Wygląda na to, że początek 2021 roku został zdominowany przez kryptowaluty. Bitcoin z hukiem przebił 30 tys. USD, a fantastyczne wzrosty zaliczyło również wiele innych walut cyfrowych. 

To dobry powód by przyłożyć nieco lodu na rozgrzane głowy. Jest mnóstwo powodów dla których kryptowaluty mogą rosnąć dalej, ale to nie oznacza, że należy nagle wejść „all in”. Do Bitcoina, Ethereum i innych kryptowalut warto podchodzić z dużą ostrożnością i starać się kupować przy kilkunastoprocentowych korektach (są one dość częste). Nie zapominajcie też, że notowania na tym rynku potrafią szybko spadać o kilkadziesiąt procent. Nigdy więc nie inwestujcie w kryptowaluty pieniędzy, których niebawem możecie potrzebować.


Nowy gracz na rynku


Poprzednio z tak dużym optymizmem wokół krypto mieliśmy do czynienia w 2017 roku. Od tamtego czasu rynek ten przeszedł potężne zmiany, bardzo się rozwinął i zyskał aprobatę wielu wpływowych firm i instytucji. To sprawia, że rysują się przed nim naprawdę ciekawe perspektywy. Naszym zdaniem wzrosty nie będą opierać się jedynie na Bitcoinie. Jednym z liderów zmian będzie także Polkadot. Raport na temat tej kryptowaluty wysłaliśmy subskrybentom Kopiowania Ruchów Tradera już na początku września. Mniej więcej wtedy też Trader21 dwukrotnie dokonał zakupu DOT. Od tamtej pory cena podwoiła się. My jednak wciąż widzimy potencjał do dalszego wzrostu. 

Poniżej publikujemy część wspomnianego raportu. Dzięki niemu będziecie mieć okazję zobaczyć jak Polkadot wygląda od strony fundamentów i z czego wynika jej unikalność. 

 

Pułapka myślowa na rynku krypto


Większość osób zaczynających swoją przygodę z rynkiem kryptowalut zadaje sobie proste pytanie. Skoro istnieje Bitcoin, który został stworzony jako pierwszy, to po co nam tysiące innych walut? Brak odpowiedzi na to pytanie stopniowo buduje wątpliwości, które doprowadzają takiego człowieka do rezygnacji z dalszego analizowania rynku.

Określenie „kryptowaluty” wprowadza w błąd. Słysząc to słowo od razu kojarzymy je z walutami, czyli środkami płatności. W głowach inwestorów tworzy się proste przekonanie, że inwestycja w kryptowaluty równa się zakupowi cyfrowego pieniądza. Prawda jest taka, że większość z nich nie służy do płacenia. Dużo lepszym określeniem jest sformułowanie „cyfrowe aktywa” – cryptoassets. By lepiej zrozumieć całą ideę rynku kryptowalut trzeba cofnąć się w czasie.

Bitcoin powstał w 2010 roku jako alternatywa dla tradycyjnego systemu finansowego. Cyfrowy środek płatniczy, który ma z góry ograniczoną podaż. Jego zabezpieczeniem są setki tysięcy komputerów rozmieszczonych na całym świecie, które wspierają funkcjonowanie sieci. Wspaniała idea, która z czasem umocniła swoją pozycję na rynku. Bitcoin powstał po to, abyśmy w dobie wszechobecnej cyfryzacji mogli przesyłać sobie wartość w szybki i bezpieczny sposób. Wraz ze wzrostem popularności Bitcoina zaczęły pojawiać się jego kopie. W latach 2012-2014 powstało mnóstwo kryptowalut, które miały być lepsze, szybsze i tańsze od BTC. Co ciekawe, właśnie wtedy powstało określenie „altcoins” czyli alternatywne kryptowaluty. W tamtym okresie żadna z nowych walut nie wprowadziła niczego przełomowego na rynek. Wszystkie były kopiami Bitcoina. Żadna z nich nie zyskała mocno na znaczeniu i nie doświadczyła tzw. adopcji.

Bitcoin przebił się do mainstremu, ponieważ powstał ze wspaniałej idei od początku wspieranej przez zapaleńców z całego świata. Deweloperzy, we wczesnym etapie rozwoju, angażowali się w ulepszenie Bitcoina nie dla chęci zysku, ale dla wprowadzenia pierwszego całkowicie zdecentralizowanego środka płatności. Dzięki tym osobom, po ponad 10 latach Bitcoin nadal się rozwija i zyskuje na popularności.

 

Ethereum, czyli przełom


Na rynku kryptowalut rzadko ma miejsce odkrycie kolejnej rewolucyjnej technologii. Po powstaniu Bitcoina przez lata powtarzane były schematy, a brak technologicznych innowacji sprawił, że altcoiny służyły wyłącznie do spekulacji. Dopiero w 2014 roku powstał projekt, który od początku był inny i wzbudzał ogromne zainteresowanie. Ethereum, czyli firma na czele której stoi młody geniusz kryptografii Vitalik Buterin, w niesamowitym tempie zaczęła zyskiwać na popularności. Deweloperzy z całego świata organizowali spotkania, w których głównym tematem był właśnie projekt Buterina. Założenia Ethereum były stosunkowo proste. Skoro Bitcoin udowodnił, że jesteśmy w stanie w bezpieczny i zdecentralizowany sposób przesyłać sobie wartość to zbudujmy sieć, która pozwoli zapisywać w ten sam sposób zdecentralizowane programy.

W lipcu 2020 roku minęło 5 lat od startu sieci Ethereum. Gdy na samym początku powtarzano, że projekt ten może stać się „Bitcoinem 2.0”, mało kto naprawdę w to wierzył. Dzisiaj jednak wielkość i użyteczność sieci nie pozostawiają złudzeń. Ethereum staje się kolejnym „Internetem” z tą różnicą, że każdy z nas jest w stanie kupić sobie małą część tego ekosystemu poprzez nabycie jednostki Ether (ETH).

Czym tak właściwie jest Ether?

Gdyby zapytać przeciętnego Kowalskiego, który słyszał coś na temat rynku kryptowalut, to na pytanie czym jest Ethereum odpowiedziałby pewnie, że kolejnym Bitcoinem. Taką cyfrową walutą.

Prawda jest taka, że pomimo dużej ilości podobieństw Ether jest czymś znacznie większym niż tylko środkiem do przesyłania wartości w zdecentralizowany sposób. Ethereum jest protokołem, który pozwala każdemu na całym świecie zbudować zdecentralizowany program. Jedyny warunek jest taki, że musisz posiadać jednostkę ETH, aby zapłacić prowizję za stworzenie tego programu i późniejsze użytkowanie. Czyli oprócz możliwości przesłania wartości w sposób szybki i zdecentralizowany, jak w Bitcoinie, ETH jest również jednostką konieczną dla deweloperów.

Często można przeczytać porównania sieci Ethereum do Internetu. Jeszcze dwa lata temu to porównanie wydawało się całkowicie abstrakcyjne. Dziś jednak, gdy coraz więcej niezwykle ciekawych produktów jest budowanych w oparciu o Ethereum, to podobieństwo staje się całkiem realne.

Czy można wycenić Internet? Jeśli firmy warte miliardy opierają swoje funkcjonowanie o Internet, to o jakich wycenach musielibyśmy rozmawiać chcąc w jakikolwiek sposób oszacować całą sieć? 

Wyobraźmy sobie, że cały Internet jest podzielony na 1 000 000 udziałów lub jednostek, które musimy posiadać jeśli chcemy zbudować cokolwiek w oparciu o tą sieć. W tym momencie zaczynamy sobie uświadamiać jak wartościowe może okazać się posiadanie chociażby tylko 1 ETH w przyszłości, w której sieć osiągnęła sukces i ludzie z całego świata korzystają na co dzień z usług lub produktów opartych o zdecentralizowaną ekonomię.

 

Ethereum, czyli rewolucja w finansach


W początkowych fazach rozwoju Internetu mało kto zdawał sobie sprawę z tego jak silnie technologia ta wpłynie na nasze codzienne życie. Wszystko wskazuje na to, że z Ethereum jest podobnie. W 2017 roku podczas hossy na rynku kryptowalut Ethereum używane było głównie do kreowania nowych tokenów i sprzedaży ich w formie Initial Coin Offering (ICO). Powstała ogromna bańka spekulacyjna, w trakcie której niedoświadczeni inwestorzy zaczęli kupować nowo powstałe tokeny nie zastanawiając się nad ich przydatnością. 

Gdy większość rynku skupiała się na negatywach, deweloperzy z całego świata w ciszy tworzyli infrastrukturę pod kolejny zdecentralizowany trend oparty głównie o Ethereum.

Mowa o Decentralized Finance (DeFi), czyli idei, która stawia sobie za zadanie całkowite wyeliminowanie pośredników w świecie finansów dzięki technologii blockchain i smart kontraktom. Zastosowanie technologii Ethereum pozwala na stworzenie otwartego systemu finansowego, nie wymagającego zezwoleń, opartego o równe zasady dla każdego użytkownika. Można stwierdzić, że jesto to wizja wręcz utopijna, jednak przez ostatni rok wartość rynku DeFi zbudowanego wyłącznie na Ethereum wzrosła o ponad 1700%.


Źródło: defipulse.com

Tak dynamiczny wzrost wartości jest spowodowany tworzeniem przeróżnych eksperymentów finansowych. Zdecentralizowane giełdy, firmy ubezpieczeniowe i pożyczki to tylko kilka przykładów aktualnych trendów w sektorze DeFi. Wykładniczy wzrost wartości rynku oraz angażowanie się najwybitniejszych deweloperów związanych z blockchain wskazuje na to, że kierunek zdecentralizowanych finansów zostanie z nami na dłużej. Efektem tych działań będą produkty finansowe skierowane do mainstreamu. W czasach kiedy tradycyjny system finansowy staje się całkowicie niewydolny, a klienci trzymając swoje oszczędności w bankach de facto tracą swoje pieniądze, zdecentralizowany rynek może stać się rozwiązaniem tych problemów. Na tym etapie, przy stosunkowo niskim ryzyku, dowolny użytkownik DeFi jest w stanie ulokować swoje pieniądze w produktach finansowych, które średnio wypłacają kilka procent w skali roku.

 

Jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość?


Dynamiczny rozwój rynku DeFi wprowadził wiele nowych okazji i możliwości, ale także duże problemy z szybkim i tanim funkcjonowaniem sieci Ethereum. Od kilku miesięcy użytkownicy zmagają się ze wzrostem prowizji transakcyjnych.

Źródło: bitinfocharts.com

Powyższy wykres przedstawia średnią opłatę transakcyjną w sieci Ethereum. Obecnie jest ona wyższa niż w szczytowym momencie hossy z 2017 roku. Z jednej strony tak znaczny wzrost prowizji transakcyjnych wskazuje na niespotykane dotąd użytkowanie sieci Ethereum głównie spowodowane wzrostem popularności produktów DeFi. Z drugiej jednak strony jest to krytyczny problem dla dalszego rozwoju protokołu.

Przyśpieszenie Ethereum to dziś jeden z głównych tematów wśród osób obserwujących rynek. Proces wdrożenia nowych funkcjonalności jest znacznie wydłużony, dlatego że założyciele Ethereum na tym etapie nie mogą pozwolić sobie na eksperymenty. Każda nawet najmniejsza zmiana protokołu musi zostać odpowiednio sprawdzona przed finalnym wdrożeniem. Jeden błąd i cały ekosystem sieci może zawisnąć na włosku.

Obserwując dokładniej rynek kryptowalut można zauważyć, że rozpoczął się wyścig o najwyższą stawkę. Większość zdecentralizowanych programów, protokołów DeFi, działających smart kontraktów i tokenów jest zbudowanych w oparciu o Ethereum, które w tym momencie działa zdecydowanie za wolno i jest zbyt drogie. Deweloperzy budujący zdecentralizowaną ekonomię muszą pogodzić się z wysokimi opłatami funkcjonowania Ethereum i po prostu przeczekać ten okres, aż do momentu wyskalowania sieci lub zacząć rozglądać się za alternatywą. Największą wartością Ethereum jest efekt sieci, czyli ekosystem który został zbudowany przez dziesiątki tysięcy deweloperów. Jeśli w tym momencie nastąpi powolne przejście tej całej wartości na inny protokół, to społeczność Ethereum stanie przed ogromnym problemem.

 

Polkadot - potencjalna recepta na ograniczenia Ethereum


Przez ostatnie 4 lata na rynku powstało mnóstwo protokołów, które miały stać się prawdziwą konkurencją dla Ethereum. Lisk, Tron, Cardano, Zilliqa, Tezos, Eos i kilkanaście innych firm próbowało swoich sił w starciu z ETH. Wszystkie z nich chwaliły się tym samym. Uważają się za szybsze, tańsze, łatwiejsze do programowania. Jednak po czasie można stwierdzić, że żadna z nich nawet w 10% nie zbudowała tak dużego ekosystemu jak Ethereum. Oczywiście zwroty z inwestycji w tokeny danych firm były astronomiczne, ale co z tego, skoro na samym końcu cały ekosystem nie rozwijał się wystarczająco szybko. Można nawet stwierdzić, że sytuacja jest bardzo podobna do tej, która miała miejsce kilka lat wcześniej z Bitcoinem i jego kopiami. Skoro każdy z powstałych wtedy altcoinów był szybszy i tańszy od BTC to dlaczego żaden nie odniósł sukcesu? Odpowiedź jest bardzo prosta: deweloperzy.

To właśnie oni budują ekosystem od samego początku i to nie dla chęci zysku, ale z ciekawości eksplorowania nowego cyfrowego środowiska. W przypadku Bitcoina i Ethereum efekt sieci budowany przez początkowych deweloperów rozwinął się błyskawicznie. Spotkania na całym świecie, granty za najciekawsze rozwiązania, hackathony, konferencje i inne ogromne wydarzenia sprawiły, że społeczność zaczęła dynamicznie rosnąć. W pewnym momencie doszło do typowej przewagi pierwszych rozwiązań na rynku, czyli skoro większość buduje w oparciu o Ethereum to dlaczego miałbym wybrać inny protokół. To trochę tak jak z wprowadzeniem konkurencji dla Facebooka. Jest to wręcz niemożliwe, ponieważ społeczeństwo nie będzie miało motywacji, aby przejść do miejsca gdzie nie ma ich znajomych.

Czy zatem konkurencja dla Ethereum jest w ogóle możliwa? I tak, i nie. W tym momencie na rynku wchodzimy w etap, w którym coraz częściej powstają propozycje „wpięcia” Ethereum w inną szybszą sieć. Czyli są to rozwiązania, które nie zaburzają szybko rozwijającego się ekosystemu Ethereum. Nie dochodzi do konieczności całkowitej migracji. Budowana jest swego rodzaju kooperacja, a nie wzajemna rywalizacja. Jednym z najciekawszych rozwiązań tego typu jest projekt Polkadot.

Gavin Wood, założyciel Polkadot, jest jednym z najbardziej utalentowanych ekspertów na rynku kryptowalut. Co więcej - w 2014 roku znalazł się w gronie założycieli Ethereum! Był odpowiedzialny za stworzenie języka programowania Solidity, który stanowi fundamentalną wartość Ethereum. Napisał też specyfikację do EVM, czyli „silnika”, który umożliwia uruchamianie zdecentralizowanych aplikacji. Wiele osób z branży twierdzi, że gdyby nie Gavin, to Ethereum nie osiągnęłoby tak dużego sukcesu.

W 2016 roku Wood opuścił Ethereum i założył Parity Technology, czyli niezależną firmę wspierającą ekosystem ETH. Rozwiązania Parity wspomogły dalszy rozwój sieci Etthereum.

Wizja Polkadot oficjalnie została zaprezentowana światu w październiku 2017. To właśnie wtedy po raz pierwszy można było przeczytać założenia nowego projektu Gavina i jego ekipy deweloperów. Mimo, że początkowo Gavin wraz z zespołem Parity wspierał rozwój ekosystemu Ethereum, to w 2019 roku ogłosił całkowite porzucenie wsparcia dla sieci i skupienie się wyłącznie na rozwoju Polkadot.

Polkadot to projekt, który przede wszystkim wyróżnia się podejściem do tak zwanej interoperacyjności. Aktualnie na rynku kryptowalut problemem jest to, że każdy blockchain taki jak Bitcoin, Ethereum czy Cardano działa niezależnie. Czyli można powiedzieć, że mamy mnóstwo wartości w różnych protokołach, ale nie są one w stanie współpracować ze sobą. To tak, jakbyśmy mieli kilka “Internetów”, USA swój, Europa także, a Azja to już całkowicie inna historia. Każda z tych sieci działałaby dobrze, ale na swoim terytorium. Nasi znajomi z USA nie byliby w stanie wyszukać nas na Facebooku lub wysłać wiadomości na WhatsApp. To bardzo proste porównanie idealnie przedstawia aktualną sytuację na rynku kryptowalut.

Interoperacyjność coraz bardziej nabiera na znaczeniu. Powstają firmy, które już w tym momencie rozwiązują ten problem łącząc sieć Bitcoina z Ethereum, Jednak droga ku całkowicie zdecentralizowanej, w pełni bezpiecznej interoperacyjności jest jeszcze długa, a wszystko wskazuje na to, że Polkadot jest w stanie ten problem rozwiązać jako pierwsza.

Ciekawą wartością nowego „dziecka Gavina” jest możliwość ulepszania sieci bez konieczności przeprowadzania tak zwanych hardforków. Nie wchodząc zbytnio w techniczne szczegóły; Polkadot jest w stanie wprowadzać innowacje w swój ekosystem dzięki stosunkowo prostym „aktualizacjom systemu”. W Ethereum wprowadzenie tych samych zmian można porównać do usunięcia systemu Windows z komputera i instalowania go na nowo. Dzięki temu Polkadot staje się znacznie bardziej elastyczna i posiada możliwość szybkiego dostosowania technologii do aktualnych potrzeb na rynku.

Wspominając o przewagach technologicznych Polkadot nie można również zapomnieć o szybkości działania protokołu. Już w tym momencie sieć jest w stanie potwierdzać 1000 transakcji na sekundę. Dla porównania, Ethereum w tym momencie może obsłużyć 15 transakcji na sekundę, a Bitcoin ok. 5. Gavin twierdzi, że obecne możliwości Polkadot to dopiero początek i w przyszłości cała sieć będzie w stanie obsługiwać nawet miliony transakcji na sekundę.

Przewagi technologiczne to jedno, a faktyczna adopcja jest całkowicie inną kwestią. Bitcoin czy Ethereum nie zdobyły dominacji na rynku poprzez najlepszą technologię, ale przez wytworzony efekt sieci. Został on zapoczątkowany przez dynamiczny rozwój ekosystemu dzięki deweloperom z całego świata. Właśnie ta kwestia wskazuje na to, że Polkadot może być kolejnym dużym graczem na rynku kryptowalut.

Od kilku miesięcy na rynku wśród inwestorów panuje przekonanie, że projekty budowane w oparciu o technologię Polkadot są ciekawym zakupem. Jest to bardzo proste myślenie, które jednak wskazuje na to, że ekosystem projektu Gavina Wooda jest czymś wyjątkowym.

 

Polkadot jako sposób na rozwiązanie problemów Ethereum


Ethereum w tym momencie przeżywa kryzys związany zbyt wysokimi opłatami za transakcję. Doszliśmy do momentu, w którym sieć wykorzystywana jest w takim stopniu, że użytkownicy są w stanie płacić znacznie więcej za transakcje tylko po to, by jak najszybciej zostały one zaakceptowane. Jest to model typowo wolnorynkowy. Jeżeli ktoś jest w stanie zapłacić więcej niż Ty za transakcję, jego przelew zostanie zrealizowany szybciej. Wraz z rosnącym rynkiem Zdecentralizowanych Finansów (DeFi), w którym bardzo często liczy się szybkość wykonania danego przelewu, użytkownicy są skłonni płacić nawet do 20 USD za pojedynczą transakcję. Warto wspomnieć, że normą w przypadku Ethereum były płatności w okolicach 5-30 centów.

Nie ma wątpliwości, że Ethereum w tym momencie powoli staje się zakładnikiem swojego szybkiego rozwoju.

Jednym z alternatywnych rozwiązań aktualnej kryzysowej sytuacji na Ethereum może stać się „wpięcie” łańcucha do ekosystemu Polkadot. Prace nad tym rozwiązaniem trwają już od dłuższego czasu, a w najbliższym miesiącach będzie można zaobserwować pierwsze rezultaty w wersji testowej systemu. Jeśli okazałoby się, że jest to rozwiązanie, które znacząco poprawia użytkowanie Ethereum, to cały ekosystem Polkadot może na tym niezwykle dużo zyskać. Na tym etapie warto zadać sobie pytanie, kto tak naprawdę zdecyduje czy dane rozwiązanie jest użyteczne. Odpowiedź zawsze jest taka sama: deweloperzy i użytkownicy Ethereum.

Opisując protokół Polkadot nie można zapomnieć o użyteczności jednostki DOT. Można ją porównać bardziej do Ethera (ETH), niż do Bitcoina (BTC). DOT jest jednostką, która przede wszystkim pozwala decydować o przyszłym rozwoju protokołu. Tego typu tokeny określone są frazą „Governance Tokens”, czyli upraszczając: służą do zarządzania siecią.

Co ciekawe, miesiąc temu posiadacze DOT-ów po raz pierwszy zdecydowali o fundamentalnej zmianie protokołu. Odbyło się głosowanie, które sprawiło, że maksymalna ilość DOTów wzrosła stukrotnie. Posiadacze tokenów głosowali czy zgadzają się z tymi zmianami, czy nie. Sytuację można porównać do podziału akcji Tesli, o którym było głośno w ostatnim czasie. Całe to wydarzenie sprawiło, że token DOT stał się szczególnie atrakcyjną inwestycją dla inwestorów z mniejszym kapitałem. Dodatkowo udowodniono, że ekosystem zdecentralizowanego zarządzania projektem poprzez głosowanie posiadaczy DOT działa bardzo sprawnie.

Źródło: cointelegraph.com

Wiele osób z branży uważa, że najciekawszą wartością tokenów DOT, która w znacznym stopniu może podwyższyć cenę tokena, jest tak zwana „parachain offering”. W skrócie, parachainy to autonomiczne sieci, które podłączają się do ekosystemu Polkadot, aby w ten sposób wzmocnić całą sieć i dostarczyć unikatową wartość. W pierwszym etapie rozwoju projektu Polkadot w sieci będzie tylko dwadzieścia miejsc do obłożenia, później liczba ta zostanie podwyższona do stu. Decyzję o tym, który projekt oficjalnie stanie się parachainem systemu podejmą posiadacze DOT-ów głosując na dany projekt. Dodatkową motywacją dla inwestorów DOT będą nagrody wypłacane w postaci tokena danego parachaina. Porównując to do modelu ICO z 2017 roku, gdzie musieliśmy zainwestować swoje ETH w dany projekt by otrzymać jego token, model Polkadot jest innowacyjny i bezpośrednio przenosi dużą wartość na jednostkę DOT.



Independent Trader Team