Obligacje rządowe przez lata były synonimem bezpieczeństwa. Gdy rząd potrzebował gotówki emitował kwity dłużne, które chętnie skupowały fundusze emerytalne czy zwykli inwestorzy, dla których zabezpieczenie kapitału było ważniejsze od wysokich zysków.
Przez lata obligacje rządowe były odwrotnie skorelowane z rynkami akcji. Gdy gospodarka była w fazie rozkwitu kapitał przemieszczał się do bardziej ryzykowanych akcji. Firmy generowały wyższe zyski, ceny akcji rosły, co zawsze działało jak magnes na inwestorów. Ostatecznie akcje stawały się drogie, inwestorzy ewakuowali się do bezpiecznych obligacji, co z kolei inicjowało krach na rynkach akcji i hossę w obligacjach.
Generalnie, gdy rosły ceny akcji, to spadały ceny obligacji i odwrotnie. W 2008 roku wszystko się zmieniło. Banki centralne aby ratować system, którego są nieodłączną częścią zaczęły zwiększać podaż waluty jak szalone. Niektórzy twierdzą, iż mamy wojny walutowe, podczas których jeden kraj stara się osłabić walutę silniej niż konkurenci, dzięki czemu zdobywa przewagę eksportową. Ja jednak uważam, że dodruk jest procesem skoordynowanym na poziomie banków centralnych, a jego głównym celem jest wykreowanie sztucznego popytu na dług zbankrutowanych krajów, dzięki czemu udaje się odwlec upadek obecnego systemu monetarnego.
Rok 2008 obnażył ogromny problem współczesnego systemu, czyli nadmierne zadłużenie na poziomie: rządowym, korporacyjnym oraz osobistym. Jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji było przeprowadzenie częściowego bankructwa. Inwestorzy, którzy bezmyślnie kupowali dług bankrutów ponieśliby druzgocące straty. Wiele firm całkiem zniknęłoby z rynku, podobnie jak Lehman Brothers, a ich miejsce zajęłyby firmy zarządzane dużo ostrożniej.
Z drugiej strony, dług wielu krajów zostałby zredukowany do poziomów, przy których gospodarka zaczęłaby się ponownie rozwijać a pozostała część długu mogłaby być uczciwie spłacona.
Konieczne rozwiązania niestety nie są popularne. Aby rozwiązać problem długu pozwolono zadłużonym krajom zadłużyć się jeszcze bardziej. Aby stworzyć wrażenie, że dług nie jest już dłużej problemem obniżono stopy procentowe w zasadzie do zera. Jednocześnie banki centralne „dodrukowały” ogromne ilości walut, za które skupowały dług rządowy.
Banki centralne, które dawniej miały pilnować stabilizacji systemu monetarnego przeistoczyły się w ostatecznych kupców długu rządowego, przy okazji utrzymując zerowe stopy procentowe. W takim otoczeniu nie należy się dziwić, że rządzący ani myślą o prawdziwych reformach rozwiązujących problem permanentnych deficytów i rosnącego zadłużenia.
Prawdziwym majstersztykiem okazało się jednak przekonanie inwestorów, że banki centralne będą dbać o to by oprocentowanie długu rządowego nigdy nie wzrosło. Inwestorzy uwierzyli, że interwencje są na tyle skuteczne, że kupno obligacji rządowych jest pozbawione ryzyka.
Inwestorzy kupowali obligacje nie tyle po to by po roku zainkasować 2 - 3% odsetek, lecz aby odsprzedać je po wyższej cenie. Ostatecznie, jeżeli spada rentowność obligacji, ich cena rośnie. Tradycyjne inwestowanie w bezpieczne obligacje dla kilku procent odsetek przeistoczyło się w czystą spekulację, w której główną siłą napędową były oczekiwania co do dalszej efektywności banków centralnych.
Eldorado skończyło się w lutym tego roku. Rentowność 10-letnich obligacji zbankrutowanej Hiszpanii spadła do 1,1% rocznie. Aby uzmysłowić sobie o czym mówimy zastanówmy się czy pożyczylibyśmy bankrutowi nasz kapitał tylko po to aby w perspektywie 10 kolejnych lat zarobić łącznie 12 % odsetek? Rentowność długu Niemiec spadła do 0,1% rocznie. Szwajcarzy kazali sobie wręcz płacić za możliwość ulokowania kapitału w rządowych obligacjach.
Doszliśmy do sytuacji, w której obligacje przestały płacić cokolwiek. Potencjał do dalszego spadku rentowności, a tym samym wzrostu ceny się wyczerpał. Banki centralne desperacko próbowały nas przekonać, że wejdziemy w erę negatywnych stóp procentowych, ale było to działanie skazane na porażkę.
Jaki jest sens trzymać kapitał w obligacjach, które nie dość, że nic nie płacą (negatywne oprocentowanie), ale dodatkowo narażamy się na bankructwo emitenta? Dużo bezpieczniej było by po prostu przetrzymać kapitał w gotówce.
Luty 2015 roku, w mojej ocenie, był punktem zwrotnym. Od tego czasu kapitał systematycznie ucieka z napompowanego do granic możliwości rynku obligacji. Rentowność długu w całej Europie rośnie w zastraszającym tempie i to mimo podatkowego popytu w wysokości 60 mld euro jaki generuje Europejski Bank Centralny. Na wykresie poniżej widzicie co się dzieje z rentownością obligacji.
Rentowność niemieckich obligacji wzrosła w ciągu 4 miesięcy dziesięciokrotnie z 0,1% do 0,85% obecnie. Japonii z 0,2% do 0,5% obecnie. Francji z 0,35% do 1,2%, Hiszpanii z 1,2% do 2,2%. Jak na tak krótki okres możemy wprost powiedzieć, że nastąpił prawdziwy krach na rynku długu.
Generalnie w całym zachodnim, zbankrutowanym świecie następuje ogromna ucieczka kapitału z rynku obligacji. Nawet w USA, gdzie w efekcie zmian legislacyjnych płynie ogromny kapitał z Japonii rentowność obligacji wzrosła z 1,65% do 2,4 % w ciągu zaledwie 4 miesięcy.
Dla inwestorów w „bezpieczne obligacje” ostatni kwartał przyniósł już 10% stratę a na tym nie koniec. Nadal jesteśmy na poziomach, przy których dług rządowy jest ogromnie przeszacowany. Jeszcze 3 lata temu rentowność długu Włoch, Portugalii czy Hiszpanii oscylowała na poziomach 5-6%. Dziś jesteśmy 70% niżej. Potencjał do wzrostu rentowności, a tym samym do dalszego spadku ceny jest ogromny i doskonale zdają sobie z tego sprawę zarządzający największymi funduszami inwestycyjnymi.
Prawdziwe źródło problemów.
Rosnąca rentowność obligacji na całym świecie to nie tylko rosnący koszt obsługi zadłużenia. Ten problem jest istotny, ale najważniejsza sprawa jest często pomijana.
Obligacje rządowe stanowią dziś większość zabezpieczenia na rynkach derywatów, czyli instrumentów pochodnych. Szacunkowa wartość wszystkich derywatów różni się w zależności od tego kto publikuje dane. Najbardziej konserwatywne szacunki podaje Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), wg których globalna wartość rynku derywatów wynosi 630 bln USD. Jest to mniej więcej tyle, co 8-letni globalny PKB.
Jeszcze raz to powtórzę. Wartość wszystkich derywatów, wg najbardziej ostrożnych szacunków, odpowiada wartości wszystkich dóbr i usług wytworzonych na świecie w przeciągu 8 lat! Głównym problemem jest to, że większość kontraktów jest silnie zalewarowana, a zabezpieczenie stanowią obligacje rządowe, których wartość zaczyna topnieć.
Jeżeli ceny obligacji dalej będą spadać, to w systemie bankowym szybko może dojść do utraty wzajemnego zaufania i powtórki z 2008 roku, ale na nieporównywalnie większą skalę. Tym razem nie zbankrutuje jeden bank, lecz co najmniej kilka większych instytucji finansowych. Sam Deutsche Bank ma ekspozycję na derywaty porównywalną z globalnym PKB. Część banków zapewne wyratuje się pieniędzmi klientów, na co pozwalają zmiany w ustawodawstwie określane jako Bail-in.
Wielu inwestorów zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Wyceny długu rządowego, jak i akcji są na ekstremalnie wysokich poziomach. Najdłuższa od 80 lat hossa na obu rynkach utrzymuje się wyłącznie dzięki interwencjom banków centralnych oraz historycznie niskim stopom procentowym.
W przeszłości zarówno zwiększenie podaży waluty, jak i obniżka stóp procentowych były narzędziami stosowanymi wyłącznie krótkoterminowo aby złagodzić przebieg bessy. Dziś banki centralne praktycznie wykorzystały wszystkie możliwości działania.
Od ostatniego krachu cztery największe banki centralne zwiększyły bazę monetarną z 4 do 11 bln USD obecnie.
W sytuacji, w której już mamy zerowe stopy procentowe, a próby wprowadzenia stóp negatywnych okazały się porażką, jedyne co zostaje bankom centralnym to dalszy dodruk waluty. Za nowo kreowane dolary, euro czy jeny banki centralne będą zapewne próbowały skupować dług aby spowalniać wzrost jego rentowności.
Problemem jest natomiast skala długu. Cztery największe banki centralne świata dodrukowały 7 bln USD w ciągu 7 lat. Skumulowana wartość długu USA, strefy euro, Wielkiej Brytanii oraz Japonii wynosi ok 42 bln USD. Mowa wyłącznie o długu rządowym. Banki centralne nie mają już wystarczających możliwości aby wykreować wystarczający popyt a przy okazji nie zniszczyć doszczętnie wartości pieniądza.
W mojej ocenie obecna sytuacja jest podbramkowa. Być może na przestrzeni kilku miesięcy usłyszymy, iż ostatecznym kupcem długu zostanie zreformowany MFW i przy pomocy nowokreowanych SDR’ów część długu denominowanego w lokalnych walutach zostanie przeniesiona do bilansów funduszu tylko po to, by znowu kupić trochę czasu i przekonać społeczeństwo, że wszystko jest w porządku.
Czy tego typu rozwiązania mogę odwlec krach i reset długów? Nie jestem do końca przekonany. Z jednej strony mamy banki centralne. Z drugiej siły rynkowe, które ostatecznie zawsze zwyciężały. Pytanie czy tym razem uda się ponownie kupić trochę czasu i poprzez inflację pozbyć się części długu, czy może zmierzamy w kierunku kontrolowanego resetu długu ze wszystkimi tego bolesnymi, lecz koniecznymi konsekwencjami?
Wnioski, jakie samoczynnie się nasuwają, to omijanie długu rządowego z daleka. Aczkolwiek obecna sytuacja teoretycznie stwarza możliwości związane z shortowaniem obligacji. Mamy ogromny potencjał do spadku ich ceny (wzrost rentowności lub bankructwo emitenta), zaś potencjał do wzrostu ceny (spadku rentowności) jest bardzo ograniczony.
Teoria teorią, ale na grze przeciwko bankom centralnym wielu straciło kapitał. Banki centralne oraz powiązane z nimi banki komercyjne już wielokrotnie dowodziły, że są w stanie manipulować rynkami oraz przekłamywać prawa podaży i popytu.
Czy i tym razem będzie podobnie? Być może, mimo ogromnego odpływu kapitału z rynku długu rentowność obligacji uda się utrzymać w ryzach przy pomocy derywatów. Może zastosowane zostaną inne narzędzia.
Generalnie jednak wiele czynników wskazuje na to, iż reset zaczął się w lutym a po wakacjach dostrzeżemy tego pierwsze konsekwencje. W takim otoczeniu bezpieczeństwo kapitału powinno absolutnie dominować nad krótkoterminowymi zyskami. Zapomnijcie o nowinkach odnośnie kolejnego bankructwa czy porozumienia w sprawie Grecji i zamiast tego skupcie się na rentowności obligacji krajów strefy euro, USA czy Japonii. Rynek długu może być najlepszym barometrem zmian w systemie.
Trader21
kontofo
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Zibi
Czy ty Traderze 21 lub ktokolwiek zechciałby pokusić się na wizję tego scenariusza?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Flash Crash.
W piatek obserwowalem rentownosci obligow na kilku stronach. W pewnym momencie rentownosci japonskich 10y
wzosly o 300% do poziomu 2%
a 2y wzosly nawet o 1000%.
Pod koniec handlu poziomy rentownosci zostaly zredukowane do wielkosci wyjsciowych. Widac to na tym wykresie:
http://de.investing.com/rates-bonds/japan-10-year-bond-yield
Zastanawiam sie co mialo miejsce na japonskim rynku dlugu. Gdyby wzrost o 300% pozostal na zamknieciu nie byloby to bez wplywu na rynek europejski w przyszlym tygodniu.
Martin Armstrong zapowiada crash na obligach w pazdzierniku tego roku. Obserwuje jego prognozy wg modelu energetycznego i musze przyznac, ze wiele z nich oddanych np. przed dwoma laty, sie sprawdzilo.
Krach na obligach wg Armstronga wywola fale ucieczki kapitalu z sektora panstwowego ( obligacje rzadowe ) do sektora prywatnego ( akcje ). Armstrong zapowiada faze transformacji dla US - rynku akcji. Zapowiada dzikie wzrosty zupelnie oderwane od fundamentow. Kto bedzie sie kierowal analiza fundamentalna ten nie zrozumie przyszlych wydarzen.
To bedzie zwyczajna zmiana alokacji kapitalu z obligow w akcje w USA.
Ma temu towarzyszyc silna aprecjacja dolara a w dalszej fazie 2016, 17-2020 silne wzrosty ceny PM
Co do prognozy dotyczacej zalamania rynku dlugu odczuwam zgodnosc , co do reszty , zwyczajnie bede obserwowal wydarzenia.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
matsza
Grunty zawsze mają swoją wartość.
W czasie hiperinflacji niestety najczęściej nie rosły wystarczająco szybko, ale jednak są cennym aktywem.
Euro jest moim zdaniem bardzo niepewne.
EBC mimo ostatniego druku, jednak wciąż wygląda solidnie w porównaniu z innymi bankami.
W razie problemów złotówka da nam to mocno odczuć.
Bardziej poważnym problemem wydaje się więc ryzyko nie że mniej złotówek dostaniesz, ale że mniej za to kupisz.
Warto podkreślić, że jeśli uprawiasz żywność będzie to dodatkowy plus w czasie niepewności.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Kar3l
"A dzisiaj się dowiedziałem, że amerykanie przyślą nam lada moment 1500 czołgów i haubic do magazynów naszych"
To pewna informacja? Oni raczej wycofują się z Europy.
Jeśli to prawda to pewnie będą chcieli nas wysłać na zadymę na wschód.
W sumie to dobrze.. z jednej strony jak nas dozbroja.
Zibi
W razie peturbacji to spodziewać się prędzej można mocnego ograniczenia dopłat lub nawet ich likwidacji. Ci co kupili ziemię ze względu tylko na dopłaty pewnie będą chcieli ją sprzedać. Nie wiem jak z katastralem, ale pewnie też ceny przez niego polecą. Inflacja podniesie ceny wszystkiego także gruntów - nominalnie, nie realnie.
Inną stroną medalu to, że ziemia to aktywo praktycznie nie produkcyjne (z małymi wyjątkami) i zawsze powinna być w cenie. Jeśli masz żyzną i uprawiasz to tylko się cieszyć.
W każdym bądź razie na wartościowe dopłaty szkoda liczyć, jak zaczną się problemy.
Złotówka poleci, ale w razie rozpadu UE to euro też poleci.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gawox
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
czadfad
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
amatorszczyzna
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Cygan
Czyli nic prostszego jak grać na spadek i liczyć łatwe pieniądze.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Blyss
Reset byłby najlepszą opcją, aczkolwiek nie wyobrażam sobie, żeby został wykonany inaczej niż w sytuacji, gdy będzie już za późno. Spójrzcie jak reagują instytucje takie jak MFW. Zawsze za późno. Są sztywne, zbiurokratyzowane i konserwatywne w swoich zachowaniach. I co najważniejsze są strażnikiem i sługą istniejącego status quo. Jest jednak jedna rzecz, z którą nie wygrają. To matematyka. Można wymyślać coraz większe wygibasy dotyczące długu, ale koniec końców jedynym „sukcesem” będzie zyskanie czasu. Co zrobiono od 2008 roku? Nic. Nie, przepraszam – napompowano dług tak, że 2008r. w porównaniu z dzisiejszą sytuacją to pikuś.
Śledzę to forum od jakieś czasu. Nie wiem, kiedy wybuchnie kryzys. W październiku, za rok, dwa czy za dziesięć lat. Ale jestem pewien, że nastąpi i zniszczy ostatecznie obecny system finansowy. I choć, mówiąc eufemistycznie, nie jestem jego największym fanem, to jestem pewien, że pozostawi po sobie zgliszcza. Reset, jeżeli nastąpi to będzie po pierwsze spóźniony, o czym pisałem wcześniej. Po drugie, jeżeli zostanie przeprowadzony, będzie to oznaczało, że nie będzie już żadnego innego wyjścia. Będzie tak dlatego, że reset dokonuje zamachu na najświętszą rzecz w obecnym systemie finansowym – własność. Kasując długi, będzie również kasował własność.
Nie da się go przeprowadzić poprzez inflacje, czy wojnę (no chyba, że nuklearną, ale po co ona komu). Z inflacją tzw. rynki sobie poradzą. Wojna jest tylko sposobem na zyskanie czasu. Niczego nie zmieni.
Sytuację, jaka wywoła ten „ostateczny” kryzys, trudno sobie wyobrazić. Wydaje mi się, że gdy nastąpi, pytania o to w co zainwestować będą głupie i infantylne, a nas wszystkich niezwykle boleśnie przytłoczy rzeczywistość. I choć obecny świat jest chory i na dłuższą metę nie do zaakceptowania, wspominać go będziemy z rozrzewnieniem.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
sebo
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
1. Wróci komuno-faszyzm przy którym Jaruzelski i ska to mały pikuś;
2. Przywrócone zostaną kontrole na granicach - http://www.bankier.pl/wiadomosc/Niemcy-Politycy-CDU-i-CSU-chca-zaostrzyc-kontrole-na-granicach-panstwa-3360640.html
3. pojawi się niestabilność między państwami i, co będzie nowością, niestabilność wewnątrz państw. Trudno nawet orzec, która będzie bardziej dewastująca (pomijając wojną nuklearną).
4. Które państwa będą miejscem niestabilności zewnętrznej, a które wewnętrznej dość łatwo wydedukować na podstawie liczby imigrantów oraz aktualnych ognisk zapalnych.
5. społeczeństwa zostaną okradzione na skalę do tej pory niewidzianą. Jeżeli można potraktować to jako mały akcent optymistyczny, to społeczeństwa byłych demoludów łatwiej przystosują się do nowej sytuacji z racji tego, że żyją pośród nich ludzie, którzy pamiętają czasy niedawnej komuny. Dla społeczeństw starej Europy nowa sytuacja będzie dewastująca psychicznie pomijając teren byłej NRD, która doskonale zaadoptuje się i, być może, pełnić będzie rolę matecznika kadr policyjnych dla reszty Europy.
6. Pojawią się trójki robotniczo-chłopsko-gejowskie do spraw bieżącej kontroli stanu moralnego społeczeństwa. Celem będzie oczywiście nie tyle kontrola stanu, który ostatecznie nikogo nie obchodzi, ale terroryzowanie społeczeństwa i dostarczenie mu igrzysk na najniższym możliwie poziomie, by zapewnić relatywny spokój nowym warstwom przywódczym średniego szczebla (odpowiednik komitetów powiatowych z czasów poprzedniej komuny).
7. jak będzie rola Kościoła trudno dzisiaj orzec. Raczej nadchodzi czas nowych prześladowań oraz szybkiego wzrostu liczby „księży patriotów”.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
grzesiek
Jak taki reset dotknie przeciętnego zwykłego kowalskiego?
Mam zobowiązanie wobec banku. Kredyt gotówkowy. Co się stanie z takim zobowiązaniem w przypadku resetu/dewaluacji waluty?
Czy warto w tej chwili wziąć kredyt hipoteczny, a zaoszczędzone pieniądze ulokować w złoto?
Czy nieruchomość lepiej kupić za gotówkę?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
sebo
Banki nie mogą stracić, ale Ty możesz.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
amatorszczyzna
Pytanie tylko czy ta inflacja bedzie:)
Inflacja w strefie EUR sie pojawi ze wzgledu chociaz na wzrosty cen ropy. Trzeba tylko poczekac na ujecie podwyzek w skali r/r.
Reszta zalezy od FED, bedzie podwyzka stop - bedzie drozec dolar/ taniec ropa, nie bedzie podwyzki - bedzie taniec dolar/ drozec ropa.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Trolo
Moim zdaniem posługiwanie się nazwą 'reset długów' sprawia, że niektórym zapala się lampka, żeby trochę pokombinować, zadłużyć się, a później liczyć na jakieś umożenie, spłacenie 'za grosze' dzięki hiperinflacji, itd. Przecież to brzmi prawie jak 'zerowanie długów'. A przecież możemy mieć do czynienia z lawinowym upadkiem wielu gospodarek świata zachodniego.
Posiadanie kredytu w czasach niepewnych, które zapewne nadejdą nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nikt nie wie, jak to będzie wyglądać. Może bezrobocie osiągnie 30%, może stracisz pracę, może trzeba będzie uciekać. Pamiętaj, że wg. polskiego prawa, bank może licytować Cię, aż spłacisz cały dług. Jeśli cena Twojej nieruchomości spadnie, może będzie musiał zabezpieczyć ją dodatkową gwarancją - np. inną nieruchomością, którą już posiadasz.
Porozmawiaj z kimś, kto żył jako dorosła osoba w Polsce na początku lat 80. Przy tamtym upadku państwa, spadaliśmy z dużo niższego konia, ludzie żyli biednie i mieli jedynie na podstawowe potrzeby i co ważnie nie byli tak zadłużeni. Teraz ten upadek może być dużo boleśniejszy. Wyobraź sobie, że Państwo przestaje płacić urzędnikom, emerytom, w skrajnym przypadku wojsku i policji - co wówczas zastaniesz na ulicach?
A co do zakupu mieszkania, to ja akurat akumulowałbym gotówkę, waluty, kruszce i miał nadzieję, że nie będzie aż tak źle jak opisałem w poprzednim akapicie. Kupić nieruchomość zawsze zdążysz - tym bardziej, że one tanieją i żaden program RNS, MDM tego nie zmienił.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
Nie wiem czy ktoś jest w stanie świadomie sterować takim procesem. Kto na tym traci a kto zyskuje ? Czy wiadomo przynajmniej jak wygląda przepływ kapitału netto pomiędzy największymi gospodarkami świata (UE, USA, Chinami i Japonią) ? Wiadomo, że największymi wierzycielami USA są Japonia i Chiny. Ale z kolei te państwa też są skrajnie zadłużone i ten dług rośnie lawinowo, podobnie UE. W takim razie kto jest tym końcowym wierzycielem netto, kto starci najwięcej na resecie ? Fundusze emerytalne ? Depozytariusze w bankach ? Gdyby coś takiego stało się w skali globalnej to na całym świecie nastąpi totalna destabilizacja i w końcu wojna. Mogłoby dojść do fizycznej likwidacji tych, którzy tym systemem sterują. Dlatego gwałtowny reset nie wchodzi w grę. A czy ktoś ma dzisiaj pomysł na jakieś stopniowe rozbrojenie tej miny ? tego na razie chyba się nie dowiemy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
m_a_rek
A skąd bysmy wzięli 5500 pancerniaków i 1500 szkolonych psów? ;-)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
A może inwestorzy zwyczajnie zostaną poproszeni na dywanik i delikatnie wytłumaczą im jak powinni postępować.Analogicznie do zamiany papieru na złoto fizyczne?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
warmaker
Czy któryś z szanownych panów inwestorów spekuluje może na kontraktach z cukrem? Nie da się ukryć, że cukier ryje nowe dno... .
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
cyniczny_pragmatyk
"Nie da się go przeprowadzić poprzez inflacje, czy wojnę (no chyba, że nuklearną, ale po co ona komu). Z inflacją tzw. rynki sobie poradzą. Wojna jest tylko sposobem na zyskanie czasu. Niczego nie zmieni.
Sytuację, jaka wywoła ten „ostateczny” kryzys, trudno sobie wyobrazić. Wydaje mi się, że gdy nastąpi, pytania o to w co zainwestować będą głupie i infantylne, a nas wszystkich niezwykle boleśnie przytłoczy rzeczywistość. I choć obecny świat jest chory i na dłuższą metę nie do zaakceptowania, wspominać go będziemy z rozrzewnieniem."
Brawo. Pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=TZz7mwvmm7A
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Czasem Kuroda bawi się w sprawdzanie czy znajdzie się frajer chcący kupić obligacje Japońskie i są one wystawiane na aukcje. Jeśli nikt się nie zgłosi wtedy BOJ skupuje wszystko sam i rentowności wracają do z góry ustalonych poziomów.
Jeśli nie to to zapewne któryś z funduszy emerytalnych pozbył się swoich "bezpiecznych aktywów" i oczywiście BOJ jako jedyny schylił się po nie, ratując rentowność.
Na rynek Japoński nie patrz, bo on już od dawna nie istnieje. Ciekawszy jest rynek Europejski i Amerykański.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Jakie prognozy przewidujesz ogólnie na ten rok ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
jimijames
To mój pierwszy wpis, więc dzień dobry :)
I pytanie o obecne przyczyny umacniania sie Euro.
Jakie widzicie wytłumaczenie/przyczyny tego, że kurs EURO do PLN, węgierskiego forinta, czeskiej korony, troche mniej do USD i do CHF się obecnie umacnia ? Generalnie dalczego wogóle Euro się umacnia w tym momencie ?
Poniższe punkty powinny działać jak balast dla Euro, ale widocznie nie są zbyt "ciężkie":
1) EBC pompujący 60 mld EUR miesięcznie
2) Grecja ciągle w zawieszeniu
3) Podobnie konflikt Ukraiński
4) FED milczy (jeszcze) na temat QE4 i nadal markuje podniesienie stóp (choć według mnie widać już że rynek w to nie bardzo wierzy)
Na pewno ma to związek z krachem obligacji o którym jest wpis Tradera21 bo wykresy są mocno skorelowane, ale jaki jest mechanizm który wprawia to w ruch ?
Będę wdzięczny za komentarze.
Dziekuje.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JackD
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Amerykanskie-ambasady-od-tygodnia-nie-wydaja-wiz-3361132.html
Czyżby włączyli kontrolę granic?
Pozd.
JackD
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
Jeden z blogerów tłumaczy zjawisko w ten sposób: trwa paniczna ucieczka inwestorów z euroobligacji. Supermario (Draghi) w równie panicznej reakcji zwiększył ostatnio druk euro, a mimo to nie jest w stanie utrzymać pokrywy na wrzącym garnku i ceny obligacji spadają. Ucieczka z euroobligacji działa DEFLACYJNIE stąd pozorna siła euro. Trwa udeptywanie dna na parze usdeur. Jesienią dolar wystrzeli w górę.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JackStarborn
Artykuł jak zawsze na wysokim poziomie, pomimo że czytam blog około roku to madal jestem pod wrażeniem wniosków jakie wyciągasz z tych strzępków informacji jakie są dostępne dla maluczkich.
@Andreas
Jak myślisz, jest możliwe chwilowe osłabienie dolara nim wystrzeli?
Obecny kurs nie jest zbyt atrakcyjny. Przyznam się, że wahałem się jak był na poziomach 3,3x.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Luk
Moim zdaniem to jeszcze nie koniec rynku obligacji. Obligacje mają przed sobą 3 falę wzrostów (przynajmniej nominalnych) i sądzę, że tak właśnie będzie.
Na początku roku pisałem, że dolar będzie rósł od 3 do 6 miesięcy po czym zacznie spadać. Gdy FED zacznie znów drukować (o czym też zresztą już pisałem) dopompują rynek obligacji i dobiją dolara. Będą mogli, a wręcz musieli to robić by ratować siebie i euro. Dolar i Euro to dwie płyty tektoniczne. Oba nie mogą iść w jedną stronę, a równowaga jest potrzebna by utrzymać status quo. Wyjście Grecji ogromnie osłabi euro. Korporacje USA cały czas borykają się z słabszymi danymi z powodu silnego dolara. Będzie to kolejny powód by przeciwdziałać umocnieniu się dolara (przez dodruk), po tym jak euro zacznie nurkować przez Grecję.
Moim zdaniem przedwcześnie skreślamy obecny stan rzeczy. Banksterka już nieraz pokazała do czego może się posunąć by ratować swoje stołki. Po rozpoczęciu dodruku i ratowaniu systemu z pomocą ELA zacznie się w końcu to o czym piszemy już od tak długiego czasu. Ludzie stracą wiarę w walutę, przy rozpędzającej się depresji gospodarczej i ogólnoświatowym braku płynności.
Marlod74 miał rację. Wypadnie na 2016-17.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bagracz
Dlatego wątpię by był planowany reset długów, bez czegoś, co zdołałoby odwrócić przepływy kapitałów. Lub spowodać, że niekorzystne przepływy nie miały by już znaczenia.
Takim rozwiązaniem byłoby przejęcie kontroli nad Rosją i Chinami, której najwyraźniej brakuje. To nie jest łatwe i tanie. Ale jeszcze trudniejsze i bardziej kosztowne, jest jej utrzymanie. Samo utrzymanie kontroli nad Europą będzie coraz bardziej kosztowne i coraz trudniejsze. Z prostego powodu. Sojusz z USA staje się dla krajów Europy toksyczny. I musi taki być, bo silna Europa to ostatnia rzecz jakiej chciało by USA i kartel. TTIP ma w zamyśle zapewne utrwalić tą słabość i zależność.
Próbą odwrócenia przepływu kapitałów na obszary kontrolowane przez kartel jest natomiast najpewniej TPP. Pozwoli m.in. pozyskać tanią siłę roboczą w obszarach kontrolowanych. Zachód musi zbiednieć. W sensie zarobków. I to mocno. Żeby nie karmić Chin. Dlatego występuje deflacja. Mniejsze zarobki. I jednocześnie inflacja na środkach do życia i kosztach stałych, większe wydatki czyli mniejsze zakupy innych dóbr = dodatkowy impuls deflacyjny. Oba zjawiska można już obserwować. Spadek konsumpcji spowoduje kłopoty dla eksportu z Chin. I konieczność przestawienia się na konsumpcję wewnętrzną. Co wymusi podnoszenie płac. To również już obserwujemy.
To nie reset długów może uratować system, tylko odwrócenie przepływów kapitałowych. Ale nie uratuje. Bo koszty podtrzymywania go przy życiu skonsumują całe ewentualne, przyszłe nadwyżki. A jeszcze ważniejsze jest to, że system ten staje się coraz bardziej niestabilny, wskutek blokowania mechanizmów samoreulacji.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
Wszystko to, co napisałem jest w opozycji do prognoz Tradera i Luka, oraz Bagracza, którzy twierdzą, że musi być dodruk.
Niestety – nadchodzą ciekawe czasy.
Jest to również odpowiedź dla @ JackStarborn
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
MRSE
"Jest jednak jedna rzecz, z którą nie wygrają. To matematyka. Można wymyślać coraz większe wygibasy dotyczące długu, ale koniec końców jedynym „sukcesem” będzie zyskanie czasu."
Pisałem już o tym więcej w komentarzach trzy artykuły temu, więc tylko przypomnę.
Matematyka nie zabrania w żaden sposób dalszego, dowolnie długiego narastania długów.
Narastanie długu jako przesuwanie konsumpcji z przyszłości w teraźniejszość może trwać dowolnie długo, mimo nawet wykładniczego odsuwania się w czasie punktu "importu" w czasie.
Jeżeli system się zawali ("reset"), to z innych względów a nie ze względu na matematykę.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JackStarborn
Dzięki za odpowiedź, ale czekaj, czy ja cię dobrze zrozumiałem. Twierdzisz, że FED podniesie stopy? Przecież do tej pory to była pusta retoryka: "już już podniesiemy, ale jeszcze nie teraz, już prawie".
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marlod74
Inflacji i to sporej pokoleniowej to dopiero spodziewam sie po 2030 roku. To wlasnie teraz po 2009 roku mozliwy jest QE i dodruk wszelaki bo zgodnie z cyklem pokoleniowym nie ma presji inflacyjnej (coraz wiecej emerytow, a mniej ludzi 22-30 lat). Nie bedzie zadnego upadku dolara (natychmiastowego)!! Nie pozwola! Jak odchodzą waluty rezerwowe świata? Zobaczcie na dlugookresowy 100-letni wykres GBPUSD. Nie upadł funt do dzis choć stracił wobec dolara sporo na przestrzeni ponad 100 lat.
Wg mnie upadek dolara bedzie nastepował powoli, ale poczynając od kolejnej 10-latki. Tam juz wtedy stabilnie rozwinie sie inflacja i wzrosty akcji na rynkach wschodzących. Tak to widzę. A na Wall Street dołka z 2009 roku nie zobaczymy jeszcze ze 20lat !
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
marlod74
Najpozniej ok.20lat po takim szczycie byl dolek na gieldach. Dlatego w okolicy 2020/21 moze byc dobry moment na akcje.Ale co ma dac kopa jakiemuś rynkowi wschodzącemu jak nie wysoko stojący dolar?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Bloger, na którego powołałem się twierdzi, że już zapadła decyzja zawalenia dolara w deflacji i nie będzie żadnego dodruku."
Dodruk już był (FED+SNB+BoE) i ciągle jeszcze jest (BoJ + EBC), on na razie jeszcze tylko nie wypłynął na ulice. Ale ten pieniądz już dziś istnieje, krąży zaparkowany w derywatach i czeka.
Nawis inflacyjny już został wyprodukowany. A zniszczyć można go tylko skoordynowanym ogłoszeniem niewypłacalności dłużników połączonym z zamknięciem wszystkich giełd tak długo aż szok minie.
Inaczej pieniądze te wypłyną na ulice a skutkiem tego będzie hiperinflacja wraz z upadkiem walut fiat.
Inna sprawa:
Realna wartość długu w deflacji rośnie. Skoro już teraz świat pod ciężarem długu ledwo zipie to co stanie się z gospodarkami jeśli realne obciążenia z powodu zadłużenia jeszcze wzrosną ?
Supermario już rzucił ręcznik i umywa od Grecji ręce. Jego zdaniem Grecja to problem polityków a nie EBC. I ma rację: zadaniem EBC było uratować prywatny system bankowy którego istnienie było w roku 2008 zagrożone. Powodem tego zagrożenia była ekspozycja na greckie długi. Teraz, kiedy grecki dług sprzedano europejskim podatnikom EBC umywa od Grecji ręce. Elegancja aż od bankierów bije, ale przynajmniej teraz oficjalnie wiadomo, komu służą banki centralne.
Scenariusz deflacyjny jest moim skromnym zdaniem możliwy dopiero wtedy, kiedy prywatny sektor bankowy usunie ze swoich ksiąg papiery dłużne. Dokładnie tak jak miało to miejsce z Grecją.
Deflacja oznacza bowiem falę bankructw, a fala bankructw pociągnąć może za sobą również wierzycieli. Ponieważ jednak długu naprodukowano już zbyt dużo aby ktokolwiek poza drukarzami pieniądza mógł go kupić to system zjada swój ogon i długów z banków wypchnąć się już nie da.
Ergo deflacja wydaje się mi być mało prawdopodobna, na deflacji bankierzy mogliby zbyt dużo stracić.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
uajka
Nie jestem żadnym ekspertem od AT, to tak na wstępie by później nie było nieporozumień.
Mam za to duże doświadczenie w branży pokrewnej do inwestowania, gdzie działają podobne mechanizmy.
Dla mnie AT jest bardziej jak gra z której czerpią najlepsi gracze, chcesz zarabiać, to musisz to potraktować jak full time job. Liczą się umiejętności wyższe niż twoich przeciwników.
Analiza fundamentalna jest bardziej jak inwestowanie długoterminowe, gdzie liczy się zysk od twojego kapitału, możesz to robić jako twoje drugie zajęcie, gdyż nie wymaga tyle zangażowania, jedynie cierpliwości.
gruby napisał:
"Analiza Techniczna pozwala przewidywać przyszłość na giełdzie, ponieważ jest stosowana przez wystarczająco dużą ilość inwestorów aby wpływać na rozwój kursów.
Tak zrozumiałem Twoją wypowiedź."
Precyzując - AT działała by nawet gdyby nikt o niej nie słyszał i wtedy było by znacznie łatwiej. Aktualnie jednak, by działała, trzeba brać też poprawkę na masę ludzi którzy ją stosują, tym samym trzeba być krok przed nimi.
Jeśli ty chcesz zarobić pieniądze na giełdzie, to ktoś inny musi je stracić. Dlatego nazywam to grą. Jeśli każdy gracz giełdowy by stosował w ten sam sposób analizę techniczną to zarabiali by tylko pośrednicy na prowizjach a każdy z inwestorów byłby stratny. Dlatego nie możesz grać jak każdy inny, nie możesz stosować tych samych analiz, co masy inwestorów.
gruby napisał
"Następny wniosek: skoro giełda nie oddaje stanu gospodarki lecz reaguje tak, jak chcą manipulujący nią AT-magicy to albo stosuję AT albo tracę.
Wniosek kolejny: fundamenty nie są ważne, ważne jest aby się z AT-stada nie wychylać."
To też nie do końca prawda, na dowód tego możesz wziąć najbogatszych inwestorów którzy trzymają się fundamentów i nieźle na tym wychodzą. Gracze AT mogą wpłynąć bardzo na rynek, ale w długim okresie czasu będzie powrót do fundamentów.
Bardzo jednak ważne jest by zrozumieć przepływ pieniądza i w jaki sposób się zarabia na giełdzie a dokładnie skąd się biorą pieniądze na giełdzie. Aktualnie gdy prawie żadna spółka nie płaci dywidend, kapitał pochodzi od inwestorów, banków centralnych itp, taka piramida. Jeśli ty chcesz coś zarobić, ktoś inny musi stracić. Przez brak dywidend, giełda stałą się wielkim kasynem, z tą różnicą że grasz przeciwko innym graczom, a nie przeciwko rachunkowi prawdopodobieństwa, tym samym masz szanse coś wygrać. Twoje szanse są jednak niwelowane przez manipulacje elit, prowizje, nierówny dostęp do informacji (które wcale nie są małe). Jednak dalej możesz uszczknąć trochę z tego tortu, bo kapitału jest dużo, bo dawców i chętnych na szybki zarobek jest bardzo dużo, więc wystarczy dla elit, maklerów i troszkę zostanie dla profesjonalnych inwestorów. Jeśli jednak myślisz, że poczytasz sobie 2 książki o AT i że jesteś spryciarz i zarobisz, to idę o zakład że w długim okresie będziesz dawcą kapitału. To full time job dla profesjonalistów.
Nie ma co się jednak obrażać, tylko trzeba zaakceptować rzeczywistość. Obecnie rynki są bardziej manipulowane niż kiedykolwiek, tym samym na wyniki z fundamentów można czekać dłużej niż kiedyś.
Pozdro
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
"czy ja cię dobrze zrozumiałem. Twierdzisz, że FED podniesie stopy?"
Wiem, że nikt nie chce w to uwierzyć wręcz wszyscy mówią, że jest to niemożliwe, ale bloger o którym wspominam twierdzi, że stopy zostaną podniesione i to być może już w czerwcu.
Przekonamy się być może już wkrótce. Decyzja taka będzie miała skutki druzgocące.
Inni twierdzą - i tych jest większość - że FED może wyłącznie trzymać stopy nisko i będzie zmuszony rozpocząć QE4.
Tak źle i tak niedobrze. Zobaczymy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
rav148
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"a czy stopy procentowe musza byc ustalane przez banki centralne?
Tak. W ten sposób bankierzy decydują kiedy i która gospodarka się rozwija a która przechodzi kryzys. Jest to centralne narzędzie do sterowania rządami a poprzez nie całymi krajami. Ta sytuacja jest naturalną konsekwencją oddania władzy nad tworzeniem pieniądza bankierom oraz powiązaniem procesu tworzenia pieniądza z procesem tworzenia długu.
Chociaż pojęcie "oddanie" nie opisuje wiernie tego procesu. Bankierzy to prawo sobie kupili po drodze zabijając albo szantażując każdego, kogo przekupić im się nie udało.
"czy wolny rynek nie moglby sam decydowac?"
Tak było kiedyś, zanim stworzono banki centralne. Aby powrócić do tych czasów należałoby wpierw zlikwidować banki centralne i oddać prawo tworzenia pieniądza z powrotem rządowi.
Ale: bank centralny z prawem tworzenia pieniądza jest potrzebny tak długo, jak długo system bankowy pozostaje z definicji niewypłacalny. Żaden bank nie jest w stanie bowiem wypłacić wszystkim swoim klientom wszystkich zgromadzonych w nim pieniędzy na raz. Dopiero zlikwidowanie systemu rezerw cząstkowych oraz przeniesienie prawa własności do środków zgromadzonych w bankach z banków (dzisiaj) na klientów (tak jak to było kiedyś) umożliwiłoby rozwiązanie bankowego błędu systemowego.
Dopiero wtedy rynek może sam zacząć ustalać stopy procentowe w wolnorynkowym znaczeniu tego procesu to znaczy kierując się wyłącznie popytem, podażą oraz oceną ryzyka.
Tak długo, jak długo system bankowy będzie opierał się na przestępstwie (przewłaszczenie mienia wpłaconego na rachunek bankowy) powiązanym z prawem tworzenia pieniądza z niczego (system rezerwy cząstkowej) tak długo zamiast wolnego rynku będziemy mieli dług, banki centralne oraz stopy procentowe ustalane dowolnie przez nie wiadomo kogo nie wiadomo jak ale za to wiadomo po co.
W jednym z wcześniejszych artykułów trader21 wkleił krótki fragment filmu 'the international'. Tamże przepytywany polityk dotknął sedna problemu stwierdzając: "who controls the debt controls everything". Dług to władza wierzyciela nad dłużnikiem.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Rubin
Bloger - Wykresy Giełdowe ?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Andreas
Zezowaty Zorro w serwisie płatnym
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
quidditch2
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
"Żaden bank nie jest w stanie bowiem wypłacić wszystkim swoim klientom wszystkich zgromadzonych w nim pieniędzy na raz. Dopiero zlikwidowanie systemu rezerw cząstkowych oraz przeniesienie prawa własności do środków zgromadzonych w bankach z banków (dzisiaj) na klientów (tak jak to było kiedyś) umożliwiłoby rozwiązanie bankowego błędu systemowego"
Nie takie to proste z tą możliwością zabrania z banków wszystkich pieniędzy.W żadnym systemie nie można zrobić czegoś takiego bez konsekwencji. Pieniądz jest umową a w szczególności umową jest pieniądz kredytowy. Z pieniądzem przeznaczonym na bieżące wydatki nie ma problemu. Ktoś zarabia pieniądze i niemal na bieżąco je wydaje. Problem się zaczyna gdy ktoś ma nadwyżki, z których chce korzystać dopiero w przyszłości. A ktoś inny już dzisiaj ma potrzeby ale jego bieżące dochody są niewystarczające aby te potrzeby zaspokoić. Taki ktoś jest natomiast już dzisiaj sprzedać swoją przyszłą pracę i przyszłe dochody. Tak tworzy się umowa, w której pośredniczy bank.
Mówisz o tym żeby wszyscy depozytariusze mogli wypłacić wszystkie pieniądze z banku w jednym czasie. A bark takiej możliwości traktujesz jako błąd systemowy. W żadnym systemie nie stanie się to bez konsekwencji bo będzie to zerwanie przedstawionej wyżej umowy. Konsekwencją wycofania się jednej strony umowy -wszystkich depozytariuszy, musi być żądanie natychmiastowej spłaty wszystkich kredytów. Jeśli się na to zgodzimy depozytariusze w każdej chwili mogą dostać swoje pieniądze nawet w obecnym systemie.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Jot
To morał że cena musi spaść - chyba sobie nie będą podnosić ceny zakupu?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
supermario
http://www.pch24.pl/panstwo-islamskie-w-polsce--czeczeni-chca-rzadzic-osrodkiem-dla-uchodzcow,36407,i.html
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Problem się zaczyna gdy ktoś ma nadwyżki, z których chce korzystać dopiero w przyszłości. A ktoś inny już dzisiaj ma potrzeby ale jego bieżące dochody są niewystarczające aby te potrzeby zaspokoić. Taki ktoś jest natomiast już dzisiaj sprzedać swoją przyszłą pracę i przyszłe dochody. Tak tworzy się umowa, w której pośredniczy bank. "
W takiej sytuacji pieniądz zmienia właściciela: znika z konta pożyczającego a pojawia się na koncie pożyczkobiorcy. Ale dopiero wtedy, kiedy pierwotny właściciel pieniądza wyrazi zgodę na jego zainwestowanie. Bank może skasować prowizję, w końcu za marmury w filiach trzeba płacić. Ale jedna zasada pozostaje stała: pieniądze na kontach należą do klientów banku a nie do banku.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Bagracz
Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego bank w razie runu na bank, nie może sobie sam udzielić kredytu na brakującą w danej chwili gotówkę? Ewentualnie dla purystów, że musi być druga strona, nie może zrobić tego bank centralny? Przecież bail-out to, de facto, również kredyt, tylko ponosi ryzyko i obciążany jest podatnik a nie bank.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Artur
Według Ciebie, klient banku który założył lokatę to inwestor czy wyłącznie depozytariusz "właściwy"? W mojej subiektywnej opinii to już taki "inwestor"?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
batavus23
http://systemwkryzysie.blox.pl/2015/06/Deflacyjny-MIT-INFLACYJNY-ARMAGEDDON.html
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Według Ciebie, klient banku który założył lokatę to inwestor czy wyłącznie depozytariusz "właściwy"? W mojej subiektywnej opinii to już taki "inwestor"?
To decyzja klienta. Jeśli gotów jest ponosić ryzyko i inwestować swoje pieniądze to jego sprawa, jego decyzja, jego ryzyko no i jego pieniądze. Chodzi mi raczej o to żeby podkreślić że pieniądze klientów nie mogą być ruszone bez ich wyraźnej zgody. A do tego należałoby odwrócić stosunki właścicielskie co do depozytów klientów złożonych w bankach.
A Bagracz wcześniej pytał:
"Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego bank w razie runu na bank, nie może sobie sam udzielić kredytu na brakującą w danej chwili gotówkę?"
Oszustwo to wychodzi na jaw w momencie, w którym klienci żądają dowodów, to znaczy gotówki. Otóż bank może dowolnie manipulować zapisami księgowymi ale jak wkurzony klient staje przy okienku to żadna kreatywna księgowość bankowi nie pomoże: klient żąda pieniędzy.
I właśnie dlatego wymyślono banki centralne z prawem dodruku pieniędzy: klienci rzucają się na banki w których ich pieniędzy nie ma po czym bank centralny dowozi gotówkę do oczyszczanych z niej banków komercyjnych. Dokładnie w ten sposób funkcjonuje grecki system bankowy od kilku miesięcy: klienci czyszczą greckie banki komercyjne z gotówki a EBC regularnie ją dodrukowywuje i dostarcza do banków. To Draghi rządzi Grecją.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Nasfer
Czy w przypadku wyjścia Grecji kurs EUR/PLN zacznie spadać?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Pieniądze lepiej trzymać w SKOKach niż bankach."
SKOKi również stosują zasadę rezerwy cząstkowej więc podlegają tym samym prawom paniki co reszta systemu, to znaczy nie są w stanie wypłacić wszystkim klientom wszystkich pieniędzy.
Jeśli już musisz trzymać papierowe pieniądze to wynajmij skrytkę. Weź jednakże pod uwagę, że bilety wydrukowane przez Narodowy Bank Polski mogą zostać unieważnione jedną prostą urzędniczą decyzją pana Marka profesora Belki. Jedno zarządzenie prezesa NBP i złotym polskim możesz co najwyżej palić w piecu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Po zastanowieniu sie wyszlo mi cos takiego:
MFW pozycza krajom pieniadze a pozniej wymaga miedzy innymi "reform", ktore zazwyczaj prowadza do zubozenia spoleczenstwa w kraju dluznika.
Na zywo obserwujemy te zasade w Grecji i na Ukrainie. Mechanizm stosowany przez MFW prowadzi wlasciwie do deflacji.
Trzeba jedna zaznaczyc, ze jest to deflacja wybiorcza. Dotyczy ona tylko ubogiej warstwy spoleczenstwa. Ta warstwa dysponuje coraz mniejsza plynnoscia finansowa.
Taki mechanizm mozna rowniez nazwac konsfiskata zlota. Proste, kto nie ma kasy nie jest w stanie kupic PM.
Inflacja szerzy sie natomiast w kregach bankierow i wszelkiej masci pokrewiencow. Oni powoduje tzw. assetinflation.
Dmuchaja banki na akcjach, obligacjach i czesciowo nieruchomosciach.
Gdy dochodzi do sytuacji podbramkowych jak aktualnie w Grecji, gdzie jest potrzebny realny pieniadz, pojawia sie zgrzyt.
Sytuacja Grexit przybiera innych kolorow niz jeszcze dwa miesiace temu. Wtedy jeszcze bylem pewien, ze Grexitu nie bedzie. Tearz juz tej pewnosci nie mam. Niemcy zaczynaja byc w sytuacji " nie chce ( Grexitu ) , ale musze ".
Moim zdaniem medialna nagonka na Grexit potrwa jeszcze kilka miesiecy zeby zanudzic publike. Po pewnym czasie, nie bedzie szoku, gdyz akcja przygotowawcza trwala wystarczajaco dlugo.
Tak mysla politycy. Czy tak bedzie w rzeczywistosci nie wiadomo. Tak czy inaczej napiecie jest coraz bardziej wyczuwalne i chyba musi sie jakos wyladowac.
Nie podoba mi sie pomysl stacjonowania sprzetu i zagranicznych zolnierzy w Polsce. Maszyna propagandowa medialnie leci na pelnych obrotach. Ciagle probuja wbic ludziom do glowy zagrozenie ze strony Rosji. Niech sobie politycy racza uswiadomic , ze zyjemy w dobie broni nuklearnej. Zadne zabawy w wojenke nie rozstrzygna sie konwencjonalnie, tylko w ostatecznym rozrachunku nuklearnie. Wtedy "wygranych" pozostanie niewielu.
Dlatego wazne jest szukanie dialogu a nie zaostrzanie napiec na zlecenie hegemona. Jestem pelen podziwu dla USA za sposob i skutecznosc oglupiania tak szerokiej masy europejskich politykow.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Jestem pelen podziwu dla USA za sposob i skutecznosc oglupiania tak szerokiej masy europejskich politykow."
Obrażasz inteligencję europejczyków uważając, że politycy w Europie są ogłupieni.
Moim skromnym zdaniem Europa jest przez USA okupowana i dlatego europejczycy nie są w stanie prowadzić samodzielnej polityki.
1) USA ochrania Europę militarnie.
2) Europa nie posiada własnej armii, floty, lotnictwa ani wspólnego arsenału atomowego.
3) Europa nie posiada własnego wywiadu: ani gospodarczego ani militarnego.
4) EBC jest kontrolowany przez tą samą mafię, która kontroluje FED.
5) Europa nie jest rządzona w sposób demokratyczny.
6) w UE w ważnych sprawach obowiązuje Liberum Veto (a efekty tego są takie same jak w Rzeczypospolitej Magnatów).
7) zadłużenie państw Europy powoduje, że europejskie rządy tylko wykonują polecenia formułowane przez właścicieli europejskiego długu.
8) Kompetencje centrali UE nie odpowiadają potrzebom federalnego państwa.
9) UE nie określiła swoich docelowych granic. To oznacza, że każdy sąsiad UE może prędzej czy później poczuć się zagrożony wchłonięciem.
10) Europa nie rozwiązuje problemów siłą większości lecz omija niewygodne sprawy poprzez "wyjątki". To tylko z roku na rok potęguje listę pretensji pomiędzy członkami UE.
11) w Europie małe państwa mogą zbyt dużo (powiązane z problemem nr 6, 8 i 10)
12) Na poziomie UE nie istnieją żadne ograniczenia dla lobbistów.
Wniosek: Europa jest słaba, ponieważ Europę stworzyli politycy a nie narody. USA tylko wykorzystuje ten błąd przy poczęciu dla własnej korzyści.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Krzysiek
"(...) Greece's central bank has warned for the first time that the country could be on a "painful course" to default and exit from both the eurozone and the EU."
Źródło: http://www.bbc.com/news/business-33164924
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
damian
lub jakie sa http://slomski.us/ - kryzysogenne procesy :)
nieco lepiej na http://blog.wintm.pl/ nie zebym sie zgadzal z kamilem ale warte rozwazenia niektore pomysly http://www.kamilcebulski.pl/ lubie http://andrzejhalesiak.bblog.pl/ niezawsze z sensem ale to miejsce jest taka szklana kula - duzo mozna 'przewidziec' http://www.amerbroker.pl/? tutaj zasneli http://stojeipatrze.blogspot.com/ tu 'ciegle to samo' http://wojciechbialek.blox.pl/html (no dobra zmieniaja sie wykresy a nie kluczowe wnioski) a na reszcie nuda i rozkopywanie grecji. Jak ktos ma cos ciekawego do poczytania to walic.
ekhem zauwazyliscie ze - ciekawa sytuacja klaruje sie w rosji - moze ona byc szybciej pochlonieta przez usa niz chiny co jeszcze jakis czas temu bylo nie do pomyslenia. Gadalem z Jacusiem i obrot tam jest moze nie o 180 ale o 90 stopni. USA grzeje moze byc ciekawie z inwestycjami - bo na razie jest za goraco, ale duza okazja dla polski (co jest niszczone jakimis aferami, ale fakt poprawa systemu by sie przydala - jezeli ktos patrzy na patriotyzm a nie na $). EU + rosja... wzieli sie chlopaki do pracy :)
Trader, jak masz 20tysi widowni na IT to musisz zmienic profil. Wal w niezaleznosc, bogaci maja swoich doradcow (nie mowie, ze lepszych... ale moze lepiej poinformowanych z lepszymi koneksjami). Mysle, ze daloby Ci to wiecej a i wiekszej ilosci osob bys pomogl.
np. solar, wiatr, wodor, alkohole, oleje. Proste + i - a przy nakladzie 50 tys przy odpowiednim doborze (+ ew. second hand i zlom) oszczednosc znaczna + niezaleznosc. I przy zwyklym 2tys na reke mozesz wszystkim pokazac fucka - wszystkie sily wlozyc w biznes lub wrecz robic 'biznes' z ludzi z boku (do czego namawiam).
takie wolne rozwazania (jezeli nie chcesz zadnych 'zlotych rad' to zwyczajnie to wykasuj) a jest jeszcze ogromne zapotrzebowanie na cos takiego http://upadlosckonsumencka--pk.blog.pl/ i z czasem bedzie ono tylko roslo i to zarowno wsrod biedoty (maly $ ale wdziecznosc i sila robocza) jak i bogatych (grube waly z $ <- to jest niebezpieczny biznes ale niezwykle dochodowy).
henrix skrobnij cos plizz jak jeszcze cokolwiek czytasz :) chyba patrzymy w ta sama strone (pietro moze byc inne) ale twoje porady byly bardzo pomocne. Po prostu nadrobilem te podstawy i teraz jestem jak gabka. Sam tez sie naucze ale ze wskazowkami jest szybciej :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Mercator
"Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego bank w razie runu na bank, nie może sobie sam udzielić kredytu na brakującą w danej chwili gotówkę?"
Może ale nie bez konsekwencji. Właściwie nie pojedynczy bank ale grupa interesów związana z systemem bankowym jako takim. W strefie EURO takich kredytów udziela EBC. Problem w tym, że to tylko manipulacje muszelkami którymi są pieniądze. Kategorią pierwotną dla gospodarki nie jest pieniądz tylko praca, zdolna wytworzyć określoną ilość dóbr. To jest baza. Manipulowanie muszelkami nie jest w stanie zmienić bazy.
Wypłacenie z banku wszystkich pieniędzy powoduje, że w tej sytuacji ktoś musi mieć w ręku pusty pieniądz: albo ci, którzy je wypłacili czyli depozytariusze albo ci którym bank z tych pieniędzy wcześniej udzielił kredytów.
Ktoś się umawia, że za wynagrodzenie za swoją dzisiejszą pracę kupi komuś innemu obiad w zamian za zwrot jutro obiadu i dodatkowo deseru. Tymczasem w czasie kiedy ktoś już zaczął ten obiad na kredyt konsumować, ten pierwszy mówi, że się rozmyślił i wyszarpuje mu talerz. Nie ma cudów obaj nie mogą mieć tego samego obiadu choćby nie wiem jak manewrowali żetonami w stołówce. Nawet możliwość drukowania we własnym zakresie takich stołówkowych żetonów nic tu nie zmieni.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
MRSE
"Fajny art i niezle wnioski. Na szczescie nie mialem okazji przeczytac tu jakiej narodowosci sa bankowe cyfrowe zera - http://dwagrosze.com/2015/06/jak-sie-ustrzec-greckich-euros.html ... :)"
Artykuł siejący panikę i wysnuwający nieprawdziwe wnioski.
Już lepszy jest ten na ZH: http://www.zerohedge.com/news/2015-06-16/how-find-what-country-euro-note.
Przynajmniej ostateczny wniosek ma sensowny.
Z resztą była już tu kiedyś dyskusja na temat odróżnienia "greckich" euro od innych i okazało się, że nie ma sensownego, systematycznego i spójnego sposobu na zrobienie tego (a przynajmniej, mimo prób, taki sposób nie pojawił się w dyskusji).
Z resztą sytuacja jest analogiczna do tej w USA. Tam poszczególne oddziały FEDu emitują banknoty ze swoimi oznaczeniami i nikt nigdy nie twierdził, że są to różne dolary.
Chyba nie było jeszcze w historii takiej wymiany pieniądza jak byłaby w przypadku "grexitu". Jeżeli jednak była, to może ktoś przypomni?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Freeman
Popelniles dlugi wywod a puenta ta sama co w moim poscie:
glupota europejskich politykow.
Wcale nie musi tak byc bez konca , kiedys moga nadejsc zmiany. Wiecej Orbanow i Klausow w Europie i schize mozna by stopniowo usunac.
Mam podejrzenie, ze prezydent Duda bedzie nie milym zaskoczeniem dla tzw. " europejczykow z Brukseli ".
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gruby
"Popelniles dlugi wywod a puenta ta sama co w moim poscie:
glupota europejskich politykow."
Bynajmniej.
Uważam, że politycy w Europie tańczą tak jak im ich mocodawcy zagrają. Nie z głupoty lecz z powodu ograniczeń systemowych w których żyjemy. Demokracja rozumiana jako realizowanie woli wyborców w Europie (z wyjątkiem Szwajcarii i Islandii) nie istnieje.
Wyniki wyborów decydują jedynie o tym kto w najbliższej kadencji będzie wykonawcą poleceń. Na poziomie wydających polecenia już od pokoleń nic się nie zmienia, to feudalny system kilkunastu dynastii kontrolujących system bankowy a poprzez niego przemysł.
Ten system demokracji pozornej będzie istniał tak długo jak długo wyborcy na to pozwolą. I tu w rzeczy samej wkracza na scenę Orban a konkretnie Węgrzy. Islandia również mądrze postąpiła w sprawie zwalczania kryzysu: banki zbankrutowały a kryjący je politycy poszli do więzienia.
Niestety, na przeszkodzie rewolucji stoi brak świadomości. I tu na scenę wkracza Trader21, facet z własnego majątku finansujący ciemnym masom dostęp do niewygodnej w sumie wiedzy o konstrukcji świata w którym żyjemy.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
JackStarborn
Odnośnie prośby mic888, ponieważ strona używa biblioteki jQuery, a tę znam wklejam rozwiązanie :-) Wystarczy wrzucić je gdzieś do szablonu stroby.
Link: <a href="#" id="jump">Przewiń na sam dół
<script type="text/javascript">
jQuery(document).ready(function($) {
$('#jump').click(function(e) {
e.preventDefault();
$("html, body").animate({ scrollTop: $('#footer').offset().top }, 1000);
return false;
});
});
</script>
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
gasch
Nie liczyłbym na zmiany tego typu na tym blogu.
Na szybko mogę zaproponować jeszcze prostsze rozwiązanie.
W okienku adresu URL dopisz na końcu "#footer".
Np.http://independenttrader.pl/363,czy_reset_dlugow_zaczal_sie_4_miesiace_temu.html#footer
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic888
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
trader21
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00