Dzień Wolności Podatkowej (DWP) ma za zadanie wskazywać do którego momentu wszystkie zarobione pieniądze oddajemy w postaci podatków państwu, a po którym pracujemy wyłącznie dla siebie.  

W tym roku DWP wypadł wyjątkowo szybko, bo już 31 maja. Czy taka zmiana wynika z coraz niższych podatków?


PKB robi swoje


Z informacji publikowanych przez Centrum im. Adama Smitha wynika, że jeszcze w połowie lat 90-tych Dzień Wolności Podatkowej przypadał na początek lipca. Następnie w latach 1997-2013 była to zazwyczaj druga połowa czerwca. W ostatnich 5 latach Dzień Wolności Podatkowej wypadał na pierwszą połowę czerwca, a w bieżącym roku – na ostatni dzień maja.

Wszystko to brzmi bardzo optymistycznie i mogłoby sugerować, że państwo coraz mniej obciąża obywateli podatkami. W tym tonie skomentował sytuację chociażby premier Mateusz Morawiecki, który stwierdził, że DWP to dowód, iż jego rząd obniża podatki.

Niestety, nie ma to nic wspólnego z prawdą. Dzień Wolności Podatkowej wylicza się poprzez porównanie wszystkich wydatków publicznych (budżet państwa, samorządy, fundusze celowe) do Produktu Krajowego Brutto.

Im wyższe jest PKB, tym lepiej prezentuje się data Dnia Wolności Podatkowej. Ogromny wpływ ma tutaj zatem pracowitość Polaków oraz globalna koniunktura. Widać to po danych historycznych – kiedy efekty recesji na świecie docierały do naszego kraju, w kilku kolejnych latach DWP wypadał coraz później (lata 2000-2003 oraz 2009-2011).

 

Rachunek od państwa


Raporty Forum Obywatelskiego Rozwoju pokazują, że utrzymanie państwa kosztuje podatnika coraz więcej. Na ten moment taki „Rachunek od państwa” wynosi 23 135 złotych. Dla porównania, jeszcze w 2011 roku było to 18 018 złotych. Wzrost o prawie 30% w ciągu 7 lat.

Jeśli ktoś chciałby zobaczyć na co przeznaczane są nasze podatki, to załączamy grafikę przygotowaną przez FOR.

Oczywiście wzrost kosztów wynika w sporej mierze z tego, że liczba emerytów w stosunku do liczby osób pracujących nieustannie wzrasta.

Rachunek powiększa się również za sprawą różnych programów wprowadzanych przez państwo (np. 500+, które teraz zostało poszerzone). Ich rosnąca liczba wiąże się także z koniecznością zwiększania armii urzędników, którzy przecież nie produkują dóbr ani nie świadczą usług, a muszą zostać wynagrodzeni. Przypominamy, że pieniądze dla urzędników mogą pochodzić tylko i wyłącznie z podatków. Rząd zawsze może dodrukować walutę, ale w ten sposób wzrośnie inflacja, która koniec końców także jest podatkiem, tylko że ukrytym.

 

Opodatkowanie pracy w Polsce


Wyżej pokazaliśmy koszt funkcjonowania państwa na który muszą zrzucać się wszyscy podatnicy. Podatki częściej przedstawia się w ujęciu procentowym, więc pora spojrzeć od tej strony i zastanowić się nad skalą opodatkowania pracy Polaków.

Ministerstwo Finansów opublikowało niedawno szczegółowe informacje na ten temat. Raport powstał w oparciu o dane PIT oraz ZUS z 2016 roku. Poniżej prezentujemy jedną z ważniejszych tabel, odnoszącą się do podatków płaconych przez Polaków (z podziałem na grupy w zależności od dochodu).

W przypadku pierwszej grupy z dochodem 0 – 10 tys. złotych, opodatkowanie pracy wynosi 60%. Tak wysoka wartość wywołana jest przez osoby, które zdecydowały się na ryczałt (płacą one określone składki, niezależnie od uzyskanego dochodu).

Kolejne, dużo bardziej miarodajne grupy, pokazują, że opodatkowanie pracy wynosi zazwyczaj niecałe 40%.

Pamiętajmy jednak, że poza opodatkowaniem pracy, mamy również podatki pośrednie, takie jak VAT czy akcyza. Płacimy je nawet przy zakupie podstawowych dóbr i usług, np. odzieży czy energii. Jeszcze bardziej charakterystyczny jest przypadek benzyny. Ze względu na VAT i akcyzę, cena jaką płacimy za paliwo jest dwukrotnie wyższa niż realny koszt benzyny uwzględniający wszystkie marże.

W rzeczywistości wysokość podatków, które płacimy, zdecydowanie wykracza poza te niecałe 40% związane z opodatkowaniem pracy. Wnikliwi mogą się o tym przekonać czytając artykuł Tradera21 pt. "Jak państwo ściąga haracz z Polaków?". W przypadku tamtego tekstu, znamienny był zwłaszcza przykład osoby zarabiającej 60 tys. brutto rocznie i wydającej wszystko na bieżące potrzeby. Z uwzględnieniem podatków, rozliczenie wypadało następująco:

a)Roczny koszt dla naszego pracodawcy (tyle by nam płacił gdyby nie podatki) - 61 tys. PLN

b) ZUS oraz podatek PIT - 25 tys. PLN

c) Nasze wynagrodzenie netto - 36 tys. PLN

d) Podatki ukryte w cenach  podstawowych produktów - 11 tys PLN

e) Tyle rzeczywiście wydajemy na nabywane produkty - 25 tys PLN

Innymi słowy: realnie nasze opodatkowanie wynosi raczej 60, a nie niecałe 40 procent.

Oczywiście skala opodatkowania jest najwyższa w przypadku osób zarabiających przeciętnie i wydających całe wynagrodzenie na bieżące potrzeby. Jeśli chodzi o najbogatszych, to obciążenie daninami (w ujęciu procentowym) jest trochę niższe.

Niestety, świadomość płaconych podatków jest w społeczeństwie stosunkowo niewielka i nie dotyczy to wyłącznie Polski. Tymczasem rządzący nie znają umiaru i potrzebują coraz więcej pieniędzy obywateli. Doskonale widać to na przykładzie Stanów Zjednoczonych, gdzie na początku XX wieku Dzień Wolności Podatkowej przypadał na koniec stycznia. Dziś wypada w kwietniu.

 

Podsumowanie


Dzień Wolności Podatkowej ze względu na swoją konstrukcję (duże znaczenie PKB) nie oddaje dobrze sytuacji panującej w Polsce. Jeśli chcemy faktycznie sprawdzić skalę obciążeń podatkowych, powinniśmy, poza opodatkowaniem pracy, wziąć pod uwagę także podatki pośrednie i podatki lokalne.

Nie możemy też zapominać o inflacji, która stanowi rodzaj ukrytego podatku. Pamiętajcie, że inflacja nie musi oznaczać rosnących dóbr i usług. Może ona objawiać się np. zmniejszaniem opakowań produktów przy jednoczesnym utrzymaniu dotychczasowych cen.

Poza inflacją możemy powiedzieć o jeszcze jednym ukrytym podatku. Od czasu transformacji ustrojowej w Polsce liczba urzędników wzrosła ze 160 tys. do ponad 600 tys. Coraz więcej czasu poświęcamy na to, by spełniać różne durne normy i dostosowywać się do zmieniającego prawa. W niektórych przypadkach wymaga to zatrudniania doradców. Powinniśmy traktować to jako rodzaj ukrytego podatku. Polska utrzymuje się w unijnej czołówce jeśli chodzi o zmienność prawa. Poprzedni rok był pod tym względem dużo lepszy, ale wciąż daleko nam do Estonii czy Austrii, gdzie liczba produkowanych aktów prawnych jest o 80-90% niższa niż u nas. Ta różnica powoduje, że marnujemy dużo więcej czasu i pieniędzy.

Polacy w ramach podatków przeznaczają ogromne sumy chociażby na utrzymanie systemu emerytalnego czy funkcjonowanie Narodowego Funduszu Zdrowia. Mimo to, nie mogą liczyć ani na zadowalający poziom usług w zakresie opieki medycznej ani na wysokie emerytury (w tym drugim przypadku skala problemu będzie się zdecydowanie nasilać).

Wysokie podatki znacząco utrudniają odłożenie większej sumy na przyszłość. W przypadku części osób rozwiązaniem tego problemu jest założenie spółki w przyjaznej jurysdykcji, oferującej np. 0% podatku dochodowego czy 0% ZUS przy okazji prowadzenia działalności gospodarczej. Więcej na ten temat znajdziecie na stronie JakNiePlacicPodatkow.pl na którą możecie przejść również klikając w poniższy baner.

Zachęcamy Was też do obejrzenia dwóch wywiadów z Mateuszem Tomczykiem, szefem działu Independent Finance, który zajmuje się optymalizacjami podatkowymi. Pierwsze z poniższych nagrań w ciągu 5 dni obejrzało prawie 28 tysięcy osób (jak widać, w przypadku 97% widzów odczucia są pozytywne).


Zespół Independent Trader