Stany Zjednoczone krok po kroku obalają irański rząd
Amerykanie powoli zaciskają pętlę na szyi irańskiego rządu. Po zerwaniu porozumienia nuklearnego, Waszyngton oświadczył, że każdy kraj, który po 4 listopada będzie importował ropę z Iranu, musi liczy się z represjami ze strony USA.
W efekcie kolejnych działań Stanów Zjednoczonych, prezydent Iranu Hassan Rouhani stwierdził, że kluczem nie jest eksport irańskiej ropy, ale sprzedaż ropy wszystkich krajów w regionie. Słowa te zostały ogólnie przyjęte jako groźba zablokowania przez Iran cieśniny Ormuz, którą przepływa 20% globalnych dostaw ropy (ponad 30% zapisane na grafice dotyczy najprawdopodobniej ropy transportowanej drogą morską).
W odpowiedzi przedstawiciele amerykańskiej marynarki stwierdzili, że flota USA jest gotowa zapewnić swobodny handel gdziekolwiek pozwala na to prawo międzynarodowe.
Zakazem importu ropy z Iranu, USA stawia tamtejszy rząd w trudnej sytuacji. Również wcześniejsze działania Amerykanów jasno pokazują, że celem jest obalenie irańskich władz. Ponad rok temu CIA stworzyło osobne centrum skupione na wszystkich kwestiach związanych z Iranem. W ramach działań nowej komórki, Amerykanie we współpracy z NATO zorganizowali w Europie trzy bazy dla terrorystów z Mojahedin-e-Khalq – organizacji stawiającej sobie za zadanie obalenie obecnego rządu w Iranie. Wspomniane bazy znajdują się w Albanii i Francji, a także w będącym pod protektoratem NATO Kosowie.
Dwa tygodnie temu w Paryżu miała miejsce konferencja Narodowej Rady Irańskiego Ruchu Oporu, czyli politycznej przykrywki dla wspomnianych wyżej terrorystów. Zgadnijcie kto był wśród prelegentów? Prawnik Donalda Trumpa, czyli Rudi Giuliani, który wprost przyznał, że protesty mające miejsce w Iranie nie są spontaniczne i Amerykanie mają w nich swój udział. Jednocześnie Stany Zjednoczone utrzymują sankcje na Rosję z powodu rzekomej ingerencji tego kraju w amerykańskie wybory.
Dodajmy jeszcze, że w ostatnich miesiącach dwa ważne stanowiska w otoczeniu Trumpa padły łupem Johna Boltona i Mike’a Pompeo. Obaj znani są jako gorący zwolennicy zmiany rządu w Teheranie. Zresztą obalenie irańskiego rządu to nie jest jakiś wymysł Trumpa czy Republikanów. Na wspomnianej konferencji w Paryżu występowało także kilku Demokratów, w tym Nancy Pelosi. Ta sytuacja po raz kolejny przypomina nam, że ludzie z obsesją na punkcie prowokowania nowych konfliktów działają w obu najważniejszych amerykańskich partiach.
Indie chętne na zakup S-400
Sojusznicy Waszyngtonu coraz częściej prowadzą interesy z Rosją. Pierwsza była Turcja, która mimo członkostwa NATO, swoimi decyzjami wyraźnie dała do zrozumienia że będzie lawirować między wschodem i zachodem.
Z kolei najnowsze doniesienia mówią o konkretnych ustaleniach ws. zakupu przez Indie rosyjskiego systemu rakietowego S-400. Wartość umowy ma oscylować wokół 5,7 mld dolarów. Oczywiście jakiekolwiek negocjacje na linii Indie-Rosja w tej kwestii spotkały się z oburzeniem USA. Amerykanie postanowili odwołać zaplanowane na 6 lipca spotkanie „dwa na dwa” pomiędzy przedstawicielami władz Indii oraz Stanów Zjednoczonych.
Przedstawiciele USA życzyliby sobie, aby Indie zainwestowały w system obrony Patriot, jednak potencjalni kupcy są zdecydowanie bardziej zainteresowani S-400. Warto dodać, że kilka miesięcy temu ten sam system zamówiła u Rosjan Arabia Saudyjska, czyli kolejny sojusznik USA. To akurat jeszcze ciekawszy przypadek, ponieważ według doniesień „Le Monde” saudyjski król Salman zagroził Katarowi wojną, jeśli kraj ten zainstaluje u siebie… ten sam system S-400.
Zapewne dopiero z czasem dowiemy się co Stany Zjednoczone zyskały w zamian za ciche przyzwolenie na zakupy systemów S-400 przez Indie i Arabię Saudyjską.
Europa odrzuciła Chiny i oberwała od USA
Podczas kilku spotkań dyplomatycznych, przedstawiciele Chin wspominali o możliwości utworzenia przez Państwo Środka i UE wspólnego bloku handlowego, skierowanego przeciwko USA. Oczywiście Chińczycy nieprzypadkowo wyszli z propozycjami właśnie teraz – ostatecznie nie tak dawno Donald Trump zagroził UE nałożeniem ceł m.in. na samochody. Pekin podjął zatem próbę ugrania czegokolwiek na nastrojach panujących w Europie.
Kiedy globalizacja postępowała, Chińczycy zyskiwali – Państwo Środka eksportowało przecież nieporównywalnie więcej niż importowało. Cła ze strony USA wywołały w Pekinie zaniepokojenie, ponieważ na horyzoncie pojawiło się widmo silnego wyhamowania gospodarki. Z tego powodu Chiny są zdeterminowane do przeciągnięcia Europy na swoją stronę i zapowiedziały nawet, że ogłoszą listę sektorów gospodarki, które otworzą się na europejskich inwestorów. Na ten moment chińskie prawo dotyczące zagranicznych inwestorów jest zdecydowanie bardziej restrykcyjne od europejskiego w każdym sektorze, z wyjątkiem nieruchomości.
Jak wynika z doniesień Reutersa, podchody Chińczyków nie spotkały się z entuzjazmem przedstawicieli Unii Europejskiej. Stwierdzili oni raczej, że UE zgadza się z zastrzeżeniami USA co do Chin, natomiast nie zgadza się ze sposobem rozwiązywania tego problemu przez Trumpa (czyli nakładaniem kolejnych ceł).
W połowie lipca dojdzie do europejsko-chińskiego spotkania, które nie powinno jednak zmienić czegokolwiek w powyższej kwestii. Amerykańskie wpływy na zachodzie Europy wydają się być zbyt silne, by UE mogła się nagle zbuntować. Małymi przejawami buntu można nazwać zacieśnianie relacji gospodarczych z Rosją m.in. przez Niemcy, co zostało zresztą ostatnio mocno skrytykowane przez samego Trumpa. Oczywiście ta krytyka odbywała się w trakcie spotkań NATO, jednak sam pakt tworzony jest przede wszystkim przez USA i państwa europejskie.
Wojna handlowa uderza w metale przemysłowe
W trakcie środowej sesji cena miedzi spadła do 2,71 USD. Po raz ostatni metal był na tak niskim poziomie rok temu. Oczywiście kluczowe znaczenie dla tego surowca ma zaognienie sytuacji na linii USA-Chiny. Każde kolejne sankcje oznaczają niższe tempo rozwoju gospodarczego w kolejnych latach. Z kolei Chiny konsumują niemal połowę globalnej podaży miedzi. Nie ma zatem przypadku w tym, że kolejne zapowiedzi Trumpa nt. nowych ceł oznaczają coraz niższe ceny metalu.
Spadki nie omijają także innych metali przemysłowych. Cynk od szczytu stracił już 28%, z kolei kobalt od swojego maksimum z marca spadł o 24%. Skala przeceny wydaje się być spora, jednak na całą sytuację należy spojrzeć również z drugiej strony.
To właśnie metale przemysłowe są tą grupą surowców, która od dołka z 2016 (dno na niemal wszystkich surowcach) urosła najsilniej. Widać to nawet po notowaniach ETNu DBB dającego ekspozycję na aluminium, miedź i cynk. Jego wzrosty były ograniczane efektem contango (szerzej na temat działania contanga pisaliśmy w artykule „Problemy z inwestowaniem w gaz i ropę”), a mimo to fundusz zdołał urosnąć o 82%.
Od tego czasu doszło do 18-procentowej korekty. Obecnie metale przemysłowe z pewnością można określić jako „krótkoterminowe tanie”, jednak jeśli spojrzymy z szerszej perspektywy i weźmiemy pod uwagę możliwość krachu i umocnienia dolara – to właśnie metale przemysłowe wciąż mają najwięcej do stracenia spośród wszystkich grup surowców.
Buybacki i short squeeze wybiły giełdę w USA
Już kilka miesięcy temu, wspominając o kapitale jaki amerykańskie korporacje ściągną z powrotem do USA, pisaliśmy, że część z tych środków zostanie przeznaczona na buybacki. W ten sposób określa się skupowanie akcji własnych przez przedsiębiorstwa, co prowadzi do zmniejszania liczby udziałów w obiegu i wzrostu ich ceny. Najnowsze analizy pozwalają sądzić, że buybacki (kolor niebieski) odgrywają sporą rolę na giełdzie i są jedną z przyczyn dla których rynek w USA spisywał się ostatnio lepiej niż rynki wschodzące.
Oczywiście słupek dla bieżącego roku oparty jest w dużej mierze na prognozach, jednak tak czy inaczej będzie to rekordowy okres. To sytuacja typowa dla końcówki hossy, kiedy korporacje wzmacniają zainteresowanie ulicznych inwestorów właśnie poprzez skup akcji i podbicie ich ceny.
Uzupełniając temat buybacków warto jeszcze podkreślić ich proporcje pomiędzy różnymi sektorami gospodarki. Przedstawia je poniższa grafika:
Jak widać, w pompowaniu własnych wycen przodują spółki technologiczne. Korzystają na tym insiderzy, którzy w rekordowym tempie pozbywają się akcji takich przedsiębiorstw, co Trader21 trafnie opisał w artykule „Powell z Trumpem doprowadzą do krachu?”.
W odniesieniu do ostatnich tygodni należy wspomnieć o jeszcze jednym zjawisku, które sprawiło, że amerykańska giełda spisywała się o niebo lepiej niż rynki EM (i to mimo drożejącego dolara, który nie jest korzystny dla większości spółek).
Chodzi mianowicie o short squeeze, czyli sytuację w której silnie shortowane akcje rosną i wybijają z pozycji inwestorów grających na spadki. Dla przykładu, załóżmy że 50 tysięcy osób shortuje Teslę. Co dziesiąty z nich ma ustawione automatyczne zamknięcie shorta jeśli Tesla wzrośnie do 310 USD. Teraz przyjmijmy, że spółka przebija ten poziom, a zatem 5 tys. osób zamyka shorta, co jest równoznaczne z koniecznością odkupienia przez nich tych akcji. W efekcie akcje automatycznie zostają wystrzelone w górę, przebijając kolejne poziomy i wybijając kolejnych inwestorów z pozycji np. na 315 czy 320 USD. Wszystko dzieje się na zasadzie domina.
W ostatnich tygodniach z takim dominem mieliśmy do czynienia na dużej liczbie amerykańskich spółek. Na samej Tesli również chociaż w tym akurat wypadku cena akcji szybko wróciła w okolice 310 USD.
Tak czy inaczej, połączenie buybacków oraz zjawiska short squeeze podniosło (bądź też wyhamowało spadek) ceny akcji. To z kolei przełożyło się na większy optymizm zwykłych inwestorów. Widać go po wielkości kapitału, jaki przeznaczany jest na akcje (kolor czerwony).
Jak widać, inwestorzy ryzykują, a akcje w ich portfelach stanowią średnio 70%. Zbliżamy się do poziomów z końca stycznia, kiedy giełda boleśnie odczuła przecenę. Z kolei udział gotówki w portfelach (fioletowy kolor) jest na jeszcze niższym poziomie niż podczas szczytu hossy w 2007 roku.
Naszym zdaniem akcje na chwilę obecną powinny mieć nie więcej niż 20% udziałów w portfelu (pomijając spółki surowcowe). Z kolei udział gotówki powinien w miarę możliwości wzrastać, by w sierpniu osiągnąć nie mniej niż 30%.
Zespół Independent Trader
4digits
Metale Szlachetne kupować?
Radko
Lech
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-13 19:53
3r3
"Przy większej skali biznes trzeba będzie ewakuować z Polski."
Nie przesadzajmy, przy większej skali w zarządzie są ludzie przed którymi się stuka kopytkami i biurwa udaje że firmy nie ma.
Jedynie trzeba grać w bambuko Ernst & Young bo się głupio gapią w kwity i mądre miny stroją jakby co z tego rozumieli.
Gospodarz jak rozumiem ma pacyfistyczny nastrój i stąd takie szkalowanie skromnych prowodyrów wojennych w tekście, ale daj nam Panie jakie wojny to sobie zarobimy na żelazie. Co to mnie przeszkadza że się jacyś durnie na końcu świata zaczną okładać owocami pracy przelicytowując za nie zgromadzonymi majątkami?
Przecież to wspaniałe wieści że są napięcia, że będą konflikty, że zejdzie drut, miny, gąsienice, dżdżownice i zielona farba.
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-13 22:06
Szosa78
Programista
"...Nie przesadzajmy, przy większej skali w zarządzie są ludzie przed którymi się stuka kopytkami..."
Ćwiczyłem i takie projekty. Fajne, bo praca idzie ostro do przodu i koło de novo można odkryć.
Problemem jest zespół a najczęściej ich żony - długo nie wytrzymują. Kolega i tę tematykę pewnie zna.
"...Jedynie trzeba grać w bambuko... "
Nawet największy drań idzie do ołtarza wystrojony w piękny garnitur.
Dlatego trzeba patrzeć na człowieka aby nie obudzić się z Plichtą w portfelu.
Co do żelaza pełna zgoda. Boforsy będą w cenie.
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-14 08:07
3Robak
gruby
"Dlatego trzeba patrzeć na człowieka aby nie obudzić się z Plichtą w portfelu."
A na to to jest już co najmniej 100 lat za późno. Plichta dopiero chciał wejść w tą branżę ale mu starsi i mądrzejsi nie pozwolili. Nie rozumiem dlaczego uważasz że stówa w portfelu warta jest sto złotych skoro jej realna wartość to jakieś 40 groszy bo taka jest cena jej produkcji. Reszta tej "wartości" zaklętej w stówie to właśnie produkt konkurencji pana Plichty.
TBTFail
supermario
greg240
Nie pisałem,że wzrost m3 czemukolwiek zaradzi, tylko , że musi rosnac, i taki jest dlugoterminowy trend poprzeplatany deflacyjnymi dolkami,
tlumaczylem koledze , ze nie moze byc deflacyjnego wyjscia z dlugow , przynajmniej na zadenej z glownych gospodarek, ani instytucji
"zbyt duzych by upasc".
Deficytu produktywnych ludzi nie ma jak waść Pan dobrze brzdekiem placisz. Znam paru mlodych kolo 20 co w garazu bardzo duzo stworza, przy pomocy
suwmiarki, spawarki, tokarki i wypalarki plazmowej, problem w tym ,ze malo zlecen maja i czasu tez bo na etacie oraja na kredyt za smieszne 3-4k w naszej
pieknej ojczyznie bo zus zabiera im drugie tyle. A nawet jak masz niszowa branze, to mozesz zawsze przeszkolic ludzi ,nie wierze ,ze na 100 jest 99 leniwych z dwoma lewymi lapskami. Wiec bajki o deficycie sily roboczej to czysty SF , no chyba ,ze chcesz miec juz przeszkolonego i za pol darmo. Nie jeden technolog produkcji jest u nas w kraju, ktory zaplanuje proces tak ,ze was pan odpadkow bedziesz mial minimum, ludzie sie znaja na fachu, obrobce metalu i nie tylko, branza tworzyw sztucznych tez u nas mocna tyle ,ze takim trzeba placic, niektorzy maja wiezy rodzinne, wiec nie trzeba uciekac do szwecji ludzie tu sa:) A ,że sa uwazani za leniwych co niektorzy w kraju ano jaka placa taka praca, ci sami ludzie w UK potrafia po 20h na dobe zasowac, bylem za mlodu widzialem na wlasne oczeta.
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-15 00:33
greg240
Tak sie zastanawiam, kolega wiele narzekal , ze mu maszyny psuja, ze duzo odpadkow zostaje, a moze kolega zastanawial sie jak zmienic sposob wynagradzania? Jak dostana wyzsza premie za niewiele odpadkow, kolega moze byc zdziwiony ludzka pomyslowoscia, tylko niech kolega nie wpada na pomysl placic za ilosc, bo bywaja cwaniaki co potrafia przestawic wtryskarke by szybciej pracowala:) trza placic za jakosc, gdy utrzymaja zakladana > premia:)
Kwartalna premia za dobry stan maszyn , prasy, gietarki, tokarki cala masa sprzetu lepiej pracuje jak jest premiowana na konto osoby obslugujacej, taka magiczna wlasciwosc kazdej maszyny, kazdy autobus czy ciezarowka mniej pali gdy kierowca dostaje kase za bycie ponizej normy, tez taka magiczna wlasciwosc pojazdow kolowych:)A jak sie nie wynagradza za wyrobienie normy to widzialem takich co montowali gps kamery na ciezarowce, a i tak kierowca zlal paliwko z Ciagnika siodlowego do prywatnej fury mimo calego monitoringu i h wie czego jeszcze:)
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-15 00:59
3r3
"Nie pisałem,że wzrost m3 czemukolwiek zaradzi, tylko , że musi rosnac"
W pełni się zgadzam. Z tym że niczemu to nie zaradzi, to tylko przesuwa nam poziomy odniesienia tak aby durnie nie nadążyli za przesuwaniem poziomu i się nie zbuntowali na własną szkodę.
"Deficytu produktywnych ludzi nie ma jak waść Pan dobrze brzdekiem placisz. "
Jesteś na niezawinionym manowcu (z braku skali aby sprawdzić przy jakich obrotach się ten mechanizm zatrze), kupiłem tych ludzi w imieniu Babilonu, i to nie za 3-4, a mnożnikiem. Nie chodzi o brzdęki, chociaż im się wydaje że o to chodzi. W skali kontynentu to już jest wojna o zasób krytyczny. Obrabowaliśmy z ludzi naszego konkurenta (inny Babilon), ale i klienta, odbiorcę w rezultacie czego przestanie mu płynąć cyfra i przestanie u nas zamawiać bo przestanie płacić z braku cyfry. Nawet nie mam tego problemu aby szkolić ludzi, dostaję zasoby aby rabować już takich oszlifowanych, zmotywowanych i w ogóle.
Strukturalnie kłopot jest taki, że rozwój infrastruktury zakładał wzrost liczby serwisantów do utrzymania jej w ruchu. Ten wzrost nie nastąpił, ale nikt nie przerwał procesu zwiększania liczby godzin serwisowych na godzinę pracy infrastruktury. Obecnie mniej kłopotu jest zbudować nową produkcję niż utrzymać starą, z tym że poniżej długości cyklu odtworzenia zasobu materialnego koniecznego do tej mobilizacji. Wynika to z faktu iż podłączyliśmy kraniki do systemu rur i liczyliśmy na nieskończenie wysokie ciśnienie demograficzne ludzi, którzy się jakoś wykształcą, ale coraz bardziej komplikowaliśmy infrastrukturę tymi kranikami zamiast ją scalać w coś do opanowania. Jeszcze popędziliśmy w 2008 kelnera z rachunkiem licząc że rozejdzie się po kościach. Obecna wojna o ludzi zdolnych utrzymać infrastrukturę w ruchu sprowadza się do kwestii na którą infrastrukturę niepodzielną (a są pewne cykle wciągające po ćwierć miliona ludzi bo inaczej stają) starczy nam konsolidacji przy takim poziomie skomplikowania.
I rozwiązaniem jest właśnie to co podajesz - własny garaż, własny MiŚ gdzie sobie człowiek nic samemu nie skomplikował, biurwy nie wpuszcza i dopasował skalę do zasobów ludzkich jakie ma, a nie jakie sobie wymarzył.
Musimy ograniczyć naszą fantazję i chciejstwo. Łatwo napisać, ale ja swojej nie ograniczę, a to znaczy że trzeba ograniczyć cudze ssanie na zasoby, co niejako prowadzi nas do konfliktu, a po co się ograniczać do mniejszego zła i ceł - przytomni ludzie już przekierowali środki na tęgą lagę, tak aby nie była potrzebna gdyby jednak na mniejszym źle się nie skończyło.
Wiem że w Polsce nie macie problemu, bo prawie cała infrastruktura poszła z dymem za transformersa ustrojowego, ale są takie miejsca, gdzie infrastruktury jest tyle, że nie przerobisz, bo ich wojny ominęły. Deflacja tam jest tam taka, że transport droższy od zakupów.
"Tak sie zastanawiam, kolega wiele narzekal "
To już nieaktualny kłopot, rozwiązałem go tak jak napisałeś (mniej więcej, inaczej, ale rezultat liczbowy dla wykonawcy jest identyczny), z tym że potrzebowałem pleców żeby mnie nikt nożem nie dźgnął jak pochylę drzewko. Ty rozwiązujesz problem gdzie jeszcze ktokolwiek coś chce ukraść (paliwo z ciężarówki) i siłujecie się na rozumy, a ja stanąłem już w obliczu braku jakiegokolwiek wzbudzenia - nawet kraść im się już nie chce, chcą tylko dochodu gwarantowanego i nic nie robić. Tak wygląda następny etap po tym, gdy nie da się kraść. Bo aby dało się kraść ktoś w ogóle musi dobra wytwarzać, a emeryci i inne nieroby tego nie robią jak sama nazwa wskazuje.
Żebyś nie wiem od której strony podszedł do tej zagadki, to sprowadza się ona do tego, że nie ma możliwości aby utrzymywać ludność za głupią i zbyt leniwą, aby się do czegoś w infrastrukturze przydała. Sama entropia jaką wprowadzają sikając po bramach i zasysając teraflopy na sieci społecznościowe jest problemem.
Teraz będę narzekał na co innego, akurat na to samo co Gospodarz jak poszedł do banku z gotówką i po gotówkę^^
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-15 08:52
sholler
Kolega to umie po Polsku pisać?
Lech
Czy USA może tanio cokolwiek produkować bez dostaw z Chin? za wyjątkiem leków?i surowców , które akurat i tak mają bardzo drogie? . Jakie efekty da wojna celna ? dla tych krajów i Europy? , czy aby nie zwiększy koszty produkcji wszystkiego w USA? i cen na ich produkty?
trader21
„Cały czas nie do końca rozumiem na czym polega wyjście deflacyjne. Jestescie w stanie mi to przybliżyć, lub rzucić jakieś linki?”
ODP. Jeżeli banki centralne zmniejszają skalę dodruku (skupu aktywów), a FED wyprzedaje aktywa w tempie 480 mld / rok to przy bardzo wysokich wycenach akcji oraz obligacji ich ceny z dużym prawdopodobieństwem będą spadać. To z kolei nakręca automatyczną spiralę wyprzedaży akcji oraz migrację kapitału do CHF oraz amerykańskich obligacji. Nim kupisz obligacje USA musisz mieć USD wobec czego silnie umacnia się USD doprowadzając do spadków w krajach rozwijających się oraz na surowcach. Taka samonapędzająca się wyprzedaż w której ceny większości aktywów silnie spadają, stąd deflacja. Potrwa to do czasu ponownego obniżenia stóp w USA i uruchomiania dodruku, nielimitowanego tym razem.
@Volku
"Czy jest coś zaplanowanego w kalendarzu na 15 sierpnia? czy data przypadkowa?"
ODP. Są to wyłącznie nasze przypuszczenia i działania zaplanowane na miesiąc do przodu aczkolwiek w ciągu miesiąca wiele może się zmienić w kwestii FED do QT i podwyżek stóp oraz wojen handlowych Trumpa.
@Lech
„Największe instytucje finansowe spekulują na wszystkim i mają nieograniczony kapitał? ,a co jeżeli wszyscy zdecydują się uciekać z tych instytucji żeby ratować kasę i zamienić na coś realnego ?, a tak może wyglądać mega kryzys dzisiaj? gdy tracą zaufanie wszyscy i do wszystkiego? FED " redukuje bilans" na 40 mld miesięcznie? ,a kto to kupuje tą maść na szczury?”
ODP. FED wyprzedaje obecnie obligacje w tempie 480 mld/rok. Do tego dochodzi ok 1 bln deficytu budżetowego. Aby znaleźć kupca na amerykańskie obligacje musisz zainicjować albo krach, wystraszyć ludzi i wymusić przeniesienie kapitału do obligacji albo dogadać się z Bankiem Japonii aby ten je skupił.
W trakcie kryzysu mamy typowy ratuj się kto może ze względu na liczne powiązania między instytucjami finansowymi. Kiedyś poświęcono LTCM, później Lehman’a. Zobaczymy kto polegnie tym razem, a którego upadek posłuży za „siłę wyższą” i konieczność uruchomienia dodruku.
@tomekpa
"Czy ktoś umie odpowiedzieć na pytanie jak w sytuacji kryzysu będą zachowywały się ceny mieszkań?"
ODP. Jeżeli nasili się strach to kapitał będzie uciekał z takich rynków jak Polska na rynki rozwinięte (USD, CHF, JPY). Doprowadzi to do skokowego osłabienia się PLN. Aby temu przeciwdziałać NBP wyprzeda część rezerw walutowych. Pewnie nie podziała. Później, aby ratować kurs złotówki RPP podniesie stopy procentowe ale nie o 0,5 czy 1% lecz o 4-5%. Przekaz ma być konkretny. Kiedyś przy rekordowo niskich stopach nie trzymaliście kapitału w Polsce ale teraz macie stopy na dużo wyższym poziomie. Jak pomoże to ok, jak nie podniosą znowu aż podziała.
W takim otoczeniu kredyt zamiera. Jedyne transakcje odbywają się za gotówkę. Ceny nieruchomości nie spadają ale drastycznie spada ilość transakcji (pierwszy objaw bessy). Kupujący nie kupują oczekując spadków. Sprzedający czekają na ponowne wzrosty. Po jakimś czasie ceny REALNE zaczynają wyznaczać licytacje oraz sprzedaże wymuszone (sprzedam nim zlicytuje mnie bank) i do tych cen dostosowuje się rynek. Kluczowe pytanie co ze stopami?
Czy RPP je podniesie i po jakim czasie ponownie obniży?
@MiecioKmiecio
„Mam wrażenie, że Trumpowi zależy również na odsunięciu Angeli od władzy. Chłop kiwa i kiwa, pytanie czy się nie zakiwa?”
ODP.Tutaj nie mam zdania ale zauważyłem pewną prawidłowość w polityce Trumpa. Schemat zawsze ten sam: rzucam mega-oszczerstwa oraz niewykonalne żądania. Stawiam przeciwnika na pozycji defensywnej. Z czasem delikatnie się uginam po to aby ostatecznie ugrać bardzo dużo ale i pokazać że druga strona trochę wynegocjowała. Póki co działa ale nie jest to strategia typu win-win i w końcu doprowadzi do zbliżenia Chin - Rosji oraz UE.
Programista
"I rozwiązaniem jest właśnie to co podajesz - własny garaż, własny MiŚ gdzie sobie człowiek nic samemu nie skomplikował, biurwy nie wpuszcza i dopasował skalę do zasobów ludzkich jakie ma, a nie jakie sobie wymarzył. "
Amen. Święte słowa! Przy organizowaniu czegokolwiek powyższej zasady trzymać się NALEŻY!
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-16 11:20
Tali Zora
Mar
https://www.silverdoctors.com/gold/gold-news/china-takes-control-of-gold-from-the-comex-david-brady/
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-16 11:59
Lech
Wartość akcji firm amerykańskich jest tak mocno przewartościowana, to mogą stracić na wartości tak szybko, że nie będzie za co kupować tych gór obligacji? po sprzedaniu akcji w realnej cenie ?
3r3
Z tym podsieniem stóp procentowych to może nie zadziałać tym razem, ponieważ jedynym alternatywnym dysponentem środków rozrachunkowych na cokolwiek wymienialnych w takim otoczeniu może być (w tej skali) wyłącznie inny bank centralny. A do kompensaty rozrachunku (eksploatacji zasobów) w takim otoczeniu cła są wbrew interesowi potencjalnego inwestora. Biorąc pod uwagę cykle wydobycia surowców i ich przetwarzania to dla banku centralnego, który cokolwiek może (ma skalę) do poratowania gospodarki takiej jak polska (postprzemysłowy, agrarny kraj z populacją średniej wielkości) próg wzbudzenia stopami procentowymi może leżeć gdzieś powyżej dwukrotności wysokości ceł importowych na surowiec i prefabrykat w kraju banku-inwestora.
W takiej sytuacji dotychczasowa waluta takiego kraju staje się bezprzedmiotowa.
polish_wealth
inwestorpl
Właśnie skończyłem lekturę Wojny o pieniądz 4 i mogę gorąco polecić.
Autor porusza temat manipulacji ceny złota przez banki, temat nierówności majątku i jego następstwa, nieruchomości- przyczyny powstania kolejnej bańki i temat powstawania i upadku imperiów światowych.
Od siebie dodam, że książka mocno wciąga. Hipotezy autora są poparte dowodami.
Dziwne, że książka nie ukazała się w języku angielskim.
Podejrzewam, że to przez poprawność polityczną na zachodzie (cenzura).
greg240
Zamiast mowic o deficycie ludzi, argument o deficycie ludzi zdolnych utrzymywac skomplikowana infrastrukture, duzo bardziej
do mnie przemawia, na wlasnej skorze doswiadczylem skomplikowanego systemu IT i widzialem ludzi odchodzacych z powodu
zbytniego dostosowania do potrzeb klienta tych samych programow co powodowalo rozjazdy kodow zrodlowych, tyle ,ze
managment ktory nie rozumie systemu/infrastruktury pozwala klientom szyc rozwiazania na miare, co pozniej ma swoje
konsekwencje w x kosztach na utrzymanie skomplikowanego systemu. No i z taka wersja deficytu to moge sie zgodzic, ludzi nie kompetentnych
jest w brod wiec nie ma mowy o deficycie "ludzi" co innego "kompetentnych ludzi" :) warto czasem naklonic klienta, dac rabat by dostosowal sie
do unifikacji z reszta, to procentuje, oczywiscie o ile to mozliwe:) albo dac cene zaporową:) Wielu klientów nie do konca wie co chce ma tylko ogolny poglad, i czesto mozna uproscic infrastrukture:) Ale kolega chyba dziala w branzy zbrojeniowej, tam chyba bardziej konkretni:)
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-16 17:27
gruby
"Ale kolega chyba dziala w branzy zbrojeniowej, tam chyba bardziej konkretni"
Poczytaj w jaki sposób rządy Europy zamawiały u Airbusa model A400M. To że zamawiali dyletanci to jedno, ale Airbus tolerował ciągłe zmiany w planach, już w fazie ich realizacji. Do dzisiaj ten model jest ulubieńcem mechaników na lotniskach bo co chwila się coś w nim sypie.
feliksinwestor
Jeżeli insiderzy wyprzedają masowo akcje (bo jest wg nich drogo) to dlaczego spółki(rekami insiderów) skupują te mega drogie akcje?
wzwen
"Jeżeli insiderzy wyprzedają masowo akcje (bo jest wg nich drogo) to dlaczego spółki(rekami insiderów) skupują te mega drogie akcje?"
Aby coś sprzedać trzeba kupującego namówić by to kupił. Insiderowi najłatwiej do zakupu namówić spółkę, której jest prezesem.
xoni
Znam spółki, które potem skupione w ten sposób akcje dają pracownikom np. jako zasłużone po długich latach pracy bonusy ;).
@trader21
"Obecnie poziom QT nie przekracza 60 mld / m-c na co składa się redukcja bilansu FED, (..) Dla porównania wartość globalnego rynku długu oraz akcji to jakieś 400 bln USD. To nie ta skala. Podczas krachu deflacyjnego spadają po prostu ceny większości aktywów wobec czego rośnie siła nabywcza gotówki i tyle"
ODP: Dlatego napisałem "zaryzykowałbym stwierdzenie". Tak naprawdę to nikt nie chyba nie wyliczy transmisji polityki BC na ceny aktywów. Bezsprzecznie jednak ona istnieje i to w wielkościach znacznie wyższych niż emitowane kwoty. Trzeba wziąć pod uwagę to, że niezależnie od poziomu ceny aktywów ich skup przez bank centralny emituje czystą bazę a nie jest to jedynie akcja na danym rynku. Podobnie QT zasysa bazę monetarną z systemu, czyli np. ciągnie 60 mld a znacznie więcej długu w systemie w tej chwili staje się w tym momencie długiem bez możliwości spłaty (oczywiście wszystko zależy od faktycznego załadowania danego rynku w kredyt, jednak gdyby ktoś twierdził, że czysto technicznie nie ma to przełożenia, to równie dobrze mógłby powiedzieć że BC nie mają już na nic wpływu).
Z drugiej strony jak piszesz o kryzysie deflacyjnym "Nim kupisz obligacje USA musisz mieć USD wobec czego silnie umacnia się USD doprowadzając do spadków w krajach rozwijających się oraz na surowcach", a jednocześnie trzymasz aktywa odwrotnie skorelowane z USD, to całkiem taki scenariusz wykluczasz? To mnie trochę dziwi bo w ostatnim czasie to trochę nim zapachniało.
Excogitatoris
Czy uważasz że w czasie nastania kryzysu (przynajmniej na początku) polityka celna Trumpa ulegnie złagodzeniu. W końcu jeżeli źle się dzieje dzieje w gospodarce, na giełdzie ludzie tracą swoje pieniądze, w międzyczasie prezydent zajmuję się boksowaniem z kim się tylko da na arenie międzynarodowej zamiast wsiąść się za pomaganie przeciętnemu amerykaninowi. Taka taktyka raczej nie przyniesie mu popularności, pytam się dlatego iż mógłby to być dobry okres na zakup REMXa.
gasch
Ucieczka przed systemem?
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-17 14:40
Independent Trader Team
Rado
Przeceny ciag dalszy. Jakie prognozy na druga polowe roku? Gdzie szukac dna?
HT
Żadne pompowanie tylko klasyczny carry trade w JPY. Ile razy było już to grane na przestrzeni ostatnich 20 lat
Independent Trader Team
HT
Nieważne czyjego autorstwa, spekulant, inwestor jeśli zna ten mechanizm i wie jak działa może to wykorzystać w swoim planie spekulacji. Teraz jeśli ktoś skraca USdjpy to gra przeciw smart money. Dopiero pokonanie 112 JPY może krótkoterminowo popsuć obraz techniczny. Oczywiście wzrosty na USdjpy moja pozytywny wpływ na Nyse i negatywny na PM.
@Rado
Raczej słabe, srebro wyglada na to ze wybiło trojkat dołem. Złoto w opcji byczej kreśli spadkowa nogę w szerokim układzie bocznym. Zerknij jak zachowywało sie złoto po krachu w 1980 roku. Wiele lat bidy z nędza. Teraz imo będzie podobnie.
Fidesis
ooutsider
lenon
No właśnie dawaj te swoje analizy budżetu. Pośmiejemy się razem.
Napisał Ci wyżej #easyReader o ile wzrosły wpływy z VAT. To więcej niż było trzeba na wypłatę 500+.
A to przecież nie wszystko. Biadoliliście tutaj, że MF podaje dane szacunkowe, a finalne okazały się w zasadzie w pełni zbieżne z tymi szacunkowymi. Deficyt wyniósł 25 mld czyli zaledwie -1,5% PKB.
A przypomnę, że w latach 2009-2010 sięgał -7,5% PKB, a w kolejnych czyli 2011-14 niewiele lepiej, bo między 4-5% PKB.
Ogólnie największy był rzeczywiście przyrost wpływów z VAT, ale PIT i CIT tez nie wypadły najgorzej, bo przyrosty r/r wyniosły 10% i 12,3% odpowiednio. A to wszystko przy wzroście PKB o 4,6%.
Przypomnę, że za rządów poprzedników były lata, gdy wpływy podatkowe r/r spadały, chociaż niby przez 8 lat nigdy nie wystąpiła recesja.
Wzrosty PIT o 10% przy wzroście pensji o 7,3%, ale dodatkowym czynnikiem był spadek bezrobocia o ok. 600tys ludzi na przestrzeni 2 lat.
Jak widać tak duże wzrosty płac nie wpłynęły również negatywnie na zyskowność przedsiębiorstw, która pomimo wzrostu wydatków na płace odnotowała też istotny wzrost zysków, dzięki czemu urosły wpływy z CIT o 12,3%.
No i ostatnia rzecz, czyli dług publiczny. Biadoliliście, że w 2016 roku rząd pożyczał na potęgę, pomimo, że deficyt był niewielki.
Tłumaczyłem, że to z powodu wzrostu salda na rachunkach budżetowych.
No i mamy potwierdzenie - na koniec roku 2017 dług wynosi tyle samo co na koniec poprzedniego roku.
Oczywiście można było zrobić dużo więcej i mądrzej dla gospodarki Polski. Pisałem o tym w dwóch artykułach na bogaty.men, ale i tak to co mamy to najlepsze wyniki od początku transformacji.
Powiedz Ty mi, od kiedy to wzrost wpływów budżetowych jest tożsamy z uszczelnieniem systemu podatkowego?
Liczyłem na to, że jesteś świadomy, zależności wpływów, chociażby biorąc pod uwagę ilość rozdawanej waluty. Nie mam tu na myśli tylko typowego rozdawnictwa typu +, ale mam na myśli również wszystkie działania rządu, które bezpośrednio wpływają na wzrost wpływów podatkowych.
Trzeba wiedzieć, zresztą niejednokrotnie o tym pisałem i nikt nie jest w stanie tego podważyć, że z każdej złotówki wypłaconej na ulicę, rząd zgarnia do swojej kiesy 80 gr. To taki silnik o sprawności 80%.
Wież co @Arcadio, to jest jakaś paranoja, a raczej nie, świadome łganie prosto w oczy, w celu dojścia do perpetuum mobile.
Nigdy nie widziałem wyliczeń ile waluty zostało uszczelnionej.
Premier w demagogicznym wystąpieniu twierdzi, że 40 miliardów.
Jak do tego ma się ten wykres?:
Największym absurdem z tego wszystkiego, były wpływy z Vat w pierwszym kwartale 2017 r. Nagle, ni stąd ni zowąd, wpływy z analogicznego okresu 2016 r były wyższe o 40%., w grudniu tegoż roku natomiast, były najniższe w historii. Nie trudno zatem oszacować ile w celach dzisiejszej propagandy zajmuje miejsce likwidacja kwartalnego rozliczenia.
Co tu dużo gadać. Jest wskaźnik obrazujący ściągalność vatu, a wygląda on tak:
cdn.
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-18 00:56
3r3
Struktura budżetu nie opiera się w pływy rzeczywiste, a o subskrybowane. Dlatego budżet państwa jest prowadzony przez bank centralny, a nie komercyjny. Różne kwiatki przelatują przez akredytację, ale to co jest prowadzone w ramach rozrachunku fiskalnego się nie dodaje.
Te zaległości podatkowe (vat i inne) powstają w ten sposób, że Urząd uznaniowo decyduje że nalicza i masz płacić, ale to co naliczył już wpisuje po stronie "ma", a reszta jest kwestią egzekucji. Dowcip polega na tym, że nalicza również firmy niefunkcjonujące, których właściciele wyjechali z kraju albo nie żyją. I tak dolicza im co roku na podstawie naliczenia z poprzedniego roku.
Dla budżetu ściągalność podatków jest zupełnie bez znaczenia, istotna jest akceptacja papierów z banku centralnego, jeśli Urząd by przysyłał zamiast nakazu zapłaty nakaz spalenia danej ilości papieru (albo usunięcia zapisu z konta) to by to funkcjonowało dokładnie tak samo jak funkcjonuje teraz. Same przepływy do budżetu są bez znaczenia, ponieważ bank centralny i tak musi dostarczyć tę płynność na żądanie (a później się to niby wyegzekwuje). Jedyny ból jaki może wystąpić w takiej konfiguracji to taki, że ktoś nie będzie chciał za tę walutę pracować i dostarczać towarów.
No bo jaki niby jest collateral na zaległościach?
zeromacho
Dobrze powiedziane,jeśli ktoś się tym interesuje to bardzo podobnie działają w Polsce hipoteki, urzędy skarbowe oraz ZUS robią wpis do hipoteki ale nigdy nie kierują sprawy do egzekucji, dopiero gdy jakiś inny wierzyciel domaga się egzekucji, następuje sprzedaż nieruchomości. W tym momencie często okazuje się że hipoteka pokrywa tylko ułamek należności. Widziałem przypadki gdzie na skrawku łąki wartości kilkunastu tysięcy złotych była hipoteka warta kilka milionów ;)
polish_wealth
Co powiecie na analizę, wedle której Chiny nie dewaluują prze wojnę handlową z USA, a przez ciągle dewaluowanego yena i euro by odzyskać konkurencję na tych rynkach? To sugerowałoby scenariusz, w którym w konsekwencji Chiny mogą się wybronić, ale problemy i punkty zapalne zostaną zaognione właśnie w Europie i Japonii. W wojnie dwóch wielkich to zwykle peryferia stają się linią frontu. To wydaje się dosyć logiczne.
Odp: Jednym z wymiarów wojny USA X CHINY jest własnie pozostanie konkurencyjnym i dalsze uzależnianie od siebie Państw poprzez przyjmowanie ich waluty, w zamian wysyłanie produktów, których państwa tzw. pierwszego świata nie tworzą, tylko opierają się na usługach i dużym socjalu (ergo materialnie muszą później popaść w niewolnictwo i zależność)
Jeżeli masz gracza, ktory nieustannie wchłania w siebie waluty w zamian za produkty, to po czasie przestajesz byc jedynym decydentem ceny swojej waluty, bo druga strona (poprzez posiadaną ilość) moze tez zyskac lub stracic na Twojej decyzji + dodatkowo moze się ustosunkowac poprzez naglą sprzedaz lub kupno, co rowniez nie pozostaje bez echa na walucie.
Chiny to też średnio 30 X więcej obywateli do ogarnięcia niż przeciętne Państwo wiec, trzeba zorganizować jakoś te masy do pracy. Pozostanie konkurencyjnym dla Chin to także wewnętrzne przyczyny utrzymania systemu politycznego wewnątrz Żółtolandu na zasadzie kto pracuje na dole piramidy ten nie ma czasu sie buntować wobec władzy. Zarobienie na ryż, spłodzenie potomka z powodu bisurmacji sexalnej promowanej wszędzie, a także koniecznosc zaciągniecia kredytu raptownie wpędza tych ludzi do konieczności zyćia wg. regul systemu i zmniejsza potencjalnych pretendentów ktorzy by chcieli sie zorganizowac i przejac władze. Poprostu nie maja na to czasu. Ten ostatni akapit dotyczy wszystkich państw gdzie utrwala się model piramidy masońskiej.
Ostatnio modyfikowany: 2018-07-18 13:14
Patyk1989
Później przyleciał kolejny ploak (budowlaniec) i się okazało, że on też ma apartament w hiszpanii, nawet w podobnej okolicy,
To by nie było to, o czym trader pisał?
Bańka na nieruchac w hiszpanii kolejna odsłona?
gruby
"Bańka na nieruchac w hiszpanii kolejna odsłona?"
To całe krótkoterminowe wynajmowanie mieszkań od osób prywatnych przez osoby prywatne ma chwilowo sens, pozwala bowiem obejść narzuty podatkowe skonstruowane przez biurwę a obecne w hotelach, pensjonatach i tak dalej. To nie jest bańka jako taka, to wolny rynek omija podatki i biurokrację zupełnie tak samo jak uber omija narzuty podatkowe stosowane na rynku taksówek. Drugi czynnik to puste plaże Egiptu, Tunezji i Turcji. Wystarczą zatem trzy bomby rzucone na plaże na Ibizie, Barcelonie i na Teneryfie żeby zarówno plaże jak i apartamenty w Hiszpanii opustoszały.
Sprawa następna to kondycja państwa: Hiszpania nie jest zbyt stabilnym politycznie państwem. Jeśli zamieszanie z Katalonią zacznie się na poważnie to zapewne do rebelii dołączą się Baskowie. Wtedy Baleary i Wyspy Kanaryjskie zostaną przez centralę pozostawione na pastwę losu. Jaki wpływ będzie to miało na turystykę i rynek nieruchomości raczej łatwo przewidzieć.
Podsumowując powiedziałbym że niewiele przemawia dziś za inwestowaniem w Hiszpanii. To taki zakład że Hiszpania jako państwo przetrwa, to kasyno w innej postaci, to co prawda niby stabilny rynek nieruchomości ale w rzeczywistości kilkukrotnie zalewarowany polityką. No chyba że kupujesz sobie chatę na emeryturę, mieszkasz tam i potrafisz się obronić jak maurowie na szaber łodziami wpadną.