W artykule „Koronawirus w akcji. Czy inwestorzy powinni się obawiać?” analizowaliśmy wpływ wirusa na gospodarkę i rynki finansowe. Nie można jednak zapominać, że obecna sytuacja (rosnąca panika w wielu krajach, rozsiewanie strachu przez media) to także znakomita okazja dla rządzących. Mogą oni wprowadzać zmiany, które normalnie wywołałyby gigantyczne oburzenie, a nawet zmobilizowały ludzi do wyjścia na ulicę.

Ktoś mógłby zarzucić nam, że nie wierzymy w dobre intencje polityków. Odpowiadamy: tak, to prawda, ale mamy ku temu powody. Przypomnijmy jedynie wydarzenia z ostatnich 2 dekad. W 2001 roku w USA doszło do ataków na World Trade Center. Nigdy nie przedstawiono precyzyjnych dowodów, które pozwoliłyby określić sprawców. To wydarzenie posłużyło jednak jako pretekst do rozpoczęcia kilku konfliktów zbrojnych. Zapewniły one popyt na broń i sprzęt wojskowy, zwiększając zyski kompleksu militarno-przemysłowego.

Co więcej, po WTC w Stanach Zjednoczonych można zniszczyć każdego człowieka (zamknąć go bez dostępu do adwokata) o ile jest on podejrzewany o terroryzm.

Zamachy terrorystyczne z ostatnich lat posłużyły z kolei do wprowadzenia opresyjnego prawa w Europie. W Polsce mogliśmy to odczuć za sprawą tzw. ustawy antyterrorystycznej, która zobligowała nas do rejestrowania kart SIM. Poziom bezpieczeństwa nie zmienił się, za to służbom łatwiej jest inwigilować wybranych obywateli. Co za ulga!

Oczywiście skoro piszemy o rządzących to mamy na myśli nie tylko polityków, ale także i tych, którzy nimi sterują - bankierów. Oni z kolei wykorzystali strach związany z kryzysem z 2008 roku, aby uzasadnić wprowadzenie skupu aktywów na gigantyczną skalę oraz obniżenie stóp procentowych do zera. Pierwsza z tych kwestii oznacza m.in. skupowanie akcji przez Banki Centralne Japonii oraz Szwajcarii. W takiej sytuacji bankierzy centralni skupują WARTOŚCIOWE aktywa po koszcie ZERO - nie ma nawet kosztu wydrukowania waluty, bo jest ona wykreowana i stanowi zapis na koncie. Z kolei druga kwestia (zerowe stopy procentowe) oznacza, że oprocentowanie lokat spadło znacznie poniżej inflacji. W takiej sytuacji klasa średnia, trzymająca oszczędności na kontach, jest grabiona za sprawą inflacji. Dokonuje się transfer majątku. 

Jak widać, politycy i bankierzy potrafią wykorzystać atmosferę strachu. Przyjrzyjmy się więc obecnej sytuacji.

 

Stan gospodarki tuż przed koronawirusem


Zacząć trzeba od jednej kluczowej kwestii. Każdy powinien uświadomić sobie, że tuż przed pojawieniem się koronawirusa, globalna gospodarka ledwo stała na nogach. Jedynie Stany Zjednoczone radziły sobie nieźle, ale jak wiadomo bez dobrej koniunktury w innych krajach, również gospodarka USA odczułaby spadek popytu. Dlatego też w trendach na 2020 rok napisaliśmy, że FED, wbrew swoim zapowiedziom, na pewno będzie obniżał stopy procentowe.

Kilka dowodów pokazujących, że już w 2019 roku problemy były znaczące:

  1. Pojawiła się odwrócona krzywa dochodowości (więcej na jej temat pisaliśmy w tym artykule), która jest jednym z najlepszych wskaźników zwiastujących nadejście recesji.
  2. Rezerwa Federalna w połowie września zmuszona była interweniować na rynku repo. W prostych słowach: bank centralny musiał pożyczać pieniądze różnym instytucjom, gdyż największe banki komercyjne uznały, że jest to zbyt ryzykowne. FED nadal jest obecny na rynku repo, przy czym skala interwencji jest znacznie większa niż chociażby na początku 2020 roku.
  3. Połowa długu korporacyjnego w USA miała rating BBB. To poziom minimalnie powyżej śmieciowego. W przypadku każdej z tych firm obniżka ratingu o jeden stopień oznaczałaby znaczący wzrost kosztów zadłużenia.
  4. Dane z rozwiniętych azjatyckich gospodarek jasno pokazywały spadek popytu na urządzenia (np obrabiarki) o 30-40% w ujęciu rok do roku.
  5. Niemiecka gospodarka znalazła się na skraju recesji, a kluczowy dla niej sektor motoryzacyjny wpadł w gigantyczne kłopoty. Największe koncerny motoryzacyjne w 2019 roku zwolniły 40 tys. osób oraz zaplanowały jeszcze większą redukcję załogi w 2020 roku.
  6. Japońska gospodarka w IV kwartale 2019 roku skurczyła się o kilka procent w ujęciu rok do roku. 
  7. Chiny, odpowiadające za niemal 20% globalnego PKB, notowały rzekomy wzrost gospodarczy na poziomie 6%. To tyle samo, co na dnie kryzysu z marca 2009 roku i jednocześnie najniższy poziom na przestrzeni ostatnich 30 lat.

To, co wypisaliśmy powyżej jest ważne co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, gdyby globalna gospodarka była w dobrej kondycji to koronawirus nie byłby dla niej aż tak groźny (choć z pewnością wywołałby straty). Po drugie, dla zwykłego człowieka ten wirus jest mniej lub bardziej negatywnym zjawiskiem. Z kolei z perspektywy rządzących może on w niektórych przypadkach stanowić ratunek lub wręcz szansę na zwiększenie wpływów.

 

Koronawirus wykorzystany do celów politycznych


Panika wokół koronawirusa trwa mniej więcej od 8 tygodni. W tym czasie z jego powodu zmarło na całym świecie 3,3 tys. osób. Kto zmarł? Większość ofiar koronawirusa to osoby pow. 70 lat z niewydolnością krążeniową oraz pacjenci onkologiczni. Media zadbały jednak, aby wirus stał się powodem do paniki. W tym czasie politycy i bankierzy nie próżnowali. Oto wybrane działania z ostatnich tygodni:

  1. Specjalna ustawa przyjęta na początku tego tygodnia przez polski sejm. Oczywiście wcześniej rząd przekonywał, że jesteśmy przygotowani na pojawienie się wirusa w Polsce, ale nagle okazało się, że jednak nie. Prezydent po raz pierwszy zwołał specjalne posiedzenie (trwa kampania, musi pokazać, że działa), jednak sam nie zabrał głosu. Posłom kazano głosować nad przygotowaną na szybko ustawą. Znalazło się w niej klika kontrowersyjnych zapisów. Wynika z nich np. że premier może wydawać polecenia chociażby przedsiębiorcom i to bez żadnego uzasadnienia. Z kolei Główny Inspektor Sanitarny może wykorzystać do swoich działań wojsko. Ustawa zawiera więc zapisy, które powinny przejść konsultacje, a posłowie powinni mieć okazję na spokojnie zapoznać się z treścią. Tymczasem wszystko zostało przepchnięte na szybko, kiedy w Polsce mieliśmy 1 (słownie: jeden) przypadek koronawirusa. Tym samym rząd pokazał, że coś robi (bo przepchnął ustawę), większość opozycji pokazała, że coś robi (bo pomogli przepchnąć ustawę) i również prezydent może się pochwalić dokonaniami. Dodatkowo niektóre urzędy będą dysponować szerszymi uprawnieniami.
  2. Światowa Organizacja Zdrowia użyła wirusa jako argumentu za unikaniem korzystania z gotówki. Banknoty miałyby pomagać w przenoszeniu wirusa. Organizacja zasugerowała, że w takiej sytuacji zdecydowanie lepszym pomysłem jest używanie karty. Jak widać każda okazja do demonizowania gotówki jest dobra. Jeśli ludzie odejdą od gotówki, to zostanie to użyte jako argument za całkowitym jej wycofaniem. Z kolei likwidacja gotówki będzie oznaczać nieograniczoną władzę bankierów wraz z możliwością wprowadzenia silnie ujemnych stóp procentowych.
  3. Banki centralne przeprowadziły szybką koordynację swoich działań, przy czym końcowy wniosek był jeden: drukować jeszcze więcej. W związku z tym FED zwiększył wartość pożyczek udzielanych na rynku repo, a ta i tak okazała się być za mała. Z kolei BOJ oświadczył, że oprócz skupowania aktywów (akcji, obligacji, REIT-ów) będzie też działał na rynku pieniężnym, tak jak robi to FED. 
  4. Sekretarz Skarbu USA Steven Mnuchin oświadczył, że „jeszcze nie czas by zawiesić notowania giełdowe”, dając przy tym do zrozumienia, iż może do tego dojść. Politykom najwyraźniej nie przeszkadzało, że notowania indeksów były sztucznie podbijane - wówczas mogli się tym chwalić. Za to spadki w żadnym przypadku nie są mile widziane, choćby nawet były uzasadnione.
  5. Jak rozumieć dwa powyższe punkty? W razie pogorszenia sytuacji, możemy oczekiwać pójścia drogą japońską, a nawet całkowitego zamrożenia rynków finansowych. A zatem najpierw czeka nas nieograniczony dodruk, sztuczne zapegowanie rentowności obligacji rządowych na określonym poziomie, a ostatecznie być może zawieszenie notowań na tak długo jak to konieczne. Możliwe, że inwestorzy nie będą mieć również możliwości gry na spadki.
  6. Wracając do Polski - na początku tego tygodnia minister zdrowia zwrócił uwagę na fakt, że to pierwsze ryzyko epidemii od czasu popularyzacji mediów społecznościowych. Tutaj minister podkreślił, że w tych mediach można rozprowadzać zarówno prawdziwe, jak i nieprawdziwe informacje. Wypisz, wymaluj - to samo robi polski rząd. :) A tak na poważnie - trzy dni później wypowiedział się minister cyfryzacji, który stwierdził, że dobrym pomysłem byłoby pójście tą samą drogą co Francja, gdzie social media poddane są regulacjom. Naszym zdaniem cel polityków to po pierwsze zwiększyć cenzurę, a po drugie uratować zaprzyjaźnione stacje telewizyjne. Każdy rozsądnie myślący człowiek wie, że duże stacje telewizyjne wyrządzają dużo więcej szkód niż profile na mediach społecznościowych. W przypadku tych ostatnich mamy jeszcze przynajmniej do czynienia z jakąś konkurencją.
  7. Skoro o Francji mowa to zobaczmy jak się mają sprawy w „krainie demokracji i praworządności”. Po kilkudziesięciu tygodniach protestów przeciw prezydentowi Macronowi, koronawirus okazał się być idealnym argumentem aby zakazać zgromadzeń powyżej 5000 osób. Czyli jeśli zgromadzi się 4000 osób to ryzyko zakażenia jest niskie, ale przy 6000 uczestników jest już niebezpiecznie. Jednocześnie rząd francuski, na podstawie jednego z dekretów, wprowadza reformę emerytalną z pominięciem parlamentu. Nie ma to jak wykorzystać kryzysową sytuację. Jeśli reforma zostanie zatwierdzona, to protestów nie ma się co spodziewać - ostatecznie zgromadzenia są zakazane.
  8. Mimo, że pierwsze dane gospodarcze uwzględniające efekt koronawirusa są dopiero przed nami, to niektóre rządy już teraz zapowiadają wprowadzenie programów mających pobudzić gospodarkę. Skala jest różna, o ile Włosi mówią o przekazaniu 3,6 mld euro, to już w Chinach taki program miałby kosztować 3,6 bln dolarów (prawie 1000 razy więcej!). Nie oznacza to jednak, że politycy dokonają przesunięć w strukturze wydatków. Po prostu dziury w budżetach państw będą większe. W dłuższej perspektywie oznacza to wysoką inflację, dewaluację oszczędności oraz zadłużenia. Ale kto mógłby mieć o to pretensje - przecież tego wymagała sytuacja.

Wszystkie te wydarzenia mają miejsce z powodu jednego wirusa. Jednocześnie niewiele osób zastanawia fakt, że jedno wydarzenie, rzekome pojawienie się wirusa na targu rybnym w Wuhan, paraliżuje globalną gospodarkę

 

Do czego potencjalnie może zostać wykorzystany koronawirus?

 

  1. Ratowanie największych banków w związku z trudną sytuacją gospodarczą. Winnym będzie koronawirus, a nie projektanci i nadzorcy tego systemu.
  2. Nieograniczony skup aktywów w wykonaniu EBC czy FED - nie będziemy już wiedzieć jaka jest skala dodruku.
  3. Interwencje banków centralnych na rynku obligacji korporacyjnych. Duże firmy będą mogły liczyć na wsparcie, wiele mniejszych upadnie. Dalsza koncentracja kapitału.
  4. Wynalezienie szczepionek oraz ich zakup przez poszczególne rządy. Same szczepionki w najlepszym wypadku nie przyniosą nic dobrego, ale ktoś na tym zarobi.
  5. Przyjmowanie kontrowersyjnych ustaw przez rządy przy jednoczesnym utrzymywaniu stanu wyjątkowego lub zakazu zgromadzeń.

 

Podsumowanie


Nie ma uczucia silniejszego niż strach. Dlatego też jego potęgowanie przydaje się politykom, bankierom i innym wpływowym osobom do umocnienia władzy. W żadnym wypadku nie ignorujemy koronawirusa - jest on groźny dla globalnej gospodarki i w przypadku części społeczeństwa groźny także dla zdrowia. Nie możemy jednak dać się sparaliżować panice, bo wówczas rządzący pozwalają sobie na zbyt wiele. 

Naszym zdaniem wirus nieprzypadkowo pojawił się akurat na końcu cyklu, kiedy globalna gospodarka wyraźnie słabła. Obecna panika przykryje wiele zmian wprowadzanych przez banki centralne i poszczególne rządy. Dojdzie do dewaluacji walut na potężną skalę, dlatego tak ważne będzie posiadanie aktywów materialnych.

Na koniec warto jeszcze przypomnieć sobie słowa obecnego premiera Mateusza Morawieckiego. W jednej z rozmów powiedział on, że „nic tak nie redukuje oczekiwań ludzi jak wojna”. Obecnie zamiast wojny mamy zagrożenie epidemią, które paraliżuje gospodarkę. W związku z tym ludzie ze zrozumieniem przywitają recesję gospodarczą. Inaczej byłoby, gdyby zdali sobie sprawę, że ten kryzys został przede wszystkim sprowokowany decyzjami najbardziej wpływowych bankierów.
 

Independent Trader Team