Wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 roku była dla establishmentu ogromnym zaskoczeniem. Od lat 90-tych, a przynajmniej tyle pamiętam, na prezydenta Stanów Zjednoczonych wybierano jednego z dwóch kandydatów służących tym samym grupom interesu. Mowa oczywiście o sektorze finansowym oraz militarnym.

Pierwsza z branż skorzystała na deregulacji za czasów Clintona i Rubina, w efekcie czego banki mogły łączyć działalność kredytową z inwestycyjną. Skutki tego będą opłakane, a najsilniej odczujemy je przy okazji kolejnego spowolnienia gospodarczego. Za czasów Busha Juniora po pęknięciu bańki internetowej sektor ten otrzymał pomoc od rządu, która była jednak niczym w porównaniu do TARPu (800 mld pomocy) za czasów Obamy.

Podobnie zresztą było z drugim największym beneficjentem, czyli sektorem zbrojeniowym. Warto podkreślić, że nie zyskiwał on najwięcej  na utrzymaniu ponad 800 baz wojskowych w 70 krajach, lecz na aktywnym prowadzeniu wojen czy to w byłej Jugosławii (atak na Serbię) za czasów Clintona, w Afganistanie i Iraku za czasów Busha, Libii, Syrii czy w Jemenie podczas urzędowania Obamy. Trump na szczęście póki co jest pierwszym prezydentem, który nie rozpoczął nowego konfliktu, ale i nie zakończył operacji prowadzonych pod przykrywką wojny z terroryzmem. Póki co nie pomógł też sektorowi finansowemu. Miedzy innymi dlatego próbowano się go pozbyć półtorej roku temu grożąc impeachmentem (usunięcie z urzędu), co zastopowano dopiero po tym jak uznał Jerozolimę stolicą Izraela. Tak, wpływy Izraela są ogromne nie tylko w Polsce ale i w USA.

Generalna różnica pomiędzy Trumpem a poprzednimi trzema prezydentami jest taka, że sam doszedł do gigantycznego majątku przez co ciężko go kupić. Bush Senior jako szef CIA dorobił się gigantycznego majątku na „czarnych operacjach”. Clinton z kolei został wybrany przez zakulisowych mocodawców, podobnie jak Obama. Busha Juniora pomijam gdyż w historii USA nie było głupszego prezydenta i jedynym, aczkolwiek ważnym atutem było nazwisko.

W porównaniu do poprzednich prezydentów Trump na razie wydaje się realizować w miarę niezależną politykę (jak na możliwości jakimi dysponuje). Moją uwagę skupiło jednak narzędzie, którym może zjednywać czy kupować sobie potężnych sojuszników. Chodzi o manipulacje cenami wszelkiego rodzaju aktywów czy to przy pomocy wypowiedzi na żywo, czy też wpisów na Twitterze. Przykładów jest bez liku. Poniżej omówię Wam tylko kilka z nich. Nie chodzi mi absolutnie o jakiekolwiek piętnowanie Trumpa. Skuteczna realizacja polityki na takim poziomie wymaga działań dużo bardziej brutalnych niż manipulacje rynkami. Prezydenci USA wszczynali wojny łamiąc zasady ONZ. Służby podległe Putinowi wysadziły w powietrze kilka bloków w Moskwie, aby uzasadnić drugą wojnę w Czeczenii. Chińczycy na swoim podwórku robią pewnie i dużo gorsze rzeczy. Tak wyglądała od zawsze polityka mocarstwowa. Wracając jednak do manipulacji - skoro tak silnie działają one na rynek, to warto je obserwować, zwłaszcza, że w niektórych przypadkach doprowadzają do skrajnych wypaczeń. A to może oznaczać pojawienie się okazji inwestycyjnej.  

 

Manipulacja kursem dolara


Trump objął urząd prezydenta w trakcie cyklu podwyżek stóp procentowych, które umacniały dolara. Na początku stycznia 2017 roku dolar osiągnął maksymalny poziom 104 na indeksie dolara, po czym zaczął powoli spadać. W pewnym momencie, konkretnie 12 kwietnia 2017 roku Trump w wywiadzie stwierdził "Myślę, że nasz dolar staje się zbyt silny, a częściowo to moja wina, ponieważ ludzie mają do mnie zaufanie”. Inwestorzy odczytali to jako zapowiedź osłabiania dolara w efekcie czego w ciągu kolejnych 4 dni dolar potaniał o 1,3%.

Ktoś stwierdzi: co to jest 1,3%? Jak na ruch na najważniejszej walucie w ciągu 3 dni to jest to zmiana bardzo silna. Co więcej zmiana o 1,3% łatwo może się zmienić w 2,6% zysku jeżeli shortujemy ETN na dolara UUP lub kilkadziesiąt procent zysku jeżeli tuż przed przemówieniem kupujemy opcję put z tygodniowym terminem zapadalności.

Na powyższym wykresie zaznaczyłem także wystąpienie Stevena Mnuchina, sekretarza skarbu w administracji Trumpa, które chwilowo zastopowało spadki. Warto tu dodać, że Mnuchin zajmuje bardzo ważne stanowisko. O roli jaką odgrywa sekretarz skarbu pisaliśmy w artykule "Czym naprawdę jest Exchange Stabilization Fund?". Nic dziwnego, że ta funkcja trafiła się akurat Mnuchinowi – ostatecznie to osoba współpracująca z największymi bankami.

 

Wojna handlowa z Chinami


O ile wprowadzenie taryf celnych na towary importowane z Chin uważam za zgodne z interesami USA, które w końcu reprezentuje Trump, o tyle sposób ich komunikacji jest zastanawiający. Piątego maja tego roku na kilka dni przed kolejną rundą negocjacji Trump opublikował wpisy, w których informuje, iż USA drastycznie podniosą cła. Przed przystąpieniem do negocjacji, nie w trakcie, nie po ich zakończeniu.

Na efekt nie trzeba było długo czekać. Kolejnego dnia rano indeks spółek technologicznych w Chinach spadł o prawie 8%, z kolei Shanghai Composite obejmujący wszystkie spółki poleciał ponad 5,5%.

Jeżeli zmiana indeksu dolara o 1,2% przy wykorzystaniu odpowiednich opcji przekłada się na zysk rzędu kilkudziesięciu procent zastanówcie się o jakiej skali mówimy przy takich spadkach do jakich doszło po twittach Trumpa.

W tym miejscu od razu muszę zaznaczyć, iż to co opisałem powyżej jest spójne ze strategią negocjacyjną Trumpa. Ogłoś wszem i wobec, że będziesz twardy w negocjacjach. Postaw publicznie twojego przeciwnika w bardzo trudnej sytuacji. Zgódź się następnie na spore ustępstwa od tego, co pierwotnie zapowiedziałeś, a i tak uzyskasz lepszy rezultat niż stając do negocjacji z równej pozycji. Pamiętajcie, Trump jest przede wszystkim sprytnym biznesmenem i bardzo dobrym negocjatorem.

 

Powstrzymanie paniki na rynkach akcji


Podczas ostatnich dwóch miesięcy 2018 roku na rynkach akcji w USA mieliśmy prawdziwą panikę. W ciągu zaledwie kilku tygodni główny indeks akcji S&P 500 potaniał o 20%. Indeks małych spółek Russell 2000 czy technologiczny Nasdaq spadły jeszcze mocniej. Pod koniec roku doszło do spotkania pomiędzy otoczeniem Trumpa a przedstawicielami Plunge Protection Team (zespół mający za zadanie przeciwdziałać panikom na rynkach). Chwilę później, dokładnie 26-go grudnia Trump publicznie stwierdził, iż po ostatnich spadkach inwestorzy doczekali się wspaniałej okazji do zakupów. Tego samego dnia zaczęły się wzrosty, które trwają do dziś.

Co prawda do tak silnej zmiany na rynkach przyczyniła się całkowita zmiana polityki monetarnej FED, jak i na 100% zakulisowe działania mające nie dopuścić do nasilenia się paniki, ale wydarzenie to miało za zadanie m.in. budować wizerunek Trumpa jako osoby zdolnej w ogromny sposób wpływać na rynki finansowe.

 

Sytuacja na uranie


Stany Zjednoczone obecnie importują 93% uranu wykorzystywanego do produkcji energii. Przed dekadą było to 85%. W ostatnim czasie Departament Handlu ocenił, iż tak silne uzależnienie od importu surowca zagraża bezpieczeństwu energetycznemu w związku z czym należy wesprzeć rodzimych producentów uranu. Rozmowy prowadzono około kilka miesięcy i środowisko uznało, że spółki amerykańskie otrzymają jakąś formę ochrony czy pomocy ze strony rządu.

W piątek 12 lipca Trump ogłosił, iż należy się bliżej przyjrzeć wielkości importu i polityce cenowej zagranicznych dostawców uranu. W ciągu 90 dni pracę ma rozpocząć Grupa Robocza ds. Paliw Jądrowych Stanów Zjednoczonych, która zbada zapotrzebowanie USA na uran i możliwe rozwiązania chroniące rodzimych dostawców tego surowca. Krótko mówiąc, Trump wykluczył wprowadzenie ograniczeń co do importu uranu, natomiast wciąż w grze jest ewentualne wsparcie dla rodzimych producentów.

Po decyzji Trumpa spółki wydobywające uran w USA potaniały w ciągu kilku dni o ponad 30%. Sam posiadam w portfelu dwie z nich. Moim zdaniem jest to zagranie, podobnie jak kilka opisanych wyżej, pod wywołanie konkretnego ruchu na rynkach. Wydaje mi się, że Trump daje możliwość do zajęcia pozycji „współpracownikom” po promocyjnej cenie. Z kolei kiedy zostaną one objęte jakąkolwiek formą pomocy rządowej, na co są bardzo duże szanse, ceny powinny powrócić do poziomów sprzed decyzji, a może nawet znaleźć się wyżej.

 

Podsumowanie


Być może część z Was odczuwa niesmak do takiej polityki czy manipulacji. Zawsze jednak była ona częścią sprawowania władzy czy dostępu do informacji do których zwykli śmiertelnicy nie mają i nigdy nie będą mieli dostępu. Takie jest życie i trzeba do tego przywyknąć.  

Zdecydowałem się opisać ten temat nie tylko po to, by pokazać Wam jak wygląda „brudna” polityka. Pamiętajcie, że wszystkie te wyskoki Trumpa sprawiają, że rynek przez chwilę wariuje, a ceny aktywów w pewnym momencie bardzo mocno rozmijają się z ich faktyczną wartością. Wytrawny inwestor jest w stanie to wyłapać, a być może także wykorzystać.

Oczywiście najłatwiej mają Ci, którzy posiadają odpowiednie źródło informacji. O ile przeciętny inwestor trudzi się by zarobić te 12%, to już dobrze poinformowana osoba może liczyć na zupełnie inne zyski. Przykładem jest tutaj historia opcji put na akcje Facebooka z zeszłego roku. Przypomnę, że cena opcji put rośnie, gdy dane aktywo (np. akcje Facebooka) traci na wartości.

Niemal dokładnie rok temu, 25-go lipca Facebook ogłosił bardzo słabe wyniki, a akcje spółki spadły o 20%. Ceny opcji put wzrosły. Najsilniejsze odbicie dotyczyło opcji 2-dniowych, te rosły nawet o 7400%.

Ten przykład, choć skrajny, pokazuje, że osoby będące u władzy bądź też obracające się w odpowiednim towarzystwie, mogą czasem liczyć na gigantyczne zyski przy zerowym ryzyku.


Trader 21

 

P.S. Giganci cenzurują niezależne źródła informacji

Telewizja wRealu24 została zablokowana przez YouTube. Oczywiście nie było ku temu konkretnych powodów, to po prostu typowe ograniczanie wolności słowa. Przy okazji zablokowany został także wywiad z Traderem21.

Z naszych informacji wynika, że telewizja wRealu24 ma powrócić na YouTube za kilka dni. Wówczas nagranie z Traderem21 będzie ponownie dostępne. 

Tą sytuację dopisujemy do długiej listy przykładów pokazujących jak giganci (YouTube, Facebook, Google) ograniczają wolność słowa. Tylko w ostatnich miesiącach:

- fraza "independenttrader" była dwukrotnie blokowana na Facebooku, zapewne znowu przez jakiś przypadkowy błąd,

- wpis w którym zwróciliśmy uwagę, że Stany Zjednoczone atakują głównie kraje posiadające ropę, polubiło 10 tys. osób. Ostatecznie promocja została zablokowana, a potem usunięto nasze konto reklamowe,

- dyrektorka Google przyznała się, że celem jej pracy jest doprowadzenie do wyborczej porażki Donalda Trumpa,

- YouTube wprowadził specjalne zmiany, dzięki którym w "polecanych filmach" jest znacznie mniej materiałów związanych z tzw. teoriami spiskowymi.

Teraz dodatkowo zablokowano telewizję wRealu24, która umieszcza głównie treści prawicowe. Jak widać, giganci pokroju YouTube czy Google dbają o to, by już wkrótce wyrosła im konkurencja.