Od dwóch miesięcy gospodarkę światową paraliżują działania rządu zmierzające do ograniczenia pandemii. Wstrzymano produkcję przemysłową oraz transport. Tym samym drastycznie spadło zapotrzebowanie na ropę. Kraje OPEC wraz z Rosją ograniczyły wydobycie o ok 10%. Zważywszy na obecną sytuację cięcie było raczej symboliczne i nie mogło dużo zmienić. Efekt jest taki, że mamy obecnie najniższe w historii ceny ropy naftowej. Cena ropy Brent - wydobywanej głównie na morzu północnym (standard europejski) spadła do ok 20 USD za baryłkę. Biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze 4 lata temu cena oscylowała na poziomie 100 USD jest to naprawdę niski poziom.

To co się stało z ceną ropy Brent jest niczym w porównaniu do ropy WTI (standard amerykański). Nim przejdę dalej od razu zaznaczę, że cena ropy WTI zazwyczaj była nieznacznie niższa niż ropy Brent. W chwili gdy piszę artykuł cena ropy WTI wynosi 9,4 USD. Nisko? Absolutnie nie, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że dziś w nocy cena ropy spadła na chwilę do minus 37 USD za baryłkę. Oznacza to, że firmy produkujące ropę w USA były w stanie płacić komuś za to aby odebrał od nich surowiec. Do takich patologii dochodzi gdy zamyka się w domach ponad miliard osób.

Ktoś może teraz zastanawiać się jak to możliwe? Otóż produkcji ropy nie da się tak po prostu zatrzymać z dnia na dzień. Jeżeli wydobycie przekracza zużycie, rosną zapasy w magazynach. Z czasem firmy wydobywcze jak i duzi spekulanci wynajmują tankowce aby zmagazynować na nich ropę kupioną po promocyjnej cenie. Jeżeli nie dostosuje się poziomu produkcji do zapotrzebowania, to w końcu sposoby magazynowania się wyczerpują i firmy wydobywcze są skłonne oddać surowiec za darmo lub jak widzicie powyżej przez chwilę gotowe były za to zapłacić. Świat stanął na głowie.

Artykuł zdecydowałem się napisać, gdyż w ciągu ostatniego tygodnia zainteresowanie inwestowaniem w ropę przypomina końcówkę 2017 roku na krypto. Każdy chce zarobić na wzroście ceny ropy nie zdając sobie kompletnie sprawy z zagrożeń.

ETN USO, który widzicie powyżej jest jednym z bardziej znanych funduszy inwestujących w ropę naftową. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia napłynęło do niego ponad 1,6 mld USD kapitału od nieświadomych inwestorów.

Czemu piszę nieświadomych? W mojej ocenie absolutna większość osób, które obecnie gra na wzrost cen ropy nie ma pojęcia czym jest contango, a jest ono zabójcze, zwłaszcza obecnie.

 

Aby ułatwić Wam zrozumienie tematu uproszczę trochę sytuację


Wyobraźmy sobie, że obecna cena ropy Brent to 20 USD za baryłkę. Po takiej cenie firmy wydobywające ropę sprzedają ją do rafinerii. Zarówno sprzedający jak i kupujący nie wierzą, że tak niska cena utrzyma się przez rok. Tym samym cena kontraktów terminowych wygasających w maju 2021 roku wynosi już 35 USD za baryłkę. Jest to o 75% więcej niż obecnie i różnicę tę nazywamy contangiem. Przyjmijmy teraz, że chcecie zainwestować w ropę. Kupujecie kontrakt wygasający za rok po 35 USD. Ostatecznie za miesiąc czy dwa cena może jeszcze spaść lecz za rok powinna być znacznie wyższa. Po roku okazuje się, że mieliście rację. Cena ropy rzeczywiście wzrosła lecz do poziomu 30 USD za baryłkę. Myślicie sobie zarobię 50% w ciągu roku! Jestem niezły. Problem jest jednak taki, że kupiliście kontrakt po 35 USD, tymczasem w dniu jego wygaśnięcia cena ropy wynosi 30 USD. Jesteście stratni 14,2% (5/35) mimo, że cena ropy wzrosła o 50%.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, jeżeli posługujecie się CFD, czyli kontraktami na różnicę. W chwili obecnej cena CFD wygasających 15 maja czyli za 3,5 tygodnia wynosi 16,40 USD podczas gdy obecna cena ropy to 9,43 USD. Tym samym w ciągu mniej niż miesiąca cena ropy musiałaby wzrosnąć o 74% abyście w ogóle wyszli na zero. Miesiąca, a nie roku.

Przyjmijmy, że cena ropy utrzyma się na niezmienionym poziomie do 15 maja. Cena waszego CFD z obecnych 16,40 każdego dnia będzie się obniżać, aż w momencie wygaśnięcia osiągnie 9,43 co oznacza, że wasza strata powiększy się każdego dnia. Ostatecznie kupiliście kontrakt po 16,40 USD, który zostanie zamknięty i rozliczony po 9,43 USD. Z hipotetycznej inwestycji za 10000 USD po miesiącu zostanie Wam 5750 USD (43% straty w mniej niż miesiąc) mimo faktu, że cena ropy wcale się nie zmieniła.

W ofercie brokerów są także CFD continuos, które w momencie wygasania starszych kontraktów zastępują je nowszymi. W takim przypadku miesiąc w miesiąc uderza w Was kilkudziesięcioprocentowe contango. Jak to przełoży się na wynik z inwestycji nie muszę chyba tłumaczyć. Niewiedza kosztuje ale w tym przypadku koszty są przeogromne, a strat wynikających z contanga zapewne nigdy nie uda się odrobić.

Swoją drogą zastanawia mnie sytuacja jaka miała miejsce wczoraj. Jeszcze kilka dni temu kontrakty na ropę WTI były notowane po 26 USD. Większość z inwestorów grając na wzrost ceny wykorzystywała kontrakty terminowe. Do otwarcia pozycji wystarczał zaledwie ułamek kwoty na którą opiewał kontrakt. Tym samym inwestorzy korzystali z lewaru aby zwielokrotnić zyski. W skrajnie pesymistycznym scenariuszu niektórzy z nich brali pod uwagę, że cena spadnie może do 15 USD. Tymczasem wczoraj w nocy cena obniżyła się nie do zera lecz w pewnym momencie spadła do minus 37 USD. Jak to przełożyło się na wynik z inwestycji? Czy zadziałały stop lossy? Czy ujemny wynik na koncie przekroczył 10 razy, 100 razy czy może 200 razy saldo dostępnej gotówki? Nie mam pojęcia. To przerasta moją wyobraźnię.

Kilka dni temu pod ostatnim artykułem skomentowałem jeden wpis:

Czytelnik - (16 kwietnia): „Wszedłem znowu w WTI za 19.50."

Trader21 - „Mam nadzieję, że wiesz że za moment rollowanie kontraktów na ropę. Majowe mają cenę 20.15 USD, (jutro wygasają). Kolejne, czerwcowe są po 26.26 USD. Daje to na szybko 30% różnicy. Oby Ci rąk nie pourywało bo ja bym tego nie tknął.”

Nie wiem co się stało z pozycją Czytelnika, ale mam nadzieję, że zamknął ją gdy był jeszcze na to czas, bo od kilku dni mamy prawdziwą rzeź wśród inwestujących w ropę. Nie chodzi o to, że spadła cena ropy. Od lat powtarzam, że to co jest tanie zawsze może być tańsze. Problem jest taki, że ktoś może wejść w inwestycję (kontrakty futures, CFD czy ETN’y), która jest jak fundusz mający opłatę za zarządzanie w wysokości 30% miesięcznie.


Czy zatem w ogóle powinniście trzymać się z dala od rynku ropy?


Moim zdaniem, nie. Ponad miesiąc temu (9 marca) gdy nagle cena ropy spadła o 30% dokupiłem spekulacyjnie akcji Gazpromu w cenie około 4,60 USD, który jest absolutnie najlepiej wycenioną firmą z branży, a przy okazji ma bardzo wysokie marże co znacznie podnosi bezpieczeństwo. Gdyby zależało mi na większej dywersyfikacji równie dobrze mógłbym kupić akcje amerykańskiego giganta ExxonMobil (XOM) lub po prostu ETF na spółki z branży Oil & Gas - XLE. Ze względu na skrajnie niski sentyment zarówno Exxon jak i wspomniany ETF były bardzo atrakcyjnie wycenione.

W ciągu kolejnych 5 tygodni. Cena ani ETF’u ani wspomnianych spółek specjalnie się nie zmieniła mimo, że cena ropy WTI spadła o 35% podczas gdy USO (ETN’u inwestującego w kontrakty na WTI) potaniało o ponad 45%. Spadek powinien przekroczyć 50% lecz obecnie USO jest notowane 8% powyżej NAV co zawdzięczamy masowemu napływowi kapitału od ulicznych inwestorów. Rozumiecie już jak ważny jest dobór odpowiedniego instrumentu?


Wyobraźmy sobie teraz najczarniejszy scenariusz


Ropa pozostaje przez kolejny rok na niezmienionych poziomach. Niemożliwe? A kto przy zdrowych zmysłach dopuszczał zaledwie tydzień temu, że cena ropy spadnie do zera? Kto brał pod uwagę, że podczas skrajnej paniki producencie ropy będą płacić prawie 40 USD aby ktoś od nich zabrał ropę, której nie mają gdzie magazynować?

Zmierzam do tego, że jeżeli cena ropy utrzyma się na bardzo niskich poziomach przez dłuższy czas to contango dosłownie zmiecie z powierzchni ziemi inwestorów wykorzystujących kontrakty terminowe czy ETN’y. Jednocześnie firmy takie jak Exxon czy Gazprom ze względu na skalę i wysokie marże oraz powiązanie z rządem nie tylko przetrwają, ale i zapewne przejmą za ułamek ceny infrastrukturę po upadających konkurentach. Z dużym prawdopodobieństwem jednocześnie podzielą się pewnie jakąś dywidendą. Nie będzie to na pewno 8% - 14%, które wypłacają obecnie ale jeżeli otrzymamy chociażby 4% dywidendy w tak ciężkim okresie to w mojej opinii jest to bardzo przyzwoity poziom zwłaszcza, że żyjemy w okresie zerowych stóp procentowych. 


Trader21