Czasami zdarza się, że pozycje zajmowane przez największe podmioty obecne na rynku zwracają naszą uwagę. Tak też stało się tym razem. Trzeba tutaj uczciwie oddać, że wspomnianej kwestii przyjrzeliśmy się z bliska po obejrzeniu nagrania autorstwa Alessio Rastaniego.

Jeśli ktoś nie wie kto to taki, to wspomnimy tylko, że Alessio jest traderem, który zasłynął stwierdzeniem „Goldman Sachs rządzi światem” podczas wywiadu w BBC.

O ile obawy Rastaniego w tamtym momencie były przesadzone, to warto jednak wspomnieć o tym, że euro od tamtego czasu faktycznie bardzo osłabiło się od dolara. Z kolei kryzys strefy euro faktycznie nie został wtedy w żaden sposób zażegnany – jedynie pozwolono problemom stopniowo się nawarstwiać.

Nie o tym jednak będzie ten artykuł.

 

Duże banki obawiają się jesieni


Alessio zwrócił uwagę na zachowanie największych instytucji finansowych w ostatnich tygodniach. Chodzi o zakupy ze strony m.in. potężnych banków. Obecnie ten duży kapitał (tzw. instytucjonalni traderzy) wykupuje opcje put w ogromnych ilościach. 

Czym są opcje put?

Najprostsze wyjaśnienie: jeśli zakupisz opcje put na indeks S&P 500 i ten indeks zaliczy spadki, to zarobisz na tym. Opcje put mogą być również traktowane jako pewnego rodzaju zabezpieczenie, czyli trzymamy nasze akcje w portfelu ale na wszelki wypadek kupujemy trochę opcji put aby się zabezpieczyć.

Odwrotnością są opcje call – kupujemy je, gdy liczymy że rynek pójdzie w górę.

Pora przejść do bieżącej sytuacji. W tygodniu na przełomie sierpnia i września, duże instytucje nabyły około 5 mln opcji put i wydały na to nieco ponad 8 mld dolarów. Uwaga: to jest wynik dwukrotnie wyższy od rekordu z poprzednich 22 lat!

Czasami zdarza się, że mamy na giełdzie do czynienia z dużymi obrotami, czyli kupuje się dużo zarówno opcji call, jak i put. Dlatego warto sprawdzić pozycję netto, czyli od pieniędzy wydanych na opcje call odjąć środki wydane na opcje put. We wspomnianym tygodniu różnica wyniosła 7,5 mld dolarów na korzyść tych drugich. Co to dokładnie oznacza, pokaże Wam wykres:

Niebieska linia pokazuje, że takiej różnicy nie było nigdy w historii.

Zdaje się, że Rastani nie wspomniał w nagraniu jak wyglądał kolejny tydzień. W tym czasie duże instytucje wydały na opcje put 4,6 mld dolarów, a na opcje call ponad 800 mln dolarów. Różnica nie była już tak duża, ale i tak ogromna na tle danych historycznych. A zatem pewnego rodzaju panika wśród banków trwała dalej. Dane z kolejnego tygodnia dopiero zostaną przedstawione.

Wielkość pozycji net short (czyli tą różnicę przedstawioną niebieską linią) warto jeszcze porównać do kapitalizacji amerykańskiego rynku.

Widzimy, że pod tym kątem różnica była większa tylko raz – mniej więcej w okresie upadku Lehman Brothers.

 

Czy należy się bać?


Analizując te dane, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, który podkreślił zarówno autor Sentiment Trader, jak i Alessio Rastani. Duży kapitał jest zazwyczaj kojarzony od razu ze „smart money”, czyli najlepiej zorientowaną grupą. Tymczasem skuteczność dużych instytucji wcale nie jest tak powalająca.

W tym konkretnym przypadku, czyli kupowania dużej ilości opcji put, można powiedzieć, że duże instytucje prawidłowo zachowały się tuż przez upadkiem Lehmana. Później jednak nadal kupowały opcje put chociażby w listopadzie 2008 roku, podczas gdy rynek chwilę później zaczął odbijać. Ich kolejne próby (chociażby przełom 2016/2017) także nie zakończyły się sukcesem.

Dlatego zachowanie dużych instytucji nie przesądza, że na rynku lada moment dojdzie do potężnych zawirowań. Naszym zdaniem dużo mocniejszymi argumentami za takim scenariuszem są plany banków centralnych odnośnie dalszego zacieśniania polityki monetarnej. Ale o tym już za kilka dni usłyszycie wprost od Tradera21.

 

Independent Trader Team