedy nieważne czy masz obligacje, czy akcje czy nawet złoto. Tak naprawdę zostałbyś z niczym.
Na świecie zostałoby tylko kilka instytujcji, które mogłyby wtedy ropocząć nowe rozdanie według swojego widzimisie. Narzucić całemu światu tonącemu w długu nowe rozwiązanie.
Tak bym chyba zrobił gdybym chciał wprowadzić NWO :)
Dlatego nie lekceważyłbym nadchodzącego krachu. Wiadomo że zapowiadają go już od lat. Ale być może lepiej wycofać się już teraz na rok czy nawet 2 lata przed nim niż czekać na ostatnią chwilę kiedy będzie za późno.
Wszyscy widzimy że coś się szykuje. Że rynek traci płynność. Że Chińczyki pompują giga bańkę.
Więc może warto sobie dać na wstrzymanie?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
czadfad
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Przeciwko teorii krachu na akcjach, zwlaszcza na rynku USA przemawia fakt, ze ich posiadaczami sa glownie wielcy gracze, glownie banki.
Oni nie pozwola sobie nawzajem zrobic krzywdy. Aktualna hossa tym rozni sie od poprzednich, ze nie wciagnela tzw. ulicy.
Rynkiem bardzo natazonym na pekniecie banki jest natomiast rynek dlugu. Ten sie zalamie i pochlonie kapital wielkich i malych graczy. Malych poprzez fundusze emerytalne.
Moze nastapic moment calkowitego zalamania w panstwo jako instytucje najwyzszej instancji, co spowoduje ucieczke w prywatne aktywa.
Tak prognozuje Armstrong. Mowi otwarcie, ogladanie sie na dane fundamentalne bedzie bez znaczenia. Amerykanskie akcje beda rosly.
Armstrong idzie na calosc. Zapowiada crash na pazdziernik miedzy 1 a 17. Co dziwniejsze, organizuje koferencje ekonomiczne zwiazane z tym tematem w ....... listopadzie. Pierwsza w Princeton druga w Berlinie.
Wstep kosztuje 2000$.
Jesli jego prognoza na pazdziernik sie nie sprawdzi , zrujnuje sobie PR.
Jego confidence model przewidzial juz wiele krachow z dokladnoscia do jednego dnia.
Pozostaja zaledwie cztery miesiace wyczekiwania.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
smieciu
Owszem ludzie z ulicy nie stracą. Choć może niekoniecznie w Chinach... Ale to nie oni są bezpośrednim celem bo oni już niewiele mają.
Celem są wszyscy ci co jeszcze coś mają i są niezależni. Średni i nawet dość duzi gracze. I w tym momencie nie ma znaczenia czy Wielkie Banki itp. coś tam stracą. Bo one i tak będą mieć kasę.
Ciekawsze jest co innego. Np. te korporacje co skupują własne akcje. Zostaną z długiem. Kluczową sprawą w nadchodzącym kryzysie nie będzie krach na giełdzie i straty inwestorów ale wynikłe z tego załamanie obsługi długu i w dalszej kolejności załamanie gospodarcze co już dotknie dosłownie wszystkich.
Obcenie mamy już tak mocno zglobalizowaną gospodarkę że o wielki efekt domina nie powinno być trudno. Wystarczyć powinno naprawdę niewiele. Np. bankructwo Grecji. I wszyscy ruszą ze sprzedażą.
Coś podobnego było już 2008 kiedy zbankrutował Lehman Brothers. Sytuację uratowało wielkie QE. Bez tego już wtedy wszystko posypałoby się jak domek z kart.
Od tamtego czasu mamy nieustanną ciagnącą się od wielu lat ręczną interwencję podtrzymującą System.
Ileż można to ciągnąć?
Na pewną są jakieś plany by z tym skończyć. I jedynym pytaniem jest o co tak naprawdę chodzi?
Bo przecież jeśli np. NWO ma być takim ręcznym sterowaniem to już to właściwie mamy. Tyle że nieformalne. Ale to Banki Centralne decydują o stanie obecnej gospodarki.
Już teraz mają środki by uczynić wiele w celu jej pobudzenia. Nawet za pomocą QE. Tyle że to QE jest tak wyważone by nie było gospodarczego wzrostu a jedynie utrzymanie tego co jest. By nie było inflacji z jednej strony ani bankructw z drugiej.
Jeśliby była wola zrobienia coś pozytywnego to już by się za to zabrano. Np. za jakieś umorzenia długów. Ale czy naprawdę możemy w to wierzyć?
Stan na chwilę obecną jest taki że mamy już coś w rodzaju NWO bo widać dobrze skoordynowaną rękę czuwającą nad prawie wszystkimi bankami centralnymi świata. Mamy też podłożone lonty pod Grecję, Ukrainę, chińską giełdę, czy amerykańską gospodarkę, ogólnoświatowy dług.
Wiara że nic się nie stanie może się opierać tylko na tym że włąsnie jakaś potężna siła (a więc NWO) jakoś to rozbroi. Ale skoro zakładamy tak potężną siłę to należy się zastanowić jakie są w istocie jej cele. Dlaczego miałaby wygasić te wszystkie lonty?
Jeśli nie wysadzamy tego wszystkiego to co?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
nivol
Otoz od bardzo dawna istnieje magiczne polaczenie polityki ze swiatem finansow. Juz Locke we Francji, pozniej Rotszyldy i Morganowie zaopatrywali rzady w potrzebne im fundusze do prowadzenia polityki jak i wojen. Zawsze juz, byl to problem rzadow co juz w starozytnym Rzymie dawalo sie zauwazyc. Od pewnego czasu, wspolpraca ich zaciesnila sie (i USYSTEMATYZOWALA- moim zdaniem jest to jeden z mechanizmow prowadzenia wladzy) i od tego czasu tez mamy do czynienia z bankami i typowymi cyklami koniunkturalnymi. Wszystko to po to, by 1. finansowac potrzeby rzadow dzieki machlojom finansistow i zaspokajac potrzeby rzadow a przy okacji 2. doprowadzac do transferu kapitalu do 1% najbogatszych ktorzy ten mechanizm do tego wykorzystuja
odkad mamy do czynienia z pustym pieniadzem, dzieki ktoremu podaza kontrolujemy,zaspokajamy wydatki panstwa dochodzi do baniek i dojenia zwyklych ludzi ( mam na mysli banki + inflacja jako ukryty podatek)
centralna role odgrywa tutaj gielda, ktora sluzy niczemu innemu jak tylko transferowi kapitalu
w pewnym momencie nadpodazy pieniadza dochodzi do nadinwestyji wolnych srodkow na gieldzie (ktore sa wyprodukowane z powietrza na bazie kredytu zabezpieczonego innymi aktywami) w dobra kapitalowe oraz nadmiernego zawyzenia wyceny tych dobr (tu akcji, oczywiscie moze byc to dowolny rynek)
w tym momencie, w ostatniej ekspotencjalnej fazie dochodzi do momentu przelomowego, szoku, gdzie inwestorzy tracac glowe, chca sprzedac co sie da, a dzieki tzw ''waskiemu gardlu''(waskie gardlo odgrywa kluczowa role w zbijaniu cen) aktywa te nie znajduja kupcow,ceny leca, inwestorzy zostaja siedziec na swoich inwestycjach ktore juz stracily na wartosci - ogromna ilosc kapitalu (ktory de facto zostal wyprodukowany sztucznie przez rzady/finansjere)po prostu wyparowywuje - tak oto redukuje sie dlug za pomoca gieldy
cykle sa moim zdaniem naturalna koleja rzeczy, nic nie rosnie w nieskonczonosc, nic nie spadnie do zera, i nigdy nie bedzie tak ze gospodarka totalnie upadnie, odkad pierwszy czlowiek wymienil kamien na bardziej mu potrzebny patyk, zawsze bedzie istniala naturalna potrzeba poprawy swojego bytu, wywodzaca sie z niezaowolenia obecnej sytuacji
kluczowym jest wybranie odpowiedniego momentu
pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Orips
Czy mógłbyś podrzucić kilka typów spółek/etfów w miare krótkoterminowo, coś co powinno przez najbliższe 3 miesiące rosnąć, tak by zabezpieczyć się od rosnącego dollara oraz ugrać kilka procent wzrostu aktywa? Oczywiście zachęcam innych (np. Wiesław) również do podzielenia się swoimi typami. Pozdrawiam.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Caro
ponieważ The Economist ogłosił jego „pogrzeb”. Pater Tenebrarum z http://www.financialsense.com/
http://www.fijor.com/pogrzeb-zlota-obrazek-z-putinem-w-tle/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Wyluszczyles spojnie wszystkie istotne skladowe systemu.
Tu faktycznie nie chodzi o samo bogacenie sie szefow banksterki ale jednoczesnie zniewolenie mozliwie jak najwekszej grupy ludzi. Najnowszym przykladem jest UA z przydzielonym jej kredytem MFW. Teraz maj podwyzki cen energii o kilkaset procent i prawo nakazujace egzekucji za niespalacenie dlugow . Sa wyciskani jak cytryna. Niebawem wielu z nich wyladuje na ulicy.
Zachcialo im sie Zachodu....
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
cyniczny_pragmatyk
Traders Are Buying Gold & Silver At Fastest Pace In Over A Decade
The last time large speculators were as aggressively buying silver as last week was September 1997. The net long non-commercial positioning in Silver futures, according to the CFTC rose almost 22,000 contracts last week to a 3-month high (which is closing in on the 'longest' since 2005). Gold, not be out-precious'd also saw major buying. Net speculative longs in gold added over 45,000 contracts - the most since July 2005 - lifting net long positions to their highest in 3 months.
http://www.zerohedge.com/news/2015-05-23/traders-are-buying-gold-silver-fastest-pace-over-decade
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Praktycznie od poczatku roku jest na prawie nie zmienionym poziomie 18,165 bln.
Ma ktos odpowiedz na ten fenomen?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
cyniczny_pragmatyk
Tutaj jest już blisko 18.25. To mój ulubiony, nigdy nie stoi w miejscu ;)
http://www.usdebtclock.org
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
http://www.moneyandmarkets.com/reports/RWR/blackoctober/lp2/?ccode=05222015MAM3253MAM&em
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Żeby było ciekawiej na wykresie XAUXAG widać formację flagi z zasięgiem 84. To będzie najlepszy moment na zakup srebra. Podejrzewam ,że srebro dotrze w okolice ostatnich minimów 14,68. Pytanie za ile będzie wtedy dolar ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Będzie tak samo jak z datą bankructwa Grecji. Jedna wielka ściema :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
cyniczny_pragmatyk
Nie ma w tych publikacjach nic, ponad to, co serwuje nam tutaj @trader, który robi to nie pobierając za artykuły złamanego grosza.
Przerabiałem już kilku etatowych krachmenów, większość jest uznana za zwykłych cwaniaków i oszustów, żerujących na (jak najbardziej uzasadnionym) strachu obywateli przed nadchodzącą (kolejną) falą kryzysu.
To tylko moje zdanie, nic osobistego.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
cyniczny_pragmatyk
"Podejrzewam ,że srebro dotrze w okolice ostatnich minimów 14,68. Pytanie za ile będzie wtedy dolar ?"
Jeśli polityka monetarna USA wraca(?) na ścieżki normalności, dolar się umocni, co sprawi że surowce,PM powinny tanieć. Takie są zapowiedzi FED
Z drugiej strony mamy bańki wszechczasów i jw zapowiedzi potężnego krachu, być może już na jesieni. Pytanie który z tych skrajnych scenariuszy jest bliższy realizacji?
Nie zapominajmy też, że rynek PM jest płytki i maksymalnie zmanipulowany.
Fizycznego metalu, jednak któregoś dnia zabraknie na rynku i to wtedy jego cena ukaże prawdziwą wartość. Niekoniecznie chodzi mi tu o kurs oficjalny.
Przyjdzie czas, metal leży, jeść nie woła.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Jeść nie woła ale zysku nie przynosi. Dla mnie wykres srebra jest bardzo wymowny. Widzę ,że jest dobra cena. Jednak mam obawy ,że srebro będzie iść z tą linią trendową średnio 1 $ rocznie przez wiele lat. W takim wypadjku nie ma większego sensu trzymać srebra.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
Zgadzam się ,-dlatego ,że od wielu lat takie prognozy czytam ,ale nigdy się nie sprawdziły.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
cyniczny_pragmatyk
Konkretny komentarz odnośnie cen/wykresów srebra użytkownika "HungryPorkChop" z zerohedge
" As long as the FED can hit the CTRL Print Button and billion$ appear out of thin air they will continue to spend $tens of million$ per month in order to fund all of these derivative shorts.
Until this stops, the price is goin' nowhere. So ignore all those fancy graphs, elliot waves, head-and-shoulders, 200 day moving day averages, etc. I think they could allow silver to rise a couple bucks just for fun and to make it look its not 100% rigged before slamming it down again. But I fully expect it to remain capped until the wheels come off the car. "
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
@smieciu... dobrze kombinujesz. ogolnie kazdy kto zostanie z forsa w jakis etf, gieldach, lokatach, obligacjach w momencie zblizania sie kryzysu - automatycznie ma to pokasowane. To jest gra w ich gre.
Co do wiekszych podmiotow, to na 9 znajomych jebkow co prowadza wiekszy biznes (okolo ~50 osob) z zyskami na poziomie 7 cyfrowym co roku tylko 5 przeczuwa, ze cos jest nie tak. A DWOCH kombinuje w tym ->JEDEN<- kombinuje w dobra strone (ze wzgledu na dzialalnosc).
Ci ludzie juz jakies pojecie o finansach maja a powyzszy opis wyglada tragicznie. Sam tez gdyby nie kontakty z tego forum robilbym rozne glupie ruchy w stylu PM, nieruchomosci, surowce itp.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
mam pytanie do osób znających się na Bursztynie?
czy w tych czasach opłaca się kupić tanio
bursztyn na handel?
Pozdro
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Jarema
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Wszystko się opłaca kupić kwestia ceny :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
,co z tego można by zrobić ,
albo
sprzedać z zyskiem
?
podobno tanio
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Chcesz kupić tonę bursztynu (jakieś kilka milionów złotych) i pytasz się co potem z tym zrobić ? To żart ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hugo80
to nie żart,po prostu jest teraz możliwość kupić coś po okazyjnej cenie,ale ja nie znam rynku i nie mam zbytu ,u mnie to ten ból
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Jeśli polityka monetarna USA wraca(?) na ścieżki normalności, dolar się umocni, co sprawi że surowce,PM powinny tanieć. Takie są zapowiedzi FED"
Przy zadłużeniu rzędu 18 bln USD każda podwyżka stóp procentowych o 0,25% powoduje
wzrost kosztów obsługi zadłużenia o 45 mld USD rocznie. FED może zapowiadać co chce, ale nie jest już w stanie znacząco podnieść stóp procentowych, bo rozwali w ten sposób budżet USA. Dokładnie ten sam mechanizm można zauważyć w Niemczech czy też w RP:
niemiecki zrównoważony budżet to zasługa EBC, bo drukowanie pieniędzy doprowadziło do zmniejszenia o połowę kosztów obsługi zadłużenia - z 55 mld euro w 2012 roku do 27 mld w roku 2014.
Również w Polsce miało to miejsce: Rostowski gratulował Szczurkowi wspaniałej polityki budżetowej zapominając dodać, że mniejszy deficyt jest spowodowany wyłącznie mniejszymi wydatkami na odsetki.
Wniosek: powrót do normalności w polityce monetarnej nie jest już możliwy, bo zadłużenie państw (z wyjątkiem Liechtensteinu, Libii, Sułtanatu Brunei, Arabii Saudyjskiej i Gwinei Równikowej) jest już zbyt duże. Dalsze zadłużanie się państw na wyścigi sugeruje, że podjęto już decyzje o zredukowaniu stanu zadłużenia metodami administracyjnymi a teraz - zanim podjęte decyzje zostaną ogłoszone - dokonuje się przewłaszczenia majątku na państwowych papierach dłużnych.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Fanatyk Idei
Skąd wiesz , że cena jest okazyjna skoro nie znasz rynku ? :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Będą dodrukowywać i podnosić stopy.
Im wyżej tym większy dodruk.
Wchłonie ten papier świat.
Powodem umacniający się $.
Wykiwają wszystkich równo.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
http://blogi.bossa.pl/2015/05/26/tysiac-rzeczy-ktore-nie-wyznaczyly-szczytu/
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
Współczesna wersja rosyjskiej ruletki, gdzie podczas zawodów wymienia się rewolwery, bębenki i naboje i – od czasu do czasu – zamienia rewolwer w drewnianą zabawkę.
W tej zabawie my – na dole – wiemy (?) tylko jedno, że zapadła decyzja co do niespłacania długów – przynajmniej tak to wygląda (i i tu się zgadzam z grubym).
Zgadzam się również ze stwierdzeniem Damiana: „ogolnie kazdy kto zostanie z forsa w jakis etf, gieldach, lokatach, obligacjach w momencie zblizania sie kryzysu - automatycznie ma to pokasowane. To jest gra w ich gre. „
Więc co robić???
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Robić swoje i nie martwić się na zapas.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Cygan
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marlod74
Kupowac franki i dolary i jechac na wakacje;)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Pierwszy przykład z brzegu CEDC. Akcje zostały "anulowane" :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"A zdarzyło się kiedyś w historii żeby ludzie tracili nabyte w legalny sposób akcje spółek notowanych na giełdzie? Skąd ta panika że wszyscy wszystko stracą?"
"wszyscy wszystko" to skrót myślowy. Wyobraź sobie jednak, że wartość twojego portfela inwestycyjnego w czwartek rano wynosi 1,5 miliona złotych. Około południa następuje pierwsze bum. W piątek po południu po dwóch dniach spadków i zamkniętej giełdy wartość Twoich papierów wynosi 150 tysięcy złotych. Na szczęście nadchodzi weekend, w trakcie którego wszystkie kraje G20 ogłaszają wspólnie niewypłacalność, co powoduje, że wartość Twoich oszczędności z 1,5 miliona w czwartek rano stopniała do 1,5 tysiąca złotych w poniedziałek rano.
Nie straciłeś wszystkiego, lecz zamiast chaty na Balearach tak jak trader stać cię nagle zaledwie na obiad w restauracji dla dwojga.
I to zaledwie po trzech dniach "korekty".
Powyższy scenariusz jest jak najbardziej realny a co gorsza również legalny. Nikt nie jest w stanie zabronić bankierom centralnym dowolnie sterować stopami procentowymi, co oznacza że tylko i wyłącznie bankierzy sterują datą wybuchu nadchodzącego kryzysu oraz jego rozmiarami.
A na koniec spróbuj mnie przekonać, że w poniedziałek wieczorem nadal będziesz właścicielem tych nieszczęsnych papierów wartych jeszcze w czwartek półtora miliona złotych. Weź przy tym pod uwagę, że od momentu ogłoszenia niewypłacalności na obligacjach mija jakiś czas, zanim pod jej ciężarem padną banki, fundusze inwestycyjne i rentowe czyli te instytucje, które obligacje te trzymały w swoich portfelach. Kostki domina też potrzebują czasu, żeby wszystkie po kolei się przewrócić.
No i wreszcie zastanów się co stanie się z normalnymi, "nieskażonymi" firmami oraz kursami ich akcji kiedy banki w panice zamrożą wszystkie linie kredytowe.
Tak należy w praktyce rozumieć pojęcie "wszyscy i wszystko stracą".
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
papilla
w takiej sytuacji lepiej mieć tylko PM, nawet przeszacowane nieruchomości, czy małe biznesy nieuzależnione od kredytów (są takie?)... i broń i konserwy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
quidditch2
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Wszystko jest możliwe. Ale ja AU po 800$ to dla mnie dolar po 5,50.
papilla
... i schron. Amen.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Na przykladzie dzisiejszej deprecjacji PLN do $ ( na ten moment 2,06% ) mozna snuc dalsze zachowanie sie tej pary w przypadku tzw. kryzysu finansowego. Wymienione 5,50 moze byc osiagniete szybciej niz sie nam dzis wydaje.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Silny dolar zarzyna złoto (ogólnie wszystkie surowce). Z wykresu nie wynika nic dobrego złoto jest bardzo słabe. Jestem praktycznie przekonany ,że niebawem odwiedzi okolice 1072 dolarów. Wystarczy pociągnąć linię trendową po latach 2001-2005 i wychodzi jak nic 800$ za uncję. Podejrzewam ,że osiągnie ten poziom podczas paniki (krachu w USA). Po ile będzie dolar wtedy nie wiem. Ja trzymam zawsze trochę dolarów w portfelu właśnie na zakupy. Bo złotówka to jednak szmatława waluta.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
"Wymienione 5,50 moze byc osiagniete szybciej niz sie nam dzis wydaje."
Po co straszyć ludzi ? Żeby USDPLN osiągnał taki poziom to Europa musiałaby bankrutować. Na USDPLN przed tym poziomem to jest z 5000 wsparć nawet nie zrównał się eurodolar 1:1. Po funcie widzę ,że niebawem kapitał zagraniczny będzie wchodził do Polski. Teraz kupowanie dolara to głupota. Już lepiej poczekać na złamanie kluczowych oporów (małe szanse na to).
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
http://www.proaurum.de/home/preisliste.html
Ceny srebrnych monet w ogole nie oddaja przeceny papierowego srebra na comex.
Najtansza moneta 1oz kosztuje 19 euro. Wiele numizmatow wstrzymanych. jak spadek ceny papierowego PM na comex pojdzie dalej, to proaurum wstrzyma sprzedaz. W sytuacji krytycznej zaden dealer nie bedzie sprzedawal. Tak bylo w maju 2010 gdy wazyly sie losy Grecji a tym samym eurozony. Malo tego, banki nie wymienialy euro na dolary i franki CH.
Ciekawe czy aby cos nie wisi w powietrzu. Mowi sie o pazdzierniku a tym czasem jeszcze mamy maj...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Cygan
Dzięki za przykład, nie znałem go. Ja jednak w akcje pojedynczych spółek się nie bawię, tylko w fundusze.
@gruby
W historii rynków akcji były spadki i o 80%, ale nie w ciągu weekendu i przede wszystkim nie na całym świecie jednocześnie w różnych krajach i na różnych giełdach. To o czym mówisz to kompletny, skoordynowany upadek systemu finansowego i giełd wszystkich rozwiniętych państw. Moim zdaniem prędzej wybuchnie III wojna światowa. I jedno i drugie jest możliwe, ale oba oznaczają koniec świata jakiego znamy. Ja na armageddon się nie szykuję. Mam metale, trochę akcji, reszta w krótkoterminowych obligacjach (żeby w trakcie korekty zapakować się więcej akcji).
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
nexushash
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Barellini
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bagracz
Czy Chinom i Rosji opłaca się taki ruch? Jak długo USA może przekownywać, że kraje mają gromadzić rezerwy w gwałtownie tracących wartość dolarach? Albo rozliczać się w dolarach, gdy pod ręką jest twarda waluta? Straty wartości chińskich i rosyjskich rezerw walutowych mogły by być z łatwością zniwelowane. Myślę, że ze sporą nadwyżką.
Późniejszy brak możliwości łatwego dodruku nie musi być wadą. Może być dużą zaletą, bo pozwoli uniknąć pułapki zadłużenia. Zresztą ten problem występował by w już zupełnie innym świecie finansowo-politycznym.
Czy taki ruch oznaczałby wojnę?
Musiałaby by ona być błyskawiczna by USA mogło ją wygrać. Nie da się prowadzić długo wojny z bezwartościową walutą.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
lary100
https://omon.pl/biznes-i-finanse/545-polska-kuwejtem-europy-jestesmy-najbogatszym-krajem-swiata-zobacz-o-jakie-zloza-toczy-sie-iii-wojna-swiatowa
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Jak juz wspomnialem czasami czytam inne blogi no i dzisiaj niezle sie usmialem:
cynik - Eutanazja finansowa emerytów - "Co więc robić jeśli i twój bank zażąda zapłaty za przechowanie gotówki? Pokazać mu gest Kozakiewicza! Wyciągnij ją jeszcze tego samego dnia i włóż do skrytki depozytowej. I dużo bezpieczniej w ten sposób, i przynajmniej nic nie ubędzie..." hahahha wyje, normalnie rycze :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
eeetam
Każdy porad w necie słucha
By papiery i walory
Ne sprawiły żeś jest chory
Strony różne się wybiera
Czasem wejdzie na Tradera
Kto bogatszy jest do tego
Nabył fundy Rybińskiego
Jag w łańcuchy go tym skuli
Choć to facio od Vistuli
Ktoś tu powie: To głupota!
Fizycznego dokup złota!
A jak znajdziesz gdzieś bez vat'u
To podpowiedz swemu bratu
By swą kasę wybrał z cebra
I dokupił bilon srebra...
Akcje, pieniądz , derywaty
Dostać mogą bowiem baty...
Gdy się gawiedź wnet połapie
Za bankomat każdy złapie
I tam krzyknie przerażony,
że bankomat WYŁĄCZONY!
A gdy w złoto się obkupią
I się gapić z miną głupią
Na ulicy biegające
ludzi mrowie za pieniądzem
W telewizji wnet ogłoszą
Że na razie ładnie proszę
Na kryzysu wielkiej fali
Byście złoto IM ODDALI.
Bo to może IM pasować
Sprzedać... znacjonalizować...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kobyszcze
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/islandia-oddaje-polsce-dlug-przed-terminem,122,0,1812346.html
Ani słowa o okolicznościach walki z kryzysem w Islandii. Zupełnie jakby się bali.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Robkov
Gdybym mówił językami ludzi i bankierów,
a bitcoina bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice kursu,
i posiadał wszelką wiedzę o tradingu,
i wszelką wiarę we wzrosty, tak iżbym bańki sprawiał.
a bitcoina bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a fiaty wystawił na spalenie,
lecz bitcoina bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Blockchain cierpliwy jest,
łaskawy jest.
Blockchain nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z wzrostów.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
w miningu pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
[...]
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
m_a_rek
Można sobie wyobrazić gostka, który wypada z niewiadomego pietra wieżowca i mijając kolejne piętra - prycha z wyższością "a twierdzili, że zaraz przywalę w grunt". Opierając sie na dotychczasowym doświadczeniu ma rację - liczba sprawdzajacych sie przepowiedni krachowych wynosi "0". Mało tego doswiadczenie i pewność, że nie przywali w grunt rośnie z każdym mijanym piętrem. Przy założeniu, że krach nastąpi (a przy dowolnie wysokim wieżowcu - zbliży się do pewnosci). Prawdopodobieństwo, że kolejna przpowiednia krachu sie sprawdzi rośnie.
Którą wersję wybierze rozsądny człowiek?
P.S. Istnieje opcja, że być może zdąży zejśc w sposób naturalny przed zobaczeniem parteru ;-).
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
Pomimo bańki na rynku chińskim można jeszcze zarobić ,ale trzeba takie ETF-y, akcje monitorować ustawiając SL.
Sektor biotechnologiczny także jest drogi ,ale rośnie przy spadkach innych sektorów.Przy długim horyzoncie czasowym /do 3 lat/ korekty ,które zawsze występują nie powinny wyrządzić spustoszenia w naszych inwestycjach.
Zobaczcie na te ETF-y -CNXT,- ASHS,- CHIX,-/rynek chiński/
Sektor biotech. ETF XBI,-IBB-SBIO,-AKCJE-VRX,-ANAC,-EKSO,-ADXS te akcje rosną jak na drożdżach,ciekawe czy ktoś jest na tyle odważnym ,żeby je kupić?
Na dziś wszystkie surowce są od dawna w trendzie spadkowym i może być tak jak ktoś powyżej pisał ,że zobaczymy złoto poniżej 1000$.
Profile i szczeguły podanych akcji ,ETF-ó można sprawdzić na tych stronach www.zacks.com, lub www.barchart.com
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Którą wersję wybierze rozsądny człowiek?
P.S. Istnieje opcja, że być może zdąży zejśc w sposób naturalny przed zobaczeniem parteru ;-)."
... na przykład może umrzeć z przeziębienia, które jest naturalnym skutkiem przeciągu, w którym spadający się znajduje.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kobyszcze
To o spadaniu jest z filmu 'Nienawiść'?
A tak sobie myślę, że może nie być żadnego krachu. CB wykupią wszystkie obligi, zmonetyzują cały dług i zostanie przyklepany największy scam w historii. Nie będzie żadnego krachu na akcjach ani obligacjach. Obligacji też nie będzie i długu nie będzie.
Za to bedzie pierdyliard gotówki, i kraje żeby obronić się przed inflacją na parterze, sprzedadzą wszystko; lasy, góry, wyspy, jeziora, brzegi mórz.
Ceny nieruchomości i złota pojadą windą do nieba.
Ci którzy coś mają, zostaną przy tym, a reszta będzie musiała zadowolić się dzierżawą czy wynajmem.
Żeby zapobiedz rewolucji, dzięki odpisanym obligom obniżą podatki, przy jednoczesnym odchodzeniu od emerytur, na co ludzie i tak są już przygotowani mentalnie.
Zapytajcie się na ulicy, kto oczekuje emerytury. Właściwie nikt.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
SzefKuchniMati
Co właściwie teraz robić?
Jeżeli nie posiadam nic, skończyłem studia rozpoczynam prace, to jestem skazany na to że z niczym już pozostane? Czy angażować się, zaciągać zobowiązania żeby rozpocząć coś własnego, czy lepiej kupować konserwy z resztki corpo pensji... Rozważacie tutaj nad tym gdzie ulokować kapitał, żeby go nie stracić ale jak ma postępować taki ktoś jak ja i pewnie tysiace podobnych, którzy nie posiadają prawie nic. Jest jakaś perspektywa chociaż, promyczek nadziei, jakaś rada cokolwiek... czy tylko można siedzieć i czekać aż wszystko zacznie sie walić i cieszyć się jedynie z tego że jeżeli nic nie mam to przynajmniej nie mają co zabierać?
Nie wiem czy słusznie lamentuje, pomysły na rozwój są ale czy angażować sie w cokowlwiek skoro i tak w efekcie regulowania systemu to co zbuduje zostanie zniszczone.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Grajac w gre bogatych, ktorzy sa wspomagani przez system nic nie zdzialasz. Albo zmienisz zasady gry albo przegrywasz.
A jak chcesz jako tako w miare zyc ->ciezko pracujac<- to zmykaj z kraju. Po cholere meczyc sie tutaj jak za granica placa 4x tyle co w polsce i jeszcze czlowieka nie mowie ze szanuja ale nie obrazaja tak jak w polsce.
Najwazniejsze, ze dostrzegasz problem - tylko u ustawionych cala rodzina na pokolenia wstecz przekazywala wiedze co i jak. Wiec troche za pozno.
A to czy jak to wszystko sie zawali to ucierpia bogaci, ktorzy to wywolali to szczerze watpie. Beda nasylac biede na biede i zachowaja kontrole. No chyba, ze jakims cudem ludzie wskocza na wyzszy poziom, edukacja itp. Ale watpie bo ulicy trudno zachowac opanowanie nad zwierzecym instynktem - a juz zwlaszcza jak glod i brak dachu nad glowa to prawie codziennosc... wystarczy jedna pensja w tyl. Z takimi niewolnikami mozesz prawie wszystko.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Rozważacie tutaj nad tym gdzie ulokować kapitał, żeby go nie stracić ale jak ma postępować taki ktoś jak ja i pewnie tysiace podobnych, którzy nie posiadają prawie nic."
Jesteś młody, wykształcony i zdrowy. Zatem coś masz. Masz również możliwość wyboru - możesz zacząć harować tu lub tam. Zastanów się na spokojnie gdzie chcesz żyć i komu chcesz płacić podatki. Granice są jeszcze otwarte i wygląda na to, że pozostaną takimi co najmniej do jesiennych wyborów. Potem nowy rząd może zacząć walczyć z emigrantami tak, jak walczył z nimi swego czasu Walter Ulbricht. Jeszcze masz czas.
Na twoim miejscu zacząłbym się uczyć języka chińskiego. Chińczycy to urodzeni kapitaliści. Jeśli zrozumiesz kulturę i zaakceptujesz nacjonalizm chińczyków to możesz wysoko na drabinie zajść jako kapo w chińskiej korporacji, a raczej w jej europejskim oddziale pilnując białych korponiewolników. Wyjazd do Chin teraz, dziesięć choć prędzej dwadzieścia lat wyrabiania kontaktów i budowania swojej pozycji a potem reimport do zgliszcz UE, żeby jako CEO zarządzać plantacją białasów w czymś, co kiedyś było Unią Europejską.
Chińczycy doskonale rozumieją starą bo rzymską zasadę, że sierżanci muszą być miejscowi.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Co do kapo, ja wlasnie gardze takimi ludzmi, sam moge jebac w kakao pracownikow jak tylko chce, ale na tym polega kultura i wychowanie, ze tego nie robie. Daje im troche wiecej i edukuje. Pewnie, ze sa typy co nie warto, ale zdecydowana wiekszosc to, ze tak powiem 'zagubieni' ludzie, ktorym wbija sie do glowy same klamstwa - cos jak @SzefKuchniMati.
Nie oplaca mi sie to, ale stac mnie, JESZCZE (bo 'oddaje' podatki ludziom a nie wladzy). Za to wyraz ich twarzy jak ogladaja wiadomosci jest bezcenny. Doslownie zmiana o 180stopni :)
Rozbie to tez dla siebie, moze kiedys jak przyjda kiepskie czasu i noga mi sie podwinie to panowie z karabinami, zabiora co tam chca ale ktorys z nich powie "ten byl ok, zostawmy go" i rodzina zobaczy slonce.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"strony jeszcze nie pokazaly jakimi taliami graja, niemowiac o odslanianiu kart i zgarnianu pol ze stolu, a ty juz wyrok prorokujesz? Nie mialbym tyle odwagi..."
Mam na ten temat inne zdanie: Chińczycy wprowadzają do służby lotniskowce, pracują nad napędem typu scramjet, usypują sztuczne wyspy i budują na nich lotniska wojskowe na morzu południowochińskim. A w ameryce chińczycy budują drugi kanał panamski. Amerykanie szturmują nieuzbrojone statki handlowe na wodach międzynarodowych (kiedyś nazywano taki czyn "piractwem" a winnych wieszano na rejach), stosują cyberterroryzm (vide stuxnet) i każą austriakom przeszukiwać samoloty dyplomatyczne, czyli nietykalne według konwencji wiedeńskiej. Rosjanie nie są w stanie otwarcie przyznać się do próby przeprowadzenia inwazji na wschodniej Ukrainie, choć dokładnie to ma miejsce.
Każde państwo kradnie i prowadzi rozbój na własną skalę, dopasowaną do własnych możliwości. W Polsce okradziono nie tak dawno na przykład przyszłych emerytów łamiąc konstytucję i wszystko oficjalnie nadal jest w porządku. Wyrok może kiedyś będzie, ale nawet jeśli to pewno po wyborach, żeby wyborcom w głowach nie mieszać.
Doskonale już widać, kto jakimi kartami gra. Każdy próbuje grać swoimi, przez siebie poznaczonymi. W polityce międzynarodowej obserwuję aktualnie przy stoliku bandę szulerów, którzy na razie próbują zdobyć kontrolę nad talią kart, którą prowadzona będzie gra. Chińczycy próbują wymienić aktualnie stosowaną, zużytą talię kart pod nazwą IMF i World Bank na nową talię kart znaną jako AIIF. Rosjanie budują swojego SWIFTa. Polacy okradają własnych emerytów a Węgrzy mają wodza wszechczasów namaszczonego z bożej łaski. Kto się z tym ostatnim poglądem nie zgadza, idzie do więzienia.
dalej damian napisał:
"Rozbie to tez dla siebie, moze kiedys jak przyjda kiepskie czasu i noga mi sie podwinie to panowie z karabinami, zabiora co tam chca ale ktorys z nich powie "ten byl ok, zostawmy go" i rodzina zobaczy slonce."
To nie jest zła strategia, ale zdecydowanie bardziej preferuję strategię stosowaną przez bogatych żydów w początkach III Rzeszy: duża sztabka złota dla sturmführera za wizę wyjazdową, mała sztabka za bilet na statek, sztabka srebra dla bosmana za dobrą kajutę.
Nie ma takiej bramy, której nie jest w stanie przekroczyć osioł obładowany złotem.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kobyszcze
No to mam plan dla Ciebie:
1) Twoją największą zaletą nie jest to, że jesteś zdrowy, młody, czy wykształcony. 100,000 takich to, siedzi w mroku i nigdy z niego nie wyjdzie. Nie chodzi o to co masz, tylko to, jak patrzysz na życie. Matrix. Twoją zaletą, jest to, że znalazłeś się tutaj, na tym blogu. Ktoś napisał, że gangsterka. Ja powiem, że nie gangsterka, ale droga pod prąd. Patrz, co robią ludzie wokół Ciebie, i rób inaczej. Jeżeli masz w cholerę znajomych w korpo, to nie idź do korpo. Jak masz ludzi, co nie czytają książek, to czytaj książki. Jak pojechałeś do anglii, i masz wokół siebie pierdylion emigrantów, którzy ledwo co są w stanie zaoszczedzić, to wykombinuj tak, żeby owszem, zaoszczędzić.
Chińskiego ucz się tylko jeśli masz już jakiś fach. Ja po trzech latach nauki, poznałem język na poziomie komunikatywnym, ale jeżeli już po 6-12 miesiącach nie chcesz jechać do CRL na jakieś stypendium, to nie ma co. Widziałem ludzi z biegłym chińskim w swoim korpo w krakowie szurających tylko po angielsku za 2,200 netto.
Rada numer jeden:
Zarywaj do UK, zostań opiekunem osób niepełnosprawnych. Możesz odłożyć 7k w złotych na m/c, poznać trochę świata, stylów życia, kupić monety, dokształcić się w wolnym czasie. Jak znasz kogoś w Norwegi, to jedź do Norwegii.
Myśl zawsze pod prąd, zawsze kwestionuj.
W Twoim wpisie znajduje się pewna sprzeczność. Piszesz:
"jak ma postępować taki ktoś jak ja i pewnie tysiace podobnych, którzy nie posiadają prawie nic. Jest jakaś perspektywa chociaż, promyczek nadziei, jakaś rada cokolwiek."
Otóż problem naszego świata nie polega na tym, że taki ktoś, jak Ty, nie ma promyczka nadziei. Otóż ma, i szans jest dużo więcej niż za komuny.
Problem jest w tym, że szansa tych tysięcy Tobie podobnych na to, że więcej niż 10-20% z nich osiągnie choć w skromnym stopniu sukces definiowany w spółczesnym społeczeństwie wynosi zero.
Rozumiem, że nie masz w rodzinie stryjów, szwagrów prowadzących biznesy, nie masz urzędników, nie masz przedsiębiorców. O studiach nie wspomnę, bo nawet filologia duńska czy fińska w obecnej chwili to prosta droga do corpo i zostania frankowiczem.
PS, kilka(naście) postów temu, w dyskusji, kilka osób poruszyło temat oszczędności, oszczędzania, nie wypierdzielania pieniędzy na wszystko i nie wstydzenia się tego. Warto przewalić te 20 dyskusji wstecz, żeby to znaleźć. Chyba to był Bagracz i ktoś jeszcze.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
smieciu
Rzecz w tym że tylko w jednej działce i że to wszystko jest w istocie twardo trzymane za mordę. Chiny są ciekawą odwrotnością Zachodu. U nas z różnych procesów feudalnych a potem kapitałowych wykluło się coś w rodzaju komunizmu. Ręcznie sterowanej gospodarki i polityki gdzie robole nie mają prawie nic a mała grupka zarządców ma wszystko. Taki komunizm dla wybrańców co mają wszystko :)
Natomiast Chiny to taki proces gdzie komuniści zdobyli władzę ale nie mieli nic. Więc w kontrolowany sposób dali robolom możliwość wypracowania wszystkiego. Oczywiście dla tej samej elity.
Komunizm Zachodu i Wschodu dąży do pewnego punktu styku czy zespolenia. Elit z elitami. Roboli z robolami. Zasad gospodarczych i społecznych, cenzury itd. Zespolenia własności. Czyli do NWO.
Dla mnie wiara że Chiny mają jakiś samodzielny byt jest całkowicie iluzoryczna. Chiny to dobrze zaplanowany i wykonany eksperyment. Warto pamiętać że początek wielkich zachodnich inwestycji w Chinach miał miejsce za Reagana z jego programem twardej walki z komunizmem. To była czysta fikcja. W istocie to był program ostatecznego triumfu komunizmu. W Chinach. W Europie w postaci UE i centralnie sterowanej gospodarki, dotacji, regulacji itp. No i oczywiście w USA gdzie zabito warstwę średnią, zabito możliwość rozwoju małych firm. Stworzono społeczeństwo leniwców zależnych od pomocy państwa.
W Chiny po prostu zainwestowano. Z pełną świadomością i koopercją ich komunistycznego rządu. No i przede wszystkim z gwarancją że Chiny są pod kontrolą. Ci ludzie, którzy to zorganizowali mają coś o czym my nie wiemy. Jakiś ciekawy środek kontroli.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Lore Seeker
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Chiny-w-poszukiwaniu-zlota-Jedwabnego-Szlaku-7260903.html
"Chińskie firmy wyłożą sto miliardów juanów (16 mld USD) tworząc największy na świecie fundusz inwestujący w wydobycie złota. To kolejny krok w ramach polityki ekspansji gospodarczej i politycznej Chin, wykraczający swym znaczeniem poza region Azji Centralnej."
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"W Chiny po prostu zainwestowano. Z pełną świadomością i koopercją ich komunistycznego rządu. No i przede wszystkim z gwarancją że Chiny są pod kontrolą. Ci ludzie, którzy to zorganizowali mają coś o czym my nie wiemy. Jakiś ciekawy środek kontroli."
1) Tajwan. Bez wchłonięcia Tajwanu Chiny nie mają dostępu do morza. Mówię tu o marynarce wojennej a nie o kontenerowcach.
2) Korea Północna. Bez Korei Północnej nie byłoby baz USA w Korei Południowej, czyli nie byłoby czym straszyć Chin.
3) ciągle nierozwiązane spory o malutkie wysepki dookoła Chin i to z wieloma państwami na raz. Te spory należy regularnie podgrzewać.
Nacjonalizm Chińczyków jest sposobem na utrzymywanie rządu Chin w ryzach. Jak Pekin zaczyna podskakiwać, to urządza mu się demonstracje w Hong Kongu albo inwazję filipińczyków na jakąś niezamieszkałą wysepkę gdzieś na morzu południowochińskim.
Pekin zachowuje się po tym jak byk po pokazaniu mu czerwonej płachty i przez jakiś czas jest spokój.
Ale: wydaje mi się, że chińczycy od dłuższego czasu powoli ale za to regularnie przegryzają smycz. I kiedyś się z tej smyczy zerwą, bo :
1) oszczędzają,
2) ciężko pracują,
3) mądrze i perspektywicznie inwestują,
4) jeśli chodzi o rozwój własnej infrastruktury to nie mają żadnych hamulców,
5) szanują podbijane państwa i nie wtrącają się w ich wewnętrzne problemy,
Chiny idą drogą Korei Południowej, w której najpierw stworzono państwo, potem biznes, potem bogactwo. A z demokracją to do dzisiaj są problemy. Chińczycy zresztą wcale nie muszą chcieć demokracji, bo nie mają takich tradycji. Ich model działa i bez demokracji.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
sdrw
-lat 28
- brak zobowiązań
-nie jestem na swoim, nie chcę się pchać w kredyt, a zresztą i tak bym go nie dostał nawet gdybym chciał
- umowa o pracę na 2000 netto, brak perspektyw na podwyżkę, cieszy mnie jedynie to że to umowa o pracę na mnie, nie żadne zastępstwo - na czas określony - kilka lat, wiem że jest wielu moich równieśników, którzy pracują na umowach zlecenie i mają jeszcze gorzej.
- studia: licencjat, magistra nie udało mi się skończyć bo nie dawałem rady w pracy i finanse też nie pozwoliły więc się poddałem
-majątek: odłożone 14 000 w gotówce, 1500 w srebrze, 500 w złocie, samochód warty 12 000.
- brak znajomosci, rodzice nie są zbyt zamożni.
- angielski - sredniozaawansowany, komunikatywny w rozmowie potocznej.
Co byście zrobili na moim miejscu? Wiem ze moja sytuacja jest nieciekawa, lata lecą, Nie mam fachu w ręku. Ktoś pisał o wyjechaniu za granicę - ok, czyli rzucić wszystko i postawić życie na jedną kartę i jak się nie uda to pozostanie co człowiekowi? Oczywiscie za granicą, gdyby się udało załapać gdzieś, nie będę miał ciepłej posadki w biurze więc teoretycznie tutaj w Polsce gdybym poszedł harować to też mógłbym 1,5-2 razy więcej wyciągnąć, ale nie robi tego człowiek pewnie z wygody i z tego że woli się oszczędzać?
Ktoś tutaj pisał o pracy jako opiekun osoby niepełnosprawnej - nie wiem czy zdaje sobie sprawę z tego ta osoba jaka to jest trudna praca, odpowiedzialna i że jest ona 24/7 często z możliwośćią a wręcz koniecznością zamieszkania z taką osobą.
Jeśli wasze porady wskażą jednoznacznie na wyjazd - to jaki kierunek obrać i jakiej pracy tam szukać? mroźna Islandia?
ewentualnie gdyby pojawiły się opinie że jednak warte rozpatrzenia jest pozostanie, to cenne byłyby wskazówki dotyczace tego co robić aby wyjść z tego marazmu...
na ten moment wygląda to u mnie tak, że czas leci a ja kazdy dzień traktuję jak chillout: wracam z pracy jednozmianowej, w której sobie siedzę w klimatyzowanym pokoju, otwieram piwko, włączam meczyk, czy tam PS4 i czekam na wakacje aby sobie polecieć na Majorkę jak co roku, potem w zimie wypad na deskę na Słowację, a zegar tyka... o ile jeszcze 3 lata temu mnie to wręcz cieszyło, ostatnio dochodzę do wniosku że mnie to wręcz dołuje, bo po prostu jakoś nie wyobrażam sobie przyszłości, w końcu życie zweryfikuje moje zachowanie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
SzczurLontowy
W sumie poruszyliście temat nie związany z artykułem, ale pozwolę sobie na krótką sugestię:
Jedyne co w tej chwili warto inwestować mając skromne środki to własna głowa - czyli krótko mówiąc poszerzanie kompetencji. To co poukładacie sobie w głowie (wiedza, umiejętność myślenia i podejmowania decyzji) - tego nikt Wam nie zabierze (żaden krach, dyktator, bank itp.). Niestety, to kosztuje trochę pracy - czasami trzeba wydać na jakiś kurs na początek...
Jeżeli chodzi o branże, to najbardziej dostępna jest informatyka (w przeciwieństwie do medycyny, biochemii itp.) nie wymaga wieloletnich studiów - jak ktoś ma głowę na karku i umie analitycznie myśleć, to po kursie JavaScript, CS i HTML na pewno znajdzie pracodawcę, a potem jeżeli jest bystry, to pracodawca zadba o dalsze poszerzenie kompetencji. Inną branżą jest automatyka, ale tutaj próg wejścia (wiedzy i umiejętności) jest już trochę wyższy. Mam wielu kolegów prowadzących firmy informatyczne, sam również rozwijam struktury IT w swojej firmie i wszyscy powtarzają to samo - brakuje sensownych kadr (czyli uzdolnionych ludzi z kompetencjami).
Oczywiście nie każdy ma predyspozycję do analitycznego myślenia, ale spróbować warto. Zakładam, że skoro ktoś już trafił na ten portal to ma głowę otwartą, a z mózgiem jest trochę tak jak ze spadochronem - zamknięty nie działa ;))
Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
sdrw
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
quidditch2
IT to kolejna bańka w tej chwili poziom automatyzacji i gotowych roziązań jest tak duży, że już wkrótce zapotrzebowanie na specjalistów z tej branży może byc mniejsze.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
papilla
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
SzefKuchniMati
Ciekawe odpowiedz za które dziękuje ale wiele rad jest trochę chybionych. Inwestuje w siebie bo wiem, że to najlepsza inwestycja dla tego kończę drugą magisterkę (wcześniej z ekonomii teraz z zarządzania) tylko, że po pierwszym kontakcie mam wrażenie, że to tylko papierki do HRów żeby mogli je przebierać w pierwszym etapie rekrutacji.Sam cenie sobie bardziej wiedze, którą zdobywam np. w takich miejscach jak ten portal. W Anglii już byłem, dopytywałem napotkanych ludzi podczas zmywania naczyń i wiem, że to możliwe kilka lat harówki i można liczyć na godne życie. Tylko nie zawsze oznaczało to szczęście, wiecie na obczyźnie daleko od swoich, nie chce wyjść na malkontenta po prostu analizuje za i przeciw. Obecnie najbardziej skłaniam sie ku temu żeby robić jakieś kursy z IT bo tu widzę szanse. Chciałbym pracować na pograniczu biznesu i IT. Siedzę też na stażu na którym dużo sie uczę ale nie ma perspektyw żeby otrzymać etat. A w sumie jak znajdę prace to jedyna szansa która sie pojawi to wziąć kredyt ale tego nie chce. Na prawdę chciał bym zostać w Polsce i się rozwijać realizować. Rozumiem, że jeśli chce iśc taką drogą to zacisnąć zęby i do przodu? - szkoda, że nie ma jakieś złotej rady ale i tak dzięki za odpowiedzi no i racja zjechaliście panowie od tematu więc sorki i pozdrawiam.
ps. postaram sie podszkolić z oszczędzania i gospodarowania własnymi pieniędzmi, myślę ze tak jak radzicie da się coś z tego odłożyć na małe inwestycje
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
zenon
Każdy musi znaleźć własną drogę. Jak człowiek jest młody, prawie zawsze myśli, że jest wyjątkowy i dokona w życiu jakiś wielkich rzeczy. W końcu przychodzi moment w, którym uświadamia sobie, że przez większość życia, żył mrzonką i jak 99% podobnych do niego niewiele osiągnie. Ale żeby nie było, że sobie tylko pofilozofowałem to dam Ci radę. Kup sobie z 5000 akcji "NEW WORLD RESOURCES" i potrzymaj z 10 lat. Jak je stracisz to na pewno nie zbiedniejesz.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hamer
Ja obrałem taką drogę o której piszesz - ~4 lata zaciskania zębów w Polsce przy robieniu analiz inżynierskich żeby i tak wylądować w zachodniej militarce za 20funtów/h na łapę. Szału nie ma, ale wygodnie się żyje.
W Polsce mam kredyt w Euro, który traktuje jako inwestycje, o dziwo spłacają mi go imigranci z bałkanów, którzy przyjeżdżają do polskich firm outsourcingowych, które powstają u nas jak grzyby po deszczu. Oczywiście mógłbym go spłacić w każdej chwili ale szkoda mi zamrażać pieniądze.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kobyszcze
Widzę, że z tych, którzy się pochwalili, jesteśmy w podobnej sytuacji. Właściwie najistotniejsze jest to, że mamy po około 30 lat, i trafiliśmy na Independent trader.
Nie istotne czy przez przypadek po linku z forum o frankowiczach, czy już gdzieś byliśmy w tych klimatach.
32 lata, biegły angielski, komunikatywny chiński i francuski. Zaczęte ale nie skończone studia z ekonomii i socjologii. Prawo jazdy, doświadczenie w 60+ różnych pracach (m. in. w rozdawaniu ulotek, remontowaniu kościołów, na stadninie koni, w mcdonaldzie, korporacji, jako cieć tudzież recepcjonista w firmie ochroniarskiej, w kilku fabrykach na taśmie, teraz właśnie jako opiekun (@sdrw - widzę, że masz pojęcie czym to się je)).
Mieszkanie i współwłasność domu.
Z wyjazdem za granicę jest tak, że człowiekowi otwierają się oczy. Owszem, często nie jest przyjemnie, tęskni się za mamą, albo po prostu życiem, ale to zazwyczaj wtedy, kiedy prowadzi się strategię zachowawczą, i mało aktywną. Lub ma się problemy ze sobą; jaranie trawy, czasochłonne i próżne hobby, generalą porażkowatość.
Dużo lepiej jest jechać do Londynu, gdzie ceny nieruchomości są zaporowe,
(por: http://www.zerohedge.com/news/2015-05-13/london-housing-bubble-watch-630month-bed-shared-kitchen)
i znaleźć pracę na zmywaku w fajnym barze albo restauracji, gdzie poznaje się ludzi i siebie, niż bąkać na taśmie w tanim Birmingham, siedząc z jełopowatymi emigrantami z Polski B, w nadziei na śmieszne 2-3tys oszczędzone miesięcznie. Jasne, od tego można zacząć, ale cytując Vonneguta:
"Trout lost his argument with the boy who wanted to quit. He told the boy about all the millionaires who had carried newspapers as boys, and the boy replied: 'Yeah-but I bet they quit after a week, it's such a royal screwing.'
And the boy left his full newspaper bag at Trout's feet, with the customer book on top.
It was up to Trout to deliver these papers. He didn't have a car. He didn't even have a bicycle, and he was scared to death of dogs."
Można też pracować jako opiekun i mieszkać z ludźmi przez rok i zaoszczędzić te 60, 70k polskich złotych, jeżeli ma się z nimi co potem zrobić. Zdobyć cenne doświadczenia i wypracować u siebie interesujące cechy.
W każdym razie, na życie polecam Londyn, jeżeli ktoś ma w sobie wiarę w indywidualne success story, popartą siłą przebicia.
Siedzenie w Polsce w porównaniu z wyjazdem, to tak, jak oglądanie TVN w porównaniu z tym blogiem. TVN jest łatwiejszy w odbiorze dopóki nie zrozumie się trudniejszego medium. TVN nie stymuluje rozwoju. Mówiąc o Polsce - TVN mam na myśli zwłaszcza korporacje, które dla obecnych 30latków są już pozamiatane od minimum pięciu lat. No chyba że mówimy o Marzenach z Tarnowa, które pobrały franki i siedzą na drugim macierzyńskim z planowanie zawyżonym zusem. <brrrr...>
Podzielam obawy o IT, że to kolejna bańka, i świat już jest na górce. Choć sam wybieram się na studia od jesieni, to tylko dla tego, że mam możliwości logistyczne, i nie po to żeby programować przez pozostałe mi pół życia, ale żeby zrozumieć od podstaw czym będzie się jadło przyszłość i poznać środowisko, które będzie ją kształtować. Tak czy siak. Zawsze można znaleźć pracę admina, albo mając wiedzę choćby ogólnikową, lepiej radzić sobie w firmie, która zleca zadania informatykom lub ich zatrudnia.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
m_a_rek
Jest okazja pomędrkować z powodu wieku ;-). Dawniej człowiek był młody i głupi, dzisiaj jedynie głupota została...
Wszystkie rady, które dostaliście od starszych mądralińskich są drugorzędne. Najważniejsze są dzieci !!! Priorytety się poodwracają, motywacja do wytężonej i rozsądnej działalności wzrośnie do wartości skrajnie dodatnich. Szczęście zawita pod strzechę. Reszta się ułoży.
pozdrówka
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Piotr1990
Mam 29 lat i jestem w budownictwie (kubaturówka) od kilku lat. Jakiekolwiek wybicie się w tej branży bo jesteś dobry (w tej działce kompletnie nie ma to znaczenia) jest praktycznie niemożliwe, jedynie znajomości. Kierownikami i dyrektorami zostaja dzieci ustawionych rodziców (nawet już w moim wieku) badź goście (kompletnie bez pojęscia, tzw. słupy do pobierania kasy) przysyłani do polskich oddziałów zagranicznych firm, bez znajomości języka polskiego. Od dłuższego czasu zauważam, że dni tej działki sa policzone - fundusze europejskie skończa się już niedługo, rynek biurowy jest już bardzo nasycony (duża ilość pustostanów w dużych miastach), ilość centrów handlowych dobija już do ściany, z uwagi na demografię mieszkaniówka też powoli przygasa.
Myślałem też o firmie w tej branży, ale duża bariera wejścia i ogromne zatory płatnicze mnie powstrzymuja, szczególnie, że pracuje u GW i wiem jak wyglada płacenie podwykonawcom.
Osobiście myślałem, aby rzucić ta budowlanke i się przekwalifikować w IT, być bliżej nowych technologii, zawsze można jakiegoś start - up odpalić.
Czy, aby na pewno IT też zacznie się kurczyć?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kobyszcze
Lol so true, dlatego Londyn najlepszy :) W Polsce nie stać na dziecko, dziewczyny skłonne do rodzenia brzydkie/pospolite z Sosnowca, człowiek żyje jak w letargu. Strach się parzyć.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
sdrw
no i tu też się muszę wypowiedzieć
niestety mam bardzo skajne poglądy - nie planuję mieć dzieci z jednego powodu - po prostu nie podoba mi się ten świat i nie chciałbym skazywać swojego potomstwa na życie w nim.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
sdrw
"20funtów/h na łapę. Szału nie ma,"
no rzeczywiście nie ma szału.. eh przecie to jakieś 1000 zł dziennie.
czy mógłbym podpytać co to dokładnie za "militarka"?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kobyszcze
Nie do końca wyobrażam sobie w jaki sposób można dojść do takiego poziomu zarobkowego w branży IT, któryby człowieka nie zaje**ł ślęczeniem przed kompem w korpo za 3 tys złotych, nie mając do tego całkowitego luzu, jak na przykład świeżo po maturze, utrzymanie przez rodziców, brak zobowiązań, 2-3 lata normalnych studiów, poznawanie ludzi.
Na forach IT, goldenline, etc dużo osób pyta się jak to wygląda na chwilę obecną, jakie języki, czy PHP, czy javascript, etc. Dla mnie, z zewnątrz, wygląda to trochę smutnie. Odpowiedzi typu: 'Według mnie dla osoby mocno zmotywowanej jest to możliwe: przeczytać 'Thinking in Java', nauczyć się tego, siamtego, zacząć projekt, a dalej to już uczyć się z forów informatycznych...' są jeszcze smutniejsze.
Kiedyś brali do fabryki forda, dawali klucz w łapę i na taśmie przykręcałeś trzy śróbki. Teraz żeby dostać się na taką samą taśmę, musisz poświęcić 6 miesięcy po 8 godzin dziennie, a na końcu przedsięwzięcia, jeżeli wcześniej nie zrezygnujesz, znajdujesz robotę za dwa i pół tysiąca, i 'dokształcasz się' w domu, kolejne cztery godziny dziennie po pracy, żeby awansować, albo przejść gdzieś bokiem.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Barellini
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Piotr1990
Jesteś z IT?
Na forach IT, goldenline, etc dużo osób pyta się jak to wygląda na chwilę obecną, jakie języki, czy PHP, czy javascript, etc. Dla mnie, z zewnątrz, wygląda to trochę smutnie. Odpowiedzi typu: 'Według mnie dla osoby mocno zmotywowanej jest to możliwe: przeczytać 'Thinking in Java', nauczyć się tego, siamtego, zacząć projekt, a dalej to już uczyć się z forów informatycznych...' są jeszcze smutniejsze.
Czyli uważasz, że dla analitycznego umysłu przekwalifikowanie się w 3 miesiace pracujac w dzien w dzien w godzinach biznesowych jest nie mozliwe?
Nie wiem czy dobrze Ciebie zrozumiałem.
Z mojego reaserch'u wynika, ze w 3 msc. jest to możliwe. Poza tym, widzę jaka obecnie prace wykonuje w budownictwie i uwazam, ze w kwartal to spokojnie każdy analityczny umysł może się tego nauczyć...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
hamer
aktualnie silniki lotnicze do zastosowań militarnych, w skrócie trzeba policzyć wytrzymałość zmęczeniową (wysoko-, niskocyklową,..) komponentów, wykazać zgodność z wytycznymi europejskimi itd.
Ale są też oferty w innych obszarach, np. sterowanie (automatyka), zarządzanie projektami (deficytowe, nikt nie chce tego robić bo czynnik ludzki), i wiele innych. Ale nie o to chodzi. Chcę Ci tylko podpowiedzieć dość trywialną strategię życiową: "skoncentruj się na czymś co cię mniej więcej interesuje, stań się specjalistą i sprzedaj to, jeżeli nie w Polsce, to na zachodzie". Jakby coś to dodam że zaczynałem od 1400zł/m na umowa o dzieło, bo nikt nie spieszył się żeby podpisywać umowę, ale ja zawsze jakoś miałem nadzieję że zarobie na tym co lubię...
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kobyszcze
Tak na prawdę poza rozmowami z informatykami nie wiem nic, ale gdybym miał więcej do czynienia z budowlanką, wakacje poświęciłbym na zjechaniu budów ekodomów glino-słomianych albo rozeznania technologii worków z piaskiem.
Chyba po prostu, retrospektywnie, nie jestem już zwolennikiem robienia takich totalnie oderwanych od tego, czym toczy się moje życie kursów na konto przyszłego zawodu. Tłumaczę sobie, że studia na dobrej uczelni dają szersze możliwości i szerszy kontekst.
Gdybym jednak miał planować kilka miesięcy nauki IT, 'żeby znaleźć pracę', to na 100% poszedłbym w konfigurację sieci, bezpieczeństwo, windows, bazy danych, wszystko, co potrzebne jest w pracy admina. Jak już taką dostaniesz, w wolnym czasie możesz się dokształcać jako informatyk w dowolnym kierunku, poczytując Thinking in Java.
Jest tu dużo informatyków. Serdecznie proszę mnie poprawić i zrugać w moich wynurzeniach z oparów szaleństwa.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wieslaw
http://d1w116sruyx1mf.cloudfront.net/ee-assets/channels/sr_pdf/GoldDeadorAliveSR.pdf
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
To jest raczej debata dwóch ludzi byka i niedźwiedzia. Trochę mdłe te wypowiedzi.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
yzaj
Nikt Ci nie da gotowego know-show .Uważam,że trzeba mieć to "coś" czyli umieć dostrzec i wykorzystać szansę przed wszystkimi.Toporne porady to nie to,bo opierają się na doświadczeniu w innych czasach.Na tym blogu a szczególnie w tym artykule o krachu najważniejsza jest przyszłość.Wszyscy szukają tej wyjątkowej dla siebie informacji tego "św.grala". Najważniejsze to wyczuć czas i wiedzieć co zrobić-i nie chodzi o stawki na godzinę czy wykształcenie bo najczęściej trzeba iść pod prąd i inni się śmieją.Dla mnie dużym impulsem do działania zawsze było to żeby póżniej nic nie robić. W czasach singli wspaniałą "inwestycją" są należycie wychowane dzieci bo latka lecą i zdrowie upada.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Zależy jak na to patrzeć. Wszyscy piszecie ,że wspaniałą inwestycją są dzieci. Pytam się dla kogo ? Dla obecnych emerytów ? Koszta jakie trzeba ponieść na wychowanie dziecka do 18 roku życia są bardzo wysokie. Później studia i wypadało by kupić jakieś mieszkanie itp. Dla jednostki nie ma tutaj kompletnie interesu w produkowaniu dzieci. Dlatego też na chwilę obecną najpopularniejszy jest model 3+1 i to nie tylko w Polsce. Praktycznie w całej Europie. Z ekonomicznego punktu widzenia dla rodzica nie ma tutaj zysku. Ktoś zaraz podniesie argument ,że na starość "pomogą". Równie dobrze pieniądze na wychowanie dzieci można przeznaczyć na własną starość. Jeśli Państwo nie będzie jakoś dotowało tej "inwestycji" to Polska będzie wymierała.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Informatyk... wezcie ludzie sobie wejdzcie na jakis tam pracuj.pl i na frelancera czy cos tam innego i zobaczcie jakie sa oferty i jakie stawki i jakie wymagania. Sie licytuja o zrobienie layoutu za <100zl. Prosze... W informatyce jest tak, ze klient sie nie zna i wpieprzasz mu najgorszy syf byle za niska cene. Niestety, zeby cos docenic trzeba sie na tym znac. A jak ktos sie zna to najczesciej nie szuka informatyka, bo sam zrobi a reszta przypadkow to sa te nieliczne wyjatki, ze mozna cos zarobic za ->kilka lat siedzenia i uczenia sie<-.
Zapomnijcie o pracy w tym kraju nie te zarobki i nie ta kultura. Nawet jako fizol - doslownie wczoraj firma z okolicy chciala zatrudnic spawaczy - TIG - oferowali 3 na reke... na co to starczy? Na przezycie :) Bo na pewno nie na lekarza za x lat. Na wlasne oczy widzialem warunki - 10 godzin zapierdalania dziennie w szkodliwym syfie z dretwymi konczynami, tracac zwrok. Gdzie pierwsza lepsza oferta w neimczech to 12k - czyli 4 razy wiecej. Material masz doniesiony, wymyty a czesto jest tak, ze nadzorujesz maszyne spawalnicza, bez numerow typu spawanie ocynku a jak juz to z maska pelna profeska. I wez pracuj dla kogos w tym kraju... Kiedys wiara robila i sie garba dorabiala, dzisiaj ludzie dzieki sieci maja porownanie na tacy, nie ma juz idiotow, ewentualnie sa niewolnicy co musza ale i Ci coraz czesciej wola krasc i zyc na zasilku. Czasy sie zmienily a czesc pracodawcow uwaza, ze nadal zlapie jelonki. Tzn. kiedys zlapia, bo najlepsze 3 miliony juz dawno wyjechaly i beda sie musieli upierdalac z pijactwem, niechlujstwem, kradzieza.
Kilka firm liczylo na ukraincow. I sie przelicylo jak juz emigruja to czemu nei 500km dalej za 5 razy wieksza kase. Pozatym to nie sa ludzie (w wiekszosci - uogulniajac) pracowici i dokladni jak polacy - inna mentalnosc.
Na ludziach sie nie oszczedza. Juz kilka razy mnie to uratowalo. Jak nie mam pieniedzy na godziwa pensje to nie zatrudniam i z ludzmi zyje w zgodzie. Jak firma ledwo przedzie, to sie ja zamyka a nie kombinuje jak kon pod gorke. Lepiej sie bawic bez pipu, zusu, skarbowki w testy. A jak sie ma zaklad z ~20 osobami to najlepiej samemu popracowac tydzien na danym stanowisku i zadac sobie pytanie czy pracowalbym tak wiecej niz rok za taka kase - na co mi te pieniadze starczaja, czy jestem zadowolony.
Jedno jest dobre, ze bierzecie pod uwage brak emerytur, strzelajace kosci, brak ochoty/checi na ciagla harowke, mlodsza konkurencje i powiekszajacy sie fiskalizm panstwa bo za kilka lat tak dokladnie bedzie :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bagracz
Twoja wypowiedź na temat dzieci jest idiotyczna. Dzieci to nie akcje i giełda. "Inwestycja" w dzieci zazwyczaj nigdy nie jest opłacalna tak jak Ty tutaj usiłujesz to przedstawić. Ale oprócz giełdy jest jeszcze normalne życie. Tutaj "opłacalność" mierzy się innymi miarami. Albo tego nie rozumiesz, albo giełda odebrała Ci rozum. Nie wróży to dużych sukcesów ani na giełdzie ani w życiu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Naprodukować dzieci może każdy głupi. Zapewnienie im bytu i przyszłości to zupełnie inna bajka.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
ziege20
Trzeba stąd sp!@#$%^ póki się da, bo lepiej to już było i jedyny kapitał jak się ma to świadomość. Niby niewiele, ale i tak o niebo więcej niż większość wypranych zombie chodzących po tej planecie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
Zrozumcie ludzie, ze jestescie dymani z kazdym vatem, akcyzom, dochodowym, mandatem itp. Jak chcecie sprobowac walczyc to musiecie sie uniezaleznic od kretynskich oplat. Cala pensje wydajecie na dom, wode, prad, mieszkanie, oc to jak wy chcecie zainwestowac? Wtedy mozecie mysles o dzieciach jak one nie beda musialy a mogly. Inaczej wasze dzieci beda napychaly kase komus, nie sobie i kolo sie zamyka.
Ale widze, ze duzo tu ekspertow i jak ktos dorobil sie czegos w tym kraju zarabiaja 3k na reke to chyle czola. Bardzo prosze o opis, 'jak zyc' :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
SzefKuchniMati
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"W którymś z artykułów lub wypowiedzi tradera było powiedziane, że po takim resecie pojawiają się szanse bo jest nowa sytuacja"
Szanse są dla tych, którzy gotowi są zainwestować w akcje w chwili, w której akcje te wylatują przez okna i to razem z ich dotychczasowymi posiadaczami. Jeśli masz wystarczające cohones aby kupować kiedy krew się na ulicach leje to gratuluję i doradzam Ci poczekać na ten moment.
Sprawa następna: o ile mam pewność, że następny kryzys nadejdzie to mam poważne wątpliwości, czy w następnym kryzysie papierowe waluty będą akceptowane. Za dużo ich nadrukowano, za dużo na nich zarobiono żeby je w kryzysie akceptować. Unieważnienie, reforma, jednorazowa opłata: nazywaj to jak chcesz. Ale pieniądza w obiegu jest za dużo i ktoś kiedyś w końcu postanowi na jego delegalizacji zarobić.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Multimilioner giełdowy John D. Rockefeller stwierdził otwarcie, że on i jego rodzina kupują akcje silnych firm. Na wieść o tym popularny artysta estrady Eddi Cantor, który ogłosił, że podczas krachu stracił wszystko – zauważył gorzko: „Kupuje bo go na to stać. Komu oprócz niego zostałyby jeszcze jakieś pieniądze?”.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
yzaj
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
„Kupuje bo go na to stać. Komu oprócz niego zostałyby jeszcze jakieś pieniądze?”
właśnie. Artysta poszedł na giełdę, kiedy wszyscy na giełdę szli, bo w kupie raźniej. Nie zostawił sobie żadnych oszczędności, postanowił wszystko zainwestować i pomnożyć. Kolokwialnie rzecz ujmując zyski i procenty, ROI i bogactwo już tuż-tuż rzuciło mu się na mózg. Chciwość go zalała. Nie jego pierwszego i nie ostatniego.
Chciwość - panika - kac. Oto odwieczny kierat inwestora giełdowego.
Moim skromnym zdaniem czasy inwestowania na giełdzie się skończyły, bo giełdy zostały przejęte przez banki centralne i inwestycyjne. Dopiero po oczyszczeniu sytuacji na giełdzie (upadku wszystkich TBTF i nacjonalizacji EBC, FED, BoJ, SNB i tak dalej) mogę zacząć się zastanawiać nad powrotem na giełdę. Czas powrotu na giełdę jak dla mnie to również ten moment, w którym P/E spadnie z liczby trzycyfrowej do niskiej jednocyfrowej a państwa uwolnią się od długu.
Czyli nieprędko, zbyt dużo potężnych pijawek ssie jak na razie stary system.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Żeby było śmieszniej nie dość ,że ludzie inwestowali wszystko to jeszcze brali kredyty. Wystarczyło ,że posiadało się tylko 10 centów na akcję wartą jednego dolara. Akcje szły pod zastaw do sejfu. Dlatego też było to tak dotkliwe podczas krachu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00