Brazylia, największy kraj Ameryki Południowej, stoi w obliczu „najbardziej intensywnych i dramatycznych wyborów prezydenckich XXI wieku” jak określił je Steve Bannon, strateg i człowiek, który pomógł w dojściu do władzy Donaldowi Trumpowi. Po pierwszej turze, która odbyła się 2 października, zostało dwóch kandydatów. Były lewicowy prezydent Luiz Inácio Lula da Silva oraz obecnie sprawujący władzę prawicowy Jair Bolsonaro. Jesteśmy zatem obecnie świadkami najgorętszej konfrontacji dwóch charyzmatycznych polityków, która prowadzi do silnej polaryzacji społeczeństwa i budzi obawy o wzrost przemocy. Mimo, iż wydarzenia rozgrywają się tysiące kilometrów od Polski, nie pozostaną bez wpływu również na nas. W niniejszym artykule wyjaśniamy, co dzieje się aktualnie na brazylijskiej scenie politycznej i jakie będzie to miało konsekwencje dla kraju i reszty świata.

 

Wszystko się może zdarzyć. Bolsonaro silniejszy niż przypuszczano


Przed ogłoszeniem wyników pierwszej rundy, większość sondaży dawała Luli przewagę między 6 do nawet 14% nad przeciwnikiem. Nie wykluczono również możliwości, że mógłby wygrać już w pierwszej rundzie. Aby tak się stało, musiałby zebrać minimum 50% głosów. Luli zabrakło 1,8%. Niemałym zaskoczeniem okazało się jednak, że Bolsonaro osiągnął dużo lepszy wynik, niż przypuszczano, 43,4% (Grafika 1). Różnica między kandydatami wyniosła zatem jedynie 4,8%. Przy tak wyrównanych wynikach staje się niemożliwym przewidzenie co stanie się w drugiej turze. W obecnych okolicznościach każdy szczegół i najmniejsze potknięcie którejkolwiek ze stron mogą wpłynąć na ostateczny wynik.

Lula (76 lat) jest sprawnym politykiem z ogromnym bagażem doświadczenia. Wywodzi się z wielodzietnej rodziny robotników rolnych z Pernambuco.  W 1980 roku został przywódcą związków zawodowych metalurgów, by później założyć Partię Pracy (Partido dos Trabalhadores). Od 1989 r. przez cztery kolejne wybory z rzędu ubiegał się o urząd prezydenta. Ostatecznie udało mu się to w 2003 roku i sprawował tą funkcję drugą kadencję. W obu przypadkach osiągając ponad 60% poparcia. W momencie opuszczania stanowiska cieszył się 80% poparciem społeczeństwa. Gdyby wygrał obecne wybory, stałby się prezydentem po raz trzeci. Czasy jego rządów w latach 2003 - 2010 zbiegły się z wysokimi cenami surowców, które Brazylia eksportuje na masową skalę. Wysokie wpływy do budżetu pozwoliły mu na stworzenie zakrojonych na szeroką skalę programów socjalnych. Szacuje się, że pomogło to około 20 mln Brazylijczyków wyjść z biedy. Obecnie populacja Brazylii liczy około 214 milionów obywateli (7 miejsc na świecie). Lula uznawany jest za osobę umiarkowaną i chętnie angażującą się w dialog polityczny. Zdaniem wielu ekspertów byłby najlepszym kandydatem do zawierania sojuszy. Jednakże jego reputacja została mocno nadszarpnięta, po tym jak w 2017 roku został oskarżony o pranie pieniędzy i korupcję. W następnym roku Lula został uznany winnym i osadzony w więzieniu, gdzie spędził łącznie prawie 2 lata (580 dni). Z kolei w marcu 2021 r. Federalny Sąd Najwyższy (STF) uchylił te wyroki. Ogólnie rzecz biorąc, procesy zakończyły się dwojako: w niektórych Lula został uniewinniony (tj. sąd uznał, że nie ma dowodów na popełnienie przez niego przestępstw), w innych wyroki skazujące zostały unieważnione, ponieważ popełniono błędy techniczne, zignorowano prawa oskarżonego i orzeczono, iż ówczesny sędzia Sergio Moro okazał się stronniczy. Lula nie przyznał się nigdy do winy, a całe zamieszanie wokół swojej osoby uznał za celowe działania polityczne realizowane w celu usunięcia go z życia publicznego. Mimo to, nad Partią Pracy i jej liderem ciążą oskarżenia i skandale korupcyjne co doprowadziło do zrażenia części elektoratu.

Z drugiej strony Bolsonaro (67 lat) jest kandydatem, którego w żadnym wypadku nie można lekceważyć. Jest byłym wojskowym w randze kapitana. Karierę robił w czasach wojskowej dyktatury. Niejednokrotnie, publicznie wyrażał tęsknotę za czasami reżimu wojskowego z lat 1964-1985. W życiu politycznym obecny jest od 1988 r. Jednakże do wyborów prezydenckich z 2018 roku przystąpił jako outsider. W swojej kampanii do perfekcji opanował użycie mediów społecznościowych przyciągając tłumy niemal bez użycia pieniędzy. Zważywszy na ograniczone zasoby, jakimi dysponował w ówczesnym czasie, przez niektórych stawiany jest jako wzór prowadzenia kampanii oddolnej dla współczesnych polityków. Jego wyborców nie zraziło skrajnie konserwatywne podejście do zachowania tradycyjnego modelu rodziny, lekceważący stosunek do kobiet i mniejszości seksualnych, odrzucenie prawa do aborcji, ani jego antydemokratyczna postawa. Pytaniem, na które prawdopodobnie nigdy nie uzyskamy odpowiedzi, jest: Czy Bolsonaro zostałby w ogóle prezydentem w 2018 r. gdyby do wyborów stanął również Lula - ówczesny lider wszelkiego rodzaju sondaży? Jak już wiemy, w wyniku toczącego się procesu, Lula został zmuszony do wycofania się z życia politycznego, w tym z kandydowania na prezydenta. Po wygranych już wyborach, Bolsonaro mianował ministrem sprawiedliwości Sergio Moro - tego samego sędziego, który skazał Lulę na 9 lat i 6 miesięcy więzienia, następnie zwiększonych do ponad 12 lat. Obecnie, gdy Lula powrócił na scenę polityczną, ponowne zwycięstwo nie będzie już takie łatwe.

 

Walka dobra ze złem


Podczas kampanii przed pierwszą rundą, Bolsonaro przedstawiał wybory jako „walkę dobra ze złem”. Siebie postawił w roli gwaranta konserwatywnych i chrześcijańskich wartości. Natomiast Lulę określił mianem „złodzieja”, który może poprowadzić Brazylię ku socjalizmowi, rodem z Wenezueli. Do jednych ze sloganów Bolsonaro należy: „Bóg, kraj, rodzina i wolność”. Zapowiedział, że w pozostałej części kampanii będzie starał się przekonać Brazylijczyków, że zmiana rządów na lewicowe jest zawsze gorsza i podał przykłady Chile, Kolumbii i Argentyny. To, jak i wiele innych kontrowersyjnych wypowiedzi w podobnym tonie, przysporzyło obecnemu prezydentowi niechęć ze strony wielu rządzących, organizacji i globalistów. W kontekście trwających wyborów zarzuca mu się, iż podobny styl wypowiedzi podsyca niepokoje wśród społeczeństwa. Otwarty sceptycyzm co do pandemii, szczepionek i koronawirusa, którego Bolsonaro porównywał notorycznie do małej grypki, przysporzył mu w pewnym momencie izolację na arenie politycznej i opór niektórych członków jego ugrupowania. Podejście jak i sposób zarządzania Covid-19 przez Bolsonaro, Lula określił mianem „ludobójstwa” i stwierdził, że stawką w wyborach jest „demokracja przeciwko faszyzmowi”. Bolsonaro, zwolennik wolnego rynku, oponował przeciwko zamykaniu gospodarki podczas pandemii i jak czas pokazał miał w tym sporo racji.

W 2020 roku Brazylia weszła w recesję (wykres 1). Sytuacja zaczęła poprawiać się z początkiem 2021 roku. W drugim kwartale 2022 r. gospodarka brazylijska wzrosła o 3,2% rok do roku przewyższając rynkowe prognozy wzrostu o 0,4%. Był to szósty z rzędu kwartał ekspansji gospodarczej, napędzany wzrostem konsumpcji gospodarstw domowych i wyższym kredytowaniem dla brazylijskich firm. Po szczycie bezrobocia przypadającym na marzec, kwiecień i maj 2021 r. na poziomie 14,7%, stopa bezrobocia konsekwentnie zaczęła się pomniejszać. Zgodnie ze stanem na sierpień 2022 r. wyniosła 8,9%. Jest to najniższy notowany poziom stopy bezrobocia od sierpnia 2015 r..

Od lipca 2020 r. Brazylia zmagała się ze stale rosnącą inflacją, której kulminacja nastąpiła w kwietniu br. Jednakże od tego czasu spada i we wrześniu 2022 r. osiągnęła 7,17% (wykres 2). Był to najniższy odczyt od kwietnia 2021 r.. Zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami, 21 września 2022 r. Bank Centralny Brazylii zdecydował o utrzymaniu stóp procentowych na stałym poziomie 13,75%.

 

Kampania wyborcza Bolsonaro przed pierwszą turą opierała się na stopniowo poprawiających się wskaźnikach gospodarczych. Zapowiedział, że będzie kontynuował prywatyzacje, które promował za swojego rządu, a także obiecuje nadal promować górnictwo, rolnictwo i hodowlę zwierząt. Brazylia należy do czołowych światowych producentów i eksporterów rudy żelaza.  Przed drugą turą Bolsonaro powiedział: „(…) teraz mamy zamiar lepiej pokazać ludności brazylijskiej, zwłaszcza najbardziej dotkniętej klasie, że (obecna sytuacja) jest konsekwencją polityki „zostań w domu, a później zastanowimy się, co z gospodarką”, wojny za granicą i kryzysu ideologicznego”. W swojej agendzie ekonomicznej, Bolsonaro, który generalnie ma korzystny wizerunek na rynku, planuje jeszcze bardziej ograniczyć rolę państwa. Stoi to w jaskrawej opozycji do działań Luli, który wyjście z kryzysu upatruje w zwiększeniu uczestnictwa państwa w rynku poprzez wielomilionową inwestycję publiczną jako formułę generowania większej liczby miejsc pracy i reaktywowania gospodarki. Ta sama formuła, którą, nawiasem mówiąc, z powodzeniem zastosował w czasach swojej prezydentury 2003-2010, kiedy otoczenie bardzo sprzyjało brazylijskiej gospodarce. Lula obiecuje też podwyżkę płacy minimalnej i reformę podatkową, zgodnie z którą  ci, którzy mają więcej, będą płacić więcej.

 

Przyszłość Amazonii pod znakiem zapytania


Jednym z kolejnych spornych punktów kandydatów jest podejście do ochrony środowiska. Podczas swojej kadencji Bolsonaro wprowadził politykę promującą wydobycie i eksploatację zasobów w Amazonii. Działanie, które stworzyło podziały między sektorem hodowlanym, górniczym i rolniczym, (czerpiącymi korzyści z tej eksploatacji), a rdzenną ludnością i ekologami, którzy obserwują z obawą szkody środowiskowe wynikające z tej działalności gospodarczej. W praktyce przełożyło się to na zagospodarowanie chronionych dotąd terenów puszczy na potrzeby nowych upraw, pastwisk i wydobycia surowców. Warto przypomnieć, że Brazylia jest największym eksporterem wołowiny na świecie, a produkcja mięsa to istotny filar gospodarki. Badania wykazują, że brazylijska wołowina trafia nawet do 152 krajów świata, w tym Polski. To samo dzieje się w przypadku eksportu soi, której Brazylia również jest największym eksporterem. Soja wykorzystywana jest do produkcji żywności dla ludzi, biopaliw, jednak największa część, bo ok. 80% produkcji przeznaczane jest na wytwarzanie pasz dla zwierząt hodowlanych i karm dla psów i kotów na całym świecie. Oznacza to, że większość konsumowanego mięsa pochodzi z hodowli zwierząt karmionych paszą z udziałem amazońskiej soi lub, że karmiąc naszych pupili pośrednio możemy przyczynić się do wylesiania Puszczy Amazońskiej. Mimo podejmowanych prób weryfikacji pochodzenia soi, system pozostaje nieszczelny.

Na skutek przymykania oka na nielegalne wyręby, wypalanie oraz wydobycie, a także na skutek spadku naliczonych kar i konfiskat sprzętu, szacuje się, że za czasów kadencji Bolsonaro, wylesianie puszczy przyśpieszyło o 75%. W samych latach 2019-21 zniknęły prawie 34 tys. kilometrów kwadratowych brazylijskiej Amazonii. Obszar o ok. 4 tys. kilometrów większy, niż powierzchnia Belgii. Nie wspominając o zagrożeniu i przemocy stosowanej w odniesieniu do ludów tubylczych zamieszkujących tereny będące obiektem zainteresowania dużych korporacji. Ponad połowa, bo aż 60% z 5,5 milionów kilometrów kwadratowych Puszczy Amazońskiej znajduje się na terenie Brazylii. Puszcza jest największym zbiorem lasów liściastych na Ziemi. Pomijając samą różnorodność fauny i flory, pełni rolę zielonych płuc planety. Każdego dnia w procesie fotosyntezy Amazonia absorbuje ogromne ilości dwutlenku węgla.

Lula widząc słaby punkt swojego rywala, położył szczególny nacisk w kampanii na ochronę środowiska. Były prezydent zapowiada, że ​​zamierza stworzyć krajowy organ do ograniczania zmian klimatycznych i obiecał, że jego rząd zastosuje ograniczenia w eksploatacji Amazonii, a także zobowiąże się do osiągnięcia celów redukcji emisji zawartych w Porozumieniu Paryskim. Zważywszy, że sondaże pokazały, że 80% społeczeństwa popiera ochronę lasu, między innymi dzięki tej kwestii udało się Luli uzyskać przewagę.

 

Brazylia umacnia relacje z Rosją


W 2020 roku w wyniku przegranych wyborów przez Donalda Trumpa, Bolsonaro stracił ważnego sojusznika. Do tego czasu Trump stanowił wzór ideologiczny dla brazylijskiego lidera. W związku odwróceniem się zachodu do Bolsonaro plecami, ten postanowił postawić na wzmocnienie relacji z Rosją. Rosja jest głównym dostawcą nawozów sztucznych dla Brazylii. Pochodzi z niej aż 85% importu. Rolnictwo ma 6,8% wkładu do brazylijskiego PKB. Brazylia jest producentem i eksporterem m.in. soi, cukru trzcinowego, kawy, mięsa wołowego i drobiu. Jeszcze w lutym br. Bolsonaro gościł z wizytą w Moskwie w sprawie sprzedaży rosyjskich nawozów do Brazylii. Po ataku Rosji na Ukrainę odmówił podpisania deklaracji Organizacji Państw Amerykańskich potępiającej Moskwę i zadeklarował neutralność Brazylii. Podniósł również głos sprzeciwu, gdy pojawiła się propozycja wyrzucenia Rosji z G20. Tym samym w ostatnich miesiącach Brazylia robiła wszystko co w jej mocy, aby zapewnić, że sankcje nie wpłyną na sprowadzanie do kraju rosyjskich nawozów, które są kluczowe dla potężnego sektora rolnego.  Bolsonaro obiecał też sprowadzić z Rosji tyle oleju napędowego, ile tylko się będzie dało, aby obniżyć ceny paliw w kraju.

Pod koniec września brazylijska firma energetyki jądrowej ENBPar i rosyjska firma Rosatom podpisały memorandum o porozumieniu w celu ułatwienia transferu technologii i utworzeniu klastra dostawców dla sektora jądrowego i elektrowni wodnych. Natomiast we wtorek 4 października br. Bolsonaro poinformował, że tylko w tym roku do portu Santos w stanie São Paulo przybyło około 35 milionów litrów rosyjskiego oleju napędowego. Według informacji podanych przez regulatora ropy i gazu ANP to o 15% więcej niż import oleju napędowego z Rosji w zeszłym roku. Bolsonaro podkreślił, że w październiku spodziewana jest kolejna dostawa oleju napędowego, co pomoże zwiększyć konkurencyjność i obniżyć ceny paliw. Brazylia importuje około 30% zużywanego oleju napędowego, a wysokie ceny ropy w połączeniu z deprecjacją reala względem dolara przyczyniły się do dwucyfrowej inflacji. Obniżenie stopy inflacji stało się jednym z priorytetów Bolsonaro.

Bez względu na wyniki wyborów, relacje dyplomatyczne z Rosją najprawdopodobniej nie ulegną zmianie. Jest to jeden z nielicznych punktów, gdzie obaj kandydaci mają zbieżną postawę: krytyczne stanowisko wobec międzynarodowych sankcji wobec Rosji i opowiadają się za dialogiem w celu rozwiązania konfliktu na Ukrainie. Co więcej, Lula stara się zaprezentować jako potencjalny mediator pomiędzy wszystkimi stronami konfliktu jeśli zostanie prezydentem.

 

Teorie na temat przyszłości relacji brazylijsko - chińskich


Pod rządami Bolsonaro Brazylia była krajem, w którym Chiny zainwestowały najwięcej na świecie. Brazylia jest krajem surowców naturalnych, które wzbudzają zainteresowanie Komunistycznej Partii Chin. Za kadencji Bolsonaro Chiny nabywały je na zasadach wolnego rynku. Wspomniany wcześniej Steve Bannon zwraca uwagę, iż Lula kilka razy jeździł do Pekinu. Sukces gospodarczy jego rządów był bezpośrednio związany z biznesem eksportowym surowców do Chin, które zasadniczo postrzegają Brazylię jako swego rodzaju kolonię, głównie pod kątem zasobów naturalnych. Zdaniem Bannon’a, Lula podziela wizję Komunistycznej Partii Chin. Tak więc, o ile stosunki między Bolsonaro z Komunistyczną Partią Chin miały charakter komercyjny, tak w przypadku objęcia rządów przez Lulę będzie zupełnie inaczej: „Lula zapewni doskonałą bazę dla Komunistycznej Partii Chin w Ameryce Łacińskiej i stanie się głównym problemem bezpieczeństwa narodowego dla USA” - stwierdza.

 

Czy powtórzy się „marsz na Kapitol”?


30 października ma odbyć się druga tura wyborów, która ostatecznie wyłoni zwycięzcę. Oprócz dwóch oczywistych scenariuszy pojawia się jeszcze trzeci, który wzbudza powszechny niepokój. Czy w przypadku przegranej Bolsonaro posunie się do zatrzymania władzy siłą? Bolsonaro wielokrotnie usiłował zasiać podejrzenia co do wiarygodności systemu wyborczego swojego kraju lub powtarzał, że zaakceptuje wyniki wyborów „jeśli tylko będą czyste”. Niektórzy obserwatorzy dopatrują się w tym kopii taktyki idola Bolsonaro i byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Ich zdaniem jest to zabieg wyprzedzający ze strony Bolsonaro, który w przypadku przegranej może próbować odwrócić wyniki wyborów lub nawet je anulować.

Na i tak już bardzo napiętą sytuację nakłada się fakt, że od momentu objęcia urzędu prezydenta w styczniu 2019 r. Bolsonaro podjął szereg działań, aby umożliwić ludności brazylijskiej dostęp do broni palnej. Według danych wojskowych uzyskanych przez organizacje pozarządowe, liczba Brazylijczyków, którzy zarejestrowali się jako myśliwi, strzelcy sportowi i kolekcjonerzy broni na przestrzeni ostatnich czterech lat wzrosła z 117 tys. do niemal 674 tys. w czerwcu br. Oznacza to niemal sześciokrotny wzrost. Co więcej, jest to poziom wyższy niż liczba zarejestrowanej broni dla policji, która wynosi ok. 406 tys.. Brazylia jest jedynym dużym eksporterem broni w Ameryce Łacińskiej. Według sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem, Brazylia zajmuje 24 miejsce wśród 25 największych eksporterów broni na świecie. W większości produkcja dotyczy samolotów wojskowych, artylerii, pocisków, okrętów wojennych, czujników, pojazdów opancerzonych, ale także broni lekkiej. Nowe przepisy wpłynęły na wzrost ilości importu broni, która w 2021 r. była o 33% większa w porównaniu z rokiem poprzednim. Do tej pory w Brazylii noszenie broni było dozwolone tylko dla określonych grup takich jak wojsko, policja czy agenci bezpieczeństwa. Jednakże nowe przepisy umożliwiły myśliwym, strzelcom sportowym i kolekcjonerom przenoszenie broni bez ograniczeń z domów do miejsc jej użycia. Zważywszy dużą polaryzację społeczeństwa w obliczu nadchodzących wyborów,  podnoszone są alarmujące głosy co do istniejącego ryzyka przemocy na tle politycznym. Lula ze swojej strony wykluczył możliwość „pozostawienia uzbrojonego społeczeństwa takim, jakie jest (obecnie)”. Dane statystyczne pokazują (Grafika 2), że w pierwszym roku urzędowania Bolsonaro doszło do 21.86% spadku ilości morderstw.

 Z kolei w 2021 roku odnotowano najniższą ilość zabójstw na przestrzeni ostatnich 14 lat.

 

Podsumowanie


Dwa tygodnie dzielą nas od drugiej tury wyborów prezydenckich zaplanowanych na 30 października. Szanse na wygraną obu kandydatów są wyrównane. Wzmaga to tylko napięcie wśród mocno podzielonych wyborców.

Bolsonaro zaskoczył już raz swojego przeciwnika po pierwszej turze, kiedy osiągnął wynik dużo wyższy od spodziewanego. W ostatnich miesiącach zdołał nakłonić Senat do zatwierdzenia wielomilionowego pakietu wsparcia „Auxilio Brasil”, który dostarczył 600 brazylijskich reali, czyli około 110 dolarów miesięcznie dla najbiedniejszych rodzin. Zapowiedział również, że po swojej wygranej ma zamiar go utrzymać. Z oczywistych powodów wywarło to pozytywny wpływ na znaczną część elektoratu. Może to też tłumaczyć rozbieżności pomiędzy realnymi wynikami, a tymi prezentowanymi przez sondaże.

Największe obawy Brazylijczyków dotyczą kwestii ekonomicznych, takich jak bezrobocie, inflacja, a także zdrowie. Na korzyść Bolsonaro przemawiają pozytywne wskaźniki gospodarcze ostatnich miesięcy: inflacja i bezrobocie spadają, a PKB Brazylii rośnie.  Bolsonaro ogłosił, będzie chciał zaimportować tak dużo oleju napędowego z Rosji, jak tylko to będzie możliwe, gdyż oferuje ona najniższe ceny. Brazylia zachowuje neutralne stanowisko w stosunku do konfliktu na Ukrainie. Dostawy oleju napędowego z Rosji już przybywają do kraju, a w październiku będzie kolejna dostawa. Pozwala to Brazylijczykom patrzeć bardziej optymistycznie w przyszłość i oczekiwać spadku cen paliw w najbliższym czasie.

Po tym, jak Partia Pracy Luli doświadczyła pełnej kompromitacji w wyniku skandali korupcyjnych, część elektoratu w pewnym sensie już to wybaczyła, ale część nadal zdecydowanie odrzuca tę partię. Kombinacja powyższych czynników wpływa na znaczne umocnienie się tzw. „bolsonaryzmu”. Dodatkowo pierwsza tura pokazała, iż Bolsonaro zwyciężył w 12 południowych i południowo wschodnich regionach Brazylii uchodzących za najbogatsze i bardziej konserwatywne stany oraz w stolicy Brasilia. Jest to również część kraju, gdzie znajdują się najbardziej zaludnione obszary metropolitalne takie jak São Paulo, Río de Janeiro czy Belo Horizonte.

Z drugiej strony mamy Lulę, zwinnego polityka z dużym stażem i charyzmą, który potrafi pociągnąć za sobą tłumy. Lula odniósł bezsporne zwycięstwo we wszystkich północno-wschodnich stanach, w których istnieje tradycja głosowania na Partię Pracy. Region Północno-Wschodni skupia największą liczbę stanów, jest regionem o najniższym dochodzie na mieszkańca i skupia obecność ludów tubylczych. Jego mieszkańcy mogą pamiętać czasy prosperity za rządów Luli w latach 2003 - 2010.

Największy w kraju stan Amazonas i jeden z najbardziej podzielonych ze względu na interesy rdzennych społeczności oraz firm zajmujących się hodowlą, rolnictwem i wydobyciem, w pierwszej turze zagłosował na Lulę. Obserwatorzy zwracają również uwagę na fakt, iż od czasu redemokratyzacji kraju w 1989 roku, nie było kandydata na prezydenta Brazylii, który doszedłby do władzy bez zwycięstwa w Minas Gerais, a ten decydujący stan w pierwszej turze również wybrał Lulę.

Nowy prezydent zostanie zaprzysiężony 1 stycznia 2023 roku.


Independent Trader Team