USA: Spowolnienie na horyzoncie


Począwszy od marca 2020 roku mogliśmy zauważyć jeden kierunek: inflacja. Gigantyczne deficyty rządowe oraz potężny dodruk banków centralnych napędziły konsumpcję i sprawiły, że na całym świecie doszło do znacznego wzrostu cen. Nie inaczej było w Stanach Zjednoczonych, gdzie inflacja dotarła do poziomu 5,4% i stała się jednym z wiodących tematów. Dodajmy również, że dodatkowa waluta, która pojawiła się w obiegu, pozwoliła napędzić m.in. amerykańskie indeksy giełdowe. W sierpniu zanotowały one kolejne historyczne maksima, co z pewnością wprawiło wielu Amerykanów w świetny nastrój.

Nas jako inwestorów interesuje jednak nie tylko to, co tu i teraz, ale również to, czego możemy spodziewać się w kolejnych miesiącach. I tutaj pojawia się problem. W USA, przynajmniej na jakiś czas, kończy się okres beztroskiego wydawania pieniędzy. Wiele osób musi wrócić do regularnego spłacania czynszów lub rat kredytowych. Być może to właśnie jest jednym z powodów, dla których Indeks Nastrojów Konsumenckich (bardzo poważnie traktowany w USA) zaliczył w sierpniu gigantyczny spadek. Wskaźnik znalazł się na jeszcze niższym poziomie niż podczas lockdownu w kwietniu 2020 roku.

Górny wykres pokazuje zachowanie indeksu nastrojów. Możemy zauważyć, że obecny spadek jest najsilniejszym od dekady (nie licząc tego co stało się wiosną zeszłego roku).

Z kolei dolna część grafiki pokazuje jak zmienił się wskaźnik w stosunku do oczekiwań. Mówiąc krótko: takiego rozjazdu pomiędzy faktycznymi nastrojami, a oczekiwaniami analityków jeszcze w XXI wieku nie było.

Jeśli Amerykanie czują się niepewnie, to wpłynie to na poziom konsumpcji, który w przypadku tamtejszej gospodarki jest kluczowy. O możliwym spowolnieniu gospodarczym informują nas także wyprzedzające wskaźniki prezentowane przez Economic Cycle Research Institute.

W tym miejscu musimy jednak podkreślić jedną rzecz. Te wszystkie informacje o których piszemy są zapowiedzią słabszej koniunktury w USA, co znajduje potwierdzenie w spadających cenach miedzi, platyny czy palladu. Nie musi to jednak oznaczać od razu spadków na amerykańskich indeksach. W tym wypadku duże znaczenie ma zachowanie Rezerwy Federalnej, która póki co kontynuuje skup aktywów, czym wspiera rynki. Coraz więcej osób spekuluje, że FED już niebawem może ograniczyć swoje zakupy. Jeśli tak się stanie, wówczas korekta na rynku akcji w USA będzie bardzo prawdopodobna.

Dopóki jednak FED nie decyduje się na ograniczenie zakupów, trudno podejmować się konkretnych prognoz co do indeksów w USA. Jedno możemy stwierdzić z całą pewnością: skoro indeks nastrojów konsumenckich załamał się w sierpniu, a w tym samym czasie akcje notowały szczyty, to jest to kolejny dowód, że giełda ma coraz mniej wspólnego z rzeczywistością.

Jeszcze jedna uwaga: spowolnienie o którym wspomnieliśmy na samym początku może szybko wpłynąć na nastroje społeczne w USA. To z kolei może zostać wykorzystane na różne sposoby. Chociażby do nagonki na prezydenta Joe Bidena (ostatnio część mediów zmieniła narrację) czy też do wprowadzenia kolejnego gigantycznego pakietu stymulacyjnego. W tym ostatnim przypadku do Amerykanów znowu powędrują spore czeki, część z tych środków popłynie na giełdy. Będzie to zarazem kolejna decyzja osłabiająca dolara i zapewne także napędzająca ceny złota.

 

Izrael w drodze po 4-tą dawkę szczepionki


Ministerstwo Zdrowia Izraela robi zapasy szczepionek i zamierza w kolejnych miesiącach wprowadzić 4 dawkę. Tak, dobrze przeczytaliście. Nie chodzi tutaj o 3, tylko o 4 dawkę szczepionki. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Izrael jest jednym z globalnych liderów jeśli chodzi o poziom wyszczepienia społeczeństwa. Ktoś mógłby w tym miejscu zapytać: po co 3 dawka szczepionki, nie wspominając o kolejnych? Jak się okazuje skuteczność szczepionek okazała się być niższa niż twierdzono jeszcze kilka miesięcy temu. Obecna średnia 7-dniowa zachorowań w Izraelu jest najwyższa od początku pandemii.

Jeśli chodzi o zgony, to Izrael jest już niemal w tym samym miejscu co w analogicznym okresie w zeszłym roku, kiedy zaszczepiony nie był nikt.

W związku z całą sytuacją, Izrael zdecydował się na 3 dawkę, która ma wzmacniać odporność. A w przygotowaniu, jak wspomnieliśmy wyżej, jest 4 dawka szczepionki. Tymczasem w Polsce z pieniędzy podatników wciąż prowadzona jest kampania „Ostatnia prosta” odnosząca się do przyjęcia dwóch dawek szczepionki. Tak jakby miały one zakończyć problem.

Z naszej perspektywy wciąż najważniejsza jest kwestia przymusu i wprowadzania tzw. certyfikatów szczepień w kolejnych krajach. W tym przypadku mamy przywilej, możemy zapoznać się ze szczerą wypowiedzią Ministra Zdrowia Izraela. Stwierdził on, że „z perspektywy epidemiologicznej certyfikaty szczepień nie są konieczne, chodzi przede wszystkim o to by zmusić niezaszczepionych do przyjęcia szczepionki”. Skąd wiemy, że są to szczere słowa? Minister nie miał świadomości, że jest nagrywany - mówił to, co myśli. Filmik można zobaczyć tutaj. Z kolei poniżej wklejamy zapis tamtej rozmowy:

Źródło: twitter.com

Z nieprawdopodobnym parciem na wyszczepienie społeczeństwa mamy też do czynienia w Wielkiej Brytanii. Tutaj problem jest poważniejszy, bo dotyczy dzieci. Chodzi o sytuację sprzed kilku dni kiedy to brytyjski komitet ds. Szczepień (JCVI) poinformował, że nie rekomenduje szczepień dzieci w wieku 12-15 lat. W odpowiedzi politycy zignorowali tą opinie i poinformowali o rozpoczęciu szczepień wśród dzieci w tym przedziale wiekowym. Ta historia pokazuje, że jeśli eksperci uznają potrzebę szczepień, to należy szczepionki wprowadzić, natomiast jeśli nie widzą w tym sensu to można zignorować ich opinię.

Oczywiście w skali globalnej podejście do koronawirusa jest różnorodne. Są rejony w których życie toczy się w miarę normalnie, a gospodarki funkcjonują na pełnych obrotach. I to właśnie takie kraje będą wygranymi. Piszemy to mając świadomość, że już niebawem w Polsce, jak to zawsze bywa jesienią, wzrośnie liczba zachorowań oraz hospitalizacji. Oby nikt z tego powodu nie zabraniał Polakom jeździć na wakacje ani wysyłać dzieci na zajęcia sportowe.

 

Realne stopy poniżej zera. Polska na czele


Rosnąca inflacja sprawiła, że banki centralne mierzą się z pytaniem: czy to czas by podnosić stopy procentowe? Obecną sytuację dobrze ilustruje poniższa tabela. Począwszy od 3 kolumny pokazuje ona: obecny poziom stóp procentowych w danym kraju, poziom inflacji, realne stopy procentowe, ostatni ruch wykonany przez bank centralne oraz jego datę.

Co możemy wywnioskować z tego zestawienia? Z pewnością możemy wyróżnić kilka grup. Pierwszą stanowią kraje w których inflacja jest wysoka w związku z czym bank centralny zmuszony był w ostatnim roku przynajmniej raz podnieść stopy procentowe. Są to Argentyna, Turcja, Rosja, Brazylia czy Meksyk.

Druga grupa to kraje w których inflacja jeszcze nie jest aż tak wysoka, ale bank centralny zdecydował się na podwyżki stóp - to Korea Południowa, Czechy, Peru oraz Chile.

Są również kraje w których pomimo wzrostu inflacji bank centralny nie robi nic. W efekcie realne stopy procentowe znajdują się mocno poniżej zera, a każdy kto odkłada środki na koncie, traci w ekspresowym tempie. I tutaj „wyróżnić” możemy USA oraz Polskę. Z tabeli wynika, że w obu krajach inflacja wynosi 5,4%, a główna stopa 0,1% czyli realna stopa to -5,3%. Na podstawie dzisiejszych danych wprowadzamy małą aktualizacje dla Polski - inflacja wynosi u nas już 5,5%.

Z ostatnich wypowiedzi szefa NBP możemy z kolei wywnioskować, że na podwyżki stóp w Polsce nie ma co liczyć. A zatem oszczędzający nadal będą szybko tracić, co ostatecznie zmusi ich do zainwestowania środków. To jeden z głównych powodów dla których optymistycznie spoglądamy w stronę GPW.

 

Wzrosty cen gazu i uranu


Na rynku surowców mamy do czynienia z wyjątkową różnorodnością. Kilka metali przemysłowych zaliczyło ostatnio wyraźne spadki, surowce rolne miały swoje wzloty i upadki, natomiast prawdziwymi gwiazdami ostatnich tygodni są zdecydowanie gaz i uran.

Jeśli chodzi o przyczyny wzrostu cen uranu, to jest to dość szeroki wątek, opisywany przez nas na blogu kilkukrotnie. W ostatnich miesiącach znowu działo się sporo i wszystkie te wydarzenia  opiszemy w raporcie dla abonentów Kopiowania Ruchów Tradera, który pojawi się za kilka dni. Z pewnością warto jednak wspomnieć o tym, że prawdziwe trzęsienie ziemi na rynku wywołało pojawienie się funduszu Erica Sprotta, który ma zapewniać ekspozycję na uran. Zmuszony jest on do skupowania gigantycznych ilości surowca z rynku, co sprawia, że jego cena nieustannie wędruje w górę. My w tym czasie obserwujemy jak nasze spółki uranowe zyskują z dnia na dzień.

Co do gazu, to o naszym pozytywnym nastawieniu do tego surowca pisaliśmy już w kwietniu. Od tego czasu zanotował on wzrost o ok. 100%. Nie ma w tym przypadku - wiele gospodarek coraz mocniej odchodzi od ropy i węgla. To proces, który faworyzuje zarówno gaz, jak i uran.

Za jednym i drugim surowcem stoją liczące się państwa. Wzrost cen gazu jest na rękę chociażby Rosji czy Niemcom. Z kolei na uran stawiają Chiny, Indie, Francja czy Korea Południowa. Którykolwiek z tych krajów zainwestował w infrastrukturę pod konkretny surowiec, będzie teraz dbał o pozytywną narrację wokół niego.

 

Największy chiński deweloper na skraju bankructwa


Deweloper Evergrande, potentat na chińskim rynku, znajduje się w dramatycznej sytuacji finansowej. Ogólne zadłużenie firmy przekracza 300 mld dolarów, natomiast w gotówce posiada ona z pewnością poniżej 15 mld dolarów (trudno w tej chwili określić precyzyjną kwotę). Coraz głośniej spekuluje się o tym, że Evergrande miałoby ogłosić bankructwo na przestrzeni kilku najbliższych dni.

Główny problem polega na tym, że większość kapitału firmy znajduje się w nieukończonych inwestycjach (inventory na poniższej grafice - 1,4 bln yuanów, czyli 200 mld dolarów). Po drugiej stronie bilansu mamy dług w postaci obligacji, zadłużenie względem dostawców, a także samych klientów.

Źródło: bloomberg.com

W ostatnim komunikacie firmy prezes China Evergrande jasno dał do zrozumienia inwestorom, aby zachowali ostrożność. Informacja została przekazana wczoraj, jednak wydaje się, że na ostrzeżenie jest trochę późno, skoro akcje spółki spadły już o ponad 80%.

Po tych kilku latach śledzenia rynków każdemu do głowy przychodzi ta sama myśl: pewnie zaraz wkroczy państwo i uratuje sytuacje. Niewykluczone, jednak póki co rządzący zachowują się tak, jakby nie zamierzali kiwnąć palcem w tej sprawie. Minister budownictwa wydał jedynie komunikat, że Evergrande nie spłaci zobowiązań przypadających na 20 września.

Naszym zdaniem jest to pokazówka ze strony władz, mająca dać do myślenia innym chińskim firmom. W razie podbramkowej sytuacji rządzący zapewne uratują firmę. Cały czas jednak pozostaje pytanie „co jeśli tak się nie stanie?”. Wówczas możemy mieć do czynienia z efektem domina, gdyż bankructwo Evergrande uderzy w wiele banków, a także zatrzęsie chińskim rynkiem obligacji korporacyjnych. Porównania do Lehman Brothers są raczej przesadzone, ale z pewnością nie możemy traktować Evergrande jako jednej z wielu spółek zagrożonych bankructwem. Skala jej działalności jest naprawdę spora.

 

Australia: Mieszkańcy stolicy zamknięci w domach


Lockdown w stolicy Australii, Canberrze, został przedłużony o kolejny miesiąc. Około 400 tysięcy osób przesiedzi ten czas w domach. Dlaczego? Dlatego że liczba zakażonych wynosi obecnie ponad 250 osób. Co ciekawe, Canberra jest australijskim liderem jeśli chodzi o szczepienia (ponad 53% wśród osób powyżej 16. roku życia). Dla rządzących to za mało. Obecny przekaz w Australii jest następujący: restrykcje znikną kiedy odsetek zaszczepionych będzie wynosił między 70 a 80 procent.

A teraz pytanie: co faktycznie stanie się, kiedy odsetek zaszczepionych dojdzie do 70-80%?

No cóż, będzie to poziom niemalże jak w Izraelu. Wspaniała okazja, by wprowadzić 3 dawkę - wzmacniającą odporność.

A tak na poważnie - Australia jest liderem jeśli chodzi o covidowy zamordyzm. Powyższa decyzja o lockdownie to tylko jeden z przykładów. W poprzednich miesiącach wielu Australijczyków mogło wychodzić z domu co najwyżej na krótki spacer, zakupy czy do lekarza. Zdarzały się przypadki w których można było wyjść z domu poćwiczyć ale na odległość nie większą niż 2,5 km.

Australia jest najlepszym przykładem, że politykom pod pozorem środków bezpieczeństwa, bardzo łatwo jest wprowadzać ustrój totalitarny w którym dyktuje się ludziom ile mogą przebywać na świeżym powietrzu (o ile w ogóle pozwala się im wychodzić z domu).

 

Independent Trader Team