Bitcoin na historycznych szczytach


Przed kilkoma tygodniami Bitcoin pobił swój rekordowy poziom z 2017 roku (ponad 19 tys. USD), po czym natychmiast mocno potaniał. Teraz możemy już stwierdzić, że najpopularniejsza kryptowaluta świata z hukiem przebiła poziom 20 tys. USD.

Ostatecznie Bitcoin dotarł w okolice 23,5 tys. USD. Kto wie czy impulsem do dalszych wzrostów BTC nie okaże się najnowszy pakiet stymulacyjny zatwierdzony przez Kongres USA. Zakłada on m.in. że:

- większość Amerykanów otrzyma jednorazowo 600 USD,

- wysokość zasiłków wzrośnie o 300 USD tygodniowo (z 378 do 678 USD) i będzie utrzymywana na tym poziomie co najmniej 11 tygodni.

Dlaczego miałoby to mieć jakiekolwiek znaczenie w kontekście Bitcoina? Kiedy kilka miesięcy temu do Amerykanów dotarły dolary z pierwszego pakietu stymulacyjnego, wiele osób kupiło akcje popularnych spółek. Doprowadziło to do sporych wzrostów. Oczywiście tym razem może być podobnie, jednak uważamy, że dla niektórych obywateli USA ciekawą alternatywę stanowić będzie popularna kryptowaluta, która jest w stanie rosnąć o setki procent rocznie.

 

Zaczyna się sezon złota


Ostatnie tygodnie nie były szczególnie udane dla złota. Dużo lepiej radziły sobie chociażby akcje czy surowce. Jeśli jednak spojrzymy na historyczne notowania, okaże się, że nie ma w tym nic zaskakującego. Poniższy wykres prezentuje „sezonowość” złota, czyli jak radził sobie kruszec w  poszczególnych miesiącach w trakcie ostatnich 20 lat.

Źródło: Twitter.com

Jak widać, złoto zazwyczaj zalicza dość przeciętny październik i listopad. Z kolei bez porównania lepiej radzi sobie w okresach od połowy grudnia do końca lutego, a właśnie ten okres jest przed nami. Z danych wynika, że w tym dość krótkim okresie, złoto notuje większość swoich wzrostów!

Czy tym razem będzie podobnie? Naszym zdaniem jest to bardzo możliwe. Już niebawem okaże się, że w 2021 roku globalna gospodarka wcale nie odrodzi się jak za dotknięciem różdżki. Rządy zdecydują się na dalsze programy pomocowe oznaczające psucie walut. Wyższa inflacja przełoży się na rajd złota. Znacznie trudniej odpowiedzieć na pytanie kiedy dokładnie ten rajd się zacznie.

 

Handel pozasesyjny kluczem do sukcesu


Na początek krótkie wyjaśnienie poniższego wykresu. Ciemniejsza linia pokazuje jak wyglądałby Wasz wynik, gdybyście inwestowali w S&P500 wyłącznie w trakcie sesji giełdowych, czyli kupowalibyście akcje o 9:30, by sprzedać je o 16:00. Z kolei jasna linia dotyczy odwrotnej sytuacji - zakłada, że kupowalibyście akcje na zamknięciu sesji, by sprzedać je po otwarciu kolejnego dnia.

Zauważcie, że w latach 2016-2017 handel w trakcie sesji przynosił znacznie lepsze efekty. Potem sytuacja zaczęła się stopniowo zmieniać. Jeśli zaś wzięlibyśmy pod uwagę kończący się rok 2020, to stwierdzimy, że całe zyski indeksu S&P500 zostały wypracowane w trakcie handlu pozasesyjnego.

Oczywiście w przypadku inwestorów długoterminowych ta grafika nie robi dużej różnicy. Jeśli jednak chcemy otworzyć spekulacyjną pozycję, to lepiej dwa razy się zastanowić czy naprawdę warto rzucać się na akcje tuż po otwarciu giełdy.

 

Czego boją się inwestorzy?


Kilka tygodni temu Deutsche Bank przeprowadził wśród swoich klientów ankietę. Inwestorzy mieli za zadanie wybrać zagrożenia, które mogą doprowadzić do spadków na giełdach w kolejnych miesiącach.

Zdecydowanie największą popularnością cieszyły się odpowiedzi związane ze szczepionkami. Niemal 40% ankietowanych uznało za prawdopodobne, że wirus zmutuje i obecne szczepionki staną się bezużyteczne. Ok. 35% stwierdziło, że obawia się skutków ubocznych szczepionek. Niecałe 35% uznało, że może pojawić się opór społeczny wobec szczepionek, w związku z czym powrót do normalności potrwa dłużej, co z kolei przełoży się negatywnie na giełdę.

Od ankiety minęło zaledwie kilka tygodni, a jednak sporo się w tym okresie wydarzyło. Po pierwsze pojawiła się informacja, że w Wielkiej Brytanii zaobserwowano sporo przypadków nowej mutacji wirusa. Dziesiątki krajów niemal od razu zawiesiły ruch lotniczy z Brytyjczykami.

Jednocześnie na stronie CDC (amerykańska agencja rządowa) pojawiły się dane dotyczące pierwszych szczepień. Nie sposób wywnioskować czy dotyczą one wyłącznie Amerykanów czy także Brytyjczyków. W każdym razie od 14 do 18 grudnia zaszczepiono 112 tysięcy osób. Jak wynika z poniższej tabeli, aż 3150 miało „problemy zdrowotne”. Autorzy raportu klasyfikowali w ten sposób wszystkie przypadki kiedy dana osoba nie była zdolna do pracy czy innych codziennych czynności i wymagała opieki lekarza.

Warto zauważyć, że 3150 ze 112 000 to 2,8% osób z problemami zdrowotnymi (zazwyczaj trwającymi jeden dzień).

Przekładając to na polskie podwórko, oznacza to milion osób z przejściowymi problemami zdrowotnymi czy niedyspozycją. Dla porównania, odsetek Polaków, którzy naprawdę mocno odczuli w tym roku wirusa nie przekracza 1%. Oczywiście oficjalna liczba zakażonych jest potężna i wynosi ponad milion, ale większość stanowią osoby, które przeszły wirusa bezobjawowo.

Widząc wszystko to, co się dzieje (głównie w UK), mamy wrażenie, że szczepionki faktycznie mogę wywołać sporo szkód w 2021 roku.

 

Chiny potrzebują atomu


W kolejnych latach chińskie zapotrzebowanie na energię będzie stale rosło. Można wręcz stwierdzić, że w trakcie najbliższej dekady Chiny będą na jeszcze większą skalę korzystać z każdego dostępnego źródła energii, w tym także węgla.

Później jednak sytuacja może się zacząć zmieniać. Chiny powzięły sobie za cel, by do 2060 roku niemalże w całości odejść od węgla. Kto go zastąpi? W dużej mierze to zadanie wezmą na siebie elektrownie atomowe. Z wyliczeń Wood Mackenzie wynika, że do 2060 roku Chiny będą potrzebować 12 razy więcej energii z atomu!

Rok 2060 to oczywiście bardzo odległa perspektywa, ale nawet patrząc w krótszym terminie nie sposób nie zauważyć, że popyt na energię z atomu będzie wzrastał. I nie dotyczy to tylko Chin.

To z kolei oznacza większy popyt na uran, którego obecnie powoli zaczyna brakować na rynku. Wydaje się, że ostatnie wzrosty na spółkach uranowych, były dopiero początkiem.

 

Nowa fala długu


Poprzednie lata przyzwyczaiły nas, że długi poszczególnych krajów regularnie wzrastały, ale zazwyczaj nie był to wzrost o więcej niż kilka procent (w stosunku do PKB danego państwa). Patrząc pod tym kątem, ostatni rok był tragiczny.

Na poniższym wykresie widzimy, jak przyrastał dług w poszczególnych krajach od 4 kwartału 2019 do końca 3 kwartału 2020 roku.

Uwaga! Na wykresie przedstawiono roczny wzrost długu w odniesieniu do PKB, ale pamiętajcie, że grafika zawiera zadłużenie gospodarstw domowych (kolor fioletowy), przedsiębiorstw (błękitny) oraz państw (zielony).

Absolutnym rekordzistą jest Kanada, w przypadku której łączny dług wzrósł o oszałamiające 80% PKB. Kolejne miejsca zajęły inne kraje rozwinięte: Japonia, Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania.

Z kolei na piątym miejscu uplasowały się Chiny.

Dużo rozsądniej w tym czasie zachowywały się państwa z naszego regionu Europy, np. Niemcy, Austria czy Węgry.

 

Polska absolutnym liderem…


… pod względem inflacji. Nikt w Unii Europejskiej nie jest pod tym względem „lepszy” od naszego kraju.

Jak wynika z najnowszych danych Eurostatu, inflacja w listopadzie wyniosła w Polsce 3,7%. Poza nami, wynik powyżej 2% zanotowały jedynie Czechy i Węgry.

Mimo tak niekorzystnych danych, Rada Polityki Pieniężnej nie pali się do podnoszenia stóp procentowych. Pozostają one w okolicach zera, co jest najniższym poziomem w historii. W takiej sytuacji osoba, która chciałaby po prostu oszczędzać środki na lokacie, nie ma na to najmniejszych szans. Lokaty przynoszą dosłownie zerowe odsetki, a rządzący dodatkowo okradają nas „ukrytym podatkiem”, bo tak właśnie określa się inflację.

Więcej o grabieniu zwykłych ludzi z oszczędności dowiecie się z niedawnego nagrania Tradera21 pt. „Kiedy przyjdą po Twoje oszczędności”. Jest to drugi z czterech odcinków kursu Inteligentny Inwestor 2021, jakie publikowane są na naszym kanale YouTube. Do obejrzenia jest już także trzeci odcinek, poświęcony arystokratom dywidendy. Oba nagrania publikujemy poniżej. Miłego oglądania!

 

Independent Trader Team