Cena złota wyrażona w dolarze od kilku tygodni znajduje się poniżej poziomu 1700 USD za uncję, podczas gdy jeszcze wiosną byliśmy blisko 2000 USD. Spadek jest zatem wyraźny, o czym często przypominają przeciwnicy inwestowania w żółty metal.

Mimo to, firmy zajmujące się sprzedażą metali szlachetnych w Polsce nie mogą narzekać na brak zainteresowania. Wręcz przeciwnie – w ostatnich tygodniach popyt rośnie w szybkim tempie. Zdarzają się sytuacje w których do danego punktu dociera dostawa złotych monet i znika w ciągu zaledwie kilku godzin. Z czego wynika taka sytuacja?

 

Słaba kondycja złotego


Od niemal 1,5 roku obserwujemy jak polska waluta stopniowo osłabia się względem dolara. Kurs USDPLN z poziomu 3,75 dotarł nawet do 5,06, co daje nam wzrost o 35% na przestrzeni zaledwie kilkunastu miesięcy!

Przyczyny? Po pierwsze inflacja w Polsce bardzo mocno wzrosła, a Rada Polityki Pieniężnej zbyt późna zabrała się za podwyższanie stóp procentowych. Po drugie mieliśmy do czynienia z wybuchem wojny na Ukrainie, a w takiej sytuacji Polska jest również jednym z krajów zagrożonych, więc kapitał uciekał od złotego. Po trzecie amerykański FED zaczął zaostrzać politykę, czyli zakończył dodruk i rozpoczął podwyżki stóp procentowych. To sprawiło, że dolar podrożał względem niemal wszystkich walut świata. Ostateczny efekt w przypadku USDPLN widzimy na wykresie:

Tymczasem rynkowa cena złota w Polsce jest obliczana w ten sposób, że bierze się cenę z rynku w USA i mnoży przez kurs USDPLN. W efekcie wspomnianego osłabienia polskiej waluty, cena złota w PLN rośnie od dłuższego czasu:

W tej chwili mamy oczywiście do czynienia z pewnym odreagowaniem, ale długoterminowy kierunek jest oczywisty. Cena idzie w górę.

 

Brak alternatyw


Ten wzrost ceny złota w PLN nie musi od razu przekładać się na oblężenie u dealerów metali. Przecież kruszec to nie jedyna inwestycja, jaką Polacy mają do wyboru.

A jednak w tej chwili większość alternatyw wygląda bardzo blado. Mimo zapowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego, inflacja w Polsce wciąż rośnie. A to oznacza, że odsetki wypłacane przez polskie obligacje wyglądają coraz mniej atrakcyjnie (obligacje indeksowane inflacją wyglądają tutaj lepiej, choć wciąż przynoszą stratę).

Poniżej widzicie jak w ostatnim czasie zachowywał się ETF na obligacje skarbowe:

Jak na obligacje, spadki są bardzo wyraźne.

Ekscytacji wśród Polaków nie mogły również wzbudzać akcje. Polskie indeksy spadają mniej więcej od roku, podobnie jak ma to miejsce w większości krajów. Warto jednak podkreślić, że największe akcje, skupione w WIG20 (linia niebieska), wyróżniają się na tym polu, bo… spadają wyjątkowo mocno.

Jak widać, spadki są naprawdę poważne. Jeśli ktoś rok temu zainwestował 100 tys. zł w WIG20, to dziś zostało mu zaledwie 60 tys. plus to co wpłynęło z dywidend.

Pamiętajmy jednak, że to nie obligacje czy akcje były do tej pory wśród Polaków inwestycją numer jeden. Liderem od dłuższego czasu są nieruchomości. Tutaj to dopiero mamy ponure perspektywy! Niebawem poświęcimy temu rynkowi osobny artykuł, jednak podkreślmy najważniejsze kwestie:

- wzrost stóp procentowych sprawił, że udziela się obecnie znacznie mniej kredytów hipotecznych (popyt na rynku mocno spada),

- wyższe stopy w wielu przypadkach przełożyły się na wzrost rat kredytów o 100% lub więcej,

- nadchodzący wzrost cen energii i słabnąca koniunktura sprawiają, że wiele osób wstrzymuje się z zakupami,

- ceny nieruchomości zaczęły spadać w ujęciu realnym, co dla wielu osób jest szokiem.

Sytuację można byłoby poprawić na jeden z dwóch sposobów. Pierwszym byłoby obniżenie stóp procentowych, ale RPP nie może tego zrobić obecnie, gdyż mocno osłabiłoby to złotego (czytaj: jeszcze wyższa inflacja). Drugim sposobem mogłyby być jakieś specjalne programy rządowe, ale wydaje się, że poza wprowadzonymi „wakacjami kredytowymi”, rząd nie zamierza w tym momencie niczego przygotowywać.

Podsumowując, akcje i obligacje nie zachęcają do inwestycji. Z kolei w przypadku rynku nieruchomości mamy w tej chwili do czynienia z bardzo niesprzyjającym otoczeniem, a spadki cen mogą potrwać jeszcze co najmniej przez kilka kolejnych miesięcy. Jeśli ktoś uważa, że taki scenariusz nie wchodzi w grę, to przypominamy, że ceny nieruchomości spadały nominalnie (a nie tylko realnie) w latach 2008-2013.

Kiedy dodatkowo uwzględnimy co dzieje się na globalnych rynkach, można dojść do wniosku, że w miarę bezpiecznym opcjami dla polskiego inwestora są: złoto, dolary i franki. Przestaje zatem dziwić fakt, że Polacy wykupują kruszec gdzie się da.

 

Co dalej ze złotem?


W tym miejscu możemy się zastanowić: a co, jeśli te czynniki, które napędzają cenę złota w PLN, niebawem znikną?

Oczywiście, konflikt na Ukrainie może szybko się zakończyć – jeśli faktycznie tak by się stało, a Rosja nie przejęłaby władzy nad Kijowem, to złoty zapewne nieco się wzmocni.

Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż będziemy mieć przed sobą dwa możliwe globalne scenariusze:

Scenariusz nr 1:

Słabnąca gospodarka i zaostrzona polityka banków centralnych doprowadzają ostatecznie do trudnej sytuacji. Mamy zarówno spadki na rynkach, jak i wzrost bezrobocia w realnej gospodarce. Banki centralne postanawiają luzować politykę, czyli obniżają stopy procentowe i wznawiają dodruk. I to mimo, że wciąż mamy stosunkowo wysoką inflację. W takiej sytuacji złoto w ujęciu dolarowym odbije, natomiast kurs USDPLN zapewne nieco spadnie. W związku z trudną sytuacją gospodarczą, rządy będą więcej wydawać, oczywiście zadłużając obywateli. Będzie więcej waluty w obiegu, co podtrzyma inflacje. Wzrost dolarowej ceny złota przyciągnie zainteresowanie inwestorów. Naszym zdaniem w takim scenariuszu cena złota w PLN dość szybko przebije 10 000 zł za uncję i to na stałe.

 

Scenariusz nr 2:

Gospodarka wyhamuje, będziemy mieć też spadki na giełdach, ale banki centralne będą dalej ostro walczyć z inflacją. Doprowadzi to do bardzo poważnego kryzysu gospodarczego, a panika jeszcze bardziej napędzi dolara (kurs USDPLN mocno w górę). W takiej sytuacji być może dolarowa cena złota spadnie, bo spadać będzie niemal wszystko, jednak kruszec i tak będzie należał do tych aktywów które zaliczą najłagodniejsze spadki. Jednocześnie wzrost USDPLN sprawi, że w polskiej walucie złoto i tak będzie drogie.

Pamiętajcie, że oba te scenariusze nie obejmują:

- napięć wewnątrz strefy euro (odpływ kapitału z Europy = słabszy złoty),

- napięć na linii USA – Chiny (wzrost niepewności = droższe złoto),

- napięć na linii USA – producenci ropy (wyższa cena ropy = wyższa inflacja),

- kolejnych ataków na gazociągi (wyższe ceny surowców energetycznych = wyższa inflacja).

Każde z powyższych sprawia, że cena złota w PLN wzrośnie.

Podsumowując, mamy różne scenariusze, ale w każdym z nich albo doświadczymy wzrostu ceny złota w USD (czytaj: wzrost zainteresowania złotem w skali globalnej) albo doświadczymy wyraźnego osłabienia polskiej waluty (a wtedy automatycznie drożeje nasza lokalna cena złota).

 

Jak i gdzie kupować złoto?


Ze względu na coraz większe napięcia i niestabilną sytuacją geopolityczną, posiadanie złota fizycznego jest dla nas czymś oczywistym. To inwestycja, którą można porównać do zakupu polisy ubezpieczeniowej. Nie przeznaczamy na nią połowy swojego kapitału, ale pozycja na poziomie 15-20% wydaje się jak najbardziej uzasadniona.

Kładziemy nacisk na zakup fizycznego metalu, bo jest to dywersyfikacja poza system. W przypadku niedoborów energii, my wciąż mamy dostęp do części swojego majątku. Gdybyśmy trzymali wszystko na kontach bankowych i brokerskich, to takiego bezpieczeństwa mieć nie będziemy.

Jaki rodzaj metalu? Najlepiej monety jednouncjowe, gdyż są one najpopularniejsze i najłatwiej będzie w przyszłości je odsprzedać. Oczywiście, jeśli jest taka możliwość, najlepiej nabywać te popularne: Kanadyjski Liść Klonowy, Australijski Kangur, Wiedeński Filharmonik, Britannia, Amerykański Orzeł, Krugerrand.

Jaka cena jest akceptowalna? Złota nie kupuje się po cenie rynkowej. Zawsze mamy do czynienia z kosztami pośredników i marżą dealera. Dlatego ostateczną cenę podaje się w odniesieniu do ceny rynkowej (tzw. ceny spot). Obecnie czymś normalnym są ceny od 3% do 7% powyżej rynkowej wyceny.

Poniżej krótkie porównanie dealerów, którzy mają już pewną rozpoznawalność i działają na polskim rynku od lat. Nie sugerujcie się jednak wyłącznie tabelą, ale również uważnie przeczytajcie informacje pod nią.

Źródło: opracowanie własne

*- cena uwzględnia użycie kodu rabatowego Trader21, szczegóły tutaj.

**- cena uwzględnia użycie kodu rabatowego Trader21, szczegóły tutaj (na dole strony).

Dodatkowe informacje:

- w przypadku Metali Lokacyjnych czas dostawy obecnie wynosi 33 dni, natomiast wysłaliśmy już do dealera prośbę, aby zadbał o zapasy na kolejne tygodnie, tak aby czas dostawy spadał. Możliwe jest również dokonanie zakupu bezpośrednio w oddziale w Warszawie przy ulicy Wiejskiej. Wówczas należy już na żywo podać kod rabatowy: Trader21. Działa on tylko  w przypadku wybranych produktów (szczegóły w linku podanym wyżej).

- w przypadku Mennicy Skarbowej rabat 0,75% z hasłem Trader21 dotyczy wszystkich produktów. W tym wypadku ceny są nieco wyższe, natomiast plusem jest fakt, że firma ma swoje oddziały w niemal każdym województwie.

- w przypadku Tavex i GoldenMark dostawy mają dotrzeć w ciągu kilku dni, przy czym ceny metali są dużo wyższe. Złoto w cenie do 5% powyżej spot można znaleźć również na naszej Giełdzie Metali Szlachetnych.

Oczywiście nie wymieniliśmy tutaj wszystkich dealerów, natomiast w sieci są oferty wielu firm, które pojawiły się stosunkowo niedawno i nie zamierzamy ujmować ich w artykule. Przyjrzeliśmy się jednak ich cenom i żaden z tych sprzedawców nie oferował złota w takiej cenie, jaką proponują Metale Lokacyjne.

 

Czy to dobry moment na zakupy?


Jeśli spojrzymy bardziej krótkoterminowo, to mamy do czynienia z momentem optymizmu – informacje o wypełnionych magazynach gazu i spadającej cenie surowca sprawiły, że waluty europejskie odrobiły część strat do dolara. Cena złota w PLN jest dziś wyraźnie niższa niż 3 tygodnie temu.

Nie możemy jednoznacznie określić, że nie będzie spadać dalej. Wychodzimy jednak z założenia, że jeśli traktujemy złoto jako polisę ubezpieczeniową, to należy załatwić ją sobie możliwie szybko. Zanim koniunktura gospodarcza zwolni na dobre i zanim pojawią się nagłówki o spadających temperaturach i brakach surowców/energii.

 

Co ze srebrem?


O srebrze oczywiście nie zapominamy. Cena tego metalu w ostatnich tygodniach utrzymywała się w okolicach 18-19 USD za uncję. W przeliczeniu na naszą walutę mieliśmy ceny od 83 do 104 złotych za uncję.

Ceny srebra są na tak niskich poziomach, że niektórzy producenci postanowili dostarczać tylko tyle srebra, ile było z góry zakontraktowane. Nie przeprowadzają dodatkowych transakcji, bo wiedzą, że ta cena metalu nie jest uzasadniona. Widząc co się dzieje postanowiliśmy napisac dłuższy raport o srebrze, który już niebawem udostępnimy wszystkim.


Na zakończenie dodamy jeszcze, że w listopadzie planujemy przeprowadzić grupowe zakupy złota i srebra dla abonentów PortfelTradera.pl.

 

Independent Trader Team