Na styczeń 2021 roku zaplanowane zostało kolejne Światowe Forum Ekonomiczne. To jedna z tych okazji, kiedy globaliści przylatują odrzutowcami, aby rozmawiać o ratowaniu klimatu. Tym razem jednak sytuacja jest nieco poważniejsza. Zaproszeni goście będą debatować o kwestiach związanych z koronawirusem, problemami gospodarki, niepokojami społecznymi itd. Główne hasło nadchodzącej konferencji to „Wielki Reset”.

 

Żadnego kryzysu nie można zmarnować


W przeszłości wielokrotnie wspominaliśmy, że jeśli rządzący (prawdziwi rządzący, a nie ich marionetki) chcą wprowadzić jakieś kontrowersyjne zmiany, muszą to zrobić w trakcie kryzysu. Mogą też kryzys wykreować. W każdym razie społeczeństwo musi być wystraszone. Wtedy lud przyjmie z wdzięcznością każdą zmianę, która ma rzekomo prowadzić do poprawy sytuacji.

Globaliści nie ukrywają, że kryzys to okazja. Jeśli wejdziemy na oficjalną stronę konferencji „Wielki Reset”, szybko zauważymy, że koronawirus to okazja.

Jak widać, podczas styczniowego „Resetu” globaliści zamierzają omawiać priorytety dla społeczeństwa.

Ze swoim spojrzeniem na pandemię nie kryje się także założyciel Światowego Forum Ekonomicznego - Klaus Schwab.

Zanim jednak przejdziemy do konkretów, przypomnijmy sobie czym w ogóle jest Światowe Forum Ekonomiczne. Czy jest to zebranie osób, którym zależy na lepszej przyszłości każdego z nas? Za odpowiedź może posłużyć ostatnia konferencja ze stycznia bieżącego roku. Znamienici goście:

Al Gore, zawsze w pierwszej linii frontu walki z globalnym ociepleniem, na czym zdążył już zarobić miliardy (choć inni na jego działalności jeszcze nie zdążyli skorzystać),

Christine Lagarde, obecna prezes EBC, kryminalistka z prawomocnym wyrokiem, uniknęła więzienia gdyż należy do bankierskiej kasty,

Mike Carney, czołowy przedstawiciel bankierów,

Larry Fink, prezes BlackRock, firmy która jest jednym z największych beneficjentów koronawirusa (podczas epidemii FED zaczął skupować ETFy i wyznaczył do tego zadania konkretną firmę - właśnie BlackRock).

W trakcie tamtej konferencji standardowo poruszono temat walki z globalnym ociepleniem. Zamiast jednak mierzyć się na argumenty, postawiono na emocje. Do boju wysłano niezawodną Gretę, która spokojnie może uchodzić za znawcę w dziedzinie ochrony klimatu.

Swoją drogą, jeśli ktoś myśli, że wysługiwanie się dziećmi przy realizacji własnych interesów to jakaś nowa sztuczka globalistów, to jest w błędzie. Dokładnie to samo wydarzyło się w 1992 roku w Rio de Janeiro.

Jak widać, konferencje globalistów często są po prostu teatrzykiem dla tłumu, chociaż od czasu do czasu między zdaniami da się wyłapać ważne informacje. Jak będzie w przypadku „Wielkiego Resetu”? Tego nie wiemy, ale warto zwrócić uwagę na założenia tejże konferencji oraz zapowiedzi organizatorów.

 

Wielki Reset, czyli co konkretnie?


Na stronie Światowego Forum Ekonomicznego da się znaleźć kilka ciekawych spostrzeżeń organizatorów.

1. Reset kapitalizmu

Cytujemy organizatorów: „Każdy kraj, od USA aż do Chin, musi wziąć w tym udział. Każda branża, od produkcji ropy do spółek technologicznych, musi przejść transformację. Potrzebujemy „Wielkiego Resetu” kapitalizmu”.

Tutaj pojawia się pierwszy problem. Rozwinięte gospodarki coraz rzadziej można charakteryzować jako kapitalistyczne. Od 2008 roku na świecie ciągle ratuje się nierentowne, duże przedsiębiorstwa. Małym oczywiście pozwala się upadać. Komplikacja prawa także działa na niekorzyść tych najmniejszych, bo ogranicza możliwość ich rozwoju. Poszczególne państwa mają coraz większy udział w gospodarkach. O jakim więc kapitalizmie mowa?

2. Koronawirus źródłem problemów

Cytujemy: „Koronawirus doprowadził do śmierci setek tysięcy osób. Jego efekty pogorszyły nastroje społeczne, wywołały zamieszki.”

Koronawirus zabił do tej pory oficjalnie 650 tysięcy osób. W praktyce tysiące zgonów zostały podciągnięte pod wirusa, na zasadzie: „skoro zmarły miał koronawirusa, to na pewno był on przyczyną śmierci”. Śmiertelność wynikająca z koronawirusa jest niewiele większa niż śmiertelność w efekcie grypy (nie jest to nasz wymysł, lecz wniosek brytyjskich instytucji, które zapoczątkowały całą histerię). Problem w tym, że zagrożenie wynikające z wirusa zostało wyolbrzymione przez media, które zastraszyły społeczeństwo. Rządzący zamrozili gospodarkę i kryzys gotowy. Idealna okazja by dokonać „Wielkiego Resetu”.

3. Wielki Reset - Wielkie Państwo

Cytujemy: „Reset będzie wymagał większego rządu”. Większość z Was już wie co to oznacza: więcej ingerencji państwa, wyższe podatki, mniej wolności, więcej korupcji, więcej niegospodarności i większa inwigilacja obywateli.

Zauważyliście, że „reset kapitalizmu” ma polegać na „większej ingerencji państwa”? Jeśli mielibyśmy cały ten bełkot przetłumaczyć na polski, to po prostu idziemy globalnie w stronę socjalizmu, o ile nie komunizmu.

 

Wielki Reset niczym Agenda 2030


Organizatorzy „Wielkiego Resetu” wymieniają też 3 konkretne priorytety. Pierwszy z nich to pójście w kierunku „ekonomii współdzielenia” oraz zachęcanie do zmian w podatkach dla najbogatszych czy też wycofanie dopłat do paliw kopalnych.

Drugi priorytet to szeroko rozumiana równość i zrównoważony rozwój. To ulubiony slogan globalistów, z którym zaraz się rozprawimy. Problem polega na tym, że w kolejnych latach to „wprowadzanie równości” ma odbywać się z użyciem dużych programów rządowych mających odpowiednio stymulować gospodarkę. To dobra zmiana dla polityków, gdyż będzie można więcej nakraść. O inflację w długim terminie też możemy być spokojni.

Trzeci priorytet to zdrowie, w tym duże nakłady na pracę nad szczepionkami. Nie ma tutaj znaczenia, że na Śląsku jakieś 95-97% górników (których płuca nie są w najlepszym stanie) przeszło koronawirusa bez problemów. Szczepionki mają być, państwa mają je zamawiać, big pharma ma zarobić.

Warto zwrócić uwagę, że priorytety organizatorów „Wielkiego Resetu” pokrywają się ze słynną Agendą 2030, czyli porozumieniem 193 krajów z całego świata zatwierdzonym w 2015 roku. Tam również możemy przeczytać bardzo dużo o równości, o ratowaniu klimatu, o zrównoważonym rozwoju opartym na nowoczesnych technologiach.

Jeśli ktoś wierzy, że to są prawdziwe cele rządzących, to pora by zmierzył się z faktami. Skupmy się póki co na słynnej „równości”. W 2008 roku wmawiano nam, że interwencje banków centralnych mają stymulować gospodarkę, co poprawi sytuację większości osób. Zaczęto więc skupować akcje, obligacje rządowe i korporacyjne, a nawet REITy (fundusze inwestujące w nieruchomości komercyjne). Cała ta interwencja nie przełożyła się wcale na poprawę sytuacji zwykłych obywateli strefy euro czy Japonii. Mało tego, wieczne rolowanie długów z wykorzystaniem „inżynierii finansowej” pomogło Grecji pogrążyć się w wieloletniej recesji. Z kolei w Stanach Zjednoczonych dziesiątki milionów osób pozostały poza siłą roboczą, nie mogąc znaleźć pracy przez dłuższy czas. Dopiero reformy Donalda Trumpa ożywiły nieco gospodarkę USA.

W każdym razie, ostatecznym beneficjentem wszystkich tych programów stymulujących stały się:

A) Największe banki w USA, które uratowano z pieniędzy podatników.

B) Nierentowne firmy, które utrzymały się dzięki taniemu kredytowi.

C) Najbogatsi, którzy posiadali w portfelach sporo akcji i obligacji.

Ostatecznie, jak wynika z analiz Credit Suisse, od 2008 do 2017 roku udział 1% najbogatszych osób w globalnym bogactwie wzrósł z 42,5% do 50,1%.

Jak to możliwe, przecież już wcześniej globaliści robili wszystko aby wprowadzić „równość i zrównoważony rozwój”! Co zatem poszło nie tak?

A może po prostu zostaliśmy oszukani? Może tym ludziom wcale nie zależy na poprawie życia zwykłych obywateli, a raczej na tym by mieć nad nimi władzę?

Im więcej globaliści opowiadają o równości, tym więcej jest na świecie nierówności. Prawda jest jednak taka, że dziś sytuacja jest trudniejsza niż 12 lat temu. Same interwencje banków centralnych nie są już wystarczające. Dziś do utrzymania kontroli nad sytuacją potrzebne jest zaangażowanie rządów, realizacja dużych programów państwowych (firmy boją się inwestować). Niestety, do wprowadzenia tego wszystkiego trzeba mieć pretekst. I takim pretekstem do przemodelowania gospodarki stał się koronawirus.

Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że wszystkie te priorytety (zmiany w podatkach od bogactwa, dążenie do zrównoważonego rozwoju, nakłady na szczepionki) opłacą się głównie najbogatszym. Brytyjska Biblioteka Izby Gmin szacuje, że w 2030 roku wspomniany udział 1% najbogatszych w światowym majątku dojdzie do 64%. Stanie się tak, jeśli globaliści faktycznie wprowadzą te nowości, które najczęściej pojawiają się na ich konferencjach. Wypiszemy je poniżej wraz z komentarzem do każdej z tych zmian.

 

Cele Globalistów


Czy to Agenda 2030, czy konferencja „Wielki Reset”, czy raport fundacji Rockefellera - wszędzie tam możemy znaleźć punkty wspólne. Oto lista:

1. Ekonomia dzielenia - nie ma problemu, kiedy branża naturalnie się zmienia i dochodzi do sytuacji, w której połowa osób nie ma samochodów, a jedynie je wypożycza czy też dzieli je z innymi. Problem pojawia się kiedy w te zmiany angażują się rządy, które do tej pory działały na korzyść wybranej grupy koncernów. Jeśli ekonomia dzielenia będzie narzucana odgórnie, to ostatecznie może doprowadzić to do zanikania jakiejkolwiek własności prywatnej i koncentracji kapitału wokół grupki największych korporacji.

2. Podatki dla najbogatszych - jest to jedna z najbardziej niebezpiecznych pułapek. Znajduje poklask wśród ludzi. W praktyce podatki dla najbogatszych zawsze uderzają w tych najbardziej pracowitych ludzi. Z kolei osoby z absolutnego topu (te 1% najbogatszych) zawsze unikną opodatkowania. W praktyce więc podatek dla najbogatszych to uderzenie w klasę średnią.

3. Społeczeństwo bezgotówkowe - koronawirus stał się świetnym narzędziem do atakowania gotówki. Ludzie byli dosłowni odstraszani od używania banknotów. W dłuższym terminie społeczeństwo bezgotówkowe jest czymś realnym. W takiej rzeczywistości bankierzy mogą bezproblemowo wprowadzać stopy procentowe na poziomie -10%. Ktokolwiek oszczędza zamiast konsumować - ponosi karę. Zwykli ludzie w takiej sytuacji nie mogą ruszyć do bankomatów, bo po prostu ich już nie ma.

4. Propaganda „równości” płci, ras itd. - z perspektywy globalistów, jednym z priorytetów jest, aby społeczeństwo było tak słabe, jak to tylko możliwe. Dlatego też media mieszają ludziom w głowach i spychają dyskusje na absurdalne tematy dotyczące równości płci czy ras. Okazuje się nagle, że w filmie nie mają grać najlepsi aktorzy - za to ma być po równo białych i czarnych. W międzyczasie wprowadzana jest cenzura. Nagle nie można używać określonych słów, gdyż są one uważane za rasistowskie czy nietolerancyjne. System nagle zaczyna promować miernoty, a nawet bandytów (np. George Floyd).

5. Duże programy rządowe i ciągły dodruk - wmawia się ludziom, że konieczne są programy mające stymulować gospodarkę. W rzeczywistości takie działania zawsze prowadzą do większej niegospodarności oraz okradania zwykłych obywateli poprzez inflację. Wszystko to prowadzi do poważnego kryzysu gospodarczego, który ostatecznie uzależnia ludzi od pomocy państwa.

6. Cyfrowe dowody / chipy - możliwość pełnej inwigilacji każdego z obywateli. Oczywiście pretekstem do podjęcia dyskusji jest chociażby pandemia, kiedy agencjom rządowym zależy na tym, by ustalić gdzie obywatel przebywał, z kim się widział itd. Wystarczy więc wyolbrzymić temat koronawirusa, aby chipy stały się nagle tematem poważnej dyskusji. W niektórych krajach takie nadajniki mogą zostać wykorzystane w szerszy sposób (np. system punktacji obywateli w Chinach).

7. Walka z globalnym ociepleniem (kontrola emisji CO2) - demonizowanie dwutlenku węgla oraz kontrolowanie emisji CO2 może być niezłym biznesem, czego potwierdzeniem jest wspomniany Al Gore. Trafiliśmy ostatnio na interesującą wypowiedź prof. Richarda Lindzena z Massachusetts Institute of Technology. Poniżej tłumaczenie.

„Czym jest CO2? To nie zanieczyszczenie, to efekt oddechu każdej żywej istoty, jak i produkt oddychania roślin. Jest niezbędny do fotosyntezy. Jest również produktem działalności przemysłowej oraz efektem przemieszczania się ludzi. A zatem jeśli chciałbyś kontrolować różne aspekty życia na ziemi - od działań przemysłowców po transport ludzi, to CO2 jest rozwiązaniem. Takie myślenie przyciąga ludzi o biurokratycznej mentalności.”

 

Wnioski


Warto byłoby stworzyć listę teorii spiskowych, które nagle stały się rzeczywistością. Temat pandemii, która niszczy globalną gospodarkę, stał się faktem. Rozmowy o obowiązkowej szczepionce na wirusa to dziś codzienność, zresztą mówi się także o lokalizowaniu poszczególnych obywateli za pomocą specjalnych aplikacji lub chipów. Wprowadzenie dochodu gwarantowanego także stało się faktem (przykład: Hiszpania). Komunizm nagle ogarnia Europę Zachodnią, a nie Wschodnią. Z kolei globaliści mówią wprost o „Wielkim Resecie”.

Wszystko to dzieje się na naszych oczach, a przecież jeszcze 2 lata temu autorom filmów o chipach i epidemiach zalecano noszenie foliowych czapeczek. Cóż, jedni po prostu analizowali plany globalistów, a drudzy kierowali się schematami.

Pora na wnioski. Odkąd Agenda 2030 została przyjęta (rok 2015) nierówności społeczne wyraźnie wzrosły. Bogaci stali się bogatsi, ale nie była to gra fair. Doszło też do zaognienia sytuacji w USA. Spadł poziom bezpieczeństwa w Europie. W trakcie epidemii koronawirusa wyprano ludziom mózgi, co pozwoliło na wprowadzenie lockdownów i wywołało wzrost bezrobocia. Miliony osób pozostaną na lata uzależnione od pomocy państwa. Przyspieszono też psucie walut za sprawą dodruku. W długim terminie czeka nas wysoka inflacja, a więc złoto można powoli zacząć traktować jako gotówkę.

To nie przypadek, że jakaś konwencja globalistów wywołuje efekty odmienne od założonych. Wystarczy prześledzić sobie konwencje mające bronić praw dzieci czy kobiet. To tylko bełkot, który bardzo często przynosi jeszcze więcej nieszczęść. I nie mamy też większych wątpliwości, że konferencja „Wielki Reset” w styczniu 2021 roku będzie w rzeczywistości kolejnym atakiem na wolność jednostki.

Naszym zdaniem świat idzie w lepszym kierunku, kiedy każdy z nas ma dużo więcej swobody w podejmowaniu decyzji. Zmusza go to do rozwoju i brania odpowiedzialności za swoje życie. Tymczasem wszystkie te agendy i długoterminowe cele sugerują, że decydować o wszystkim ma stosunkowo niewielkie grono osób, a reszta społeczeństwa powinna zachowywać się jak bezmyślne owce (i niestety spora część tak się zachowuje).

Koniec końców, jeśli widzicie szefa banku, prezesa dużej korporacji czy też dyrektora koncernu farmaceutycznego, którzy mówią, że chcą lepszego świata, to bądźcie ostrożni. Może okazać się, że wprowadzane zmiany mają być korzystne dla nich i ich najbliższych. Ostatecznie w tym wieku oszukiwani jesteśmy dość regularnie co 7 lat. W 2001 roku zaczęto wojnę z terroryzmem, na której zyskał kompleks militarny, głównie w USA. W 2008 roku wybuchł kryzys z którego silniejsze wyszły banki. W 2015 roku zatwierdzono Agendę 2030. Co czeka nas teraz?

Globaliści z pewnością będą dążyć do poszerzenia kontroli nad jednostką. Nie będzie im łatwo. Po pierwsze nadal sporą grupę na świecie stanowią stosunkowo niepokorne narody ze Wschodu (wyłączając Azjatów). Po drugie trudna sytuacja gospodarcza będzie coraz częściej wyprowadzać ludzi na ulice. Po trzecie nad globalistami wisi potencjalne ryzyko załamania systemu dolara, a to właśnie ten system daje im duże możliwości. Czekają nas więc ciekawe czasy, w których powinniśmy być bardzo czujni. Nie brakuje takich osób, które chcą ograniczyć naszą wolność. W dodatku robią to mając rzekomo dobre intencje.


Independent Trader Team