Po teście Cypryjskim wygląda na to, że rządy USA, Kanady oraz UE rozpoczęły przygotowania do legalizacji kradzieży depozytów.

Od kryzysu bankowego zapoczątkowanego upadkiem banku inwestycyjnego Lehman Brothers największe banki zagrożone bankructwem mogły liczyć na rządową pomoc. Polegała ona na dosłownym przekazaniu gotówki, wykupie bezwartościowych aktywów po pełnej cenie, udzielaniu gwarancji czy poręczeń. Wszystko oczywiście na koszt podatników. W efekcie działań rządów sektor bankowy nie tylko przetrwał lecz skonsolidował jeszcze większą władzę w rękach największych banków.

Wydarzenia na Cyprze, których byliśmy świadkami w ciągu ostatnich 3 tygodni okazują się być tylko testem sprawdzającym jak daleko rząd może się posunąć w grabieży pieniędzy obywateli. Dla przypomnienia, aby ratować upadające banki na Cyprze rząd zgodził się na częściową kradzież depozytów, które miały posłużyć na dokapitalizowanie banku. W efekcie protestów  depozyty poniżej 100 tys. Euro pozostały nietknięte, za to posiadacze większej gotówki stracili ponad 60% swoich wkładów. 

Ratowanie banków z pieniędzy publicznych okazało się być zbyt drogie. Przyszedł czas na obciążenie posiadaczy obligacji oraz właścicieli depozytów.

Przygotowywane po cichu ustawodawstwo wskazuje, że od czerwca banki będą nadal ratowane poprzez usankcjonowaną prawnie kradzież depozytów zgromadzonych w banku.

Institute of International Finance reprezentujący wspólną politykę bankowej elity stwierdził po konsultacjach z Bank of International Settlements (bank centralny dla banków centralnych), że podejście Cypryjskie będzie modelem działania podczas upadku banków w Europie. Koszty akcji zostaną pokryte z depozytów bankowych.

W podobnym dokumencie przygotowanym przez MFW oraz EBC czytamy: „Uderzanie w depozyty będzie nową normą“. „Inwestorzy powinni być świadomi, że rozwiązanie Cypryjskie jest odbiciem tego jak będziemy sobie radzić z kryzysem w przyszłości”.


Szczegóły techniczne:

W Kanadzie, USA, UE przygotowywane jest ustawodawstwo mające na celu usystematyzowanie sposobu postępowania w przypadku zagrożenia bankructwa banku. Otóż gdy dany bank staje się niewypłacalny depozyty bankowe wejdą do masy upadłościowej. W zamian depozytariusze otrzymają akcje bankrutującego banku. W przypadku USA taka konwersja aktywów zdejmuje z FDIC (Federal Deposit Insurance Corporation), odpowiednik Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, obowiązek wypłaty depozytów w wysokości do 250.000 USD. W uzasadnieniu czytamy, że ostatecznie klienci banku nie stracą depozytów, tylko zostaną one zamienione na akcje banku. Co oczywiste pieniądze stracą także właściciele obligacji wyemitowanych przez bank lecz jak się wynika z dalszych dokumentów dotyczy to tylko osób prywatnych.

Bardzo ważny jest fakt, iż w procesie upadłości nienaruszalne zostają zobowiązania wobec pracowników, organów podatkowych oraz uwaga wierzycieli komercyjnych.

W praktyce, bank X przeznaczony na straty przejmie depozyty obywateli, z których zostaną spłacone zobowiązania względem innego banku wynikające z bardzo ryzykownych, wysoce zalewarowanych operacji.

Sam proces Bail-in jak został nazwany będzie przebiegał selektywnie. To organa nadzoru finansowego będą decydować czy kondycja danego banku pozwala na kontynuowanie działalności czy należy przejąć aktywa banku w obawie o płynność finansową. W ten sposób to już nie zarząd będzie odpowiadał za bank lecz grono urzędników z dużym prawdopodobieństwem współpracujących z kartelem.

 

Hipotetyczny scenariusz:

Kartel bankowy wybiera bank, który ma być poświęcony. Nie przypadkiem bank ten ma największą kwotę depozytów. Od pozostałych banków odkupuje on “śmieciowe aktywa”, których nikt nie chce. Transakcja odbywa się po znacznie zawyżonej cenie, jako że od kilku lat zasady księgowości w bankach pozwalają wyceniać instrumenty finansowe samemu przez bank bez względu na ich notowania na rynku. W każdym razie kartel pozbędzie się śmieciowych aktywów w bardzo dobrej cenie. Z dużym prawdopodobieństwem w ten sposób zredukowana zostanie pozycja na niektóre kontrakty terminowe, które ciążą na bankach. Bank przeznaczony do zatopienia zapłaci za aktywa tyle ile będzie w stanie. Opisane transakcje wydrenują go z gotówki. Brak płynności doprowadzi do zagrożenia bankructwem. W tym momencie do gry włączy się instytucja wyznaczona do przeprowadzenia restrukturyzacji zwanej Bail-in. Wszystkie transakcje zostaną wstrzymane, depozyty przekształcone na akcje, których wartość dramatycznie spadnie dążąc ostatecznie do zera. Z depozytów zostaną spłacone zobowiązania względem wierzycieli komercyjnych (patrz innych banków). Jeżeli coś zostanie do podziału, w co wątpię to będzie to zaledwie ułamek pierwotnej wartości depozytów do odzyskania po okresie kilku lat.

Największą niewiadomą jest co legislatorzy w UE / Polsce ostatecznie zrobią z depozytami gwarantowanymi do kwoty 100.000 Euro. Obecne plany legislacyjne wskazują na to, że depozyty poniżej gwarantowanej kwoty zostaną także przejęte przez bankrutujący bank. Rozruchy na ulicach są jednak tym czego rządzący boją się jak ognia. Myślę, że wszytko zależeć będzie od reakcji społeczeństwa. Jeżeli ludzie pokornie pogodzą się z częściową lub całkowitą konfiskatą depozytów to je po prostu stracą. Jeżeli jednak dojdzie do rozruchów to ubezpieczone depozyty pozostaną nietknięte. Przejęte zostaną natomiast w 100% depozyty powyżej 100.000 Euro.

Taka grabież dużych depozytów jest zdecydowanie łatwiejsza do wykonania. Rząd uderzy w zaledwie kilka procent klientów banku. Masy usłyszą o konieczności solidaryzowania się bogatszych w kryzysie. Poparte zostanie to podobną antykampanią z jaką obecnie mamy do czynienia w przypadku OFE. Co więcej osoby bardziej majętne są zdecydowanie mniej skore do wychodzenia na ulicę i protestowania. Drugim celem będą średniej wielkości firmy, na których rachunkach zazwyczaj deponowane są większe kwoty. Decydentów oczywiście to nie dotknie. Podobnie jak na Cyprze wyprowadzą oni środki z banków, tuż przed ogłoszeniem planu restrukturyzacji.

Konfiskata chociażby części depozytów natychmiast przełoży się na cały system. Ludzie rzucą się do wyciągania pieniędzy z banków. Rząd zapewne wprowadzi ograniczenia w wypłatach np. 250 Euro / tydzień. Wstrzymane zostaną przelewy pod pretekstem konieczności uspokojenia sytuacji. Sparaliżuje to handel, a nagły brak gotówki na kontach firmowych doprowadzi do fali upadłości firm oraz do lawinowego wzrostu bezrobocia.

Dla gospodarki taki scenariusz okazałby się dewastacyjny. Dla gigantów finansowych oznaczałby jednak pozbycie się sporej części konkurentów i zgromadzenie większej władzy w rękach coraz mniejszej liczny banków. Podobnie eliminacja wielu małych przedsiębiorców przyczyniłaby się do zwiększenia udziału w rynku globalnych korporacji podobnie jak stało się to po kryzysie finansowym w USA w 2008 roku.

 

Podsumowanie:

Najbliższe dwa miesiące pokażą w jakim kierunku idzie legislacja w Europie. Do czerwca moim zdaniem depozyty w Polsce są w miarę bezpieczne. Niemniej każdy powinien z uwagą śledzić przygotowanie ustawy o uporządkowanej upadłości i likwidacji banków. Także relatywnie dobra kondycja polskiego systemu bankowego nie powinna uśpić waszej czujności. Wystarczy pogłoska o upadłości jednego banku np. we Francji czy Słowenii. Centrale banków natychmiast wydrenują polskie oddziały z gotówki. W takiej sytuacji pogłoska o zagrożeniu niewypłacalnością banku X może spowodować run na banki, którego nie powstrzymają żadne zapewnienia rządu.

Mam nadzieję, że się mylę ale obecna sytuacja legislacyjna i jej możliwe skutki przypominają panikę z 1907 roku w USA. Przyczynił się do niej J.P Morgan rozsiewając plotkę o niewypłacalności dużego banku w Nowym Jorku. Plotka rozeszła się lotem błyskawicy doprowadzając od runu na banki, licznych bankructw, 50% przeceny na giełdzie. Panika z 1907 była głównym argumentem za powołaniem FED’u zaledwie 6 lat później. Czyżby obecne działania miały być kolejnym etapem zmierzającym do wprowadzenia globalnej waluty?

Trader21