Od kilku miesięcy obserwujemy nasilenie reklam platform do handlu na Forexie. Reklamy oczywiście obiecują krociowe zyski czy możliwość obracania znacznymi sumami mając tylko minimalny kapitał. Kto by nie chciał zarabiać milionów obserwując wykresy przez kilka godzin dziennie siedząc z laptopem w wygodnym fotelu. Jak jest naprawdę z handlem na Forexie?
Otóż kontrakty terminowe mają ponad 150-letnią historię. W przeszłości gdy producent np. pszenicy chciał zagwarantować sobie stabilną cenę, podpisywał umowę na sprzedaż plonów przyszłorocznych po cenie X. Kupującym był pośrednik, który liczył na to, że w przeciągu kilku miesięcy cena wzrośnie i zainkasuje różnice. Pośrednik brał na siebie ryzyko, producent miał zapewniony zbyt przy rozsądnej cenie. Każdy był zadowolony.
Przez lata handel kontraktami terminowymi rozrósł się niebywale. Można obstawiać wzrost czy spadek kursów walutowych, stóp procentowych, cen surowców, wartości indeksów, ceny akcji. Szczytem absurdów są kontrakty na pogodę. Dzienne obroty na platformach kształtują się na poziomie 4 bilionów USD czyli jakieś 9 razy więcej niż roczne PKB Polski.
Platformy handlowe z całego świata przypominają dziś jedne wielkie kasyno. O pierwotnej idei zapewnienia płynności rynkom produkcyjnym już dawno zapomniano. Dziś liczy się tylko wirtualny zysk pochodzący z ruchu ceny we właściwą stronę. Dostarczeniem produktu stojącym za kontraktem zawraca sobie głowę mniej niż 2 % uczestników rynku.
Aby zysk mógł być wygenerowany ktoś musi oczywiście dostarczyć kapitał. To właśnie do nich skierowane są reklamy Forex’u. Ponad 85% uczestników zabawy z Forexem to mężczyźni do 35 roku życia. 75% z nich ma wyższe wykształcenie. Zazwyczaj mają stabilne dochody i brak obciążeń (duże hipoteki, rodzina). Czy można sobie wyobrazić profil osoby o większej skłonności do ryzyka?
O to właśnie chodzi, dostarczyciel kapitału ma mieć ekstremalnie wysoki poziom akceptacji ryzyka. Jak inaczej wytłumaczyć korzystanie z 50-cio krotnej czy wyższej dźwigni finansowej. Ruch waloru w niewłaściwą stronę o 2 % i po naszym wkładzie.
Statystyki są nieubłagane. Około 90% osób traci środki w ciągu kilku tygodni od rozpoczęcia przygody z Forexem. 5 % utrzymuje środki (ma minimalne zyski z kontraktów wystarczające na pokrycie prowizji), 3 % zyskuje nieznacznie, natomiast mniej niż 2% wszystkich kont notuje nadzwyczajne zyski. Większość zapytanych czemu gra na Forexie, deklaruje w pierwszej kolejności możliwość szybkiego zarobienia znacznych środków. Adrenalina lub zrobienie czegoś ekscytującego jest na drugim miejscu. Mniej niż 2 % zdeklarowało chęć oszczędzania na przyszłość w ten sposób.
Czemu zatem odsetek generujących znaczne zyski jest tak niski? Otóż jest to rynek stworzony oraz całkowicie kontrolowany przez kartel. Gra na Forex’ie jest moim zdaniem grą znaczonymi kartami.
W obecnym świecie manipulowane są ceny wszystkich najważniejszych aktywów począwszy od stóp procentowych co opisywałem w artykule Skandal z Liborem, kończąc na walutach czy surowcach. W takim środowisku ryzyko szybkiego pożegnania się ze swoimi środkami jest ogromne. Załóżmy jednak, że się mylę i mamy wolny rynek, a wszelka manipulacja to kolejna teoria spiskowa. Teoretycznie zatem powinniśmy mieć szansę na zysk ok. 50%. Tylko czy aby ktoś inny nie ma lepszej sytuacji wyjściowej:
- Insiders – są to grupy osób pochodzące z najbliższego kierownictwa spółek. Znają oni firmy od podszewki. Wiedzą o zdarzeniach wpływających na cenę dużo szybciej niż pozna je przeciętny inwestor. Wykorzystywanie poufnych informacji do osiągania zysków jest oczywiście zakazane lecz w praktyce insider trading jest powszechnie stosowane gdyż jest trudne do wykrycia. Co więcej wielu polityków jak np. kongresmeni w USA są wyłączeni z ograniczenia dotyczącego handlu z wykorzystaniem informacji niejawnych.
- Insiders 2.0
Kursy walutowe nie zależą już dziś od gospodarki danego kraju lecz od tego co zrobi dany bank centralny. Jak wiadomo główne banki centralne należą do największych banków komercyjnych lub są od nich zależne poprzez Bank of International Settlements. Zatem zapowiedź czy dany bank centralny zwiększy podaż pieniądza czy zmieni stopy procentowe są dobrze znane pewnym grupom interesu z wyprzedzeniem. Informacja ta pozwala zająć bezpieczną pozycję w kontraktach i czekać aż zrealizuje się wcześniej ustalony scenariusz po czym zainkasować zysk od „dostarczycieli kapitału”.
- Front Running – duże zlecenia są w stanie wywołać określny ruch na danym walorze. Wiedząc o tym określone grupy składają swoje zlecenia wiedząc co wydarzy się w określonym czasie. Trzy lata temu londyński trader Andrew Maquire z 3 tygodniowym wyprzedzeniem informował o planowanym ataku na srebro. Atak nastąpił dokładnie jak opisał to Andrew. Takich przypadków jest mnóstwo. Zazwyczaj Front Running dotyczy godzin lub minut lecz jest to praktyka dość popularna w głównych centrach handlu jak Londyn czy NY.
Argumenty na pewno nie przekonają wielu początkujących graczy. Obracając pieniędzmi na wirtualnym portfelu wypracowali jednak zysk i nadszedł czas na pomnażanie realnych pieniędzy. Różnicę pomiędzy zabawą, a ryzykowaniem ciężko zarobionych pieniędzy stanowią emocję, które są głównym wrogiem.
Nawet jeżeli wyzbędziemy się emocji całkowicie to pozostaje wypracowanie własnego systemu. Każdy gracz go podobno ma. W systemie światowego handlu kontraktami terminowymi ponad 80% transakcji jest oparta o algorytmy. Algorytmy na naszą, znowu niekorzyść są pisane przez najwybitniejszych matematyków czy statystyków. Najlepsze mózgi na świecie są zatrudniane przez Goldmann Sachs czy JP Morgan aby wynajdywać wzorce zachowań, które następnie zostaną wykorzystane przez automaty.
Inny aspekt stanowi dostęp do informacji. W świecie zdominowanym przez High Frequency Trading (dzieło Goldmana) miliardy informacji są zbierane, a następnie wykorzystywane do zawarcia transakcji. Inwestorowi zostaje niestety analizowanie wykresów i korzystanie z ogólnie dostępnych, zdezaktualizowanych danych.
Przykładem jak trudne jest wygenerowanie jakiegokolwiek zysku przy użyciu kontraktów terminowych są liczne fundusze typu ETF mające naśladować rynek. Zdecydowana większość z nich odbiega od rynku i to w dużym stopniu.
Przykład: kupujemy fundusz, który ma za zadanie zarabiać na spadku ceny obligacji danego kraju. Teoretycznie powinien on pożyczyć obligacje, sprzedać je natychmiast i odczekać aż spadnie cena. Następnie odkupić je taniej i oddać właścicielowi wraz z małą prowizją od pożyczonych obligacji.
W praktyce często taniej jest kupić krótki kontrakt (zyskuje gdy cena spada) na obligacje kraju X. Zależnie od ilości sprzedanych jednostek funduszu, musi on kupić daną ilość kontraktów na dany miesiąc za co płaci prowizję oraz jeżeli stosuje dźwignię odsetki od środków pożyczonych za zakup zalewarowanej części. W kolejnym miesiącu część kontraktów wygaśnie i należy je odnowić płacąc prowizję i tak w nieskończoność. Nazywa się to rolowaniem kontraktu.
Innym przykładem ryzyka, z którym muszą się zmierzyć inwestorzy są nagłe ruchy waloru. W teorii można zabezpieczyć się przez znaczą stratą stosując zlecenia stop loss. Zlecenie takie jest nieaktwne do czasu, aż cena zbliży się do poziomu, przy którym rośnie nasza strata po czym aktywuje się ograniczając stratę do danego poziomu. W teorii wszystko działa fajnie.
W praktyce gdy zmiana ceny danego aktywa następuje nagle lub nasz poziom ceny zostaje pominięty (skokowy spadek ceny srebra ostatnio lub uranu po katastrofie w Fukushimie) nasz stop loss może się nie zrealizować lub zrealizować z dużym opóźnieniem co przy dużej dźwigni może generować nieograniczone straty.
Kolejne zagrożenie stanowi możliwość zasad, wg. których funkcjonują giełdy. Gdy np. cena zmienia się nie po myśli kartelu władze CME co wielokrotnie robiły mogą zwiększyć wymagany depozyt wywołując spadek ceny lub zmniejszyć go aby wywołać wzrost. Mogą też jak w przypadku walki z Braćmi Hunt, najpierw zwiększyć depozyt do 100% wartości kontraktu po czym nakazać likwidację długich kontraktów do danego dnia i jednocześnie przyjmować krótkie wywołując krach.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższego artykułu wielu poczatkujących inwestorów zda sobie sprawę z ryzyka jakie niosą liczne reklamy forexu.
Pewnym wygranym jest operator giełdy, który zgarnia prowizję oraz odsetki od wirtualnego kredytu na pokrycie lewaru niezależnie od tego czy generujemy zyski czy straty. Drugim wygranym jest kartel, który poprzez dostęp do technologii oraz informacji o stanie rynku zapewnia sobie ogromną przewagę. Przeciętny Kowalski z pewnością raz na jakiś czas będzie miał kilka trafnych strzałów, które szczególnie mocno wbiją się w pamięć. W ostatecznym rozrachunku niestety 90% graczy opróżni swój portfel w ciągu kilku tygodni.
Nie twierdzę, że forex jest zły z założenia lecz należy zrozumieć najpierw podstawowe zasady inwestowania by później wybrać odpowiedni instrument, a nie od razu rzucać się na głęboką wodę na podstawie kilku wykresów jakie sugerują reklamy. Bazowanie na analizach technicznych na manipulowanym rynku o zmiennych zasadach w mojej opinii przypomina walkę z wiatrakami i nie ma absolutnie nic wspólnego z inwestowaniem.
Ustawianie stóp procentowych, o czym wspominałem wcześniej jest faktem. Wiele banków zapłaciło grzywny idące w setki milionów dolarów czy funtów. Są to jednak grosze ponieważ wiedza odnośnie wysokości przyszłych stóp, od których zależą ceny niemalże wszystkich instrumentów pochodnych pozwoliła zarobić dziesiątki miliardów w tym samym czasie. Tu znowu zwykły inwestor gra w ciemno przeciwko rynkowi, który ustala ktoś inny.
W poprzednim przykładzie opisywałem przykład piętnowany (przynajmniej publicznie) przez agencje nadzoru. W przypadku ostatniego rajdu na metale, doszło do nadzwyczajnego spotkania w Białym Domu. Największy spadek od 30 lat, do którego doszło następnego dnia nie mógł być czymś przypadkowym.
Trader21
ts16grot
A teraz przejdźmy do rzeczy. Pamiętasz Trader21 w pierwszym moim wpisie na tym forum (luty tego roku) mówiłem o korekcie na giełdach między majem a czerwcem.
Z tego też powodu ostatnio czułem się jak uderzony obuchem, przez kilka dni nie mogłem spać. Wszystko przez to, że te moje prognozy oparte były na pewnym tajnym dokumencie, który zostały mi przedstawiony. Dokument ten opisywał wydarzenia, które miały mieć miejsce w przyszłości. Wtedy nie bardzo chciało mi się w to wierzyć ale teraz się to powoli zmienia...
Zauważcie, że pod koniec maja zaczęła się ta korekta...
Po prostu od 12 kwietnia USA trzykrotnie zwiększyła dodruk pieniądza. Chińczycy zaczęli mieć już tego serdecznie dość i rozpoczęli, kolejną wyprzedaż swoich rezerw dolarowych, tym razem ostrzegając, żydowski kartel, że nie pozwolą na dalsze zwiększanie podaży dolara.
W USA nie mogąc zwiększać podaży pieniądza, aby zapewnić dopływ kapitału (chociażby taki, który umożliwiłby utrzymanie wartości indeksów na stałym poziomie) zmuszono japoński bank centralny do wyprzedaży akcji spółek notowanych na japońskiej giełdzie. Te papiery wartościowe były wykupywane przez BOJ za wydrukowane pieniądze w celu przeciwdziałania bańce spekulacyjnej.
Wyprzedaż tych akcji spowodowała spadek japońskich indeksów oraz ucieczkę kapitału, który następnie zasilał giełdy w USA.
Oprócz duszenia japońskiej giełdy manipulowano oprocentowaniem obligacji USA, które mają wielki wpływ na wartość indeksu US dollar index, odwzorowującego wartość dolara względem 5 głównych walut świata. Ponieważ jedną z tych walut jest japoński Jen, wyprzedając akcje zmniejszano jednocześnie podaż tej waluty, co z kolei powodowało wzrost jej wartości względem innych walut.
Przeciwdziałając temu podnoszono oprocentowanie obligacji USA.
Niestety w obecnej chwili możliwości utrzymania systemu finansowego USA się skończyły no bo:
-dalsze podnoszenie stup procentowych tylko przyspieszy katastrofę;
-spadek wartości US dollar index spowoduje utratę zaufania do dolara;
-dalszy spadek cen metali spowoduje oderwanie się ceny papierowych metali od tych rzeczywistych co będzie bardzo groźne;
-dalszy dodruk dolara wywoła ostrą reakcje Chin w postaci masowej wyprzedaży ich rezerw dolarowych;
-możliwość dalszego zmuszania Japonii do degradowania swoich indeksów się skończyły;
Wnioski:
czas na katastrofę :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kontofo
Może w tej teczce co z niej ten dokument wyciągnąłeś jest tam jeszcze coś ciekawego?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Konto usunięte
"Wszystko przez to, że te moje prognozy oparte były na pewnym tajnym dokumencie, który zostały mi przedstawiony."
A może przedstawisz ten tajny dokument albo padasz link. Poczytałbym.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
m_a_rek
forum i opinia publiczna? 80000 wejść? Bardziej opińka publiczusi. ;-)
@Trader21 - Harvey sygnalizuje początki czegoś z JP Morgan. Dla mnie to zbyt trudny slang. Mógłbyś przybliżyć, czy nie ma się czym podniecać?
Pozdrawiam
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
kfas
http://gielda.onet.pl/nikkei-225-tokyo,18741,402,2,21,profile-wykresy-s
Kolejna bardzo silnie spadkowa sesja.
Bardzo dziwne jest to, że o tych spadkach praktycznie nic nie słychać w mainstreamowych mediach. Poza tym spadki te nie mają większego wpływu na notowania indeksów w innych krajach. Komuś bardzo zależy na utrzymaniu statusu pozornej normalności.
Być może ts16grot masz rację w tym co piszesz, że już czas na katastrofę. Podobno dzień collapsu zacznie się jak każdy inny :)
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
pawellis10
znam pare osób co potrafią zarabiać na giełdzie i nie są to ani genialni matematycy pracujący dla goldmana ani żadni insajderzy, no a że liczby są troche przeciwko grającym to każdy co się troche orientuje chyba zdaje sobie sprawe że odsetek wygrywających jest niski.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
największe korekty były na przełomie kwietnia i maja, ale i tak byłeś blisko;)
masz jeszcze jakieś tajne dokumenty w zanadrzu?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
A Traderowi21 gratuluję kolejnego cikawego i konkretnego wpisu.
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
m_a_rek
@Trader21 - Harvey sygnalizuje początek kłopotów JP Morgan. Dla mnie to zbyt trudny slang. Czy coś jest na rzeczy?
Pozdrówka
P.S. Gdzieś trafiłem na informacje o zatrzymaniu dwóch dużych kopalni srebra w USA - to jakiś pic?
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
wd7
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Od poczatku i az prawie do konca XX wieku dolki bess i szczyty hoss byly prawie zawsze na tych samych poziomach -wyrazonych jako stosunek wartosci indeksow do wartosci kapitalow wlasnych lub aktywow spolek (np. USA). Ale w 2000 roku zrobiono bezczelny babel spekulacyjny (banka internetowa). Nastepnie przez kilkanascie juz lat Spekula udaje "trend boczny" (w ramach trojkata rozszerzajacego sie), podczac gdy jest to caly czas babel spekulacyjny, istnienie ktorego ukrywa sie machinacjami ksiegowymi, aby zafalszowac poziomy wskaznikow wycen. Zapewne wiecie jak to jest w USA (sztuczki ksiegowe z rezerwami na straty oraz kupno wlasnych akcji i nastepnie po wzrostach kursow wykazywanie z tego tytulu zyskow finansowych). Jednak to prawie niewinne dzialania w porownaniu z machinacjami na spolkach z niemieckiego DAXa. Po prostu przeczytajcie artykulik z zeszlego roku, o tym skad biora sie "wskazniki" gieldy niemieckiej, to zrozumiecie z jakimi sztuczkami iluzjonistycznymi mamy do czynienia na gieldach:
http://www.godmode-trader.de/nachricht/DAX30-Firmen-schreiben-UEbernahmepraemien-kaum-ab,a2741644.html+dax+kbv&cd=19&hl=en&ct=clnk&gl=pl&client=opera
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
mic.bug
mam tylko problem którą walutę wybrać franka, forinta, czy koronę norweską a może inną
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Anonymous
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
reno
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
drx
Nie jestem graczem rynku forex ale poszperałem po forach forex i postanowiłem odważyć się na podstawie
komentarzy uczestników forów forexowych w jakiś sposób ustosunkować się do obrazu forex jaki
nakreśliłeś w artykule forex rosyjska ruletka. Bardzo ważną rzeczą, o której byłoby wspaniale wspomnieć
jest różnica pomiędzy brokerem MM, a ECN. O czym napisałem poniżej a szczegóły można samemu prześledzić w
internecie. Różnica z osiągów na koncie demo a realnym nie wynika z emocji, tylko z tego, że ludzie idą do brokerów
MM.
Odniosę się do Twojego artykułu punkt po punkcie:
1) Reklamy forex, są finansowane głównie przez brokerów MM, którzy są drugą stroną transakcji dla inwestora, a nie przez
brokerów ECN, którzy pobierają od tych transakcji prowizje. Brokerzy MM promują grę w krótkim terminie, mając
możliwość manipulacji kursem w zakresie wg opinii forumowiczów około 5 pipsów, dla gry w krótkim terminie, taki
dodatkowy koszt spreadu jest nie do udźwignięcia przez prawie żaden system inwestycyjny. Większość graczy nie ma
systemu inwestycyjnego, więc nieuczciwe zagrywki nie są konieczne. W przypadku brokera MM dochodzi do
zawieszenia pracy platformy i przez to do poślizgów cenowych. To także zwiększa szanse brokera. Jeżeli klient
nawet wykaże brokerowi błąd, to broker mu w najgorszym wypadku dla brokera zwróci pieniądze. Czyli, jeżeli
klient ma rację wychodzi na zero, jeżeli nie traci, wyjątkiem są gracze długoterminowi, którzy mają w systemie
inwestycyjnym uwzględnione szerokie stop lossy, w takich warunkach broker MM nic nie może, ponieważ taka zagrywka
byłaby wyłapana przez algorytmy KNF i dostałby karę. Dodatkowo brokerzy MM lubują się rekwotowaniach podczas
luki weekendowej.
2) Jeżeli chodzi o lewar, to gracze długo i średnio terminowi używają lewaru między 3 a 7, scalperzy używają większych
lewarów ( Ci grają tylko na ECN ), ale zarabiających scalpelów jest jakaś mała garstka wśród wszystkich traderów
zarabiających, nie tylko ze względu na umiejętności, ale także ze względu, na to, że w przypadku krótkoterminowej
gry koszty transakcyjne odgrywają niebagatelną rolę i w takim przypadku okazuje się, że scalpelem, który stosuje
lewar np. 10-20 ( nie wiem o scalpingu wiele podałem przykład ) może zostać ktoś, kto albo ma wielu wspólników
i dogada się co do niskich prowizji z brokerem, albo sam posiada kapitał od razu 5 000 000 $, co pozwala na 0,12 pipsa prowizji,
do tego dochodzi spread na eurodolarze np. 0,25 pipsa, to razem cały koszt dla kogoś takiego wyniesie 0,37 pipsa.
3) Statystyki o których wspomniałeś, wynikają z niezrozumienia rynku przez jego uczestników, nikt nikomu nie karze się
lewarować, ja klikając na chybił trafił przez pierwsze 3 miesiące przygody mając wirtualny portfel na forexie straciłem
35 tys. złotych ze 100 tys. złotych grając 0,1 lota, czyli 40 tys. kiedy popadnie bez żadnych zasad.
W drugim kwartale kiedy zresetowałem konto, to nawet przez pewien czas byłem zaledwie 1000zł do tyłu, ale później
postanowiłem poscalpować dla zabawy przy użyciu 4 lotów ekwiwalent 1 600 000zł i wtedy znowu straciłem 35 tys.
przy czym bym zyskał, gdybym darował sobie transakcje na chybił trafił. Duże zyski można było odnieść shortując
złoto kiedy to polecałeś, na demo się w to pobawiłem, ale niestosowanie się do zasad powoduje straty z marszu.
Utrzymanie zysków na pewno nie jest łatwe, ale straty o których piszesz wynikały z tego, że ludzie wstawiali na rynek
forex 1000zł i podejmowali za dużo transakcji.
Wg mnie minimalna kwota włożona w forex, przy minimalnej kwocie transakcji 0,1 lota dla eurodolora, to jest
5000zł, absolutne minimum to 3000zł. 1000zł zostanie rozjechane, nawet jeżeli ktoś miałby dobry system.
1000zł, mogłoby hipotetycznie być, pod handel złotem na Ducascopy tam minimalna transakcja to jest 1Oz złota,
czyli w takim wypadku lewar byłby ok 1:4, przy obecnych cenach. Nie pamiętam ile wynosi minimalna transakcja dla
srebra, czy to jest 20Oz, czy 80Oz. Nie wiem. . Handel jest oparty na między banku bez możliwości dostawy.
A szkoda powinny być kontrakty terminowe na filharmoniki Wiedeńskie z realną dostawą. Np. dostawa od 10Oz.
Może wtedy doszłoby do rozjechania się ceny pomiędzy ceną w Stanach a ceną przypadającą na 1Oz.
4) Gracze podejmują decyzję w oparciu o zły wykres. Wykres, który się wyświetla na platformie jest błędny, a więc
wskazania systemu są błędne. Jedyną możliwością jest oparcie decyzji o wykres w oparciu o dane z rynku międzybankowego
z funkcją AutoClean dystrybuowaną przez firmę Reuters. Wykres otwiera się za pomocą Metastocka, nie wiem, czy
w Ninja Trader jest taka możliwość. Wiem, że wykres wyświetlający się na platformie Ducascopy już jest lepszy od
bełkotu, który wyświetla się na platformie. Dodatkowo, jeżeli ktoś chciałby scalpować, to musi mieć dane z Reutersa
w czasie rzeczywistym.
5) Manipulacje są nagminne, natomiast po to jest system inwestycyjny, żeby na system testerze w Metastocku sprawdzić,
czy system dałby zarobić przez wiele lat.
MM - Market Maker - Broker jest drugą stroną transakcji, dlatego wyniki z demo różnią się od tych z rachunku realnego
przytoczyłeś, że na rynku Forex większe stopy zwrotu uzyskuje ok. 3% uczestników.
Nie znam statystyk, natomiast jest to prawda uwzględniając klientów firm brokerskich o profilu Market Maker,
czyli zakładu zmianę kursu z brokerem, przy założeniu, że zysk brokera, to strata klienta i odwrotnie.
Market Makerzy teoretycznie są pod nadzorem KNF, natomiast bardzo często wybijają stop lossy klientom o 5 pipsów
w stosunku do realnego kursu międzybankowego.
W przypadku kiedy klient traci, to broker zyskuje.
Jeżeli klient może zarobić, to broker wybija mu stop lossa, jeżeli ten jest oddalony od kursu o ok. 5 pipsów, czyli
w przypadku brokerów market maker, stop loss = 7 pipsów( na zapas ) + spread( fatalny w stosunku do ECN ) + ( standardowy stop loss)
Podobno, o więcej market makerzy raczej nie mogą zmieniać kursu, bo algorytym KNF już na to oka nie przymkną.
W takich warunkach 97% klientów musi tracić. Zarabiać w takich warunkach mogą tylko Ci co grają na interwałach
długoterminowych dziennych i tygodniowych, a takich jest mało i do tego mogą się mylić, albo
ich system nie wytrzyma stop lossa 7 pipsów + spread.
Reasumując klienci brokerów MM powinni nie być zakwalifikowani do uczestników rynku forex, bo nie wpływają na kursy, a po
drugie wg mnie są na ogół w kasynie. Oczywiście niektórzy brokerzy MM zabezpieczają pozycje, ale tacy należą do wyjątków.
Niezłe opinie na forach ma EFIX, też ze względu na DealBook. Osobiście i tak preferowałbym ECN.
ECN - Electronic Communication Network - Broker nie jest drugą stroną transakcji
https://www.interactivebrokers.com/en/main.php
http://www.dukascopy.com/swiss/pl/home/
W tym przypadku broker po prostu pobiera prowizje od transakcji i nie ma sprzecznego interesu z klientem.
Opinie o zarówno jednym, jak i drugim brokerze są cukierkowe.
STPECN
http://www.migbank.com/en/trading/transparent-trading-model
Prawie ECN ma swoich dostarczycieli płynności.
pozdrawiam serdecznie,
Ostatnio modyfikowany: -0001-11-30 00:00
Tali Zora
W istocie większość ludzi traci, ale wiekszość ludzi z ulicy nie ma odpowiedniej wiedzy czy doswiadczenia ,żeby ogarnąć swoją umowę kredytową a co dopiero handel na fx. Jest to niestety wina agresywnego marketingu brokerów, z tym ,że nikt nikogo nie zmusza do spekulowania na fx. Jest nawet gorzej niż z byłymi reklamami papierosów czy alkoholu. Brokerzy potrafią dzwonić do przypadkowych ludzi z ulicy i mamić ich obietnicami milionów. Jednak ostateczna decyzja zawsze jest w rękach klienta.
Sam rynek fx nie jest zły, miliony traderów w swojej ilości zapewniaja płynność niezbędną do prowadzenia "normalnej działalności", ale to nie znaczy ,ze jest dla wszystkich.
Z samą grą jest dużo lepiej niż przedstawiono w artykule i niezliczonymi komentarzami poniżej. Praktycznie stosują tylko analize techniczą ( tylko analiza wykresu) można uzyskiwać doskonała skuteczność transakcji. 70%-80% nie jest żadnym rewelacyjnym wynikiem. Lewar to też nie jest zło a błogosławieństowo dla traderów z małym kapitałem. Większość ludzi ma błędne pojęcie jak działą lewar. W swoich demonicznych wywodach na jego temat zawsze traktują kapitał tradera jak by był jednorazowo wykorzystany. W rzeczywistości wiekszość z nas nie ryzykuje więcej niż 1-2% kapitału na gre ( wydzielonego z budzetu domowego) na jedną transakcje. Dzięki lewarowi zyski stają sie znaczne przy w istocie mniejszym ryzyku.
Dla przykładu otworzenie pozycji 1 lot na DAX przed wprowadzeniem ograniczenia KNF w dzwigni 1:100 wymagało na koncie u brokera posiadanie ok 220 zł ( typowym lewarem na futuresach na ten index był 1:200 u wiekszości brokerów obsługujacych detal). Teraz to blisko 500 zł. Dwa razy ponad wieksza wpłąta do brokera tym samym ryzyko. Trzymajac teg 1 lota w dobrym kierunku można było zarobić dziennie od kilkudziesieciu do kilkuset złotych. Wiekszość detalicznych traderów i tak nie trzyma pozycji dłużej niż kilkadziesiąt minut, maksymalnie kilka godzine. To tak zwani Daytraderzy.
Co do brokerów MM to zgadzam sie ,ze są drugą stroną transakcji, jednak zapewniaja dzieki temu wyśmienita egzekucje zleceń i stałe spready. Do prawdziwego rynku za pośrednictwem prawdziwego ECN maja dostęp tylko tyraderzy dysponujacy kwotami rzędu kilkaset tysięcy $. Róznice w cenie rzędu 1-2 pipsy miedzy brokerami to oczywiście standard i zdarza sie ,ze komus zgarnie stop-loss'a ustawionego zbyt zachowawczo, ale wieksze nadużycia to mit. Żaden broker by sobie na to nie pozwolił bo klienci by po prostu odeszli.
Jestem w luźnej grupie kilkudziesieciu traderów. Nawzajem sie uczymy i pomagamy w stworzeniu strategi czy wyszukiwaniu setupów. Gramy na walutach ,albo na kontraktach na indexy lub surowce. Stosujemy tylko analize techniczną ( głównie jej odłam price action - jest wiele metod tutaj ). Gramy na małych interwałach m1 czy m5. Trady trzymamy średnio kilkanaście minut. Nie czujemy sie skalperami a znamy takich co zawieraja transakcje kilkunastosekundowe. Zarabiamy.Płacimy podatki. Na rewelacje igonarantów z KNF możemy tylko wzruszyć ramionami. Na różnej maści publikacje o rynku fx robione przez ludzi którzy niewiele z nim maja wspólnego też.
Ostatnio modyfikowany: 2016-09-03 07:34